Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Gość DonSterydo

Bioshock Infinite - Panowie z Irrational rozpoczynając serię wraz z pierwszą częścią Bioshocka postawili sobie poprzeczkę bardzo wysoko tworząc grę kompletną, czyli taką, w której na najwyższym poziomie stały najważniejsze elementy składowe każdej produkcji - klimat, fabuła oraz wykonanie. Muszę przyznać, że oczekiwania względem Infinite były ogromne i to nie tylko z tego powodu, iż tę część, w przeciwieństwie do dwójki, robiła ekipa odpowiedzialna za jedynkę, ale także z uwagi na to, że same materiały promocyjne, a w szczególności pierwszy trailer, robiły ogromne wrażenie. Pytanie tylko czy udało się tym rozbuchanym wyobrażeniom sprostać? Dla mnie odpowiedź brzmi - i tak i nie.

 

Elementami, które nie zawodzą są z pewnością fabuła oraz wykonanie. Pod względem fabularnym gra jest momentami nawet bardziej złożona niż się tego spodziewałem, historia jest wielowątkowa, chociaż jest tu pewien schemat znany weteranom serii przez co brakuje trochę tego elementu totalnego zaskoczenia, ale nie znaczy to, że nie ma w grze ciekawych zwrotów akcji. Strona artystyczna Bioshock Infinite przyprawia czasem o zawrót głowy. Columbia jest piękna i wyrazista, na każdym rogu widać ogrom włożonej w wykreowanie miasta pracy - pod tym względem nie ustępuje Rapture.

 

Częściowy zawód przychodzi jeśli chodzi o klimat, w którym utrzymana jest gra. Bioshock Infinite nie jest tak dramatyczne i zakręcone jak pierwotnie nakreślali to twórcy. Produkcja jest z pewnością o wiele lżejsza niż pierwsza część, brak tego elementu zaszczucia i widać jak na dłoni, że Irrational na pewnym etapie produkcji prawdopodobnie przehandlowało grozę na rzecz ukazania latającego miasta w trochę szerszej perspektywie. Pod tym względem gra dzieli się zasadniczo na dwie części.

 

Trzeba oddać pokłony za wykreowanie postaci Elizabeth, która, na całe szczęście, jak na kobietę wcale nie jest irytująca ;) i stanowi bardzo ciekawego kompana chociaż jej rola podczas samej rozgrywki została mocno ograniczona i stanowi momentami przeciwwagę do tego, że nasza postać pomimo tego, że może nosić tony amunicji, to ogranicza się jedynie do posiadania dwóch broni naraz (przez co tak naprawdę większości arsenału, głównie broni przeznaczonej do walki z bliskiej odległości, w ogóle nie używamy gdyż prowadziłoby to do naszych wielokrotnych i nieuchronnych zgonów). Nie możemy także nosić żadnego zapasu apteczek itp. ekwipunku, co było dla mnie na początku wielkim zaskoczeniem.

 

Grę można ukończyć w ok. 10h, ale jako, że ja w każdym Bioshocku liżę każdą ścianę, to zajęło mi to 21h na Hardzie :)

Odnośnik do komentarza

Knack

 

Wreszcie ukończyłem ten tytuł. Odpaliłem z miejsca poziom Hard i przejście całej linii fabularnej zajęło mi 12 godzin i 37 minut. Gra na kilka posiedzień, sporo rzeczy powtarzałem, liżąc przy okazji ściany i próbując zdobyć możliwie jak najwięcej skarbów, by mieć łatwiejszą drogę do platyny. No właśnie, platyny która trochę mi się oddala, bowiem gra jest cholernie... męcząca. Początkowy "zachwyt", albo raczej uznanie szybko minął i ustąpił miejsca irytacji i wściekłości. Gra ma bardzo słabo zaprojektowane niektóre poziomy, a walka z chmarą przeciwników często przyprawia o ból głowy. Design niektórych lokacji woła o pomstę do nieba (chociaż zdarzają się fajne), lecz najgorsze i najbardziej męczące były potyczki w końcowych etapach gry. Szczególnie:

 

 

Ostatni boss to jakaś kpina. Tak beznadziejnie tragicznego przeciwnika nie ma chyba żadna inna platformówka. Spartolono w nim wszystko, od wykonania przez moce które posiada, aż po samą walkę

 

 

Sama postać Knacka nie jest taka najgorsza. Fajny pomysł z tymi reliktami, które pozwalają mu przybierać większe formy. Może zbierać kryształy i stawać się co raz potężniejszym i silniejszym. Jest kilka smaczków i to faktycznie twórcom wyszło. Gram w angielskiej wersji językowej i tutaj Knack ma fajny głos. Polska odsłona to tragedia. Sama fabuła jest taka... nudna. Od początku wiadomo kto zawinił, a kto jest "dobry". Wiadomo też mniej-więcej co należy zrobić i gdzie się udać. Niczego szczególnie specjalnego nie ma pod tym względem. Gra bardzo mi się dłużyła i liczyłem na znacznie szybszy koniec, a tu dalej i dalej. Nie powiem, było to mocno zniechęcające bo nie miałem najmniejszej ochoty kierować tym Knackiem pod koniec... No ale wreszcie się udało.

 

Raczej nie polecam tego tytułu nikomu, bo na rynku jest wiele znacznie lepszych platformówek z lepszym designem lokacji, lepszą główną postacią i lepszą linią fabularną, ale też nie uważam by Knack był grą na 2/10. To przeciętna produkcja, mająca kilka mankamentów, jak choćby blokowanie się postaci po wykonaniu uniku, czy "pudła" po doskoku (co teoretycznie powinno zakończyć się trafieniem), albo sztywne i brzydkie animacje. Graficznie to też nic specjalnego. Niektóre teksturki są fajne, inne trochę mniej... Efekty świetlne nie porażają, za to cholernie przeraża mnie jak bardzo ta gra gubi klatki. Szczególnie w końcowych etapach, niekiedy nie dało się nic zrobić bo framerate schodził poniżej 10. Co prawda na chwilę, ale jednak. Słabiutko.

 

Ogólnie rzecz biorąc, to gra na 4+/10. Za co? Plusem są ciekawe rozwiązania związane z przemianą Knacka i dodatkowe bajery związane z jego różnymi formami + skarbami, które dają wiele różnych korzyści. Oprawa graficzna choć nie powala, to jednak jest całkiem przyjemna, a bossowie (oprócz ostatniego) wciągają i motywy walki z nimi są znane i przyjemne. Plus należy się także za długość i tryby dodatkowe (odblokowują się po przejściu gry, a nie będę zdradzać co to ;))

 

Minusów jest więcej, bowiem obejmują spartolony design przeciwników i większości lokacji. Tragiczny framerate, słaby system walki, pomniejsze błędy związane z animacją i detekcją kolizji. Wpieniało mnie też, jak bardzo niektóre etapy są przegięte i jak mocno trzeba sie natrudzić by je skończyć. Atak z doskoku ma 3x mniejszą siłę rażenia od zwykłego uderzenia, a postać po jego wykonaniu blokuje się na sekundę, co sprawia że przeciwnicy mogą w nas łatwo trafić. Zakończenie gry to tragedia i nie chce znowu przez to przechodzić.

 

Ogólnie jednak się skuszę i go splatynuję bo nie jest to aż tak trudne, ale... Mam nadzieję, że sequel nie powstanie. Nie ma po co. Chociaż końcówka mogłaby to ewidentnie sugerować. W napisach końcowych występują sami Japończycy + Mark Cerny, a ponieważ Japończykom od lat nie idzie tworzenie gier to i Knack jest tego doskonałym przykładem. Nie takich gier na wyłączność oczekuje po PS4.

Wyczerpująca recka, czyli czekam a 100 % na wersję cebulową albo jak będzie za 50 zł. A powiedz mi w tej "najlepszej platformówce od lat" ile jest skakania i elementów platformowych w stosunku do walki?

Odnośnik do komentarza

Malutko. Właściwie to przez większość czasu ubijasz kolejnych przeciwników. Rzadko się zdarzają elementy stricte platformowe, bo masz chwilę przejścia - walka, chwilę przejścia, walka. Tak w kółko :/ Skakania jest za to mnóstwo, bo w zasadzie to najlepszy sposób by uniknąć strzał, pocisków czy wybuchów.

Odnośnik do komentarza

The Legend of Zelda Phantom Hourglass

Wlasnie leca napisy koncowe. Wspaniala gra. W temacie o grze pare osob mnie nastraszylo co do Temple of the Ocean King i sterowania stylusem. O ile Temple of the Ocean King mnie kilka razy wnerwilo przez swoja powtarzalnosc to sterowanie stylusem wypadlo super miodnie. Na malym ekranie 3DSa gra prezentuje sie bardzo ladnie, Link czasami zrobi jakas zabawna mine, wszystko wyglada ladnie i kolorowo. Gra nie oferuje tak duzej swobody w zwiedzaniu terenu jak ukonczona przezemnie niedawno Ocarina of Time ale zagadki i swiatynie rekomnensuja to z nawiazka. Dzieki sterowaniu stylusem wszystkie gadzety obsluguje sie mega precyzyjnie i intuicyjnie. Bossowie sa bardzo pomyslowi, chciaz malo wymagajacy. Jeszcze dzisiaj sciagam z pulki Spirit Tracks i znowu wskakuje w zielone rajtuzy.

Edytowane przez decoyed
Odnośnik do komentarza

Mam ta gre od dluzszego czasu i jakos nie moge kontynuowac rozgrywki i jej przejsc wlasnie przez to beznadziejne sterowanie stylusem, to jedyna, ale bardzo duza wada tej gry. Mogli dac normalne sterowanie krzyzakiem, a stylusem jako opcje bo nie da sie normalnie grac.

Mam rowniez Spirit Tracks, ale tez nie gram - najpierw musialbym skonczyc Phantom Hourglass.

Odnośnik do komentarza
Gość ragus

Sound Shapes (PS Vita)

 

Platformówka, w której poruszamy się, hmm okiem w galarecie, które przykleja się do ścian? Sama mechanika rozgrywki jest nijaka i prosta jak koncepcja cepa. Za pomocą krzyżaka sterujemy naszym glutem, a wciskając kwadrat, możemy szybciej się poruszać, co skutkuje tym, że możemy skakać na dalsze odległości i odklejać się od powierzchni. Gra jest naładowana punktami kontrolnymi na każdym kroku, więc nawet trudno tu mówić o jakimkolwiek wyzwaniu (tak, wiem, że jest dodatkowy "trudny" tryb, ale trzeba umieć odróżniać trudny od zepsuty.

 

No, czyli mamy do czynienia ze słabym platformerem. Z drugiej jednak strony, Sound Shapes jest bardzo mocno ratowane przez oprawę muzyczną i grafikę. Dwuwymiarowe plansze są tak prześlicznie zaprojektowane (między innymi przez twórców Superbrothers Sword & Sworcer), że każda planszę można by wydrukować i powiesić jako obraz na ścianie. Cudownie to wygląda. Muzyka jeszcze bardziej ratuje Sound Shapes. Bardzo klimatyczne, pasujące do plansz elektroniczne brzmienia, bardzo zróżnicowane i genialnie oddające to, co się dzieje na ekranie. Patent polega na tym, że sami "pobudzamy" muzykę do życia, poprzez zbieranie swiecidełek na planszach. Z każdą kolejną znajdźką, muzyka robi się coraz intensywniejsza.

 

Przechodzi się to w 2h, ale powiem szczerze, że starczy, bo gameplay nie zachwyca. Bardzo solidny eksperyment.

 

7+/10. Byłoby wyżej, gdyby dopracowano gameplay.

Odnośnik do komentarza

Far Cry 3 - wcześniej na xboxie teraz na ps3 mialem okazję ukonczyć tę wspaniałą grę. Ta gra ma wszystko czego trzeba by być jedną z najlepszych w tej generacji. Wolnośc, przygoda, piękne widoki i to na co zwrócilem uwagę teraz to naprawde dobra fabuła, podobal mi sie voice acting. Bohaterowie, przechodzący przemianę Jason, Vaas, Buck czy Hoyt to mocny punkt tej gry. Grając pomyślałem sobie ze gdybym dał za nia na premierę 200zł to nieżałowałbym, a to rzedkie wśród wydawanych teraz gier. Liczba atrakcji które twórcy powrzucali do gry budzi szacunek. Pamiętam że grając wcześniej w FC3 zaraz po nowym Tomb Raiderze myslalem ze dopiero teraz zaczęła sie zabawa w survival:) gorąco polecam!

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Grand Theft Auto IV: The Ballad of Gay Tony

 

GENIALNA GRA! W koncu po powaznym i "nudnym" GTA IV i The Lost and Damned dostalem takie GTA jakie kochalem, zakrecone, zwariowane, z postaciami tak szalonymi, ze sie zastanawia czlowiek kogo lubi bardziej. Swietne misje, duzo rzeczy do roboty, no cudo po prostu! Musze teraz w koncu kupic GTA V ^^. POLECAM!

 

Sumaryczne podsumowanie:

 

GTA IV : 7+/10

TLAD: 8/10

BOGT: 9+/10

Odnośnik do komentarza

Tomb Raider (reboot)

 

Twórcy nowej wersji gry wzięli wszystko co najlepsze z najbardziej popularnych gier, dodali do tego swietną fabułę (o niebo lepszą niż we wszystkich częściach z męskim odpowiednikiem panny Croft), okraszyli wspaniałą grafiką i przede wszystkim naprawdę umiejętnie stworzyli starą/nową główną bohaterkę. To co wyszło przerodziło się według mnie w jedną z najlepszych gier minionej generacji.

 

Czepialscy stwierdzą, że Lara to nie Rambo, ale całokształt przykrywa wszelkie niedoskonałości.

 

10/10

Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

Burial at Sea: Episode One - obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy ukończyli Bioshock Infinite. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ten dodatek jest dla Bioshock Infinite tym czym RAAM's Shadow było dla Gears of War 3. To co uderza na samym początku, to o wiele wyższy poziom trudności ze względu na fakt, że wszelakich znajdziek jak broń, amunicja itp. jest właściwie niewiele i trzeba liczyć niemalże każdy nabój i każdego dolara. Fabularnie jest to rozwinięcie wątku zapoczątkowanego w podstawowej wersji gry i prowadzi do bardzo ciekawego zwrotu akcji :) A wszystko dzieje się ukochanym przez wszystkich fanów serii Rapture.

 

The Walking Dead Season 2: Episode One - bardzo dobry początek kontynuacji najbardziej przejmującej opowieści zeszłego roku. Nie brakuje dramaturgii oraz nieprzyjemnych wyborów, do których przyzwyczaił na pierwszy sezon. Odcinek skupia się w całości na postaci Clementine i ukazuje przemianę jaką przeszła w wyniku wydarzeń poprzednich miesięcy (a nawet lat).

 

The Wolf Among Us: Episode Two - seria utrzymuje ciężki ton choć twist fabularny, który ma miejsce, studzi trochę emocje, które wywołał pierwszy odcinek. Niestety widać jak na dłoni, że Telltale zaczyna dławić się ilością projektów, które ma obecnie w pracach, bo nie dosyć, że trzeba było długo czekać na drugi epizod, to na domiar złego nie trwa on może z półtorej godziny.

Edytowane przez DonSterydo
Odnośnik do komentarza

The Wolf Among Us: Episode Two : w sumie ciężko coś pisać o kolejnych epizodach gier Telltale, formuła się nie zmienia, interaktywności tu chyba jeszcze mniej, niż poprzednio, no ale losty postaci nadal interesują. Twist przewidywalny od pierwszego odcinka w sumie. Zastanawiam się, czy nie darować sobie teraz grania na bieżąco w nowe epizody Wolfa i WD i skończyć wszystko po premierze ostatnich odcinków, bo jakoś tak wybija człowieka z klimatu granie na raty.

 

Uncharted 3 : koniec przygody. Trzy części zaliczałem sobie po trochę od stycznia, z czego najwiecej czasu spędziłem w mutli U2. Tu zaznaczę, że U3 ma online passa, więc nie pogram pożyczając gierkę od kumpla, najśmieszniejsze jest tłumaczenie Naughty Dog mówiące o "kosztach utrzymania multi", kiedy w U2 passa nie ma, a multi jest popularny od lat (poniekąd pewnie z tego własnie powodu). "Moda" na passy przyszła i odeszła, ale nie wszyscy udostępniają je teraz darmowo (sorry, ND puściło U3 w formule F2P z blokadą expa na 15 poziomie bez dopłat, dziękujemy).Ale mniejsza z tym, przejdźmy do singla.

Dominują opinie, iż gra jest znacznie gorsza od U2, z czym się nie zgodzę. Fabuła jest na klasycznym Unchartedowym poziomie, za to mamy tu wreszcie ciekawszych antagonistów (najlepszych w serii), fajną ekipę bohaterów (po trochę każdego, ale też większa niż w U2 rola Sulliego), świetne, zróżnicowane miejscówki (props za całą akcję na oceanie, mega klimatyczną pustynię i inne) i bardzo dobrą muzykę. Grafika jest jeszcze lepsza niż w dwójce, rewelka. Ogólnie przypadły mi do gustu bliskowschodnie klimaty. Nie da się ukryć, że mechanika, patenty, skrypty to powtórka z rozrywki w stosunku do U2, zmian tu praktycznie nie ma (pomijając pierdoły, jak nowe bronie, małe różnice w systemie walki). Tak czy siak, gierka zapewnia masę frajdy i mocno wciąga, co zresztą trzeba powiedzieć o całej serii. Świetna seria, z chęcią zagram kiedyś w czwórkę. Biorąc pod uwagę, że to prawie to samo, ale w innych miejscówkach, stawiam poniżej dwójki, której atmosfera mimo wszystko bardziej mi się spodobała.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

The Wolf Among Us Episode 1

 

Kupilem, sciagnalem, z nudow odpalilem i... wsiaklem. Klimat swietny, fabula trzyma w napieciu, juz sama idea jest bardzo ciekawa. Troche irytowalo mnie to, ze niektore QTE byly za szybkie i czasem gra nie wylapywala poprawie moich wychylen analoga. Jutro pewnie przejde drugi epizod, ten poki co oceniam na 8/10. I TO ZAKONCZENIE! 

Edytowane przez Rayos
Odnośnik do komentarza

Doom, gralem wiele razy ale w calosci przeszedelm wczoraj, dzieki temu, ze byl dodany do doom 3 bfg edition. Lubie stare gry i ich estetyke wymuszona owczesnymi ograniczeniami technologicznymi, tworcy musieli sie skupiac na tym co niezbedne dla esencji gry. Doom zestarzal sie znakomicie, wciaz wymagajacy, mroczny i pelen przemocy, soczyste strzaly z szotgana pieknie rozrywaja demony i wrogich zolnierzy a i na bliski dystans fajnie zarzyna sie pila lancuchowa. W grze jest sporo chodzenia po labiryntach, szukania kluczy i przyciskow odblokowujacych koleine obszary labiryntu. Walka i eksploracja w doomie sa dosc dobrze wywarzone i to chyba glowna zaleta tej gry bo poza przyjemna rzezia z posmakiem horroru ta eksploracja dopelnia formuly gry. Czasem gracz przemierza mroczny labirynt z resztkami zdrowia i amunicji w nadziei, ze za moment znajdzie klucz i juz pobiegnie do wyjscia albo, ze za moment uzupelni zapasy i bedzie mogl pewnieu stawic czola maszkaronom. Czasem znajduje te rzeczy a czasem zza winkla przychodzi smierc. Tak czy tak doom budzi emocje i tworzy napiecie, ktorego brak niejednej wspolczesnej grze aspirujacej do podobnych klimatow i dzieki tym emocjom, a takze kilku gnatom i wspomnianej pile lancuchowej gracz chce grac do konca. 5/5

Odnośnik do komentarza

The Wolf Among Us Episode 2

 

O ile pierwszy byl swietny, tak drugi troche spuscil z tonu. Intryga dalej sie kreci i wciaga, na poczatku mialem niezlego zonka (jak wszyscy pewnie) ale mimo wszystko plot twist przewidywalny. Chociaz watki zaczynaja sie robic ciekawe, to musze przyznac. Telltale potrafi tworzyc ciekawa fabule. Czekam na kolejny odcinek, mam nadzieje, ze bedzie lepszy...

 

7/10

Odnośnik do komentarza

cos cisne te gry ostatnio :P

 

Luigi's Mansion 2

 

W koncu mialem okazje sam przejsc calosc, a nie tylko pomagac bratu przy niektorych levelach. Gra genialna, poczawszy od animacji, otoczenia, muzyki, grafiki, idac przez interakcje z tym otoczeniem i na nuceniu motywu przez Luigego konczac. Z tej gry wylewa sie TONA, TONA klimatu i funu z gry! Nintendo po raz kolejny pokazalo swoja klase! Szkoda tylko, ze czasem gra potrafilo ostro chrupnac ;/ Pozostalo mi tylko zlapac zagubione na poczatku 3 Boo, pare krysztalkow i viola :) No i w gruncie rzeczy gra calkiem dluga, srednio po 0.5h na kazda misje (weszylem doslownie wszedzie za kazdym razem)

 

9/10

Odnośnik do komentarza
Gość osiol

Driver

 

Nie jestem pewien, czy będąc małolatem ukończyłem tę grę. Wątpię. O ile popisy w garażu nigdy nie sprawiały mi trudności, o tyle ostatnia misja to czysty sadyzm ze strony twórców. Powtarzałem ją ze dwadzieścia razy, bo ani trik z mieszaniem kołami, ani pochwały ("Nice driving, son!") rzucane przez prezydenta nie pomagały. Dopiero teraz mogę w pełni docenić Drivera: klimat, fabuła (grunt, że jest), postać Tannera, muzyka, praca zawieszenia i wchodzenie w zakręty na ręcznym, poziom trudności, osobny przycisk do buksowania kołami (genialny patent) - to wszystko tworzy wspaniały i jedyny w swoim rodzaju tytuł.

 

Można się czepiać, że oprawa graficzna się zestarzała, przerywniki filmowe wyglądają żałośnie, a gra jest dość krótka, ale kogo to tak naprawdę obchodzi. Moim zdaniem Driver - także i dziś - jest po prostu cool.

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...