Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

OkÅadka Assassin's Creed: Rogue (PC)

 

Plusy:
- fabuła
- po raz pierwszy możliwość zagrania jako templariusz
- nawiązania do poprzednich części (i spotkanie znajomych twarzy)
- gameplay taki sam jak w Black Flag....

 

Minusy:
- ... co może być też minusem, bo niczego nowego praktycznie nie ma
- zabrakło mi jakiegoś takiego niespodziewanego twista w fabule
- wątek templariusza nie do końca wyciśnięty
- mnóstwo znajdziek, znaczników itd.  (mi to aż tak nie przeszkadza, bo zajmuję się tylko główną fabułą, ale jednak na mapie to gó... mi się wyświetla) 

 

Ocena: 8/10 - bardzo miłe zaskoczenie po Black Flagu, który kompletnie mnie zmęczył. Bitew morskich i ogólnie pływania statkiem jest tu zdecydowanie mniej, fabuła jest wciągająca i niby ludzie zarzucają, że jest za krótka, ale moim zdaniem długość gry jest idealna. Fajny klimat, do tego po raz pierwszy gramy po drugiej stronie, choć element "templarski" nie do końca został dobrze wykorzystany. Mimo to polecam, mi ze "starych" części zostało jeszcze AC: Liberation i biorę się za next-genowe AC. 

Odnośnik do komentarza

Rez Infinite (PC) - właśnie scalakowałem. Co tu można napisać o Rezie, żeby nie był to truizm? Tylko tyle, że edycja Infinite zawiera dodatkowy etap zwany Area X. O panie, co to jest za etap! Aż żal , że nie mam gogli vr. Coś pięknego, szkoda jedynie, że tak krótko. Poza tym ficzerem, to wciąż ten sam Rez, tyle, że ostry jak żyleta.

Grało mi się jak zawsze świetnie, z tym, że pewne achievementy wymagają sporego samozaparcia. No i myszka z wibracjami byłaby wskazana dla pełnego doświadczenia, bo przecież granie na padzie to level very hard przy niektórych osiągnięciach. Klasyk/sztuka/10.

Odnośnik do komentarza

Wolfenstein 2 

Dostałem dokładnie to co chciałem, jeszcze więcej szybkiej wyrzynki i jeszcze więcej wszystkiego co oferowała jedynka. Pierwszą odslonę jak i dodatek po ukończeniu miałem straszny niedosyt, tak tutaj po nabitych 25 h na poziomie do or die z niemal pełną satysfakcją oglądałem creditsy. Piszę niemal, gdyż

Spoiler

brak prawdziwego bossa na końcu i zabicie Frau Engel "tak po prostu" jednak oczekiwałem czegoś więcej.

Klimat troszkę bardziej powędrował w grindhouse, nie jest już tak poważnie i ponuro jak w poprzednich odsłonach i myślę, że to dobry zabieg biorąc pod uwagę kraj w którym toczy się akcja. W porównaniu do niektórych tutaj giera mnie nie znudziła i absolutnie czekam na następną odsłonę. Dodatki chyba sobie daruję, bo z tego co słyszałem to zwykłe wyciągacze kasy?

 

The Evil Within + DLC

Wymęczyła mnie ta gra niemiłosiernie. Pierwsze trzy roździały były naprawdę ciężkie, ze względu na framerate (Gram na slimie, słyszałem że przed patchem było jeszcze gorzej nawet nie chce sobie tego wyobrażać, jak można było dopuścić coś takiego do sprzedaży nie mam pojęcia) paskudną kamerę, fov i te paski (już je zostawiłem bałem się, że konsola bez nich wybuchnie ze względu na ten wspomniany framerate).

Co do samej gry nie powiem nic, co nie było powiedziane w tym temacie już parę lat temu. Są roździały bardzo dobre, są też te złe. Ogółem gra to jeden wielki miszmasz pomysłów z RE4, trochę z innych straszydeł. Poczułem się jakbym poszedł na festiwal pizzy i spróbowałem po trochu różnych kawałków, tak często akcja rzuca nas do różnych miejsc w jednej chwili, że słowo spójność w tym świecie można wymazać ze słownika. Kuriozalnie fabuła jak na naśladowcę Residenta całkiem dobra, trochę namieszana jak i sama gra ale moim zdaniem ten element się akurat udał.

System rozwoju postaci z dupy, momenty akcji a'la Uncharted starałem się jak najszybciej przebiec (kląć przy tym jak szewc).

Bossowie to mocny punkt na pewno za nich zapamiętam gierę.

DLC z Kidman nawet przyjemnie się ukończyło, myślałem że dostanę irytującą skradankę ale jakoś udało się przejść bez większych problemów, jak za 4 dyszki ujdzie.

 

Teraz przez tą cholerną grę zaswędziało mnie w portfelu i musiałem polecieć po dwójkę bo nie daje mi spokoju co tam zmajstrowali :/

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Gość Rozi

Pobiegałem strażnikiem lasu w Firewatch i...

 

25yR.gif

 

Ciekawa graficzka, ciekawa atmosfera, ale niestety te symulatory chodzenia nie są dla mnie. Historia nabrała rozpędu w pewnym momencie, jednak na końcu zostało rozczarowanie. Dobrze, że ta nieprzyjemność kosztowała mnie tylko 21 złotych. Wolę jednak w gry grać.

Edytowane przez Rozi
Odnośnik do komentarza

Mam ten sam problem z Firewatch i z chodzonymi symulatorami w ogóle. Mimo iz zazwyczaj oferuja calkiem interesującą fabułę, to brak jakiejkolwiek swobody, interakcji z grą sprawia że wynudzam sie przy przeokrutnie i takiego Firewatcha meczylem tygodniami.

Odnośnik do komentarza

Ukończyłem:

Recore - dość wymagający platformer wymuszający w niektórych miejscach grindowanie w celu podciągnięcia statystyk bohaterów,;spodziewałem się, że gra mnie wymęczy, ale było wręcz przeciwnie (poza końcówką),  fajna mechanika gry, spory teren do zwiedzania, ciekawa otoczka fabularna i sympatyczna bohaterka. Jeżeli ktoś lubi wyzwania, polecam.

 

Abzu - włączyłem na chwilę, żeby zobaczyć, cóż to za twór, a wyłączyłem po ukończeniu, ciekawy tytuł nastawiony przede wszystkim na eksplorację, pozbawiony przemocy, emanujący spokojem.  Tego potrzebowałem po Recore.

 

Jadąc na gamepassowych tytułach czas teraz na Rime.

 

 

 

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 19.03.2018 o 08:53, chmurqab napisał:

Bloodborne - no w końcu się zebrałem, stwierdziłem, że skoro cisnę teraz też w Kirby'ego to będzie dobra przeciwwaga. Ledwo z godzinkę ruszyłem, oczywiście nie wiadomo po co 20 min spędziłem nad samą postacią. Poza demem Nioha nie miałem styczności z gatunkiem, wstępnie nie zapowiada się, żebym został fanem, no ale się zobaczy.

 

Lipiec 2018, wspomniany Kirby dawno skończony, podobnie kilka innych gierek na przenośniaki i w końcu BB też padł xd

 

Krótko: IMO to jest najlepsze przeniesienie formatu dwuwymiarowej Castlevanii w środowisko 3D. Przyjemna, choć prosta, eksploracja. Postępowanie przez poziomy uderza w ten przyjemny "sweet spot" i nie jest ani za łatwo, ani niesprawiedliwie trudno. Mam jeden, a w zasadzie dwa (trochę ze sobą powiązane) zarzuty. Podstawą dobrego game designu jest dla mnie to, że gracz nie powinien być karany za niepowodzenie wycofywaniem go przed nieznaczące fragmenty gameplayu. Terry Cavanagh opanował coś takiego doskonale: VVVVVV i Super Hexagon są trudnymi gierkami, ale gdy giniesz to mniej niż sekundę trwa powrót do aktualnego wyzwania. I teraz taki Bloodborne. Pojedynczy poziom jest zwykle dobrze skonstruowany: nie zajmuje zbyt długo, nawet jak giniesz w trakcie przechodzenia i cofasz się na początek to dalej wyzwanie przejścia od początku jest ciekawe. Natomiast to co jest moim zdaniem koncertowo spyerdolone to brak punktu respawnu zaraz przed bossem. Sorry, ale jak staję przed dużym wyzwaniem, tłukę bossa, zjeżdżam mu do 1/3 życia i ginę to nie chcę znowu jechać durną windą, klepać kilku randomów na 2 czy trzy uderzenia czy wspinać się po drabinach. Ja chcę się od razu napyerdalać z tym typem, gdy buzuje we mnie adrenalina z poprzedniej próby. Nie mam problemu z tym, że ginę 10, 20 razy. Oczywistym jest, że nie mam problemu, że cała walka rozpoczyna się od początku. Mam problem z tym, że gra kompletnie niepotrzebnie wytrąca mnie z flow i z zabawy wrzuca mnie w żmudną robotę. Wspomniane dwuwymiarowe Castlevanie robiły to dobrze, no a tutaj się nie dało.

 

Druga sprawa, tak jak wspomniałem trochę powiązana, to ekwipunek, a konkretnie leczenie. Gdzieś po połowie gry okazało się, że przy bossach zaczyna mi brakować fiolek. No i tu zaczyna się znowu to wytrącanie z flow: wracaj z powrotem na któryś poziom i farmuj leczenie. Zapewne fani mnie zjadą za tę opinię, no ale chyba wolałbym po prostu przy respawnie mieć ten pełen zestaw fiolek i mieć znacznie zmniejszoną ich ilość w dropach, albo w ogóle pozbyć się możliwości ich zbierania. "Przecież w 10 minut można spokojnie nafarmić wystarczająco fiolek", no dobra i co z tego, to jest 10 min mojego wolnego czasu zmarnowane na nudną, powtarzalną czynność.

 

Miały być dwa zarzuty, ale przypomniało mi się jeszcze, że czasem irytowała mnie praca kamery - głównie problem w przypadku większych bossów, gdzie będąc na nich zalokowanych nagle coś się odjaniepawlało, traciłem z oczu swoją postać no i cyk za chwilę mnie nie ma. Nie było to jakieś nagminne, no ale się zdarzało.

 

Z punktów neutralnych, w sumie historia mnie kompletnie nie wciągnęła t.j. nie obchodził mnie za bardzo ten świat i jego backstory. Szanuję to, że nie wciska się jej graczowi na siłę i jak chce to sobie porozkminia sam. Muzycznie i graficznie jest spójnie, nigdy nie miałem fazy na Lovecrafta, ale doceniam wykonanie.

 

Podsumowując, jak zwykle rozpisałem się w ciul na temat minusów XD Nie no gra jest świetna, bardzo mi się podobała mechanika walki, łapałem się na tym, że siedziałem w robocie i rozkminiałem jak tu podejść do tego bossa. Szkoda tylko tego głównego minusa, bo jednak był z kategorii demotywujących i prawdopodobnie przez to przechodzenie całości rozciągnęło mi się na kilka miesięcy.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, ragus napisał:

Latarnie i tak są blisko bossów, a przy tym dalej na tyle daleko, ze czuć satysfakcję/ulgę po pokonaniu bossa i zapaleniu nowej latarni.

 

No ale jaki jest sens tego jeżdżenia windami i klepania po drodze dwóch randomów, którzy nie stanowią wyzwania? Ulga z tego, że nie będę musiał już powtarzać tego nudnego rytuału powrotu? No dla mnie tani i zbędny chwyt.

 

Ulga i satysfakcja to powinna być za sam fakt pokonania bossa, który jest głównym daniem i wyzwaniem, a nie za przechylanie gałki do przodu żeby do niego dobiec.

Edytowane przez chmurqab
Odnośnik do komentarza
Gość _Be_

Powiem Ci chmura, że dla mnie to nie jest minus gdyż taki game design ma to do siebie, że masz to z tyłu głowy, że jak przepier.dolisz z bossem to musisz jednak trochę przejść, trochę mobów wyrżnąć/ominąć i potem twoje słaba postawa z bossem kosztuje własnie ten kawałek, który niby nie stanowi wyzwania  i przy 10 podejściu do bossa się tylko wku,rwiasz ale podczas walki masz ten dreszczyk emocji i akcje typu risk-reward wlaśnie z powodu tego, że będziesz musiał naku,rwiać kolejną windę czy inne schody z mobami, gdybyś miał bezkarny restart po walce z bossem to inaczej by smakowała ta walka :lapka: zaufaj mi

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, messer88 napisał:

zastanawia mnie kiedy ludzie się nauczą że w tych grach przy kolejnych podejściach do bossa nie trzeba zabijać na nowo wszystkiego po drodze. 

 

No nie trzeba. Można sobie chodzić po drabinach i dachach w Cainhurście, można sobie przebiec przez połowę Forbidden Woods. Tylko ja się pytam: na chuj?

 

4 minuty temu, messer88 napisał:

plus w bb są najszybsze trasy z całej serii, chyba tylko trójka jest bardziej każul friendly w niektórych przypadkach np friede

 

A ZA PEŁO..

 

 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...