
Treść opublikowana przez Wredny
-
Elite: Dangerous
Tak, ale czasem planeta, na której jest ten port, jest jeszcze nieodkryta. Miałem tak kilka razy. Zerknij na mapę systemu i zobacz, czy masz gdzieś "czarne dziury", w sensie, że np stacja orbitalna powinna być "podłączona" do orbity jakiejś planety, ale na mapie tam nie ma nic - poleć w te okolice, odpalaj skaner i po chwili powinieneś uzupełnić braki w kartografii :)
-
Elite: Dangerous
Ja ostatnio odstawiłem, bo straszny z tego pożeracz czasu, ale i tak wracam, a wtedy wsiąkam na kilka godzin - dużo tu grindu i ogólnie sporo motywacji, żeby podbić ilość tego czy tamtego i czas leci, nawet nie wiadomo kiedy. Ale "z doskoku" jak najbardziej można grać, nie trzeba "bansaiować" :P
-
Until Dawn
Ja tam kupiłem w pudełku parę dni temu. Lubię powiększać kolekcję retail, dodatkowo znalazłem wersję angielską, więc okładka niespaskudzona tą wielką lochą o polskiej wersji językowej - same plusy. Gram sobie aktualnie i całkiem spoko filmik. Znane twarze pomagają w sympatyzowaniu z tym produktem, klimacik jest, a jump-scare'y robią robotę, zwłaszcza nocą na słuchawkach. Na razie bardzo fajny przedstawiciel filmo-gierek.
-
The Last Guardian
Ale grałeś Ty kiedyś w inne gry Uedy? ICO i Shadow of the Colossus? To byłoby Twoje "demo" i wiedziałbyś, czego się spodziewać. W czasach bezdusznych samograjów, taki tytuł nastawiony praktycznie w 100% na czysty gameplay i nienachalne, ale w naturalny sposób ciekawe zagadki, to taka perełka, że trzeba być niezłym Januszem, by tego nie docenić :)
-
Days Gone
Ale będzie fapanko przy foto mode, jak w Horizon - 30h grania i drugie tyle ustawiania kamery, bo co chwila jakiś widok, ryjący beret :)
-
Elite: Dangerous
Wkręciłem się na maxa w misje na powierzchniach planet - są mało płatne (przynajmniej na początku), ale dają dużo większy influence itp. W każdym razie mam pytanie - żeby zeskanować data point muszę wejść do wieżyczki, ale po zeskanowaniu jak mam z niej wyjść do kokpitu SRV?:)
-
Days Gone
Jak temat zombiaków jest zrobiony dobrze (jak w TLoU, Dying Light czy tutaj) to mogę grać tylko w takie produkcje. Nie mam dziecinnej jazdy jak Angry Joe, który z miejsca skreśla gry o tej tematyce, bo ma ich dość, jednocześnie zagrywając się w milionowe Call of Duty czy Maddena. A w State of Decay bym chętnie pograł, ale wyszło na niewłaściwe sprzęty. Jedynkę trochę liznąłem na laptopie, ale granie na kompie jest dla psycholi - spoko indyk, ale nie porównujmy tego do gier AAA.
-
Elite: Dangerous
Ja sobie zmieniłem rozglądanie się - zamiast żyroskopu, używam prawej gałki (oczywiście po kliknięciu R3). Reszta bez zmian. A odnośnie tego, co pisałem wcześniej, o zniszczeniu czarnej skrzynki - misja nie przepada, bo skrzynka się zrespi, trzeba tylko znów lecieć na orbitę planety, w okolicach której wyłapaliśmy sygnał i czekać na info o kolejnym.
-
Elite: Dangerous
Fak! Właśnie miałem misję odzyskania czarnej skrzynki, namierzyłem cel, ale leciałem zbyt szybko i "target destroyed". Jedynie resztki towaru latają w przestrzeni, ale skrzynki już nie ma, więc pewnie będę zmuszony przerwać misję i podpaść zleceniodawcy... Szkoda, że gra od razu sama nie robi update'u misji. No chyba że to oznacza jakąś nadzieję, że może znajdę ten sygnał raz jeszcze i będę mógł odzyskać Black Boxa? Za mną też pierwsza misja na planecie. Łazik jest świetny, szkoda tylko, że nie ma więcej miejsca na cargo i po dwóch zebranych kanistrach, muszę robić transfer do statku. W każdym razie świetna zabawa i miła odmiana od latania z punktu A do B.
-
Days Gone
Oj tak, dziś widziałem ten filmik. Fajnie że w końcu wrzucili go w całości, bo wcześniej po YT hulały tylko fragmenty tego playthrough. Nie mogę się doczekać, chyba na żaden nadchodzący tytuł nie mam takiego hype'u, jak na DG właśnie. Mokre marzenie fana TWD. Na początku miałem obawy o downgrade, że "sandbox nie może wyglądać tak dobrze" itp, ale po ograniu Horizon jestem w stanie uwierzyć we wszystko :)
-
Destiny 2
A ja wręcz odwrotnie, choć jeszcze sam do końca sobie nie ufam :) Chciałbym jednak wyrobić sobie odporność na D2-Hajp, bo oszczędziłoby mi to masę czasu (a koszmarne zaległości nie powiększałyby się tak bardzo) i kasy (bo jednak każdy dodatek trzeba by kupić, by być na bieżąco). Uwielbiam Destiny, wbiłem platynkę (choć 100% nie mam), spędziłem tam masę czasu, poznałem wielu świetnych ludzi i zayebiście się bawiłem, ale nie mam już tyle czasu, co wcześniej, umówienie się w kilka osób na konkretną porę, by poświęcić 2-3 godziny na jakiś rajd... nie widzę tego jakoś... Mam więc nadzieję, że będę potrafił się oprzeć pokusie i nie kupić D2, choć sam mój post w tym temacie (który niby ma mnie nie obchodzić) świadczy o tym, że do końca nie mogę być pewny swojej reakcji w dniu premiery :)
-
Elite: Dangerous
Cobra MKIII to najlepszy wybór na początek. Viper to typowo pod ściganie piratów, bo zero ładowni wyklucza go z górnictwa, przewozu osób, poważnego handlu czy grubszych misji kurierskich. W każdym razie ja Sidewindera dopakowałem jednak, bo jak kupiłem Cobrę, to okazało się, że brak jej zasięgu i utknąłem w jednym systemie, bez możliwości dostarczenia towaru, który załadowałem. Postanowiłem więc, że polatam jeszcze pierwszym stateczkiem, bo ma większy zasięg, dopakuję go i zarobię na upgrade Cobry. Uzbierałem nim 4mln Credistsów i w końcu mogę się przesiąść na odpicowaną Cobrę :)
-
Elite: Dangerous
Też to miałem. Polecam wylot ze stacji, anulowanie lądowania i ponowną prośbę o pozwolenie. Czasem jakiś NPC zamuli i zostawi "furę" na zewnątrz. A może to ta przemęczona obsługa lotniska? W końcu to oni powinni ściągać statki do podziemnych hangarów.
-
Elite: Dangerous
Nie ma za to trofeum
-
Elite: Dangerous
Plusik za babciną komodę A tak serio to fajnie musi się śmigać na tych urządzeniach, choć ja osobiście preferuję jednak wygodne wyebanie się na kanapie przed większym TV (chyba że źle odbieram, ale na zdjęciu wygląda na max 40").
-
Elite: Dangerous
Mocniejszym od Sidewindera? To jednak Cobrę polecam bardziej, bo Viper to taki trochę latawiec z zerową ładownością. Po pierwszym statku przesiadka na Cobrę jest najbardziej naturalna, bo to na tyle wszechstronny statek, że można nim różne rzeczy robić (w żadnej nie wyspecjalizowany, ale przynajmniej wszechstronny).
-
Elite: Dangerous
Olej te misje, ja nie byłem sobie w stanie poradzić z dwoma. Masz załapać podstawy, a na walkę przyjdzie jeszcze czas. Pobaw się w kosmicznego kuriera, handlarza, taksówkarza... uzbieraj trochę kasy na lepszy statek, wyposaż go i wtedy dopiero myśl o strzelaniu do innych. Póki co - staraj się nikomu nie wchodzić w drogę :)
-
Elite: Dangerous
Podczas naszej ustawki gadałem o tym na Party, teraz wrzucam fotkę instalacji o dość swojsko brzmiącej nazwie :P
-
Elite: Dangerous
A dasz wiarę, że są ameby, które pozbawiają się tej frajdy i kupują autopilota, by za nich lądował? Można sobie zmieniać kamerę, ale to raczej ciekawostka, by zajrzeć do kabiny i popatrzeć na swojego pamperka, lub zobaczyć jak sobie nasza maszyna leniwie sunie wśród gwiazd, z jakiegoś filmowego ujęcia, ale latać się na tym nie da - tylko kokpit.
-
Elite: Dangerous
Heh, kolejny złapany w sieć, a wszystko głównie przez Bansaia :) No Rebel Galaxy to w sumie taka indie wersja Elite, choć bez samodzielnego lądowania i poruszaniem się w jednej płaszczyźnie (no i z walką rodem z Assassin's Creed IV Black Flag, a ja wolę jednak typowy dogfight myśliwców, jak w ELITE właśnie). Choć trzeba RG oddać, że ma nawet jakąś przewodnią "fabułę" i świetną ścieżkę dźwiękową. W sumie polatałem trochę i odpuściłem, bo brakowało mi właśnie samodzielnego latania - bez tego kosmos jest strasznie nudnym miejscem :)
-
Elite: Dangerous
Heh, znów mam taką sytuację, że część obiektów w systemie jest niewidoczna (widzę stację orbitalną, ale podczepiona jest do czarnej plamy), więc muszę osobiście pofatygować się i przeskanować planetę, by pojawiła się na mapie systemu (pewnie na niej znajduje się moje lądowisko, na którym mam oddać misję). Na dodatek całkiem spory to system, więc jak się bujnąłem w stronę słońca to do najbliższej stacji mam 500 tyś Ls, raz już prawie wypstrykałem się z paliwa, bo to jednak praktycznie 30 minut podróży w supercruise w czasie rzeczywistym :)
-
NieR: Automata
Spoko, nie gniewam się Dla mnie japońska szkoła gier video była w wyraźnym zastoju, bo jakoś te wszystkie Pokemony czy Monster Huntery to typowe dziwactwa dla skośnookich i to jeszcze na kieszonsolki. Słabo im wychodziło docieranie do umysłów ludu zachodniego, stąd też przychylam się do opinii przywołanego przez Ciebie redaktora. Całe szczęście trochę się ogarnęli i już nie tylko największe nerdy i otaku znajdą w ich grach coś dla siebie, przynajmniej w niektórych :)
-
Elite: Dangerous
Tak jest, lądowisko na planecie, ale planety nie było. Dopiero jak postanowiłem wrócić ze zwiedzania układu i zadokować na drugiej stacji orbitalnej, planeta pojawiła się, jednocześnie ujawniając mój punkt docelowy :)
-
Elite: Dangerous
Miał tak ktoś może? Standardowy FedEX do systemu LHS 450, stacja McKay Prospect, przylatuję na miejsce, scrolluję listę dostępnych stacji i... nie ma takiej. Jako że podróż kosztowała mnie sporo paliwa, bo musiałem to zrobić na kilka skoków (zlecenie za 150tyś, więc warto jak na mój status), zadokowałem w najbliższej stacji, zatankowałem, przeglądam szczegółową mapę systemu i... nic. Dwa słońca, pas asteroid i dwie stacje, z czego na jednej właśnie jestem, a druga to też nie ta, której poszukuję. Kuźwa, normalnie do celu doprowadził mnie pokładowy GPS, wyznaczający trasę, więc to nie tak, że ja coś namieszałem. Czy może ta stacja jest tu gdzieś, tylko jeszcze nie odkryta, czy ki hooy?
-
NieR: Automata
No ja się oczywiście zgadzam, że japońce wracają do łask i cieszy mnie to bardzo, bo są tak dobre, że nawet ja, tak bardzo zachodni, się ponownie zainteresowałem. Wiadomo, że za gówniaka się grało w gry z KKW przez 90% czasu na takim PSX, na PS2 już ciut mniej, bo jednak wyszły te GTA, Jaki & Daxtery, Ratchety czy inne Splinter Celle, ale czasy PS3 to już zupełne odwrócenie proporcji i japońskie produkcje odeszły u mnie do lamusa. W sumie kilka by się znalazło, ale to głównie mordobicia, sportowe (PES) czy "Soulsy". Typowych "japońców" z zakręconą historią czy dziwnymi bohaterami to może z 10 bym naliczył: Na PS4 na razie oprócz NieR Automata, zaliczony jeszcze genialny The Last Guardian, w trakcie MGSV oraz Nioh, a mam jeszcze chętkę na FFXV, więc w sumie nie ma tak źle. Oczywiście do kompletu znów "Soulsy" (w tym Bloodborne) czy np Resident EVII., które już jednak są mało "japońskie", jeśli chodzi o klimat, ale na razie nie widzę się w takiej Personie czy Yakuzie. W sumie to już pewnie tak zostanie, że te japońskie produkcje będą u mnie rodzynkami w zachodnim cieście, ale pojawiło się kilka pozycji, które mnie przyciągają i obwiniałbym za to właśnie NieR Automata - dzięki temu tytułowi wiem, że mogę przy tych "skośnych" gierkach się dobrze bawić.