Treść opublikowana przez Kmiot
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
@suteq tam rzeczywiście jest F1 2012, czy dwie ostatnie cyfry się zamieniły miejscami? Edit: jest też F1 2015, więc chyba lubisz stare F1 xd
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
Bardzo chętnie poznam Twoją listę. Pokaż im Tygrysie. btw. jednak zapomniałem o jednym tytule Pistol Whip [PSVR]. Grałem kilka godzin, ale już widziałem wszystko. Edytuję i dodam do swojej listy.
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
Nic z tego, to było jeszcze w poprzednim roku. I okazuje się, że był taki temat, ale dedykowany tylko 2019. https://www.psxextreme.info/topic/120571-jakie-gry-skończyliście-w-2019-roku/ Ale ten może być uniwersalny, bo również w przyszłym roku będzie aktualny. Szach, mat.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
No, tego mi najbardziej żal w mijającym roku. Nie wykluczam, że kiedyś w przypływie chęci na samookaleczenie do gry wrócę, ale raczej się nie zapowiada. To taka gra na bezludną wyspę - można błądzić długimi godzinami, więc wystarczyłaby na cały pobyt, aż do śmierci z wycieńczenia.
-
Indywidualne podsumowanie roku w grach.
Kurde, to chyba nie był temat, tylko w Konsolowej Tęczy się wrzucało. Wiem, bo sam dwa lata z rzędu wrzucałem. Wiem, bo inni też wrzucali. Więc zakładam prawilne temaciwo i niech służy w tym roku, a - miejmy nadzieję - również w kolejnych. Chodzi oczywiście o podsumowanie i pochwalenie się osobistymi dokonaniami w temacie gier. W dowolnej formie - może być w detalach, można w formie refleksji, a można się skupić wyłącznie na najjaśniejszych akcentach (np. najwięcej czasu spędzonego, albo prywatne odkrycia perełek), choć wiem, że są tutaj ludzie pozytywnie zakręceni jak słoiki na zimę i jednocześnie ułożeni jak ubrania przez mamę w szafie, którzy prowadzą nawet tabelki rodem z excela na temat tego, jakie gry i w jakim stopniu udało im się ukończyć/ograć w mijającym roku. To będzie odpowiednie miejsce na podzielenie się nimi ze światem. Oczywiście indywidualna natura tematu pozwala na pełną dowolność i ukazanie różnorodności z jaką każdy z nas podchodzi do tego hobby - jedni ogrywają tylko nowości; inni pół roku spędzili w jednej grze MMO, albo multiplayerze strzelanki; ktoś nadrabiał gry retro oraz uszczuplał kupkę zaległości; ktoś inny zaczął 30 gier w Gamepassie, ale żadnej nie ukończył; ktoś grał w gry, a ktoś o nich tylko teoretyzował na forum. Opowiedzcie swoją historię, załóżcie swoją kartotekę - niech ten temat będzie IPNem Forum. Obnażmy autorytety! Wypada, abym przyświecił dobrym przykładem, więc moja lista, schowana w spoiler, bo może nie każdego interesuje i oszczędzę mu przewijania. To jak zwykle zbiór trochę wyrwanych z kontekstu refleksji i wrażeń. Spisywane w formie notatek często na gorąco w trakcie grania, więc całości może brakować spójności. Gry, które przeszedłem w 2020 (chronologicznie): Gry z których na jakimś etapie zrezygnowałem, o dziwo wszystkie na Switchu, bo lubię tam eksperymentować: W tym roku zdążyłem jeszcze zacząć grać w Dying Light [PS4] (wreszcie, ale dopiero początek) oraz Ori 1 [Switch] (jestem w okolicach połowy). Poza tym jakieś drobne epizody na smartfonie (Monument Valley, Potion Punch, Williams Pinball). No grało się. Dawać, co tam macie.
-
PSX Extreme 281 + Kalendarz Gracza 2021
No zdjęcie nie kłamie i w sumie jestem zaskoczony, ale również czuję się wyjątkowy.
-
PlayStation VR - komentarze i inne rozmowy
Te Arizona Sunshine w wydaniu PSVR to raczej nie jest uznawane za "pokaz możliwości technologii" (oceny w oklicy 5/10), więc w sumie brawa za odwagę. Albo desperację. A samo PSVR to obecnie chyba najmniej zaawansowany technologicznie zestaw VR z tych powszechnie dostępnych. To takie dyplomatyczne określenie, żeby nie powiedzieć: zestaw najbardziej upośledzony technologicznie, mając na myśli głównie tracking, bo to jego zawodność potrafi być bolesna i kompletnie wybić z wczuwki. No, ale na zapoznanie z VR wystarczy, a jak ktoś się chce bawić w lepsze technologie, to już nie na konsoli. Na konsoli na dłuższą metę zostaje wyłącznie Beat Saber, bo ten jest na bieżąco usprawniany i rozwijany, lag przy machaniu pałkami jest praktycznie zerowy, a przy odpowiednim ustawieniu tracking ma minimum błędów. Feeling wciąż niesamowity. Na Wigilię odpaliłem siostrzenicy i jej chłopakowi - ona była zachwycona i skakała po całym pokoju ("musimy sobie takie coś kupić"), on również, tym bardziej, że to jego pierwsza styczność z VR. Oczywiście oboje zasady łyknęli natychmiast, bo ta gra to czysta intuicja. Pistol Whip? Nadal świetny, ale jego potencjał szybko traci na rozpędzie (niezbyt porywająca playlista i brak zawartości). Czyli tak jak w przypadku większości gier na VR - kilka godzin funu, a potem nie ma do czego wracać.
-
PSX Extreme 281 + Kalendarz Gracza 2021
Co do chuja, zaraz się okaże, że jako jedyny mam nowy numer jeszcze w tym roku xd Mały osiedlowy kiosk z mydłem i powidłem? Zawsze szanowałem.
-
PSX Extreme 281 + Kalendarz Gracza 2021
Sorry Panowie, nie chciałem rozdrapywać ran. Lubię wiedzieć co się w szerokim świecie dzieje.
-
PSX Extreme 281 + Kalendarz Gracza 2021
Przypominam, że nowy numer powinien być już dzisiaj ogólnodostępny, więc na szampańskiego Sylwestra będzie jak znalazł. Ja mam już swój egzemplarz, a Wy?
-
Wrzuć screena
Gra jest w wielu aspektach zacofana. Dacie wiarę, że nawet muzyki nie da się wyłączyć? Czy też regulować względem pozostałych dźwięków? Albo według własnej potrzeby skonfigurować tych czterech przycisków na krzyż? Albo, że przedmioty można ustawiać tylko w czterech pozycjach (obroty o 90 stopni) i nie postawisz niczego "pod skosem"? No w chuj jest tego i mógłbym obiektywnie tutaj wymieniać dziesiątki rzeczy. Stylistyka? No, po części wynika ona już z natury serii i tak jak nikt nagle z Pokemonów nie zrobi krwiożerczych i dopieszczonych graficznie stworów, tak Animal Crossing musi pozostać wierne swojej genezie artstylowej i pewnych kwestii nie przeskoczy. No i otoczenie jest w pełni "terraformowalne", więc na pewne uproszczenia pewnie musieli pójść. Ale tak jak mówię, to trochę gra nieporównywalna z niczym innym, a z pewnością nie z SV (uwielbiam). Tutaj działają inne mechanizmy motywujące. Tak jak kiedyś miało się Tamagoczi i zaglądało do niego regularnie, choć to było zaledwie kilka pikseli na krzyż. @Pupcio no kurwa Pierwsza Szklanka SV. Cały czas jej wino dawałem xd Miałem z nią gówniaka, ale ten głąb kapusty jak zaczął raczkować to się zakleszczył w ścianie. No żal było patrzeć. Nawet świniom się to wcześniej nie zdarzało. Na drugi dzień było już ok, ale niesmak pozostał.
-
Wrzuć screena
@Pupcio którą dziewoję wybrałeś na małżonkę? No, pochwal się.
-
Wrzuć screena
Tak, rozumiem, bo nie widać PIXELI.
-
Wrzuć screena
Przede wszystkim to dwie zupełnie inne gry i łączy je w zasadzie tylko to, że masz do dyspozycji własny kawałek ziemi. Ale to, co z nim możesz zrobić to już całkowicie inny gatunek gameplayu. No i w obu grach łowisz rybki. AC w żaden sposób nie jest też brzydkie. Nie widać tego po screenach, ale niektóre detale (materiały) potrafią zrobić wrażenie. Szalenie staranna graficznie gra. Miejscami przestarzała gameplayowo, ale bez wątpienia ładna.
-
Najlepszy prolog/początek w grach
No to tak. Większość się pewnie powtórzy, bo była już o nich mowa, o innych pewnie zapomnę, ale pal licho. Zaraz się dowiecie, które gry miały najlepsze, najbardziej obiecujące początki, albo po prostu takie, które z jakiegoś powodu trudno wyrzucić z pamięci. Silent Hill - no umówmy się, że to było piorunujące. Poczynając od FMV, muzyki, po sam moment przejęcia kontroli nad postacią. Nikt nawet nie zwracał szczególnej uwagi na aspekty techniczne, bo klimat przykrywał wszystko kołdrą tak gęstą, jak ta mgła. A potem ten zaułek z dziwnymi ujęciami kamery, gdzie kurwa najzwyczajniej w świecie bałem się iść dalej. Narastające napięcie z kulminacją pośród wesołej gromadki szkrabów. Resident Evil - dobra, zapomnijmy na chwilę, że dzisiaj otwarcie RE wywołuje jedynie ciary żenady pełznące po plecach (FMV i "DŻOZEF!"), ale WTEDY to było coś. A potem ta posiadłość z echem kroków naszej postaci i drętwymi dialogami, na jakość których mało kto zwracał większą uwagę. Pierwsze zombie (uhonorowane kolejnym krótkim FMV) i pierwszy zgon, bo "czym się szczela?!?". Dzisiaj to trochę śmiech, ale nie da się ukryć, że ten początek potrafił wypalić ślad w pamięci. Driver - legendarny tutorial w garażu, na którym wielu zakończyło przygodę z grą, bo nie zdołało go przebrnąć, by wyjechać na miasto xd Dość ciasny limit czasowy oraz teren, niejasne notki (czego oni w ogóle ode mnie oczekują?), no niezbyt szczęśliwy to był pierwszy kontakt z grą oraz sterowaniem. Pamiętam. LoK: Soul Reaver - trochę podobny przypadek i metoda jak przy Silent Hill - niesamowicie klimatyczne intro z kapitalną muzyką, a potem gameplay i powolne oswajanie się wcale nie mniej klimatycznym światem oraz lekko przytłaczającą atmosferą. Chrono Cross - no słuchaj kolo, odpalam intro dzisiaj i od razu trudniej mi się oddycha. Potem absolutnie klimatyczny i niezapomniany ekran tytułowy, po którym jesteśmy wrzucani w zasadzie w sam środek akcji i gry, nie wiedząc o co chodzi, co tam robimy i jaki jest cel, ale to nieistotne, bo jesteśmy całkowicie pochłonięci przez topowe aspekty audio(!) wizualne. Syphon Filter - to już wyłącznie mój subiektywny wybór, bo trudno tutaj wskazać jakiś wybitnie spektakularny element, ale otwarcie i całą pierwszą misję Syphona mam głęboko wyryte w pamięci, bo przechodziłem ten fragment wielo-wielokrotnie i na różne sposoby. No i gumowy sposób biegu Gejba Logana jest w jakiś sposób niezapomniany. MGS - człowiek miał małe pomieszczenie z dwoma przeciwnikami na krzyż, a potrafił spędzić tam długie kwadranse. Już nie wspomnę o pojawiającym się potem lądowisku helikopterów, bo kto nie spędził tam długich godzin (najczęściej molestując po raz kolejny demo), ten życia nie zna. Devil May Cry - ten zamek, ta ruchoma kamera, która wtedy zrobiła na mnie ogromne wrażenie, potem wnętrze zamku, trochę błądzenia, ciasne pomieszczenia i pierwsza walka z marionetką z wchodzącym na głośniki utworem muzycznym. Nie pamiętam dokładnie, ale prawdopodobnie wtedy zrobiłem głośne "łoooooo". ICO - no przecież ATMOSFERA. Nic więcej. Daleki szum wiatru zamiast muzyki, echo kroków i ogrom pomieszczeń, po których przyszło nam się na starcie poruszać. Byłem zahipnotyzowany. MGS2 - powtarza się sytuacja jak z poprzednikiem (pierwszym MGS) - tankowiec, demo, długie godziny kombinowania, powtarzania tego samego fragmentu i szukania smaczków. Bioshock - nawet ta woda zrobiła na mnie wtedy większe wrażenie, niż prawdopodobnie powinna. Latarnia i zjazd do Rapture, a ja mam ciareczki z podekscytowania pomieszanego z lekką obawą. Demon's Souls - ten pierwszy, z PS3. Przede wszystkim dlatego, że był właśnie pierwszy. Ale też dlatego, że atmosferą przytłaczał już w trakcie samouczka i od pierwszych minut byłem oczarowany. Przy tym strasznie nerwowy i ważący każdy krok. A potem pierwszy boss i wielkie WTF, gdy mnie zmiótł z planszy, a ja poczułem ogromną obawę, że będę musiał cały ten fragment powtarzać tylko po to, by prawdopodobnie znowu mnie zmiótł. I ogromna ulga, gdy się okazało, że jednak nie. No kurwa, karuzela emocji. Pozostałe Soulslike również zapadły mi w pamięć, ale to były już tylko inne warianty tego samego patentu i już nie dałem się tak zmanipulować emocjonalnie. Death Stranding - pamiętam do dziś i pamiętał będę. Stok, miasto w oddali, MUZYKA i ja idę nie chcąc, by ten spacer się zbyt szybko zakończył. Więc kluczę, dreptam bez pośpiechu, często przystaję i kręcę kamerą bez większego celu. Chwilo trwaj. To chyba na ten moment tyle.
-
Animal Crossing: New Horizons
No tak, na YT są zgrabne instruktaże, ale to wciąż sporo miejsca do wygospodarowania i dni oczekiwania + pewna dyscyplina. Kiedy masz już w miarę rozplanowaną wyspę, to trzeba parę rzeczy przestawić, by zrobić miejsce na kolejne kroki hodowli. A im więcej miejsca uda nam się zorganizować, tym większa szansa i tempo pracy.
-
Animal Crossing: New Horizons
Z kwiatów to chyba tylko któregoś windflower mi brakuje, ale w sumie nawet nie próbuję go uzyskać, może kiedyś mi się zechce. Gdy udało mi się wyhodować niebieską różę, to poczułem się w tej materii spełniony, bo to najtrudniejszy kwiat. Ryby wszystkie, robaki wszystkie (obie kolekcje skompletowane w grudniu), morskie stworzenia brakuje mi 2-3, ale interesujące mnie okazy pojawią się dopiero w marcu. Skamieliny już dawno wszystkie (prawie wszystkie zestawy mam zdublowane w schowku). Dzieła sztuki to zbyt żmudne zbiory i w sumie brakuje mi sporo (około połowy), choć jeden czy dwa oryginały mam duble w schowku na potrzeby wymiany, o ile dobrze pamiętam. Wyspa miejscami w ciągłym remoncie, jakieś pozostałości po hodowli róż, czasami niezagospodarowane połacie terenu. Ogólnie tak, czuje się dość spełniony w swoim getcie dla zwierzaków.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
-
Animal Crossing: New Horizons
Myślałem, że jest więcej, ale u mnie ledwo 545 godzin. Od kilku miesięcy zaglądałem na wyspę sporadycznie, ale obiecałem sobie, że w okresie świątecznym wrócę i zaglądam codziennie. Zdążyłem nawet w grudniu wymienić dwóch mieszkańców. Zimowy klimat jest wystarczająco odrębny od wiosennego, bym miał ochotę wracać i zaglądać, chociaż na chwilę, choć wiadomo, że zaangażowanie już nie te.
-
Szukam książki podobnej do...
@Basior Jeśli jeszcze nie miałeś okazji czytać, to zapraszam do udziału. Losowanko na dniach. Chociaż nie wiem na ile akurat ta książka się wpisuje w trend Twoich poszukiwań ;]
-
Animal Crossing: New Horizons
No początkowo progres jest raczej liniowy i póki nie odhaczysz jakiegoś elementu, to Nooki nie zaproponują kolejnego kroku. Gra rozwija się powoli, z racji jej natury to trzeba liczyć w dniach, tygodniach, więc póki co możesz bez stresu płynąc z prądem dni, raczej niczego nie przegapisz i wszystko przyjdzie z czasem.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.