Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Gears of War 3 aka Pudziany 3

 

Pudzianki to jednak jest lux strzelanka. 2 przeszedłem chyba z 5 razy, ale do tej pory jakoś nie było mi po drodze z 3.

Czy jest to godne zwieńczenie trylogii to kwestia sporna. Moim zdaniem 2 była dużo bardziej akcjowa i epicka, no i jest tu bardzo głupia zagrywka fabularna stworzona tylko po to żeby były meskie, syntolowe łzy. No i za malo Bairda i Cole'a(jego fragment jest bardzo fajny) przez co biegamy z jakimis lamusami wiekszosc czasu.

A i jeszcze AI towarzyszy jest do dupy. Gralem na Hardcore i te melepety czesto pozwalaly mi sie wykrawic zamiast uleczyc mimo, ze lezalem obok ich nogi.

 

Ogólnie jak ktoś grał w Gearsy to tu nie znajdzie nic odkrywczego, ale bedzie sie przyjemnie bawil mordujac lucduta z gnashera. No gierka nadal ładnie wyglada na koksie.

 

8/10

 

Odpalilem Pudziany 4 i po 2 aktach jest kiepsko. Powrót Mariusza i "Awww shit, not my fucking tomatos" uratował mi troche 2 chapter, bo ta nowa zaloga z jakiegos jeziora marzen to mocne xD Klimatu Gearsow mi tu brakuje, a walka z tymi robotami to obesraństwo.

 

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Batman : Arkham Knight

 

Po niedawnym zaliczeniu Origins poczułem wyczerpanie formuły i miałem sobie dać spokój z serią na dłuższy czas, jednak w wyniku sprzyjających okoliczności przełamałem się wcześniej, no i nie żałuję. Grało mi się najlepiej od czasu Asylum. Możliwe, że to też kwestia przeskoku na nową generację, bo w zasadzie mamy tu kolejny raz więcej tego samego plus parę nowości. Znany i lubiany (lub nie) system walki opierający się na kontrach, sekcje skradankowe z czajeniem się na gargulcach, gadżety, zagadki Enigmy, eksploracja. Tu nie ma za bardzo czego wychwalać, bezpiecznie, ale też zadowalająco. Klimacik tym razem deszczowy, trochę dekadencki (w końcu ostatnia część), wątek główny bez szału, ale interesujący, jak zwykle z dużym zestawem znanych postaci i doborową obsadą aktorów podkładających głosy. 

 

Największą i dosyć kontrowersyjną nowością jest oczywiście Batmobil. Powiem szczerze, że poza sekcjami z czołgami Cobra (czyli tymi, na które trzeba się było czaić od tyłu) potyczki całkiem mi przypasowały i mimo, że przesadzono trochę z ich ilością, to jednak mechanika jest na tyle przyjemna, że jakoś mnie to nie bolało. Wkur.wiające było jedynie sterowanie (gaz pod R2 i hamulec/cofanie pod kwadratem, wtf?), przez które nawet po -nastu godzinach gry zdarzyło mi się zamotać. Śmiganie po mieście i robienie misji pobocznych nie męczyło (w przeciwieństwie do AC i AO, gdzie większość po prostu olałem), choć upierdliwe bywały przymusowe "postoje" w postępie danego śledztwa. Podobała mi się też okazjonalna współpraca z przydupasami Batmana, fajnie i płynnie wpleciona do rozgrywki. 

 

Z innych minusów : sprowadzenie "walk" z bossami do opcjonalnych, mało satysfakcjonujących spotkań w misjach pobocznych, mimo wszystko trochę przesadzona ilość powtarzalnych misji dodatkowych (szukanie strażaków czy jakichś pochowanych posterunków "milicji" - meh) no i trofea Riddlera : od czasu Asylum nie skupiam się na ich zbieraniu, ale tym razem twórcy przesadzili, uzależniając obejrzenie true endingu od zebrania wszystkich pierdółek, co oczywiście sobie darowałem. Za to jego misje to chyba najfajniejsze zadania poboczne w grze (w czym duża zasługa samego antagonisty). 

 

Oprawa to wysoka półka, choć po ograniu niedawno wspomnianego już Origins na PC, AK nie robi tak piorunującego wrażenia (PS4). No ale efekty na dużym propsie. 

 

Ogólnie : było lepiej, niż po dominujących opiniach się spodziewałem i poza Riddlerem i wyzwaniami AR zrobiłem prawie wszystko, co ostatnio zdarzyło mi się przy pierwszej części z serii. Mój ranking to AA>AK>AC>AO. 

  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
Gość _Be_
10 godzin temu, kotlet_schabowy napisał:

(gaz pod R2 i hamulec/cofanie pod kwadratem, wtf?)

Co w tym dziwnego? Typowe sterowanie pod samochodówki, chyba, że ci chodzi, że normalnie w grach zazwyczaj cofanie jest kółkiem.

Odnośnik do komentarza

wracając do Gearsów to moim zdaniem po zatrzaśniętym zakończeniu trójki nie dało się dobrze nawiązać nowej historii. 

 

Dla zachowania jakieś tam ciągłości i konsekwencji zdarzeń wybrano mniejsze zło, czyli spokojne, bezpieczne otwarcie + poznawanie nowego (starego) zagrożenia. Jako że gearsy to strzelanka  więc musieli wrzucić coś do czego się strzela i padło na roboty. 

 

Alternatywą (moim zdaniem gorszą) mogłoby być powtórzenie motywu z Force Awakens, czyli wrzucenie nas do całkowicie nowego nieznanego konfliktu i niejako zignorowanie zakończenia trójki. 

 

Generalnie przy całej mojej sympatii do klimatu i gameplayu gearsów to uważam że kontynuacja przygód Fenixa nie była potrzebna i wolałbym reboota z nowymi bohaterami, być może inną planetą. No ale zobaczymy co wymyślą w następnej grze, liczę że po bezpiecznej czwórce przyjdzie czas na odważniejsze kroki 

Edytowane przez oni
Odnośnik do komentarza

Tak samo, Gearsy kocham i w sumie już chyba tylko dla nich trzymam xa. Czwórka miała momenty, nawet całe chaptery, ale dobry odbiór gry zaburzają te dość nędzne etapy dzienne z robotami. Trudno, może następnym razem się uda. 

Ehh kampania z jedynki i dwójki to top topów, krylle i wizyta w fabryce.

 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Rozi napisał:

Normalnie cofanie i hamulec są pod L2. 

 

Otóż to, a przynajmniej od poprzedniej generacji to standard (do którego swoją drogą też kiedyś nie mogłem się przekonać, przyzwyczajony do gazu i hamulca pod przyciskami geometrycznymi). No przekombinowali. 

 

Swoją drogą, takie Burnouty albo The Getaway z PS2 miały opcję przyspieszania i zwalniania przez wychył prawej gałki góra/dół, co, przykładowo, do driftowania nadawało się idealnie. 

Odnośnik do komentarza

God of War

 

Plusy

- design leveli

- kilka momentów zapadnie w pamięć

- czuć ciężar broni

- sporo godzin grania jak na serie 

- fabuła może i mało odkrywcza ale mi się podobała i została dobrze poprowadzona

- dużo sekretów

- relacja między Kratosem a Atreusem

- nowa formuła serii wyszła solidnie

- ''filmowość'' gry, nie ma przerywników między gra a cut scenkami, wszystko płynnie przechodzi między sobą

 

Minusy

- jeden boss z prawdziwego zdarzenia i ze 3 ciekawe walki  xDDD

- uproszczenia i ograniczenia gry, czyli brak skoku, pozwoli Ci skoczyć tam gdzie chcieliśmy i naciśnij wielkie O na ekranie. Niektórzy piszą że otwarty świat, lol...gra bardziej przypomina Metrovidanię, przez 90% poruszamy po ciasnych korytarzach nie licząc głównego Hub'a gry.

- nierówny poziom graficzny, raz bardzo ładnie raz średnio, bolą ograniczenia sprzętowa(?) w promieniu najbliższych metrów od Kratosa wszystko spoko a dalej wszystko rozmazane, mam fajne widoczki w tle a jak rzez mgłę.

- mała różnorodność przeciwników

- gra po kilku godzinach potrafi przynudzać

- backtracking

- tylko dwie główne bronie 

- muzyka jest za(pipi)ista, tylko czemu jej tak mało :/

 

 

8/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Daddy napisał:

 

 

- nierówny poziom graficzny, raz bardzo ładnie raz średnio, bolą ograniczenia sprzętowa(?) w promieniu najbliższych metrów od Kratosa wszystko spoko a dalej wszystko rozmazane, mam fajne widoczki w tle a jak rzez mgłę.

 

Opuść Niflheim. Powinno się poprawić.

Spoiler

 

 

Odnośnik do komentarza

Mad_Max_20180408191120.jpg

 

Pamiętacie ten teaser z E3 z 2013? Pustkowie, dogorywający gość, Interceptor i bojownik szos, który skraca męki tego pierwszego. Twórcy obiecywali wtedy świat pozbawiony wszelkiej moralności, honoru i jakiejkolwiek formy dobroci, a wypełniony duchami przeszłości, mordem i szaleństwem. 

Ostatnio przy krótkiej wymianie zdań pewien user forumka określił grę jako jedną z najlepszych gier na podstawie filmu. I jest w tym sporo racji ale jedna rzecz kładzie się cieniem na cały kod.

 

Gra od studia Avalanche (seria Just Cause) to przedstawiciel sandboxów i jest rozwinięciem idei i wizji George'a Millera oraz jego najnowszego Mad Maxa. Co do filmowego Mad Maxa zdania są podzielone i to skrajnie zaś growa adaptacja jakoś niespecjalnie wywołuje szum. I nic dziwnego gdyż nawet jeśli pod względem świata przedstawionego gra prezentuje się ciekawie tak jako sandbox niczym specjalnym się nie wyróżnia, a nawet kaleczy w pewnych miejscach atuty dowolnego eksplorowania świata.

 

Mad_Max_20180418193323.jpg

 

Zacznijmy może od fabuły. Historia gry osadzona jest w świecie najnowszego filmu Millera ale żadna postać (oprócz Maxa i jego nieśmiertelnego krążownika) nie jest obecna w grze. Jest za to sporo nawiązań do tych postaci. Wszystko zaczyna się podobnie jak w filmie wraz z tym, że bardzo szybko wszystko trafia jasny chuj, Max traci samochód, zostaje skatowany i zostawiony na pastwę piasków ale to za mało by pozbyć się złamanego człowieka jakim jest Max. Wstaje, dogania konwój i

Spoiler

sprzedaje blat piły łańcuchowej w czerep głównego złego - Scrotusowi (trzeci syn Wiecznego Joe).

No jest grubo i to wszystko w pierwszych 6 minutach od odpalenia gry. Później niestety oś fabularna traci na impecie (nie ma przysłowiowego wzrostu napięcia po trzęsieniu ziemi) by dopiero pod koniec znów rzucić nieco szaleństwa.

 

Mad_Max_20180405210123.jpg

 

Oczywiście w "piaskownicach" fabuła jest tylko napędem dla odkrywania uroków świata. Tutaj też leży główny mankament gry. Całość opiera się na powtarzalności i nie zawsze ciekawych zadaniach. Z początku wszystko wydaje się atrakcyjne. Mamy odkryty kawałek mapy z głównym punktem wypadowym i garścią miejsc do odkrycia, które oznaczają się nam na mapie po użyciu "punktu widokowego", czyli podobnie jak w przypadku serii Assassin's Creed. Odkrywają się nam miejsca do splądrowania, konwoje do zniszczenia, "spotkania na pustkowiach", wyścigi, obozy wroga do wyzwolenia czy pola minowe do oczyszczenia. Sporo. Problem w tym, że każda lokacja ma ten sam zestaw elementów. Nawet fabuła rzuca nas od jednego dowódcy twierdzy do drugiego, a każdy oferuje to samo. Dostarcz złom (lokalna waluta), dostarcz projekty, a ci pomożemy i tak do samego końca. Zadań pobocznych jest kilka i opierają się o znany schemat: idź w to miejsce, zabij wrogów, dostarcz jakąś rzecz. Nic specjalnego ani też nazbyt ciekawego.

W miejscach do plądrowania zawsze znajdziemy wrogów, trochę złomu i czasem skrawki historii w postaci pocztówek i zdjęć z komentarzem z czasów przed upadkiem cywilizacji. W obozach masę wrogów, sporo złomu i czasem projekty i inne znajdźki. Za projekty możemy rozwijać twierdze, a te dają nam w zamian amunicję, paliwo, wodę, jedzenie oraz ekipy rozpoznawcze i do zbierania złomu. 

 

Mad_Max_20180531194338.jpg

 

Tym razem Max nie działa sam. Po utracie Interceptora łączy siły z Chumbaucketem, lekko retardowatym mechanikiem uznającym Maxa za świętego, który wg niego pomoże mu zbudować Magnum Opus - ostatecznego krążownika szos.

Pojazdy to ważny element gry więc ich customizacja jest obszerna (jak na standardy post apo). Za złom możemy montować lepsze zawieszenie, uzbrojenie, silniki lub też pobawić się karoserią by pojazd budził szacunek i strach. Zbudować możemy też tzw. Archanioły - specjalne dedykowane pojazdy na każdą okazję. Samego Maxa też można podpakować, od wyglądu zewnętrznego aż po zwiększoną siłę, zdrowie, miejsce na amunicję lub specjalne premie do walk oraz pozyskiwania surowców i pożywienia. Te są do kupienia za żetony, które z kolei dostajemy za wykonywanie wyzwań.

 

System jazdy jest niezgorszy. Ot typowe arcade'owe sterowanie mydelniczką. I właśnie tutaj lecą drobne kurwy. Samo prowadzenie pojazdów jest ok o ile trzymamy się asfaltu. A najgorzej jak wjedziesz na jakąś przeszkodę. Nawet mały kamień powoduje, że Magnum Opus zachowuje się jak kulka w automacie z flipperami albo wujaszek ze swoimi avatarami. Miotani jesteśmy jak ścierwo w mikserze. Najbardziej wkurwia to przy wyścigach. Samochody najładniej i tak wyglądają podczas zniszczeń. Widok sypiącego się w kłębach dymu i ognia pojazdu tuż po przywaleniu weń Opusem jest bezcenny. 

 

Sam świat przedstawiony jak już wspomniałem na wstępie oparty jest na nowym uniwersum Mad Maxa. Studio Avalanche rozwija tę koncepcję o nowe frakcje wrogów jak i pojazdy (znane z filmu ale też zupełnie nowe). Samo Pustkowie jak sama nazwa wskazuje powinno być raczej biedne wizualnie ale takie nie jest. Pomimo wszechobecnych piasków i jałowej ziemi co rusz natrafiamy na szkielety przeszłości, które przypominają o utraconym świecie. Jest surowo ale ma to swój wewnętrzny urok. Jest też słynna burza piaskowa ale ta wg mnie raczej mizerna. Fakt, walą pioruny, lata wokół złom i inne ale nie zrobiło to na mnie wrażenia. Nie takie jak burza w samym filmie. Lokacje, zwłaszcza obozy, są fajnie zaprojektowane. Każdy charakteryzuje się inną budową zależną od ukształtowania terenu. Dlatego też każdy obóz wydaje się być inny.

 

Mad_Max_20180419150027.jpg

 

I tak prezentuje się growy Mad Max. Ciekawe rozwinięcie wizji George'a Millera i jego uniwersum ale niepozbawione sporych błędów od typowych glitchy i bugów (znikające pojazdy, szmaciane ciało Maxa po upadku, itd.) i denerwującego spadku klatek nawet podczas spokojnej jazdy aż po powtarzalność schematów, mało ciekawych misji i tony zbieractwa. Dla fanów sandboxów i filmografii Millera pozycja jak najbardziej do zapoznania się ale jeśli macie przesyt formuły "czyszczenia mapki" to radzę odpuścić. Większy nacisk na fabułę i ciekawe misje, a mniej na zbieractwo i byłby konkretny szpil.

 

Ocena: 6/10

 

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

The Evil Within 2

 

Nie będę się rozpisywał tak jak na temat jedynki rok temu, bo ciężko mi zebrać myśli po tak wspaniałej przygodzie. Moje oczekiwania zostały przewyższone o kilka dobrych stopni, gameplay jest wciąż tak samo zaje.biście satysfakcjonujący jak w jedynce, od pewnego momentu dosłownie nie mogłem się oderwać od ekranu i zaliczyłem ostatnie siedem rozdziałów jednym ciągiem. Wszystko jest tu albo tak samo dobre, albo usprawnione, kilka otwartych hubów naprawdę dodaje grze uroku (powolna eksploracja Union na początku to jedno z najlepszych przeżyć w grach ever), postacie są ciekawe, bossowie i antagoniści kreatywni (chociaż taki jeden typ mógłby jednak nie powracać na ulice jako podrzędny boss). Gra JEST creepy i JEST pokręcona, a czytałem zarzuty że jest bardziej stonowana niż pierwowzór - może odrobinę, ale podkreślam że jak ktoś oczekuje psychodeli to się nie zawiedzie. No i te nostalgiczne powroty do jedynki, prawie pociekła mi łza gdy mogłem ponownie

 

 

zaje.bać z obrzyna Keeperowi

:fsg: 

 

Naprawdę, piękna gra i idealny sequel. 21h czystej zaje.bistości, chociaż gra mogłaby być nieco trudniejsza - grałem na Nightmare czyli najwyższym dostępnym z początku poziomie trudności i było trudno w kilku momentach, ale może moje doświadczenie z jedynki miało tu znaczenie. Mocno zalecam grać pierwsze przejście na Nightmare jeśli chcecie poczuć jakieś zagrożenie ze strony przeciwników i survival.

 

Teraz zabieram się za NG+ a potem tryb Classic, czyli tylko 7 sejwów na całą grę i brak ulepszeń. Mam nadzieję że będę się bawił tak samo fajnie jak na Akumu.

 

nie ma na tym forum większego fana serii The Evil Within niż ja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Edytowane przez c0ŕ
  • Plusik 7
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

no niestety pułapek które by czekały zastawione i które byłyby zagrożeniem dla nas i wrogów praktycznie nie ma, ale wciąż można je zastawiać samodzielnie, choćby między ścianami, bo wciąż mamy kuszę i wiele typów bełtów

 

zapałek też mi brakuje ale doszło parę nowych skilli, można na przykład zaje.bać potworowi z kopa i żeby go dobić jak leży to zamiast podpalać po prostu go zgniatamy. Ale przyznam że nie jest to tak satysfakcjonujące jak rzucenie zapałką w leżącą grupę wrogów w jedynce, cyk i płonęli :banderas:

 

 

Odnośnik do komentarza

Axiom Verge - hm. No fajna metroidvania, ale wydaje się, że czegoś tu brakowało. Widać, że było to robione przez jednego człowieka i o ile design, spójność wizji, muzyka są bardzo dobre, tak już sam level design trochę kuleje. Poszczególne światy trochę się ze sobą zlewają i czuć tu trochę ctrl-c ctrl-v assetów. Podobał mi się szeroki wybór broni i movement. Były momenty przyjemnego kombinowania i jak coś klikało to było to naprawdę fajnie zrealizowane. Z drugiej strony były rzeczy wyjęte rodem z przeszłości i polegające na niezbyt zgrabnym i interesującym (w angielskim jest na to dobre słowo, bez polskiego odpowiednika - tedious) lizaniu ścian. Historia mnie jakoś niespecjalnie wciągnęła, jakoś wolę metroidowo-castlevaniowy minimalizm w tej kwestii, nie żeby tutaj było tego nadzwyczaj dużo, no ale trochę nacisku na tę kwestię było czuć. Ogólnie co jakiś czas odkładałem grę na dłuższą przerwę, bo zwyczajnie jakoś brakowało mi motywacji do powrotu. Potem wracałem i na kilka sesji byłem mocno wciągnięty. Podsumowując:

 

NVDh6lb.gif

Edytowane przez chmurqab
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza
W dniu 29.05.2018 o 11:19, oni napisał:

wracając do Gearsów to moim zdaniem po zatrzaśniętym zakończeniu trójki nie dało się dobrze nawiązać nowej historii. 

 

Dla zachowania jakieś tam ciągłości i konsekwencji zdarzeń wybrano mniejsze zło, czyli spokojne, bezpieczne otwarcie + poznawanie nowego (starego) zagrożenia. Jako że gearsy to strzelanka  więc musieli wrzucić coś do czego się strzela i padło na roboty. 

 

Alternatywą (moim zdaniem gorszą) mogłoby być powtórzenie motywu z Force Awakens, czyli wrzucenie nas do całkowicie nowego nieznanego konfliktu i niejako zignorowanie zakończenia trójki. 

 

Generalnie przy całej mojej sympatii do klimatu i gameplayu gearsów to uważam że kontynuacja przygód Fenixa nie była potrzebna i wolałbym reboota z nowymi bohaterami, być może inną planetą. No ale zobaczymy co wymyślą w następnej grze, liczę że po bezpiecznej czwórce przyjdzie czas na odważniejsze kroki 

 

No zgadzam się, że 4 to jeden z najmniej potrzebnych sequeli ever. Pierwszy akt jest tragiczny z tymi robotami, a drugi ratuje tylko obecnosc mariusza.

Potem jest lepiej, ale moim zdaniem jest to poziom GoW1, czyli dosyć kameralny teatr działań, co trochę wybiło mnie z rytmu po epickości 2 i 3.

Mam też przez to nadzieje, że 5 będzie dla 4 tym czym 2 dla 1, czyli kultowym już bigger, better, more badass.

 

Jedyne czego nie mogę przeboleć w nowych Gearsach to postaci. JD to z charakteru taki wannabe Nathan Drake i naprawdę mnie skręcało jak rzucał suchary przy podnoszeniu amunicji i broniek + ma morde jak z generatora generycznych protagonistów. Był też murzyn, który chyba miał być taki smart-funny, ale no postać taka do zapomnienia - token bro.

Jeszcze ta dupeczka była, która w sumie była najciekawsza z całej 3. Niestety żadna z tych postaci nie oddaje klimatu pudzianów, czyli rzucania mięchem, bekowych wrzut i bycia badassami. Klasyczny Delta Squad to chyba moje ulubione ziomeczki w strzelankach ever, a tu zostali zastąpieni. taką grzeczną, praworządną młodzieżą. No nie wiem co tak słabo.

 

Zobaczymy co z tym będzie dalej, ale GoW4 to takie 6+/10(kampania, bo multi w gearsach nigdy nie lubiłem, więc nie umiem ocenić).

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

New super luigi u - dlc tak samo zaje.biste jak podstawka. Miało być mega trudno, a przeszedłem bez problemów, monety prawie wszystkie zebrane, zostało może z 7 + etapy dodatkowe wiec może machne 100%. Na pewno jednak jest trudniej niż u Mariana, do tego tylko 100 sekund na level wiec dla niektórych na pewno będzie spoko wyzwanie. 

Grało się bardzo przyjemnie i czekam na nową część.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Soban napisał:

 

No zgadzam się, że 4 to jeden z najmniej potrzebnych sequeli ever. Pierwszy akt jest tragiczny z tymi robotami, a drugi ratuje tylko obecnosc mariusza.

Potem jest lepiej, ale moim zdaniem jest to poziom GoW1, czyli dosyć kameralny teatr działań, co trochę wybiło mnie z rytmu po epickości 2 i 3.

Mam też przez to nadzieje, że 5 będzie dla 4 tym czym 2 dla 1, czyli kultowym już bigger, better, more badass.

 

Jedyne czego nie mogę przeboleć w nowych Gearsach to postaci. JD to z charakteru taki wannabe Nathan Drake i naprawdę mnie skręcało jak rzucał suchary przy podnoszeniu amunicji i broniek + ma morde jak z generatora generycznych protagonistów. Był też murzyn, który chyba miał być taki smart-funny, ale no postać taka do zapomnienia - token bro.

Jeszcze ta dupeczka była, która w sumie była najciekawsza z całej 3. Niestety żadna z tych postaci nie oddaje klimatu pudzianów, czyli rzucania mięchem, bekowych wrzut i bycia badassami. Klasyczny Delta Squad to chyba moje ulubione ziomeczki w strzelankach ever, a tu zostali zastąpieni. taką grzeczną, praworządną młodzieżą. No nie wiem co tak słabo.

 

Zobaczymy co z tym będzie dalej, ale GoW4 to takie 6+/10(kampania, bo multi w gearsach nigdy nie lubiłem, więc nie umiem ocenić).

 

trudno się z tym nie zgodzić. Nawet ostatnio kończyłem 4, tym razem z bratem w coopie (on pierwszy raz). I po ostatniej walce powiedział tylko "i co, to już k***a?". Liczę że w piątce będzie mrok, zaszczucie i uczucie że walczymy już ostatkiem sił, epickie wymiany ognia. No i mrok! ( a nie kolorowo jak w 3 i 4 )

 

Ostatnio ukończyłem Hellblade: Senua's Sacrifice. Wjechało pięknie po AC Syndicate. Podobało mi się to bardzo, choć wiadomo że ogólnie gameplayowo jest dość ubogo. Ale było trochę zagadek, trochę walki no i świetna, wciągająca historia. Pięknie też wygląda ta gra. 8/10

Odnośnik do komentarza
W dniu 7.06.2018 o 00:08, chmurqab napisał:

Axiom Verge - hm. No fajna metroidvania, ale wydaje się, że czegoś tu brakowało. Widać, że było to robione przez jednego człowieka i o ile design, spójność wizji, muzyka są bardzo dobre, tak już sam level design trochę kuleje. Poszczególne światy trochę się ze sobą zlewają i czuć tu trochę ctrl-c ctrl-v assetów. Podobał mi się szeroki wybór broni i movement. Były momenty przyjemnego kombinowania i jak coś klikało to było to naprawdę fajnie zrealizowane. Z drugiej strony były rzeczy wyjęte rodem z przeszłości i polegające na niezbyt zgrabnym i interesującym (w angielskim jest na to dobre słowo, bez polskiego odpowiednika - tedious) lizaniu ścian. Historia mnie jakoś niespecjalnie wciągnęła, jakoś wolę metroidowo-castlevaniowy minimalizm w tej kwestii, nie żeby tutaj było tego nadzwyczaj dużo, no ale trochę nacisku na tę kwestię było czuć. Ogólnie co jakiś czas odkładałem grę na dłuższą przerwę, bo zwyczajnie jakoś brakowało mi motywacji do powrotu. Potem wracałem i na kilka sesji byłem mocno wciągnięty. Podsumowując:

 

NVDh6lb.gif

Mam dokładnie tak samo. Kończę, kończę i skończyć nie mogę. Klimat, movement i muzyka w dechę, ale poza tym coś nie trybi.

Odnośnik do komentarza

SUPER HOT

 

SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT SUPER HOT 

 

SUPER HOT/10

  • WTF 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...