Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Masters of the Universe (1987) - jakby ktoś nie jarzył, to jest to He-Man. Wersja aktorska, a w roli głównej Dolph Lundgren. Nie jest to ambitne kino, ale na pewno widowiskowe (jak na swoje lata) i klimatyczne. Zabieg reżysera jest oczywiście kontrowersyjny - bo He-man i przyjaciele po krótkiej potyczce trafiają przypadkiem na Ziemię, gdzie będą walczyć o Kosmiczny Klucz z oddziałami Wiedźmy i Szkieletora. Ten drugi wypadł naprawdę fajnie, zasadniczo nawet lepiej od samego He-Mana, który tutaj jest takim blondaskiem od sprawiania łomotu. Urzeka dbałość o szczegóły i odniesienia do uniwersum, które przypomina nieco skrzyżowanie Conana ze Star Wars. A także film wybitnie siedzi w końcówce lat 80 - syntezatory, mikrofalówki, kabriolety i Burger King. I nie musi niczego udawać. Oczywiście nie dało się uniknąć kiczowatości, a produkcja jest dość grzeczna (zamiast krwi, iskry i laserki), a także czasami ma chyba luki w scenariuszu. Ale to nieważne, bo każdy kto oglądał He-Mana poczuje się tu jak w domu i w ogóle to każdy wychowany w latach 90 przymknie oko na te niedoróbki i obejrzy z wypiekami na twarzy ;)

Odnośnik do komentarza

Logan lucky - dziwny to film. Obsada jest świetna w rolach hillbilly-rednecko-wieśniaków z Virginii, Driver i Tatum są faktycznie jak bracia a Craig jest nie do poznania, nie mówiąc już o McFarlanie, naprawdę aż przyjemnie się ich ogląda. Sam scenariusz to takie wiejskie Ocean's 11, jest napad, jest ekipa, jest twist, ale przez lekko przydługi wątek z FBI akcja się trochę rozmywa. Reżyser upchnął sporo wątków, postaci i ciekawostek, ale miejscami czuć, że jest tego ciut za dużo. Film zły nie jest, ale żeby do historii przeszedł to nie. 6.5/10

Odnośnik do komentarza

Dzikie historie - miałem ten film na radarze od momentu oscarowego sezonu 2015, ale jakoś tak w międzyczasie o nim zapomniałem. Przypomniałem sobie w związku z entuzjastycznymi opiniami po przedpremierowych pokazach "Ataku paniki", który rzekomo ma podnieść z kolan polską komedię, a w kontekście którego określenie "polskie dzikie historie" pada w co 2 zdaniu. No to wypadało się wreszcie zapoznać, żeby wiedzieć z polskim czym będzie się być może miało do czynienia.

 

Antologia mniej lub bardziej ciekawych opowiastek, których motywem przewodnim ma być chyba utrata kontroli. Przy czym tak średnio dzikie są te historie i od treści zdecydowanie ciekawsza jest forma, aktorstwo i dialogi. Być może znajomość realiów argentyńskiej codzienności dodawałaby smaczku niektórym z tych wątków i  może słabe oznakowanie ulic w Buenos oraz związane z tym farmienie kasy na mandatach to jakiś spory i powszechnie znany problem u nich, ale z perspektywy zagranicznego widza historyjka pana inżyniera i jego wkurwu jest nooooo, głupia? Kulminacyjna nowelka weselna również trochę zawodzi budując paranoję, która rozkręca się tak na 60% i staje w miejscu. 

 

Z zachwytu nie upadłem, ale bardzo dobra realizacja i aktorstwo sprawiają, że ogląda się ten argentyński atak paniki całkiem przyjemnie.

Odnośnik do komentarza

"Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara" 
Przed obejrzeniem filmu miałem wrażenie, że ta część okaże się jakąś marną popłuczyną po świetnej trylogii. Jednak okazało się, że pomimo tego, iż ta saga o piratach trwa już zdecydowanie zbyt długo,  ten epizod udowodnił, że pomimo nieco sztampowej fabuły, widz nie odczuwa zmarnowanego czasu na obejrzenie filmu.
Dobra passa kapitana Jacka Sparrowa zdaje się przemijać. Duchy marynarzy, pod wodzą  kapitana Salazara, uciekają z Trójkąta Bermudzkiego w poszukiwaniu zemsty.
Ocena: 4+/6

Odnośnik do komentarza

Ukojenie - do połowy całkiem solidny thriller, potem wchodzą już elementy matrixowe i film traci jakościowo. 6/10

 

Zupełnie Nowy Testament - niby film zapowiadany jako komedia, ale śmiesznych momentów tutaj praktycznie nie ma. Film jest nudny, praktycznie zlepiony z kilku scenek i generalnie mam wrażenie, że powstał tylko po to, żeby pojechać po religii katolickiej. Czekam, aż Belgowie zrobią coś takiego z islamem, choć wątpię, żebym takiej produkcji się doczekał. 3/10

 

BFG: Bardzo Fajny Gigant - wizualnie spoko, ale generalnie historia tylko dla dzieci. Nie ma żadnych zwrotów, zaskoczeń, po prostu się ogląda. 5/10

 

Sprawiedliwy - bardzo mocne zaskoczenie. Fajna polska produkcja, ma w sobie coś "magicznego", baśniowego, choć generalnie temat przyjemny i wesoły nie jest. Świetna gra Jacka Braciaka, ogląda się z przyjemnością. 8/10

 

Zaćma - niby film biograficzny, ale za dużo z życia głównej bohaterki nie było. Historia też mam wrażenie, że jest lekko naciągana. 6/10

 

Złe mamuśki - spodziewałem się kolejnej typowej amerykańskiej komedii, ale pozytywnie się zaskoczyłem. Jest trochę śmiechu, ogląda się bez zgrzytania zębami. No i jest boska Mila Kunis <3 6/10

 

Nerve - fajny klimat, dużo akcji. Jedynie końcowy twist trochę psuje efekt, bo wziął się trochę z d..., ale muszę przyznać, że był przekonujący. 7/10

Edytowane przez lukas_k96
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

"Niepamięć" (2015) z Christopherem Plummerem na HBO GO.
Zev ma 86 lat, mieszka w domu spokojnej starości i cierpi na demencję. Nie pamięta o tym, że zmarła jego żona, a o bolesnej przeszłości, kiedy był więźniem Auschwitz, przypomina mu jedynie wytatuowany na ręce numer obozowy. Codzienna rutyna bohatera zostaje przełamana z chwilą, gdy jego przyjaciel Max zdradza, że dawny nazistowski oprawca pod zmienionym nazwiskiem żyje spokojnie od lat gdzieś na terenie Stanów Zjednoczonych bądź Kanady. Pomimo ograniczeń związanych z podeszłym wiekiem Zev, którego imię po hebrajsku oznacza wilka, czuje się w obowiązku, by odszukać zbrodniarza i własnoręcznie wymierzyć mu sprawiedliwość. 
Dawno nie pamiętam, kiedy śledziłem akcję filmu z zapartym tchem. Po przeczytaniu opisu tejże produkcji, uznałem, że ten film jest jednym z tych średnich, banalnych filmów akcji. Jednak okazało się, że nie powinienem oceniać filmu, przed jego obejrzeniem. Widz śledzi tę całą historię bez znużenia, w końcu trwa on niespełna 1,5 godziny. Zdecydowanie polecam film, Christopher Plummer zagrał świetnie. Zaskakująca końcówka filmu.
Ocena: 4+/6 

Edytowane przez Solderowy123
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

                                                                                                                                Star Wars VIII: The Last Jedi

                                                                               Gwiezdne Wojny Epizod VIII: Ostatni Jedi

                                                                                                             (2017)

 

                                                                                                                                   "I felt a great disturbance in the Force"

 

Budząc się rano wypoczywając nad stawem czy jeziorem gdy słońce leniwie wygląda zza horyzontu, a okolicę spowija jeszcze mgła i chłodne powietrze często można przejrzeć się w tafli wody niczym w zwierciadle. Gładka, nieskalana powierzchnia oddaje perfekcyjny obraz nas samych. Jednak nieskazitelną powierzchnię można bardzo łatwo zaburzyć, a wtedy obraz staje się niejasny, skrzywiony... Epizod VIII wydaje się być właśnie taką taflą wody do której ktoś wrzucił spory kawał kamienia.

 

                                                                                                                               "No! Try not. Do. Or do not. There is no try"

 

Będąc zupełnie szczerym nie było we mnie takiego ciśnienia jak przy Force Awakens. Nie znaczy to, że nie czekałem na kolejny epizod. Nowa trylogia miała na nowo rozbudzać wyobraźnię milionów fanów i epizod VII sobie z tym poradził. Jednak przy ósemce sprawa się komplikuje. To jest trochę jak zabieranie się do roboty od środka. Coś już zostało zrobione, coś trzeba zrobić, a ktoś inny to zamknie. Rian Johnson chyba jednak przeliczył się ze swoimi możliwościami. Padł ofiarą "środkowej części" jeśli chodzi o koncepcje trylogii. Reżyser i scenarzysta w jednym sam przeżywa zaburzenia Mocy bo Ostatni Jedi choć solidny jest pofałdowany niczym tafla wody po której błyskawicznie przemieszczają się fale. Obraz pełen jest właśnie scen świetnych po których następują sceny bezsensowne, niepotrzebne i niezrozumiałe z punktu widzenia fabuły. Nie będę opisywał tutaj o jakie sceny się rozchodzi by nie atakować spoilerami. Te rozważania pozostawiam, jak zawsze, na odpowiedni temat. Pytanie jednak wciąż pozostaje otwarte: co jest powodem takiego stanu rzeczy?

 

                                                                                                                         "I feel the conflict within you. Let go of your hate"

 

Próba odpowiedzi na pytanie z poprzedniego akapitu nie jest łatwa. Być może Disney miał rozplanowane Przebudzenie Mocy ale nie mieli konkretnego zarysu ósemki więc tę kwestię zostawili reżyserowi. Brak przemyśleń widać w wielu scenach. Wątek Lei należy do tych najmniej dotkliwych. Dla zatwardziałych fanów na pewno kwestia powierzchownego potraktowania pierwszej świątyni Jedi, jej originu jak i zapisków jest mocno bolesna. To też prowadzi do kolejnej kwestii. Luke Skywalker. Jeszcze przed seansem gdzieś usłyszałem, że miała miejsce żarliwa dyskusja o tym jak potraktowano postać i jego spuściznę w Last Jedi. Być może ktoś liczył na mędrca na wzór Obi Wana ale przecież Luke nigdy nie był wzorem starego typa z mądrymi tekstami. W Powrocie Jedi nie przejawiał mądrości jako takiej. Bardziej była to równowaga Mocy jaką osiągnął. Moim zdaniem zabieg w Last Jedi był ciekawszy niż prostacka zmiana stron. Mark Hamill dał z siebie dużo. Nie jego wina, że w scenariuszu kazali mu pić mleko i rzucać rzeczy za siebie.

 

Wielu też narzeka na wątek Rose. Sama Rose nie stanowi problemu. Problem stanowi fakt, że jest kompletnie niepotrzebna. Ona jak i Finn. Jeśli poddamy analizie ich tzw. "misję" okaże się, że ich jedynym osiągnięciem było uwolnienie stada (które pewnie i tak na drugi dzień zostanie wyłapane i z powrotem wpakowane w boksy). Kwestia jej urody jest akurat marginalna w tym obrazie bo nawet ładna Azjatka wciąż byłaby niepotrzebna. Owszem, cieszyłaby oko ale jednak i tak zbędna. Finna w FA ratował tylko fakt, że był "łącznikiem" wszystkich postaci.

Tutaj nie ma tego komfortu. W sumie nawet nie wiem co o nim napisać prócz tego, że w LJ nie poczynił żadnego progresu. 

 

Poe to już inna kwestia. Z braku starego kosmicznego zawadiaki twórcy uwydatnili cechy Poe - świetny pilot, który konflikty rozwiązuje wysadzając coś. I to się sprawdziło. Duża w tym też zasługa talentu Oscara. Podoba mi się jak naturalnie przychodzi mu zmiana charakteru. 

 

Jednak nowa trylogia to teatr dwóch aktorów: Rey i Kylo Rena. W Ostatnim Jedi to ten drugi rozwinął się. Postać została zdecydowanie poprawiona względem poprzedniej części. A dzięki motywowi z "Powrotu..." relacje obojga są dużo lepiej skonstruowane. Ich wspólne konwersacje są chyba najlepszym echem starej trylogii. Tam Moc jest silna. Johnson wyłapał problem jaki wykreowało zdjęcie hełmu przez Kylo w FA i zgrabnie pozbył się komicznego elementu pozwalając Adamowi rozwinąć się już od samego początku. Rey niestety nie dali zbyt dużo treściwych rzeczy do porobienia. Szkoda ale liczę, że w IX to się zmieni.

 

                                                                                                                                   "It is unavoidable, it is your destiny"

 

Jednak są pewne elementy obok których nie można przejść obojętnie. Niestety Star Warsy są opowieścią, której najwięcej magii wydobywają kostiumy i scenografie wykonywane ciężką, ludzką pracą. CGI jakoś zawsze tylko psuło efekt nie tylko w starej trylogii ale i w nowych. Abrams to wiedział. Rozumiem, że Johnson nie chciał iść utartym szlakiem ale zdecydowanie użyto za dużo komputera. Scenerie jednak są zadowalające (ostatni bastion) pomijając kasyno. 

 

The Last Jedi to solidne Star Warsy ale też pełne sprzecznych i niepotrzebnych elementów i zabiegów, które mocno zaburzają odbiór seansu. Genialne sceny czy motywy przeplatają się z niepotrzebnymi żartami czy scenami. Po wyjściu z kina człowiek sam jest wewnętrznie rozdarty. Film jest też chyba pierwszym z serii gdzie większość forumkowej społeczności (a przynajmniej kilkoro osób) jest zgodna w kilku kluczowych kwestiach. 

Największym zarzutem nie jest brak odpowiedzi na ważne pytania lecz pogrzebanie żywcem tych odpowiedzi. Film miał dać odpowiedzi nt równowagi. Kuriozalne bowiem sam jest jej pozbawiony.

 

 

  • Plusik 2
  • WTF 1
  • Smutny 1
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza
W dniu 29.01.2018 o 20:48, czesio83 napisał:

Radius (2017) Dobre sztosiwo s-f trzymające w napięciu do końca.

Gość budzi się z wypadku i wszyscy którzy się do niego zbliżą padają jak muchy.

Obejrzałem, niestety film traci na splocie niemożliwych przypadków, a tak to spoko, aktor fajnie zagrał, aktorka niezła laska, efektów prawie brak i  kompletnie to nie przeszkadza dzięki historii, no tylko twist mi nie zrobił. 6/10.

Odnośnik do komentarza

W ostatnich 2-3 tygodniach troszkę filmów widziałem więc pora na małe podsumowanie. Jak zwykle będzie zwięźle. Nie umiem jak farmer robić postów na kilka stron a4 :D

Zacznę od nadrabiania zaległości:

Ukryte Działania  - Dobry film do obejrzenia z drugą połówką. Film bardzo dobrze zagrany przez 3 główne bohaterki. Zero zaskoczeń bo takich filmów było już wiele (biedni afroamerykanie mimo przeciwności losu na końcu zwyciężają) ale bardzo dobrze zrealizowany. Ogląda się bez dłużyzn i daje uczciwe 8- /10

 

Pasażerowie - love story w kosmosie. Gdyby był tylko romans to film max 5/10 ale za miejsce osadzenia akcji i klimacik daje 7/10. Przyjemnie się oglądało. No ale lawrence mam powoli dość. Aktorka jednej i tej samej miny :D

 

Autopsja Jane Doe - (pipi)owy film. Dobrze że nagrałem na cyfrze + i mogłem przewijać. Gdybym poszedł do kina to pewnie bym wyszedł w trakcie. NUDA 4/10

 

Glengarry Gle Ross - starszy film z lat 90'tych Pacino, Lemon, Spacey, Baldwin, Arkin czy Harris to obsada wręcz wybitna. SZczególnie jack lemon gra świetnie przegrywa życiowego (miał w tym wprawe z filmów z matthausem:) . Film opowiada historie kilku agentów nieruchomości którzy dowiadują się że tylko najlepsi utrzymają posadę. Dramat który ogląa się jak dobrą sztukę teatralną. Genialnie zagrany ogląda się z wypiekami na twarzy. Historia może nie jest najciekawsza ale dla samej gry aktorów warto.  8/10

 

La Pazza gioia - dwie wariatki uciekają z psychiatryka. Jedna mitomanka z duzym ego i druga cicha wrażliwa introwertyczka z dosyć mroczną przeszłością. JEdna pomaga drugiej rozwikłać pewną sprawę. Film to bardziej komedia niż dramat. Niestety przez te części dramatyczne troszkę trudniejszy do strawienia. Ja dam mu 6/10. Można obejrzeć ale nie jest to wybitne kino.

 

Tata kontra tata - oglądałem zjarany na netflix któregoś dnia i nawet zjaranie nie pomogło. Średnia komedia 5/10 pewnie na trzeźwo dałbym 3/10

 

Nocturnal Animals -  Dobre kino chociaż myslałem że film bęzie lepszy po niektórych recenzjach. Fajny pomysł na akcje biegnącą dwutorowo (bohater powieści i rzeczywistość). Bardzo dobrze zagrany szczególnie przez shannona i adams. Jednak lekki zawód bo po twórcy samotnego mężczyzny spodziewałem się więcej. Nadal film zFirthem to jego najlepszy film. 7/10

 

Piekna i Bestia - musiałem obejrzeć to na hbo go bo żona obejrzała ze mną w kinie gwiezdne wojny w grudniu :D Film jest strasznie mdły i nudny 4/10. Oczywiście oglądałem wersje bez dubbingu bo tam to pewnie by spadło do 2/10.

 

No to czas na nowości :

 

Louise en Hiver - bajka dla dorosłych o przemijaniu. Starsza pani jako jedyna zostaje w wakacyjnym kurorcie na zime. Czemu zostaje i co robi to w sumie cały film. Spodziewałem się więcej. Na plus ciekawy pomysł i same przemyślenia bohaterki dające nam ludziom młodym do myslenia. Na minus troszkę za dużo dłużyzn. Reżyser daje nam za dużo chwil do zadumy :D 6/10

 

Dusza i Ciało - Węgierski romans w rzeźni między dwoma introwertykami. Bohaterowie śnią ten sam sen on jest jeleniem (bykiem) a ona łanią i razem przemierzają las. Rozmowa z psychologiem w pracy (genialna scena) powoduje że bohaterowie dowiadują się o swoich snach. Od tego w sumie zaczyna się "romans" - specjalnie robię cudzysłów bo jest to mocno nieporadny romans:).  Film naprawdę fajny i inny. Sam początek jak pokazują krowe zabijaną i ucinanie głowy wskazuje że to nie jest zwykła komedia romantyczna. W filmie są i śmieszne sytuacje i naprawdę dramatyczne. Trudno go zaszufladkować czy to do komedii, romansu, dramatu lub obyczajówki. Mamy tu wszystko podane w bardzo oryginalnym sosie.  Bardzo dobry film i jeżeli chceci iść z dziewczyną w walentynki na coś to polecam gorąco. Obiecuje mocne zdziwienie drugiej połówki :). 8/10 Polecam

 

Molly's Game - film biograficzny o historii mi kompletnie nieznanej. Film pokazuje historie molly (ten biust chastain:obama:). Molly umawia się z prawnikiem (idris Elba) bo ma duże prawne kłopoty. Z jednje strony film pokazuje historie jak doszło do tych kłopotów. Z drugiej pokazuje jej batalie wpierw z prawnikiem kóry nie chce przyjąc jej sprawy a potem z rządem Amerykańskim. To nowy film Sorkina. Każdy kto zna tego reżysera wie czego można się spodziewać. Dialogi, dialogi i jeszcze raz dialogi. Postacie lubią rozmawiać i opowiadać. Od czasu prezydenckiego pokera nic się nie zmieniło. Film jest cholernie ciekawy i trzyma w napięciu do końca. Szczególnie jak się nie zna historii. Polecam 8/10

 

Darkest Hour - wczoraj byłem w kinie i na świeżo piszę wrażenia. Film to biografia najważniejszego miesiąca w życiu Churchilla zaraz po tym jak został premierem. Można powiedzieć że pokazuje między innymi dunkierke od strony rządu. Film dzieje się w momencie kiedy alianci spieprzają z francji. Wszystko się wali i politycy chcą rozpocząć rozmowy pokojowe z hitlerem. 2 osoby nie chcą kapitulować i jedną z nich jest Churchill. Bardzo dobrze zagrany przez Oldmana (pewniak pewnie do oskara) główny bohater. Sam film to tzw Oscar Bait. Mi to nie przeszkadzało skoro dobrze zrealizowany i przez 2 h w kinie ani chwile się nie nudziłem. Jeżeli lubicie filmy biograficzne to polecam. 8/10

 

Call me by your Name - nie wiem jak opisać ten film aby nie być przez blubera hejtowany. W necie piszą że to tajemnica brokeback mountain 2. Nie ma ani krzty prawdy w tym stwiedzeniu. Tak film opowiada o homeseksualistach ale nie o tym jest esencja filmu. Oczywiście osoby wrażliwe na homo w zdaniu lepiej niech nie oglądają. Jest pewna scena w którym razem z bohaterem podziwiamy piekno męskiego ciała jak w np bondzie pokazywano laski w bikini:D.  Film przede wszystkim opowiada o akceptacji życia jakim jest i o zauroczeniu. O tym co odważymy się zrobić a czego nie zrobimy i całe życie będziemy żałować. To wszystko dotyczny nie tylko homo ale i hetero. Film bardzo fajny ale ... no własnie według mnie sytuacja analogiczna do sytuacji z moonlight. Film dostaje dodatkowy punkcik za homo.  Moonlight był dobrym filmem i to jest dobry film 8/10 ale nie jakieś arcydzieło 10/10. Tak naprawdę film jest nierówny. Czasem się dłuży ale ostatnie 30 minut naprawdę wynagradza.  Na pewno Dusza i Ciało lepiej opowiada o podobnym zagadnieniu mimo że jest z bohaterami hetero. W każdym razie uczciwe 8/10 i polecam.

 

 

Jako że oglądam tylko z legalnych źródeł spodziewajcie się mini recenzji w lutym pozostałych filmów oskarowych. W sobotę idę na Three billboards outside Ebbing

 

 

  • Plusik 1
  • WTF 2
Odnośnik do komentarza

Co wy macie do moich wyczerpujących przemyśleń? :[

@blantman nic dziwnego, że Darkest Hour wydaje ci się Dunkierką z inne strony. Gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy, że nieoficjalnie uznaje się Dunkierkę, Darkest Hour i jeszcze jeden obraz, którego tytułu nie pamiętam za swego rodzaju trylogię.

Czy w Duszy i Ciele (?) scena z krową ma podobne znaczenie dla filmu jak np. "droga" pocisku z intro Lord of War?

  • WTF 1
Odnośnik do komentarza

szczerze nie pamiętam za dobrze tego filmu więc nie wiem :D Tutaj scena początkowa i kilka późniejszych mam znaczenie z 2 powodów. Pierwsze to pokazuje w jakich warunkach pracują bohaterowie (trzeba być specyficzną jednostką aby np mierzyć tłuszczyk na NAPRAWDĘ świeżym mięsie) oraz ma nami lekko wstrząsnąć. No idziesz na film który podobno jest komediodramatem i do tego romantycznym a tu ucinana głowa krowy ląduje na podłodze. Potem zamiatają krew specjalną szczotką i wszystko ładnie w kinie na zbliżeniu pokazują.

Odnośnik do komentarza

@Blantman

Uch, ten ostatni akapit - nie rozumiem co tam chciałeś przekazać, może jeszcze jedno "homo" by się przydało :|

Co do samego filmu - jest bardzo dobry - z niezłej książki wybiera to co najlepsze - jednocześnie jest bardzo "literacko-liryczny" i filmowy, co nie zawsze się udaje niestety, nawet reżyserom, którzy zjedli zęby na adaptacjach  trudniejszej prozy (vide ostatnie lata kariery Jamesa Ivory'ego). Poza tym to jak Luca Guadagnino gra subtelnym i dyskretnym humorem, albo cytuje (również ironicznie) klasyków kina, bawi nawiązaniami do sztuki antycznej zasługuje na uwagę. Sama historia została opowiedziana wzorowo. Oby jego stricte komercyjny projekt - remake Suspirii - miał choćby odrobinę jakości Call me by your name i Io sono l'amore. Trzymam kciuki.

Omawiany film to dla mnie jeden z 10-15 najlepszych filmów zeszłego roku i bardzo polecam.

P.S
Oglądając ten obraz naszła mnie myśl - jakim cudem jeszcze nikt nie ekranizował Edmunda White? Zuch to samograj scenariuszowy prawie (i świetna książka).

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Hendrix napisał:

@Blantman

Uch, ten ostatni akapit - nie rozumiem co tam chciałeś przekazać, może jeszcze jedno "homo" by się przydało :|

Co do samego filmu - jest bardzo dobry - z niezłej książki wybiera to co najlepsze - jednocześnie jest bardzo "literacko-liryczny" i filmowy, co nie zawsze się udaje niestety, nawet reżyserom, którzy zjedli zęby na adaptacjach  trudniejszej prozy (vide ostatnie lata kariery Jamesa Ivory'ego). Poza tym to jak Luca Guadagnino gra subtelnym i dyskretnym humorem, albo cytuje (również ironicznie) klasyków kina, bawi nawiązaniami do sztuki antycznej zasługuje na uwagę. Sama historia została opowiedziana wzorowo. Oby jego stricte komercyjny projekt - remake Suspirii - miał choćby odrobinę jakości Call me by your name i Io sono l'amore. Trzymam kciuki.

Omawiany film to dla mnie jeden z 10-15 najlepszych filmów zeszłego roku i bardzo polecam.

P.S
Oglądając ten obraz naszła mnie myśl - jakim cudem jeszcze nikt nie ekranizował Edmunda White? Zuch to samograj scenariuszowy prawie (i świetna książka).

spox dla mnie film jest dobry i polecam ale nie jest to DLA mnie wybitne kino. Dusza i Ciało dla przykładu bardziej mi się podobał. Moonlight to samo. Film mi reklamowano jako arcydzieło a był TYLKO dobry a nie wybitny. Homo użyłem w recenzji tego filmu aby podkreślić że pewne filmy mam wrażenie dostają plus 1 do oceny za tematyke. Obiecuje więcej nie używać tego słowa skoro tak przeszkadza. Tobie film może bardziej się podobał z powodu wyłapania tych nawiązań i czytałeś książkę. Ja kompletnie nie byłem w temacie a poszedłem po prostu na film reżysera bigger splash i jestem miłością (bardzo mi sie podobały szczególnie pierwszy).

Odnośnik do komentarza

No, ale ja się nie czepiam oceny (u mnie też ma 8/10 - chociaż zwykle jestem surowy i taka ocena tu u mnie wysoki poziom) - po prostu nie rozumiem dlaczego trochę infantylnie tłumaczysz tematykę filmu, to jest niepotrzebne imo.

Nie zgadzam się też, że "tematyka podwyższa ocenę" - ale to dyskusja, w której w sumie nie chcę brać udział na forum, więc moja krytyka nie była z tym związana. Kino queer już od dawna jest jednym z najciekawszych zjawisk w kinie światowym, ale do mainstreamu docierało bardzo powoli, więc dużo osób dopiero nadrabia, krytycy również.

W ogóle z tej perspektywy Call me by your name jest konserwatywny (a dla kina queer nawet powiedzmy "niefortunny") i odegrany jednak pod zachodniego widza, niemniej historia jest poprowadzona wzorowo (stąd rozumiem bardzo wysokie oceny) - nawet jeśli z punktu emocjonalnego niesie ze sobą mniejszy ładunek i punkt ciężkości jest postawiony w innym miejscu. Nieprzypadkowo wymieniłem Jamesa Ivory'ego - film Luci wpasowuje się w jego kino idealnie.

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...