Skocz do zawartości

Tanie, krótkie wyjazdy


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 7.01.2022 o 20:58, Kalel napisał:

a jak się pojawił Rzym to moje pytanie - podczas majówki jadę na tydzień do wiecznego miasta. Co warto zobaczyć? Gdzie się wybrać?

Byłem w Rzymie 3 razy, więc dość dobrze go poznałem. Z takich mniej oczywistych jak di Trevi, Panteon, koloseum, hipodrom, Watykan, zamek Anioła (itp. klasyki z przewodników), to polecam zatybrze. To jest taki prawdziwy Rzym (a w cale nie jakoś daleko od centrum), mniej turystów, mega klimat. Po prostu „zgub” się tam i chłoń. Jedzenie też wg mnie najlepsze. 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Mam akurat kilka dni wolnego (co się rzadko zdarza) na początku lutego z okazji chińskiego nowego roku i kupiłem bilety na Cypr. Parę dni temu świat obiegło info, że jakiś chad koronawajrus tam jest, nazywa się DELTACRON i w sumie nie wiem co robić xD Nie przeszkadzałoby mi, gdybym nawet tam wylądował na kwarantannie, ale nie będę brał kompa, żeby w razie czego musieć stamtąd pracować, kurde xD Co myślicie, forumkowi koleżkowie? Jestem zaszczepiony itd.

 

A drugie pytanie: kto był na Cyprze pod koniec zimy? I co tam kąsolomaniacy polecają?

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące temu...

Od maja PKP zrobiło nową taryfę promocyjna, tym razem nie zależy od tego jak wcześnie kupimy bilet, ale od popularności danej trasy.

 

Bilet na 400km: Krk - Poz wyniósł mnie właśnie... 24 zł za normalny bez zniżek. W dobie pojebanych cen paliw i energii, przejazd ponad pół Polski za cenę burgera to jakies czary. Może dobra okazja na jakieś wycieczki.

Odnośnik do komentarza

Dopiero pokona, ale ma być 5h wg licznika i tyle ostatnim razem jechałem (wtedy płaciłem cos kolo 55 zl z promo za wczesny zakup).

 

Oczywiście opóźnienia się zdarzają. Kiedyś była burza, rozwaliło cos na torach to prawie 16h staliśmy w polu, bo co godzinę mówili, ze zaraz ruszy ;/

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Napiszę tu bo nie ma gdzie. 

Korzystał ktoś z was w ciągu ostatnich dwóch lat z parkingów przy lotnisku z transportem autobusem? Nie mówię o parkingu lotniska tylko prywatnych (chyba prywatnych) oddalonych kilka/kilkanaście kilometrów. 

 

Rezerwowałem teraz i cena mnie zszokowała w porównaniu co płaciłem jak ostatnio korzystałem. Warszawa Chopin

2019r i w sumie kilka lat wstecz 70-80 zł na tydzień. Dziś 280 zł i miejsce nie ma, musiałem wziąć gdzieś indziej, 250 zł.

Jestem ciekaw czy to ostatnie wydarzenia podniosły tak cenę czy już wcześniej były takie ceny. Pewnie odkucie po covidzie też miało miejsce.

Odnośnik do komentarza

No takie są ceny teraz, też się rok temu zdziwiłem jak zapłaciłem 250 zł za tygodniowy postój, i to nie pod samym Okęciem, bo jeszcze dobre 10-15 minut nas wiózł autobus na lotnisko. A jeszcze w 2018 płaciłem koło stówki. Co ciekawe, w lipcu lecę z Gdańska i za parking 2 minuty pieszo od terminala płacę 60 zł za tydzień więc nie wiem czy to tylko warszafka tak powariowała z cenami. 

Odnośnik do komentarza
  • 6 miesięcy temu...

Kumpel u źródła mówi, że nie poleca w obecnym okresie turystyki, bo nadchodzą wybory, jest głośno, tłoczno, wszędzie najebane plakatów, propagandy.

Ale później jak się uspokoi, to warto z tydzień zostać na pozwiedzanie czegoś ciekawego, o detale mogę dopytać jeszcze.

Raczej nie wie jak nastawienie do Polaków, za to w turystycznych lokalizacjach jak Alanya itp. to spoko, bez spin.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 12.01.2023 o 15:22, standby napisał:

Siemka, był z was ktoś w Stambule?

 

Ktoś był.

 

W dniu 12.01.2023 o 15:22, standby napisał:

Ile dni polecacie tam spędzić?

 

Ja byłem 7 pełnych dni. Na sam Stambuł byłoby chyba w sam raz, ale ja wcisnąłem w to całodniowe tripy na Buyukadę i do Rumelifeneri nad Morzem Czarnym, więc pod koniec było sporo bieganiny żeby pozaliczać zamierzone miejscówki, a i tak trochę powypadało z rozkładu.

 

W dniu 12.01.2023 o 15:22, standby napisał:

Jak z dostępem do alko 

 

Po stronie europejskiej normalnie dostaniesz piwo w każdym spożywczaku. Wybór nie jest oszałamiający, bo to raptem jakieś 2-3 lokalne browary plus importowane heinekeny i tuborgi. Ceny wyraźnie wyższe niż u nas, bo jakieś 8-10 zł za butelkę, ale do przeżycia. Zresztą turecki klimat sprzyja uprawie winorośli, więc do wyboru o wiele szersza gama win. Spożycie w miejscach publicznych jak w Polsce - oficjalnie nie wolno, ale w parkach mnóstwo lokalsów sączy tuborgi jednego za drugim. 

 

W dniu 12.01.2023 o 15:22, standby napisał:

oraz stosunkiem do białych, przystojnych turystow?

 

Stosunek raczej neutralny. Wszyscy mają świadomość, że przyjechałeś zostawić tam swoje hajsy. Czasami masz wrażenie, że ktoś próbuje robić z ciebie idiotę albo traktować jak bankomat, ale gdy dajesz do zrozumienia, że nie łapiesz się na najbardziej oczywiste scamy, to nie ma natarczywości. Jeżeli pytasz o kwestie religijne, to jest to chyba najbardziej lajtowa z możliwych wersja islamu. W okolicach placu Taksim i głównej ulicy handlowej Istiklal to w ogóle można poczuć się jak w dowolnym europejskim mieście. Pełna laicyzacja, baby wystrojone i wymalowane, zero hidżabów nie wspominając o burkach. Po azjatyckiej stronie jest już trochę bardziej konserwatywnie, czasami można natknąć się na opcję full ninja, ale nikt nie pruje się do białasa w kolorowych koszulkach i krótkich portaszkach. 

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Byłem w pierwszej połowie września 2021. Zgodnie z planem udało się uniknąć pogodowego piekarnika. Byłem wręcz zaskoczony, że temperatura oscylowała w okolicach zaledwie 22-25 stopni, a wieczorami zaczynało nawet lekko piździć. Nie było też non stop słonecznie, ze dwa razy konkretnie się pochmurzyło i raz nawet trochę pokropiło. Jednak Stambuł to nie riwiera. 

 

Historia revoluta wskazuje, że bez lotów i zakwaterowania poszło jakieś 1550 TYR. Tylko z zastrzeżeniem, że to był solo trip z jedzeniem w lokalnych barach i na straganach, a nie w fancy restauracjach. Już wtedy lira szorowała po dnie, a przez ten czas zdążyła je przebić i obecnie to chyba więcej warte są kapsle od butelek. Lokalsi oczywiście starają się odbijać sobie ten fakt na turystach. Że hotele rozliczają się w € to już pewnie wiesz. Nie polecam zakupów w licznych odpowiednikach naszych sklepików osiedlowych. Warto pójść kawałek dalej do jakiegoś odpowiednika dyskontu lub mini carrefoura, bo w tych sklepikach typowe osmańskie ahmedy biznesu z cwaniactwem wymalowanym na mordach mają wyraźnie inne cenniki dla lokalnych i dla turystów (cen przy towarach oczywiście brak). Na wszelkich straganach i bazarach białasom oczywiście próbują krzyczeć ceny w €, ale wystarczy proste "noł ojro, onli liras" żeby zapłacić i tak więcej niż turas, ale zdecydowanie korzystniej niż przy przeliczeniu. Żeby było ciekawiej niektóre atrakcje, jak np. pałac Sulejmana, mają oficjalnie osobne cenniki ze sporą górką dla turystów. Nie wiem czy coś się zmieniło, ale wtedy bardziej opłacało się wykupić Museum Pass Istanbul, nawet jeżeli z listy placówek planuje się zaliczyć tylko Topkapi, wieżę Galata i twierdzę Rumeli. Nie wiem jakie masz pakiety roamingowyme u operatora, ale musisz się liczyć z wykupieniem całkiem sporej paczki danych, bo przy korzystaniu z komunikacji miejskiej bardzo się przydadzą, o czym jeszcze napiszę. Tak czy inaczej raczej nie zbankrutujesz przez ten wyjazd.

 

Żarcie niebo w gębie. O ile kebs w wersji doner nie będzie się za bardzo różnił od dobrej kebabowni w PL, tak już warianty adana i iskender to zdecydowanie coś, czego nie uświadczysz w zahirze. Do tego obowiązkowo tureckie odpowiedniki pizzy czyli pide (sztos) i lahmacun (nie tyle rozczarowanie, co zdziwienie, że cienki placek przypomina konsystencją bardziej żydowską macę niż pitę/tortillę) oraz naleśniki z mięsnym farszem tantuni. No i totalnie prosta, ale pyszna rzecz w postaci simitu, czyli tamtejszego sezamowego obwarzanka. Lokalna kanapka balik ekmek z rybą niby wyłowioną z Bosforu uniesień nie wywołuje, ale jest całkiem okej. Może skusisz się też na lokalny fatsfoodowy hit w postaci wet burgera

667e383b9c27dc9008217aa3e900cf0f.jpg

Ja nie miałem odwagi :drwal:

Co ciekawe w ulicznych barach i na straganach ciężko natknąć się na kumpir. Wygląda na to, że dopakowany ziemnior jest bardziej popularny w tureckich diasporach w DE niż w samym imperium osmańskim

Gorzej z flagowymi słodkościami. Ani galaretki lokum ani pismaniye, czyli połączenie chałwy i waty cukrowej, dupy nie urywają. Najlepsze są chyba pączusie lokma.

Odnośnie kwestii żywieniowych, to absolutną podstawą jest unikanie jakichkolwiek niebutelkowanych napojów. Niestety nie pomyślałem o tym, że nawet płukanie ust po myciu zębów lokalną kranówą może nie być najlepszym pomysłem. Nie polecam srania na narciarza w trybie rozbryzgowym. 

 

Musisz liczyć się z tym, że miasto jest przeogromne i przy planowaniu zwiedzania szacowane czasy dojazdu komunikacją miejską, podawane przez google maps, mają się nijak do rzeczywistości. Zresztą komunikacja miejska to temat na osobny rozdział, bo nic tak nie uprzykrzało mi życia nad Bosforem jak właśnie ona. Począwszy od niewygodnego systemu biletowego z nabijaniem karty we wcale nie tak gęsto usianych automatach, które przyjmowały wyłącznie banknoty i nie wydawały reszty :beka:. Niemałym zaskoczeniem był też fakt, że stambulska komunikacja nie posiada czegoś takiego jak rozkłady jazdy dla poszczególnych przystanków. Jest to o tyle istotne, że siatka metra nadal jest dość słabo rozwinięta i w wiele miejsc da się dojechać tylko autobusami. Na stronie przewoźnika są wyłącznie bardzo orientacyjne godziny wyjazdów danej linii z przystanku początkowego. A potem? No to już będzie jak przyjedzie. Turasy pewnie mają jakieś swoje lokalne apki, które pomagają ogarniać ten burdel, ale momentami sprawiali wrażenie, że oni też nie bardzo wiedzą co się dzieje. O tym, że google maps można sobie w tych warunkach o kant dupy rozbić już wspominałem. Ja korzystałem z Moovit, który jako tako dawał radę, ale i tak nie ustrzegł mnie przed fuckupami. No bo docierasz na przystanek, który wygląda tak 

orzystanek.jpg

Zero informacji co i kiedy tu przyjeżdża, musisz ufać aplikacji. Czasami nawet patrząc na mapkę w apce ciężko się zorientować, czy nie powinieneś przypadkiem stać pod drugiej stronie ulicy na przystanku o tej samej nazwie. No więc nic dziwnego, że dzieją się cuda i ze 2 razy straciłem sporo czasu będąc wywiezionym niekoniecznie tam, gdzie chciałem. Nawet jak wsiądziesz już w dobry autobus, to nie jest powiedziane, że kierowca nagle z niewiadomych przyczyn po jakimś lakonicznym komunikacie rzuconym w kierunku pasażerów nie zmieni sobie trasy. Wtedy pozostaje wysiąść na najbliższym przystanku i kminić alternatywną drogę dojazdu, bo komunikacja po angielsku z miejscowymi jest średnio produktywna, a po azjatyckiej stronie to już raczej tylko na migi. No i właśnie tu przyda się spory pakiet roamingowy, bo praktycznie cały czas odpalona jest aplikacja nawigująca i gps.
Nie muszę dodawać, że poruszanie się drogą naziemną w piętnastomilionowej metropolii nie należy do najbardziej płynnych i stanie w korkach jest elementem miejscowego folkloru. To wszystko w połączeniu z dużymi odległościami do pokonania zdecydowanie nie ułatwia zwiedzania. Teoretycznie można by próbować obejść te niedogodności wynajmując na miejscu samochód, ale nie wiem jak z kosztami, korków się w ten sposób nie uniknie i dojdzie jeszcze sport ekstremalny z parkowaniem w tym kotle.

 

Ogromna skala tej miejskiej dżungli ma też ten minus, że ciężko się w tym pierdolniku tak porządnie zrelaksować. Wszechogarniające morze ludzi, Turcy którzy nie potrafią normalnie mówić tylko prują mordy do siebie i do turystów, nieustająca kakofonia klaksonów, wyżej wspomniana szarpanina z komunikacją miejską i gdzieś tam z tyłu głowy cały czas włączona czujność, żeby nie dać się komuś zrobić w chuja. Do tego średnio relaksująca jest też obecność licznych patroli wojskowych w najbardziej turystycznych miejscówkach (trzeba się liczyć z randomową kontrolą zawartości plecaka) czy konieczność przejścia kontroli osobistej jak na lotnisku przy wejściu do galerii handlowej. To oczywiście konsekwencja nierozstrzygniętej kwestii kurdyjskiej, a biorąc pod uwagę niedawny zamach bombowy na placu Taksim, to obecnie może być jeszcze ciekawiej ze środkami bezpieczeństwa. 

Generalnie o ile wrażeń na pewno będziesz miał na tym wyjeździe co nie miara, to raczej za bardzo na nim nie wypoczniesz. Wydaje mi się, że to może być poziom chaosu już niewiele ustępujący Indiom. Przy czym całościowo oczywiście jak najbardziej warto. Widoki wypalające zwoje mózgowe wynagradzają każdą niedogodność. 

 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Mimo wszystko moim zdaniem nie warto się zniechęcać. Obierając kierunki bliskowschodnie czy np. azjatyckie poza KOR i JPN trzeba się liczyć z tym, że wiele elementów życia publicznego będzie nie do końca uporządkowanych w rozumieniu europejskim, a im większe miasto tym większy chaos. Tak, turasy są z natury głośni, to jest chyba zapisane w DNA beżowych, natomiast w 99,9% są nieinwazyjni. Tak, będą cię próbować łapać na żenujące scamy typu miałem babcię z Polski, chodź pokażę ci mój stragan. Ale jak tylko z uśmiechem odmówisz, to oni z 3 razy szerszym uśmiechem pokażą okejkę i odpuszczą. Jak będziesz robił zakupy w sieciowych sklepach, to nikt nie będzie cwaniakował itd. Zasada ograniczonego zaufania obowiązuje wszędzie, a tutaj ze względu na odmienny krąg kulturowy i niską zamożność społeczeństwa człowiek jest może trochę bardziej wyczulony, ale koniec końców wystarczy elementarny zdrowy rozsądek i nic ci nie będzie.

 

Opisane przeze mnie problemy z komunikacją miejską dotyczą w większości mniej oczywistych atrakcji oddalonych od ścisłego centrum. Wszystkie pocztówkowe miejscówki są położone wzdłuż linii tramwajowej, która akurat kursuje bardzo często i nie ma z nią problemów. Haga Sophia, Błękitny Meczet i Topkami położone są obok siebie, a Wielki Bazar i Meczet Sulejmana też w odległości spacerowej od siebie 2 przystanki dalej. Zresztą wtedy metro było w intensywnej rozbudowie, więc na dzień dzisiejszy sytuacja z przemieszczaniem się po stronie azjatyckiej może wyglądać już inaczej. 

 

No i weź pod uwagę, że to są wrażenia przepuszczone przez mój osobisty filtr. Frustracja pojawiała się u mnie z powodu niemożliwości zrealizowania założonego planu, który być może był po prostu przeładowany, zbyt ambitny i powinien być ułożony inaczej. Każdy ma też inną tolerancję na różne bodźce i ktoś może odbierać to, co się tam dzieje nie jako chaos, a jako naturalny puls przeogromnej tkanki miejskiej. I będzie w tym sporo racji, bo jest też coś urokliwego w tej kotłowaninie. A żeby uniknąć/zresetować przebodźcowanie, polecam po 2-3 dniach w Stambule rejs na Buyukadę lub Heybeliadę (byle nie w weekend, bo wtedy będziesz miał Stambuł skumulowany na o wiele mniejszym terenie) albo wycieczkę nad Morze Czarne do miasteczka Rumelifeneri. 

 

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...