Opublikowano 17 lipca17 lip Dobra, nie jestem w stanie wrzucić dłuższego posta, do usunięcia. Edytowane 17 lipca17 lip przez kotlet_schabowy
Opublikowano 17 lipca17 lip 27 minut temu, kotlet_schabowy napisał(a):Dobra, nie jestem w stanie wrzucić dłuższego posta, do usunięcia.Coś nie tak z forumkiem. Moja recka Fatal Frame też nie chciała się wysłać.
Opublikowano 17 lipca17 lip Spróbujcie wrzucać pojedyncze akapity, albo fragmenty tekstu, jako osobne odpowiedzi. Powinna zadziałać opcja scalania postów.
Opublikowano 17 lipca17 lip Osobno akapitami nie próbowałem, raz tylko rozbiłem mój tekst na dwie części i pierwsze 3 akapity przeszły bez problemu, a pozostałe (w osobnym poście) już nie. Próbowałem wysłać bez załączników, usuwałem emotki, nawet pozmieniałem niektóre zdania, żeby całość wyszła krótsza i nic Ciekawe z czego to wynika, bo przecież taki Ogór sadzi całe ściany tekstu i jakoś mu przechodzi na luzie.
Opublikowano 17 lipca17 lip 24 minuty temu, Suavek napisał(a):Spróbujcie wrzucać pojedyncze akapity, albo fragmenty tekstu, jako osobne odpowiedzi. Powinna zadziałać opcja scalania postów.Jak dajesz w dłuższych odstępach czasu (po pare minut) to nie scala niestety.
Opublikowano 18 lipca18 lip Donkey Kong Country Returns HD (Switch)W sam raz na letnie klimaty, choć pierwsze odpalenie zaliczyłem chyba jeszcze w maju albo czerwcu, mocno mi się całość przedłużyła, ale też gra jest niekrótka, a szybkie, krótkie sesje owocowały zaliczeniem może jednego, dwóch poziomów. Tak czy siak, niedawno ostatni boss pękł, zostało mi jeszcze otworzenie świątyni i zobaczenie, co w niej czeka, bo poza tym maksowanie gry już sobie odpuszczę, nie na moje nerwy i cierpliwość.DKCR to oczywiście świetna platformówka, ale cierpiąca na charakterystyczną dla całej serii przypadłość, mianowicie trudność polegającą na zaskakiwaniu czającymi się za ekranem przeszkodami/pułapkami zwyczajnie niemożliwymi do uniknięcia za pierwszym razem. Czyli uczenie się levelu na pamięć i śmierć jako integralny element procesu. Co kto lubi, ja fanem takiego podejścia nie jestem, bo skillowości w tym w sumie nie ma, a przy jednym checkpoincie na level i innych reliktach przeszłości, jak np. konieczności każdorazowego wyjścia z poziomu i "podróży" do sklepu, żeby wykupić itemy, frustracja może lekko wzrosnąć. Nie powiem, żeby momentów naprawdę ciężkich, które doprowadziły mnie do wyzerowania licznika balonów było bardzo dużo, ale trochę, szczególnie w końcówce, ich było. Ogólnie ostatni świat (wulkan) to już lekki hardkor i sadyzm twórców, a wisienką na torcie jest pomysł na walkę z ostatnim bossem, skądinąd nie aż tak trudnym: w razie porażki możemy albo szybko powtórzyć walkę, ale zostajemy bez pomocy Diddiego, ergo mamy tylko dwie skuchy i nic się z tym nie da zrobić, albo cofamy się, żeby mieć młodego małpiszona do pomocy (co, przypominam, jest standardem przed każdą inną walką z szefami: beczka DK czeka od razu przed areną starcia), co wiąże się z każdorazowym...powtarzaniem calutkiego preludium do walki, jakim jest nienajłatwiejszy przecież (i swoje trwający) przelot odrzutową beczką między przeszkodami. Bezsensowne utrudnianie życia na siłę, co jest o tyle słabe, że obecność Diddiego to nie tylko dwa serducha więcej, ale przede wszystkim możliwość użycia plecaka odrzutowego, który w tej walce jest mocnym gamechangerem.Nie pomaga też trochę dziwne sterowanie. W Tropical Freeze grałem ostatnio prawie rok temu, ale odpalając prequel i tak miałem od razu (pozostające ze mną do samego końca) wrażenie, że coś tu jest nie tak. Fikołek ma jakiegoś dziwnego laga i nie zawsze wchodzi, a to słynne rozpędzanie się, żeby złapać flow i przelatywać przez poziom, jest tutaj zdecydowanie mniej płynne.No, ulało mi się trochę, ale nie zmienia to faktu, że generalnie bawiłem się dobrze i DKC (jak i druga część) to fantastyczny platformer, stawiający na czysty gameplay, różnorodność atrakcji i zwyczajnie dobrą zabawę, przeplataną lekkim wkurwieniem i wjeżdżaniem na ambicję. Levele zaprojektowane są w przemyślany sposób, motywują do poszukiwań znajdziek (tradycyjnie, rzadko udało mi się zgarnąć komplet xD) i różnych ukrytych motywów. Prezentuje się oczywiście wspaniale z tymi swoimi tropikalnymi kolorami (i nie tylko, bo końcowe poziomy z rozgwieżdżonym nocnym niebem, robią chyba nawet jeszcze lepsze wrażenie), płynniutkimi i zróżnicowanymi animacjami i standardowo rewelacyjną muzyką. No i ogólnie pojęty poziom wykonania, klimat całości, te wszystkie jingle, znane postaci, zabawny design przeciwników i npców, mityczna magia Nintendo, to coś nie do podrobienia i raczej żaden, najlepszy nawet naśladowca, nie zbliży się do tego poziomu. Mimo wszystko dla mnie mesjasz platformówek to to nie jest i chyba TF stawiam wyżej, choć to i tak topka gatunku. Edytowane 18 lipca18 lip przez kotlet_schabowy
Opublikowano niedziela o 13:105 dni Atelier Yumia na PS5.To mój pierwszy Atelier ukończony w życiu. Cóż mogę dodać? Alchemia jest jak cebula. Jak ktoś nie wierzy, to zawsze może zajrzeć do mojej recki na ten temat.Alchemia jest jak cebulaWbrew temu co uważa wielu graczy, postapo nie kończy się na Falloucie, STALKERZe i Metro. Japończycy potrafią zrobić dobrą grę w tych klimatach, nawet jeśli przykryją to warstwą słitaśnej historii o alchemii.
Opublikowano czwartek o 06:442 dni Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ratchet & Clank: Rift ApartPrzygody lombaxa z wiernym robocikiem towarzyszyły mi z każdą konsolą i zawsze było to co najmniej dobre doświadczenie. Dopiero niedawno udało mi się nadrobić najnowszą odsłonę i o ile to nadal dobry R&C to jako wieloletni fan skaczącej wiewiórki czuję pewien niedosyt.Tam gdzie gra błyszczy to oczywiście oprawa graficzna. Przeniesienie animacji rodem z Pixara na grę wyszło oszałamiająco - kolorystyka, design, efekty świetlne, poziom szczegółów i dopracowanie niemal każdego detalu robią nieustanne wrażenie. Działa to wszystko płynnie i stabilnie a poruszanie się między wyrwami albo wymiarami kieszonkowymi za każdym razem powoduje uśmiech na twarzy. Fabularnie to klasyczna i lekko naiwna bajka ze znanymi bohaterami ubrana w wyeksploatowany ostatnimi czasy do granic możliwości temat multiwersum i równoległych wymiarów. Eksploracja i szukanie złotych śrubek nadal dają frajdę, a walka jest dynamiczna i nieraz na ekranie dzieje się tyle, że można dostać oczopląsu. Nowe bohaterki czyli Rivet i Kit weszły w uniwersum jak nóż w ciepłe masło i dzięki nim seria zyskała trochę świeżości. A to co zawsze było wyróżnikiem R&C czyli arsenał ponownie nie zawodzi, bo broni jest mnóstwo. Fajnie, że jako zróżnicowanie pojawiają się też levele, w których sterujemy Clankiem (trochę prostych zagadek) i nową Glitch, czyli mini robocikiem, którym sterujemy próbując pokonać wirusy komputerowe w niektórych miejscach. No i mamy też arenę gdzie można zbierać śrubki walcząc z różnymi przeciwnikami.Ale...Mimo tych wszystkich superlatyw wydaje się, że więcej poświęcono na dopieszczenie warstwy graficznej niż na faktyczny gameplay. Co z tego że mamy nowych bohaterów jak granie Rivet niczym nie różni się od Ratcheta, ma ten sam zestaw ruchów, broni i wszystkie upgrade'y przenoszą się automatycznie między bohaterami. Jedyna różnica to kolor lombaxa, wstawki głosowe i przerywniki filmowe. Bardzo żałuję, że np. nie podzielono arsenału pomiędzy te dwie postacie żeby zróżnicować rozgrywkę, albo nie dodano Rivet jakichś nowych gadżetów.Co z tego że broni jest mnóstwo jak niektóre działają niemal jak pistolet na kapiszony i niewiele dają, a z kolei jest kilka OP, którymi można przejść całą grę - 3/4 czasu to wrzucenie na arenę Pani Grzybek, Agentów, Drona, Zraszacza i dobijanie reszty rakietą albo prądem, co w końcowych rozdziałach trochę już nudzi. Co z tego, że gra jest piękna wizualnie jak lokacje potrafią być zbyt sterylne, wręcz puste, a rodzajów przeciwników jest kilka na krzyż. Co z tego, że jest arena jak wyzwań jest tyle co na lekarstwo i po jej zakończeniu nie bardzo jest sens do niej wracać.To nadal co najmniej dobry R&C i godnie prezentuje możliwości PS5, ale jednak ciągle miałem poczucie, że można było zrobić część rzeczy lepiej żeby czymś ta odsłona się wyróżniała i mocniej zapadała w pamięć. Dla fana serii takie 7/10.
Opublikowano czwartek o 07:212 dni Ja w Ratchety gram super sporadycznie. Skończyłem tylko jedynkę i Tools of Destruction, stąd może przesytu nie miałem. Ale jak ktoś faktycznie grał we wszystkie to może się poczuć rozczarowany
Opublikowano czwartek o 10:091 dzień Ten Ratchet to na lajcie mógłby z dwa DLCki dostać właśnie z nowymi mechanikami.
Opublikowano 8 godzin temu8 godz. A dla mnie- osoby, która ma zaliczone wszystkie główne części serii, to właśnie gameplay'owo nie ma tu przesytu, bo formuła się sprawdza nadal i całość zwyczajnie cieszy, a jakieś tam świeże mechaniki zawsze wpadają (choć nie przeboleje tego, jak bardzo w strzelankę z obowiązkowymi elementami RPG to poszło), natomiast problem kolejnych sequeli to coraz większa "bezjajeczność" i nijakość całej otoczki. Postacie i dialogi bez pazura i jakiejś ironii (powtarzam się, ale w tym temacie równia pochyła w dół od przeskoku na PS3), level design monotonny i w sumie na jedno kopyto, do tego oczywiście open worldowe poziomy z zadaniami zbierackimi i koniec końców taki Rift Apart (a wcześniej R&C 2016) będzie zapamiętany raczej jako pokazówka wizualna.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.