Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

Kmiot

Senior Member
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kmiot

  1. Pupcio to w ogóle. Stardew Valley wygrał jak nie miał Switcha. Tonego wygrał jak nie ma Xboxa. Tylko skarpety wygrał jak już miał stopy. XM. widzę, że dostał awizo, więc musi zapierdalać na pocztę i stać w kolejce że starymi babami, hehe.
  2. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ogólnie byłoby chyba miło, gdyby każdy kto spłodzi jakąś bardziej rozbudowaną opinię o grze w jej dedykowanym temacie, wrzucał ją również tutaj. Albo kopiując treść, albo podając odnośnik, aby po kilku dniach nie trzeba było jej ręcznie szukać. Wiadomo, że nie da się śledzić wszystkich dedykowanych tematów, ale szerszą opinię/recenzję zawsze fajnie w wolnej chwili przeczytać. Oczywiście nie mówimy o wrażeniach jednozdaniowych "no przeszłem i polecam", takie niech pozostaną w dedykowanych tematach. Jednak jeśli ktoś się wysilił i nastukał znaków z akapitami, to większe zasięgi forumowe są jak najbardziej na miejscu.
  3. Laaaandoooo jaki nieśmiały.
  4. To chyba już jakaś kolejka do adopcji Pupcia jest, cnie?
  5. Dobra, teraz tak. Przesyłki dzisiaj ode mnie wyszły (zainteresowani dostali namiary na PM), dwie z obecnego giwałeja i ta zaległa dla XM., którą na jego prośbę opóźniłem. Dla porządku przypomnę jedynie, że XM. w ramach bonusu zabrał L.A. Noire (PS3). Łom poprosił o Batman: Arkham City (PS3). Natomiast z Pupciem trochę bardziej skomplikowana sytuacja, bo nie wziął w ramach bonusu nic, ale z racji, że JESZCZE NIE MA KONSOLI, to poprosił, by grę póki co wysłać do MYSZy7, aby ten mógł pograć przed Pupciem. HOT or NOT? Dyskutujmy.
  6. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wiadomo, że wszystko jest mocno indywidualną kwestią. Cały świat może pluć na jakiegoś crapa, a zdarza się, że ktoś się z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu będzie się przy nim bawił nienajgorzej. Żadna niesamowita rzecz, gracze są pojebani. Przecież to może na podobnej zasadzie działać w obie strony i ktoś inny będzie się męczył przy grze obiektywnie doskonałej i szeroko docenianej, bo na odbiór gry wpływa wiele czynników i priorytetów. W przypadku Yaiby to Ninja Gaiden w tytule może właśnie działać na jej niekorzyść, bo pewnie wielu fanów marki potraktowało ją jak abominację w ramach serii. Według mnie znacznie łaskawiej by na nią spojrzeli, gdyby nie wiązać jej z cyklem.
  7. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W Rambo akurat nie grałem, więc na tę chwilę można obrażać.
  8. Kmiot odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Yaiba fajniutka była. Sam trzymam w kolekcji, więc uważaj na słowa!
  9. Ściągnęli go na zmianę opon kilka okrążeń przed metą, bo mieli bufor czasowy i mogli to zrobić bez straty pozycji. Twierdzili, że to "w razie czego". Bottas myślał, że to po to, by mógł wykręcić Fastest Lap, ale w Mercedesie szybko wybili mu to z głowy, bo "punkt za Fastest Lap ma należeć do Hamiltona i nie waż się mu go odebrać". Bottas mimo to wykręcił Fastest Lap, więc w Mercedesie panika, bo pies się postawił i szybko ściągnęli Hamiltona, by ten na ostatnim okrążeniu mógł odebrać Bottasowi rekord.
  10. Maksiu zezłomował dzisiaj Hamiltona zarówno sportowo, jak i psychicznie. Ta gadka na radio "narzeka na coś, czy co?" to iks de xd Cisną z płaczka niesamowicie, bo ten narzekał dzisiaj na wszystko: na opony, na strategię, na opony, na brak mocy, na opony.
  11. Moich ziomków z kolei trudno przekonać w gatunku bijatyk do czegoś innego poza Tekkenem i Mortalem. Tekken był od zawsze, poprzez kolejne części, aż do obecnej T7 i ten system walki już nam wszedł w krew, nikomu nie trzeba niczego tłumaczyć, jest jak jazda na rowerze. Mortal od czasów reboota też nam solidnie siadł, choć w obecną część graliśmy w sumie niewiele. Ale był na tyle świeży i intuicyjny, że na długi czas wykluczył Tekkena z rywalizacji. Jednak poza tymi tytułami żadna inna bijatyka nie zaskarbiła sympatii moich znajomych. Ze mną jest trochę inaczej, bo w takiego SC czy SF bym się chętnie wgryzł, z tym że w mordoklepki grywam tylko kanapowo i nie są gatunkiem singlowym. Więc oprócz moich chęci potrzebne są również te po stronie współgraczy. Nowy Soul Calibur szybko spadł z rowerka, podobnie Street Fighter jak był dostępny w PS+. DoA wracają tylko na chwilę i prędko wylatują z radaru. Planuję jeszcze wypróbować jedną czy dwie bijatyki 2D, tylko muszą być przy tym dość intuicyjne oraz łatwe do nauki podstaw, aby się szybko nikt nie zniechęcił. Może macie coś polecić? Myślałem o tym nowym Guilty Gear Strive, albo tym Samurai Shodown. Nada się? A co do koszykówki, to grało się kiedyś w NBA Live, oj grało. Te najnowsze NBA 2K trochę nas potem przytłaczało i szybko się zniechęciliśmy. Za to NBA Playgrounds zażarło na dłużej i kilkanaście godzin funu dostarczyło.
  12. I ja to w opór szanuję. Tak jak wcześniejsze wrzuty od Shena, tak samo ludzi z głowami w kształcie piłek do koszykówki też trzeba cenić, bo nie mamy ich wielu. I co teraz Mozi, Ty stary złomie bez inicjatywy? :>
  13. @Jotrazydwa gdzie kupiłeś taką skrętność bioder?
  14. Póki nie zaczniesz polewać mu wódy/otwierać browara to się nie liczy.
  15. Jak ja tej kurwy nienawidzę xd >wpierdol 5 monet >nie dostań nic w zamian >profit >w sensie no profit Gratki mordo, daj znać na PM adres do wysyłki i ewentualną nagrodę bonusową.
  16. Nie wiem kto, ale kurwa już myślałem, że to ten moment dla Kosmosa, bo pamiętam, że to nie pierwsza jego próba. A konkretnie to jedenasta xd I zero efektu. Tymczasem Pupcio 6 startów i 3 zwycięstwa (no dobra, 2,5, bo skarpety Cyberpunk to wynik trochę bonusowy), więc od razu widać kto się urodził pod szczęśliwym kutasem. A łom drugi start i wygranko. No nie ma sprawiedliwości w farcie.
  17. Mozi, mozi, do przedszkola dzieci wozi.
  18. JA JEBIE, ILE WSPOMNIEŃ. Pierwsza styczność z grą to - pamiętam - wakacje. A wnioskując po dacie premiery, był to rok 1999. Obłęd. Przecież intro tej gry to absolutny majstersztyk klimatyczny. I AM RAZIEL tkwi mi w głowie po dziś. Dzięki dość sprawnemu piratowi miałem okazję z tę grę ciorać tuż po "premierze", pamiętam szok gdy w sobotę tuż po giełdzie odpaliłem ją po raz pierwszy, a potem musiałem się udać na grilla do rodziny. Och, jak bardzo pragnąłem tam nie iść i dalej grać, choć atmosfera Soul Reavera mnie przerażała w jakimś sensie. Miałem ogromne problemy z pokonaniem pierwszego bossa (wymagał patentów), ale w końcu się udało. Potem zaczął się rok szkolny, a wraz z nim liceum. Powrót po lekcjach i coraz szybciej zapadający zmrok. I uderza mnie drugie wspomnienie. Kiosk, który mógłbym wskazać również dziś (nadal stoi, choć potencjał ma znacznie mniejszy) oraz zakupiony tam numer 26 PSX Extreme, który zawierał drugą część opisu do gry (wątpliwego pochodzenia i tłumaczenia btw.). Ale korzystałem z niego jak dziki, choć nosił wyraźne znamiona "autorstwa kogoś, kto w tę grę nie grał", szczególnie w późniejszych etapach potrafił bardziej skomplikować sytuacje, niż pomóc, ale wtenczas nie przyszło mi do głowy, że jest jakiś lewy. Grę ostatecznie chyba przeszedłem (szczątkowo pamiętam ostatnią walkę), ale mam wrażenie, że na siłę. We wspomnieniach mam dużo fragmentów rozgrywki, ale na pewnym etapie zlewaja mi się w całość i tracą odrobinę charakteru. Niemniej ten kawałek uwielbiam sobie odpalić po dziś dzień i wciąż działa na mnie szalenie intensywnie. Polecam.
  19. Dwa stare rupiecie ze strychu mi tutaj przylazły i pierdolą, że pora umierać, bo familia czeka na zwolnienie mieszkania.
  20. Ja pierdolę, z rana testuję sobie "maszynę losującą", próbuję rozgryźć dlaczego czasami "nie podaje" i znaleźć rozwiązanie, a tu nagle pojawia się pęknięcie, które postępuje i ostatecznie w trakcie kolejnych testów rozpierdala klosz. Szybka rozkmina, drobne przeróbki i udało się ostatecznie przeprowadzić losowanie, choć przyznam, że stresik miałem w chuj i rozważałem alternatywne wyjścia. No cóż, zapraszam do oglądania i przepraszam za niedogodności z tego wynikające, ale starałem się jak mogłem. Standardowo uprasza się o nie wołanie zwycięzców, a ich samych zapraszam na PM (bądź objawienie się tutaj, abym wiedział, że oglądali i znają wyniki). Od razu wybierzcie nagrodę z listy bonusowej (opcjonalnie) i podajcie adres do wysyłki (obowiązkowo). Poniższe posty mogą zawierać spoilery, więc jeśli chcesz ich uniknąć, to najpierw losowanko.
  21. No kurwa, przecież na PS3 nikt grać nie przyjdzie, bo to żadna zachęta. Umówmy się.
  22. Boomer time. Jak to jest Mordeczki? Zdarza Wam się jeszcze grać kanapowo w gronie większym niż dwie osoby czy smutno-samotni zadowalacie się opcją online? Zdaję sobie sprawę, że rzecz kanapowa jest na wymarciu, jak szare komórki Frostiego, ale mówią, że albo masz wyniki, albo wymówki. A przecież wiele gier wciąż przewiduje lokalny multiplayer, to nie tak, że nie ma możliwości. Wszelkie sportówki czy stały punkt każdego gierkowego spędu - bijatyki nadal się od tego nie odcinają i są wręcz stworzone do bezpośredniej rywalizacji. Już nie wspominając o klasycznych party games. Przegrać z kolegą siedzącym obok to był test charakteru. Co się z nami stało? Dokąd zmierzamy? W całości do sieci? Z dala od międzyludzkiej interakcji? Do samotnego picia przy blasku monitora/TV i gadania do mikrofonów? Wiem, tak jest wygodniej. Jest natychmiastowo i instant - włączasz i grasz. Są gry do tego stworzone, bo w pewne gatunki wciąż lepiej grać "każdy na swoim". Ale to nie o nich. Kanapowe spędy to był (i nadal może być!) czysty fun w oparach lżejszego lub cięższego alkoholu, bo nie ma się co oszukiwać. W latach 90. stale chodziło się "do kolegi na komputer", a jego mama robiła wszystkim kanapki z pasztetem i ogórkiem, na popitkę podając kompot. W późniejszych latach testowało się cierpliwość rodziców zapraszając w weekendy kolegów i w ciasnym pokoju grało się całymi nocami, przy czym kompot nie był potrzebny, bo wódkę popijało się sokiem Caprio (wieczne 25% gratis) albo słabym piwem, potocznie zwanym szczochem, którego jedyną zaletą była niska cena. Rodzice czasami świadomie to tolerowali w myśl zasady "jak macie pić gdzieś w parku na ławce albo piwnicy, to lepiej róbcie to tutaj, przynajmniej nic nie odjebiecie". I się grało, oj tak. Były niesnaski, były zarzuty o tani styl. Ale kogo obchodził styl, gdy się wygrywało i po kanapie rozchodziło się subtelne drżenie od pękającej dupy kolegi siedzącego obok? Nie trzeba było nic mówić, bo milczenie jeszcze mocniej przegranego detonowało. Grzał się jak czajnik i natychmiast szukał rewanżu, najczęściej stawiając przy tym absurdalne warunki w stylu: "no to teraz wygraj bez strzałów z dystansu", albo "jeszcze raz, ale teraz nie możesz używać tego ciosu z półobrotu, zobaczymy czy wygrasz". Online zawsze masz opcję RAGE QUIT, kanapowe granie tego nie przewiduje. Przegrywając spalałeś się w środku, ale pod żadnym pozorem starałeś się tego nie okazywać. Tak jak pisałem - test charakteru. Więc jak będzie? Gracie kanapowo czy zasłaniacie się "brakiem możliwości"? Ja mam o tyle szczęście, że czasem wciąż udaje się zorganizować coś w rodzaju kanapowego grania. Koledzy w szczęśliwych związkach, więc raczej nieszczególnie bawi ich szlajanie się po mieście czy klubach, a granie zawsze na propsie. Pijemy, gramy, gadamy o życiu - składniki podawane w różnych proporcjach, ale feeling i rywalizacja wciąż tkwi w nas mocno. Testujemy nowe gry, wracamy również do klasyków, możliwości są znacznie większe, niż na przełomie wieków. A wspólne ogrywanie po raz pierwszy zestawu VR to jedne z najlepszych gamingowych doświadczeń ostatnich lat i fun urastający do absurdalnych rozmiarów. Dwóch kolegów po takim wieczorze/nocy u mnie kupili sobie własne zestawy VR. W Overcooked krzyczymy jeden przez drugiego i wstajemy z kanapy, by pokazać na TV gdzie leży sałata. W "ISS PRO" wciąż regularnie gramy, choć nie są to już setki meczów, jak na początku XX wieku. Bijemy się Tekkenie, bijemy w Mortalu. Jeździmy samochodami/gokartami na podzielonym ekranie - kiedyś kineskop 14' wystarczał, więc teraz TV 55' czy 65' ma nie wystarczyć? Niektóre gry testujemy na zmianę, niczym w trybie "hot seat" przekazując sobie pada co nieudaną próbę. Przez ekran przetaczają się dziesiątki, setki gier, niektóre odpalone tylko na chwilę, inne zostają na dłużej. Powiecie, że boomerzę, ale brakuje mi tego. Będąc podrostkiem marzyłem o tym, by stać się niezależnym i nie być zmuszonym pytać rodziców czy koledzy mogą przyjść do mnie pograć na konsoli. Nie przewidziałem, że jak już będę miał możliwości i autonomię to czasy oraz okoliczności zmienią się na tyle, że nie będzie kogo zaprosić na konsolę czy też spożywanie alkoholu z konsolą w tle. Bo kontakty się urwały, bo koledzy niekoniecznie mają czas/ochotę. Pozostała jedynie jakaś namiastka kanapowego grania, ale ona póki co mi w zasadzie wystarcza, bo musi. Więc jak będzie - pykacie coś sporadycznie na kanapie, a jeśli tak to z kim i w co? Bo temat równie dobrze może być wątkiem z grami, które się do tego idealnie nadają. Na deser fotka ze starego albumu (wrzesień 2003) i melina z wódą oraz m.in. Tekkenem (najpewniej "czwórka"), co idzie rozpoznać po charakterystycznym ułożeniu palców kolegi. Ja robiłem zdjęcie, albo stoję po prawej (widać ramię), trudno powiedzieć.
  23. Maszyna losująca mi się spierdoliła. Ale dałem radę. Wieczorkiem powinny być wyniki. Kryptonim Operacji: Całe życie na improwizacji.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.