Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    22 393
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    Europa

    Gra miała pojawić się na PC 16 kwietnia, ale parę tygodni wcześniej przełożono premierę - "prawdopodobnie na lato". Autor przypomniał w oświadczeniu, że to nie jest profesjonalna gra m d r, wszyscy pracują nad nią wieczorami i weekendami, i będzie gotowa jak będzie gotowa, a na razie nie była w stanie, w którym chciał, żeby była. Uwzględniane są reakcje graczy i poprawiane jest tempo progresji przez grę. Jako pociechę potwierdzono dziś wersję Switch i udostępniono od razu demo na tej konsoli.
  2. ogqozo

    Bundesliga

    No ale ludzie mocno romantyzuję historię - jak to zwykle bywa, każdy trener jak nie jest obecnym trenerem to ma atuty x100 lol. Nagelsmann, cały czas teraz czytam, "zmierzał po potrójną koronę" itd. lol, a tak naprawdę był nawet za Dortmundem. Który walczył co prawda o tytuł, ale nie w stylu Invicibles, ten Dortmund na koniec sezonu miał wiele mniej punktów, niż Leverkusen ma obecnie hehe. Taki sezon Bayernu jak obecny - rok temu by wystarczył na mistrza. Przecież BVB miało 71 pkt., jak Bayern wygra 3 mecze na ostatnich 5 teraz to tyle przebije. Jeśli im się będzie chciało. Bayern "tragiczny, najgorszy ever, prowadzony przez debila" ma w tym sezonie więcej punktów, niż ten "normalny, znacznie lepszy" miał rok temu za Nagelsmanna. Resztę zawsze można dorobić, graczy można zawsze przedstawić jako dobrych albo słabych, taktyka jaka by nie była - tak naprawdę jak wygrywasz to jest mądra, a jak nie wygrywasz to głupia i tyle. Największym osiągnięciem Nagelsmanna było to, że nie jest trenerem obecnie. To prawda, że jak go wywalano, to fani przyjęli to ze zdumieniem, nie byli zadowoleni, a z wywalenia Tuchela są zadowoleni. Ale co, obiektywnie rzecz biorąc, to takie osiągnięcie Nagelsmanna, że nie było Leverkusen wygrywającego każdy mecz? W LM i jemu szło dobrze i Tuchelowi idzie dobrze, zremisowali z jakże mocnym Arsenalem na wyjeździe, a w grupie nawet nie było mowy o emocjach czy skończą na pierwszym miejscu, więc też nie widzę różnicy. A dodajmy że Nagelsmann miał z czego spadać, z 10 lat dominacji, Tuchel jak zdobędzie tyle samo punktów to nie pogorszy sprawy, tylko jej nie poprawi. Ogólnie jakoś mnie to nie rusza, ale też szanse na sukces będzie miał każdy trener, bo bądźmy szczerzy - Bayern to dominator w Niemczech i jeśli ktoś nie odjebie historycznego sezonu jak teraz B04, to z Bayernem będzie przegrywać i tyle.
  3. ogqozo

    Champions League

    Oba mecze superdramatyczne, aż żal że oba naraz. Kapitalne napięcie u każdej ekipy z tej stawki i że łatwo nie jest.
  4. ogqozo

    NBA

    Jeśli Warriors dziś opadną, po dobrej formie w ostatnim czasie i kryzysie Kings, to będzie niezły szok. Chyba nikt sobie tego nie wyobraża, choć oczywiście szanse są. Lakers-Pelicans też ludzie widzą murowanego faworyta w gwiazdach z LA, i w sumie też Pelicans mają problemy z kontuzjami i ogólnie bardzo kiepski moment dla nich, ale mam nadzieję, że powalczą. Po pierwsze to mogliby trochę posadzić gwiazdy jak nie są w formie, a więcej Murhpy'ego, Alvarado itd. Bo tak grając jak Ingram i Zion z Lakersami parę dni temu, to nie wiem czy mają szanse. LeBron moim zdaniem świetna forma, koleś po przerwie All-Star wygląda doskonale. Mniej rzucanych trójek, ale 46% (!) skuteczności. Doskonałe rozgrywanie, rozumienie akcji. Atletycznie już widać pewien wiek (nie 39 lol, ale widać starzenie), w obronie często po prostu nie uczestniczy, ale po prostu świetnie dyryguje akcją i rzuca i Lakersów to znacznie wzmocniło jako drużynę. To może być najlepsza forma LeBrona od dawna, pojebana sprawa w tym wieku. Jestem zaskoczony, że w głosowaniu All-NBA Davis jest tak wysoko, bo jak dla mnie, jak zabierzesz LeBrona z Lakers, to oni po prostu słabo grają.
  5. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "za długa gra" (poza tym że życia szkoda hehe). Jak mi gra kompletnie nie pasi to ją wyłączam po godzinie, a jak chcę grać to gram. Nie ma żadnego innego czynnika. Że oczekiwania były... no bo sequel gry którą uwielbiam i obiecujące zapowiedzi kierunku który uwielbiam, to oczekiwałem, ale ile już było gier że miały 95 na metakrytyku, wszyscy mówią że goty, to się jarałem, kupowałem na premierę za 70 euro, a po krótszym lub dłuższym czasie kasowałem bo po prostu nie chce mi się grać to mi się nie chce. Nie ma to nic związku. Kwestia gustu. Ja w Personę już nie mogę grać na przykład. Wiem że "powinienem" bo masa fanów, bo jRPG czyli mój ulubiony gatunek niby, bo 99 na mecie... no ale nie mogę, bleh. Wolę trzeci raz Fajnala przejść, bo po prostu mi się to podoba, nie mam żadnego ciśnienia że ktoś mi zapłaci za platynę czy inne maksowanie. Wypalenie mnie bardzo często dotyka, jestem bardzo "normalny" w tym względzie, ja prawie żadnej gry nie kończę lol. A platyny to nie wiem, czy jakąkolwiek mam, poza Fajnalem, w całym życiu. W Zeldzie nie zrobiłem wszystkiego, bo za dużo trwa polowanie na smoki i jakoś ogólnie nie było czasu i już nie wróciłem do gry, w Xenoblade'ach w sumie 99,99% ale ostatni opcjonalni bossowie wymagają przeje'banego wyżyłowania i chyba żadnego albo prawie żadnego nie zrobiłem. W Sekiro też był jakiś grind, jedyne Soulsy gdzie nie miałem problemów z trudnością, ale niektóre opcjonalne cele wymagały grania wiele razy, powtarzania itd. i jakoś nie miałem ochoty, bo gra ma zbyt wiele mało ciekawych momentów pomiędzy tymi dobrymi. Undertale na maksa jest niewyobrażalnie trudny, na padzie nie mam szans tego zrobić. Omori jakoś czeka, za wolna ta gra żeby tak o ją przechodzić całą ponownie... I tak dalej. W Fajnalu ci opjonalni bossowie to mimo wszystko jest wyzwanie "get good", na hardzie bardzo szybko leci exp i nawet AP można spokojnie nabić na większość materii bardzo szybko, więc nic nie stoi na drodze, poza tym, co sam zrobisz z tą walką, nie ma na co czekać, jak dobrze ustawisz ekipę i dobrze grasz to wygrasz, cały czas siedzę i czytam o buildach, możliwościach, planuję własne, myślę ile jeszcze można zrobić np. z synergy ability że unikasz, bronisz itd., a trudno mi jest o nich pamiętać w odpowiednim momencie, mam nadal nawyki nawalania kwadratu na ATB i tyle. Są oczywiście rzeczy, które wkurzają. Zwłaszcza scenki w trakcie walki. Pierwszy raz podczas Gilgamesha już mnie trafiło, fajna śmieszna scenka, ale ja ją kurde oglądałem tyle razy, tak jak resztę m d r. Kilka walk ma dużo takich nieprzewijalnych scenek i jak chce się powtarzać, to trochę trafia. No i powinna być opcja natychmiastowego wejścia do menu i zmiany, a nie ma, a wychodzenie z symulatora i pierdolenie Chadleya strasznie długo trwają jak chce się tylko wrócić do walki i próbować dalej. Ale w porównaniu do innych gier, to nie tak źle.
  6. ogqozo

    Premier League

    Jaki był przed sezonem kurs że Palmer przegoni Haalanda na króla strzelców?
  7. ogqozo

    Premier League

    NIe wiem już który raz w tym sezonie ktoś z grona Sterling, Madueke, Palmer się kłóci o karnego lol. W sumie jak ktoś się kłócił w zaciętym meczu z Man United, to musiała mu siąść psycha że nawet przy 4-0 nie dostaje karniaka. Pochettino się naoglądał management tiktoka czy coś i wierzy że to zbuduje zespół jak zostawi ich żeby sami sobie ustalali i się dogadali, w sumie kto wie czy na dłuższą metę to działa czy nie. Może większość ekipy stanie za Palmerem bo widzą że ma wyniki i będzie uczucie merytokracji i zasłużonego autorytetu, jakiś profesor psychologii oceni.
  8. ogqozo

    Premier League

    Zarzuty normalnie są rozpatrywane, takie sprawy trwają lol, żeby to uważać za spisek to trzeba naprawdę nie słyszeć o żadnej sprawie w historii i nadal się wymądrzać. Everton dostał pierwszą karę bodaj 8 miesięcy po ogłoszeniu zarzutów, a po ponad roku chyba nadal się odwołuje. A to była sto razy prostsza sprawa (i w sumie w międzyczasie już zaczęła się kolejna, za kolejny rok, za który Everton też dostanie karę za niewyrobienie finansowo hehe). Palmer to niesamowita sprawa, ja np. w ogóle przegapiłem newsa, że on w ogóle przyszedł. Tyle się gadało cały czas o transferach Chelsea, plotki o innych miały większą oglądalność niż faktyczny news o tym. Reakcje były też mało przychylne - jak to tyle kasy dawać za kolesia co zagrał 500 minut, tylko za to że Anglik, ogólnie jeden ze słabiej przyjętych ruchów Chelsea. Kto by widząc to pomyślał, że niemal od początku będzie jedynym jasnym punktem Chelsea, a ostatnio to w ogóle nowy Messi.
  9. W Ultimanii Nojima mówi, że jak ktoś poczyta jogaczarę oraz Junga to powinien dobrze czaić zakończenie i trójkę lol. W sumie podobnie jak w Remake'u, doceniam pomysł i że SE robi całą grę wiedząc że nie ma co powtarzać oryginału który już wszyscy znają. Aczkolwiek ten pęd do marvelowego spektaklu sprawił, że emocjonalnie nie było to mocne. Czasami coś po prostu powinno się wydarzyć, jedna dana rzecz, i tyle. Właściwie to szczerze mówiąc to Rebirth ma więcej sensu niż oryginał lol, gdzie wiele rzeczy trochę nie miało wytłumaczenia ani sensu, ale myślenie za dużo bywa wrogiem sztuki, czasem coś robisz i to jest efektowne i okazuje się że nie trzeba było więcej. Nawet nie mam pojęcia, jak oni teraz zrobią trójkę, jak Rebirth było na 150 godzin to trójka będzie na 300 czy coś.
  10. Jest i żeby wypełnić listę trzeba przejść 4 razy całość :| (tak, wiem, jest jakiś trick żeby się wrócić na ostatnim etapie i zrobić wszystkie levele za jednym przejściem, ale byłem zbyt zajęty zasypianiem z tego klepania żeby o tym pomyśleć) Spikeout to dzieło Toshihiro Nagoshiego, więc aż dziwne, że nie było wśród pierwszych. W ostatnich częściach (zwłaszcza Judgement) tyle tych gier arcade nawalili, że chyba niewiele im zostało, pora chyba na GameCube'a i Super Monkey Ball. Ale jak dla mnie, seria Yakuza zaje'biście rozkwitła jak Nagoshi zajął się bardziej kierowniczą rolą w Sedze a mniej aktywnie nad grami pracował. Mimo wszystko gratki, że 19 lat temu stworzył grę, która zaczęła to wszystko, po tylu sukcesach na rynku arcade. Jego nowy projekt "w stylu Tarantino" na pewno może być bardzo ciekawy, choć nie wiadomo o nim nadal nic, mimo że już od 2 lat o nim gada. Kole ma 60 lat a wygląda lepiej niż ja :|
  11. ogqozo

    NBA

    No dobra, w sumie na play-in trochę zejdzie, playoffy dopiero w sobotę, niech robią co chcą.
  12. ogqozo

    NBA

    Thibodeau jednak musi pracować na swoją reputację, za kilka dni playoffy a DiVincenzo już 52 minuty dziś zagrał lol.
  13. ogqozo

    Bundesliga

    Brak słów na to, co zrobili w tym tygodniu, zamiast pękać czy się męczyć, to oni zawsze odpowiadają na wyzwanie w jeszcze lepszym stylu, niż się ktokolwiek spodziewał. No kurde, ile to może trwać, że tylko zaskakujesz na plus w każdym meczu. Strasznie mocna ekipa i tylko czekać, co zrobią w LM z nieco większym budżetem, bo i teraz wyglądają tak, że nie stawiałbym zbyt pewnie na żaden klub w Europie w starciu z nimi. Wirtz zostaje - łatwo zapomnieć, że ten koleś ma ciągle tylko 20 lat, ma już za sobą 4,5 sezonu regularnej gry w Bundeslidze, ale on naprawdę jest już jej najlepszym piłkarzem, a ma 20 lat, dopiero się uczy powoli większego opanowania na koniec akcji, zimnej krwi przy okazjach, wykończenia. I pewnie skończy w Bayernie prędzej czy później. Ale powiedział, że na następny sezon zostanie w Leverkusen. Mimo wszystko, Leverkusen jest relatywnie dobre w zastępowaniu piłkarzy innymi i nadal osiąganiu wyniku innymi metodami. Co tu mówić. No i ten styl, bez porażki. Niektóre rekordy nie padną - mogą pobić rekord punktowy, jeśli do końca stracą nie więcej niż 2 punkty. Rekordu bramek nie pobiją, musieliby nawalać 5-0 w każdym meczu. Ale Bayern te rekordy bił, nie mając praktycznie konkurencji, wicemistrz mógł mieć 66 pkt. w sezonie. A Leverkusen to zrobiło, rywalizując z Bayernem... co tu mówić. To wszystko, gdy to dopiero drugi nowy mistrz po 1970 roku. Do lat 60., niemiecki futbol był w rozsypce, niezorganizowany, kluby dopiero ustalały, jakie rozgrywki, kto z kim. Ale przez te następne 55 lat, tylko dwa razy wygrał ktoś nowy, raz Wolfsburg i teraz Leverkusen. Ale Wolfsburg ledwo co, przegrał 7 meczów, nie dobił do 70 punktów. Ale bajka.
  14. ogqozo

    Bundesliga

    Leverkusen na mieście gorąco, ale zespół bez spiny, Wirtz na ławce, Grimaldo na ławce, Frimpong na ławce. Zmiennicy tej czołowje trójki znacznie słabsi (chociaż co Adli zarąbał w poprzeczkę to mogło ustawić wynik). Europa League widocznie była ważniejsza. Mimo wszystko przewaga jest, i trudno nie wierzyć w wygraną.
  15. ogqozo

    Premier League

    Czyżby ten tydzień miał zadecydować o po-zerowej koronie Liverpoolu na pożeganie Kloppa? Szybko poszło.
  16. ogqozo

    Bundesliga

    Lipsk naprawdę fajnie gra, szkoda że Real fuksem ich pokonał, bo naprawdę wygrana z Realem by pokazała światu, że oni są dobrzy. Być na równi z nimi, to nie jest zły wynik. Zresztą, Dortmund, mimo błędów z najgorszej strony czyli często niesamowitego w tym sezonie Hummelsa i świetnego Maatsena, nadal ma szanse w LM, Jeśli potrafiliby awansować, jeszcze nie jest wykluczone, że Niemcy skończą nad Anglią ten sezon i będą mieć 5 miejsc w LM. Bayern dziś wygrał nieprzekonująco u siebie z Kolonią, co mówi wszystko, ta ekipa nie robi wrażenia i może jeszcze tracić punkty dalej. Zresztą, co to za różnica teraz dla nich, drugie czy trzecie miejsce. Leverkusen ma szansę zapewnić sobie mistrza, chociaż w EL wystawili mocną jedenastkę i się starali, więc mają pewien bagaż zmęczenia. Ciekawe czy się uda za pierwszym razem. Klub po zdominowaniu West Hamu wygląda nadal świetnie, co więcej, może mieć na koniec sezonu pełną kadrę. Powoli wraca do gry Victor Boniface, który był niesamowity przed kontuzją, a ponadto trenuje już Arthur, który po przybyciu z Brazylii niemal natychmiast złapał kontuzję w sierpniu. Aż łatwo zapomnieć, że ten zespół miał przez ostatnie miesiące ciągłe braki, bo np. żaden ich napastnik nie ma startu do Boniface'a, a zmiennika na prawej dla Frimponga na prawej flance niemal tak naprawdę nie było.
  17. O dziwo mi się chce. Gra jest naprawę dużo lepsza, niż stare Yakuzy. I fajnie i zazwyczaj bardzo wygodnie jest przerzucać różne aktywności i sprawdzać różne listy. Ot dwa razy cyknę golfa, raz baseball, trochę walk, coś tam pozbieram, poszukam po ulicach, i tak się samemu robi ten miks, a tabelki sprawiają, że zawsze jest coś jeszcze, czym warto się zająć. Bez tego, jakby tylko iść do przodu, gra byłaby po prostu 50+ godzinami oglądania telenoweli, a to dla mnie jest niewykorzystaniem geniuszu tej gry. A też nie warto byłoby olewać dialogów, także tych pobocznych w ekipie pojawiających się w epizodach pobocznych, restauracjach, na ulicach. Taki miks dla mnie działa najlepiej. Nie zrobię raczej dosłownie 100% - ilość grindu potrzebna np. do zdobycia niektórych broni czy wymaksowania listy na wyspie Dondoko jest nadal kompletnie chora. Ale mam nadal motywację do wypełnienia list obu postaci, i trochę innych tabelek typu zdjęcia, przyjaciele. Te są dość wyżyłowane, ale robiąc po trochu na zmianę, nadal mi się chce. Poza mahjongiem. Nadal uważam za niemożliwe zrozumieć cokolwiek w tej grze i wygrać choćby dosłownie raz w historii serii jedną rundę. Druga rzecz której naprawdę mi się nie chce robić z tych list to Spikeout, strasznie nudny jest no. Ryby są znacznie krótsze przynajmniej jeśli się dobrze gra. Adaptacja wędki na pada PS5 jest tak naprawdę zła, ale i tak mi się całkiem podoba unikalne wyzwanie i uczucie, jakie powstało w ten sposób na spuście.
  18. ogqozo

    NBA

    Knicks kiedy gra OG Anunoby mają bilans 18-2, średnio wygrywając różnicą 15 punktów. Dominacja, jakiej na skalę całego sezonu nigdy nie było... ale to tylko 20 meczów. Pozostałe mecze bez OG - Knicks to średniacy. Dostępność reszty zawodników nie wydaje się wiele zmieniać, o ile byli Brunson i OG to Knicks w praktycznie każdym ustawieniu rozbijali przeciwników w pył, a jak tych dwóch nie było, to... nie rozbijali. Bardzo ciekawe, czy jeśli Anunoby jakimś cudem będzie zdrowy na playoffy, to Knicks mogą to utrzymać. Nikt na nich nie stawia, ale Knicks to przecież tak naprawdę dwie kompletnie inne ekipy. Ta która zagarała te 20 meczów i ta z 60 pozostałych. Fajnie by było, gdyby jednak wyzdrowiał magicznie na playoffy, żeby można było się przekonać a nie gdybać.
  19. W nowym patchu m.in. zmieniono wyrażenia przy śmierci ("powtórz od obecnej fazy") na bardziej zrozumiałe, poprawiono błąd który blokował masie osób ukończenie UPA, a także ZMIENIONO PSY. Kto śledzi światy równoległe ten wie, jakie znaczenie ma pies w tej opowieści. W ten sposób rozwiązano wiele niejasności jakie krążyły wśród fanów od premiery. (Jako ciekawostkę patchową warto zwrócić uwagę, że SE nawet tuż przed premierą Rebirth zmieniło jedno zdanie które mówi Aerith na sam koniec Remake'u. Hehe, gdyby tak twórcy "Lost" mogli robić update'y poprzednich odcinków żeby się spajały).
  20. ogqozo

    NBA

    Warriors w tym sezonie trochę grali tak, jak Wiggins zadzwonił. Nie wiem, co się z nim dzieje, czemu od dłuższego czasu takie pauzy, ale jak jest w formie to po prostu wszystko zmienia. Za dobry gracz, by nic z niego nie mieć (a nawet gorzej niż nic, bo dalej grał dużo tylko cienko). Chris Paul i Podziemski już znowu są dobrzy, jak Wiggins pełni dobrze swoją rolę to Warriors wygrywają mecz. Naprawdę nie mam pojęcia kto jest faworytem na Zachodzie ani trochę. Akurat ekipy 9 i 10, Warriors i Lakers, w ostatnim czasie wygrywały bardzo dużo meczów. W najsłabszej formie na ten moment Kings i Pellies, ale w razie powrotu graczy z kontuzji mogą jeszcze podskoczyć, zbyt często grali dobrze w tym sezonie bym wątpił, nie wiem jak tam z powrotami z kontuzji u nich. Ludzie chcą gwiazd, ja oczywiście wolałbym odwrotnie hehe. Ale trudno powiedzieć. Jeśli zespoły na przestrzeni pół roku, 82 meczów, przy tylu zmiennych, wygrywają praktycznie tyle samo, to w ciągu jednego meczu na pewno przypadek zadecyduje o wszystkim.
  21. Nikt mi nie powiedział, ale widzę że będą koncerty muzyki z Rebirth, robione oczywiście przez AWR, w Monachium i Rotterdamie, trochę nie wiem ile z tej muzy można dobrze oddać żywymi instrumentami, a obiekty to żadne NFM, ale chyba się wybiorę, nie jest drogo (w sumie chyba w Polsce takie koncerty kosztują dokładnie tyle samo lol). FFVII Rebirth Orchestra World Tour (ffvii-rebirthconcerts.com)
  22. No, czy nie mówiłem dawno temu, że nie ma się co na zapas pytać czy pianinko jest potrzebne do platyny hehe. Ja mam obawy że jeszcze co najmniej 200 godzin gry przede mną. Drugie przejście całej gry z większą analizą i docenieniem detali, oraz dopieszczanie buildów i sposobu grania każdą postacią, plus trochę strategizowania na idealnie rozjebanie tych wyzwań. Mój ranking mini-gierek: Pianinko - co tu mówić. Silnik kapitalny, pozwalający grać całe melodie samemu. Piosenki z paroma momentami denerwującymi, gdy melodia nie współgra 1:1 z graną, ale w porównaniu do tego, co w tym robią inne gierki video, to jest i tak duuuużo bliżej prawdziwego grania muzyki. Świetne kawałki, ofkoz. No i przepiękny finał, z jedną z piękniejszych melodii w historii gier użytej w zaskakującym, ale demolującym celu. Loveless - nie wiem, czy można to nazwać minigierką, ale jest trochę interakcji i wyborów i różne efekty. Bardziej jednak podziwiam efekty. Co tu mówić, zajebisty kawał opowieści do oglądania, i imponujące pomysły. Desert Rush - uwielbam tę gierkę (w wersji Clouda, wersja Yuffie z Intermission to mordęga). Jest taka fizyczność w nawalaniu tych skrzyń mieczem, i zaskakująca satysfkacja za każdym razem, gdy pęka wielkie pudło, zwłaszcza gdy cykniemy kilka Braverem. Gra wymaga dobrego ruszania się i dobrego myślenia nad całymi zasadami i kolejnością i zarządzaniem ATB, jest fajniejsza niż niejedna osobna nawalanka TPP hehe. Queen's Blood - czy to jeszcze minigierka, czy osobna poboczna gra? Queen's Blood jest ogromne, co jest zaletą i wadą. W samej głównej grze dostajemy mało okazji, by faktycznie wypróbować różne warianty, zmienić jedną kartę i zobaczyć efekty, faktycznie grać systemowo. Dostajemy głównie tylko serię pojedynczych walk co jakiś czas, które nie dają wiele czasu, by popróbować te setki kart. Pozycję winduje wysoko test w Gold Saucer, gdzie z racji dodatkowych zasad, ograniczeń talii i przechodzenia punktów na wiele rund możemy nagle włożyć naprawdę sporo w osiągnięcie najlepszego efektu - maksymalny nagradzany wynik był samą przyjemnością do osiągnięcia. Co tu mówić, nie bez powodu wiele osób chciałoby całą grę Queen's Blood. deflinek - niewielka plansza i krótki przejazd, a jednak wiele radości. Cieszy, że gra zachęca do przyspieszania raczej niż do zwalniania, i nie jest trudno uniknąć większych spowolnień typu dzwony (zmora wyścigowych minigierek), ale nadal, by osiągnąć ostatnią nagrodę, trzeba naprawdę przyspieszyć bardziej niż trochę, więc banalnie nie jest. Chciałoby się całą gierkę z tego, z multi... Nintendo już pewnie nigdy nie wróci do Wave Race'a szczelanka piracka - musiałem wyłączyć oporowy spust, bo nie czaiłem jak to ma pomagać a nie mordować człowieka. Szybkie serie w ostatnim etapie naprawdę wymagają nawalania. Jest sporo myślenia jak na tak krótką gierkę. Wymagany do nagród wynik wymagał intensywnych prób, ale był jak najbardziej w zasięgu. Cactuar Crush - wyjątkowa minigierka, bo powiązana z głównym systemem walki. Ale z pewnymi zmianami. Obie te rzeczy trzeba przyjąć do wiadomości, by ją dobrze przejść - rozumieć system walki i rozumieć specyficzne zasady gierki. Szanuję ogromną różnicę między tym, jak się gra przy pierwszym podejściu, a gdy w pełni zczaimy jak grać i zaliczenie danego wyniku wydaje się superłatwe. Z drugiej strony, to sprawia, że większość czasu spędzonego nad gierką to raczej frustracja niż fun, bo jak umiemy grać to przejście jest szybkie i wręcz powtarzalne, więc uczucia mieszane. Brzuszki - klimat fajnalowych spartakusów jest nadal wspaniały, tak jak i Tifa lubiąca się dobrze spocić i mówiąca o konieczności prysznica (może na następnej generacji graficy skupią się na tym bardziej). Niemniej sama gierka to prosta sprawa, wciskasz podany przycisk. Podobają mi się nowe elementy względem Remake'u, to najlepsze wykorzystanie pada do PS5 w grze - chociaż jest ciężko to robić tymi przyciskami, to człowiek faktycznie czuje pewien wysiłek fizyczny, musząc kontrolować jak mocno wciska a nie tylko nawalając jak powalony. Większość to jednak nawalanie, i gierka polega po prostu na powtórzeniu mniej więcej tego samego kilka razy przez minutę, więc nic wielkiego Rocket League - jest nadal coś zabójczo satysfakcjonującego w idealnym ułożeniu sobie strzału i trafieniu do bramki. No i to w sumie tyle, na tym jednym polega gierka. Świetna zabawa, na krótki czas. Wyścigi chocobów - największa chyba rozmiarem mini-gierka, ale wcale nie najbogatsza w możliwości. Wydaje się, że wybór chocoba i ekwipunku nie jest przydatny, bo do wygranej nie potrzeba dramy - głównie potrzeba jak najszybciej biec, pozostałe umiejętności nie mają szans wyrównać przydatności biegania szybciej niż przeciwnik do wygranej. Trasy są na szczęście 17 miliardów razy ciekawsze niż proste linie w oryginale i faktycznie trzeba coś robić, ale też nic wielkiego, jak na to, ile tych wyścigów jest. Ostatnie są dość ciężkie, ale patrząc na inne gierki, powtarzanie tych samych okrążeń trzy razy zajmuje stosunkowo długie. No i nie ma specjalnie uczucia rozwoju - po prostu tyle razy musimy dobiec do mety, biegnąc szybko, czasami pamiętając o skrótach i o uniknięciu przeszkód, bo w razie walnięcia w bramkę cactuara więcej niż raz, można w sumie wcisnąć Start i zacząć cały ostatni wyścig jeszcze raz. Żabki - wspaniałe wykorzystanie obecnego w serii FF od tak dawna pomysłu, szkoda że w kwestii trudności to gierka z mało lubianego przeze mnie segmentu "pierwsze 80% jest banalne, ale musisz je powtarzać by dojść do trudnego momentu". Jednak nie ma co porównywać do siatkóweczki z Mario itd., bo tutaj trwa to minutę. Dzięki temu jest i trochę trudno i nie nudno Star Fox - na wyższych poziomach wymaga nieco taktyki, ale sterowanie nigdy dla mnie nie kliknęło jakoś specjalnie, z nieco mało dającym się uchwycić celowaniem. W zawartości brakuje wielu zwrotów - cele są jasne i estetycznie mało odkrywcze, szczelasz w nie, robisz barrell rolla jak coś leci i tyle Moogle - pomysł jest adekwatnie powalony do tego jak wymyślono całe mugle w tej grze, ze wspaniałym zakończeniem. Sama gierka prosta i oczywista - idziesz do mugla nie wchodząc w ataki, potem stajesz tak by mugiel był pomiędzy tobą i drzewem i po prostu idziesz w tym kierunku. Nadal zaskakująco łatwo zebrać czasem kilka ciosów, dobrze to wyważone by było jakieś wyzwanie. G-Bike - lepiej niż w Remake'u, gdzie naprawdę nienawidziłem tego, jak długa i mało interaktywna była ta sekcja. Tutaj nawet spoko, przynajmniej nie było zbyt trudno, choć ostateczny wynik nie wpadł bez lekkiego przemyślenia taktyki. Musiałem przemyśleć jak tu się steruje, z używaniem hamulca na czele (gierka okazała się z hamulcem bardziej interaktywna, niż myślałem!). Mimo wszystko gierka raczej typu "dobrze że krótka" niż "szkoda że krótka" Latanie chocobem - nie powiem, nawet mi się spodobało, gdy zrozumiałem sterowanie. Jednak tutaj pomógł internet, bo bez niego nie wiem, czy nie uznałbym tej gierki za okropną. Zasady sterowania i fizyki nie są intuicyjne (nie ruszaj prawą gałką! Leć w dół, by polecieć w górę, ale tylko czasem!), i nie są wystarczająco wytłumaczone jak dla mnie. Dopiero gdy zobaczyłem, jak ktoś to robi, powiedziałem "ok" i nawet fajnie było samemu dopracowywaać lot tak, by to wszystko zrobić. Co i tak chwilę zajęło. Robociki - ładne menusy RPG, wybór taktyk gatunku, no i gambity powracające z jednego z najlepszych Fajnali w historii - zapowiadało się kapitalnie. W praktyce jednak nie czułem, że wiele mogę z tym zrobić. Zostałem wrzucony na pewne tory, i pozostawało mi kontrować papier nożycami itd. Do tego zachowania przeciwników były zbyt specyficzne, przez co zamiast ogólnie pracować nad dobrym teamem, raczej myślało się tylko o tym jak odpowiedzieć na poszczególne trudne momenty, i tyle. Ostatecznie nie byłem w stanie poczuć, że jestem dobry w robociki, i przeszedłem z ulgą że się fuksło. 3D Brawler - pomysł jest fajny, modele 3D nieraz zaskaująco wierne polygonom z oryginału, ale gra mnie nieco przerastała. Nie byłem w stanie tak szybko czytać tych ciosów. Nawet jakby to była turówka, to często nie było by mi tak łatwo je czytać hehe. Mistrzostwo mini-gierek tkwi w wygodzie - w innej grze, z poprzednich epok, takie łapanie kurczaka mogło by być irytujące, bo musielibyśmy się czegoś domyślać, ale w Rebirth pojawia się jasna informacja, co zrobić i kiedy, więc jest rozrywkowo, ale bez możliwości frustracji. 3D Brawler, co może pasuje do estetyki, jest jak gra z poprzedniej epoki - mimo że niby trzy ciosy z lewej i trzy z prawej powinny być oczywiste, to w praktyce było mi cały czas trudno się domyślić, który cios jest jaki. Do tego dość brutalny stosunek tego, ile ciosów my możemy zadać, a ile przeciwnik, co potrafi wyczerpać mimo krótkiego czasu gry. Dużo powtarzania i mały udział interaktywnego sterowania w całkowitym czasie gry. Ciężka sprawa. Fort Condor - jedna z większych minigerek pod względem czasu gry, więc lekkie rozczarowanko, że nie byłem w stanie nigdy wiele pojąć z tego fortu condora. Założenia wydają się jasne, ale nigdy nie czułem, że wygrałem, bo "umiem" w to grać, po prostu się udało. Summa sumarum znalazłem ustawienie, które działało, ale i tak mogłem dwa razy próbować tego samego ustawienia z tą samą taktyką i z powodu jednego ciosu powodującego domino upadku mieć kompletnie inny rezultat. Chyba jedyna minigierka, której nie zrobiłem od razu naraz na maksa, bo ostatni etap na hardzie mnie zmęczył. To ostatnie miejsce w rankingu, a jednak gierka jest milion razy lepsza, niż Fort Condor w oryginale hehe.
  23. ogqozo

    Europa League

    Leverkusen do tej pory skupiało się na lidze i grało raczej zmiennikó w EL. Dziś wystawiło pierwszą jedenastkę (ile się dało) na West Ham i absolutnie ich zdominowało, to cud że było tylko 2-0. Po części może plan był taki i dla WHU, żeby nie szaleć, przetrwać 0-0 i ewentualnie się otworzyć u siebie, i długo się udawało (kolejny świetny występ Fabiańskiego). Ale kurde, nikt z Anglii ich tak nie zdominował. Potencjał Leverkusen wydaje się nieziemski.
  24. Gameplay jest nieporównywalny jakością jak dla mnie. Klimat, jak kto woli, ale gierki są no nie na tym poziomie co w Rebirth. Dodatkowo wymagania do tabelki są czasami chore. Klepanie punktów długo po tym, jak już wszystko wymaksowaliśmy. W wielu grach można spokojnie czuć, że opanowaliśmy wszystko do perfekcji, gdy w tabelce jest nagroda za 2x albo 3x tyle punktów, ile do tej pory zdobyliśmy. No i Majhong, kurwa, po tylu latach myślałby kto, że przynajmniej CZASEM wygram nawalając na pałę, czystym fuksem, ale jakimś cudem nie, nie mogę RAZ wygrać w tym góvnie. Sam UFO Catcher jak zawsze obniża ocenę całej gry o przynajmniej 3 oczka, same fakty. Przy Sega Bass Fishing naprawdę miałem ochotę wypierdolić płytkę z grą przez okno z dużą mocą, co za gówno wkurwiające, nic w Rebirth nie jest 1 % tak słabe. I co najgorsze, trwa zajebiście długo i nie możesz przerwać, bo wtedy nie możesz zacząć od ostatniego etapu (chyba). Gra jest wyjebana, ale kurczę mogliby przestać ją powtarzać hehe. Np. ten mahjong. No mogliby zrobić grę bez niego cnie. Przecież Infinite Wealth to spokojnie są dwie duże gry. Jak się zaczyna wątek japoński, to można spokojnie zapomnieć, że była jakakolwiek gra na Hawajach, klepiąc te nowe tabelki przez kilkadziesiąt godzin. Masa nowych list do wypełnienia, masa, maaaasa. Maaaasa dialogów z masą postaci. To by naprawę spokojnie mogło być osobną grą, i Infinite Wealth dalej by bylo 10/10. Niby fajnie. Z drugiej strony... mam obawy, że spędzę pół roku grając non stop w dwie singlowe, kończące się gry lol.
  25. ogqozo

    Champions League

    Nie wiem no co tu dodać. Co za absurdalnie efektowny mecz z sypiącymi się golami. PSG dziś gra o wszystko. W lidze mają nieco wyje'bane, zwłaszcza Mbappe. Od czasu ogłoszenia swojej decyzji (chociaż on sam nic nadal nie powiedział publicznie), Mbappe nie zagrał w żadnym meczu ligowym 90 minut. Wchodzi z ławki na 30, albo schodzi po 60 minutach, często wyglądając, jakby nie był zaangażowany albo zainteresowany. W Lidze Mistrzów jednak nadal wydaje się faktycznie zmotywowany, by coś osiągnąć już w tym sezonie. Powiedzmy wprost, jak dla mnie Barca to też nie jest najsilniejszy przeciwnik na świecie obecnie, ale już taki, że porażka PSG wydaje się jak najbardziej możliwa. Mecz, który podsumuje ich cały rok. Yamal to taki nowy Mbappe, taki młody a już ciągnie klub.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...