Treść opublikowana przez ogqozo
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Kilka gier jest niekompatybilnych fizycznie, po prostu z racji wykorzystania starych joyconów - w tym Wario Ware: Move It. Jedna gra jest niekompatybilna fizycznie z całą konsolą, czyli Labo 4: VR, w którym wsadza się całego Switcha do kartonu. Software'owo, wszystkie gry Nintendo mają działać na Switchu 2. Lista gier, które nie włączają się w emulacji, jest w miarę długa i "będą nad nią pracować", ale nie wiadomo, czego się dokładnie spodziewać. Na liście zaiste jest Doom Eternal, choć i trochę prostych, pozornie niewymagających gierek (przykładowo Rocket League, Nobody Saves the World czy Skulls of the Shogun), a także sporo gier już będących emulacją, jak retro kolekcje i gry z lat 80. Nintendo Switch Game Compatibility with Nintendo Switch 2 - Nintendo US Stare joycony można używać z nowym Switchem, no ale trzeba kupić osobno.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Play Asia stara się walić duże ikonki i by było jasne, ale sytuacja wydaje się dynamiczna. Przykładowo, w tym momencie w owym sklepie wersja US Rune Factory jest opisana jako game key, a japońska jako gra na karcie, czyli odwrotnie, niż by można oczekiwać - raczej błąd sklepu. (Marvelous, podobnie jak CD Projekt, dość dumnie ogłosił, że ich 3 gry na S2 będą "na Zachodzie" na kartridżu). Strona opisała początkowo nawet niektóre gry Nintendo jako "game key card". Raczej po prostu, jak to Play Asia, najpierw dają jakiś wpis na stronie, a szczegóły najwyżej potem się zmieni. Nie będzie to raczej pewne dla wszystkich edycji na zawsze. O Eldenie nie mają żadnych detali, okładki, nawet wersji japońskiej. Niemniej, Konami to firma, która wypuszczając kolekcję MGS, dała na karcie tylko gry z NES-a, a cała reszta do ściągnięcia online, więc wątpię mocno, by szarżowali z Eldenem na karcie. Może kiedyś... EDIT: Kurde, nie ta firma, w Japonii to chyba samo From wydaje Elden Ringa, coś mi się pomyliło że ktoś inny to wydawał w Japonii. No, to zapomnijmy o tym porównaniu.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Chyba nie, nie sądzę, by coś się odkrywało po skończeniu "fabuły". Poza New Game Plus, oczywiście. Wiele lokacji ma znacznie mocniejszych przeciwników, niż zakończenie głównego wątku, ale DOSTĘPNE są raczej zawsze. Główne bariery to raczej możliwość pływania, latania itd. Ale żadna z nich nie dodaje się pod koniec głównego wątku. W trakcie gry, są rzeczy pojawiające się po pokonaniu danego bossa, głównie nowe wątki przy ognisku, również zazwyczaj coś jest w miejscu, gdzie walczyliśmy z danym bossem, jeśli się wrócimy - ale tak jest raczej od razu, gdy mamy kontrolę po jego pokonaniu. Poza tymi dwiema rzeczami, praktycznie wszystkie lokacje są takie same przez całą grę. Co do broni, to nie przesadzałbym. Może można grindować materiały, ale trzeba by maaasę grindować, by mieć je WSZYSTKIE na poziomie 32. Niektóre postaci mają sporo, sporo broni. Gra raczej daje tyle materiałów, by skupienie się na jednej dla pięciu postaci było dość płynne. Jeśli nie chcesz grindować jakiejś jednej walki w kółko, to imo nie szastałbym za bardzo na zapas, wydając wszystko na broń, którą zaraz zmienisz. Możesz trzymać je na nieco niższym levelu i mieć jakiś tam zapas materiałów na tyle, by w razie czego podmaksować, gdy się zdecydujesz. Ponadto czasem gra daje nam sama upgrade broni na nowy poziom, albo pozwala na jego zakup za kesz - w paru przypadkach może to oszczędzić masę materiałów, ale trudno z góry powiedzieć, więc specjalnie bym tego nie planował, ale jest. Broni jest masa i pojawiają się przy każdej okazji. Nowe wypadają nawet za najtrudniejszych superbossów, wypadają w ostatniej lokacji głównego wątku, i tak dalej. Na pewno da się wszystko zrobić na hardzie dowolną bronią, ich siłą jakoś się nie przejmowałem i wszystko zrobiłem bez większych męk, więc nie jest to konieczne. Bardziej obchodziły mnie ich specjalne zdolności, które często kompletnie zmieniają całe podejście do postaci i warunkują wszystko, co będziesz robić. I na to głównie rzucałem materiały do ulepszania.
-
Hollow Knight Silksong
Silksong będzie grywalny w jakiejś formie podczas wystawy w muzeum w Melbourne, rozpoczynającej się 18 września. Hollow Knight: Silksong Will Be Playable in September 2025… at an Australian Museum - IGN Biorąc pod uwagę słowa, że gra będzie "centralnym punktem" wystawy, wydaje się chyba, że nie rozważają raczej przełożenia tego, albo udostępnienia później. Inne gry na wystawie będą w pewnych "specjalnych wersjach" (odpowiednio ustawiona postać, level, by inaczej się grało), ale jako że to nowa pozycja i punkt reklamowy wystawy, to nie byłbym pewien, czy w tym przypadku samo "możesz pograć w Silksonga" nie będzie już uznane za wystarczającą atrakcję bez przeróbek. Będzie też wiele materiałów z gry, jak np. obrazki rodem z artbooka czy "Edge'a". Obecność gry zapowiada się na dość dużą. NIE jest nijak doprecyzowane, że to nie będzie po prostu demko gry z E3 2019 lol.
-
Europa League
Fani Angego mnie rozwalają w sieci. Oni serio się kłócą ze mną, że sezon jest świetny bo TROFEUM lol. Takiej jazdy w necie to nie widziałem nawet z ten Hagiem rok temu, jak wygrali pucharek. Czy jest coś niezbyt optymistycznego w tym, że w lidze ekipa szoruje po dnie strefy niespadkowej, nie pokonała nikogo z górnej połowy tabeli OD LISTOPADA, i kompletnie na to w żadnym meczu nie zasłużyła, jest od pół roku 17. ekipą ligi? Nieeeee, bo to jest wszystko specjalnie, skoro i tak by nie spadli, to Ange po prostu postawił na Europa League i mądrze olał ligę, by uniknąć kontuzji i zmęczenia. Mam nadzieję, że wdupią jutro ten "genialny plan" jaki niby mieli, bo te dziwne fandomy trenera przypisujące mu jakieś niesamowite umiejętności pucharowe mnie zawsze rozwalają bezsensem. Ange jest strasznie wkurwiający, ciągle się odgryza jak to ciągle wygrywa TROFEA, zero samoświadmości, zero wątpliwości, koleś widać że dużo czyta komentarzy w mediach na swój temat i je cytuje hehe. A ci fani w sieci się jarają, bo chyba nie mogą żyć bez jakiegoś "niepoprawnego" herosa, o którym myślą, że stoi przeciw jakiejś opresji lol. Amorim jest przytomniejszy, nie żeby to było jakieś osiągnięcie, no ale jak coś to mówi wprost: no, słabo gramy, nie jest to dobry sezon. Niby oczywiste że słaby XD, łaski nie robi to mówiąc, ale Ange reaguje jak rottweiler na samą sugestię, że cokolwiek słabego może być w tym dokąd zmierza.
-
Serie A
Ciągłe zwroty, ale gol Lazio w doliczonym czasie chyba pogrzebał znowu tytuł Interu. Pedro pomścił Barcelonę! Napoli prawie zwaliło cienkim 0-0 w Parmie, ale nadal ma wszystko w swoich rękach. Czwarte miejsce bardzo blisko Juve, które ma u siebie Wenecję na koniec, ale któż to wie... Być może pościg Romy skończy się na przegraniu miejsca w LM o jeden punkt. Ałć.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Może wielu wydawców nie chce pudełek, ale jakoś do końca nie wierzę, że Nintendo z własnej woli chce je oddawać i nie robi tego, co realnie może, by utrzymać obecność w sklepach. Jak pisałem stronę temu - sprzedaż fizyczna to nadal 47% całego przychodu z softu Nintendo, kolosalna liczba. I to mimo faktu, że sporo softu (dodatki i wiele gier) jest tylko cyfrowo. Premiera Switcha i potem korona to były lata ogromnego skoku udziału cyfrówek - od drobnego procentu na poprzedniej konsoli, do 43% w 2021 roku. Ale od tego czasu, chyba pojawiła się jakaś naturalna bariera i sporo ludzi po prostu nie rzuca się na przejście na cyfrowe. Jeśli tempo nie przyspieszy, to jeszcze przez wiele lat fizyki mogą być dla Nintendo ogromnym biznesem. Gdy wychodzi duża cała gra, to nadal 2/3 sztuk, jakie sprzedaje, to fizyczne. Warto zaznaczyć, że właściwie to TA liczba wcale nie spada - udział cyfrowy rośnie z racji tego, że młodsze pokolenie więcej gra w gry online, gry-usługi, kupuje więcej dodatków do tanich gier itd. Kilka lat temu, duża większość sprzedaży cyfrowej to były po prostu zakupy dostępnych w obu wersjach pełnych gier, dziś to mniejszość. W przypadku gier "tradycyjnych", wydawanych w pudełkach, wcale nie słabnie fakt, że duża większość sprzedaży sztuk to te w sklepach. Nintendo nigdy nie waliło oczywiście jakichś tekstów o "bastionie" lol. Rok temu, w maju 2024, prezes mówił akcjonariuszom: "naszym celem nie jest tylko zwiększenie proporcji cyfrowej sprzedaży, ale maksymalizacja całej sprzedaży, i ta zasada się nie zmieni w przyszłości. W obecnej sytuacji, musimy zapewnić wygodę i klientom grającym w wersję pudełkową, i tym grającym w wersję ściągniętą, i chcemy wprowadzać dalsze ulepszenia. Jako że wygoda cyfrowości ciągle rośnie, uważamy obecnie, że na nowej konsoli, rosnąca liczba klientów będzie wybierać produkty cyfrowe, tak jak to było ze Switchem 1". Myślę, że oczojebny czerwony to też element rozumienia sytuacji. Typowy masowy klient fizyka to nie kolekcjoner gier lol, tylko ktoś idący przez wielki amerykański sklep i kupujący co widzi, to jest najważniejsze. Gdy się idzie przez jakiś Walmart czy Target, to trudno nie zwrócić uwagi na mocno wyrożniające się półki Nintendo. Nie mają tego inne konsole, i wiele innych produktów. Nie tylko pudełka, ale całe półki ewidentnie mają dobrze opłaconą ekspozycję, pozycję, oświetlenie, i czerwony kolor to mocna identyfikacja. Widać różnicę jakości, gdy się popatrzy na półki Sony i Xboxa obok. Myślę, że to może działać znacząco inaczej, niż przed czasami Switcha, gdy te półki były ogólnie dość takie sobie, białe, czarne, szare, nie było tego efektu. Właściwie to zaczęli to już bodajże wiosną 2016, na pewno w 2016 - zaczęto zmieniać półki, strony internetowe, soszjale, ich własne punkty, zaczęły wszędzie tam pojawiać się ogromne, uderzające intensywnie czerwoną masą grafiki. Myślę, że to mogło mieć znaczącą rolę w sukcesie Switcha i wzroście popularności Nintendo. Nerdy i wybrzydzający internauci to wcale nie jest jedyna, ani największa, część rynku. Trzeba też trafiać do zwykłych ludzi, a ci mają ogromną liczbę rzeczy do wyboru w życiu. Osiągnięcie stopnia, że widząc sam kolor, bok budynku, bok stoiska, klient wie, że to "ta firma", udaje się niewielu - w Polsce udało się to paru operatorom komórkowym, Milce... może Nivei, może Obi? W innych krajach inne marki mają taki status, i zawsze ciekawe jest, jak ogromną mają dzięki temu obecność w twoim życiu, czego nie dałoby się osiągnąć, gdyby tylko czytanie konkretnej nazwy, loga czy produktu oznaczało, że marka pojawia się w twojej głowie.
-
Fast Fusion
No, ciekawi mnie, ile będzie ścigania w tym Kirby Air Riders. Patrząc na twórców i poprzednika, chciałoby się strzelać w "bardziej party game, niż ścigałka", ale w sumie i to od zawsze właściwie opisuje wszelkie gry Nintendo. Patrząc dziś, beznadziejny technicznie oryginał w sumie był zaskakująco nowoczesny, z głównym trybem wręcz stawiającym na coś jak battle royale, gdzie ścigania jako takiego mało było, a najważniejsza była faza latania po mapie i zbierania rzeczy do pojazdu i sabotowania przeciwników, zanim mieliśmy może wyścig, a może nie. Nie wydawaliby chyba tuż po Mario Karcie, gdyby nie mieli naprawdę sensownego pomysłu na to, by było warto. No i nie marnowaliby Sakuraia, który przez te 20 lat nigdy nie wrócił do Kirby'ego, a kilka części Kirby'ego było naprawdę dużych i niezłych.
-
NBA
Te serie decydujące na Zachodzie to jest kapitalna koszykówka. Nigdy nie było takich umiejętności wszystkich zawodników w NBA. I, wbrew temu co niektórzy mówią, nie chodzi wcaaaaale tylko o strzelanie z dystansu, ale też defensywę i fizyczność pod koszem. OKC trafiło tylko pięć trójek w tej połowie, ale jakiż oni potrafią grać koncert defensywny. Alex Caruso to jest przemistrz w ostatnich meczach, choć wiadomo, że gdyby nie trafiał trójek i przestał być kryty na obwodzie, byłyby problemy z wystawianiem go. Ten dobry Wiggins, Cason, Dort, ależ to są wyrobnicy genialni. No ale zostały 24 minuty, zobaczymy czy Denver znowu zrobi comeback, w końcu doświadczenie zawsze wygrywa w playoffach...
-
eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
Pojawiła się kolejna świetna gra - Into the Restless Ruins. Mimo recenzji 9/10, może to brzmieć nieco banalnie - wow, karty i rogalik? Rozpaćkane piksele i wielkie kształty? Walka oparta o ociarnie potworów rodem z Vampire Survivors? Niespotykane... Ale gra ma całkiem wyjątkowy feel, a osiąga to przypominając nieco najnowszy klasyk w panteonie gier... Blue Prince. Tak, to też gra o układaniu pokojów w wydajną ścieżkę. Na początku wybieramy wylosowane pokoje, a potem po nich chodzimy. Kilka elementów gry kapitalnie komplikuje niby banalny pomysł, bo sama siła postaci do przeżycia ataków i zadawania obrażeń to mały aspekt gry - na przykład szybko kończy się nam pochodnia, a powroty z dłuższych ścieżek po ciemku mogą naprawdę przetestować naszą znajomość ustalonej przez samego siebie trasy. Jest możliwe wrócić po ciemku, ale bywa... trudne. Pojedyczny run (zarówno faza planowania, jak i samo łażenie) ma ciekawy balans między progresem i ryzykiem, bo z nocy na noc rosną zagrożenia, ale też rozwijamy mapę i dodajemy sobie przeróżne rzeczy. Ostatecznie, gra ma dość strategiczny i taktyczny gameplay, ale wysokie tempo sprawia, że runy nie są jakoś strasznie długie. Jest też spory metaprogres, bo za kolejne osiągnięcia odblokowujemy sporo różnorodnych nowych wyzwań i przedmiotów, które znacząco wpływają na grę. Ten metaprogres może czynić grę stosunkowo prostą - w sumie dość łatwo sprawić, by każdy run był bardzo owocny. To w większości raczej gra na stały relaks i odblokowywanie nowych rzeczy, trochę jak Vampire Survivors, niż jakieś bicie głową w ścianę, jak niektóre rogaliki. Jednak tutaj myślenie i dobre granie zawsze pomagaja i mają efekt. Gra nie ma jakiejś ogromnej zawartości ani wielkich szoków na dalszym etapie gry, i nie powinna zajmować jakichś setek godzin. Najważniejsze, że gra wciąga, i pasuje bardzo dobrze na Switcha. Jest niedroga i ewidentnie warta ceny. Z jakiegoś powodu, na Switchu nie widzę dema, które jest na Steamie - i pozwala dość dobrze poznać, na czym polega fenomen tej gry. Into The Restless Ruins - Official Steam Next Fest Announcement Trailer
-
Primera Division
Trochę do zatrzymania, koleś oddał w tym sezonie naprawdę mnóóóstwo takich strzałów. Chyba oddał najwięcej strzałów w Europie, ale jasne - jak wpada to jest złoto, a w tym tygodniu wpada. Trudno nie myśleć o Messim. Jak on to sobie wypracuje, że mu wpada, to będzie naprawdę siał pożogę w całej ekipie rywala, tak jak Argentyńczyk... Lewandowski kończy sezon serią słabych meczów, i znowu pytaniami, czy teraz to już NAPRAWDĘ koniec. Król strzelców przepadł mu na rzecz Mbappego, który po cichu ma za sobą sezon świetnej gry, i może dostać Złotego Buta za najwięcej goli w Europie. Ogólnie jednak dobry sezon Polaka jako całość, no i genialny jak na człowieka w takim wieku.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Ma to mieć związek ze "znacząco zmieniającym sytuację patchem wypuszczonym day one". Być może jakiś aspekt online czy menu czy czegoś będzie usprawniony (albo wiele małych rzeczy), i Nintendo nie chce, by latały negatywne opinie, że źle działa.
-
TRANSFERY
Cristiano Ronaldo - koniec kariery... powrót do Europy? Al Nassr zawiodło. Nie awansowało do Ligi Mistrzów, czy coś tam, nie jestem pewien. Portugalczyk nie pojawia się na meczach, przy czym klub kompletnie milczy na ten temat, co budzi spore wątpliwości. Sporo mówi się o tym, że 40-latek odejdzie. Nie wiadomo jednak, gdzie miałby odejść. Sporting CP podobno marzy o jego powrocie i by zastąpił Gyokeresa, ale Cristiano wydaje się wyrazać dość lekceważąco o takim posunięciu. Chyba nikt na świecie nie może spełnić jego priorytetów, czyli uczynić go królem wioski i dać mu odpowiednią kasę, która przekracza cały budżet 99,99% klubów świata. Może ewentualnie przenieść się do mocniejszego klubu w Arabii (Al Hilal, gdzie obecnie gole strzelają Marcos Leonardo i Aleksandar Mitrović), albo może do USA?
-
Premier League
Crystal Palace zdobyło pucharek, i to ono może za rok walczyć w finale Europa League hehe. Anglia będzie miała 6 ekip w LM, no i kogoś jeszcze w EL, ale kto to będzie - najbliższy tydzień zadecyduje. Dzisiejszy mecz Arsenal-Newcastle na pewno będzie miał wpływ. Jednak wydaje się, że obie te ekipy zmieszczą się w strefie LM, a wypadnie raczej ktoś z grona Villa, Chelsea, może Man City. Nie można niby nadal skreślić Nottingham, które w ostatniej kolejce gra z Chelsea, więc może na pewno ją przegonić, i wtedy jedno potknięcie więcej innej ekipy dać może LM nawet Nottingham, byłby to niezły zwrot.
-
TRANSFERY
Jeremie Frimpong trafi raczej na pewno do Liverpoolu. Też miał klauzulę, więc co poradzić. Zawodnik ofensywny, może zastąpić niby Trenta na prawej, ale częściej pewnie pojawi się na skrzydle, jeśli nie zmienią systemu. Leverkusen może utracić wielu zawodników tego lata. Xabi Alonso oficjalnie w Realu, ale też mówi się o ściągnięciu do Madrytu paru zawodników - w końcu Real szuka przyzwoitego lewego obrońcy (np. Grimaldo niby...) i środkowego pomocnika (np. Palaciosa niby...). Jonathan Tah jest bez kontraktu i odejdzie zarabiać mamonę - możliwy jest Bayern, możliwa Barcelona (jeśli będzie w stanie go zarejestrować...). Wiele klubów marzy też o dobrym stoperze (jak Hincapie), i napastniku do strzelania goli (jak Schick). Nadal pozostaje walka o Wirtza, który zbierze jedną z najwyższych opłat transferowych w historii, i jedną z najwyższych pensji ("Bild" zapewniał, że zawodnik jest zdecydowany na Bayern, niekoniecznie już w tym roku, acz odwiedził też Anglię, rozmawiając z Man City czy Liverpoolem). Co do trenerki, nie udało się przekonać Fabregasa, któremu świetnie idzie w Como, Hiszpan chce tam zbudować LEGACY. Faworytem pozostaje Erik ten Hag.
-
Bundesliga
Muszę im oddać. BVB zaczęło po prostu wyglądać dobrze pod wodzą Kovaca. Szkoda może tylko porażki 4-0 z Barceloną, ale i tu było otarcie łez po świetnej grze w rewanżu (jasne - gdy się jest 4 gole do tyłu, to sobie można). Czasem pomógł też po prostu Kobel, jak z Leverkusen, gdzie BVB pewnie "nie zasługiwało" na zwycięstwo, ale wygrało, i to symbolicznie - po takiej końcówce sezonu, ludzie będą oczekiwali po BVB powrotu na drugie miejsce. Czyli najwyższe w Bundeslidze. Kovac zwłaszcza sprawił, że w pełni zadowoliły nowe nabytki - Guirassy (ależ on ciągnął ten klub cały sezon), Anton, Bensebaini. Świetnie też wypalił transfer mało znanego Daniela Svenssona, który dobrze wypełnił lewą flankę, po wykupie za ledwie kilka milionów euro. Wszystko w BVB po prostu wygląda znacznie sensowniej, i mniej przygnębiająco, teraz. Jeszcze 10 kolejek temu, szykowała się tragedia. Teraz - BVB może nie tylko wyprzedziło do Ligi Mistrzów świetny Freiburg, ale może też z tej racji ukraść im największą gwiazdę, Ritsu Doana, którym podobno się interesuje. Innym znanym nabytkiem ma być... Bellingham. Tak, brat Jude'a też jest naprawdę dobry, też chce go BVB, i zobaczymy, jak pójdzie Sunderlandowi w barażach o awans do Premier League.
-
Premier League
To jest jednak niesamowite, że Ange żyje. Nie chodzi nawet o to, że są na 17 miejscu w tabeli. Lol, to nawet nie jest najgorsze. Od tak dawna po prostu nie kojarzę dobrego meczu Spurs w lidze. Jednego. Z Aston Villą nie zagrali nic. Poziom Southampton. Obojętnie jaka jest sytuacja, ten poziom poddania się jest nędzny. Serio ciekaw jestem, co z tego finału EL ma wynikać. Kontuzje nie kontuzje, Europa nie Europa, jakie ten zespół gra góvno w ostatnich miesiącach to jest naprawdę imponujące.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Furukawa potwierdził akcjonariuszom, że Nintendo planuje powtórzyć wynik sprzedażowy Switcha - i do końca marca sprzedać 15 milionów sztuk. Jeśli chodzi o software, planem jest 45 milionów, nie wliczając Mario Karta w bundle'u. Po jego uwzględnieniu, liczba ma lekko przebić 52 mln gier sprzedanych w analogicznym okresie pierwszego Switcha 1. Ta liczba zawiera gry w "edycji Switch 2", chociaż nie jestem w sumie pewien, czy sam update już się wlicza jako "software sales", czy tylko cała gra kupiona od początku. Nintendo zakłada, że w tym samym czasie sprzeda się wielokrotnie więcej gier na pierwszego Switcha. Podkreśla, że na Switcha 1 wyjdą nadal nowe gry (Pokemony, drugie Pokemony, Metroid, Tomodachi Life i Rhythm Heaven). Oczekuje też prawie 5 mln sprzedanych sztuk Switcha 1 do końca marca. W zakończonym roku fiskalnym, wszystkie modele konsoli i gry zaliczyły spadek w okolicach 20%-30%. Firma zaliczyła jednak oczywiście nadal ogromny wskaźnik zysku brutto, na poziomie 700 miliardów jenów (ponad 60% przychodu). W nadchodzącym roku fiskalnym, firma oczekuje niższego zysku, ponieważ Switch 2 oznacza najpierw sprzedaż sprzętu, raczej niż gier - a zysk ze sprzętu jest niższy. Warto zauważyć, że padły słowa "niższy zysk", a więc Nintendo oficjalnie zarabia na sprzedanej sztuce konsoli. Ale mało. Udział sprzedaży cyfrowej wzrósł najwięcej od paru lat - z 50,2% do 53,5%. Produkcja ma nie być problemem, bo firma jeszcze przed pozytywnymi reakcjami z eventów zwiększyła moce produkcyjne. Zainteresowanie konsolą wzrosło i na razie przerosło oczekiwania, ale firma zakłada, że będzie w stanie wyprodukować tyle sztuk. Cła w USA również nie są na razie uważane za barierę do osiągnięcia takiego wyniku. Ograniczeniem rynkowym ma być głównie dość wysoka cena jak na konsolę Nintendo. By to osłodzić, Nintedo ma zachęcać przez bundle z grą i wsteczną kompatybilność. Warto podkreślić, że wsteczna kompatybilność oznacza również możliwość dzielenia się posiadanymi grami ze starym Switchem lokalnie (Game Share) oraz udostępnianie wirtualnych gier członkom rodziny. Nintendo mocno zdaje się podkreślać ewentualnym klientom, że gdy rodzina kupi Switcha 2, to stary się "nie zmarnuje", są korzyści posiadania dwóch. Jako drugie wyzwanie, Furukawa określił "zachowanie pędu od startu do okresu świątecznego". Firma stara się być gotowa, by zainteresowanie konsolą nie spadało w miarę czasu. Co do cen gier, prezes stwierdził: "ustalając ceny gier, bierzemy pod uwagę koszty produkcji, wrażenia klientów, znacząco inne kursy walut niż przy premierze Switcha 1, warunki rynkowe w każdym regionie, a w przypadku gier znaczenie mają też większe koszty z racji większego rozmiaru plików oraz dłuższe okresy produkcyjne". Miłośnicy dramy o rozmiary kartridża mogą to rozumieć jak uważają. 250509e.pdf
-
NBA
Ale kurde, jak doświadczony Boston i Denver jednak odrobią i wygrają, to cały opis wyżej pójdzie się trochę walić hehe. Najbliższe dni wszystko mogą zadecydować. Jak Boston bez Taytuma ponarzuca trójek, odrobi 3-1 i wygra, to by dopiero było, a przecież nie jest niemożliwe.
-
NBA
No ale jak opisałem - LeBron chciał iść w ślady innych, którzy wygrywali seryjnie w poprzednich dekadach, to akurat nie było nic nowego. I po LeBronie i Warriors, masa innych gwiazd naciskała na wymiany (albo wielkiej gwiazdy do siebie, albo siebie do innej wielkiej gwiazdy), żeby tworzyć te kolejne niesamowite zespoły, które miały miażdżyć na lata, i nie dać szans tym, którzy mieli mniej. Tylko coś już przestało to pykać. Jesteśmy nagle wolni od "dynastii", po raz może drugi w historii, po latach 70. - epoce, która rzadko dzisiaj jest wspominana. W porównaniu do innych miszczów, Kareem nie jest dzisiaj specjalnie często gloryfikowany, a cała reszta lat 70. to w ogóle niemal czarna dziura historii, bo rzadko widzę cokolwiek o niej wspominane (zaznaczmy, że topowi gracze lat 70. to np. Bob Lanier, Walt Frazier, Elvin Hayes czy Bob McAdoo. Kurde, nie wiem, kiedy ostatnio słyszałem te nazwiska). Może właśnie dlatego, że Kareem, choć dominował na parkecie jako zawodnik, zdobył w tamtej dekadzie tylko jedno mistrzostwo, a gdy zaczął wygrywać z Lakers, to już nie był największą gwiazdą swojego zespołu,
-
TRANSFERY
Jest stoper w Realu, chyba. (Chociaż ja wiem, ten Jacobo Ramon też coś w sobie ma, tak se pomyślałem teraz...) Dean Huijsen jest dogadany, według "Marki". Zawodnik ma klauzulę odejścia 60 mln euro, więc sprawa powinna być prosta. Huijsen był na celowniku wszystkich - młody, dobry, no i ta klauzula. Miał wybrać Real, jako fan Sergio Ramosa i świeży patriota Hiszpan (chociaż spędził życie głównie w Hiszpanii, dopiero ostatnio dostał obywatelstwo i zadebiutował w reprezentacji). Szybki transfer ma pomóc Realowi na Klubowych Mistrzostwach Świata w czerwcu.
-
Eredivisie
Ja nie mogę. Muszę jednak cofnąć słowa o szybko zaklepanym mistrzostwie Ajaxu. Niesamowicie zwalili i zapewnili drugi szokujący zwrot akcji. PSV wróciło po cichu do dominacji, wygrywając masę meczów z rzędu. Ajax za to zdobył tylko 2 punkty w ostatnich 4 meczach, tracąc dzisiaj gola na 2-2 w DZIEWIĄTEJ MINUCIE DOILCZONEGO CZASU po żałosnej plątaninie pod bramką przy wolnym przeciwnika i wywaleniu kilka minut wcześniej zawodnika Gronigen po bójce. W ciągu tej ostatniej sekundy meczu, losy obu klubów się wywróciły. PSV wskoczyło na fotel lidera, na 4 dni przed ostatnią kolejką. Ajax płacze.
-
NBA
Nie no, dla mnie tak. Trzy serie wygrane przez ekipy z kursem typu +400, +500, i wyżej. Rzadko kiedy w ogóle są serie z tak mocnym faworytem u buków, a co dopiero, by underdog powalczył. W zeszłym roku były takie cztery, i wszystkie skończyły się 4-0 lub 4-1. Powiedziałbym, patrząc na historię, że drużyny z takim kursem wygrywają może 5% serii (raz na kilka lat się zdarza - Miami-Milwuakee, Denver-Clippers w 2020 itd.), a teraz mogą się zdarzyć trzy naraz. OKC ma szanse, ale tak jak mówię, całe finały konferencji bez żadnego klubu mającego jakieś większe sukcesy w ostatniej dekadzie, to też byłby ewenement. Niedawno, NBA byla sportem "dynastii", zazwyczaj ekipy były w czołówce wiele lat, a często jedna ekipa wielokrotnie z rzędu sięgała po tytuł, lub prawie. Teraz nastała epoka, w której nic nie da się przewidzieć, zdaje się. Może to też wpływa na sławetną popularność NBA. W końcu w latach 80., wielokrotnie te same dwie potęgi spotkały się w finałach, a popularność ligi podskoczyła wtedy ogromnie. Podobnie w latach 90., gdy MJ wygrywał 6 tytułów w swoich 6 ostatnich pełnych sezonach z rzędu. W przerwie dublet cyknęli Rockets Tomjanovicha, którego cytat "don't ever underestimate the heart of a champion" czytałem potem nieskończoną liczbę razy w różnych typowaniach playoffów, tworząc klimat ligi, w której ten, kto wygrał, jest naturalnie uznany za najlepszego i mocnym faworytem na lata następne. I tak trochę było. Spurs z Duncanem zawsze się liczyli, Lakers cyknęli tryplet i dublet w ciągu dekady, potem LeBron grał w finale 800 razy z rzędu, Warriors. Za to dzisiejszych czasach. chciałoby się powiedzieć odwrotnie - trudno zlekceważyć talent mistrzów NBA (jak i nowych faworytów z racji wymiany/dobrego sezonu regularnego) do szybkiego zawalenia w nastęnym roku.
-
NBA
Szanse to 14%, nic takiego dziwnego. Nie tęsknię za tymi wyścigami na dno, chociaż zastąpiło je chyba coś innego: fani online domagają się, by ŚREDNIE ekipy tankowały, bo lepiej być w loterii według nich, niż "marnować czas na średniość, która donikąd nie zmierza, i przegrać w pierwszej rundzie". Ogólnie fani teorii spiskowych mogą folgować, Dallas z wygraną, ależ tu można pisać spiski... Spurs zaś, według plotek, są jedną z ekip, które postarają się o Giannisa Antetokoumpo. I mają picki i młodych, by teoretycznie dać Buck w zamian "przyszłość", choć jestem sceptyczny... W każdym razie, media donoszą, że Giannis bierze pod uwagę możliwość odejścia. Ale ciężko o tym mówić akurat dzisiaj, gdy sezon się wywraca. Dwie dominujące ekipy sezonu są na skraju odpadnięcia. ZNOWU mistrz NBA nawet się nie zbliży do obrony tytułu. Znowu! A ci wydawali się idealni. Doświadczeni, ale i młodzi. Mistrzowie. Co za czasy. Ba, jeśli OKC też pokona jednak Denver, to w czwórce będziemy mieli cztery kluby, które WSZYSTKIE dawno nie grały w finałach NBA - tylko OKC raz w tym stuleciu, a mistrzostwa to ostatni raz miały w latach 70. To może być najbardziej wywrotowy sezon w historii NBA. Z tej potencjalnej czwórki, tylko OKC w ogóle było wśród kandydatów na mistrza przed sezonem, za to stawiano na Dallas, Boston, Warriors (którzy zrobili co mogli bez Curry'ego....), a także Phoenix i Philadelphia, o których już chyba nikt nie pamięta.
-
Clair Obscur: Expedition 33
W sumie nie miałem jednego tricku, co uważam za sporą zaletę gry. Jakaś mieszanka wszystkiego się przydaje, jeśli chcesz - ataku, obrony, unikania ataków, ogólnej dostępności tur (szybkość nas i spowalnianie przeciwnika na wiele sposobów). Oczywiście warto dopakować bronie i zbierać luminy. Nie wiem, co się liczy jako "OP cheat" dla fanów gry, ja się tak czułem z najwyższym limitem niebieskiego maga. Aż się zdziwiłem, że to działa w tej grze chyba na wszystkich, najgorszy superboss nie ma odporności na natychmiastowy stun. Jest zaś wiele pictosów pomagających szybko gromadzić pasek limitu. Mając 3 postaci, jest też wiele metod, by mocno dowalić podczas tego stunu, albo go chwilę utrzymać. W tym sam limit Monoco pierwszego poziomu, który wali bardzo mocno nawet bez skupiania się na sile ataku Monoco. Nie było to pewnie skuteczne, ale lubiłem mieć jedną postać, która głównie nabijała szybko gradient i też mogła robić i nabijać szybko break, nie robiła żadnych ataków które były jakoś niesamowicie mocne osobno. Monoco walił co maska podsunęła (głównie zakładał buffy, choć wątpię, by to było najbardziej efektywne w grze, ale miał kilka mocno walących technik, no i wśród buffów miał założone, że ciągle dawał wszystkim postaciom masę AP). Trzecia postać w sumie różnie, mogła być nastawiona na ofensywę, albo slow/delay. Efektem nie było zabicie jednym ciosem, Lubiłem też akumulować lekko tarcze, a możliwości są dużo większe, w wielu przypadkach właściwie czynią ekipę niezatapialną, choć na bossa w Abyss to nie działa chyba. Z nim na pewno można się za to leczyć. Jestem pewien, że na hardzie ekipa powyżej 90 levelu nadal może być tak zbudowana z obroną, HP, szybkością, leczeniem i regenem, by nie trzeba było nawet unikać jego ataków. Ten boss ma chamskie tricki - usuwanie trupa, redukcja życia jednej postaci do 1HP, i tak dalej - ale musi mieć turę, by je zrobić, czasu jest dość sporo, jeśli pod tym kątem masz dopakowaną ekipę. Ostatecznie rozwaliłem ich miksem tego wszystkiego, powiedziałbym, nie chciało mi się maksować jednego kierunku - trochę nauczyłem się unikać/parować, mocno dokoksiłem ekipę, trochę posiedziałem nad dostosowaniem ekipy do siebie i przeciwnika i siedzenie nad pictosami i "który teraz mi faktycznie jest potrzebny, który nie", miałem określone bardzo mocne ataki, na które robiłem wystawkę (mark, buffy, stun itd.), miałem też często jakąś defensywę w postaci tarcz. Na bossa w Abyss już nie chciało mi się robić defensywy opartej na leczeniu, więc usunąłem tarcze i wykorzystałem punkty na atak i trochę nauczyłem się unikać jego ataków, na tyle, by rzadko ktoś ginął, a jak już padł, to go wskrzeszałem przedmiotem. A mogłem dłużej posiedzieć nad defensywą i bym nie musiał unikać nawet, tak myślę. Kurde, dużo bardziej mi się podoba to, niż Soulsy. Nad wszystkim można posiedzieć i przygotować. Trochę zabrakło mi jakichś naprawdę trudnych, naprawdę dojebanych bossów, żeby siedział cały dzień nad planem.