ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Clair Obscur: Expedition 33
Treść opublikowana przez ogqozo
-
NBA
Na forum PSX Extreme. W sumie to teraz prawie wszyscy typują podobnie heh. Widzę że nawet przed wieściami o kontuzji Embiida, Heat było dość jednogłośnym faworytem. Boston-Bucks teoretycznie najbardziej dzieli głosy, co też mnie nie dziwi. Ale na razie, mogę sobie wyobrazić wszystko. Wszystkie ekipy są bardzo dobre, nawet Sixers pokazali się dobrze w pierwszej rundzie, Tobias Harris walczył jak szalony, Danny Green nieco jak PJ Tucker przypomniał że może być bezcennym ogniwem w playoffach, Maxey wiadomo. Ale jakoś nie widzę ich broniących się skutecznie przed tym Miami, z Embiidem czy bez. Serie Dallas-Suns i Warriors-Memphis to będzie w ogóle fascynujące starcie, przyszłość koszykówki i w ogóle.
-
NBA
Kurde zero pojęcia, naprawdę te playoffy wydają się takie wyrównane, w każdej tej parze nie mam żadnej wizji faworyta. Tak, jestem nadal pod wrażeniem Bostonu i Dallas, choć ich rywale to też nie w kij dmuchał. Każda ekipa jest mocna na swój sposób. A z drugiej strony... tak samo mi się wydawało w pierwszej rundzie, a wyszło jak co roku - na 8 serii, w 8 seriach po prostu wygrała lepsza ekipa, ta wyżej w tabeli, faworyt. No i tyle było z wyrównanej stawki hehe. Więc znowu typuję co bym chciał dla jaj i tyle. Boston-Bucks 4-2, Celtowie pokazali sporo agresji w pierwszej rundzie, rozwalali Nets kontrami, tego Milwaukee dawno nie doświadczyło. Ciekaw bardziej jestem, czy będą w stanie trafiać rzuty. Niby stary banał, ale Bucks mają dwóch naprawdę potężnych indywidualnie defensorów, i Giannis nie bez powodu skończył jako bogol zeszłych playoffów. Teraz może być tak samo... Brak Middletona, w formie z tego sezonu, wiele dla mnie nie znaczy; tak czy siak może być ciężko punktować w momentach, gdy Giannis będzie na ławce, ale to samo bym stawiał z Middletonem. Miami-Sixers 4-1, miałem tak wpisać jeszcze zanim dostaliśmy wieści o kontuzji Embiida, które nie brzmią optymistycznie. Nie o to mi chodzi - marzyło mi się, by Heat kręcili kółka wokół Embiida, i pokonali go w możliwie niezaburzonej walce. Ale tak się w NBA nie da. PJ Tucker w pierwszej rundzie zaliczył wielki powrót, bo o kolesiu jest cicho przez cały rok, a tutaj w playoffach znowu nagle przypomnienie, że facet potrafi zapewnić niesamowitą obronę small-ball i zamknąć najgroźniejszego w tym momencie przeciwnika, obojętnie, kto to będzie (i w Miami znowu czasami trafia trójki! Most Improved Player!). On, Bam i Butler w tej formie - mamma mia, po zobaczeniu tej dominacji wierzyłem, że nawet ze zdrowym Embiidem mogli pokonać Sixers (którzy wyglądają całkiem dobrze ogólnie). Suns-Dallas 4-3 - wpisałem Dallas, bo ktoś musi, ale to jednak wyglądało dziwnie na ekranie. No trudno stawiać przeciw Suns. Mają wiele atutów i różne sposoby bronienia i atakowania. Nawet wierząc w niedoceniany potencjał ekipy Dallas, i zastanawiając się czy Suns będą w stanie zgnębić ich obronę, skoro nawet z Pelicans musieli się tak pomęczyć... fakt faktem, że nadal jakoś trudno mi sobie wyobrazić porażkę Phoenix na dłuższą metę. Warriors-Grizzlies 3-4 - znów, czysto myślenie życzeniowe, bo już mam dość tego, jak wszyscy w necie koronowali dawno Warriors jako jedynych godnych. Memphis brakuje doświadczenia, ale nigdy nie wygrywali doświadczeniem, tylko zdobywając więcej punktów niż przeciwnik. Ich doświadczony koleś nie grał przez całą serię z Wolves, bo nie wyrabiał, tak jak pewnie nie wyrobi z Draymondem. I to jest moc Memphis, nie opierają się na jednym graczu. Ich młodość to siła, zmuszają przeciwników do błędów w masowej ilości, od dawna niewidzianej w NBA - a Warriors nawet w swoich najlepszych latach byli podatni na taką agresję. Nikomu nie jest łatwo zatrzymać niedźwiedzią nawałnicę i dużo będzie zależeć od sędziowania, bo licznik fauli był czasami kluczowy w obu seriach. Okej, chyba jakoś przekonałem siebie samego, żeby uwierzyć w Niedźwiedzia.
-
Marvel's Guardians of the Galaxy
Podobne wrażenia, tylko że tymi żartami też już rzygam, też są cały czas takie same i bardzo płytkie, co sprawia, że w miarę godzin tracą urok i zaczynają tylko męczyć. No jaa, jeden bohater będzie ciągle brał zbyt dosłownie przenośne wyrażenia, a drugi będzie mówił "I am groot" i ktoś im odpowie w stylu "nie, nie możemy pójść do zoo", żeby było jasne że koleś mówiąc "i am groot" tak naprawdę mówił "czy możemy pójść do zoo", no Boże ale śmieszne, muszę ten sam żart jeszcze 1000 razy usłyszeć. I tak dalej. Wszystko ogólnie z repertuaru obowiązkowych żartów w filmie dla każdego. Nawet gładko napisane, ale nic w tym pomysłowego i ile można, godzina fajna, druga może też, ale ile. Cała historia nie jest jakoś strasznie słaba, ale jest opowiadana w takim tempie i patosie, jakby to był jakiś Balzac a nie typowa komiksowa historyjka. IMO poziom filmów Marvela, czyli zakładam że osiągnęli cel, ale na GamePassie jest masa ciekawszych opowieści. Dodatkowo gra ogólnie cierpi na tym nadmiarze, bo trzeba tego słuchać. Scenki się wloką, nie można przeklikać nawet bardzo statycznych dialogów typu "stoją i mówią po kolei swoje kwestie", stój i słuchaj aż skończą mówić. Łażenie dokoła jest na tyle spowolnione i uproszczone, żeby nam nie przeszkadzało słuchać ciągłego nawijania postaci. Zbieram te części do ulepszeń, ale w sumie po pewnym czasie nie wiem, po co, żadne z nich nie jest mi zbyt przydatne. Umiejętności robią większą różnicę (ogólnie pomysł bardzo fajny, na zarządzanie składem i kooperację w walce), ale odblokowują się tylko przez kolejne walki, których przez większość gry mamy 1-2 na godzinę. Duża większość gry to jednak chodzenie powoli do przodu i gadanie. Jak doszedłem do etapu gdzie przez długi czas mamy tylko gadanie i korytarze, to sobie dałem spokój. Walki mają potencjał IMO, ale no płytkie są, np. mamy umiejętność witch time, ale w tej grze nie daje ona zbyt wiele, no wcisnęli taką umiejętność bo jest w każdej grze, ale tutaj z tym spowolnieniem czasu prawie nic pożytecznego nie można zrobić. Technicznie gra to drewno, jak to bywa ze współczesnymi filmowymi produkcjami, skok bohatera jest zabawnie koślawy jak na tyle pikseli na ekranie, tak samo jak jakakolwiek interakcja, której "na szczęście" prawie nie ma (jako przykład można zobaczyć, jak trudno jest "wycelować" żeby obejrzeć przedmioty w muzeum). Ogólnie przez kilka rozdziałów gra mnie bardzo wciągnęła, ale tak to już bywa z produkcjami AAA. Za jakiś czas gra może wygrać tę drabinkę Kmiota, i taki to jest typ gry, nic więcej. 8,7/10 na Metacriticu lol.
-
NBA
Dwie serie skończone 4-1, choć jakże inaczej. W przypadku Bulls, nie wiem jak to się stało że wygrali jeden mecz. Dalece najsłabsza ekipa tych playoffów. Z Nuggets, po dwóch meczach dominacji Warriors, kolejne mecze były już normalne i w sumie ekipa pokazała sporo dobrego. Tak, sędziowanie też miało wpływ na tę różnicę. Warriors byli lepsi, ale nie bez powodu większość osób chwali Jokicia i mówi o jego fantastycznej grze. Warriors trochę go objeżdżali w obronie i koleś zdychał ze zmęczenia, ale IMO w takiej sytuacji spotkałoby to większość centrów. Rudy Gobert ma dzisiaj grać lekko niedowidząc na przynajmniej jedno oko, bo został użądlony przez pszczołę w domu. Tak, koleś ma pszczoły w domu. Cóż... Rudy Gobert. Jazz się ludziom znudzili i wszyscy chyba chcą, żeby przegrali i coś zmienili, bo ile można tak być dobrym ale nie najlepszym, fani chcą krwi. Nie wiem, co na to Utah, ale nie przekonują mnie na oko. Pelicans przeciwnie, wszyscy chyba chcą, żeby zaczęli. No i z Sixers, wiadomo, każdy by chciał zobaczyć pierwszy w historii comeback z 0-3. Wydaje mi się, że wszystkie trzy ekipy prowadzące 3-2 są dziś faworytami do dokończenia bólu, ale to jeden z najciekawszych dni sezonu. Szkoda że nie w piąteczek...
-
NBA
Jestem fanem wielu rzeczy hehe. 4 mecze NBA w jeden dzień to naprawdę sporo zajętego czasu. Nie wierzę że ktoś może to brać serio, chyba że ludzie dla których to jest codzienna praca, ale nawet wtedy ciężko na dłuższą metę. No mecze Grizzlies trochę tak wyglądają często. Dla koneserów chaosu. Oni nigdy nie rzucali dobrze, ani nawet średnio, ale umieją wywalczyć więcej piłki. W porównaniu do tej serii, nawet GSW-Nuggets wygląda jak powolna, taktyczna, przemyślana koszykówka lol. Zazwyczaj kontry są świetną rzeczą w NBA, dużo skuteczniejszą niż przeciętna akcja. Ale Grizzlies i Wolves mają masę takich kontr, które są jeszcze mniej skuteczne niż ich akcje z half-court, hehe. Myślę, że jeśli będą grać z Warriors, to też może wymuszą na nich dużo strat, zbyt szybkich rzutów gdy nikt jeszcze nie pomyślił się cofnąć, fauli, i innych głupich błędów, które zazwyczaj często się Warriors zdarzają (zresztą teraz też, ale że Nuggets dają im rzucać kompletnie niekontestowane rzuty co akcję to nie ma wielkiego znaczenia). Chyba Wolves słusznie robią, że starają się blokować drogę pod kosz i zostawić im piłkę, żeby rzucali z dystansu. Efekt jest całkiem dobry, Wolves mieli szanse wygrać serię. Obie ekipy mają takiego "symbolicznego startera" na centrze teraz, nie wiem w sumie czemu. W Grizzlies zaczyna Xavier Tillman, ale tylko po to, żeby usiąść jak najszybciej. Jako ich najlepsza piątka na ten moment ustabilizowało się ustawienie Morant-Bane-Brooks-JJJ-Clarke. Ta piątka wygląda mocno po obu stronach. No ale tak wyszło, że Jackson się wyfaulował po kilkunastu minutach gry mdr, i ta piątka zagrała dziś razem tylko kilka minut. Ogólnie mam wrażenie, że Memphis są gotowi na wszystko...
-
Death Stranding
Nie tylko niepełnym, ale też znacznie wolniejszym. Stety czy niestety, granie online pomaga wyraźnie przyspieszyć pewne aspekty człapania powoli tam i z powrotem, budowania dróg itd. Ja praktycznie nigdy nie gram online (w Soulsy też nigdy), ale w Death Stranding owszem, musiałem, nie wyobrażam sobie inaczej. I jest to nawet fajne. Nie trzeba niczego szukać, z nikim rozmawiać, mieć żadnych znajomych itd. Są pewne opcje większego zaangażowania, ale bardzo opcjonalne. Na systemie współpracy można polegać i korzystać z niego praktycznie tak niezawodnie, jakby to było czysto z góry napisane przez twórców gry jako mechanizm gry single (przynajmniej tak było gdy grałem). Bo to IMO jest takie pół-single, może po drugiej stronie są prawdziwi gracze, którzy faktycznie coś kliknęli, ale ich obecność w naszej grze jest mocno ustrukturyzowana.
-
NBA
Kurde, no jak tamten z Wisemanem. P: Pelicans byli czołówką ligi od transferu. O: Nie byli. P: No jasne że nie byli, bo kontuzje! Ale go zamiotłem argumentem. Jak nawet grali Ingram i McCollum razem, to też żadnej dominacji nie było, zwłaszcza jeśli będziemy porównywać do każdego innego zespołu tylko w ich meczach jak nikt nie był kontuzjowany, co zawsze jest rzadkie, dla większości ekip. Ogólnie playoffy to czas przepisywania historii. Nie można jakoś napisać: o, ekipa X zagrała dzisiaj dobrze, dobry występ tego dnia. Za mało, to musi działać na zawsze. Np. przed sezonem większość w necie typowała finały Nets-Lakers. Teraz dziwnym trafem cały czas widzę artykuły typu "to było takie oczywiste, że Nets i Lakers nie mają szans na sukces, to była oczywista dla każdego recepta na porażkę, trudno zaprzeczyć że tak budowany zespół nigdy nic nie wskóra... lol... Jasna sprawa w którą nikt normalny nie wątpił...". Każdy zawsze wiedział że gracz X i Y są zawsze słabi, tylko przeszukując wypowiedzi sprzed sezonu to udawali że nie wiedzą. Nuggets przegrali dwa mecze i już widzę wszędzie komentarze, że Jokić to najsłabszy MVP wszech czasów, nigdy nie zasługiwał, ogólnie to on taki cienias jest hehe itp. Teraz z kolei Sixers przegrali dwa mecze, to widzę teksty, jaki to Embiid to jest przegryw, zły kolega w zespole, Sixers bez chemii, skazani od zawsze na porażkę i w ogóle człowiek który wszystko prze'sra. Czy Embiid prze'sra? Wiemy, że ma zerwane więzadło i podda się operacji po playoffach. W ostatnim meczu tylko 6 rzutów wolnych, objeżdżany nieraz dość ładnie w obronie i porażka... Może być różnie... W playoffach każdy mecz zmienia odwieczną opinię fanów... Dzisiaj wieczorem dwa mecze, powinny skończyć się dwie serie po 4-1 i terminarz zrobi się wreszcie luźniejszy. Jeśli nie będzie dziś niespodzianek, to w piątek tylko jeden mecz, najs.
-
NBA
CJ McCollum zadebiutował w Pelicans 10 lutego, od tego czasu zespół ten wygrał 14 meczów i przegrał 14 meczów.
-
NBA
Ben: Wiecie co, naprawdę chciałbym grać dla tego klubu. Nets: wow, miło! Ben: ...dzięki. W każdym razie, oczywiście nie ma szans bo nadal bolą mnie plecy. Powodzenia z tym 3-0 chłopcy, dokonajmy niemożliwego i wygrajmy to. Stawiałem optymistycznie to 4-1, ale dzisiaj wieczór chyba każdy neutrals liczy na sweepa dla beki. No ale ja od dwóch lat śmiałem z ludzi typujących wiecznie te finały Nets-Lakers bo największe gwiazdy podobno zawsze wygrywają.
-
Shin Megami Tensei V
Ej, ale to że mapa "w ogóle nie pokazuje różnicy w poziomach" to po prostu nie... No pokazuje. Nie mówię, że każdemu ta mapa przypasić ma, bo jest specyficzna, ale ewidentnie nie jest tak że "w ogóle" nie jest hipsometryczna, bo jest, są widocznie różne odcienie koloru. Czy tereny są puste, ja wiem, nie kojarzę tak naprawdę zbyt wielu gier RPG z "pełniejszymi". Wizualnie może jest minimalizm, ale postać szybko biega, w porównaniu do np. Xenoblade 2 nie czułem żebym musiał powoli człapać po płaskim placu. Gra nie kojarzy mi się z farmieniem. Mocne skalowanie doświadczenia pozwala szybko skakać na kolejne poziomy, pokonując mocniejszych przeciwników. Jest wiele przedmiotów pozwalających dostosować nasze pokemony w niemal każdym aspekcie, ogólnie można je kształtować dość dowolnie już bez walk, nawet tuż po złapaniu można z nimi zrobić wiele. Tak jak i prawdziwe pokemony w ostatniej części (Sword/Shield), tak i SMT wykonał na Switchu ogromny skok naprzód pod tym względem i ilość czasu potrzebna do uzyskania wszystkich demonów czy konkretnego rezultatu jest znacznie mniejsza. Save może irytuje w porównaniu do innych gier, chociaż jest duuużo lepiej niż w poprzednich SMT, wliczając w to kultową Personę. Można zapisać grę, kiedy się chce, można unikać przeciwników, można błyskawicznie teleportować się do ogniska. Większość gier z PS2 nie miała zapisu w dowolnym momencie, więc też lekka przesada.
-
Nintendo Switch Sports
No relacje z grania były bardzo pozytywne, ale to może być jeszcze jedna "socjalna" gra na Switcha którą trochę położy niewielka obszerność. Trochę szkoda że czasem Nintendo robi dobrą rozgrywkę, ale nie wkłada w to ułamka takiego budżetu jak w Splatoon czy Smasha i online po paru tygodniach czy miesiącach świeci pustkami. Zapowiedź 6 gier i jednej w DLC... ogólnie Nintendo nie wydaje się zbyt mocno promować tej gry.
-
NBA
Jak dla mnie to bez różnicy. Boston wygrywa średnio różnicą 5 punktów, każdy mecz jest zacięty. Kilka rzeczy poszłoby inaczej i Nets mogliby prowadzić. Na swój sposób to... jedna z najbardziej zaciętych serii, bo tylko w trzech seriach każdy mecz był blisko - Bos-Brk, Mem-Min oraz Dal-Uta. Okej, wynik może pójdzie w świat, że Nets dostali może sweepa, a tacy Hawks, Bulls czy Nuggets wygrali przynajmniej jeden mecz, ale dla mnie to kwestia losowa bardziej niż że Nets niby słabiej grają. Bo te trzy ekipy wycisnęły ten jeden mecz, czasem z litości (wczoraj Warriors czasami wydawali się bardziej zainteresowani próbowaniem lineupów, niż wygraną), ale ogólnie są o klasę słabsze. Bucks i Heat to dwie ekipy, które nawet na wyjeździe wyglądały dużo lepiej od przeciwnika. Ot, jeden mecz się może trafić... Suns naprawdę mnie zawodzą, zwłaszcza w obronie. Jeszcze przed kontuzją Bookera, seria była wyrównana, co najwyżej. Niby nie ma jakichś wielu spektakularnych wtop defensywnych Bridgesa, Aytona czy CP3, ale całościowo dają się rozjeżdżać. Kurde, zbierają mniej niż 60% rzutów pod własną deską! Prawie połowa pudeł NOLA wraca do nich! Pelicans mają mniej jakości, ale wyciskają te zbiórki i wyciskają wolne i ta topowa w sezonie defensywa Suns cały czas im oddaje punkty. Ayton - nadal się śmieję, że każdy chce mu dawać maxa, ale jednak dla Suns jest w tej serii wartościowy, bo próby grania small-ball kończyły się jeszcze większą dominacją fizyczną Pelicans. Niemniej ta walka Pelicans oznacza, że i tak i siak są w stanie wycisnąć - jeśli Ayton siądzie na ławce, to Valanciunas trafi każdy rzut. Jeśli Ayton gra, to Valanciunas będzie pudłował... ale potem sam zbierze i tak będzie dalej grał w podbijankę, aż w końcu trafi do kosza. Śmiesznie to czasem wygląda, ale kończy się punktami. Tutaj muszę przyznać, bo jestem zazwyczaj sceptyczny wobec Ingrama. Koleś gra niesamowitę serię. Pierwszy raz w playoffach, naprawdę pokazał inny level. Nie tylko zdobywa punkty, on szaleje. Też ma duży udział w tym, że Pelicans wyszarpują tyle akcji. Okej, Ingram tak się rzuca do przodu, że z kolei często zostawia dziurę pod własnym koszem, ale ogólnie rezultat jest bardzo pozytywny, więc chyba trzeba oddać, że wymiata.
-
NBA
"Szur", "każdy pisze", "teoria się nie sprawdza", bohaterskie obalanie"cytatów", zero litości gdy ktoś żartuje z poważnych tematów, determinacja w obronie obozu co chwila, no inspiracja jest zauważalna. Big Pharma nie chce, żebyśmy poznali prawdę o Jokiciu.
-
NBA
Ten mecz też się ciężko ogląda, Warriors praktycznie w każdej akcji kończą oddając rzut w momencie, gdy rzucający nie ma ani jednego gracza Nuggets w promieniu kilku metrów obok siebie.
-
NBA
Balon w kwestii Warriorsów jest jak Cirex, nawet ma te same mądre teksty typu "włącz myślenie", "to przecież widać jak na dłoni" itp.
-
NBA
Draymondowi zajęło pół minuty żeby pokazać tę słynną "bardziej fizyczną, sprawiedliwą koszykówkę playoff" i sfaulować Jokicia ze trzy razy, wje'bać mu palec do oka, stanąć nad sędzią i na niego drzeć ryja, i nie dostać nawet technika mdr. Sweep przesądzony.
-
NBA
Bulls są tak bardzo najgorszym zespołem w tych playoffach, że aż nieco imponujące. Zwłaszcza że wygrali ten jeden mecz, gdy w każdym pozostałym nie mają żadnych szans. Ten jeden mecz sugeruje jednak, że Bucks będą musieli jeszcze uważać na to, co się dzieje gdy Giannis siada na ławce, bo rysyuje się mocna Grekozależność w ataku i w obronie.
-
Nintendo Switch - temat główny
Raczej tak, zależy jak duże latanie masz na myśli. Faktycznie jak wsadzam to nie jest do końca sztywno, ale lekki tzw. "play" w lewo i prawo, a nawet w górę i w dół jest normalny dla każdego bez względu na wiek.
-
Splatoon 3
W sumie dobre pytanie, nie wiem nadal po co jest ta gra. Zazwyczaj Nintendo wydaje jedną taką grę na generację. Splatoon 2 - to Splatoon na Switcha, wiadomo. A trójka co wnosi? Zmiany są, przemeblowania, nawet wyraźnie większe niż w dwójce względem jedynki. Niemniej praktycznie nic co dostrzegą osoby postronne.
-
NBA
Serb nie może nic stracić, bo głosowanie na MVP się zakończyło. Jakby głosowanie trwało w czasie playoffów, to niejeden MVP w historii byłby inny, bo co roku fani NBA wpadają w tryb kanonizowania albo demonizowania masy zawodników na podstawie ostatniego meczu. To co czytam dzień po dniu o DeRozanie, Ingramie, Jokiciu itp. jest prześmieszne. Jakby to był jeden mecz w środku sezonu, nikt by nawet nie zauważył, ale w playoffach - dzisiejszy mecz definiuje całą twjoą karierę i czyni cię najgorszym albo najlepszym, zdaje się. Jokić odbierze nagrodę i tyle, jak dobrze pójdzie to odbierze ją przed byciem wyeliminowanym bez litości, byłoby miło. Ludzie będą jęczeć, ale nie pierwszy raz. To było do przewidzenia. To jest oczywiste od zawsze, ludzie jęczą zawsze że np. Shaq nie dostał MVP, albo Kobe. Szkoda mi bardzo że mecz o 4 w nocy, bo tak jak pisałem - gdy zmienia się gospodarz, to i zmieniają się w NBA gwizdki, i z innymi gwizdkami Nuggets może będą mieć jakieś szanse. Toronto miało szanse, choć nie udało im się ostatecznie wygrać, ale mecz wyglądał inaczej, już nie było takiego lania. Ciekawe czy Denver też na to stać. To nie jest taka słaba ekipa, ale Warriors ich zdemolowali. Każdy zawodnik Nuggets latał gdzieś po kątach, daleko od kolesia, którego powinien w tym momencie kryć, ten Death Lineup wydaje się na razie niemożliwy jeśli nie masz 4-5 zawodników dobrych w switchowaniu na żywioł, a prawie nikt w NBA nie ma. Kyrie Irving nie jest muzułmaninem, ot jedna rzecz, która mu przypasiła, niektórzy lubią cierpieć dla zasady. Spotkałem w sumie parę takich osób w krajach gdzie są mniejszości muzułmańskie. Zabawnie się czyta opisy cichej reakcji szatni jak Kyrie np. palił kadzidełka w szatni. Koleś ma różne praktyki o których mówi z kamienną twarzą superpoważnie, wiadomo.
-
Xenoblade Chronicles 3
Interfejs na swój sposób bardzo ładnie wygląda w tej schludnej, chudnej wersji, ale też trochę ten minimalizm jednak kojarzy mi się z biedą, z masą tanich RPG-ów typu Scarlet Nexus - jeden najbardziej obecnie oklepany kolor wszystkiego (futurystyczny pomarańcz i niebieski? Co to, militarny shooter z robotami? Activision Blizzard? Każdy film akcji z 2015 roku?), generyczne ikonki (każdy art ma po prostu miecz?), w ciul latającego tekstu który w praktyce, znając życie, mówi "wciśnij przycisk", niby prosta ale rozświetlona czcionka, która może być i tak mało czytelna na małym ekranie, zwłaszcza dane postaci i niektóre wydarzenia. Nie wiem no. Interfejs w Xeno zajmuje większość ekranu, więc to sprawa ważniejsza nawet od FABUŁY. Sama gra wydaje się wyglądać bardzo pięknie. Aż podejrzane. Kurwa! Jak to wygląda! Nie widać kompromisów. Wspaniałe widoczki, całkiem ostre, żywe, dużo mniej efektów "stylowych" uprzyjemniających niską rozdziałkę/polygony jak w większości gier na Switcha (tak, wiem, nadal jest tutaj dość nisko, a więcej roboty tradycyjnie robią skyboxy niż same tekstury podłoża które jakby się wpatrywać to nadal minimum), daleki horyzont, masa postaci na ekranie. Jeśli to będzie tak naprawdę chodzić i wyglądać na Switchu z typowymi wielkimi lokacjami, to nie mam pytań. Jak patrzę na te sceny ze zwiastunu i wyobrażam sobie bieganie po całych krainach które tak wyglądają, z takimi postaciami i potworami... Najlepiej bieganie w tempie z jedynki, nie dwójki, ale nawet... Kurde... Brzmi nieźle...
-
Temat ogólny.
No Psychonauts 2 to jest chyba taka sama historia jak masa innych gier w tym okresie, czyli wyszły na starą i nową generację z racji zatarcia granic, z wachlarzem wersji na Xboxa i dostępnością na PS5 w formie możliwości uruchomienia lekko spatchowanej wersji PS4. W obu przypadkach jest przeskosk z 30 na 60 klatek i inne oczywiste adaptacje. Nigdy wcześniej o tym nie myślałem, bo po co, ale... Jak dla mnie to jest gra na starą generację, robiona na starą generację, z lekkimi patchami od developera odnoszącymi się do działania na nowej generacji i ogólnie zaawansowaną wsteczną kompatybilnością nowych konsol... ale sama gra jest na starszą generację. Jednak to samo dotyczy wielu gier.
-
Xenoblade Chronicles 3
Kolejna gra z... oddanym fandomem, ale w sumie no szkoda że nie wydają na Switchu jakiegoś prostego portu pierwszych części, by się pograło z opcją przyspieszenia 2X. Niestety tylko Square-Enix tak rozpieszcza graczy......
-
Xenoblade Chronicles 3
Nowe Soulsy, Chrono Cross i nowe Xeno w jednym roku, fani mówienia "te gry są bardzo powiązane!" mają swój czas. I jeszcze Eyuden Cośtam.
-
NBA
Sixers rzucają 32 wolne na mecz lol. Grizzlies trzydzieści siedem i pół na mecz. Trzydzieści siedem i pół. Nie wiem jak to trzeba naciągać, żeby cisnąć tę tezę że wszyscy sędziowie wszystkim zawodnikom pozwalają niby na więcej w playoffach. Jakby był taki skrajny battle royale, jak to opisujecie, to można by nie gwizdnąć co najmniej połowy fauli, jakie dostaje Embiid, taka to dominacja fizyczna i iso traci na wartości. Samo Miami rzuca więcej wolnych na mecz niż wynosi średnia w sezonie regularnym, wyciskają co mogą, to trochę inna sprawa niż jakieś wytyczne ligi że pozwalamy na bardziej fizyczną grę wszystkim tak samo. Wspaniała koszykówka, o wiele lepiej się ogląda, pomyślcie jak słaby byłby mecz jakby sędziowie nie pozwalali na takie kunsztowne, pełne męskiej gracji zagrywki koszykarskiej defensywy, zmuszając Huntera do kombinowania ciekawej akcji: