Treść opublikowana przez ogqozo
-
Premier League
Mogło być normalne dżentelmeńskie 5-0, to nie, trzeba było skosić Keitę gdy grał chyba najlepszy swój w karierze.
-
Primera Division
No ale ta bramka to klasa światowa. Zabrać komuś piłkę na własnym polu karnym i kilka sekund później SAMEMU wpakować gola po przeciwnej stronie, to naprawdę coś co rzadko widziałem w życiu. Co za boss.
-
Premier League
Nie wiem, kto to wymyślił, ale dzisiaj są mecze dwóch najpopularniejszych klubów (albo 2 z Wielkiej Trójki) w Hiszpanii, Francji, Włoszech ORAZ Anglii. Oczywiście Man United-Liverpool nie prezentuje się jako wyrównane starcie na boisku. Liverpool walczy z Man City i Chelsea o to, kto bardziej zdominuje rywali, a Man United zazwyczaj ciężko szarpie. ALE chłopcy Olego mają tendencję do stawiania się silniejszym. Może nie skończy się na 5-1?
-
Primera Division
Mam wrażenie, że widzę w internecie, jak fani wypływają z obu klubów ostatnimi czasy. Więcej osób chyba się jara Realem za to, że Mbappe CHCE do nich przyjść, niż za obecną grę mdr. Barsa niby tragedia, fani wyrażają wszystkie stadia rozpaczy naraz, ale... na razie są tylko 2 punkty za Realem i Atletico. Do akcji wraca powoli Ansu Fati, niezłym pomysłem naprawdę okazało się wystawienie Desta "w ataku" (w istocie coś pomiędzy prawym obrońcą a prawym skrzydłowym), o dziwo... Dest jest dobry. Real wiadomo, nie przekonują do końca, ale za to jak bardzo przekonują Benzema i Winicjusz. Po wygranej Francji w Lidze Narodów, media Realu Madryt zaczęły lekką kampanię promującą ideę, że Benzemia należy się Złota Piłka. No wooow, koleś was ciągnie za uszy czwarty sezon z rzędu i w końcu zrobiliście to, co tak mocno cisnęliście zawsze z Cristiano o tej porze roku.
-
Reprezentacja Polski
Nawet nie "zainteresował", Podolski wspominał sam zawsze, że chciałby grać dla Polski. Zaznaczmy, że było to jesienią 2003 roku, kiedy miał 18 lat, grał w młodzieżówkach Niemiec i zaczął grać w Bundeslidze, z miesiąca na miesiąc wybijając się jako talent. No ale dla Podolskiego Polska nie była tylko ciekawostką, tylko po prostu krajem pochodzenia. Po prostu nie został powołany, bo Janas stwierdził że są lepsi piłkarze na ten moment. Zanim tamten sezon się skończył, Podolski mógł już być pewien debiutu w kadrze Niemiec i zostawił temat.
-
Death's Door
Mam wrażenie, że Xbox jest średnią platformą do wydawania gier POZA GAMEPASSEM. Konkurencja jest duża, i darmowa. Ja sam, podjarany recenzjami, miałem zamiar sprawdzić tę grę jako pierwszą po zakupie Xboxa. Okazało się, że nie jest na Game Passie (ekskluzyw Microsoftu i nie na Game Passie?), a ja mam 400 innych gier za darmo w kolejce... Jednak twórcy nie podzielają tego wrażenia, bo mówią o wielkim sukcesie gry i że jednak sporo osób ją kupiło. Nie wiem, mam jakieś wrażenie, że kupiłoby dużo więcej, gdyby wyszła na Switchu. Mimo wszystko pewnie ją kupię na tej promocji, chociaż nie jest to jakaś wielka promocja jak na dzisiejsze czasy.
-
Champions League
Jak tu żyć z tym Cristiano? Już człowiek się cieszy, że Cristiano kolejny słaby mecz, a Man United znowu przegrywa w LM i jest ostatnie w tabeli grupy, a tutaj OCZYWIŚCIE zgadnijcie kto walnie pod koniec meczu superważnego gola z bańki. Co za koleś. Muszę mu oddać, koleś ma jakiś absolutny rekord w liczbie TAKICH goli w karierze. Co do Ajaxu. No paka musi być mocna, jeśli to co napisałem o Hallerze jest prawdą, na razie gwiazda nr 1 LM, ale też pewnie mało który z fanów by go nie wymienił w top 5 piłkarzy Ajaxu na co dzień. Przecież jest Timber, jest Lisandro, jest Mazraoui, Tadić, Gravenberch, Antony, Alvarez, Blind... Nawet randomowy Pasveer w sumie zalicza się do lepiej ocenianych bramkarzy ligi w tym sezonie, a gra tylko dlatego, że podstawowy bramkarz Holandii się posypał. Trudno nie podziwiać ekipy, która wyszła na prowadzenie w 10. minucie, ale przez cały mecz atakowała. Dopiero przy 4-0 zaczęło się typowe "szanowanie piłki", co zresztą też im nieźle szło. No występ wzorcowy od stóp do głów, od Pasveera do Hallera. Ogólnie największe gwiazdy LM to na razie: - Haller - Lewandowski, Salah, Benzema, wiadomo - Vanaken - bramkarz Sheriffa - w sumie Daley Blind, co to jest za motor na lewej flance, co za sezon - Moumi Ngamaleu, wtf, wiadomo że z Man United to miał mecz życia, ale koleś ogólnie wydaje się o głowę lepszy od reszty Young Boys, a dzisiaj go wystawili na prawej obronie mdr - Brahim Diaz, koleś z meczu na mecz coraz bardziej mnie zadziwia w tym sezonie. Jedyny chyba jasny punkt Milanu
-
NBA
Nie no, ale piąteczka Curry-Poole-Wiggins-Dray-Looney to brzmi wpytke. Idealny balans. A w Lakers: Westbrook-Bazemore-LeBron-Davis-DeAndre Jordan. W sumie Bazemore dobrze grał w Warriors ostatnio IMO, a Westbrook jako trzecia opcja to jednak potencjalnie świetny gracz. Tylko, no... w 2022 roku wystawiać lineup, w którym zdecydowanie najlepszym strzelcem z dystansu jest LeBron James? Lakers i tak mają tradycję, że kiedy tylko LeBron siedzi na ławce, to wyglądają jak najgorszy ofensywnie zespół ligi. Widzę ryzyko ceglarni w Los Angeles, ale zobaczymy.
- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
-
Champions League
Mecze Atletico z Liverpoolem to jednak musi być mistrzostwo, kolejny thriller, co za gole, co za faule, co za dramat. W Anglii zaczynają hajpować, że Salah to obecnie najlepszy piłkarz świata, i w sumie widziałem gorsze hajpy, chociaż konkurencja jest spora. W Lidze Mistrzów, na razie wszystkich odstawia Sebastien Haller. 5-1 ze Sportingiem i 4-0 z BVB to już kurna nie jest żart. Koleś ma już 6 goli i 2 asysty.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Oczywiście mam zaktualizowaną. Uprzedzając pytania, tak, przez te kilka tygodni próbowałem też wyłączyć konsolę i włączyć ponownie. NIc nic nie zmienia. Tej apki na telefon nigdy nie używałem bo kurde nie chcę, no ale widać może muszę... żeby kurczę móc kupić grę. Spośród wielu bugów jakie miałem z systemem Xboxa ten na razie określiłbym jako najgorszy.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Nie no świetna sprawa XD Brzmi jak lekka niedogodność którą Microsoft mógł przeoczyć. Przez tablet przez tę aplikację? Żeby chociaż można było wygodnie kupować, przeglądać wishlistę itd. na normalnej stronie internetowej sklepu, jak na Switchu. Ale nie widzę tego.
-
NBA
Nie odmówię mu, że jest młody, ale to jeden z gorszych graczy, jakich widziałem w NBA. Koleś próbuje grać jak supergwiazda, angażując się we wszystko, a praktycznie w żadnym elemencie nie ma pozytywnego wpływu na akcję - chyba że dostanie piłkę tuż przy koszu niekryty, wtedy zazwyczaj trafi, ale tyle to można powiedzieć obecnie o wielu graczach w NBA. W każdej innej sytuacji jest nieefektywny, a poza zdobywaniem punktów nie ma wiele do wniesienia. Niejeden taki rookie jest nawet chwalony, kiedy gra w jakimś beznadziejnym zespole... ale Warriors nie są beznadziejni, tylko byli tacy gdy grał Wiseman. Taki Kevon Looney wygląda jak absolutny maestro w porównaniu do Wisemana. Wiem, że fani koszykówki się z niego śmieją, że powoli się rusza, nie ogarnia, uważają za gracza poniżej poziomu NBA. Trenerzy też, wiemy przecież jaki ma kontrakt, nikt nie oferował lepszego. Ale Looney wie, co robić. Jak rzuca to całkiem dobrze, jak podaje to całkiem dobrze, Warriors dobrze bronią z nim jako centrem, i tak dalej. Warriors zaczęli grać tysiąc razy lepiej, gdy Looney zastąpił Wisemana. Od momentu jego kontuzji 10 kwietnia, mieli bilans 14-5 ze świetnymi wynikami - najlepszymi w lidze w tym okresie. Dlatego jest to intrygujący zespół, bo ja tylko Wiseman będzie zdrowy, to zamierzają go znowu wystawiać w pierwszej piątce mdr. Nie wiem, czy był inny zespół w historii NBA, który zamierzał tankować, ale wskutek niefortunnej kontuzji w swoim składzie jednak zaczął walczyć o playoffy heh. Ale dopóki Wiseman i Oubre nie będą grać, to Warriors wyglądają naprawdę mocno.
-
Xbox Series - komentarze i inne rozmowy
Ej dobra, mam absurdalny problem który nie chce się rozwiązać. Ile razy nie włączę Xboxa i wejdę do store'u, nie mogę nic wpisać. No nie mogę wpisać, klikam search, klikam literki, jest odgłos cyk-cyk ale literki się nie pojawiają w polu "Search your stuff & the Microsoft Store". Ktoś tak miał? W życiu nie miałem takiego problemu z czymkolwiek. Nie na stałe. Nie mogę żadnej mniej popularnej gry pobrać bez użycia serach. Już pomijam inne rzeczy których nie mogę zrobić z powodu tego że androidowa klawiatura się zje'bała.
-
NBA
Niejeden już miał hype po meczach przedsezonowych i na tym się skończyło, ale Poole faktycznie wydaje się robić wielkie postępy przez ostatni rok, i według relacji jest to efekt ogromnej ilości treningu. Dowód, że można wziąć się za siebie. Warriors przede wszystkim wyglądali świetnie w ostatniej części poprzedniego sezonu. Kluczem były ewidentnie kontuzje Wisemana i Oubre. Zastąpienie ich prawie kimkolwiek od razu sprawiało, że Warriors wyglądali o dwie klasy lepiej. Jeśli był to Poole, ale też Toscano, Bazemore czy Mulder. Wystarczyło zabrać z rotacji ludzi, którym trzeba się starać dostarczyć piłkę i ją marnują. Budowanie drużyny wokół Curry'ego i Draymonda nie jest chyba aż tak ciężkie. Przydałby się jednak ktoś, kto będzie zdobywał jakieś punkty, no i Poole chyba faktycznie się stanie tym kimś. Bjelica, Iggy i Otto Porter chyba też mogą wnieść zaskakująco wiele.
-
Bundesliga
Szczerze mówiąc, po golu na 5-0 za wiele nie pokazał.
-
Bundesliga
Szybko poszło.
-
Disco Elysium
Znowu zginąłem, tym razem zabiło mnie upokorzenie po złym rzucie kulką. W sumie to jest zaje'biste, że grałem postacią tak słabą psychicznie, że każda życiowa porażka przyprawia go o zawał serca, ale jednak dodałem punkt do Volition, bo tracenie tak dużego progresu mnie zmęczyło. Gra jest genialna, wiadomo. Trochę interaktywna książka, ale dobra książka - a elektroniczna rozrywka rzadko ma cokolwiek wspólnego z dobrymi książkami. Ta scena rzutu kulką, kiedy się uda, ("Be the bullet"), no co za mistrzostwo. Cała konstrukcja rozgrywki jest fenomenalna, sposób w jaki analizowany jest cały człowiek, to, co nim kieruje. Niektóre umiejętność mają znacznie mniej oczywiste nazwy, niż "logika", "wytrzymałość" czy "empatia", ale okazuje się, że w sumie mają sens i są zręcznie zaobserwowane. Mam wrażenie, że już teraz nauczyłem się wiele o życiu od tej gry.
-
Bundesliga
Haaland jest absolutnie przerażający, koleś z meczu na mecz uczy się nowych rzeczy. Nadal jest dość toporny, a i tak jest już wśród najlepszych piłkarzy na świecie. Ale ciągle pokazuje coś nowego, zarówno w kwestii zmylania obrońców, jak i techniki każdą częścią ciała. Absolutna bestia, która wygrywa Dortmundowi masę meczów. BVB dziś liderem, i kto wie, czy tak nie zostanie. W końcu dzisiaj Bayern gra z Bayerem na wyjeździe. Robert Lewandowski ma ostatnio dość słaby moment, chyba to wszyscy wiemy po dwóch naprawdę mało udanych meczach w reprezentacji Polski. A jeśli ktoś przeraża bardziej niż Haaland, to przecież Florian Wirtz. I nie chodzi mi tylko o to, który z nich bardziej wygląda jak pomagier złego z filmu o Bondzie. 18-latek gra ostatnio sensacyjnie. Odpala przebojowe zagrania, sporo z nich mu wychodzi, a do tego ile razy strzela na bramkę, to wpada do środka. Pod wodzą Gerardo Seoane, Leverkusen przeszło ogromną metamorfozę i gra bardzo ofensywnie i wygrywa, a Diaby, Wirtz czy Schick należą do najlepszych piłkarzy Bundesligi. NO ALE Bayern już nieraz zgasił zespół, któremu się wydawało, że są dobrzy i mają szanse zatrzymać to, co jest w Bundeslidze nieuniknione. Może jednak będą się musieli dziś postarać.
-
Premier League
Cicha historia tego sezonu to dla mnie fakt, jak słabo gra w piłkę Cristiano Ronaldo. Nie jest to jakaś specjalna krytyka - koleś jest wystawiany na szpicy w nowym klubie, ten klub czasami po prostu wygląda słabo, zresztą na szpicy dość cienko wyglądali ostatnio także Cavani czy Martial. Przynajmniej Cristiano nadal strzela sporo goli, ale geez, jak na swoją ogromną famę to słabo wchodzi w klub. Nadal bym go może wystawiał, ale może nie naraz z Sancho, który też gra tylko za nazwisko. Ole chyba przesadza dając Sancho tyle minut. Chyba są inne metody, by wejść do zespołu i do formy.
-
Nintendo Switch - OLED model
Kilka uwag po tygodniu: - ekran jest naprawdę dobry i tylko potęguje moje uzależnienie od Switcha. Tak bardzo chce się grać. Sprzęt nadal jest cudowny, może jeszcze bardziej - większą wagę da się czuć. Specjalnie napisałem, że waga wzrosła z 60% do 62% wagi Steam Decka, bo to tylko 2% Decka, a i tak to czuć, jak się chce grać w różnych pozycjach - nie lekceważyłbym nóżki. Oczywiście, wiele osób nie będzie jej używać. Jednak to naprawdę fajna funkcja, którą teraz dzięki większemu ekranowi można w większej liczbie gier faktycznie używać. Nie wiem, czy był dla Nintendo sens poświęcać tyle w sensie technologii, wagi i ceny, żeby ta nóżka była, ale można sobie fajnie położyć Switcha w łóżeczku i grać na joyconach luźno i są takie sytuacje w życiu, że to jest wspaniałe - dzisiaj wyszło słońce i... absolutnie chcę na to założyć folię matującą. Może ta ze zwykłego Switcha będzie pasować. Przez lata miałem taką folię na Switchu i te odblaski jednak mocno bolą czasami.
-
Metroid Dread
Jaczes ostatnio ma jakiś tryb switchowego agresora, nie przejmuj się. W sumie to fakt, że te znajdźki to głównie są dla picu. Przeciwnicy wyrzucają z siebie tyle pocisków, że podczas większości walk z bossami łatwo mieć cały czas maxa, a ogólnie nigdy o nich nie myślałem i chyba nigdy mi się w grze nie skończyły. Powód wydaje mi się oczywisty: twórcy po prostu trzymali się schematów serii bardzo blisko. Tylko że w tej części balans tych liczb i użyteczność faktycznie sprawiają, że tutaj te znajdźki nie robią często jakiejś różnicy. W pewnym sensie może to dobrze, ale to jeden z kilku elementów, gdzie coś jest w grze po prostu dlatego, że Metroid zawsze tak wyglądał i ma wyglądać, a nie dlatego że wynikło to sensownie z designu samej nowej gry. Ale ma to oczywiście pewien efekt. Ja np. nie eksplorowałem specjalnie świata podczas gry, bo uznałem: pod koniec gry będę miał te ostatnie ulepszenia, których i tak potrzebuję, to wtedy wszystko szybko przejadę na 100%. I faktycznie tak było. Ma to wady i zalety, gra jest bardziej bezpośrednia i idzie szybciej i nie ma specjalnie błądzenia, myślenia i backtrakingu. Ale nie jest to nic wyjątkowego w tym gatunku, dość wiele gier Metroid-like można tak opisać.
-
Disco Elysium
Jak na razie fajnie. Sterowanie jest całkiem wygodne, oprócz możliwości "celowania" prawą gałką mamy na Switchu też obsługę ekranu dotykowego, dość otępiałą, ale wystarczającą dla takiej gry. Czcionka faktycznie jest zadowalająca, przynajmniej w porównaniu do kilku innych gier tego typu. No i loadingi - no wiadomo że męczą, ale nie wydają się jakoś dłuższe niż np. na PS5, więc jest stosunkowo dobrze jak na Switcha. Możliwość trzymania tej gry przy sobie to oczywiście fantastyczna sprawa. Pouczono mnie, żebym uważał na częste crashe podczas loadingów. Na razie mi się nie zdarzyły. Tyle że zabiła mnie... zwykła śmierć bohatera, w sumie nie wiem, co się stało xD. Wtf, sprawdzałem wyposażenie samochodu, miałem 2 HP, nie było specjalnie sugestii że robię coś, co może mnie nagle zabić. Serio nie wiem jaki był powód. No i ponad pół godziny gry poszło się walić. Ech, jednak pecetowe RPG-i to pecetowe RPG-i.
-
Metroid Dread
Co do trzymania za rączkę i prowadzenia po linii. Trochę jest takie uczucie (relatywnie, oczywiście nie jest to jakiś God of War), ale też trochę muszę przyznać, że Metroid ustanowił taki standard. Może grając w to na Super Pegazie mając 10 lat wydawało się, że Super Metroid pozbawia cię bardzo zagubionym itp. Na pewno bardziej był taki nastrój. Ale sama gra jest synonimem dość liniowej progresji, która za sprawą blokad w różnych miejscach mapy sprawia głównie wrażenie samodzielnej eksploracji. No i DZISIAJ, gdy już mamy tyle gier zrzynających z Metroida, że mowa o całym gatunku, to i grając w stare Metroidy to wszystko jest jakby oczywiste. Mimo wszystko, niedosyt oczywiście pozostaje. Raz, że gra jednak małego rozmiaru. Ta kontrola jest tak dobra, tak fajnie się w to gra, że chciało by się więcej i więcej. Niektóre ulepszenia ą supermocne i fajne, ale prawie w ogóle ich nie wykorzystujemy, bo w tej grze na 10 godzin jest ze 20 ulepszeń. Po prostu nie ma gdzie do syta nacieszyć się potencjałem tej gry. Drugi niedosyt - jak dla mnie jednak finałowi bossowie. Byłem może zbyt przyje'bany po zebraniu znajdziek (pewien "problem" gier Metroid-like), ale też nawet gdybym miał połowę tej energii, po prostu nie było jakoś strasznie trudno z paroma ostatnimi - zaskakująco dużo okazij odnowienia HP, a ich ataki nie kroiły tak wiele, phi, jeden-dwa energy tanki. No WIEM, że to chyba nie jest opinia większości. Jak dla mnie przyzwoite plateau, ale już nie zszokowała mnie ta końcówka na tle reszty gry. Ogromne nastawienie na opanowanie kilku najnowszych potężnych ulepszeń, oraz melee które jest w krótkich momentach faktycznie god-of-warowe w swojej mechanice "raz wciśnij i oglądaj jak się nawalają" (jest przeogromnie ważne i gra nie mówi też w żaden sposób, bez używania melee można walczyć z bossem pół godziny i nic się nie skończy mdr). Z jednej strony trudno nie porównywać do Hollow Knighta, który pozostaje moim zdaniem najlepszym Metroidem. Ale też niewiele to znaczy, bo prawie każda gra jest gorsza od Hollow Knighta, w tym również te, które na forumie wygrywają GOTY. Dread jest wręcz perfekcyjny, efektowny, świetnie balansujący rekordowe tempo i niezły poziom wyzwania. Nie ma też do końca sensu porównywać Dreada do indyków. Grałem dzisiaj i w Ori i w Hollow Knighta dla porównania, i te gry, no, wyglądają jednak bardziej jak indyki, postaci mają kilka klatek animacji, wszystko rusza się dość skokowo i ma niewiele faz, przy bezpośrednim przejściu jest różnica jakby włączyć grę z dwóch generacji wstecz, wszystko wydaje się tak powolne i nieresponsywne. Oczywiście idzie się przyzwyczaić. Jeśli można było wydać nową grę z tego gatunku pod egidą Nintendo, to chyba trzeba było to zrobić właśnie tak. Gra powinna być sukcesem dla graczy, przyciągnąć trochę nowych fanów do serii, i dobrze się sprzedać. Jest też dobrą reklamą ekranu Switcha OLED. Kurde, niektóre ekrany są piękne. Po prostu świetne oświetlenie i animacje. Nabrałem wrażenia, że nawet ta półminutowa plansza jak Samus stoi i jedzie windą jest celowa, bo serio nawet loadingi wyglądają jakoś tak pięknie, rozświetlając mrok, no nie wiem, o dziwo poczułem się faktycznie jak w filmie sci-fi. Aż chce się grać.
-
Hades
Co chcesz. Hades jest bardzo zbalansowany. Świetnie też "prowadzi" gracza i choć są różne bardziej "zaawansowane" opcje, to i tak raczej nie trafisz na nie na początku. Typowe "rogaliki" zazwyczaj mają przegięte bronie i wiele po prostu słabych, celowo - znajomość tych gier jest podstawowym skillem; zaś w Hadesie praktycznie wszystko jest kwestią gustu. Oczywiście można połączyć kolejne zbierane dary w sposób nieefektywny, ale ogólnie w pierwszym świecie to raczej rzadko będzie wielką przeszkodą. Buduj więc swoje runy tak, jak ci pasuje. Fenomen Hadesa jest taki, że jak może w żadnej grze ever z taką radością po prostu zawsze wybierałem to, czego jeszcze nie próbowałem, i zawsze jest to opcja używalna, w zależności od stylu gry. Ale możesz też trzymać się kilku faworytów, jeśli z nimi czujesz się wygodnie. Inaczej jest z prezentami od postaci i z ulepszeniami w lustrze. One bardziej odzwierciedlają balans dopałek z bardziej tradycyjnych "rogalików" - niektóre pomogą znacznie każdemu graczowi, a inne są bardziej dla udziwnienia. Dlatego też uniwersalna rada to zbierać darkness i klucze. Najbardziej oczywiste ulepszenia z lustra od razu czynią postać znacznie twardszą - więcej żyć, więcej HP, więcej dashów, więcej blood shardów. Hades tak jest zrobiony, że śmierć jest częścią gry, jest częścią progresu. To nie jest tak, że ktokolwiek "ma" zabić bossa za pierwszym czy drugim razem. Oczywiście jeśli giniesz wiele, wiele razy w tym samym miejscu, to pewnie czegoś nie ogarniasz, ale nie ma się co za bardzo przejmować, bo dalej zbierasz różne rzeczy i z czasem będziesz tak dopakowany, że wszystko to będzie proste. W międzyczasie rozwijać się będą wątki historii. Co trzeba robić w walkach? Po pierwsze chyba patrzeć jak leci atak i dashować; dash jest bardzo tolerancyjny w tej grze - jest długi, można go robić często, okienko niewrażliwości jest duże i prawie każdy atak przeciwników daje sporo czasu na reakcję. Kto jest cierpliwy, wygra każdą walkę, jeśli tylko umie dashować. W najgorszym razie można w końcu i tylko atakować z dystansu jak się odnowią blood shardy. Atakować można na różne sposoby, ale żeby przeżyć, jest chyba tylko jedna metoda, dash, dash, dash.