Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Tej no przecież parę stron temu pisałem, że warto jak s.k.u.r.w.e.s.y.n :cool:

Tej no przecież pisałeś, że dopiero zaczynasz dwójkę, więc skąd tam mogłeś wiedzieć czy to aby nie to samo ino w lepszej oprawie :P

 

No, ale koledzy wyjaśnili. Szkoda, że nie ma Horizona we wstecznej, bo trudno mi się przesiąść na jakiegokolwiek innego pada niż ten od xbona. Pyerdolona perfekcja :banderas:

Odnośnik do komentarza

qrY5OGl.jpg

 

Wreszcie nadrobiłem tego klasyka. Nigdy wcześniej nie grałem w Homeworlda, za czasów jego premiery nie miałem PC, grałem na PSXie. Zresztą byłem wtedy guwniakiem więc raz, że bym tej gry nie docenił a dwa, że nie potrafił bym w nią pewnie grać.

 

Przed kupnem sprawdziłem co piszą gracze w necie i natknąłem się na kilka opinii o wysokim poziomie trudności co mnie dodatkowo zachęciło. Po ograniu muszę stwierdzić, że może nie jest to łatwy RTS ale bez przesady. Każdy kto miał wcześniej styczność ze Starcraftem czy Warcraftem nie powinien mieć problemu. Na wszystkie decyzje mamy w miarę dużo czasu, nie trzeba myśleć o 150 rzeczach na raz jak np w SC. Ważne żeby focusować mocne jednostki, zaznaczać pojedynczo cele dla naszych statków które są kontrą na statki przeciwnika i zwracać uwagę z której strony idzie atak. Jednym słowem - standard. Początkowo kłopotliwe może być poruszanie się w pionie ale tutorial nam wszystko fajnie tłumaczy i po chwili przyzwyczajenia nie miałem z tym problemu więc sterowanie oceniam pozytywnie wbrew temu co się w internecie naczytałem.

 

Jednostki które możemy budować są zróżnicowane, niektóre mają specjalne umiejętności, są kontrami na określone typy statków przeciwnika i często trzeba szybko reagować w "locie" dobudowując potrzebne nam jednostki aby skontrować wrogą flotę która nagle pojawia się z hiperprzestrzeni. Moim zdaniem lepiej można było wykorzystać mothershipa który służy jedynie do budowania statków. Myślałem też, że będzie więcej zbierania minerałów i stackowania floty aż do maxa ale nie ma tego co mnie cieszy. Gra jest bardziej nastawiona na walkę niż na siedzenie i kopanie kamyków przez co zachowuje całkiem fajne tempo. Przejście zajęło mi 10h i nawet przez chwilę nie czułem się znudzony.

 

Fabuła jest interesująca od samego początku pomimo tego, że została podana w dość prosty sposób. Przez cały czas ciekaw byłem co się będzie działo bliżej Hiigary i jakie będą dalsze losy ludzkości. Zdecydowanie najbardziej jednak klimat budowany jest przez muzykę. Soundtrack jest świetny i idealnie wpasowuje się w atmosferę gry.

Ocenie Homeworlda na 8+. Bardzo dobra gra jednak ciągle czułem, że czegoś mi brakuje. Większego rozbudowania w postaci upgradów statków, skilli mothershipa. Za mało kombinowania jak na obecne czasy. Zdaje sobie jednak sprawę jaki to musiał być killer w czasach swojej pierwotnej premiery.

 

Teraz pora na Homeworld 2 Remastered :)

 

A ja sie nie zgodze. 

Znaczy nie tak do końca. 

 

Gra faktycznie ma masakryczny klimat - wszystkie jego części składowe jak grafika, muzyka, setting i historia to naprawde solidne 10/10. Jest wprawdzie troszku za krótka ale tu nadrabia modami i zacnymi multi zarówno z AI jak i PvP.

Sęk w tym że ta gra jest całkowicie zrujnowana ( w single player ) przez to okrutnie czitujące AI !!

To strategia w której zawsze mamy prze(pipi)ane. Co z tego że okręty przechodzą z misji na misje skoro AI skaluje wielkość swojej armi do naszej ? I to do tego stopnia że niektóre misje staną sie niemożliwe do przejścia jeśli za dobrze nam poszło w poprzedniej. 

I tu nie chodzi nawet o poziom trudności tylko o to że cały klimat idzie sie (pipi)ać bo zamiast historii pt "Ci na Mothershipie to ostatni ludzie naszej rasy, możliwości produkcyjne są ograniczone wiec każda schwytana jednostka jest bezcenna i wydatnie zwiększa nasze siły" i kombinowania jakby tu złapać jak najwięcej smakowitych kąsków, bawimy sie w jakiś po(pipi)any meta-gaming pt " Co mam zniszczyć/zezłomować żeby dać rade przejsc następną misje" i tak naprawde schwytanie czy uratowanie jakiegoś okretu wcale nie bawi ani nie cieszy bo powoduje tylko to że bedziemy mieli wiecej przeciwników. 

 

 

P.s. Tego wuja który wymyślił Diamond Shoals w HW 1 powinno sie batożyć łańcuchem po gołej mosznie ... 

Odnośnik do komentarza

Ys: Memories of Celceta

 

Co to jest za gierka :obama: Swietny jrpg z MEGA dynamicznym systemem walki ktory sie nie nudzi i nawet zacheca do grindowania (ktore nie jest potrzebne do przejscia gry) i swietna fabula ktora z historii jednego mlodzienca ktory stracil pamiec przeradza sie w swietna przygode. Swietne postacie gdzie kazda napotkana na naszej drodze ma swoja historie i fajna oprawa audio jak dla mnie daje ocene 8+/10, jak ktos ma Vite i lubi dynamiczne jrpg to polecam bez zastanowienia brac, tym bardziej ze w najblizszym czasie jest w promocji za cene ktora jest pozytywnie nieadekwantna do tego tytulu :banderas:

Nie musisz przekonywać. Będzie to piąta odsłona Ysa którą ogram. :fsg:

Odnośnik do komentarza

Diablo III

Jezu Chryste Panie, jakie to było dobre. Tym bardziej niesamowite, że nie gustuję w tego typu RPGach, gdzie liczy się drop i szpan zarąbistym sprzętem i statystykami, gdzie prze się naprzód przez hordy piekieł, masakrując demony jednym kliknięciem myszki. Grałem na wysokim poziomie, klasa Łowca Demonów (wzorowany na Helsingu w wykonaniu Jackmana, ogólnie rzecz mówiąc walczący dystansowo dps), po pierwszym przejściu zakończyłem na ~54 lvlu, ale wkrótce dokupię dodatek i wymaksuję, po czym pewnie zrobię przerwę i po paru miesiącach odpalę kolejną postać... Albo zacznę maksować poziomy mistrzowskie łowcy na trudności Udręka i dropić zielone zestawy.

 

Minus na tę chwilę jest taki, że choć grałem na poziomie wysokim(jedyny wyższy dostępny przed pierwszym przejściem gry), to rżnąłem wszystko bez mniejszych trudności, zdarzyło mi się bowiem na początku zdobyć kołczan, który ściąga koszt podtrzymywania umiejętności zamieniającej łuk w gatlinga i do końca gry go nie zdjąłem. Zobaczymy jak poradzi sobie na wyższych trudnościach.

 

Grafika jest przyjemna, ma typowy dla Blizzarda, przerysowany styl, otoczenia sprawiają dobre wrażenie z perspektywy lotu ptaka, muzyka jako tło daje radę, choć osobiście nic ponadto. Design diabłów dobry, choć temat wałkowany często i ciężko zaskoczyć kogokolwiek. Polski dubbing jak zwykle tandeta, którą współczesna podstawówka będzie wspominać za 10 lat z nostalgicznym uśmieszkiem, choć męski głos Łowcy fenomenalnie dobry jak dla mnie.

 

Warto dodać, że grałem na PCcie i jest to zupełnie inne doznanie niż na konsoli. Polecam obadać, można sprawdzić triala za darmo do Króla Szkieletów, czyli jakiś dłuższy wieczór klikania.

 

Koneserem gatunku, jak wspomniałem na początku, nie jestem i raczej nie będę odpalać teraz wszystkich Titan Questów i tym podobnych(choć Torchlight polecam, zwłaszcza dla tych, którzy lubią kreskówkową grafikę) aby zaspokoić nowo odkryty głód, ale do Diablo 3 wrócę, a jeśli mi się znudzi, to się starsze części ogra. 8+/10 z tendencją na 9/10 to w mej opinii sprawiedliwa ocena dla postronnego laika. Kampania zajęła mi pewnie ze 20~25h za pierwszym podejściem, potem pewnie będzie krócej.

Edytowane przez gkihdghdhj
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Hotline Miami 2: The Wrong Number (PS4)

 

Sequel do jednego z moich ulubionych indyczków... i niestety muszę stwierdzić, że niestety sequel wypchnięty nieco na siłę. Próbowano zastosować się tu do schematu "bigger, better, more badass", acz udało się to co najwyżej połowicznie. Więcej postaci, większe poziomy z jeszcze większą ilością przeciwników. No i w pewnym momencie przesadzono z powiększaniem tego wszystkiego. Przepastnie szerokie "areny" skutkują nagminnym zbieraniem śmiertelnej kulki zza naszego pola widzenia, co w połączeniu z liczniejszymi tabunami wrogów sztucznie podkręca już i tak niemały poziom trudności. W wielu miejscach czułem się niemal zmuszony do używania noobskiej taktyki, polegającej na zwabianiu oponentów strzałami za róg lub otwarte drzwi. :/

Zmniejszono również znaczenie masek. Ledwie w kilku misjach mamy wybór, jaką założymy. W innych są one z góry przypisane do postaci, którą akurat gramy. A tych jest... sporo. Mega pokręconej, tripowo-psychodelicznej fabuły nawet nie próbowałem zrozumieć - i tak niewiele pamiętam z części pierwszej, a podejrzewam, że i tak niewiele by to pomogło. Tym niemniej klimat został zachowany. Tak samo mistrzowski soundtrack (nie potrafię się zdecydować, ścieżka z której odsłony podoba mi się bardziej) Fun z gry również jest, przynajmniej dopóki, dopóty nie uaktywni się frustracja z powodu opisywanych wcześniej dziwnych zmian i "niby ulepszeń"

Dla zagorzałych fanów poprzedniego HM warto zagrać, reszta może poprzestać na znakomit(sz)ej części pierwszej. Mimo wszystko dla mnie HM2 to trochę zawód. :(

 

6+/10

Odnośnik do komentarza

Przepastnie szerokie "areny" skutkują nagminnym zbieraniem śmiertelnej kulki zza naszego pola widzenia, co w połączeniu z liczniejszymi tabunami wrogów sztucznie podkręca już i tak niemały poziom trudności. W wielu miejscach czułem się niemal zmuszony do używania noobskiej taktyki, polegającej na zwabianiu oponentów strzałami za róg lub otwarte drzwi. :/

 

Mam to samo z tymi otwartymi i w dodatku często upierdliwie oszklonymi poziomami. Nie dość że wymuszają porzucanie broni białej, to jeszcze promują strzelanie poza ekran i wspomniane kampienie za rogiem. Szkoda bo muzyka i nowe ficzery w postaci piły, czy dwóch uzi naprawdę dają radę. Z komentarzy pod soundtrackiem na YT:

 

Sometimes when playing this game I imagine that I'm not killing Russian Mobsters or Lowlifes, but that I'm slaughtering the level designers.

 

xD jak trafnie

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Fatal Frame aka Project Zero (PS2)

 

Wiecie co? Strasznie wymęczył mnie ten tytuł i gdy przychodzi do podsumowania, pojawia się gorycz. Świetna, klimatyczna opowieść, została jak dla mnie zarżnięta przez namolny backtracking i... długość gry, chyba. Nie wiem w sumie z czego to wynika, ale jakoś w połowie zacząłem odczuwać autentyczne zmęczenie - duchy zamiast straszyć i budować poczucie zagrożenia, zaczęły po prostu irytować. "No (pipi), znowu ty?" mruczałem często pod nosem, gdy po raz n-ty przeganiałem jedną z kilku powtarzających się przez całą grę zjaw, które na dodatek często lubią pojawiać się w losowych miejscach i momentach. Pstrykanie aparatem w przeciwników to nawet fajny patent i, jak nabierze się odrobiny wprawy, do czasu daje spory fun. Soundtrack to tutaj perełka - klimatyczny ambient w niektórych ciemnych korytarzach nadal potrafi zjeżyć włos, a i jęki duchów są niczego sobie. Mimo 15-stu lat, które pierwszy FF ma już na karku także i oprawa graficzna nie kłuje w oczy. To nadal dobry przedstawiciel staroszkolnego survival horroru z całym tego inwentarzem - przez wzgląd na sam ten fakt warto się z nim zapoznać, choć opisane przeze mnie wady pozostawiają spory niesmak. W tym przypadku powstrzymam się też od wystawienia oceny.

Mam w planie ograć całą trylogię. Oby kolejne części poprawiły to, co tu mi nie odpowiada. 

Odnośnik do komentarza

Jedynka też niezbyt mnie porwała, ale jako że ogrywalem niedawno i to pierwszy raz to spodobał mi się gameplay i klimat. Jedynkę doceniam za to że stanowi dobre podwaliny dla kolejnych części, które są sporo lepsze. Szczególnie dwójka robi, a trójka wyciska chyba ostatnie soki z PS2. Klimat ciężki jak jasna cholera, a grafika bardzo dobra jak na możliwości sprzętu.

 

Muszę w końcu dokończyć czwórkę bo zacząłem i leży. Piątka nie ruszona a patrzy na mnie z półki. Ehh.. Za jakiś czas się za to zabiorę.

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Jedynka też niezbyt mnie porwała, ale jako że ogrywalem niedawno i to pierwszy raz to spodobał mi się gameplay i klimat. Jedynkę doceniam za to że stanowi dobre podwaliny dla kolejnych części, które są sporo lepsze. Szczególnie dwójka robi, a trójka wyciska chyba ostatnie soki z PS2. Klimat ciężki jak jasna cholera, a grafika bardzo dobra jak na możliwości sprzętu.

 

 

Uff, dobrze słyszeć. W takim razie za jakiś czas ruszam z dwójeczką. :)

 

Co do jedynki zaś, zapomniałem dodać, że mimo kilkunastu lat od premiery, tytuł ten nadal jest zaskakująco przyjemny w obyciu. Obawiałem się siermiężności, topornego sterowania i postaci poruszających się, jakby były zbudowane z kloców drewna. Na szczęście niczego takiego nie doświadczyłem - ogólnie więc giera zestarzała się lepiej niż dobrze.  :thumbsup:

Edytowane przez Frantik
Odnośnik do komentarza

Dark Souls 2 - wreszcie przeszedłem. :obama: Co na minus? Chaotyczny świat, bardzo slaby soundtrack, recykling goni recykling - bossowie, lokacje, gra stosuje multum tanich zagrywek by tylko podbić poziom trudności. Nie wiem czy mogę też odebrać to za minus, ale gra jest tak wysoce nieliniowa w swoich założeniach że idzie się nonstop gubić i nie wiadomo gdzie iść. Nie wiem czy to wina "nowych" gierek czy po prostu tutaj to nie zagrało tak jak powinno, i jak było w poprzednich częściach. Ogólnie gra mi się nie podobała. Czułem się jakby jedynym zamiarem tej gry było mnie wkur.wienie i sprawdzenie na jakim etapie tego tytułu odpadnę. Albo się zestarzałem i skill spadł, albo po prostu taka formuła tanich motywów do mnie nie trafiła-  dwie poprzednie gry z serii przeszedłem bez żadnych problemów po 3 razy i uważam je za świetne pozycje, a tutaj praktycznie na każdym bossie ginąłem więcej niż 3-4 razy a brak jednolitego świata irytował od początku :smutas: 

 

 

Odnośnik do komentarza

Ostatnio na forum ktos wlasnie pisal o tym tanim podnoszeniu poziomu trudnosci (szczeglne w jakiejs shrine ale nie wiem, nie znam sie). Moglbys podac przyklad/y takiego zachowania gry?

 

Gangbang bossów - mniej więcje na początku gry masz 1 bossa, znacznei póxniej taki sam, ale walczysz z dwoma na raz

boss - 3 sztuki, ktore po zabiciu przyzywaja 10 mniejszych

boss - jeden duzy z paroma mniejszymi upierdliwcami

 

droga do bossa - waskie przejscie, jeden mocny przeciwnik, chwilke potem naskakuje cie 4 takich i trzeba spieprzac, a na koncu czeka jeszcze jeden bardzo mocny

lokacja - idziesz sobie spokojnie, nagle zza winkla wyskakuje stado mobkow

 

generalnie bardzo duzo jest tanich rozgrywek w DkS2. To nadal dobra gra, ale strasznie kiepskie Soulsy.

 

poczytaj temat o DkS2 na forumku, tam opisywalismy tego typu problemy, m.in. ja w swoim rage'u :P 

Edytowane przez Rayos
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Momodora: Reverie Under the Moonlight

 

Całkiem ok "mini" metrovidania, niestety niepozbawiona wad. Strasznie krótka to raz, generalnie różnorodność przeciwników nie oszałamia, w wielu miejscach jest dosyć liniowa (!), screen tearing jest absolutnie okropny, przy większych zadymach (zwłaszcza bossach) nie dało się ogarnąć czy coś nie leci w stronę naszej postaci. Muzyka też w sumie taka sobie, na pewno nic z niej nie zapamiętam. 

Na plus zdecydowanie klimat miejsc, potrafi być kolorowo, potrafi być mrocznie. Ogólnie styl graficzny zdecydowanie w moim stylu, fajne walki z bossami.

W sumie wychodzi, że gra jest słaba z mojego opisu jednak dobrze się przy niej bawiłem, jest dosyć trudna ale też save pointy są co chwila także całkiem przyjemny szpil.

Odnośnik do komentarza

Zelda Wind Waker HD Wiijjuuu

Za górami, za lasami...dokładnie było to 14 lat temu kiedy to preorder kosztował mnie 1200 zł z Gackiem ma się rozumieć :D. Przy pierwszym kontakcie pierwsze co sie pojawiło to zachwyt, którego końca nie było. Rozpływałem się wtedy nad celshalding-iem jak na tamte czasy było to nowatorskie podejście i w sumie pozostało tak do teraz. Nic jej nie ubyło a przybyło w postaci znaczka HD.I ponownie udowodniła kto rządzi w tym przedziale, graficznie stoi na barrrrdzo wysokim poziomie 1080p w stałych 30 robi wrażenie do tego pełny aliasing, zero glitchy czy rysy na szkle.Technicznie nie ma do czego sie przyczepić TIP TOP GENERACJI! na zdecydowanie słabszym sprzęcie z całej trójcy. Zmienne warunki, chmury zmieniające swoją objętość, które do dziś są bezkonkurencyjne z kosmetycznymi poprawkami w edycji HD wyszło tak samo piknie i robią wrażenie.

Ale strona wizualna to drugie bo pierwsze skrzypce to grywalność.Z trudem zaliczyłem pierwsze 2 godziny myśląc wszystko znam już na pamięć, odstawiłem z braku laku na parę miesięcy i powróciłem razem z L4 :D No i wsiąkłem na amen! 
Zajęło mi to 68h z wyśrubowaniem każdego elementu i pomimo że trofea na sprzęcie z Kyoto nie występują ( taka to potęga Nintendo... zyeby hehe ) to chęć zrobienia na maxa leci z automatu do tego niebanalne zagadki, klimat,sterowanie wiatrem, rozkminianie bossów, śrubowanie serduszek, przygoda no i odkrywanie sekretów bez korzystania z jakichkolwiek podpowiedzi kończąc po raz trzeci, ponownie jako gracz poczułem się spełniony 10/10

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Odin Sphere Leifthrasir - jezus maria jakie to bylo dobre, 32h minely szybciej niz niektore gierki, ktore z bolem koncze w 7-8h. Oryginal z ps2 mnie ominal, kocham gierki 2d i produkcje vanillaware i zawsze plakalem, ze nie bylo mi dane zagrac w ta pozycje, ktora dla niektorych stala sie wrecz kultowa. Na szczescie wyszedl ten remaster i jestem po prostu zachwycony.

 

Zmian odnosnie systemu walki nie beda komentowac (dla purystow mozna odpalic classic mode z starym systemem), skupie sie na tym nowym na jakim gralem - jak na action rpg jest po prostu swietny, praktycznie cala gra to nieustanna walka, kazdy nowy pokoj to praktycznie nowi wrogowie ale system walki (masherski slasher) sprawdza sie doskonale - podpinajac umiejetnie coraz to nowsze skille ktore wpadaja za pokonanych bossow i mid-bossow (sa tez skille ukryte do znalezienia), korzystajac z klawiszu skrotu pod kolkiem i roznymi kombinacjami mozna juglowac przeciwnikami przez dobre kilka minut wykrecajac 300hit combo, sam miod. Elementy rpg to ograniczaja sie do levelowania postaci poprzez pokonywanie przeciwnikow, zbierania przepisow i skladnikow na potrawy(te daja najwiecej exp), sadzenia nasion (wyrastaja skladniki do potraw), zbieranie phozonow sluzacych do lvl naszych skilli i zbierania ringow dajacych nam specjalne umiejetnosci. Super, ze kazda z 5 sterowanych postaci ma pewne zmiany w gameplayu i kazda gra sie troche inaczej (jedna to praktycznie czyni z gry metal slug)

 

Fabula bardzo fajna, mitologia nordycka w oryginalnym wydaniu, nie czerpie 100% z niej, troche dodaje od siebie ale calosc jest na prawde strawna i ciekawa. Rozbicie calej gry na historie 5 postaci (kazda to ok 6h gry) gdzie losy bohaterow nawzajem czesto sie przeplataja i pewne sytuacje widzimy czesto w pozniejszym etapie gry z innego punktu widzenia po prostu jest swietne. Oprawa i muza to majsterszyk, szczegolnie te pierwsze - gra juz na ps2 robila wrazenie, teraz te poprawione tla, efekty, postacie po prostu wypalaja galki oczne. Gralem na vicie i nie liczac malych zwolnien animacji przy ekstremalnych zadymach gra smiga jak marzenie

 

Wady? normal jest zbyt prosty, historie kazdej postaci praktycznie dzieja sie caly czas w tych samych 8 lokacjach swiata gry, ktore poznajemy juz przy pierwszej historii, bossowie tez lubia sie powtarzac wiec moze sie wkrasc sie wrazenie wtornosci

 

Jestem absolutnie zachwycony, gra trafila w 100% w moje gusta, najlepsza produkcja vanillaware, w nic lepszego jeszcze w tym roku nie gralem, 9+/10

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

Deus Ex Human Revolution Director's Cut (WiiU)

Nie będę się rozpisywał bo myślę że nie ma po co. Jaki jest Deus Ex każdy zainteresowany miał chyba okazję sprawdzić, a jeżeli nie to polecam bardzo. Jedna z lepszych pozycji jakie ukazały się w ostatniej dekadzie.

Napiszę tylko tyle że nie żałuję że grałem na WiiU. Bardzo dobra konwersja, co prawda miała kilka momentów w których framerate mocno dropil, ale w ogólnym rozrachunku nie jest to nic poważnego co mogłoby przeszkadzać w grze. Nie żałuję też grania na konsoli Nintendo z innego powodu i w zasadzie głównego czyli wykorzystania padleta. Zayebisty ficzer: obsługa mapki, radar, zarządzanie ekwipunkiem, czytanie dzienników i questloga, hakowanie - to wszystko to czysta przyjemność z użyciem kontrolera WiiU.

W skrócie: wersja na WiiU to chyba najlepsza wersja Deusa i jedyna prawilna. (grałem też na ps3 i pc)

Polecam serdecznie. :lapka:

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Life is Strange - o jak miło ukończyć coś odmiennego od pif-pafów, skradanek i ratujących świat młodzieńców z bujnymi czuprynami. Tytuł wciągnął mnie niesamowicie, i w sumie zeszło mi z nim naprawdę sporo, ale to pewnie dlatego że starałem się wejść w interakcję z każdym możliwym przedmiotem/osobą. Cieszą też wszechobecne nawiązania do kinematografii. Jedyne co mi nie zagrało to

zakończenie, a raczej to że wybory których dokonujemy przez całą grę nie mają w ogóle wpływu na nie. Do tego opcja w której możemy poświęcić całe Arcadia Bay wydaję mi się wrzucona na siłę, aby tylko był jakiś wybór na samym końcu. Strasznie to kiepsko wypada. Za to druga opcja jest już o wiele lepsza, i takie zakończenie jak najbardziej mi pasuje.

 

Poza tym jest świetnie, jeśli oczywiście ktoś preferuje tego typu rozgrywkę i ciekawe historie. Dla mnie 9/10.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Gears of War: Judgement - eeeeh, zawiodlem sie, poczatkowo myslalem ze te negatywne opinie to glos ortodoksyjnych fanow ktorzy krecili nosem ze jakis inny team gierke robil ale... im dluzej gralem tym wiekszy zawod byl, system gwiazdek totalnie z dupy, 'odtajniane' misje tak samo - tego typu rzeczy nie powinny wyrywac z immersji podczas grania pierwszy raz kampanie "przejdz sekwencje w 2 minuty" / "zacznij misje bez amunicji, mimo ze przed chwila miales pelen ekwipunek", powinni cos takiego wsadzic w jakis tryb arcade czy do coopa. Oczywiscie jako typ ktory jest uczulony jak czegos nie zrobi, musialem zrobic wszystkie te misje grajac na hardkorze i uwazac na to zeby miec 3 gwiazdeczki, no nic na to nie poradze, jest to silniejsze ode mnie.

 

Samo miejsce i czas akcji calkiem spoko pomysl, choc calosc wykonana troche bez polotu [miedzy innymi przez te niepotrzebne systemy punktacji etc.], highlight kampanii to imo Onyx Point, goty desant 4 osobowy przywodzacy troche na mysl Omaha Beach z IIWW, karny kutas za sekwencje ktore polegaly na odpieraniu fal przeciwnikow, z licznikiem kiedy horda przyjdzie, zrobione na odwal sie.

 

Do skladu dolaczaja 2 nowe osoby, Paduk i Sofia, o ile ten pierwszy byl calkiem spoko, tak laska byla intrygujaca jak szczotka klozetowa, ciezko sie tez patrzalo na to jak Cole'a z charyzmy w tej czesci wyprali, wiekszosc czasu ma zamknieta gebe, a jak juz cos powie to jest to madrosc typu: "o, tez mam taka fontanne w willi" - skislem.

 

Graficznie jest pieknie, ale moim zdaniem 3jka wciaz rzadzi, tutaj za duzo nasrali mdlych filtrow i momentami mialem wrazenie jakby uzyli cel-shadingu w niektorych sekwencjach, strasznie dziwnie to wygladalo.

 

Najgorsze Girsy, ale wciaz dobra giera, bo sam gameplay miodny jak zawsze.

 

btw. po tym maratonie z girsami, jestem juz obeznany w LORE, ale moze mi ktos odpowiedziec na pytanie ktore mnie zawsze nurtowalo? Czemu oni wszyscy sa pudzianami? xD

Odnośnik do komentarza

Uncharted: Złota Otchłań
Mimo przywiązania do tej wspaniałej serii, do Złotej Otchłani zabierałem się jak pies do jeża. Ponad rok temu zacząłem, ale jak przeszedłem kilka początkowych etapów i w każdym z nich była tylko i wyłącznie dżungla, to mój entuzjazm spadł do tego stopnia, że gra zasiliła kupkę wstydu. Zabrałem się za nią dopiero kilka dni temu i muszę stwierdzić, że w mojej opinii ZO wypada nieco lepiej niż pierwsza część. Tu i tu mamy dżunglę, od czasu do czasu jakieś ruiny, ale w grze na Vicie poziomy wydają się jakoś tak zmyślniej i ciekawiej zaprojektowane. Fabuła imho też wypada lepiej, podobnie zresztą jak kreacja postaci stojących po złej "stronie mocy".
Oprawa graficzna na Vicie miażdży i choć było to pewnie powtarzane wielokrotnie, to U:ZO stanowi pokazówkę możliwości, do jakich zdolna jest ta zarżnięta przez Sony fenomenalna kieszonsolka. Bardzo przypadła mi do też gustu różnorodność lokacji, nawet pomimo tego, że cała akcja gry toczy się w dżungli i obecnych w niej zabudowaniach. Ogólna liczba znajdziek wydaje mi się większa niż w przypadku pierwszych trzech części, co raczej na pewno zachęci mnie do ponownego przejścia gry.

Co mi się nie spodobało? Po pierwsze, sporo oklepanych i powtarzających się motywów muzycznych. Po drugie, od czasu do czasu pojawiały się jakieś glitche w postaci zamrożenia towarzyszącej Drake'owi postaci - nie było to częste, ale dwa albo trzy razy miałem taką akcję. Trzecią wadą jest według mnie zbyt duża powtarzalność niektórych czynności, jakie wykonuje się z wykorzystaniem dotykowego ekranu Vity w kontekście analizy znajdowanych przedmiotów itp. Na początku jest to fajne, ale w sytuacji gdy jesteśmy w ogniu strzelaniny i przypadkiem znajdujemy coś, co trzeba wyczyścić paluchami lub wykonać obrys węglem, to cała dynamika rozgrywki momentalnie siada.
W moim odczuciu to mocna 8. Jedno oczko wyżej może dodać ktoś, kto jakimś cudem nie grał jeszcze w żadne Uncharted.

Edytowane przez columbo
Odnośnik do komentarza

GoW: Chains of Olympus (HD) - w ramach przypomnienia sobie. Ograne lata temu ale nie pamietalem juz dokladnie co i jak. Graficznie ubogo, w sensie puste miejscowy (potem jest lepiej), gameplayowo god jak god, fabularnie mialko. Ale zagrac warto, zwlaszcza jak ktos nabywa w 2-paku. 6+/10.

 

GoW: Ghost of Sparta (HD) - mega zaskoczenia. Po pierwsze oprawa. Wydaje mi sie, ze ta stoi gdzies miedzy 1 a 2 (nie widzialem odswiezonych wersji). Jesli podobnie wygladalo to na psp to szacun za upchniecie tego wszystkiego na umd. Dalej dosyc dlugi czas rozgrywki. Zaczalem na Hard i zajelo mi przejscie 8,5h. Wiec chyba nie tak zle jak na gre z psp. Na plus jeszcze fabula (chociaz kto ukonczyl jedynke na very hard wiedzial czego sie spodziwac) ale tylko tak do polowy gry, pozniej wszystko siada a koncowka jest rozczarowujaca (czyt. przewidywalna). Bardzo fajnym pomyslem bylo rowniez umieszczenie w grze spartanskiej woloczni i tarczy. Kratos wyglada jak z filmu 300 i mozna poczuc klimat. Szkoda, ze ta bron nie jest dostepna od poczatku. Ale mozna ja przeniesc do ng+ i razem z kostiumem spartiaty daje +10 do wczowki. Z minusow to ewidentnie obrywanie zza kadru. W trojce jesli nie widziales przeciwnika to ten cie nie atakowal, tutaj nie ma zmiluj i dostajesz w pysk bez ostrzezenia. Minusem tez moze byc swiatynia zeusa (bonus po zakonczeniu gry gdzie wykupujemy za czerowne orby rozne grafiki itd.). Na wszystko trzeba zebrac 1mln kulek. Co z tego jednak skoro mozna je farmic w debilny sposob na Arenie ustawiajac sobie niesmiertelnosc, 10x mnoznik i niskonczona magie. 15min i wszystko odblokowane. Czy nie mozna bylo tego zrobic tak, ze ustawic mniejsza liczbe kulek np. 100k na wszystko ale farmic mozna byloby tylko we wlasciwej grze? Przynajmniej zmuszaloby to tych co chca miec wszystko do kolejnego jej przejscia zamiast durnego farmienia. Aha zapomnialbym. Nie wiem czemu ale lazac z wlocznia i tarcza sa one za kazdym razem resetowane do ostrzy ateny jesli tylko Kratos zlapie sie liny czy krawedzi. Wymusza to za kazdym razem wcisniecie guzika zeby znow przywolac bron. Bezsens. Generalnie jednak gra warta zapoznania sie i poswiecenia troche czasu. Nie wiem nawet czy nie jest to lepszy gow od ktorego z wiekszych braci. 8/10.

Odnośnik do komentarza

Zero Time Dilemma (PSV)

W końcu wczoraj dobrnąłem do końca i mogę napisać tylko tyle że jest sztosik jak ch.uj. Fabularnie znowu gra robi mocno. Z początki jest trochę chaos i nie wiadomo za co się zabrać, ale im dalej w las tym wszystko coraz ładniej zaczyna się klarować. Piękne zwieńczenie serii, ładnie tłumaczące co to się podziało przed Virtue's Last Reward. ZTD polecam grać na końcu jak Bozia przykazała, bo wtedy jest największy efekt 'WOW!', no i nie da się ukryć że straciłby na tym też trochę VLR.

Co do drugiej najważniejszej rzeczy, czyli zagadek to jest gorzej niż w VLR niestety. Proste i bez jakiegoś polotu. Pod tym względem poprzednik bije na głowę ZTD. Szkoda, aczkolwiek widać że gra robiona była tylko dla fanów (za co chwała twórcom) i z bardzo niewielkim budżetem, głównie po to żeby wyjaśnić wszystkie fabularne nieścisłości - zagadki zeszły na dalszy plan. 20h i mamy wszystko za sobą. VLR trwał przynajmniej 10-15h dłużej.

Oprawa jest... budżetowa. Modele postaci są dosyć ładne, jakość otoczenia zbliżona do VLR, czyli bez fajerwerków. Animacje drętwe, ale w sumie mi nie przeszkadzały (z wyjątkiem psa...). Muzyka natomiast rewelacyjna jak zwykle. Dubbing japoński również, głosu użyczyli w zasadzie sami znani aktorzy z tamtejszego poletka. Bolała natomiast synchronizacja animacji ust z głosami, a w zasadzie jej brak. Chyba to była rzecz która najbardziej mnie drażniła przez całą grę...

Podsumowując: jest trochę niedociągnięć od strony technicznej, przydałoby się też trochę więcej zagadek, chciałoby się wszystkiego więcej i dłużej, no ale... Najważniejsza jest historia, a ta nie zawodzi, co więcej ładnie łączy się z poprzednimi częściami i wszystko elegancko tłumaczy.

Polecam każdemu zapoznać się z tą serią. Można się od niej odbić, ale jak się przelamiecie to nie będziecie żałować. Macie moje słowo. Jedna z lepiej wymyślonych historii w grach ever. Inne głośne tytuły mogą Zero Time Dilemma buty czyścić pod względem fabuły (podobnie jak poprzednim częściom).

9/10

P. S.
Z postaci w tej odsłonie najbardziej wku.rwiał mnie chyba Carlos.
Ulubiona postać to jak zwykle Phi, podobnie jak i w VLR. <3

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...