Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
PSX Extreme 177
Komodo z miejsca powinien wylecieć z redakcji (z hukiem), opcjonalnie otrzymać naganę za tekst o Rumunie i słodkiej bułce. Tekst może być ciekawy gdy skropli się go nutą kontrowersji, ale jeśli bazuje ona na takich kloacznych żartach to rodzi się tylko i wyłącznie żenujące przedstawienie, które śmieszyć może jedynie kibola, a całą resztę zniesmacza.
-
Fallout: New Vegas
Już F3 odpychał nieco grafiką, ale grało się znakomicie (świetna pozycja). Z takie samego założenia wyszedłem przy NV. Kupiłem ja kilka miesięcy temu. Coś tam pograłem (sam wstęp), odłożyłem na półkę. Niedawno doń wróciłem. Ależ się oprawa zestarzała (i tak podczas premiery była nieciekawa), sama rozrywka bardzo skostniała. Rozkręca się to niebotycznie wolno, ale dam jej kolejną szansę bowiem wiem, iż drzemie w niej potencjał. Tyle, że skubaniec coś nie chce się zbudzić.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ja ostatnio kupiłem kilka kultowych pozycji na blu ray. Obejrzałem raz jeszcze owe filmy. Mocno naciągane, przewidywalne (po części). Słowem: to nie to samo co kiedyś, choć momenty są. Mowa o American Psycho i Leonie Z.
-
Street Fighter X Tekken
Tak, nie jest to (S)SF4, ale też nie nazwałbym jej banałem. Misje (szczególnie kilka - vide walka z Akumiastym) do najłatwiejszych nie należą. Zdobycie odpowiedniej rangi też może być problematyczne. Oczywiście 100% w niej ni jak ma się do platyny w UMvsC (oceniana wyżej niż ta z BattleFantasia), co nie oznacza, że jest to kaszka z mleczkiem. Gra sama w sobie bardzo mi się podoba, ale 100% odpuszczam. Po kilkunastu godzinach grania nie mam nawet 1/4 wykonanych danych technik. Bez boostowania się nie obejdzie, a jakoś niespecjalnie chce mi się z kolegą, czy samemu ustawiać na kilka dobrych godzin i wykonywać te cuda wianki - autorzy zdecydowanie zawyżyli o jedną cyfrę wymaganą liczbę zgonów przy użyciu danej techniki, zupełnie jak przy NGS II.
-
Dead Space 2
Takie staroszkolne, jak w RE2 na PSX.
-
Mafia II
Jest tak jak napisał Zwyrol. Niestety autorzy postąpili nieładnie. Podczas danej misji masz magazyn na biurko, a jak go ominiesz, to w kolejnej inny nr będzie na łóżku, bądź nie będzie żadnego w ogóle. Z drugiej strony jest kilka misji podczas których wchodzimy do danego kompleksu, a później już nie ma możliwości doń wrócić, a tam także znajduje się magazyn. Zatem należy być uważnym, zupełnie jak przy Dragon Age II.
-
God of War III
Wyzwania są proste. Jestem przekonany, że są najłatwiejszymi z całej serii. Wiele zrobiłem za pierwszym, ewentualnie drugim, podejściem.
-
Prototype 2
Ciekawy plagiat.
-
W co teraz grasz?
Awesomenauts - istna rewelacja. Od czasów Plants vs Zombies tak dobrze nie bawiłem się z żadną grą z PSN (nie liczę zakupów na Vitę).
-
Deus Ex: Human Revolution
Lepiej niech skamieliną pozostanie. Takie coś powinni dodawać (za darmo) do pełnej wersji gry, coś jak trzy części Tekken w T5.
-
Gry na PSN
Gorąco polecam Awesomenauts. Kapitalna sprawa. Gra jest ładna, ma przyjemne dla ucha audio, jest przy tym niesamowicie grywalna. Dla plusowców za darmo.
-
God of War: Wstąpienie
Jakiegoś sporego "och, ach" u mnie ów zwiastun nie wywołał. W pierwszej kolejności powinni zaprezentować tryb dla pojedynczego gracza. Opcję wieloosobową później. Niemniej niezwykle lubię serię GoW. GoW II to jedna z moich ulubionych pozycji na poprzednią generacja, a jej następczyni to pierwsza liga na obecnej. Raczej otrzymamy godne pożegnanie z PS3 (oby).
-
Jaką grę wybrać?
UIII obowiązkowo. PoP HD sobie odpuść. Ostatnio grałem w tSoT. Dramat - kamera, sterowanie, et cetera. DI to przyjemna sieczka. Do DI podchodzę sceptycznie po nieudanym DR2. L.A.N warto mieć, choć są lepsze gry. Mnie osobiście C:LotS zawiodła (jestem miłośnikiem odsłon dwa de - fenomenalna C:SotN, czy C:A/DoS). Generalnie to sobie pograsz, ale niż z tego co wymieniłeś nie należny do najwyższej półki.
-
God of War: Wstąpienie
W greckiej mitologii zostało jeszcze sporo kręgosłupów do przetracenia. Kratos walczący z Erbem (niezwykle ciekawy bóg) oraz jego ojcem Chaosem. Glaukos, który godnie zastąpi Posejdona. Taki Tartar także byłby niczego sobie. A później.... Momos, Pan, Hymenajos, Dionizos.... to raczej druga liga. Tak jak Przemyśly. Z drugiej strony walka z arcy potężnym Chronosem (który mógłby niektórych do życia przywrócić, ale raczej już telenowela jak w Tekken 4 by się zrobiła) byłaby niczego sobie opcją.
-
Dark Souls
Gdybyś był na miejscu twórców, także chciałbyś nieco więcej zarobić (wielu graczy w podobnej tonacji, przy ogłoszeniu, że DkS to tytuł na dwie platformy, wypowiadało się). Bezczelnie to capcom się zachowuje. I należy ich DLC nie kupować. Poza tym, warto by taka wspaniała przygodę poznało więcej graczy.
-
God of War: Wstąpienie
Ja bym na mitologię nordycką postawił. Rozpoczynamy w Muspelheim. Rzecz jasna mamy odczynienia z najlepszym ogniem tej generacji. Dla odmiany, Udgard i lodowe stwory (trolle). W Niflheim przetrzepiemy skórę Hel, przez co Loki będzie na nas niezwykle zły. Dalej z górki - po przedostaniu się przez Brame Trupów walczymy z Modgud, która będzie odpowiednikiem takiej Gai. Wspinaczka po Yggdrasill po uprzednim pojedynku z watahą strzyg i wilkołaków oraz (tu w roli bossa) Nidhogg'iem. Jako znajdźki: szczątki Ymira. Mitgard, Asgard jako etapy końcowe. Ubijamy wszystkich Asów i Wanów (no, może część, by było miejsce na GoW V). Sex gierka z Frigg i Sigyn (tu rozgniewamy Odyna/Lokiego). Ostateczny pojedynek to ten z Thorem. Choc po Loki/Dark Souls mam ochotę na zmagania z Fenirem. Albo lepiej nie - obrońcy zwierząt i takie tam.
-
Dark Souls
Guardian of the Tomb oraz Black Dragon, to nowi przeciwnicy w wersji na PC.
-
Darksiders: Wrath of War
Heh, pamiętam moje pierwsze wrażenie, po wspomnianym przez Ciebie, etapie w mieście - sprzedaję tego szrota... Dałem jednak szansę Darksiders i się nie zawiodłem Po pierwszych dość przeciętnych etapach gry, z każdą godziną, z każdą nową zabawką, z każdą nową lokacją, z każdą nową zagadką, z każdym nowym boss'em - jest coraz lepiej Ostatecznie oceniam grę na mocne 8, i do tej pory bardzo mile ją wspominam, także warto dać Darksiders druga szansę - jeszcze pokaże pazur... Ja miałem zgoła inaczej. Grałem w nią przed GoW III (i bardzo dobrze), stąd grafika przypadła mi do gustu (płynnie, komiksowo, niezły design, efektownie). Podobnie było z sferą audio - choć kręciłem nosem na głos gł. bohatera. Spodziewałem się bardzo dobrej gry - niezwykle przyjemny system walki, miła dla oka/ucha oprawa A/V, rewelacyjna praca kamery tyle, że....gry pokroju LoK:SR w tych czasach mnie nie bawią. Nie podoba mi się fakt, że arcy mocarz Wojna nie sieje pożogi, tylko bawi się dźwigniami, portalami, et cetera. Jak dla mnie było nudno i strasznie się gra dłużyła. Ale to moje zdanie. Na domiar złego w kontynuacji sterujemy Śmiercią, czyli jeszcze potężniejszym bydlakiem i zapewne znowu na blisko dwadzieścia godzin gry toczyć pojedynki będziemy przez kilkadziesiąt minut, a reszta.... typowe zabawy Mrocznego Żniwiarza - skakanie po platformach (wcześniej ustawiając je przez kwadrans), przesuwanie filarów by dotrzeć do zagadki, następnie do kolejnej, jedna-dwie znakomite walki przez kilka minut, po czym powrót do serii prostych łamigłówek przez godzinę serwowanych. Zapewne i Darksiders II kupię, ale na pewno nie zaraz po premierze.
-
Demon's Souls
mr_pepeush, oto moje wersje (tak prezentują się okładki): Co do samej trudności, to najcięższa do splatynowania jest wersja azjatycka - wymagane jest od gracze połączenie z internetem.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Nie do końca się zgodzę. Po pierwsze, by ocenić film, wypada go obejrzeć. Ludzka stonoga dwa to pozycja odpychająca, arcy brutalna, dość głupia. Film od dna totalnego ratuje główny bohater i klimat niepokoju (a to dzięki przedstawieniu całości, jak w rewelacyjnym Pi). Grotesque to jeszcze gorsze widowisko. Ale nie od dziś wiadomo, że KKW to specyficzny kraj. Srpski.... to zupełnie inna liga (zwróć uwagę, że brutalnych scen jest tam tyle co kot napłakał, a w szokującym zakończeniu reżyser mówi co aktor ma zrobić, nic nie jest pokazane). Wydaje mi się, że autor dobrze zrobił przekraczając pewne granice. Czy jest psychicznie chory i czy powinno się go zamknąć - zdecydowanie nie. Bowiem biorąc pod uwagę tego typu wytyczne, to wychodzi na to, że ludzie odpowiedzialni za serię Piła to sadyści, których ojciec witał młotkiem. Podobnie jest z seven - musiało się oberwać kobiecie i to jeszcze ciężarnej, na dodatek w taki sposób. Batem wychłostać powinno się ekipę od Men behind the sun/Cannibal holocaust, gdzie na planie w dość drastyczny sposób mordowano przed kamerą zwierzęta. Ocena zależy od wrażliwości widza. Przykładowo ciotka Rozalia wychowana na wsi powie, że to nic zdrożnego, ponieważ ona potulne króliki co tydzień zabija na żurek.
-
Deus Ex: Human Revolution
Gra bardzo mi się podoba. Taki Fallout 3 scalony z MGS4. Po jakimś czasie trochę nuży mechanika przechodzenia kolejnych etapów (znajdź kanał i udaj się nim do kolejnego punktu) - do czasu aż nie rozwiniemy odpowiednich zdolności. Ale i tak jest dobrze (o, co najmniej). Cieszy oko grafika. Tu zwrócę się do mojego zasłużonego kolegi Juras'a o porcję zdjęć z tegoż tytułu. Wykonanie postaci, ich animacja, czy detale otoczenia. Te elementy to nic nadzwyczajnego, ale tekstury.... wspaniała sprawa. No i ci bossowie....
-
W co teraz grasz?
S x T. Postaci są dobrane dobrze. Nie idealnie, ale nie ma co marudzić - wszak każdemu i tak firma nie dogodziłaby, nawet gdyby wszystkie postaci się tu pojawiły z obu uniwersum, to tak ktoś psioczyłby, a to na Kumę (jedna z niewielu postaci zawsze w Tekken występująca), a to na bonusy typu Pac man (całkiem niezły notabene). Nieduża ilość aren zmagań trochę mierzi, to fakt. Tyle dobrze, że są one ciekawe. Niemniej, capcom już po raz kolejny (po M vs C III) daje ciała w tej materii. Historią nie ma się co przejmować. Mordobicia, to mordobicia. W Tekken zawsze działy się cuda niestworzone - cyborgi walczące z uczennicami, gen diabła, klonowanie, zmagania z pół bogiem wojny....- SF nieco subtelniej te sprawy traktuje, ale Suikoden II to nie jest. Nie ma się co zresztą obrażać. O ile zachwycająca w momencie premiery oprawa SF 4 się mocno zestarzała (choć nie tak jak typowe mordobicia trzy de), to SF x T i tak wygląda bardzo dobrze. Postaci cieszą oko swoim wykonaniem (szczególnie można zachwycać się nowością, czyli ekipą z T), jest płynnie, szybko i efektownie. Muzyka natomiast jest nijaka (jak zwykle odgłosy walki - głosy postaci - naciągają ocenę). Podoba mi się system. Wbrew pozorom nie jest to kaszka z mleczkiem (wystarczy zrobić trzykrotne MP kucając by się przekonać, że nadal wymagana jest precyzja). Są i naleciałości z M vs C III - combo prowadzące do JS. Tag juggles dają pole do popisu co zręczniejszym. Nad wyraz rad jestem z owego zakupu.
-
Cinema news
Rec* oraz jego kontynuacja to jedne z moich ulubionych horrorów. Niestety trzecia część zapowiada się na pastisz (jutro wybieram się na ów film do kina, bonusowo John Carter). Pan młody w zbroi i z mieczem, panna młoda z piłą. No i kamery brak (zasadniczo). Chodzą jednak pogłoski, że w Rec 4 otrzymamy pełnoprawną kontynuacje historii znanej z dwóch pierwszych części - podobno zło (wiemy kto) wychodzi na ulice miasta i zaczyna się jatka. To byłoby coś.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Wracając jeszcze na moment do Srpski film. Jakby ludzie, obejrzeli ten film (i inni, którzy marudzą choć go nie widzieli i ich jedyna argumentacją jest "nie będę oglądał bo....") to by wiedzieli, że zasadniczo są tu dwie brutalne (i dosadne sceny). Całe dwie. Jedna trwa 4 sek. a drugą widzimy przez jej ułamek (zmiażdżenia głowy nie wliczam to, ponieważ to nic z czym gracz po GoW III miałby problem). Są setki filmów o wiele brutalniejszych. A tam setki, tysiące wręcz. Co śmieszne (mnie to śmieszy ponieważ widziałem te filmy więc rzeczowo i obiektywnie mogę ocenić) każda część "Oszukać przeznaczenie", czy którakolwiek piła ma więcej scen gore i są brutalniejsze niż te, które w Srpski film. Jeśli ktoś chce beznadziejnego kina gore, faktycznie odpychającego i odrażającego przy okazji, to kupuje japońskie Grotesque. Tam spokojne są pierwsze minuty. Później rozpoczyna się spaczona akcja bez trzymanki z taką dawką brutalności, że Srpski film jest przy tym grzeczna dobranocka. Generalnie miałem tego nie ujmować w spoiler ponieważ użytkownicy forum są dorośli, a taki spoiler i tak przez każdego będzie przeczytany (kusi), ale skoro mamy tylu wrażliwych miłośników kina, to jednak tak będzie stosowniej - opis japońskiej masakry. Uwaga, zawiera drastyczne sceny. Pewien chory umysłowo sadysta ogłusza młotkiem dwoje nastolatków. Następnie torturuje ich w swojej pracowni. Piła w wersji dla osób z mocnymi nerwami. Absolutnie nic w moim odczuciu nie ratuje tego filmu. Durna fabuła, miałka akcja skupiająca się tylko na brutalnym okaleczaniu więźniów. Nie jestem za celowym zaniżaniem ocen (Kz2 i Edge, NG III i IGN), ale ten film jest żałośnie słaby, a może po nadzwyczajnym Srespkim filmie oczekiwania piętrzą się ku górze. 2/10. Za fakt, iż jest to tylko studium przeraźliwej brutalności nie mającej głębszego sensu. Tuż obok Facetów w bieli, jeden z najgorszych filmów jakie widziałem. Nie polecam. Kolejna pozycja w kolejce. Nie dalej jak dwa tygodnie temu zakupiłem "Ludzką stonogę". Spodziewałem się typowego filmu grozy kategorii B i w zasadzie taki film otrzymałem (choć tragedii nie było, ale też nie sposób nazwać go filmem dobrym). Niemniej stwierdziłem, iż kupię kontynuacja, ponieważ samo założenie jest dość ciekawe, a sam sequel poszedł w innym kierunku. Obie części dzieli ogromna wręcz przepaść. Przede wszystkim stylistyka. HC II to obraz czarno biały, zupełnie jak wyśmienite "Pi" Aronofsky'ego. Dodatkowo w powietrzu unosi się nuta niepokoju. Spowodowane jest to kolorystyką, otoczeniem, jak i samą postacią głównego bohatera. Martin (Laurence R. Harvey) jest ochroniarzem na parkingu. Przy okazji jest to człowiek zdeprawowany, psychicznie chory (bonusowo - astmatyk). Zapewne za taki rozwój rzeczy można obwinić jego ojca, który go wykorzystywał seksualnie. Matka także niespecjalnie kocha swego syna. Mieszkają w ubogiej, pełnej przemocy dzielnicy, co także niekorzystnie odbiło się na jego rozwoju. Bohater jest maniakiem filmu "Ludzka stonoga". Postanawia pójść drogą wyznaczoną przez chorego naukowca i sam pragnie stworzyć swoja stonogę, ale z dwunastu ludzi. Stylistyka, jak i bohater to największe atuty filmu. Jest niepokojąco i do połowy filmu widz sądzi, iż obcuje z pozycja co najmniej dobrą, a z pewnością ciekawą nie tylko w swych założeniach. Laurence w swej roli spisał się znakomicie. Ma szansę być zapamiętany na długo. Nie jest łysym, wytatuowanym koksem, który hurtowo decanabol pożera, jednakże nie chciałbyś spędzić z nim nocnej zmiany. Facet podczas całego filmu nie wypowiada ani jednego zdania, spojrzenie ma bardziej mordercze niż bazyliszek, niepokojąco oblizuje co jakiś czas swój brudny palec. Poci się, ma ataki nerwicy i ten jego inhalator.... Niestety film jako taki ma ogromną ilość niedociągnięć i marnych rozwiązań. Wiadomo, tym ce(pipi)ą się tego typu produkcję, ale błąkanie się po parkingu i ostrzeliwanie kończyn przypadkowych ofiar o obowiązkowym ciosem łomem przez głowę wywołuje już za drugim razem uśmiech politowania, a jest tego więcej. Podobnie żałośnie wypada to w jaki sposób i w jakich okolicznościach Martin zwabia odtwórczynię głównej roli z "Ludzkiej stonogi" (która jest tu przedstawiona jako film). Żal. Oczywiście, podobnie jak w "Pile", wszytko ma sprowadzić się do zszokowana widza, a tym zajmują się iście drastyczne sceny. Skok w tej materii jaki dokonał się od poprzedniczki jest olbrzymi. Zasadniczo pierwszą część na upartego można było obejrzeć z dziewczyną. W kontynuatorze chorej wizji to nie przejdzie. Wybijanie młotkiem zębów, morderstwo na noworodku, podrzynanie gardeł (nie subtelne podcięcie, ale dosadna wizja znana z filmików rodem z Iraku), wyrywanie języka, no i groteskowa wręcz odmiana karmienia kałem poszczególnych segmentów znana z pierwszej części. O ile tam zniesmaczała, ale kończyła się na: "chce mi się srać" ->"yyyy" -> plum -> "sorry", tak tutaj widza torpedują odchody wymieszane z krwią, które muszą połykać kolejne części tworu Martina przy jego obłąkanym śmiechu. Obraz upodlenia szaleńca jakim jest Martin przez pierwszą połowę jest ciekawy. W drugiej bazuje niestety głównie na brutalnych aktach bezsensownej przemocy (jeśli ochroniarz chce się bawić chirurga, a do dyspozycji ma nożyce, młotek, zszywacz do papieru, łom, to kończy się to różnie) i kiepskich założeniach fabularnych (kobieta w zaawansowanej ciąży potrafi prześcignąć dorosłego faceta, który zabarykadował wejście do magazynu, i który radzi sobie z położeniem dwóch mężczyzn, czy stukilogramowego skinheada, ale już z szybą w samochodzie nie). Nawet zakończenie wypada licho. Warto obejrzeć dla głównej, niebanalnej roli. Nic poza tym. 4/10.
-
Dark Souls
Czyżby nadciągała PC ver....