SlimShady

Ironią losu jest, że to on został wyczytany przy okazji ostatniej pseudoafery.

Co mogę powiedzieć, sztywniutka drukarnia nawet jakby kartki były porwane, a to z tego względu, że jakby troszkę zaradzili z tym zapachowym niszczycielem ludzkich istnień.

Collins ćwierćfinalistka singla, grała wczoraj debla, chyba mogła bardziej narzekać. Krejcikova jak wygrywała RG w 2021(ostatnia porażka Igi na tych kortach była właśnie wtedy) wygrała singla, debla, a przed samym RG jeszcze wygrała Strasburg, więc w nogach miała nie 7, a 12 meczy plus deble, czyli się da. Upały i planowanie spotkań oczywiście nie pomagają(tutaj dzień w dzień, gdzie na szlemie masz system grasz-odpoczywasz), ale każdy ma tak samo chujowo. Iga zagrała jedno z gorszych spotkań ever na tym korcie, 24 niewymuszone na minusie, nie miała prawa tego zgarnąć, zresztą była słaba cały turniej, ale na pocieszenie może wpadnie ten brąz, bo nie ma nic gorszego niż być 4, a na igrzyskach olimpijskich, to już szczególnie.

Nie ma co narzekać, Iga grała tylko singla, a ani jeszcze jebią w mikście i deblu.

Z Djoko będą grzmoty w drugiej rundzie singla, jak się nie zesra z fuksem, no i żeby czasem się nie wystraszył i nie dał walkowera nawet po zwycięstwie. Wielka trójka nigdy na siebie nie trafiła na igrzyskach olimpijskich, a djoko będzie zawzięty, bo to jedyna dziura w jego CV. Każdy z nich ma jakąś, Nadal nigdy nie zgarnął tych finałów na koniec roku(8 najlepszych), Federer nie ma złota w singlu olimpijskiego( ma za to w deblu), a Djoko póki co, tylko brąz w singlu z Pekinu.

Nie mówcie, że 300 kilowa baba nie kojarzy wam się ze sportem, a jak zrobiło te takie serduszko swoimi serdelkamii, to już w ogóle byłem w siódmym niebie(pozdro babiarz), bo od razu skojarzyło mi się z naszym pięknym krajem.

To i tak by było lepsze niż igrzyska w stylu niemiaszków:

A co takiego strasznego powiedział, trzeba być ostrym grzbietem, żeby się do tego doczepić.

Tym od F1, co sobie parasolkę trzymały za grube siano, już pomogli, teraz nie ma roboty, więc nie ma problemu.

No, to poważna sprawa, trzeba się z tym liczyć.

Limitka, jak sama nazwa wskazuje, może mieć nielimitowaną ilość dodruku.

Przy limitce widzę łapusz maczał łapy, te białe trochę życia dostały i kolorów, a manny'ego pacquiao popsuliście, i to solidnie. Za moon patrol Roger będzie płakał, bo rambo i w ogóle.

Jako grę wybrałbym metal sluga, ale wszystkie te okładki z białym tłem są jakieś bezjajeczne, jakby w fazie koncept.

Jaka przyszła jesień, przecież rocznica wypada w tym roku.

Powtarzam, to nie wina Arcade, tylko Dziatkiewicza. Chłop był prawie najgorszy, zaraz za tadzikiem.

Tylko im to wielkiej różnicy nie robi, bo oni w przeciwieństwie do prywaciarzy mogą sobie bezstratnie odesłać z powrotem. W tych molochach ryzyka nie ma, że coś leży i zalega, poza tym, że zajmuje miejsce na coś innego.

Dziatkiewicz, to niby pisał o tych automatach(głównie siedział chyba we flipperach), ale tak naprawdę o jakichś pierdach. Wierzę, że da się to ogarnąć dużo lepiej. Miałem wrażenie, że bardziej chodziło o niego(bo jest prezesem czegoś tam) i kuzyna szwagra niż o gry, do czego się zresztą przyznawał, bo nie bardzo w nie gra, dlatego to wyglądało tak, a nie inaczej. Jak na moje ciekawszy temat niż komputerki, ale zobaczymy.

No, a teraz sobie przypomnijcie prawie 10 letniego Mad Maxa.

No i oby taką pozostała.

Tylko, że to nie jest to klasyczne ubi, tylko massive, a oni jednak troszkę wyżej stoją od reszty(division, avatar), a przynajmniej stali. Zapowiada się upośledzony tomb rajder, z udawanką, że przemierzasz galaktykę, a tak się ludzie jarali, że lepiej od starfielda.

Raczej nie, bo jakbyś chciał np. zrobić dobry film, to on nie może być tylko dobry, tylko musi zostać zrobiony przez różnorodną ekipę, bo wtedy nie dostanie oscara, a w grach chyba bafta nie zgarniesz jak nie spełniasz wymogów. Tymi zwolnieniami, to też bym się za bardzo nie podniecał, bo zaraz uformują coś pod inną nazwą, coby nie kłuło w oczy.

Próbowałem tego outer wilds, bo tak się zachwycaliście, ale po iluś tam godzinach byłem tak zmęczony tym recyklingiem i restartem, że dałem sobie spokój, a rzadko porzucam gry(nawet crapy, czy średniaki). Ewidentnie nie dla mnie takie akcje, kusiło, żeby sprawdzić chociaż fabułę i o co tam chodzi, ale odpuściłem nawet z tym poznaniem tej niby wykurwistej zagadki. Bałbym się kolejnego rozczarowanie, ale wiem, że lubisz takie rzeczy, ten survival pod wodą, z tymi monstrami, których nie widziałem też zachwalałeś, a nie mogłem tego zdzierżyć. Widocznie nie moja bajka, a po tym temacie widać, że twoja z pewnością.

Hakjerzyna, poznałem po lalkach.

Nie ma żadnego problemu, można się rozejść.