Treść opublikowana przez ogqozo
-
Primera Division
Te donosy "Marki" dzisiaj są niesamowicie dramatyczne, podobno cały Real miał się obrazić na amen i powiedzieć że "dla nas Złota Piłka już nie istnieje", anulowano podobno wszystkie transmisje i materiały. Myślałem na początku, że po prostu uważają za zły gust celebrować gdy przegrali 0-4 z Barcą, ale nie, "Marca" mówi, że po prostu dostali cynk że nie wygra ich zawodnik więc uznali to od razu za skandal. Przy czym oficjalnie organizatorzy zaprzeczają i mówią, że "tylko dwie osoby znają zwycięzcę Złotej Piłki", że nie było żadnych specjalnych zaproszeń ani przygotowanych plansz itp. Ale jak wszedłem na stronkę fanów Realu to oni wszyscy faktycznie krzyczą serio o spisku i skandalu lol, co za czas dla Królewskich hehe. Złota Piłka poważna sprawa.
-
Primera Division
Mbappe nie gra złego sezonu (w sensie, jak popatrzysz na wszystkich piłkarzy Realu w tym sezonie, nie da się powiedzieć, że on jakoś zawala, raczej jest wśród najlepszych piłkarzy Realu ogólnie), ale trafił na naprawdę idealny moment do hejtu. Real ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w historii i to dość typowa historia, że teraz nieco im opadnie i ludzie będą dramatyzować jaki to upadek i kryzys. Wtedy oczywiście trzeba to przypisać jakiejś konkretnej osobie, bo jak inaczej - a Real ma jednego nowego zawodnika w jedenastce hehe, i to takiego co zarabia najwięcej ze wszystkich, więc cel wprost idealny. Ile już razy to widziałem. Przed sezonem mówiłem to samo, że nie ma co przesadzać z nienaruszalnością Realu. Regularnie wygrywa ligę, ale też regularnie przegrywa. Za mojego życia tylko RAZ Real wygrał ligę dwa lata z rzędu, jak na klub tak potężny to wręcz zadziwiające. Ba, wygrali LM prawie tyle samo razy, co ligę hiszpańską. 0-4 w Klasyku na Bernabeu brzmi okropnie... poprzednie 0-4 w Klasyku na Bernabeu było ledwie dwa lata temu, na wiosnę 2022, defensywę Realu kroili wtedy Aubameyang, Ferran Torres i Dembele, od tego czasu Barca zdążyła zaliczyć "fatalny" czas, Real mieć genialny następny sezon, i tak dalej. Spalone Mbappego to jednak symbol, absurdalne to było. Nie wiem czy widziałem w życiu ekipę, która tak masowo łapie na spalonym, jak ta Barca. Toż już blisko 10 na mecz. Trochę łatwo zrozumieć, czemu boją się wystawiać Szczęsnego, bramkarz musi mieć bardzo krótki zapłon do wychodzenia w razie czego przy tak rekordowo wysokiej obronie. Ogólnie bardzo dobry mecz znienawidzonego przez fanów Penii. Flicki-flacka ma ten niemiecki charakter że piłka napieprza błyskawicznie przód-tył-przód jak we flipperze, ale do tego z umiejętnościami technicznymi barcelońskich zawodników, no kurna to się ogląda. Taki Pedri to może wbiec prosto w paru rywali i nadal jakimś cudem utrzyma piłkę, co za skill. Aż nie wiem co dalej, tydzień taki jak teraz, 5-1 z Sewillą, potem Bayern, Real, teraz już lepiej być nie może hehe.
-
Metaphor: ReFantazio
Można wybierać, żeby można było przeczytać ich opisy, tak to rozumiem, nie wiem, jakoś mnie to nie dziwiło.
-
NBA
Z newsów z naszego pokolenia, na razie Kawhi Leonard, Paul George oraz Joel Embiid nie będą grać. Embiid niedawno stwierdził zresztą, że nie spodziewa się, że kiedykolwiek w karierze już zagra dwa mecze dzień po dniu. Dyskusja o napiętym terminarzu NBA będzie trwać, ale nie wiem, ile zmieni, zwłaszcza gdy sezon regularny nie ma wiele znaczenia dla nikogo na dłuższą metę, a w playoffach i tak nie gra się aż tak dużo meczów. Niemniej komentarze Embiida do dziś są nadal przedmiotem sporej dyskusji w lidze. Przykładowo fani w końcu kupują bilet na mecz i może chcą zobaczyć taką gwiazdę jak Embiid. Ale właśnie - myślę, że liga tak NAPRAWDĘ zaczęłaby się tym martwić, gdyby fani przestali kupować bilety. Dopóki kupują, to trudno widzieć w tym kluczowy problem, nikt ich nie zmusza a kupują. W tym sezonie pobito kolejne rekordy. Średnia cena odkupienia biletu na finały Boston-Dallas wynosiła tak naprawdę ponad 4000 dolarów - więcej niż Warriors-Toronto czy Warriors-Boston, a więc dwa starcia z udziałem jeszcze bogatszych miast. Bilety schodzą jak na pniu, w zeszłym sezonie wypełnienie hal wyniosło rekordowe 98%. Ponad 70% wszystkich meczów było grane przy komplecie. Oczywiście to wypełnienie to wynik dostosowanych cen, na Pacers są wielokrotnie tańsze niż na Warriors czy Lakers. Ale ogólnie ceny też rosną. Jeszcze dziesięć lat temu, średnia w całej lidze była poniżej 50 dolarów. Dziś niektóre raporty mierzące cały koszt (wraz z parkingiem, co w USA raczej kluczowe, oraz posiłkiem) dochodzą do średniej ligowej na poziomie 300 dolarów. W skrócie mówiąc, dopóki ludzie zabijają się o każde miejsce na każdy mecz NBA, trudno chyba racjonalnie uznać, że jest jakiś problem.
-
Champions League
Najdziwniejsze że to wszystko prawda, nie był to jakiś wielce przekonujący mecz Barcy, ale kurde pokonali Bayern 4-1. Prawie wszystko im wychodzi w tym sezonie. Ale kurde, to był trochę mecz na może 1-1, Bayern zwalił sporo, a do tego Raphina wyrasta na najlepszego piłkarza w tym momencie. Jest kilku, w tym Yamal i może mimo wszystko Kane, ale Raphinha o dziwo jest w tym gronie. Muszę przyznać, że nigdy nie spodziewałem się napisać tego zdania, gdy przychodził do Barcy, a nawet parę miesięcy temu... Kurde, może tym bardziej parę miesięcy temu, bo koleś ma za sobą dwa ŚREDNIE sezony, w kadrze Brazylii też jakoś nie rozwalał precyzją raczej chyba, a w wieku 27 lat już rzadko się zalicza jakiś skok. Ale jeśli ten Raphinha przestanie jechać na koksie, to Barca może nie wyciągać już takich wyników.
-
NBA
Nie wiem nadal, jak się z tym czuć, że Bronny James jest największą historią w mediach całe lato. Pewnie jak już zagra parę razy, to się temat ludziom znudzi w końcu? Czy nie? Wydaje się, że jest normalną częścią rotacji i powinien zagrać razem z ojcem w pewnym momencie już od dziś. Lakers starają się unikać posądzeń o robienie tego na siłę, ale Bronny ma normalnie pojawić się w meczu w ramach prób wygrania go, nie tylko symbolicznie na koniec czy coś. Powinno to generować zaintersowanie NBA, że są jakieś historie i w Nowym Jorku i w LA. Ale patrząc na to, że finał Boston-Dallas, dwa naprawdę duże w sporcie USA miasta, nie był jakiś rekordowo przyciągający... w tej lidze chyba chodzi po prostu o gwiazdy. I tak naprawdę chyba więcej fanów przyciągnąć może inny duet w wieku 20 i 39 lat. Tyle że w tym przypadku, to ten młodszy wygląda jak ojciec z synkiem...
-
Metaphor: ReFantazio
To ci daje, że tam jesteś, a nie w mieście. Masz mapę... Jak masz drogę na linii A-B-C, to jak zostaniesz w B, to następnego dnia możesz dotrzeć do C. Jeśli zaś wrócisz do A, to by znaleźć się w C, musisz znowu spędzić dzień na dojściu do B, a potem drugi dzień do C. Tych podróży nie ma aż tak wiele w grze (pojawiają się potem nowe punkty, ale po pierwszym wejściu do danego miasta, już bardzo okazjonalnie), ale choćby dla leveli czy wcześniejszych konfidantów czy innych atrakcji, warto nie marnować dni. Smok daje niezłą nagrodę jak na ten moment, ale nie wiem, ile z niej pożytku na dłuższą metę. Ot ekwipunek, lekko lepszy. Jak dla mnie symboliczna nagroda. Co do drugiego pytania, to w ogóle chyba nie ma specjalnej nagrody lol, możesz się pomęczyć za każdym razem, ale chyba nic z tego nie ma, poza nie taką wielką garstką expa za długą walkę. Nie mam wrażenia, żeby cokolwiek się zmieniało.
-
Prince of Persia The Lost Crown
Zawsze możecie wyjść z propozycją dla Ubi, że z własnej kieszeni będzie płacić za utrzymywanie projektu który się nie zwróci, oni podobno szukają opcji sprzedaży nawet całej firmy, więc i to pewnie by rozważyli. A nie, czekaj, to ktoś inny MA wtapiać swoją kasę, żeby mieć akceptację od forowiczow, niezbyt zresztą stadnie faktycznie kupujących tę grę, jak widać po 13 stronach tematu w rok. Zrobili co mogli, gra poszła w sensownym kierunku wobec spadającej popularności platformówek 2D, dostała lepsze recenzje niż niejeden hicior, miała promocję. Jednak zeszło jej mało, a podobnie jak Ubi, wątpię, by sequel czy większe DLC miały nagle jakoś przekonać masy tych, którzy olali oryginał. Co dalej ze studiem, to wcale nielepsze pytanie. Beyond Good & Evil 2 to przeklęty projekt, nad którym setki ludzi siedzą od wieeeeelu lat. Nikt nie wie, co tam się konkretnie dzieje - strzelając, podejrzewam, że są za bardzo do tyłu z technologią, żeby zrobić cokolwiek, co osiągnie dobry poziom sprzedaży w dzisiejszych czasach. Na demku z 2017 roku, wydaje się, że Beyond 2 to tytuł niezwykle ambitny, celujący w skalę co najmniej Wiedźmina 3 itd. Wydaje mi się, że Ubi słusznie podejrzewa, że właśnie taka gra może się sprzedać na naprawdę wysokim poziomie. Ale po SZESNASTU latach (jeśli gra kiedykolwiek wyjdzie, pobije wszelkie rekordy, bo nawet jeśli wliczymy cały czas od pierwszej próby zrobienia Metroid Dread to wydania gry pod tym tytułem, to jest 16 lat), nie wiem, czy ktokolwiek wie, co z tym zrobić, to jest taki Bliski Wschód świata gier lol. Ktokolwiek nad tym pracuje, musi dostawać świra, co zresztą ten dziennikarz co wydał tego newsa mocno sugeruje. Strach myśleć co tam się dzieje. Mam jakiejś podejrzenie, że ten Prins to nie był aż taki problem na większą skalę w porównaniu z codziennością w Montpellier.
-
Champions League
I za to właśnie Winicjusz odbierze w weekend Złotą Piłkę. Za granie magicznych meczów przeciw Borussii Dortmund.
-
Metaphor: ReFantazio
Ogólnie "nikt nie pisze bo wszyscy grają" to jednak prawda, strasznie wciągająca jest ta gra, pojebana sprawa. W sensie serio bardzo mało jem w ostatnich dniach, bo zamiast usiąść i zjeść to od momentu przyjścia z pracy gram aż padnę jak jakaś ameba, śpię też dużo mniej. Nawet pewien grind jest bardzo wciągający, chcę najebać te klasy a możliwości w walce jest dość sporo.
-
Metaphor: ReFantazio
Złą pogodę idzie docenić jak się chce przypakować. Co prawda skalowanie jest mocne, ale jeśli ktoś chce używać większej liczby klas, inheritować więcej skillów, to myślę, że na bank podczas gry zacznie mu brakować SPORO magu. A pod koniec mamy sporo postaci w ekipie i sporo klas i te najmocniejsze żrą sporo magu, tak jak i wiele fajnych skillsów. Zła pogoda - idziesz na przeciwników na twoim levelu albo nieco wyżej, można kroić sporo magi. Na słabszych się nie da praktycznie, prawie nic nie dają.
-
Primera Division
Flick powiedział już wcześniej, że nie widzi powodu do zmiany bramkarza, ani w lidze ani LM. Nie było czuć wielkiego entuzjazmu trenera. Media mówią, że Szczęsny dostał 3 miliony za ten sezon, a więc nieco mniej, niż uważany przez fanów za gorzej niż amatora Penia. Klub ogólnie i tak "oszczędza", bo pewnie dostaje ubezpieczenie za wypad na cały sezon ter Stegena. Szczęsny to nie jest idealny bramkarz do ich stylu gry - bramkarz Barsy praktycznie nie ma bronić strzałów, Penia jak na razie praktycznie nic nie obronił a wygrywają lol, tylko wychodzić niesamowicie wysoko - ale też coś tam umie, choć w Juve wychodził bardzo krótko i nisko, i podawał pod zupełnie innym ciśnieniem, niż to robi Barca Flicka, grająca rekordowo wysoko. Być może to Szczęsny jest ubezpieczeniem, bo przecież trzeba mieć w klubie dwóch bramkarzy, w razie najgorszego. Choć oczywiście fani pomstują pod niebiosa, bo reputacja tych dwóch bramkarzy tu zupełnie przeciwne bieguny. Poza tym, trudno sobie wyobrazić, że Bayern też nie odda celnego strzału cały mecz, jak to nieraz w lidze bywa. Jeśli Penia wpuści piątaka, to może być impuls do zmiany również, kto wie. Pewnie Flick by wolał bramkarza, który i broni strzały i wychodzi wysoko, ale z racji całej sytuacji wychodzi że ma tylko A lub B hehe.
-
Primera Division
Dobry czas dla Barcy. Dzisiaj mecz na kompletnym luziku z Sevillą, nawet Fati gra cały mecz, a niech sobie chłopak pogra. Lewandowski zszedł wcześnie, bo za trzy dni nieco mocniejszy przeciwnik - Bayern. A na ławce zawodnicy, którzy już wrócili do treningów i podobno są grywalni - w tym De Jong i Gavi, dawno niewidziani. Szczęsny na razie powoli wprowadzany do ekipy - obserwując DNA Barcy z ławki. Zaskoczenie.
-
Metaphor: ReFantazio
Jako ciekawostkę zaznaczyłbym, że się gra w papierowe RPG-i w Japonii hehe (nawet nazywają się inaczej, "Table-talk RPG"). To ogólnie chyba związane z kulturą jako taką - niektórzy uważają, że to dlatego, że w Japonii ma się mało wolnego czasu i każde dwie godzinki spotkania ze znajomymi to pewnie okazja raz na rok. Na Zachodzie RPG-i nastawione są bardziej na kampanię, tworzenie opowieści. W Japonii bardziej bierzesz udział w zaplanowanej historii, która generalnie jest ustalona z góry i nie masz wiele wpływu - interakcja bardziej opiera się na możliwości porozmawiania, niż zmienianiu opowieści. W rezultacie, podobno same książki RPG mają małe nakłady, a większą popularnością cieszą się zdecydowanie... Książki-dzienniki, po prostu zapisy słowo w słowo już odbytych sesji. Ogólnie to wiele rzeczy w japońskich grach, gdy się ich spytać, tłumaczą jako "bo tutaj nikt nie ma czasu". Dlatego też mało kto dziś w ogóle gra na dużych konsolach (na PC raczej też) w Japonii, więc Persona znalazła się w specyficznej sytuacji, gdy uber-japońska gra zrobiła ogromną globalną karierę, ale też ma rozgrywkę, która jak dla mnie jest idealna do handhelda, natomiast wychodzi tylko na dużych sprzętach. Ale grając w obie części tuż po sobie, powiedziałbym, że i tak Metaphor jest jednak mooocno zwestrnizowany w tym względzie. Co też jest pewnie odpowiedzią na to, że w Japonii ludzie grają na Switchu i komórkach hehe. Final Fantasy XVI zrobiono masakrycznie zachodnio w każdym aspekcie, tutaj wiele aspektów przeniesiono na bardziej popularne na zachodzie, a podobno nowy Dragon Quest też ma to zrobić - jedyne, co oficjalnie powiedziano o tym symbolu Japonii, to że będzie "mroczniejszy", "bardziej poważny" i zawierał mocne elementy podejmowania wyborów".
-
Metaphor: ReFantazio
Tak już jest, Persona zawsze była miksem RPG z visual novel, gdzie jest to nagminne od dekad. To chyba oczywiste, dlaczego - napisanie takiej samej historii ale z faktycznymi rozgałęzieniami wymagałoby niesamowitej ilości dodatkowej pracy, której też typowy gracz by nawet nie widział. Nie da się napisać TAKIEJ historii jednocześnie dając graczowi wolność wpływania na nią, wszystko starannie ma być zaplanowane, dlatego wiele osób woli opowieści z japońskich gier (np. ja, zachodnie RPG-i nie wiem co mają ciekawego imo). A po co to w ogóle jest skoro "nic nie daje"? Bo niektórzy uważają, że jednak JAKIEŚ uczucie że w ogóle postać istnieje dzięki temu mają. Dla mnie to bez znaczenia, ale kto wie, może jakbym zamiast oglądania 5 godzin scenek z lekkimi nieznaczącymi przerywnikami na "wpływ" miał oglądać 5 godzin scenek bez żadnego wpływu tylko siedzisz i film, to by było jednak nudniejsze, w sumie kto wie. Ogólnie mnie to bawi, ale jakoś wiele nie zmienia w grze.
-
Metaphor: ReFantazio
To żeby podkreślić, że zobaczyłeś tyle klatek, co przez 17 godzin Rebirtha.
-
Premier League
Havertz to jeden z niewielu w miarę jasnych punktów Arsenalu w tym sezonie. Saka, Raya, kto jeszcze zadowala jak nie Havertz? Raz jeszcze czerwona kartka daje fanom "możliwość" gadania o niej, a nie o tym, że i przed kartką cienko to wyglądało. Zawsze jest czerwona kartka, no i kontuzja Odegaarda, a teraz Saki. Ale były mecz że był i Odegaard, i Saka, i 11 piłkarzy cały mecz, i też nie grali porywającego futbolu... Coś tu średnio idzie w tym sezonie. Nie wiem kto może podskoczyć City na ten moment, Liverpool niby kapitalne wyniki, ale trochę mają fuksa chyba, że tylko 2 gole stracili, tego się nie da utrzymać chyba. Tak na oko, to wiem, kto mógłby podskoczyć City - nieistniejący zespół o nazwie "Tottenham tylko skuteczny pod bramką".
-
Metaphor: ReFantazio
Na gotowanie trzeba tylko mieć składniki, jak się ma składniki można sto sztuk naraz zrobić. Ale jak komuś brakuje leczenia to na pewno może zbierać codziennie składniki obok i kupować/farmić pozostałe, bo przemocne są te dania no, to już jednak jak kto chce.
-
Metaphor: ReFantazio
Ktoś też to już mówił, ale co "niedziela" warto korzystać z toalety, gdy tylko pojawi się baza, w której możemy to robić. Gra specjalnie tego nie podkreśla, a nagroda jest - nie chodzi mi nawet o darmowy punkcik statsów, ale wygłaszane przez bohatera bezcenne cytaty.
-
Metaphor: ReFantazio
Aha, i jeszcze jest ten skill od jednego z confidantów, do zdobycia dość szybko, że mamy DUŻO (w mojej ocenie, nie wiem czy się skaluje procentowo całą grę...) mocniejszą obronę jak wszystkie postaci są w tylnym rzędzie. Też uważam, że jest to przykład istotnej pomocy gdy się używa magii. Łatwych przeciwników i tak się rozwala, a jeśli ktoś jest trudny, to znaczy że ma dużo wyższy level od nas i wszystko, co pozwala przeżyć, wiele znaczy. Nie wiem, czy jest analogiczny buff dla całej ekipy z podejścia na ataki fizyczne. Bo 4 w tylnym rzędzie, to jednak głównym źródłem obrażeń dla ekipy typowo będą czary.
-
Metaphor: ReFantazio
Nie wiem czy to wiele daje wiedzieć, bo pod koniec gry oczywiście dostajemy masę expa i można szybko podrównać to, na co się harowało na wczesnym początku gry (pierwsze 50-100 godzin). Ale na początku gry dostajemy postaci, których statsy są bardziej fizyczne. Potem w pół gry dostajemy do ekipy postaci, które mają wyższą magię. Wtedy można wstawić stare "fizyczne" postaci do rezerwy (bo mają już ten poziom confidanta, że dostają i tak 100% expa), e te nowe "magiczne" bardziej pasują pod każdym względem na magików, leczników itd. Ostatecznie więc nie wiem. Różnica co co "ultimate skilli" jest dość względna, nie powiedziałbym, że z automatu ta magiczna jest gorsza. Co do dungeonów i na długą metę, to techniki magiczne mają ten bajer, że wizard dostaje tę regenerację MP (i to 10 co turę, nie 2 - jak pomyślisz, możesz wykorzystując pasowanie i słabości regenerować masę MP zanim przeciwnik nawet zaatakuje), jeśli masz buffa (a buffa łatwo mieć, jest masa ekwipunku który daje go na start walki). To chyba największy game changer dla mnie, bo tę regenerację można odziedziczyć do każdej klasy wraz z dowolnymi techinikami. W sumie to gdyby nie ten jeden skill, to całą grę musiałbym grać inaczej, pewnie wolniej i boleśniej hehe. Jak to zawsze bywa w RPG-ach, pewnie najlepiej jest skupić się na najwyżej paru klasach dla każdej postaci, dopracować jeden pomysł na skład i jeden sposób wygrywania do perfekcji, a nie starać się robić wszystko jak ja hehe. Po prostu nieco mniej efektywny sposób o wysokiej sile jak zwykle w tego typu jRPG-ach wygrywa z bardziej dopracowanym sposobem o mniejszej sile. Inherit sprawia, że nie ma specjalnie problemu z większością dylematów, możemy mieć każdy żywioł, każdą technikę na każdym. Zwłaszcza tutaj, gdzie jest duża różnica i faktycznie dobra rzecz - jak ktoś wyżej pisał, MOŻEMY levelować wymaksowane klasy, i za każdy level "ponad max" dostajemy przedmiot pozwalający ten exp dać dowolnej innej klasie. Tak więc klas typu "ma jeden dobry skill do dziedziczenia, ale w walce nie jest dobra" nie ma właściwie po co używać szczerze mówiąc, poza kolorytem. Można cały czas używać ulubionej, i i tak tak samo levelować inne w tym samym czasie.
-
Metaphor: ReFantazio
Na pewno dużo szybciej się rozwija, niż w poprzednich częściach. Przez większość gry, jesteśmy wręcz zalewani opcjami, tylko trzeba wybierać które klasy levelować, bo ich liczba szybko przekracza możliwości nawet tego by choć jedna postać miała każdy skill W jednym momencie gry (może 1/3?), jeśli rozwijamy dostępne social linki, mamy możliwość walki z bossem 30 leveli powyżej nas. Rozwalenie tej walki to rzadka okazja, by posiedzieć naprawdę nad tym systemem (zwłaszcza, że ten moment działa tak, że w razie śmierci... po prostu nas cofa - Boże, Atlus czyli DA SIĘ jak chcecie - nie muszę, jeśli chcę coś zmienić w setupie walki która idzie ciężko, wyłączać gry, włączać ponownie, oglądać wszystkich loadingów, wracać sprzed save'a do pokoju, do akademii, zmienić skilla, z powrotem, loading przy każdym przejściu pokoju, oglądać jeszcze raz wszystkie scenki przed bossem, przyspieszone tylko w dialogach ale nie w ruchach kamery... da się po prostu mnie cofnąć do walki i mieć krótką scenkę tuż przed trudnym bossem!) i jest to topowy moment gry. Co to nie wchodziło w grę, żebym ja miał szanse z tym bossem na 60 levelu, ulala. Wszelkie pasywne umiejętości, zebrane buffy... kluczowe dla mnie okazało się to, że jeden social link nam daje, że jak wszyscy są w tylnym rzędzie to dodatkowo podbija obronę (tutaj akurat różnica jest spora), to że jedna klasa ma odnawianie MP w każdej turze jeśli ma buff ataku/obrony, kluczowe było też to że gdy robimy guard to przeciwnik nie dostaje bonusu za uderzenie słabości (dało by się obejść dając im inne klasy bez tych słabości i tylko inherit tych potrzebnych, ale zebranie tyle MAG wymagało by długiego grindu na tym etapie...). Walka była jak powolne przeciąganie liny - stopniowo buff po buffie (i debuffie bossa), reagując na doraźne potrzeby, doszedłem do sytuacji, gdy kontrolowałem starcie, mogłem poświęcać czasem tury na guard czy użycie przedmiotów regenerujących MP; gdy udało się osiągnąć etap maksymalnego buffa na hit rate i takiegoż debuffa na bossa, to on zaczął pudłować ataki, co z kolei zabierało jeszcze dodatkowo mu tury i potoczyło kulę śnieżną ku jego upadkowi. Super sprawa, system raz wykorzystany w pełni. Chciałoby się więcej takich walk - wymagających, i dostępnych tak o, bez oglądania pół godziny przejść by zmienić jednego inherita i podejść ponownie.
-
Metaphor: ReFantazio
Trudno o lepszy opis fenomenu tej serii hehe.
-
France : Ligue 1
Radosław Majecki powrócił po kontuzji. Nie każdy fan był pewien, czy wygryzł Niemca na tyle, by od razu grać, ale wygląda na to, że tak. Moim zdaniem, pokazał rewelacyjne bronienie przed kontuzją, i może w końcu nastała pora, żeby zaczął grać mecze. Ile można czekać na prawdziwy początek kariery. Koleś jest bardzo utalentowany. Dziś akurat nie miał chyba nic do roboty, zero ataku ze strony Lille. Monaco powinno to wygrać, ale po 0-0 nadal utrzymuje na razie pozycję lidera, przed PSG i OM. Ciekawi mnie czy kiedyś koleś w końcu się przebije, bo jest chyba najbardziej utalentowanym polskim bramkarzem.
-
Reprezentacja Polski
Messi jest tylko rok starszy od Lewandowskiego. Trudno w to uwierzyć przez to, jak powoli wkraczał do Europy Lewandowski. Gdy Lewandowski ZACZĄŁ w ogóle grać na topie - regularna gra w pierwszej jedenastce w Bundeslidze, pierwsze doświadczenia w Lidze Mistrzów - Messi już miał ZA SOBĄ jedną z najlepszych karier w historii. Serio - trzy razy Złota Piłka i inne nagrody dla najlepszego piłkarza świata, bodaj 17 trofeów drużynowych, w tym 3 razy Liga Mistzów (powiedzmy że 2006 się liczy), i tak dalej. A Messi jest tylko o rok starszy! Może też to nieco pomogło Lewandowskiemu zachować i motywację, i formę - mniejsze "zużycie" niż piłkarze, którzy nawalają na najwyższych obrotach nawet i 5 lat młodziej, jak, hm, niejeden jego obecny kolega z Barcelony hehe.