Skocz do zawartości

Bioshock: Infinite


MYSZa7

Rekomendowane odpowiedzi

Niemozliwe ze gierka jest tak slaba jak piszecie. Moze macie wygorowane wymagania, chlopaki? bo ja na pewno mam, ale nie bede was tutaj zanudzal ;)

 

Jak tylko skoncze hitmana platynowac zabieram sie za B:Inf. Z tym ze dla mnie to bedzie zupelnie cos nowego. Pozyjemy zobaczymy..

Edytowane przez MEVEK
Odnośnik do komentarza

Co do Vigorów, jeden z "cięższych" przeciwników używa właśnie Fire's Kiss, bo to od pierwszego takiego typka właśniego go dostajemy... Pytanie tylko, skąd te Salty? Skąd się wzięła ta cała "mana"? Dlaczego to działa? W Rapture było wszystko ładnie i pięknie, mieliśmy ADAM'a, który modyfikował DNA i dożylnie aplikowane plazmidy, które zmieniały sekwencje tego DNA, dając nam możliwość strzelania piorunami czy ogniem. A w Columbii? Vigory już w sobie mają ADAM czy jak? Dobrze, że w DLC to wyjaśnią.

 

W Rapture splicerzy też nie kwapili się do używania plazmidów.

 

Co do zakończenia... (radzę wziąść wasze posty w spoiler).

 

 

Rozumiem, że niektórzy tutaj sami podróżowali w czasie z Doc'iem Brownem albo między wymiarami. Liz nie zabiła Bookera, tylko nieskończoną ilość jego późniejszych wersji, które by założyły Columbię albo wyruszyły do niej, by uratować Liz. Skoro nie zabiła go, dlaczego nie miałaby go utopić? Przecież on żył, spłodził ją. Dopiero gdy zniwelowała opcje chrztu, wtedy wytworzył się paradoks. Skoro nie było Columbii, dlaczego istnieje taka jej wersja? Skoro ona nie istnieje, kto utopił Bookera? Skoro nikt nie utopił Bookera albo utopił, co się dzieje?  Paradoks zniszczył wszystkie możliwe wersje Columbii.

 

Edytowane przez Homer S
Odnośnik do komentarza

Dzięki Tobie odzyskałem wiarę w to forum, RajuPL. Bardzo się cieszę, że ktoś podjął rękawicę i rozpoczął normalną dyskusję, zamiast zniżać się do śmiesznych pocisków, bo moja opinia jest inna niż Twoja. Ogromny szacunek.

 

Nie będę cytował, bo posty zaczniemy mierzyć w kilometrach, ale mam nadzieję, że się połapiemy.

 

  • Właśnie ta zbyt prosta narracja mnie troszkę mierzi. Pokazuje się przelotnie wiele tematów i zostawia się z tym widza.
  • Scena z piłką. Dlaczego w 2004 roku mogliśmy móc wyrzucić puszkę, rzucić puszką w żołnierza Kombinatu albo puszkę w ogóle rzucić w kąt? Dlaczego dziewięć lat później na X razy potężniejszych platformach to wszystko sprowadza się do "Press X to Jason"? Cofamy się w tył, nie idziemy do przodu. Dla mnie tłumaczenie tego głupotą graczy... wydaje mi się, że gdybyśmy zobaczyli celownik i rękę z piłką, to byśmy wiedzieli co z tym zrobić. A jaka radość wielu by była, jakby zrobili na przekór prowadzącemu i sami wpadli na to, by właśnie w niego rzucić.
  • Ja też się głowiłem nad ptakiem i klatką. Ale to są takie wybory, które niczemu nie służą. Co znaczy ptak? Co znaczy klatka? Jakie to może mieć konsekwencje? Nie znaczy to nic i nie ma żadnych konsekwencji.
  • Niewidzialność Elizabeth. Tak jak na filmiku mówił - gier z eskortowaniem było już wiele i jakoś dało się to rozwiązać. Wymazanie jej istnienia dla przeciwników jest pójściem po najmniejszej linii oporo, a odebranie graczowi pewnych umiejętności i przekazanie ich dziewczynie by sprawić, że poczujemy jakąś więź z Eli to też tania zagrywka. Kolejne uproszczenie.
  • Z eksploracją chodzi mi o to, że ogranicza się do jakiegoś zamkniętego pomieszczenia albo krótkiej odnogi z koszem z jabłkami na końcu. W Rapture były całe piętra i osobne pomieszczenia, można było chodzić po naprawdę rozgległych poziomach, hakować, zastawiać pułapki, zachodzić przeciwników od tyłu... Tutaj nie zostało z tego nic. Karabin w łapę i heja do przodu!
  • Mi się hakowanie nie znudziło, a możliwości jakie ono dawało bardzo mi się podobało :P.
  • Z tym szukaniem logiki w filmach... Wiem, że to będzie dziwne, ale tak, dokładnie tak mam. Jeśli jakaś produkcja sili się na jakieś logiczne wytłumaczenia i zgodność z rzeczywistością, to oczekuję od niej, by to trzymało się kupy. Co innego, kiedy film nie ukrywa, że mamy do czynienia z nadprzyrodzonymi mocami i fantastycznymi zjawiskami, a co innego, kiedy tak jak Bioshock Infinite stara się to wszystko wytłumaczyć fizyką kwantową, ale wychodzi pseudonaukowy bełkot sprzeczny sam ze sobą.
  • Ostatnio dużo więcej gram w małe indie gierki niż w gry AAA. Jestem przerażony, w którą stronę to zmierza. Tak jak mówię, HL2 w 2004 potrafiło stworzyć autentycznie podnoszące puls w żyłach momenty, jak przejście przez walący się most i to bez skryptów, a dzisiaj co? Gałka do przodu, naciskaj co jakiś czas A i podziwiaj jak wszystko się ładnie rusza. To może ja od razu włączę sobie youtube?
  • Ja zdaję sobie sprawę, że fabuła jest prosta. Tak jak autor filmiku, zrozumiałem na czym miał polegać twist. Problem jest inny. Gra sięga po niesamowicie potężne mechaniki, a wykorzystuje je tylko po to, by stworzyć w ogóle możliwość zwrotu akcji jednocześnie ignorując, że otwierają tysiące innych furtek z pytaniami. Nie podoba mi się to. Pojęcie nieskończoności i równoległych wszechświatów to teorie często zbyt ogromne, by niektórzy byli w stanie je ogarnąć, a tutaj ot, ten to ten, stałe i zmienne, utop się będzie super.
  • Nie mam PhD z psychologii, ale jakiś czas temu był pewien Pan, który niestety pokazał, co się dzieje z ludźmi trzymanymi w piwnicy przez długi okres czasu. Podpowiem, że dziewczyna nie była tak outgoing jak Elizabeth.
  • Vigory bardzo ładnie wyjaśnił Homer S. W Rapture miały one swoje konkretne wyłtumaczenie i miejsce, gdzie tutaj są tylko dlatego, że były w Rapture.
  • Kolejna sprawa poruszona przez Homera - paradoksy. Po obejrzeniu zakończenia powstaje ich przynajmniej kilka i gra w żaden sposób nie stara się tego wytłumaczyć.

 

Ostatni akapit jest prawdziwy. Gra ma unikatowy klimat, grafika i artyzm robią wrażenie, a fabuła, przynajmniej z wierzchu, faktycznie jest interesująca. Ja niestety rozpaczam nad tym, jak gra w stosunku do własnych poprzedników została spłaszczona. Z części na część obserwujemy regres i z rozbudowanych gier, które mało kto nazwał by FPS została bezmyślna strzelanina, która na dodatek jest średnia do bólu. Boli mnie również to, że Rapute potrafiło być tak mocno realne i namacalne, gdzie Infinite to jakaś kolorowa bajka Disneya z magią.

 

Aha, jeszcze jedno... zobacz ile razy zarzucasz mi nitpicking. Trochę za dużo, prawda ;)? Diabeł tkwi w szczegółach, a tych denerwujących jest na tyle dużo, że ostatecznie (przynajmniej w moich oczach) składają się na całkiem irytujące wady.

Edytowane przez raven_raven
Odnośnik do komentarza

1) W taki sposób niestety się prowadzi większość gier, niestety, taka prawda. Wspomniany przez Raju trend jest prawdziwy i to jest najgorszy problem dzisiejszych gier. Zaczęło się od takich bzdetów jak ADS czy automatyczne regeneracja życia. Dzisiaj gra z paskiem zdrowia jest rzadkością, chociaż niektórzy wydawcy i marki się bronią, np. takie GTA nadal ma dobry, standardowy zielony pasek.

 

2) Bo casualowy, kanapowy gracz mógłby nią nie trafić, Bookera i szczęśliwą parę zwycięzców dzielił jakiś dystans. A jak niedzielny, kanapowy gracz by nie trafił, to by był niezadowolony, bo on się przy grach musi relaksować a nie wysilać. Bo to sudoku jest.

 

3) Najgorszy problem Infinite i ZNOWU MAMY TREND! Moralne wybory, wszędzie się to próbuje wcisnąć na siłe podobnie jak tryb multiplayer. Na kij to, skoro i tak nic z tego nie będzie? A nie, sorry, za rzucenie piłeczką w Finka dostajemy kostiumik. Jasne, nagroda za bycie dobrym.

 

4) W alfie czy tam becie Liz asystowała Bookera w walce, miała inny zestaw mocy, potrafiła jakiś szajs robić z byle czego, żeby Booker mógł nim cisnąć wrogów. Dlaczego zrezygnowano z tego pomysłu? Dlaczego Liz nie może się bronić? Ellie w TLoU jak nie rzuca cegłami, to strzela non-stop z pistoletu i kogoś tam zabija, chociaż niewidzialna jest, fakt. Nie wiem, Liz mogłaby rzucać książkami czy tą swoją broszką?

 

5) Eksploracji pomaga fakt, że poziomy są naprawde świetnie zaprojektowane. Można łazić ,szukać $$$ albo amunicji albo szyfru z Vox. Można. Ale na dłuzszą metę to się nudzi.

 

6) Hakowanie w Bio 1 też mi się podobało. Ot, prosta i fajna układanka, nawet w real-time. Po jakimś czasie mogło się to znudzić, ale to zawsze była jakaś odskocznia od ciągłego strzelania kulami i piorunami. W Bio 2 zmieniono hakowanie na jakieś absurdalne wciśnięcie X w odpowiednim momencie. Ubogie QTE, anyone? W Inf nie ma hakowania, jest Vigor. Szczerze powiedziawszy, już do tych vendorów mogliby wsadzić jakąś układanke.

 

Dobra... Ide coś zrobić sobie do jedzenia. Podsumuwując, trend, trend i jeszcze raz trend. Żyjemy w czasach, w których niektóre studia po pokazania gameplaya ze swojej nowej gry, muszą dwa dni później pisać, że akcje QTE są opcjonalne i nikt nie będzie musiał ich robić, bo jakiś tam % graczy uważa QTE za zbyt trudne. No dajcie spokój! W czasach PS2 i GoW'a ktoś taki by został spalony na stosie. Komercja, kasa, liczne dodatki, kasa, denne fpsy w stylu coda.

 

Bioshock to pikuś w porównaniu z resztą branży. Co się stało ze świetną serią skradanek Splinter Cell? Co się stało z grą, w której trzeba było planować swój każdy krok, w której trzeba było uważać na każdy wydany przez siebie dźwięk i w której trzeba było unikać konfliktu? Trend. Niedzielnych, kanapowych graczy takei gry nie interesują. BO ONI MUSZĄ SIĘ ZRELAKSOWAĆ.

Odnośnik do komentarza

 

w B1 znudziło mi się hakowanie i jak tylko mogłem to omijałem tą minigierke zwyczajnie płacąc. Strasznie niszczyła imersje i była zwyczajnie irytująca

No bo płacenie kasą za otwieranie zamków i sejfów to takie realistyczne i pozwalające lepiej się wczuć w grę XD

W sumie i tak nic nie pobije debilizmu z B2, gdzie byl pistolet na hakujące strzałki XD

Odnośnik do komentarza

 

 

w B1 znudziło mi się hakowanie i jak tylko mogłem to omijałem tą minigierke zwyczajnie płacąc. Strasznie niszczyła imersje i była zwyczajnie irytująca

No bo płacenie kasą za otwieranie zamków i sejfów to takie realistyczne i pozwalające lepiej się wczuć w grę XD

W sumie i tak nic nie pobije debilizmu z B2, gdzie byl pistolet na hakujące strzałki XD

 

 

A ja wolę to rozwiązanie (przynajmniej rozgrywka jest bardziej płynna) bo na najwyższym poziomie trudności w Bio 1 trzeba było wszystko hackować i przysięgam, że już tak od połowy gry miałem tej układanki serdecznie dość.

Odnośnik do komentarza

Wywiad z Levinem.

 

 

Zapowiada się długie DLC, a raczej dodatek (?) jak to nazywa Levine. Narazie jest dobrze.

 

Edit:

 

Fajny artykulik o drugim epku.

 

http://uk.ign.com/articles/2013/08/07/how-playing-as-elizabeth-changes-bioshock-infinite

 

Czyli.. Akcja będzie się działa równocześnie w tych wersjach świata, w których działa się akcja Infinite...

 

 

No dobra, ale co z zakończeniem Infinite? Liz wymazała "swoją" wersję i wersje Bookera, który podróżował do Columbii. Czy jednak nie? Czyli wychodzi na to, że jednak istnieją wszechświaty, w których Columbia NADAL istnieje? Jeszcze bardziej pogmatwane się to robi...  

 

Edytowane przez Homer S
Odnośnik do komentarza

1115943_517728654966785_144747651_o.jpg

O ja je.be. <3

 

No wszystko fajnie, ale ja zamiast cycków większych od głowy, talii osy i oczów ogromnych jak w anime wolałbym jakieś konkrety nt. samego DLC, jakiegoś gameplayu, wyjaśnienia dlaczego Rapture i co tam robimy, czy gra dalej będzie bezmózgim FPS itd.

Odnośnik do komentarza

 

 

 

No wszystko fajnie, ale ja zamiast cycków większych od głowy, talii osy i oczów ogromnych jak w anime wolałbym jakieś konkrety nt. samego DLC, jakiegoś gameplayu, wyjaśnienia dlaczego Rapture i co tam robimy, czy gra dalej będzie bezmózgim FPS itd.

 

Nie kompromituj się. :)

Skoro twierdzisz, że B: Infinite to bezmózgi FPS to twierdzisz, że nie ma fabuły, a to jest kłamstwo, które sprowadza się do tego, że kompletnie jej nie zrozumiałeś. Szkoda. :(

Edytowane przez suteq
Odnośnik do komentarza

To jak piszesz o gameplayu to pisz słowami opisującymi gameplay np.

drewniane strzelanie

backtracking

przebijanie się przez hordy wrogów

a nie "bezmózgi FPS" bo wtedy określasz grę jako całość i jednocześnie twierdzisz, że gra nie ma fabuły, a to oczywista nieprawda(a, że jej nie rozumiesz to inna para kaloszy. Tak samo jak ludzie piszą, że nie ma fabuły w Dark Souls, owszem jest, tylko przedstawiona na swój własny sposób). 

Bezmózgim FPS można nazwać Serious Sama albo Painkillera, ale nie Bioshocka: Infinite. 

Edytowane przez suteq
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...