Mustang

500 jakimś cudem jeszcze nie jeździłem, chociaż pełno tego w wypożyczalniach. Moje Punto było z tym 1.2. Spalanie ok, awaryjność ok, ale silnik ze skrzynią 5 oczywiście do miasta albo spokojnej jazdy szosą. Na autostradach mizeria, pojedzie 150-160, ale w praktyce wszystko powyżej 110 męczy, dynamiki brak, na wzniesieniach nie utrzymasz 130, a na wjazdach niekoniecznie zmieścisz się przed ciężarówką.

Ale dziwna sprawa, bardzo. Chociaż do auta mamy kupiliśmy wielosezonowe 17 goodyear i jakimś cudem już dwie uszkodziła przycierając, z czego za drugim razem nawet nie wie jak i dlaczego. Z drugiej strony w moim Golfie przy 62k (chociaż zimie na zimówkach), zabawie na zakrętach i czasem ostrym przyspieszaniu, pojechałem wczoraj zapytać czy fabryczne nexeny z przodu już się kwalifikują do wymiany, gość pomierzył i nadal nie. Cały komplet ma się dobrze, jedna nawet naprawiona po gwoździu.

No właśnie Ford Ka? To Fiat 500 tylko brzydszy, ale za to tańszy, bo mniej cool i skończyli go tłuc.

A jak tak się stało?

Czujniki ciśnienia bardzo przydatne, w moim aucie też pozwoliły wykryć gwóźdź w oponie.

Rozsądne podejście do tych opcji, generalnie się zgadzam. Kamery 360 pewnie po to, żeby tych felg nie zarysować

Czyli przynajmniej mimo wydania więcej, miałbyś więcej gadżetów (chociaż pytanie czy wartych dopłaty, no ale zawsze). Skoro oczekiwanie jest takim problemem i w sumie nic nie wiadomo, może warto?

A ile katalogowo warte te opcje?

Urok zamawiania nówek. Kolega z pracy czeka na ioniq 5. Miał być w maju, aktualnie wrzesień. Też jest niezadowolny, bo żona uszkodziła jego służbowe A4 dawno temu, firma leasingowa nie chciała naprawiać i dostał tymczasowo jakieś wolne akurat BMW 1, z manualem na daily w korkach.

Mam lodówkę Beko od 2017, działa tak samo od nowości, no frost się przydaje. Dzisiaj może mając już większy budżet, kupiłbym lepszy model żeby był nieco cichszy, ale cena jakość mojej lodówki imo bardzo spoko.

Mam najmniejszy dystans ustawiony. Dla mnie tempomat to mus. Teraz nawet travel assist często włączam, jeśli jadę pustawą dwupasmówką i trzymam się ograniczenia.

Ogólnie nie mam problemu kiedy samochód utrzymuje prędkość za pojazdem jadącym przede mną. Czy w korku czy na szosie, jest ok. Mam problem na autostradzie, kiedy ustawię sobie na przykład tempomat na 140, zbliżam się do ciężarówki na prawym pasie i w poprzednim aucie bym po prostu podjechał bliżej. Tutaj muszę zmienić pas bardzo wcześnie, bo w przeciwnym razie samochód zacznie mi delikatnie zwalniać. Czasem odechciewa się wracać na prawy jeśli z tyłu nikt nie ciśnie, bo tak duże odstępy są wymuszane przez system. Teoretycznie to pewnie zalecany dystans, ale w praktyce nie jest to naturalne.

No jak przeżyjesz bez tempomatu to całkiem niezły deal. To jeszcze tylko na zdjęcia czekamy. Na pocieszenie, jeśli masz tam manual, aktywny tempomat i tak nie byłby aż taki fajny. W korku bez automatu sam nie pojedzie, a na autostradzie zaczyna wcześnie hamować i wymusza wczesne zmiany pasa przy wyprzedzaniu wolniejszych pojazdów.

Albo gorzej, jeśli ktoś nastawia się na jazdę autostradową z prędkością minimum równą ograniczeniu. Natomiast, po pierwsze te zasięgi są zupełnie wystarczające przy codziennej jeździe dla prawie każdego, a często będą też wystarczające na jednodniową wycieczkę. Po drugie w trasie liczy się prędkość ładowania. Jeśli ktoś jedzie na wakacje góra kilka razy w roku, może zaakceptować zatrzymywanie się np. 3 razy po 20 min żeby podładować akumulatory. Może straci godzinę, ale za to zaoszczędzi trochę na paliwie, a stracony czas nadrobi w zwykłym tygodniu pracy, nigdy nie bywając na stacjach benzynowych.

Nie wiem czy da się tak łatwo, w nowych modelach VAG tempomat jest od razu adaptacyjny i tego nie da się już dołożyć samą manetką. Niestety sprzedawcy są często totalnie niekompetentni i gubią się w funkcjonalnościach nowych aut. Tak samo czasem materiały na stronach producentów, do Golfa zamówiłem sobie opcję, której nie było w krajowym papierowym cenniku, ale znalazłem jej kod w niemieckim i sam diler miał ją w swoim systemie (wybór trybu jazdy dla wersji Life).

Nie wiem, ale mam w sumie kolejny argument żeby mój następny samochód jeszcze nie był elektrykiem, bo prawdopodobnie za parę lat będzie można już jeździć na prądzie prawie bez wyrzeczeń. Więc po co się pakować w tymczasowe technologie w międzyczasie.

Ten nowy elektryczny Explorer ma być tylko dla Europy, jest stosunkowo niewielki i stosunkowo niedrogi. Amerykańskie SUVy jak piszesz, w Europie mają chore ceny i koszty użytkowania, co niezbyt pasuje do ich oryginalnej roli z USA, gdzie są po prostu popularnymi autami rodzinnymi dla klasy średniej (tam Grand Cherokee kosztuje tylko 1,4 ceny Renegade).

Nieźle, właściciel pojazdu nie jest informowany co oni tam zamierzają wpisać?

Scala ma ofc inny silnik, tylko bardzo podobny. Ale 1.0 tsi też jest w porządku. Zaś Scala ciekawe auto, imo wygląda nieźle, a największa zaleta to wielki jak na hatchbacka bagażnik.

Ja wiem jak się sprawuje mniejsza nowa Fiesta z tym silnikiem nawet w słabszym wariancie 100 koni, ale na szczęście też ze skrzynią 6. A sprawuje się bardzo dobrze, o klasę lepiej niż poprzedni Yaris i generalnie przy 130-140 jest komfortowo, całkiem podobnie jak w poprzedniej Astrze 1.4 i tylko ciut gorzej niż w moim Golfie. 160 również da się normalnie jechać na dłuższym odcinku. Zasługa niezłego wyciszenia i 6 biegów.

Akurat jeśli chodzi o działanie to przynajmniej z tą miękką hybrydą nie mam żadnych zastrzeżeń. Po 60k chodzi normalnie. W trybie D delikatnie i rozpędza samochód momentem, nic nie telepie nawet na niskich obrotach, a układ elektryczny wspomaga wydajnie przy ruszaniu i rozpędzaniu właśnie z niskich obrotów. W trybie S pozwala się pobawić, wykorzystać moc, bardzo sprawnie startuje spod świateł. Hamuje silnikiem na zajazdach ze wzniesień. Nie, naprawdę nie mam na co marudzić. To mój pierwszy samochód z automatem i nigdy nie mam sytuacji, żebym się wkurzał co ta skrzynia najlepszego robi, jej działanie jest bardzo przejrzyste i zgodne z tym, czego bym oczekiwał zależnie od wciśnięcia pedału gazu i wybranego trybu.

No trochę tak jest, te wszystkie nowoczesne automaty są fajne w nowym aucie na gwarancji, ja też się bawię i najwyżej mi podeślą lawetę z samochodem na czas naprawy. Ale prywatnie i na dłużej, bym zamiast eTSI z tym suchym DSG pewnie wolał dopłacić do jakiegoś VAGa z 2.0 i potencjalnie mniej problematycznym mokrym DSG. Do manuala nie zamierzam wracać, tylko do weekendowych zabawek takie rzeczy.

Rozumiem emocje, ale obiektywnie patrząc nie jest na razie źle. I tak termin dostałeś przyzwoity. Też miałem mieć samochód trochę wcześniej, potem drobna obsuwa, pytałem przed wakacjami, diler nic nie wiedział, pojechałem starym autem (ostatecznie nawet lepiej, bo przynajmniej przebieg poszedł na nie), wróciłem z wakacji i samochód już czekał.

Kto wie, może jednak jakiś chwilowy problem? W Golfie raz przestała mi działać skrzynia biegów. Już myślałem, że zaraz laweta i suche DSG do gwarancyjnej wymiany, ale po zjeździe na pobocze i resecie czyli odpaleniu od nowa wszystko wróciło do normy. Problem nie powrócił, a było to minimum 10k km temu.

Inne marki niekoniecznie by wypadły lepiej, chociaż francuskie mają niezłe terminy ostatnio. A najlepsze oczywiście Tesla.