Treść opublikowana przez ogqozo
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Nintendo miało duży udział w finansowaniu i tworzeniu Snipperclips. Nie ich programiści, ale ich decyzja że to wyszło i jak, ogólnie. Gra miała już zielone światło do wyjścia na Wii U, ale chyba dopiero po tym, jak się dowiedzieli o Switchu (gdzie nie zapraszano byle każdego indie developera), dodano multiplayer, który zdefiniował tę grę. W sumie to większość gier Nintendo to kolaboracje jako wydawca z de facto innym studiem (Monolith, Game Freak, Grezzo, Intelligent, ND Cube, Indieszero, Good Feel, ArtePiazza, Creatures, Platinum, Retro, Camelot, Mages...), ale szkoda że nie robią więcej takich akcji, że faktycznie jakiś indie z ciekawym pomysłem i dobrą jakością im coś robi, mając w zamian za nieco budżetu więcej ekspozycji jako ex dla Nintendo. NO ALE. Gry na Switcha się po prostu za dobrze sprzedają, żeby dla Nintendo był sens jeszcze więcej ich wydawać - portfel klienta nie jest z gumy. Studia zaś zazwyczaj nie chcą rezygnować ze Steama.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Drag Drive fajnie się grało na evencie, mając po 3 TV ustawione dla ekipy obok siebie i sporo miejsca na szuranie po stole, ale cała gra pachnie strasznym niedojebaniem. Nie mówią nic o zawartości tej gry, nic nie pokazują - to ma być jeden mecz w pustej przestrzeni na niepomalowanym asfalcie i tyle? 10 sekund gameplayu jako zwiastun na 2 miesiące przed premierą... Zazwyczaj się pokazuje różne rzeczy w takim zwiastunie, różne tryby, akcje. Brzmi jak zmarnowanie pomysłu na grę, której bez zawartości prawie nikt nie kupi. Nintendo nadal ma trend rozczarowywania ilością kontentu w wielu swoich grach (nie wszystkich, ale wielu), nie wiem jak mało musi być tutaj, że to sprzedają za 20 euro.
-
Hyrule Warriors: Age of imprisonment
Zawsze coś od siebie wnoszą. Three Hopes ma np. dość indywidualne jednostki, różniące się do siebie. Age of Calamity ma z kolei pomysł na minibossów. Teraz wszyscy się zgadzają, że najlepsza gra serii to nowe Origins na duże sprzęty, ale na pewno Fire Emblemy i Zeldy należą obok One Piece'a 4 do najwyżej cenionych części. Najbardziej zawsze są to gry dla fanów danego tematu, scenariusza, postaci.
-
NBA
Przepisy NBA są takie dziwne. Czasem zespoły chcą przegrywać, i się cieszą. Czasem zespoły chcą mieć zawodnika tylko dlatego, że... trzeba mu płacić masę kasy, nawet jeśli jest kiepski lub nie gra. Kluby kombinują na lata zaś, w którym roku mieć ile miejsca, kogo rzucić za kogo, by nagle za 3 lata mieć miejsce na gwiazdę... Wielu zawodników w NBA jest dla klubów tylko kontraktem, prawnym kruczkiem, by móc odpowiednią wysokość kasy puścić w wymianie "przyszłość za teraźniejszość" (wybory w drafcie za kogoś, kogo faktycznie kluby chcą). Tak wielkie ruchy jak Kevin Durant do GSW, w jednym momencie są możliwe, a w każdym innym nie są. Nawet tego samego lata, kluby muszą myśleć, w jakiej kolejności zrobić TO SAMO, by móc, bo to samo w innej kolejności i już nie mogą (np. najpierw ten koleś musi podpisać, potem tamten...). Potem się mówi o zawodnikach "ten to zdobył mistrza", "ten to zawsze przegrywał", jakby tak o sami grali, jakby siła tych ekip nie zależała od tysiąca dość randomowych zbiegów okoliczności według tych reguł. Teraz wygląda na to, że przy wszystkich ograniczeniach dla bogatych ekip, metoda na zespół to przepis na lata: Zbierać młodych aż będą dobzi, zebrać "assety" do wymiany i wysokie kontrakty mniej fajnych graczy - potem w ostatnim momencie wymienić na dobrych graczy, dotychczasowych przedłużyć bo to nadal wolno, i w rezultacie mieć wielu dobrych zawodników. A potem... zesrać się. Bo dobrzy zawodnicy wszyscy oczekują wysokiego kontraktu, mają płace ogromnie ponad limit, przez lata już nic nie mogą zrobić, żadnych wymian, nikogo dodać, a zawodnicy zaczną zawodzić. Zaś rachunek zacznie się robić znacznie większy według zasad CBA. No i trzeba będzie ten elitarny skład samemu rozmontować. Mniej więcej tak mistrza zdobyły Boston, Denver, Milwaukee (dwa z nich sięgnęły "w ostatnim momencie" po tego samego Jrue Holidaya), wcześniej taki klin spotkał Golden State Warriors. Tak już chyba jest. "Okienko na wygraną", "timeline". Boston nadal może grać dobrze bez Jrue i Porzingisa, myślę, że na razie resztę zostawią. Myślę, że po to oddają starszych, by nadal oprzeć się na duecie Tatum-Brown. Dwóch oddali, no i 39-letni Horford jest bez kontraktu, nie wiadomo, może skończyć karierę, może pójść gdzie indziej. To już trzech zawodników oddanych, a Tatum, Brown i White mogliby zostać... Jak już to myślę, że prędzej White pójdzie, kończy zaraz 31 lat... Ale White jest strasznie dobry i strasznie ważny dla Bostonu, tutaj nie wierzę, że go puszczą za byle co, wiele klubów by go chciało mieć.
-
Nintendo Switch - temat główny
Jedynka jest najbardziej przystępna w tym sensie, że najprostsza i wszystko jest tak zrobione, by miało sens dla kogoś, dla kogo to wszystko jest kompletnie nowe i robi pierwszy raz. Nadal bardzo bogata gra, ale jak się opanuje kilka rzeczy to się gra. Trójka jest najbardziej przystępna w tym sensie, że jest dopracowana, ma wiele uwygodnień, jest jasna, atrakcyjna, mało powtarzania i ogólnie najlepsza w tym sensie. Z kolei Dwójka jest dość kompleksowa, ma wysoce kontrowersyjne mechaniki i treści i strasznie powoli się rozkręca. X stawia raczej na wolność open worlda i siatkę wielu mniejszych wątków, niż jeden duży wątek że możesz iść do przodu jak ci każą i tyle, od czego wielu fanów jRPG się odbiło, a Monolith powiedział, że jak gejmerom to nie pasuje to sorry i więcej już nie będą tak robić.
-
Rematch
Gra jest wielkim fenomenem, jak na sportówkę "indie" (tak naprawdę całkiem duże studio, no ale, nie jest to EA ani 2K). Ogłoszono już teraz milion sprzedanych gier, i 2,5 miliona graczy.
-
France : Ligue 1
A jednak. Komisja Kontroli Klubów ogłosiła, że Olympique Lyon został zdegradowany do drugiej ligi. DNCG: STATEMENT OF DECISIONS OF 24 JUNE 2025 | LFP - Professional Football League Pewnie mogą się odwołać...
-
TRANSFERY
Jak się spodziewano, Wirtz, Kerkez i Frimpong w składzie mistrzów Anglii. Ponadto pamiętamy, że do klubu dołącza teraz Mamardaszwili z Valencii, który miał znowu trochę kapitalnych występów w ostatnim czasie, np. z Realem i Sevillą. Mocne nabytki Liverpoolu, choć na rzut oka nie do końca korelują z pozycjami, gdzie mają obecnie braki. Możliwe są dalsze transfery, np. dziewiątki i obrońcy (pada nazwisko Marca Guehiego - Palace ma być pogodzone, że stoper reprezentacji Anglii z nimi nie przedłuży, i niedługo sprzedać). Co ciekawe, do Leverkusen ma powędrować Jarell Quansah, za opłatą transferową... ponad 30 mln funtów? To musi być część transferów Wirtza i Frimponga... Quansah ma talent, ale prawie nie grał w tym sezonie, a to jest jedna z najwyższych opłat w historii Bundesligi, przynajmniej poza Bayernem. Liverpool opuszcza też wychowanek Nat Philllips, po całym życiu spędzonym na wypożyczeniach - do WBA.
- Clair Obscur: Expedition 33
-
NBA
Tutaj było to przewidywalne. Haliburton miał dość poważną kontuzję i gdyby to nie były playoffy, to pauzowałby kilka tygodni. Jednak wyszedł na mecz. Mówił wiele o tym, że nie może odpuścić w tym momencie. Game 7 finałów to okazja pewnie raz w życiu. Poszedł na maksa, tego też oczekuje się od sportowców. To pachniało jak ryzyko, i niestety skończyło się tragedią. A ludzie więcej mówią dziś o nim, niż o zwycięzcach. Skończyło się jak Durant w 2019, też cisnął mimo kontuzji łydki i też poszedł achilles w finałach. Podobnie chyba z Klayem, gra mimo poważnej kontuzji łydki, o ile pamiętam - i Warriors przegrali mistrza, a także zespół czekał sezon przegrywania. System playoffów zmusza zawodników do ryzykowania całej przyszłości, by wygrać jeden ważny mecz teraz. Na pewno był to mroczny koniec sezonu, Haliburton wygląda na achillesa i stracony sezon, Tatum stracony sezon, Lillard stracony sezon. Kyrie Irving miał ACL pod koniec sezonu regularnego i pewnie w 2025-26 wiele nie pogra. Cztery z większych gwiazd ligi już mają po następnym sezonie. To nie koniec, Durant wrócił po achillesie w zadziwiająco dobrej formie, no ale większość zawodników pewnie nadal nie będzie już nigdy taka sama nawet po powrocie.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Trochę zależy od ciebie, bo zabijając ludzi, sam produkujesz duchy hehe. Raczej obu jest sporo, są różne typy, ale też dużo potężniejsze narzędzia przemocy w ręku gracza.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Było w relacjach mocno mówione o dodaniu walki, każdy ze studia to mówił i rozmawiał o tym z dziennikarzami, dawałem wiele cytatów. Ogólnie to Kojima podobno uznał, że po pierwszej grze już wszyscy znają dobrze specyfikę Death Stranding i ich to nie uderzy, więc może dodać walki żeby coś rozruszać. Wszyscy włącznie z Kojimą mówią, że gra ma bardzo podobny feel w łapie do MGS V.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Wiadomo, że oceny będą wyższe niż jedynki, bo recenzje będzie pewnie pisać jakiś fan jedynki. Jak ktoś powie "Death Stranding? Nienawidziłem, wyłączyłem po pół godziny", to pewnie nie dostaje w dużej redakcji Death Stranding 2 do recenzji. Od Death Stranding sporo osób się naprawdę odbiło, co jest dość rzadkie z hitami AAA. "Edge" napisał, że to pierwsza gra w historii pisma, której nie byli w stanie przejść lol. Z tej racji ich recenzja nie miała oceny, ale pewnie byłoby to góra 4/10 z sympatii, a może i 1/10. Teraz, jestem dość pewien, że dwójka dostanie co najmniej 8/10. Podstawą wysokich ocen w masowych recenzjach gier jest spełnianie oczekiwań, przewidywalność, unikanie tarć - Death Stranding 2, według relacji mediów z obozu (na którym przeszli praktycznie pół gry!), właśnie to robi. Ma być podobne do jedynki, tylko ulepszone. Gra ma świetną realistyczną grafę i po prostu wciąga, masz strzelanie, masz masę statsów do rozwijania, to co trzeba dzisiaj. Nie wiem, w sumie nie oczekuję żadnego szoku po tej grze, będzie uznana za dobrą, ale nie szykuje się nic, czego byśmy nie wiedzieli... Może w scenariuszu będą absurdalne, trudne do zaakceptowania scenki? Taaa, na tym etapie nie ma już chyba niczego, co Kojima mógłby zrobić, co nie wywoła reakcji "ok, to Kojima".
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Aonuma wydaje się nie być fanem remake'ów bez powodu. Ktoś powie: "ulala, to po co je robi?". Ano, Aonuma twierdzi, że zawsze jest jakiś praktyczny powód. Opisywał te gry jako dobrą okazję do zobaczenia, jak stare Zeldy zniosą przeniesienie w świat HD, i na co zwrócić uwagę - co miało de facto służyć głównie developerce nowej Zeldy na Wii U. Wind Waker HD miał dawać możliwość wypróbowania wielu nowych technologii związanych z HD i Wii U. Twilight Princess HD miało służyć testom wykonania kompana-wilka (ostatecznie pomysł został porzucony w Breath of the Wild, choć jego efekty można zobaczyć, aktywując odpowiednie wilcze amiibo, zresztą fajnie to wygląda, trochę aż szkoda że większość graczy musi chodzić samemu bez uroczego wilka). Co do Link's Awakening, to był bardziej po prostu fanem gry lol ("ciężko dziś kupić oryginał na GameBoya, więc uznałem, że dobrze by było zrobić remake"), ale podejrzewam osobiście, że pewnie Nintendo chciało zobaczyć, co można zrobić w dziedzinie Zeld 2D, bez pisania nowej zawartości - na pewno taki był ostatecznie efekt, bo w bliźniaczym stylu dostaliśmy potem Echoes of Wisdom. Prosty port z Wii U mogliby zrobić studenci, ale pewnie Nintendo sięgnie po taki, gdy nie będą mieli nic lepszego do wydawania. Mnie ciekawi w sumie bardziej, czy mają jakiś zamiar zrobić Four Swords Adventures, co prawda Game Share nie obsługuje 4 graczy, ale może mogliby to dostosować potem, i promować tę nową funkcję w ten sposób. FSA to najstarsza Zelda, której nie ma na Switchu. Poza nią, jedyne Zeldy, których nie ma na Switchu w formie online, to te z DS-a i i 3DS-a. No i Twilight Princess, ale ta pewnie niedługo dojdzie, w formie GC i/albo HD.
-
Death Stranding 2 On The Beach
No powoduje rozpad, ale co to wyjaśnia w tym momencie tematu? W grę gra masa ludzi i tworzy swoje budowle, z czego NIEKTÓRE pojawiają się w mojej grze, i ogólnie świat każdego gracza wygląda inaczej, de facto każdy save jest osobnym serwerem. Na pewno nie wszystkie konstrukcje innych graczy są w mojej grze, na pewno też nie żadne - co tym kieruje konkretnie, to nadal pewna tajemnica. Naprawy rozpadających się dróg też są trudne do określenia. Kto szybko przejdzie grę, nawet tego nie zauważy, bo trzeba by spędzić w grze z 50-100 godzin, by droga się serio rozpadła do momentu nieużywalności. Raczej każdy, kto gra dłużej, dostrzega, że drogi w kiepskim stanie zaczynają dostawać naprawy online - ale czy na pewno są żywi ludzie, którzy o to dbają, i jak ich dobiera, że akurat tobie naprawią? Czy zawsze są to prawdziwi ludzie? Po długiej grze, nie mam nadal pojęcia. Doświadczenie różnych graczy, mających włączony online, jest różne, niektórzy mówią o znacznie szybszym niszczeniu się dróg, niż ja doświadczyłem, chociaż może dużo śpią w grze itd. i to przyspiesza, bo to prawie na pewno przebiega zgodnie z czasem fikcyjnym w grze, a nie prawdziwym upływem czasu w konsoli. Obecnie włączając grę (nowy save od początku w ostatnim miesiącu), widzę w większości świeże rzeczy, ale też sporą obecność graczy, którzy nie logowali się od roku, dwóch, albo i trzech. Gra raczej nie liczy za bardzo postępu, czasu i rozpadu, jeśli nie włączamy gry w ogóle, więc jest to możliwe, ale chuj wie, jaki jest priorytet czego. Widziałem wiele osób, które mówiło, że nigdy nie doświadczyło nowej drogi - wszystkie sami zaczęli, i najwyżej potem ktoś dołożył. Tutaj jednak ktoś pisze, że podobno włączył grę i wszystkie drogi były gotowe i speedrun w pół godziny. Osobiście nie grałem online na premierę, to nie mam porównania. Mi się wydaje, że drogi online nie pojawiają się w ogóle przed podłączeniem lokacji, co oznacza dojście do niej na piechotę, a że główny wątek gry nie zawiera tak dużo backtrackingu, to nie wiem, ile to może zmieniać właściwie. Gdy ja grałem pierwszy raz online (kilka dobrych lat temu, ale przed wydaniem PS5), to naprawdę dużo było drylowania samemu i zbierania materiałów i robienia dróg i tyrolek samemu, a jazda gotowymi drogami - może potem, by robieniu 5 gwiazdek i jeżdżeniu sobie tam i z powrotem. Do tego dochodzi np. system PRZEPUSTOWOŚCI CHIRALNEJ. Gracze offline chcący stworzyć logistyczne imperium mają mocno pod górkę z budowaniem, bo za chwilę muszą niszczyć własne obiekty, by móc postawić jakiś inny, strasznie mnie to męczyło, z kolei obiekty online chyba nie wliczają się do tego limitu. O ile dobrze kojarzę. Teraz na pewno nie mam takiego problemu. Tajemniczy system online.
-
NBA
Dzisiaj Game 7 finałów NBA, czyli jakby największy mecz ever. Ponadto grają dwie fascynujące koszykarsko ekipy, no i kompletnie niespodziewane jeszcze niedawno, że mogą być w finałach NBA. Zwłaszcza Pacers, którzy są na granicy bycia DALECE najbardziej sensacyjnymi mistrzami w historii NBA. Z drugiej strony, Houston Rockets właśnie pozyskało Kevina Duranta, za 22-letniego Jalena Greena, Dilona Brooksa, i trochę wyborów w drafcie. Dla staruchów, to może bardziej interesujący news, niż obecne wyniki. Durant ma za sobą świetny sezon. Wyniki Suns były kiepskie, ale kurde - w meczach, w których Durant nie grał, Phoenix zostało totalnie zmasakrowane, wygrali bodaj 4 mecze na 21 czy jakoś tak, o ile pamiętam. Za to grając z Durantem, byli jednak znacznie lepsi, całkiem solidni, nie bez powodu, bo Durant mimo wieku grał bardzo dobrze. Potencjalnie spore wzmocnienie dla już dobrej ekipy Rockets, ale Green nadal ma potencjał na gwiazdę, młody jest.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Ja teraz gram i chyba nadal nikt nie wie lol. Mam wrażenie, że część obiektów jest stworzonych domyślnie i zawsze jest w tych samych miejscach, gdzie była 5 lat temu, ale szczerze to niektóre z nich sam postawiłem lol, więc może po prostu miejsce postawienia np. mostu jest generalnie oczywiste, zwłaszcza że jest trochę ograniczeń, cpo do miejsca, gdzie rzeźba na to faktycznie pozwala. Gra offline wydaje mi się niewyobrażalnie powolna, chociaż - mocno zależy, co kto chce zrobić. Główne questy i tak się zazwyczaj robi tak samo, bo nic tam jeszcze nie ma. Rozwijanie całego świata i robienie gwiazdek i lajków w sumie większość graczy może olać, ale dodatkowe obiekty pozwalają robić znacznie więcej naraz. Czy to lepiej, czy gorzej, sam nie wiem, chodzi się nawet fajnie, ale też np. robienie samemu dróg (bo zrób mi bez infrastuktury quest, gdzie wymagane jest kilkaset kilogramów na drugi koniec mapy) to w dużej mierze po prostu powtarzanie, nikt czystym "skillem" nie zbierze tych tysięcy ceramicsów. Teraz jak gram - uważam, że to świetnie wykonana gra, bardzo wciągająca, bogata, dopracowana, z ciekawym sterowaniem i akcją intensywniejszą niż wiele gier gdzie mordujemy. Nadal uważam, że ma jedną prawdziwą WADĘ - absolutnie nienawidzę tego, że nas łapie BT. Nie wiem no, nigdy się nie mogę z tym pogodzić. Chociaż unikanie BT ma dość jasne reguły, to mi się nie chce tego robić tak często, jak gra wymaga, a bycie złapanym NIESAMOWICIE spowalnia grę. Jest to estetycznie bardzo fajny motyw, ale strasznie mi stoi na drodze do dostarczania paczek, jak mnie złapie BT, nadal zazwyczaj po prostu daję "load latest save" jak to się stanie, bo od tego momentu ratowanie dobrego stanu paczek nie jest warte czasu. Kurde, dopiero dzisiaj czytając o grze i Poznaniu i Gosi się dowiedziałem, że Low Roar nie żyje. Tylko parę lat starszy ode mnie, masakra.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Myślę, że decyzja Asusa, że nawet ich pecet "Xbox" ma LCD, rzuca nieco perspektywy rynkowej na ten aspekt. Ogólnie zakładałem, że NA DZISIAJ, lepiej by na pewno było zrobić do Switcha OLED i odstawić inne bajery, bo na dzisiaj, na pewno dałoby to imo lepszy efekt - tyle że Nintendo, myśląc o długiej generacji grania, wolało jednak włożyć do konsoli bajery, których dodanie poźniej wymagałoby przepisywania softu, ustanowić standard, a potem w razie możliwości i malejących cen ewentualnie zmieniać rzeczy, które nie wymagają przepisywania softu, jak np. dodać ekran OLED. Tak głównie to widzę. Niemniej, Asusowy nowy "Xbox" jest głównie porównywany do pecetów, gdzie nie ma takich zmartwień - a i tak firma broni decyzji o włożeniu ekranu LCD. Mówią, że: "kochamy OLED, ale nie możemy oddać VRR. W dzisiejszych czasach, sprzęt do grania oznacza VRR" OLED z tymi funkcjami jest za drogi OLED żre za dużo energii A mówimy o pececie, gdzie wymagania klientów co do ceny, czasu na baterii są znacząco inne. Sprzęt ma też wiele innych możliwości ograniczenia ceny w porównaniu do Switcha. Nadal jednak mówią, że różnica ceny i baterii była zbyt duża. Asus raczej zna możliwości, bo produkuje telefony OLED (chyba żaden z takowych jeszcze nie ma zarazem prawdziwego VRR) oraz tradycyjne laptopty z klawiaturą (gdzie chyba jako pierwsi wprowadzili OLED z VRR, o ile rozumiem). Czy VRR faktycznie tyle daje, to kwestia gustu...
-
Luźne gadki
Niezbyt czaję związek. Hitzlesperger, jak rozumiem, ogłosił w TV, że jest gejem, by się ludzie dowiedzieli. Mbappe zaś miał zdjęcie z kimś, kto według ploteczkowych portali jest trans modelką, ale jakoś nie wiem po tym zdjęciu, czy to ta sama osoba - a nic poza zdjęciem nie ma. Trochę co innego niż wyjście do TV i ogłoszenie. Właśnie to, że tak z dupy bez powodu o tym piszą stronki, wrzucają jakieś randomowe zdjęcia, przecież to właśnie jest to, o czym piszesz? Wygląda mi, że nikt nie ma żadnych konkretów, że coś takiego w ogóle było. W tych linkach, Marca mówi naukowo, że mówią to "media włoskie i francuskie", Corriere, że "media zagraniczne", a Gazzetta, że "krążą plotki", typowe konkretne opisy źródła gdy coś jest prawdą w necie. Gazzetta w tym krótkim artykule ma jasne kłamstwo, bo wiąże cytat "znalazłam faceta, który mnie akceptuje" z Mbappem, tyle że ten cytat był z wywiadu 6 lat wcześniej lol (w otwartym artykule w sieci, dwie sekundy Gugla), a modelka ma znanego chłopaka, z którym pokazuje się (czy pokazywała) na eventach. No przecież to właśnie wygląda jak robienie klików z niczego, by ludzie go wyśmiewali. Meh, już wolałem szajbę sprzed 10 lat że Cristiano Ronaldo ma GEJOWSKIEGO KOCHANKA, przynajmniej było wiadomo, że faktycznie do Badriego latał codziennie do Maroka, i była to znana osoba i robili sobie wyraźne zdjęcia że są razem i się przytulają. A i to była jakaś śmiesznostka, podobno Realowi się to nie podobało i kazali przestać (latania do Maroka codziennie, nie ruchanka, chociaż kto wie, Marca ma ploteczkę...). Ale nie powiedziałbym, że przy całej sławie Cristiano Ronaldo (chyba najbardziej sławnego mężczyzny na Ziemi), był to jakiś wielki i długi temat na lata. Jakby Cristiano (albo Mbappe) ogłosił w TV specjalnie, że jest gejem i to ważne, by ludzie wiedzieli i tak jest - jasne, ludzie by to więcej komentowali, no tak działa świat, jeszcze, na szczęście...
-
Luźne gadki
Musiałem wstecz-wyguglać obrazek, żeby coś zrozumieć z tego posta. No... nie wiem, nie czaję za bardzo co miało się wydarzyć dla osoby "która regularnie czyta o piłce", bo pilkarz był z kimś na plaży. Bo z tego co rozumiem to taka jest cała historia - zrobiono mu raz kiedyś tam zdjęcia z kimś. Real miał wydać comunicado oficial, czy co właściwie? Jeszcze PODOBNO z kim był na plaży lol, bo to są ploteczki internetowe z najgłupszych portali, mówiąc, kto to w ogóle jest na zdjęciach. I czy na każdym jest ta sama osoba. Pierwsze zdjęcie nie pojawia się nigdzie w Google i nie wiem kogo ma przedstawiać i co znaczyć dla tej historii, drugie to znana postać (mająca publicznego partnera), trzecie z Mbappem, ale z tej pozycji to chuj wie czy to ma być ta sama osoba co na pozostałych. Analizować nie będę bo nie wiem co to ma dać, ale jak dla mnie zupełnie inny kształt nosa, włosy podobne... nie wiem czy to ma być w ogóle ta sama osoba. No nie wiem, co świat piłki miał konkretnie z tym zrobić, żeby nie było szoku?
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
No miałem, PRZY NICH tak, obie te rzeczy to prawda. Będąc w połowie drogi między niegdysiejszymi handheldami i pecetami, jest się ciężkim bydlem. Tamte sprzęty są w ogóle do czego innego, naprawdę nie wiem, czemu non stop w temacie "Switch 2 ogólny" wszystko ma dotyczyć pecetów. Na 3DS-ie (nie XL) się grało tak że sobie siedzisz gdzie chcesz, trzymasz jednym palcem, pyk pyk, jak czytanie broszury. Jak obsługa była dotykowo to mogłem sobie leżeć w łóżku, w pełni poziomo na boku, i grać. Wiadomo, że technologia i "rozwój" sprawiają, że to był jedyny kierunek, by zrobić realistycznie nowy sprzęt dla masowego odbiorcy współczesnych gier, no ale cegiełka to jest.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Było wiele razy w temacie, no ale nie dokładnie na to przy sobie, tak że w skrócie... Switch 2 odpala gry na mocniejszym sprzęcie. Jeśli gra miała od zawsze ustawienia takie, że np. "rozdzielczość dynamiczna, zależy ile system wyrabia", albo "framerate dynamiczny, zależy ile system wyrabia w danym momencie", to te rzeczy zaiste z automatu są dużo wyżej na Switchu 2. Również loadingi mogą być znacznie szybsze itp. Wszystko, co polega po prostu na szybszym czytaniu tych samych danych, do jakiegoś stopnia jest szybsze odpalone na Switchu 2. Specjalne uaktualnienia do osobnej wersji S2 mogą dodawać nowe rzeczy do danych gry i zmieniać znacznie więcej, tutaj po prostu zależy od gry. Ich cena też kompletnie zależy od wydawcy, zależnie od chęci i zakresu zmian. Nintendo na razie chce kasę tylko za większe uaktualnienia do Zeld, pozostałe gry dostały mniejsze patche za darmo. Z innych gier, np. No Man's Sky daje wersję S2 za darmo, Fantasy Life sprzedaje upgrade za 8 zł, a Rune Factory za 40 zł.
-
Nintendo Switch 2 - temat główny
Zawsze wkładałem dwa palce z tyłu lol. Przecież już OLED miał grubość i rozmiar połowy peceta, ciężkie bydle. No dobra, jak pomyślę, to w przypadku Switcha OLED chyba zazwyczaj wsadzałem jeden palec na dole, a dwa na górze. Tutaj klapka jest inna, to nieco inaczej się układa, ale można też różne konfiguracje wypróbować.
-
Death Stranding 2 On The Beach
Postać Luki Marinellego jest istotna - "zastępuje Cliffa z jedynki", według Kojimy. "Ale by fani byli usatysfakcjonowani, musiał to być aktor, który przebije Madsa". "Spektakularny aktor. Zazwyczaj podczas nagrań, wchodzi Lea, wchodzi Norman - ludzie głównie siedzą na komórkach. Ale gdy Luca zaczynał nagrywać, wszyscy odkładali telefon i oglądali". Gdy już pokazano postać publicznie, Marinelli miał powiedzieć Kojimie: "Snake to wspaniała postać. Jestem taki szczęśliwy, że gram Snake'a". Kojima wyjaśnił wtedy aktorowi, jaką postać zagrał: "nie, nie jesteś Snake'iem. Po prostu nosisz bandanę!".
-
Rematch
Wygląda na to, że tak właśnie jest. Recenzje mówią o "nieoszlifowanym diamencie", opisując bardzo wciągającą grę, która w dobrych momentach potrafi być najlepszą sportówką, najlepiej zrealizowaną wizją faktycznego sportu online - ale narzekając na oczywiste problemy techniczne. Ciekawe połączenie, ludzie wydają się zarazem wciągnięci w "jeszcze jeden mecz", jak i kompletnie wkurwieni i zniechęceni grą lol. Lekko szkoda, trochę spodziewałem się dobrego budżetu i czasu na dopracowanie po tym, jak developer odniósł sukces z Sifu, a wydawca Kepler wyrósł na absolutnego potentata wydającego się mieć złotą rękę, zwłaszcza po Expedition 33. Mimo wszystko, Kepler utrzymuje reputację wydawcy, który inwestuje w odważne, świeże projekty. Teraz pytanie, czy premiera to początek marszu do ulepszania Rematchu, czy gra krótko pożyje i nie spełni nigdy potencjału. Gra ma do poprawienia w sumie wszystkie podstawy - netcode, sterowanie, kamera, bugi, ilość zawartości, infrastruktura turniejowa. Twórcy potwierdzili nawet w dniu premiery, że "już ciężko pracują nad poprawkami i ulepszeniami". Gra ma jasny i publiczny plan, pierwszy w kolejce jest crossplay, który miał zdążyć na premierę, ale pojawiły się problemy. A może nie trzeba więcej, może nie każda gra musi rządzić i dominować rynek? Ten indyk osiągnął milion graczy pierwszego dnia, i 100 tysięcy równoczesnego peaku na Steamie, i może to już czyni go fenomenem. Może lepiej się nie da z takim budżetem. Każdy z nas zapamięta tę specyficzną, świeżą frajdę pierwszych meczyków w Rematcha.