MEVEK 3 455 Opublikowano 10 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 10 lutego 2021 Dysk jest zbyt szybki aby zamulić konsole nowej generacji przy robieniu screena. Tylko na ps4 mi to działa. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. ciwa22 856 Opublikowano 10 lutego 2021 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 10 lutego 2021 (edytowane) Batman: Arkham Origins Blackgate (#44) - Rycerz Nocy dał się poznać pasjonatom gierek na siódmej generacji konsol ze świetnej strony zapewniając im kupę fajnej zabawy. Szczególnie Arkham Origins, który załadował mi stan gry pod lokacją, w której go zapisałem, w związku z czym mogłem zaczynać przygodę od nowa. Niemniej jednak te trzy bardzo dobre tytuły pokazały innym (tym dobrym też) gierkom o superbohaterach, że to Bruce i przyjaciele rozdają karty w świecie rajtuzowców. Zabawę z trylogią zakończyłem na początku 2016 i raczej nieśpieszno mi było do kolejnego Nietoperza, w którego dawno temu miał okazję wcielić się nawet Jack Frost. Odczekałem roczek i zaczęło tęsknić krocze. PC4 nie był w posiadaniu, więc nie było opcji na Arkham Knight, ale ciekawił mnie ten przenośny Bruce w formie zamkowanio - metroidowanii. Kupiłem na cyfrowej przecenie (tak, kiedyś istniały one też na PS3) i stwierdziłem, że to najmocniejsze 7 i pół na 10, w jakie grałem w 2017 roku! Była to swoista kalka arkhamów przeniesiona do mechaniki poruszania się w dwóch wymiarach, jak wyszło? Ano tak, że system walki jest słabo zaadaptowany. Klepiesz sobie to combo ubijając thugów, a tu nagle "coś nie łapie" i zrywa kombinację - to wszystko odbywa się bardziej sztywno i sztucznie niźli w stacjonarnych odsłonach. Da się to jakoś ogarnąć, no ale chyba nie taki był zamysł twórców gierki. Z plusów: świetny klimat, walki z bossami, dobre wkomponowanie uniwersum w metroid style (znajdźki, skille, duperele itp). Gdyby nie ten nieszczęsny system...Jack Frost wycenia na 7+/10, czyli nawet ok, ale ten rwący niczym nintendowiec koci ogon cosplayerki na zlocie maszrómów, system walki powoduje, że nie można się uśmiechnąć w pełni, jak banan przykazał. Trofea jak to w metroidzie - zdobądź skakanie na jednej nodze w lokacji numer 700, a potem wróć z tą umiejętnością do pokoju 303 i zdobądź jakieś nowe przejście do kolejnej ukrytej lokacji, gadżet bądź umiejętność skakania na prawej ręce co z kolei pozwoli ci na... Na masterowaniu się to opiera, na progresie fabularnym, a i kilka wazoników za walkę ( m.i. x100 combo) trzeba będzie wstukać. No i najważniejsze: tytuł trzeba ukończyć 3 razy aby odbębnić (?) odmienne ścieżki fabularne i odblokować kilka kolejnych rzeczy. To trochę potrwa. W sumie fajna sprawa i tak samo uważa 25% luda, spośród tych którzy odpalili gierkę na psnprofiles, bo oni też wbili platynowego. Przyznam, że sądziłem, iż konieczność trzykrotnego ukończenia tytułu zredukuje tę liczbę do powiedzmy 10% procent, a tu proszę: prosta platyna dla dzieci, frajerów, pracusiów i innych januszy. A ty do której grupy się zaliczasz, drogi graczu? Chromolić to 25% typa! Wiem co ograłem i wcale nie było tak szybko oraz łatwo! 4/10 Ciekawostka: Jack Frost posiada mroczne alter ego w postaci... złego Jacka Frosta, który też wystąpił w filmie z 1997 roku ale z gatunku horror. Tamten bałwan jednak nie jest uznawany za wybitnie świąteczny film, ponieważ Jack Frost zarukał tam kobietę na śmierć podczas kąpieli w wannie. Ta aktorka zagrała później w Nadję w popularnej serii filmów dla młodzieży American Pie. Nie wiem czy znacie. Jak więc można przeczytać w tej ciekawostce - Jack Frost niejedno ma imię. Edytowane 11 lutego 2021 przez ciwa22 10 Cytuj Odnośnik do komentarza
Wredny 9 484 Opublikowano 11 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 11 lutego 2021 A nie Nadję przypadkiem? Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 11 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 11 lutego 2021 (edytowane) @Wredny Racja, dziękuję za sprostowanie, proszę użytkownika. Już poprawiam. Rio (#45) - Jest to platyna wzdłuż i wszerz przeszyta ostrzem nostalgii, o której tyle już powiedziano w growym światku na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, że aż szkoda dalej gadać. Jest hołdem złożonym kanapowym wyczynom grupki spoconych chłopaków, z reguły w liczbie czterech, wbrew pozorom silnie heteroseksualnych. Pod koniec mijającego wieku gry z serii Mario Party stanowiły trzon spotkań nastoletniego chłopa, a zabawy, nerwów oraz generalnie emocji, które towarzyszyły owym spotkaniom było naprawdę sporo. Ta gra miała być swoistym odświeżeniem pamięci, powrotem do czasów beztroski oraz walki na śmierć i życie o to, kto zagra Yoshim lub Księżniczką Peach. Nie wszystko do końca zagrało, ale nieco powspominałem. W porównaniu z królem klasycznego party game, jest mało konkurencji. To nie ta klasa co w hektolitrach wspaniałej rodzinnej zabawy od Nintendo, ale na przestrzeni wieków, a może i nawet lat świetlnych praktycznie żadna gra z tego zacnego gatunku nie zbliżyła się zawartością do Mario Party. Gra się przyjemnie, wesoło, jest obowiązkowa opcja 4 players, podoba się dzieciom. Tematyka gierki oparta jest na filmie animowanym, którego akcja odbywa się w głównie w Brazylii i w tych klimatach można się pobawić w berka, pościgać, porzucać czymś w stronę kolegi/koleżanki, rytmicznie powciskać przyciski pada itd. Oprawa av nalezy do tych kolorowych i czytelnych, generalnie można pograć, ale nie jest to impreza na pełną dychę. Bezpieczna siódemeczka pasuje tu jak ulal, no i nie polecam ogrywać na podróbach padów do PS3, ponieważ te mają problemy z odczytaniem komendy Góra + Lewo lub Prawo. To jest dopiero opowieść bez historii. Dość powiedzieć, że wazonujesz ten tytuł w przerwie od czegokolwiek, a i tak nie powinno być z nim jakichkolwiek trudności czy zagwostek. Ograj wszystkie minigierki. Dobrze, prze pana. Wygraj we wszystkich minigierkach. Da się przydzbankować, prze pana. Wygraj we wszystkich trybach gry. Zrobione jak cza, prze pana. Jedyny "zgrzyt" to przebiec (w połowie niepotrzebnie) 26 mil dla trofeum o nazwie Marathon Session, ale nie trwa to znowu tak bardzo długo. Po dwóch i pół dnia, coś tam przyjemnego wydało dźwięk po raz 45, a ja uśmiechnąłem się szeroko niczym wesoły nierób z Copacabany strzelający koledze gola na piasku spalonym latynoskim słońcem. 2/10. W związku z wbiciem tej platyny miewałem przypadki gróźb od prawilnych graczy, że wbiłem łatwe rzeczy dla highscore'a. Pisali "Zabiję cię majoneziarzu" lub "Wstyd wbijać platyny w takich nędznych grach dla dzieci, straciłem do ciebie szacunek", "Śmerdzisz niczym zadek ćwirka, którym biegałeś po tej Brazylii - tfu!". Nie przejąłem się ani trochę, ponieważ uważam, że nikt nie będzie mi mówił, jak mam żyć - no comprende, internetowy hejterze. Ciekawostka: Podobno niebieska papuga z tego filmu/gry już nie istnieje naprawdę, bo po prostu wyginęła. Na żywo można ją zobaczyć jedynie w tej gierce. Edytowane 15 lutego 2021 przez ciwa22 8 Cytuj Odnośnik do komentarza
Plugawy 3 678 Opublikowano 13 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 13 lutego 2021 S P U D E R M A N W sumie to była formalnosć, nie chce mi się za bardzo rozpisywac bo nie ma o czym. Łatwa platyna tylko lekko czasochłonna no i świetna gra. Tymczasem uciekam grać w Chińczyka. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. ciwa22 856 Opublikowano 15 lutego 2021 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 15 lutego 2021 (edytowane) Heavy Rain (#46) - Nie wiem czy można mnie uznać za fana twórczości Cage'a ale jako, że mam bardzo dobre zdanie o Fahrenheit i Heavy Rain, to raczej należę do zwolenników jego gierek. Fahrenheit byłby dla mnie nieco lepszą produkcją gdyby nie ta nieszczęsna końcówka... Heavy Rain z kolei ma trochę mniej smaczków ale jako historia z mocarnym, deszczowym, pochmurnym, cudownym klimatem i bardzo dobrym twistem pozostawia po sobie lepsze wrażenie. Jestem świadom wszystkich nieścisłości fabularnych itp ale i tak ta opowieść wywołała we mnie mnóstwo emocji (zrobić coś czy nie zrobić?) i naprawdę trzymała w napięciu nawet jakiś czas po jej ukończeniu. Pomimo tego, że niedługo przed twistem kumpel zasugerował mi kto jest kim. Popsuł trochę ekspirienc, ale nie na tyle, żebym przestał szanować. Nie zgadzam się, że warto doświadczać jedynie raz. Wszystkie drogi, wątki (mimo, że ukazują kilka dziur w scenariuszu) są warte obadania, a niektóre opcjonalne zakończenia mocno ściskają worek mosznowy swoim depresyjnym wydźwiękiem. 9/10 - tak powinno się robić imłoszyns interaktiw sinematik ekspiriens. PRESS X TO JASON! Symulator wyzwalania emocji wygenerował standardowe dla tego typu gier trofea. Różnorakie wybory dokonywane podczas rozgrywki prowadzą cię do pozyskiwania odmiennych wazonów. Samo ich zdobywanie często jest ciekawe - zapamiętaj coś, wymknij się tylnym wyjściem, przejedź bezbłędnie określony odcinek trasy (całkiem wymagający dzbanek) - nie nudziłem się. Najfajniejszym było Perfect Crime, które polega na zacieraniu tropu prowadzącego do zabójcy. Uzyskanie wszystkich zakończeń też nie sprawia wielkich trudności ze względu na opcję chapter select. 3/10. Edytowane 16 lutego 2021 przez ciwa22 11 Cytuj Odnośnik do komentarza
Square 8 550 Opublikowano 18 lutego 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 18 lutego 2021 CONTROL - no nie będę się rozpisywał, bo platyna wpada praktycznie sama po przejściu gry i zrobieniu misji pobocznych. Do 100 skill pointów trzeba poszukać ukrytych miejsc, albo zacząć ogrywać dodatki, cała reszta wpada z rozpędu tak jak Jesse w przeciwników. Screena/fimiku z platyną nie wrzucam, bo by było dokładnie jak wyżej u Figusia (chyba nawet ta sama miejscówka). Poziom kompletu oceniłbym na jakieś 4/10. Teraz pora na dodatki i wbicie 100%. 9 Cytuj Odnośnik do komentarza
stoodio 2 075 Opublikowano 18 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 18 lutego 2021 LITTLE NIGHTMARES II Poziom trdności: 2/10 Platynka wpada w większości sama (uważny gracz połączy kropki w sensowną całość), później pozostaje poskakać po rozdziałach i dozbierać mniej oczywiste pucharki. Sama gra jest przednia - ocieka specyficznym klimatem, na który składa się świetna oprawa wizualna (zajebiście ponure shoty praktycznie co krok) oraz rewelacyjne udźwiękowienie. Bardzo nieprzyjemny świat a w nim dwoje gówniaków - każde ma swoją historię i cel w tej niejasnej opowieści (chociaż same wydarzenia są podane w dużo przystępniejszy sposób niż w enigmatycznym pierwowzorze). Rozgrywka została rozwinięta o parę fajnych patentów - latarka, pilot czy kooperacja z Six to przyjemny powiew świeżości. Są zwroty akcji i mocna końcówka - pytania zadane po ukończeniu jedynki się mnożą, bo jest to jednak prequel a nie kontynuacja. Czekam z wypiekami na kolejny projekt Tarsier Studios PS Dawno nie byłem w tak wykręconym szpital (ostatnio chyba w SH3) 4 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 18 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 18 lutego 2021 (edytowane) Batman: The Telltale Series (#47) - Piąta platyna "o Batmanie" i czwarty telltale w zestawieniu. Zakupiona na cyfrowej przecenie ale hype na sprawdzenie utrzymywał się na względnie wysokim poziomie. Liczyłem na ciekawą historię w świecie obrońcy Gotham i się... nie przeliczyłem. Sporo się działo, był mroczny klimat Gotham, dość niespodziewany główny twist, dużo znanych i mniej kojarzonych twarzy z uniwersum. Fajnym patentem było, że wybierając jedną ścieżkę wydarzeń próbowaliśmy rozwiązać problem jako Bruce, druga opcja powodowała, że do akcji wkraczał Uszaty. Miałem też wrażenie, że Bruce'a było więcej, ale wcale nie uważam, że to był zły pomysł. "Zagrałem", skończyłem i chyba ok... Nie wiem, w tamtym dniu wstałem lewą nogą lub po prostu formuła mi się przejadła, bo ochy i achy mnie jakoś ominęły. To było solidne i rekreacyjnie zajmujące gierkowanie ale takie na 7/10. Bruce zdaje się zadawać mi pytanie: Czy było warto graczu? Za to trofea to czysta magia! Zarówno te skillowe manualnie jak i wynikające z rozwiązywania mega trudnych zagadek. Bez opisu nie podchodź człowieku, bo się zakręcisz jak faworek na tłusty czwartek. Co się tam działo to ja nie wytrzymam - trzepoczące pady od przyciskania guzików w mega trudnych sekcjach zręcznościowych, łeb pękał od tabunów arcy wymagających łamigłówek skonstruowanych na modłę przygodówek point n click lat 90 Podejrzewam, że mało kto przytulił platusię w tym killerze gameplay'u do spółki z górnolotnym pożytkowaniem szarych komórek. Uhuhuhuhuhu! Na szczęście ja mogę z dumą dołączyć do tego zaszczytnego grona. 1/10. Edytowane 25 maja 2021 przez ciwa22 4 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
mitra 1 787 Opublikowano 20 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 20 lutego 2021 (edytowane) Star Wars Jedi: Upadły Zakon Pierwsza platyna w tym roku i druga w ogóle. Gra fajna nie powiem, walki satysfakcjonujące. Ogólnie bardzo dobrze mi się grało. Backtracking nie był uciążliwy ponieważ starałem się czyścić mapy maksymalnie jak mogłem w pierwszym podejściu. Później sienna trochę wracało, zebrać to czego się nie udało. Zagadki nie były jakoś mega skomplikowane. Powiedziałbym nawet że dosyć łatwe. Jak dla mnie największy minus gry to mapy Jakoś specjalnie jaj nie urywały, czegoś mi brakowało. Grę bym ocenił na 8-, trudność platyny? Ogólnie łatwa. Znajdźki nie były poukrywane więc żaden problem, reszta dzbanków wlatuje z fabułą, jedynie trzeba zwrócić uwagę, że kilka wymaga użycia mocy w walkach i odpowiednią ilość zabójstw. Także takie 3/10. Ogólnie z grą spędziłem miło 62 godziny. Teraz będzie piu piu piu w kosmosie czyli Squadrons. Ale tu platyny pewnie nie będzie bo za dużo tu będzie jebania się z tym. Edytowane 20 lutego 2021 przez mitra 7 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. SebaSan1981 3 578 Opublikowano 24 lutego 2021 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 24 lutego 2021 Ghost of Tsushima - platyna nr 40 O tej grze powiedziano już wszystko zatem nie będę się powtarzał. Przejście Samuraja to była prawdziwa przyjemność. Nie było to też specjalnie trudne, jedynie finałowa walka była większym wyzwaniem niż poprzednie starcia. Do zrobienia pozostała Nowa Gra Plus oraz multi (chętnie bym podziałał z kimś z forumka). Ale to tam kiedyś. Teraz przyszedł czas na Control i dokończenie Wildlands bo leży i kwiczy 8 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 25 lutego 2021 Udostępnij Opublikowano 25 lutego 2021 (edytowane) Guilty Gear Xrd: Revelator (#48) - Zainspirował Upokarzacz. Mało tego! Uzmysłowił, że od 30 platyn nie wpadło nic w moim koronnym gatunku, konkretniej w bijatykach! Po części dlatego, że niektóre z tytułów oferowanych przez producentów przestały zaspokajać moje wcale niewygórowane oczekiwania. Po prostu irytują mnie pstrokate bonusowe przebieranki, areny, postacie itp (seria Tekken) czy gościnne występy person z kompletnie innej bajki ( np. Robocop, Rambo czy Predator w MK), które bezwzględnie depczą klimat, lore wypracowane na przestrzeni lat w tych niezwykle swego czasu cenionych przez mnie fajterach. Ale Dajske (główny typ od GG) wymyślił sobie inaczej. Będzie fabuła, dużo smaczków, przemyślany system, świetna muzyka, fajnie skonstruowane lobby online - po prostu niemal wszystkie elementy skladajace się na bijatykę kompletną otrzymają stosowny szlif. Tak też się stało. I jeśli tylko/aż/ przebrnie się przez japońskie dziwactwo ( z reguły w dobrym tego słowa znaczeniu ale jednak) w postaci designu niektórych fajterów oraz ogarnie się z początku odpychający, nie do końca pojęty, festiwal błysków, który odbywa się na ekranie to... można zaczynać pojmować mega rozbudowany system, którego... mało komu chce się tak naprawdę uczyć Mi się "chciewało" sporadycznie - od czasu do czasu. A przez wspomniany próg wejścia przebrnąłem dopiero przy okazji nadrabiania w roku 2010 oryginalnej odsłony GG debiutującej dawno temu i prawda, na poczciwym Szaraczku. Następnie lekko nadwątliłem GG na DC i nastała pustka... i ciemność... i życie przestało mieć smaczek... i bywało szare... prozaiczne... papierowe... i nadzwyczajnie nijakie... Światłość jednakże nastała gdy w 2017 roku na sklepowej półce z grami dostrzegłem Objawienie! 9/10 Ubóstwianych trofeów online jest całkiem sporo i są nawet ciekawe. Pokonaj wszystkie dostępne postaci online, załóż lobby, zagadaj na czacie do innego gg świrka, kopnij piłkę w lobby (w oczekiwaniu na walkę). Z tych bardziej klasycznych zdobywamy rangę czy klepiemy się 200 razy online. Najbardziej niewdzięcznym wazonem jest zgarnięcie 150 odznak (Medal of the Holy Order), które są przyznawane za różne wyczyny podczas starć offline ale niestety też online. Na początku wpadają jak szalone nawet w singlu, ale tak około 130 zaczyna się posucha... zaczynasz wyczuwać w powietrzu subtelną woń online'owego grindu z innym niewyżytym dzbankomanem. To może być robota na około 15-20 godzin. Niby nie tak źle, si? Otóż no. To jeszcze nie koniec. Oglądanie Story czy zaliczanie pełnym rosterem arcade nie trwają wiele ponad przyjęte standardy i są bardzo przyjemne w obcowaniu. Dodatkowy tryb MOM jednak to kolejne 30H raczej nudnawej męki. Do tego dochodzi spora ilość triali w dwóch wariantach (problems/missions), ale żebym nie wystawił tu pełnej dyszki na modłę SSF4, to Dajske zaproponował, żeby nie robić jednak wszystkich wyzwań w celu zdobycia najbardziej szlachetnego z istniejących wazonów Podsumowując: na twarz/klatę otrzymujesz combo w postaci solidnego grindu do spółki z porcją całkiem wymagających manualnie triali. Było jednak warto, bo poczucie, iż w moim mniemaniu (a cza przyznać, że niezwykle je sobie cenię) bijatyki wróciły na piedestał, okazało się wyzwalające ze swego rodzaju kajdanów mentalnych... dobra, je.. nie interesować się tym! 8 out of 10! WHAT A HEAVY DAY!!! Edytowane 3 marca 2021 przez ciwa22 6 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Ken Marinaris 372 Opublikowano 4 marca 2021 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 4 marca 2021 (edytowane) Są niewątpliwie takie gry, które na zawsze zapadają w naszej pamięci i na myśl o których staje nam przed oczami jakiś etap z naszego życia. I mimo tego że najpierw grałem w RE2, to jakoś Resident Evil na PSXa bardziej utkwił mi w pamięci. Luty 2000 r., śnieg, zimno a ja ogrywam RE na PSXie u śp. Babci, walcząc z nią o jej telewizor, bo też chciała sobie coś obejrzeć. “Przygody” Jill I Chrisa okazały sie sukcesem I dały podwaliny pod całą serię. Gra wynagradzała czas spędzony z nią. A to nowy strój, a to nowa broń, a to można uratować tę postać a tamtej nie i zakończenie będzie inne – wszystko to sprawiało, że chciało się grać w nią nawet kilka razy. Poźniejsza generacja PS2, Xboksa I GameCube’a to dziwne czasy dla serii. W 2002 roku na Gacku ukazał się znakomity rimejk Residenta (oraz RE0 i RE4 jako exclusivy na kostkę). Ból dupy posiadaczy PS2 i Xboksa był ogromny. Mnie też bardzo bolało, oj bolało.. Rimejk był bardzo dobry, zbierający oceny 9/10 ot tak od niechcenia. Grafika wystrzeliła w kosmos, nowe lokacje, nowi bossowie, nowe tryby rozgrywki (invisible enemy) dały Capcomowi kasę I szacunek w branży. I znowu zagrałem w tego rimejka dopiero w 2007 roku, gdy kupiłem Gacka na wyprzedaży za 30 funtów w nieistniejącym już Toys R Us. Piękna gra i piękne wspomnienia z nią związane. Do tej pory stoi na półce wraz z ręcznie spisanym przeze mnie przewodnikiem do szybkiego przejścia gry Resident Evil Capcom poszedł po latach jeszcze dalej. Wypuścił remaster rimejka gry z 1996 r. Grę upakował na jednej płycie z RE0 i wydał w 2015 r na odchodzącą już obecnie generację. Grę kupiłem 5 lat po premierze za 10 funtów, bardziej chyba z sentymentu do tego Residenta niż samej chęci zagrania. Ale kiedy tylko odpaliłem to cudo, wciągnęło mnie ono bardziej niż współczesne “hity”. Capcom unowocześnił trochę 13-letnia grę. Doszedł widescreen, nowe stroje (w tym jeden dla Jill, który kiedyś przed laty istniał tylko jako szkic koncepcyjny) a także dźwięk przestrzenny I sterowanie analogiem. Można oczywiście grać w oryginalną wersje z GameCube’a, jeśli ktoś woli… O samej fabule nie będę pisać. Raz że większość z was ją zna, dwa żeby nie psuć zabawy tym młodziakom, którzy jeszcze nie grali, a chcieliby poznać początek serii. Trofea fajnie przemyślane, choć według mnie za łatwe. Mamy zatem puchary za przejście gry dwiema postaciami, za różne zakończenia dla nich, za ukończenie gry na różnych poziomach trudności i za wybory jakich w grze dokonamy. Trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o tych ciekawszych. Ghost of a Chance za przejście gry w trybie Invisible Enemy, gdy wszyscy przeciwnicy są niewidzialni (w tym bossowie). The Survival Horror za przejście gry w trybie Real Survival. Poziom trudności Hard i skrzynie nie są połączone. Jak włożysz coś do jednej, to magicznie nie pojawi się to w innej. Trzeba wracać do tej, do której się to włożyło. Będzie więcej biegania rzecz jasna. Ciekawostka – taki był pierwotny zamiar twórców gry z 1996 r., by skrzynie nie były połączone. Testerzy jednak narzekali i ostatecznie wprowadzono te “magiczne” skrzynie. CQC FTW Przejście gry tylko przy użycia noża. Nawet na very easy walki z bossami bolą. Don't Stop Running Przejście gry w mniej niż 3 godziny I wypadałoby to zrobić na Normalu, bo wtedy dostaniemy super duper broń potrzebną do innego puchara. Ink is for Squids Przejście całej gry bez sejwowania. Jeśli znasz grę i masz super duper bronie, żaden problem. Every Nook and Cranny Mylący opis tego puchara. Gra mówi tylko, ze trzeba odwiedzić każdą lokację w grze, podczas gdy jeszcze jednym warunkiem jest zebranie wszystkiego z każdej lokacji. Taki szczegół. Tu miałem problem dopóki nie przeczytałem o tym babolu. Oczywiście grę polecam, bo to kanon lektur szkolnych dla każdego gracza. Trofea 4.5/10, bo zrobić trzeba sporo, by platynkę dostać. Samej gry nie oceniam, nie śmiałbym Resident Evil 0 Nie było mi dane zagrać w RE0 na Gacku, choć grę posiadam. RE0 dalej stoi na półce z Ikei, a ja zmierzyłem się po raz pierwszy z jego remasterem na PS4. Dalej mamy statyczne ujęcia z kamer, które niekiedy dezorientują i denerwują grających. Dalej bedziemy oglądać animację otwieranych drzwi, gdy postanowimy przejść do innego pomieszczenia. Dalej mamy roślinki, mieszanie ich, first aid spraye. Ale, ale... Po raz pierwszy wprowadzono możliwość, niekiedy konieczność, sterowania jedną z dwóch postaci. Można oczywiście zostawić np. Rebekę w bezpiecznym miejscu i biegać samym Billym, można też jej kazać biegać z nami. Niby łatwiej wtedy, bo dodatkowa siła ognia, ale z dugiej strony jak ją “skaleczą”, trzeba będzie leczyć i marnować cenne roślinki. Postać sterowana przez konsolę do najinteligentniejszych nie należy od razu zaznaczam. Poza tym ten sam schemat znany z wczesnych Residentów – znajdź klamkę, otwórz nią drzwi, tam znajdź klucz, którym otworzysz inne drzwi a tam statuetkę, dzięki której wyjdziesz na zewnątrz… Dla mnie gra gorsza od rimejka pierwszego RE. Graficznie podobnie, choć tu pewne tła są ruchome (dach pędzącego pociągu np.), ale cała reszta chyba gorsza. Nie ma skrzyń. Musisz po prostu zostawiać daną rzecz na podłodze a i tak jest limit co do ich liczby w jednym pomieszczeniu. Co prawda, możesz wejść na mapę i widzisz co gdzie leży, ale czasem jest to tak daleko, że nie warto wracać. Bossowie też gorsi, niektórzy dodani na siłę. Jest kilka odniesień do późniejszego fabularnie RE (postać Enrico np.), ale wydaje mi się, że to powinno to być znacznie bardziej wyeksponowane. O samych trofeach słow kilka. Sa one trudniejsze niż w pierwszym residencie, a przechodzenie gry po raz 5ty już męczy. Z tych ciekawszych mamy: This is Serious Business za przejście gry bez używania jakichkolwiek leczących gadżetów. Trzeba uważać, żeby nie wylądować ze statusem "Danger" na ostatnim bossie. From Zero to Hero niby tylko przejście na Hardzie, ale znacznie trudniejsze niż w pierwszym Residencie. Mało amunicji i Rebeka dostaje obrażenia od byle czego. Distracted from the Hunt po przejściu gry dostajemy nie taką małą znowu gierkę Leech Hunter. Musimy zebrać 100 bzdetów porozrzucanych po całej posiadłości. Tu oprócz tego, pokonać wszystkich wrogów. Trudne, bo w pewnym czasie, jeśliś nie używał noża, zabraknie ci naboi do pistoletu, a z samy nożem na 3 zombie raczej nie dasz rady. Trofea na 5.5/10, gra 7.5/10. Edytowane 5 marca 2021 przez Ken Marinaris 6 3 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
_daras_ 725 Opublikowano 18 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 18 marca 2021 Platyna nr 115: L.A. Noire (PS4) Trudność: 3/10 Piękna gierka od R*, zremasterowana na PS4 (4K + HDR) cieszy oko. Nic trudnego, ale trzeba grać z poradnikiem (5 gwiazdek w misjach). W drodze do platyny bardziej podobało i się zwiedzanie Los Angeles w celu znajdziek i samochodów niż sama historia , polecam nadrobić jeśli ktoś jeszcze nie grał. 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Yap 2 788 Opublikowano 22 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 22 marca 2021 Star Wars Fallen Order - trofea robią się same. Nawet te najbardziej czasochłonne związane ze zbieractwem tylko się uzupełnia po przejściu story. Bardzo udana gierka, a że tęsknota za jakością w akurat tym uniwersum jest głęboka jak czarna dziura to i przyjemnie się platynowało. Powiedziałbym, że trudność jej zdobycia to takie 4/10. 5 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość Kraboburger_SpongeBoba Opublikowano 24 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 24 marca 2021 "Asterix & Obelix: XXL 2" - może i nie jest to jakaś ,,hop siup mega trudna" gra na platformę konsolową PS4, ale jako platformówka, co ten rodzaj gry video ma raczej w zwyczaju, prezentowała się jako produkcja z niewyważonym pokiereszowanym poziomem trudności, irytującą Sztuczną Inteligencją widoczną w postaci dziwacznych ,,botów", które sprawiały graczowi największy problem i wieloma innymi rzeczami. Plusem "XXL 2" na pewno było spełnianie funkcji rozszerzenia (dopowiadania treści) do znanego "Uniwersum Asterix i Obelix". Można było wejść w ten świat nieco głębiej niż w filmach aktorskich i animowanych. ,,Platyna", owszem, wpadła mi z tym tytułem, jako ta gamerska zdobycz na PS4. Nie obyło się bez krwawicy gracza: platformówka ta, sądzę, została wyraźnie zaprojektowana dla... stosunkowo młodych graczy, którzy nie będą sobie zawracali głowy brakiem konsekwentności w projektowaniu poziomów i wyważaniu ich trudności; którzy nie będą sięgali po youtube'owe poradniki pokroju ,,Roadmap and Trophy Guide", by zdobyć wyczekiwaną platynkę etc. O tak, platformówki trójwymiarowe, czy 2,5D, nieważne, tego typu growe produkcje zawsze sprawiają kłopot do takiego właśnie... splatynowania. I jeśli miałbym oceniać "Asterix & Obelix: XXL 2" z punktu widzenia gracza męczącego się z absolutnym kompletowaniem gry na PS4 oceniam ten tytuł na: 5/10; trudność całości rozgrywki i platynowania: 6/10, bo to nie było łatwe: 2/10... oj, nie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Rillas 96 Opublikowano 27 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 27 marca 2021 Fall Guys: Ultimate Knockdown Dziwny tytuł,o którym pewnie bym nawet nie usłyszał i się nim nie zainteresował gdyby nie psplus. Skakanie pokracznymi fasolkami z nie do końca przewidywalna fizyka może nie jest najbardziej ambitniejsza rozgrywka ale wciągnęła jak bagno i właściwie od premiery zaglądałem do niej systematycznie żeby zobaczyć nowe sezony, nowe mapy i konkurencje (i pewnie będę dalej zaglądał pomimo wbicia ostatniego trofika). A jak już o trofikach mowa to zdecydowanie gra z tych trudnych i bardzo losowych. Znane już w środowisku trofeum z wygraniem 5 meczów pod rząd podzieliło ludzi na wiele frakcji a dyskusje o tym czy deweloperzy powinni zmienić/usunąć tego dzbana trwają już prawie rok. Trudność 8/10 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 29 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 29 marca 2021 (edytowane) Helldivers (#49) - Uważam się za znanego u siebie w domu teoretyka gatunku. Jak ten Stefek Burczymucha, co opowiada jaki to on nie jest zafascynowany twin stick shooterami, ile to nie ograł , ile planuje ograć, a potem nie ogrywa itd. Taki tam janusz gamingu znany z szopenowania (pi.erdolenia o szopenie) w celu zyskania akceptacji społecznej. Jednakże z pomocą nieocenionej usługi Playstation Plus postanowiłem przynajmniej raz zamienić teorię na praktykę i zagrać w twin stick shootera od mistrzów kreowania gatunku z Housemarque. Decyzja okazała się właściwa, bo tytuł spełnił praktycznie wszystkie moje oczekiwania, a nawet zaoferował więcej bo dodał mega istotny dla spotęgowania frajdy płynącej z gry element w postaci friendly fire, którego nie można się pozbyć! Nie możesz zastrzelić swojego kolegi, bo go przez jakiś czas nie będzie i to może spowodować, że nie dotrwasz w całości do końca misji. Gra jest coopem na maks czterech śmiałków w związku z czym FF wymusza na tobie uruchomienie dodatkowych pokładów koncentracji. Przedzieracie się przez niegościnne planety pełne "złych" robali z innych kosmicznych ras i żeby to wszystko działało każdy musi pilnować jednej strony świata - ochraniać plecy kolegi będąc do niego odwróconym plecami bo jak strzelisz w jego stronę, żeby mu pomóc to on też może oberwać i będzie lipa. Zabawy i frajdy co nie miara, szczególnie jak idziesz na akcję z randomami, a jeden z nich ma mikrofon, krzyczy przez niego po niemiecku, na imię ma Klaus, a barwa głosu wskazuje, że w swoim życiu wszamał co najwyżej 10 tortów urodzinowych. Poza tym fascynującym elementem gry, który zmienia praktycznie wszystko, dochodzi jeszcze mega klimat oparty trochę na klasycznym filmie Starship Troopers z przełomu wieków - dzielni kosmiczni żołnierze chronią Ziemię przed "ewentualnymi" najazdami innych ras, sami je najeżdżając pod przykrywką szerzenia demokracji - kozacki, zabawny, propagandowy smaczek. Prócz tego 12 poziomów trudności, precyzyjne sterowanie, bekowy bo pompatyczny ost, zróżnicowane zadaniowo misje na planetach, starcia z bossami, ciekawie skonstruowane dzbanki. Szczerze powiedziawszy, gra bez wad. 9+/10 Słyszałem, że Housemarque stworzył wcześniej sporo udanych przedstawicieli gatunku ale jedynie Hellsi mają ten kluczowy element tak monstrualnie windujący w górę grywalność w postaci musowego friendly fire. O trofeach już trochę napomknąłem - komplet (dorównuje jakością grze) należy do tych pomysłowych. Skończ misję bez uruchamiania alarmu (Solid Stealth Execution) lub z wysokim shooting accuracy (80% of the time, i hit every time). Jest dużo do roboty, jest trudno no i jest też nudno, bo na koniec zostaje grind ilości zabitych w postaci 100000 trupów (Making mountains out of molehills). Da się to jednak ogarnąć gumką na gałkach od Duala i można np. pędzić odkrywać inny fascynujący świat poza granicami twojego game roomu. W zasadzie trudność platyny ma dużo wspólnego z tym jak szybko będziesz w tej gierce obcykany. Brzmi banalnie ale uważam, że nie każdy (vide Klaus) będzie w stanie ogarnąć ją na pewnym poziomie. To coop więc wydaje się, że wiele może za ciebie zrobić ograny anonim z internetu, ale jeśli ty nie posiądziesz konkretnej porcji skilla polegającej na niezabijaniu swoich kolegów z drużyny, to po prostu dostaniesz kicka z misji i drama gotowa. 7+/10 wydaje mi się werdyktem właściwie obrazującym poziom trudności gierki. -Puk! Puk! - Kto tam? - Demokracja! Edytowane 30 marca 2021 przez ciwa22 5 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Square 8 550 Opublikowano 29 marca 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 29 marca 2021 10 minut temu, ciwa22 napisał: Jednakże z pomocą nieocenionej usługi Playstation Plus postanowiłem przynajmniej raz zamienić teorię na praktykę i zagrać w twin stick shootera od mistrzów kreowania gatunku z Housemarque. Słyszałem, że Housemarque stworzył wcześniej sporo udanych przedstawicieli gatunku ale jedynie Hellsi mają ten kluczowy element tak monstrualnie windujący w górę grywalność w postaci musowego friendly fire. To nie jest gra Housemarque 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 30 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 30 marca 2021 (edytowane) W dniu 29.03.2021 o 12:33, Square napisał: To nie jest gra Housemarque W takim razie dobrze, że ominęły mniej produkty Housemarque, bo autorzy Helldivers zrobili to lepiejSly Cooper: Złodzieje w Czasie (#50) - No i pyknęła zamierzona jak nigdy pięćdziesiątka. Czemu w skakanko- skradance o szopie, hipopotamie oraz kangurze? Bo to świetna, oryginalna seria platformówek z pomysłem na siebie. Przemyślany, spójny świat, charyzmatyczne postaci, fajna jak na platformer fabuła (są nawet twisty), geneza związana z kolejno spotykanymi bossami, świetnie dobrana muzyka, kolorowa grafika, minigierki. Każda część przygód Sly'a to dla mnie złoto (nawet słusznie uznawana za przekombinowaną część trzecia) i cieszę się w sumie, że seria nie żyje - nie zrobili z niej tasiemca pokroju Ratcheta. Z drugiej strony gdyby raz na generację wyszedł jakiś Cooper, to też bym się nie zmartwił. Nie jestem specjalnym fanem gatunku, ale Szopensa ubóstwiam, a omawiana gra, mimo, że nie spod skrzydeł ojców serii, wyszła rewelacyjnie zachowując cechy poprzedniczek. Co więcej dodać? Jubileusz bez żalu oddałem w ręce Sanzaru Games i ich gierki o kryptonimie 10/10. Bardzo przyjemnie skradli mój czas. Postęp fabularny, znajdźki na 100% to trzon esencji każdego szanującego się platformera i nie inaczej w tym przypadku. Stanowią one większość trofeowego setu gry. Reszta to osiągnięcia w minigierkach. Najbardziej zapadła mi w pamięć walka z pierwszym bossem - tygrysem o ksywce El Hefe, którego dla dzbanucha (Cloud City)trzeba rozgryźć bez skutki, trochę się nasiedziałem. Reszta raczej bez większych emocji/trudności. Bestsellera na miarę fabuły racconów z tego nie napiszę, mimo, że samych pieniążków itp szukało się niezwykle przyjemnie. 4/10. Piąta dziesiątka gierek obdarzonych platynami, to kilka nie do końca udanych eksperymentów. Były siódemki, a nawet szóstka, a gram raczej w (moim mniemaniu) hiciory i w nich wbijam dzbanuchy. Gdybym zebrał średnią moich ocen pewnie byłaby najniższa z wszystkich pięciu platynowych dekad. Może rozwinę myśl i pokuszę się o jakieś zestawienie i średnią. Stay tuned. Edytowane 30 marca 2021 przez ciwa22 7 Cytuj Odnośnik do komentarza
Square 8 550 Opublikowano 30 marca 2021 Autor Udostępnij Opublikowano 30 marca 2021 2 minuty temu, ciwa22 napisał: W takim razie dobrze, że ominęły mniej produkty Housemarque, bo autorzy Helldivers zrobili to lepiej Jak dla mnie sporo straciłeś, ale też Helldivers na tyle się różni, że nie trzeba ich porównywać. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Plugawy 3 678 Opublikowano 30 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 30 marca 2021 A 100% zrobiłeś? Mi została tylko jedna trofka do calaka, bo trzeba wszystko wykupić a na to trzeba farmić punkty zbierane z map. Rzeczywiście najtrudniejsza trofka to ta z 100k trupów. Pamiętam, że transporterem to zrobiłem rozjedżając przeciwników z zablokowanymi gałkami XD Gra jest swietna i liczę jak nie na druga cześć na ps5 to chociaż na remaster. W dniu 29.03.2021 o 12:23, ciwa22 napisał: Helldivers (#49) - Uważam się za znanego u siebie w domu teoretyka gatunku. Jak ten Stefek Burczymucha, co opowiada jaki to on nie jest zafascynowany twin stick shooterami, ile to nie ograł , ile planuje ograć, a potem nie ogrywa itd. Taki tam janusz gamingu znany z szopenowania (pi.erdolenia o szopenie) w celu zyskania akceptacji społecznej. Jednakże z pomocą nieocenionej usługi Playstation Plus postanowiłem przynajmniej raz zamienić teorię na praktykę i zagrać w twin stick shootera od mistrzów kreowania gatunku z Housemarque. Decyzja okazała się właściwa, bo tytuł spełnił praktycznie wszystkie moje oczekiwania, a nawet zaoferował więcej bo dodał mega istotny dla spotęgowania frajdy płynącej z gry element w postaci friendly fire, którego nie można się pozbyć! Nie możesz zastrzelić swojego kolegi, bo go przez jakiś czas nie będzie i to może spowodować, że nie dotrwasz w całości do końca misji. Gra jest coopem na maks czterech śmiałków w związku z czym FF wymusza na tobie uruchomienie dodatkowych pokładów koncentracji. Przedzieracie się przez niegościnne planety pełne "złych" robali z innych kosmicznych ras i żeby to wszystko działało każdy musi pilnować jednej strony świata - ochraniać plecy kolegi będąc do niego odwróconym plecami bo jak strzelisz w jego stronę, żeby mu pomóc to on też może oberwać i będzie lipa. Zabawy i frajdy co nie miara, szczególnie jak idziesz na akcję z randomami, a jeden z nich ma mikrofon, krzyczy przez niego po niemiecku, na imię ma Klaus, a barwa głosu wskazuje, że w swoim życiu wszamał co najwyżej 10 tortów urodzinowych. Poza tym fascynującym elementem gry, który zmienia praktycznie wszystko, dochodzi jeszcze mega klimat oparty trochę na klasycznym filmie Starship Troopers z przełomu wieków - dzielni kosmiczni żołnierze chronią Ziemię przed "ewentualnymi" najazdami innych ras, sami je najeżdżając pod przykrywką szerzenia demokracji - kozacki, zabawny, propagandowy smaczek. Prócz tego 12 poziomów trudności, precyzyjne sterowanie, bekowy bo pompatyczny ost, zróżnicowane zadaniowo misje na planetach, starcia z bossami, ciekawie skonstruowane dzbanki. Szczerze powiedziawszy, gra bez wad. 9+/10 Słyszałem, że Housemarque stworzył wcześniej sporo udanych przedstawicieli gatunku ale jedynie Hellsi mają ten kluczowy element tak monstrualnie windujący w górę grywalność w postaci musowego friendly fire. O trofeach już trochę napomknąłem - komplet (dorównuje jakością grze) należy do tych pomysłowych. Skończ misję bez uruchamiania alarmu (Solid Stealth Execution) lub z wysokim shooting accuracy (80% of the time, i hit every time). Jest dużo do roboty, jest trudno no i jest też nudno, bo na koniec zostaje grind ilości zabitych w postaci 100000 trupów (Making mountains out of molehills). Da się to jednak ogarnąć gumką na gałkach od Duala i można np. pędzić odkrywać inny fascynujący świat poza granicami twojego game roomu. W zasadzie trudność platyny ma dużo wspólnego z tym jak szybko będziesz w tej gierce obcykany. Brzmi banalnie ale uważam, że nie każdy (vide Klaus) będzie w stanie ogarnąć ją na pewnym poziomie. To coop więc wydaje się, że wiele może za ciebie zrobić ograny anonim z internetu, ale jeśli ty nie posiądziesz konkretnej porcji skilla polegającej na niezabijaniu swoich kolegów z drużyny, to po prostu dostaniesz kicka z misji i drama gotowa. 7+/10 wydaje mi się werdyktem właściwie obrazującym poziom trudności gierki. -Puk! Puk! - Kto tam? - Demokracja! Cytuj Odnośnik do komentarza
ciwa22 856 Opublikowano 30 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 30 marca 2021 (edytowane) W dniu 30.03.2021 o 21:13, Square napisał: Jak dla mnie sporo straciłeś, ale też Helldivers na tyle się różni, że nie trzeba ich porównywać. Nie skreślam genialnego Housemarque i ich produkcji. Kiedyś z pewnością którąś sprawdzę. Dead Nation chyba było w Plusie, z tego co pamiętam, więc mam tę grę. W dniu 30.03.2021 o 21:19, Plugawy napisał: A 100% zrobiłeś? Mi została tylko jedna trofka do calaka, bo trzeba wszystko wykupić a na to trzeba farmić punkty zbierane z map. Rzeczywiście najtrudniejsza trofka to ta z 100k trupów. Pamiętam, że transporterem to zrobiłem rozjedżając przeciwników z zablokowanymi gałkami XD Gra jest swietna i liczę jak nie na druga cześć na ps5 to chociaż na remaster. Tak, z reguły w każdej platynowanej grze robię setkę, mimo, że kupowanie dlc (szczególnie drogich) to nie jest moje ulubione zajecie. Nie wiem czy jest jakaś szansa na sequel lub wznowienie, bo nawet nie znam twórców tej gry jak się okazało Co do zestawienia piątej dziesiątki: 41. Sega Mega Drive Ultimate Collection - 8/10 42. Murdered: Soul Suspect - 6+/10 43. Assassins Creed 3 - 9/10 44. Batman Arkham Origins: Blackgate - 7+/10 45. Rio - 7/10 46. Heavy Rain - 9/10 47. Batman: Telltale Series - 7/10 48. Guilty Gear Xrd: Revelator - 9/10 49. Helldivers - 9+/10 50. Sly Cooper: Złodzieje w Czasie - 10/10 Średnia ocen: 8,25! Czyli nie tak słabo, jak się spodziewałem, ale prawdopodobnie w porównaniu z poprzednimi zestawami killerów może być lipa. EDIT: Pierwsza dziesiątka platynowego zestawienia dla porównania ( kilka not minimalnie skorygowałem): 1. Super Street Fighter 4 - 9+/10 2. Street Fighter x Tekken - 8/10 3. F1 Race Stars - 8/10 (obniżona o pół punktu) 4. Guacamelee! - 9/10 (obniżona o pół punktu) 5. Mortal Kombat - 9+/10 (podwyższona o pół punktu) 6. Catherine - 9+/10 7. Batman Arkham Asylum - 10/10 8. The Walking Dead - 9/10 (obniżona o pół punktu) 9. Shaun White Snowboarding - 9/10 10. Batman Arkham City - 9/10 (obniżona o pół punktu) Średnia ocen: 9,10! Edytowane 1 kwietnia 2021 przez ciwa22 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Redmitsu 975 Opublikowano 31 marca 2021 Udostępnij Opublikowano 31 marca 2021 #34 Dragon Ball Z: Kakarot Jako fan DB nie mogłem odpuścić sobie tej gierki a kiedy przeszedłem grę zauważyłem ze do platyny w sumie jest niedaleka droga. Gra w sama sobie dobra, ale ma potencjał na znacznie lepszą, walka jest bardzo dobra i przyjemnie się tłucze, natomiast kuleje eksploracja i zadania poboczne. Platyna nie jest trudna, jak ogarniesz model walki to ostatnie walki do wbicia pucharków okazują się dosyć proste. Jedynie co było troszkę meczące to zbieranie smoczych kul juz w postgame, więc polecam to robić na bieżąco podczas gry jezeli nie chcecie się z tym pozniej meczyc. Trudność platyny: 3/10 4 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 455 Opublikowano 3 kwietnia 2021 Udostępnij Opublikowano 3 kwietnia 2021 Pora abym to ja cos wkleił. Raz na jakiś czas, ale za to porządnie. nr. 111. Demon's Souls Remake - fantastyczna gra. Urzekła mnie w całej swojej osobie - design mocno gniecie tutaj jaja panowie tym samym wychodząc na prowadzenie przed BloodBorne'a. Z pewnością będę do niej jeszcze wracał Platyna nie byla by dla mnie, gdyby nie poradniki w sieci ktore pomagają ja wbić juz przy drugim przejściu. Mnie sie to udało dopiero w NG++++ tak fantastycznie sie bawiłem. Najwięcej szumu rozchodzi sie o tendencje świata, jak i postaci, co jest bardzo skomplikowanym zagadnieniem - zwłaszcza kiedy po raz pierwszy w życiu zatapiamy sie w tym pięknym, bezlitosnym świecie, który nie ma skrupułów. Granie w sieci może bardzo ułatwić rozrywkę, ale i również rozszarpać tendencje świata, wiec ostrożnie musimy stawiać swoje pierwsze kroki. Lecz kiedy juz ogarniemy to i owo robi sie całkiem znośnie odnośnie poziomu trudności jaki jest nam postawiony. Myślę, ze spokojnie 7/10 mogę tutaj wystawić, bo strasznie sie motałem, a żaden ze mnie wyjadacz soulsów Pozdrowienia dla @moziza rzucenie mi złotej monety, jak i inne podpowiedzi P.S Wesołych Świat Wielkanocnych 6 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.