Ukończyłem wątek główny, elite four i to co po niej do napisów końcowych. Na liczniku 46 godzin. Lizałem ściany, zwiedziłym większość zakamarków świata. Ostatnia sekcja bardzo mnie wymęczyła. Ogólnie będą to pokemony pierwsze od Sapphire/Ruby, które w jakikolwiek sposób zapamiętam, bo niektórych z tych co były pomiędzy nie przypiminam sobie nawet z nazwy.
Świat gry jest ogromny, jednak w ogólnym rozrachunku nudny. Eksploracja wygodna, ale sekrety nie motywują do szukania ich, są rozmieszczone jakby były generowane losowo. Za to widzieć te wszystkie pokemony w czasie rzeczywistym, bez random encounterów to piękne uczucie, o którym marzyłem od czasów oglądania pierwszej serii anime. Tutaj jest to jeszcze lepiej zrobione niż w Sword/Shield.
Poziom trudności jest chyba najniższy w historii. Nie użyłem ani jednego Rare Candy ani tego kryształka z Exp. a i tak przeszedłem całą grę ginąc tylko na jednym trenerze i to przez to, że za wcześnie się na niego rzuciłem. Elite Four to jakiś żart.
Największy minus to chyba dialogi. Mam ostatnio jakiegoś pecha do przegadanych gier. Strasznie mnie wymęczyły i w ogóle nie zainteresowały mnie swoją treścią.
Co do nowych stworków, to w ruchu nie są tak złe jak na screenach ale finalne formy starterów są chyba najsłabsze w historii.
To tak na szybko.
Aha. Wpadki techniczne ani trochę nie psuły mi odbioru gry i albo nie były zbyt częste, albo gameplay odwrócił od nich moją uwagę.
7-/10
Byłoby 8- gdyby nie te tony dialogów.