Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Call of Duty Black Ops 3 - recenzja

Mazzeo akurat twoje recki CoDa rok w rok czytam dokladnie takie same (bodaj od czasów MW 2), że guwno, że multi zje.bane, że fabuła sraka, że lag-compenastion ale rok w rok z uporem maniaka odpalasz te gry. I teraz nasuwa się pytanie dlaczego? Po części cię rozumiem sam tak miałem z serią AC, aż w pewnym momencie Black Flag przelał czarę goryczy i jak boga kocham w życiu już nietknę tej serii i myślałem, że taki breaking point u ciebie już nastąpił przy którymś z rządu pojechanym kok of duty :>

Odnośnik do komentarza

CoDów nigdy nie hejtowałem bo zawsze w nie mimo wszystko się grało. Poprzestałem wprawdzie na Black Ops II ale chyba ogarnę se niebawem AW. W next--genowego jeszcze nie pykałem. Można nie lubić, gadać że to samo ale zawsze przyjemnie mi się w to gra. A nikt nie każe latać co rok do sklepu w dzień premiery. Ja premierowo to chyba tylko pierwszego BO brałem. 

Odnośnik do komentarza

CoDów nigdy nie hejtowałem bo zawsze w nie mimo wszystko się grało. Poprzestałem wprawdzie na Black Ops II ale chyba ogarnę se niebawem AW. W next--genowego jeszcze nie pykałem. Można nie lubić, gadać że to samo ale zawsze przyjemnie mi się w to gra. A nikt nie każe latać co rok do sklepu w dzień premiery. Ja premierowo to chyba tylko pierwszego BO brałem.

No nie gra się przyjemnie cos chyba ci sie pomylilo. Ta seria skonczyla się na pierwszym MW.

Odnośnik do komentarza

Grales w BO2 i zastanawiasz sie czy grac w kolejna czesc? Ta gra to najgorsze cos co mozna wlozyc do paszczy konsoli. Udalo im sie przebic nawet kampanie z Battlefielda 3... Obym juz wiecej nie wpadl na tak poroniony pomysl jak granie w ta serie (CoD) nawet jakby znowu za paczka ciastek sprzedawali.

Edytowane przez decoyed
Odnośnik do komentarza

 

Call of Duty Black Ops 3 - recenzja

Mazzeo akurat twoje recki CoDa rok w rok czytam dokladnie takie same (bodaj od czasów MW 2), że guwno, że multi zje.bane, że fabuła sraka, że lag-compenastion ale rok w rok z uporem maniaka odpalasz te gry. I teraz nasuwa się pytanie dlaczego? Po części cię rozumiem sam tak miałem z serią AC, aż w pewnym momencie Black Flag przelał czarę goryczy i jak boga kocham w życiu już nietknę tej serii i myślałem, że taki breaking point u ciebie już nastąpił przy którymś z rządu pojechanym kok of duty :>

 

 

 

nieprawda, zerknij tutaj - http://www.psxextreme.info/topic/96750-w%C5%82asnie-ukonczy%C5%82em/page-156?do=findComment&comment=3486500

Odnośnik do komentarza

Armikrog - gorąco NIE polecam, zwłaszcza osobom, które dobrze wspominają Neverhood. 2 godziny i po historii. Zagadek bardzo mało i albo banalne albo w(pipi)iajace ekstremalnie. Humorystyczne elementy skończyły się w drugiej minucie gry, później po prostu idziesz. Muzyka, tak jak i cała reszta, jakościowe dno względem pierwowzoru.

Z plusów tylko plastelinową stylistykę bym wymienił.

4/10

 

Wysłane z mojego D6603 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Ograłem sobie kampanię Call of Duty: Ghosts i wiecie co, naprawdę mi się podobało, do tego kilka godzin w multi, tak dla zasady.

Kolejny krótki tytuł, który też był niczego sobie to Podróż (nie, nie cebulowo-plusowa), pozwolę sobie zacytować syna (lat 9), który towarzyszył mi przy drugim przejściu: tato, to najpiękniejsza gra, jaką widziałem. Nie sposób się nie zgodzić, bardzo ciekawa i pozornie prosta stylistyka, samo zachowanie i wygląd piasku robią naprawdę duże wrażenie, a końcówka gry jest po prostu  :banderas:

 

Tak na marginesie to chyba  się starzeję, bo lepiej mi podchodzą gry krótsze, z tego też powodu odstawiłem po jakichś 20h Kingdoms of Amalur, kto wie, może to tylko przesyt?

Odnośnik do komentarza

 

 

Tak na marginesie to chyba  się starzeję, bo lepiej mi podchodzą gry krótsze, z tego też powodu odstawiłem po jakichś 20h Kingdoms of Amalur, kto wie, może to tylko przesyt?

 

A spoko ten Kingdoms of Amalur? Bo czeka w plusiku na ogranie. ;)

 

 

System walki i kreacji postaci jest naprawdę fajnie pomyślany. Możesz stworzyć cichego zabójcę skradającego się w pełnej zbroi płytowej (!), szastającego sztyletami, magią, a jak trzeba przy(pipi)ić olbrzymim młotem bojowym. Są pewne ograniczenia wynikające z ilości dostępnych punktów przeznaczanych na umiejętności, ale wszystko może mniej więcej wyglądać jak to popisałem. Walka jest bardzo dynamiczna, a że można wprowadzać zmiany do taktyki,  tak naprawdę nie nudzi. Świat do zwiedzania ogromny, przez te 20h mam odkryte jakieś niecałe 20%? Być może dalej jest po prostu pusto, ale należy spytać osoby, które tam doszły. Jest też oczywiście tło fabularne, naprawdę rozbudowane, w świecie Amalur żyje kilka raz, jest kilka gildii, dla których możemy wykonywać zadania. Wygląda na to jednak, że nie ma praktycznie żadnych konsekwencji, bo np.  możemy dostać misję kradzieży czegoś z gildii, do której należymy i jak zadanie wykonamy, nie wpływa to w żaden sposób na stosunek okradzionej grupy do nas. W wypadku zadań grę porównałbym do takiego zwykłego mmo, płytkie i po łebkach. Wracając do tematu, każda napotkana postać ma coś ciekawego do powiedzenia, wszystkie kwestie dialogowe są nagrane, a że npc-ów jest naprawdę sporo, to na rozmowie z nimi i czytaniu znalezionych ksiąg można stracić naprawdę wiele czasu.

Odnośnik do komentarza

Mortal Kombat Shaolin Monks (PS2) - swietny spin off smoczej serii. Tym razem chodzone mordobicie 3d zamiast klasycznego 2d. Historia pokrywa sie z koncem pierwszego turnieju MK i calym drugim. Odwiedzamy wiec na poczatku wyspe Shang Tsunga zeby pozniej rozbijac sie po miejscowkach znanych z MK2. Fabula wiec prosta jak patyk Rayosa. Technicznie jest lepiej. Nasza postac (jedna z 4 [2 podstawowe, 2 ukryte]) oklada po mordach przeciwnikow dysponujac calkiem niezlym wachlarzem zarowno ciosow podstawowych jak i specjali. Oczywiscie zgodnych z mortalowym kanonem, wiec nie zabraknie upercuta czy liukangowego "rowerka". Nie moglo obyc sie tez bez fatalitow (az do 4-8 na postac) czy rozszerzonej wariacji w postaci mutalitow czy brutalitow. Caly ten repertuar wykorzystamy na, oprocz zwyklych przeciwnikow, bossow czyli glowne postacie drugiej odslony. Walki z nimi sa o tyle ciekawe, ze po zbiciu pewnej ilosci energii, boss zmienia taktyke walki co wprowadza troche urozmaicenia.

 

Co nie zagralo to prosty system rpg. O ile w zdobywaniu xp i wykupywaniu rozszerzen specjali nie ma nic zlego, tak system ten jest tak strasznie ubogi, ze wszystkie updaty mamy juz zakupione po 1/5 gry, a wiec relatywnie szybko. Reszta xpekow po prostu bezsensownie powieksza licznik i niczemu nie sluzy. To jak zbierana kasa ktorej nie masz na co wydac. Kolejnym zarzutem jest bezplciowosc bohaterow w cutscenkach (swoja droga siermieznie animowanych i zagranych, ze o voiceactingu nie wspomne). Niby paradoks bo przeciez liu kang czy kung lao to dosyc dobrze zarysowane postacie, ale nie w tej grze. Tutaj wyglaszaja swoje makaronizmy i wlasciwie przestajemy sledzic co sie tam w ogole w fabule dzieje. Do tego kilkakrotnie wtracane sa elementy niby komediowe co drugiej odslonie MK w ogole nie pasuje bo, w mojej ocenie, jest to najbardziej mroczna odslona calej serii.

 

Calosciowo jednak, biorac pod uwage siermieznosc podstawowych czesci MK z tego okresu czyli 5, 6 i 7 to MKSM wypada nader dobrze. Widac, ze autorzy chcieli dac cos wiecej niz tylko killroomy do klepania wrogow, wiec mamy jakies tam zagadki i jakies tam elemeny platformowe i nawet jakies tam proby sklecenia para-metroidvanii. Zatem brawa za trud. 7/10.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Mortal Kombat Shaolin Monks (PS2) - swietny spin off smoczej serii. Tym razem chodzone mordobicie 3d zamiast klasycznego 2d. Historia pokrywa sie z koncem pierwszego turnieju MK i calym drugim. Odwiedzamy wiec na poczatku wyspe Shang Tsunga zeby pozniej rozbijac sie po miejscowkach znanych z MK2. Fabula wiec prosta jak patyk Rayosa. Technicznie jest lepiej. Nasza postac (jedna z 4 [2 podstawowe, 2 ukryte]) oklada po mordach przeciwnikow dysponujac calkiem niezlym wachlarzem zarowno ciosow podstawowych jak i specjali. Oczywiscie zgodnych z mortalowym kanonem, wiec nie zabraknie upercuta czy liukangowego "rowerka". Nie moglo obyc sie tez bez fatalitow (az do 4-8 na postac) czy rozszerzonej wariacji w postaci mutalitow czy brutalitow. Caly ten repertuar wykorzystamy na, oprocz zwyklych przeciwnikow, bossow czyli glowne postacie drugiej odslony. Walki z nimi sa o tyle ciekawe, ze po zbiciu pewnej ilosci energii, boss zmienia taktyke walki co wprowadza troche urozmaicenia.

 

Co nie zagralo to prosty system rpg. O ile w zdobywaniu xp i wykupywaniu rozszerzen specjali nie ma nic zlego, tak system ten jest tak strasznie ubogi, ze wszystkie updaty mamy juz zakupione po 1/5 gry, a wiec relatywnie szybko. Reszta xpekow po prostu bezsensownie powieksza licznik i niczemu nie sluzy. To jak zbierana kasa ktorej nie masz na co wydac. Kolejnym zarzutem jest bezplciowosc bohaterow w cutscenkach (swoja droga siermieznie animowanych i zagranych, ze o voiceactingu nie wspomne). Niby paradoks bo przeciez liu kang czy kung lao to dosyc dobrze zarysowane postacie, ale nie w tej grze. Tutaj wyglaszaja swoje makaronizmy i wlasciwie przestajemy sledzic co sie tam w ogole w fabule dzieje. Do tego kilkakrotnie wtracane sa elementy niby komediowe co drugiej odslonie MK w ogole nie pasuje bo, w mojej ocenie, jest to najbardziej mroczna odslona calej serii.

 

Calosciowo jednak, biorac pod uwage siermieznosc podstawowych czesci MK z tego okresu czyli 5, 6 i 7 to MKSM wypada nader dobrze. Widac, ze autorzy chcieli dac cos wiecej niz tylko killroomy do klepania wrogow, wiec mamy jakies tam zagadki i jakies tam elemeny platformowe i nawet jakies tam proby sklecenia para-metroidvanii. Zatem brawa za trud. 7/10.

jak to jest dobra gra, ale nigdy nie ukończyłem bo sie gdzies tam pogublem ale sztosik. I finishery kung lao  :banderas:  :banderas:  :banderas:

Odnośnik do komentarza

Mirror's Edge Catalyst (PS4)

 

Bardzo przyjemnie się grało. Nie jest to poziom pierwszej odsłony, bo dwa razy nie da się zrobić efektu "łał" tym samym produktem, ale to wciąż gra ze świetnym klimatem i muzyką (Solar Fields przeszedł samego siebie, ponad 5 godzinny ost!). Historia, moim zdaniem, lepsza niż w poprzedniej części. Gameplay w zasadzie bez zmian, z drobnymi niuansami. Bieganie nadal sprawia dużo frajdy, no i jest co robić w porównaniu do pierwszej odsłony. Dużo misji, znajdziek, czasówek itd. Jak ktoś chce może pobawić się z grą dłużej. Mi wystarczyły zadania główne, poboczne i kilka czasówek. Wszystkiego nie robiłem, bo nie czułem potrzeby. :P Oprócz tego wydaje mi się że ogólnie gra jest łatwiejsza niż ME jeżeli chodzi o wątek główny, ale potrafi być też wymagająca m.in. we wspomnianych już czasówkach. Widać, a w zasadzie czuć, że Dice chciało dotrzeć do szerszej grupy odbiorców. Wady? Na dłuższą metę bieganie tam i z powrotem nuży (1-2h dziennie grania w Catalyst i wystarczy). Potyczki ze strażnikami w niektórych misjach głównych nie pasują mi do tej gry, osobiście wolę uciekanie, czyli coś z czego zasłynęła jedynka. Bezsensowny rozwój postaci... po co to, na co to? :dunno:

 

Podsumowując: dla samej Faith warto zagrać <3 8/10, bo lubię ten świat/uniwersum/klimat i uwielbiam ambient od Solar Fieldsa. :)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...