Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Josh
- Growe Szambo
-
The Last of Us - HBO
Nie będę oglądał wszystkich odcinków, ale króla szczurów na pewno sobie nie odpuszczę. I żeby nie było, że tylko jadę po serialu: wybór aktorki do roli Abby ideolo. Lore accurate bardziej by pasował Mariusz Pudzianowski lub Tomasz Oświeciński, ale w tym jednym przypadku jestem zadowolony, że nie wzorowali się na grze. Zbyt ciężko było znaleźć tak przykoksowaną kobietę? Czy może ktoś tam zdał sobie sprawę, że nie dałoby się wiarygodnie przedstawić walki karłowatej Belli z Goliatem więc lepiej obsadzić w tej roli babeczkę o rozsądnych proporcjach? Nie ważne, śliczna jest ta aktorka i coś tam nawet chyba umie zagrać Spoiler z finału skisnę jeżeli zmienią zakończenie i Ellie zostanie zabita przez Abby, która w kolejnym sezonie stanie się główną bohaterką. W końcu nikt nie mówi, że po wykorzystaniu materiału nie mogą lecieć dalej ze story, już w swoim własnym kierunku
-
The Last of Us - HBO
Joel trochę zmiękł przy Ellie, w grze sam mówił, że wcześniej uczestniczył w zasadzkach na przypadkowych ludzi i robił wszystko żeby przeżyć. Oczywiście, że wolałbym prequel skupiający się na tych wydarzeniach i na bardziej badassowym protagoniście niż na oglądaniu drugi raz tego samego co już widziałem w grach.
-
The Last of Us - HBO
Czarny Wesker też nie miał znaczenia w Resident Evil Remedium? Lance Reddick to był topowy aktor, ale jak pojawił się w jednej ze scen w czarnym płaszczu i doklejonych włosach, to kurwa po prostu nie ma opcji, żeby każdy kto to oglądał nie parsknął śmiechem, tak absurdalnie i komicznie to wyglądało. Podobnie ma się sprawa z oglądaniem w akcji Belli Ramsey, kiedy ta próbuje zgrywać groźną i odważną nastolatkę mając metr pięćdziesiąt w kapeluszu oraz wyraz twarzy obrażonego niemowlaka. Ellie w jej wykonaniu po prostu nie działa i to jest fakt. To tak samo jakby Tom Holland miał się wcielić w Bonda: abstrahując od talentu to zwyczajnie nie pasowałby fizycznie i mimiką do tej postaci. Czasem casting jest tak chybiony, że aż psuje przyjemność z oglądania i tutaj mamy do czynienia z taką sytuacją. Poza tym sądzę, że większość fanów gier lubi, kiedy aktorzy biorący udział w ekranizacji jednak trochę przypominają swoje odpowiedniki z gier. Tutaj mieli taką możliwość (laseczka z Romulusa), ale nie skorzystali. Ich i nasza strata.
- Już wiecie, który Papaj był najlepszy
-
Właśnie zacząłem...
Master Collection jest teraz za 90zł na Storze, nic tylko brać i szlifować skilla przed NG4
-
Właśnie zacząłem...
Ninja Gaiden 3: Razor's Edge Możecie mnie ukrzyżować, ale cholernie mi się ta gra podoba i jak na ten moment (jestem po dwóch chapterach) pyka mi się w to tak samo dobrze jak w pierwsze NG. I nie że zapomniałem jak dobre jest NG1, bo wchodzę w Trójeczkę świeżo po jej odświeżeniu. Aż sam się sobie dziwię, że dopiero teraz w to gram, chyba negatywne opinie zbyt mocno na mnie wpłynęły. Dynamika została potężnie podkręcona, czuję się jakby grał w DMC w trybie turbo, sterowanie Ryu jest jeszcze płynniejsze, a poziom trudności został przyjemnie podkręcony (czasem w tani sposób, ale akurat zrezygnowanie z przedmiotów leczących uważam za plus). Do tego ta rzeźnia, bezwzględność Hayabusy czuć w każdym ciosie zwłaszcza jak odpali się ultimate'a i nasz nindżas w trakcie krótkiej animacji dosłownie przerabia wrogów na krwawą papkę, a po starciu można się przewrócić o fragmenty ciał rozczłonkowanych nieszczęśników: głowy i ręce są wszędzie, natomiast całe otoczenie zbryzgane jest juchą. Gruby szajz, który idealnie wpasowuje się w stylistykę brutalnej przeprawy skupionego na swojej misji i tym razem chyba nieco wkurzonego wojownika ninja. Kamera nie zawsze działa idealnie, ale i tak jest dużo lepiej niż w poprzednich częściach, w których to nie przeciwnicy stanowili największe wyzwanie, ale właśnie operator kamery nienadążający za ruchami Ryu. Pięknie wyreżyserowane są cut-scenki i sekwencje QTE, wszystko jest zrobione w taki sposób, żeby jak najlepiej oddać efekciarstwo i power naszego zamaskowanego protagonisty. Czytałem, że w waniliowej wersji NG3 pełno było irytujących, filmowych momentów podczas który bohater powoli człapał przez lokacje: na szczęście tutaj nic takiego nie ma. Z ciekawości sprawdziłem starszą wersję Razor's Edge dostępną w ramach PS Plus i ku mojemu zaskoczeniu w Master Collection wycięli nawet żołdaka błagającego o życie podczas oskryptowanej sekwencji zaraz na początku zabawy (screen u góry). Czyli wychodzi na to, że tym przypadku mamy do czynienia z najlepszą, najbardziej dopakowaną i stawiającą wyłącznie na soczysty gameplay edycją. Problem za to mam z konstrukcją etapów. Jest zbyt liniowo. Pod tym względem wolałem pierwsze Ninja Gaiden, w którym przez większość gry poruszaliśmy się de facto po jednej dużej lokacji gdzie mniejsze miejscówki się ze sobą łączyły - tam eksploracja miała sens i sprawiała więcej frajdy, aż chciało się szukać pochowanych wszędzie złotych skarabeuszy. W RE biega się tylko z punktu a do punktu b, co może i pozytywnie wpływa na dynamikę gry, bo nie ma żadnych przestojów i gubienia się, ale ja lubię kiedy hack'n'slash daje mi chociaż iluzję swobody i pozwala pobiegać w więcej niż jednym kierunku, zawsze jest to jakieś urozmaicenie od krojenia niekończących się fal wrogów (ten sam problem miałem z DMC5). Klimat na ten moment nie istnieje, wolałbym walczyć z demonami i biegać po świątyniach zamiast bujać się po ulicach miasta szlachtując żołnierzy, mam nadzieję że w kolejnych etapach będzie z tym lepiej. No i jeszcze głos Ryu uznaję na minus. Troy Baker to absolutny top jeżeli chodzi o voice-acting, ale to nie znaczy, że trzeba go ładować wszędzie, bo i nie do każdej roli pasuje. Tak jak zupełnie mi nie leżał w roli Jamesa Sunderlanda w Silent Hill 2 (HD Collection), tak i jako Rysio Poyebusa niespecjalnie mnie przekonuje. Ogólnie jest dobrze, znacznie lepiej niż się spodziewałem.
-
The Last of Us - HBO
Znowu posłużę się przykładem Devil May Cry, bo sytuacja jest identyczna. Top 10 Netflixa i masa zachwytów ludzi, którzy nigdy nie widzieli gry na oczy w kontrze do tego co o tym serialu myślą fani, często nie zostawiający na animacji suchej nitki. I to jest według mnie w pełni zrozumiałe i nawet nie mam żadnych pretensji do casuali. Wiadomo, że jak nie znasz materiału źródłowego na którym serial bazuje, to zaskoczenie przy niektórych momentach będzie większe, ale tu też chodzi o to, że tacy ludzie nie mają porównania i nie wiedzą, że ta sama scena w grze została zrobiona sto razy lepiej. My - gracze - wiemy swoje, więc z automatu wymagania i oczekiwania mamy dużo większe, a każda nawet najmniejsza zmiana będzie brana pod lupę i srogo krytykowana. Pewnie Lady w Netflixowym DMC mniej by mnie wkurwiała, gdybym nie wiedział jak złożoną (i przede wszystkim sympatyczną) postacią jest w DMC3. Tak samo przemiana Dante w demona byłaby bardziej do zaakceptowania, gdyby tylko nie świadomość, że w grze zrobili to w kompletnie inny (lepszy, bardziej emocjonujący) sposób. Dziwi mnie natomiast, że Ty jako psychofan TLoU tak łatwo się ze wszystkim godzisz i bronisz serialu, zdawało mi się że fan numer 1 na forum będzie ciut bardziej krytyczny.
-
The Last of Us - HBO
Pewnie dlatego, że przy grze pracowali bardziej kompetentni ludzie, którym zależało na właściwym oddaniu ciężaru tej sceny i wiążącymi się z tym emocjami Może też chodzić o to, że w grze Joel był bardziej likeable niż serialowa faja grana przez "mam wyraz twarzy jak zbity pies" Pascala i po prostu było go bardziej szkoda. Sterując kozackim bohaterem człowiek bardziej się zżywa i bardziej przeżywa, jeżeli coś mu się stanie Serial? Pasza dla casuali, jak większość ekranizacji gier wideo, najlepiej szybko zeżreć, trochę pochrumkać i się za dużo nie zastanawiać. Nie twierdzę, że nie da się przy tym dobrze bawić, mi DMC od Netflixa też do pewnego stopnia się podobał, przy czym mam pełną świadomość, że do gier nie ma żadnego podejścia.
- Growe Szambo
-
Growe Szambo
Kiedyś w trakcie jednej generacji potrafiliśmy dostać 4 gry od Naughty Dog, 8 gier od Rockstar, 10 gier od Capcomu, tyle samo od Ubisoftu, kolejne tyle od Square Enix i niewiele mniej od pozostałych dużych deweloperów. I wszystkie były bardzo dobre. Plus miliard perełek AA z każdego możliwego gatunku, więc każdy zawsze znalazł coś dla siebie. No nikt mi nie wmówi, że wtedy nie było lepiej Jasne, wtedy gry robiło się taniej i szybciej, a i ryzyko wtopy było mniejsze i nie wiązało się często z natychmiastowym bankructwem. Biorę to wszystko pod uwagę, ale kurva bez jaj, że tak duże studio jak ND nie potrafi wysrać teraz więcej niż jedną grę na generację, przecież zanim wyjdzie Intergalactic to ile już będzie lat od premiery TLoU2 x___x Rockstar niewiele lepsze, ale u nich to inna sprawa, bo po prostu nie opłaca im się robić więcej gier, skoro wypuszczone 100 lat temu GTAV dalej zarabia kokosy. Insomniac, Santa Monica Studio, Bioware, CD Projekt, w sumie teraz też From Software. Dramat.
-
PPE.pl - portal graczy
Recenzja Grzeszników, autorstwa Piotrka Kamińskiego. Nie wnikam w krytykę samego filmu (po trailerze też mi się spodobał), ale to jak koleś się w recenzji rozpływa nad tym, że znowu biali zostali przedstawieni jako najgorsze zło tego świata (och ach, jakie to odważne, jakie inspirujące ), to jest po prostu comedy gold i jakoś nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że gdyby ziomek spotkał murzyna na ulicy to by mu się kłaniał w pas, a może i zacząłby się biczować w ramach kary, że kilka wieków temu jakieś nieznane mu randomy trzymały czarnych na plantacjach bawełny. White guilt is real.
-
własnie ukonczyłem...
Ending FFX był słodko-gorzki. Z jednej strony to co spotkało Tidusa i Aurona z drugiej ostateczne pokonanie Sina, zakończenie długiego cyklu poświęceń kolejnych summonerów i obalenie sekty Yevona co finalnie doprowadziło do rozwoju technologii, który wcześniej był zakazany. Ludzkość została w pewnym sensie wyzwolona Większość FFów ma zakończenia utrzymane w takim stylu i podobnie jak Ofi właśnie za to cenię tę serię. Nie lubię typowo złych zakończeń, bo mam wrażenie że wtedy cały wysiłek protagonistów poszedł na marne, ale też nie jestem fanem słodkiej pierdziawy jak w innych joterpegach. Według mnie jedyne Finale, które naprawdę źle się kończą to Crisis Core i Type-0 Zwłaszcza po tym drugim byłem w ciężkim szoku.
- Growe Szambo
-
Clair Obscur: Expedition 33
Zawsze mogłoby być gorzej. Mógłbym tworzyć posty na 30 akapitów, z których finalnie może ze dwa zdania mają jakiś sens. A tak serio: może niech Bioware przestanie robić gówniane gry, to ludzie nie będą się z nich śmiać w każdym temacie, na każdym forum, na każdej planecie na której istnieje życie. Taka mała sugestia tylko. Druga jest taka, że absolutnie nikt was nie zmusza do czytania moich postów. Podpowiem więcej: możecie oszczędzić sobie kolejnych wylewów kałowych przez nogawkę i mnie po prostu wrzucić na ignora. Odnosząc się bezpośrednio do tematu: akurat Dragon Age, to świetny punkt odniesienia jeżeli mowa o Clair Obscure, z którego często będę korzystał opisując swoje wrażenia grając w CO. Z jednej strony mamy erpega AA stworzonego przez ludzi, którzy kochają gry i to czuć od pierwszego trailera, z drugiej wielomilionowe szambo AAA stworzone przez aktywistów, żeby forsować ideologie, które nie obchodzą nikogo poza tym 0,00001% ludzi na świecie (ale oni akurat i tak w to nie zagrają). Grę na którą warto wydać każde pieniądze vs grę, w którą nie ma sensu grać nawet w ramach abonamentu. Mem, z którego jeszcze nasze wnuki będą się śmiać, kiedy mu bujając się na foteliku z fajką w mordzie będziemy wspominać wspaniałą przygodę z Expedition 33.
-
Manga, co polecacie
Już nawet jest anime o type co się zamienił w automat z coca-colą, więc nic mnie nie zaskoczy.
- Disney+
-
Właśnie zacząłem...
Ghostrunner nagrzał mnie na oczojebne, turbodynamiczne giereczki.. Właśnie wjechało 10 misji Vergilem w trybie Legendary dark knight (areny zalane dziesiątkami wrogów), co za spektakl destrukcji i symfonia strzelających paców
-
Właśnie zacząłem...
Screen na szybko z googli. Pardą, Szermac-senpai
-
Właśnie zacząłem...
W oczekiwaniu na potężnie slasherowe uderzenie, które nastąpi pod koniec roku odświeżam DMCV i pierwsze Ninja Gaiden. Obie gry to absolutny top swojego gatunku po dziś dzień.
- Devil May Cry 5
-
Disney+
https://www.eurogamer.pl/ryan-gosling-gwiazda-nowych-gwiezdnych-wojen-zapowiedziano-film-star-wars-starfighter Ciekawe czy Gosling będzie pomiatany przez silne, niezależne kobiety i co ważniejsze: czy w filmie wystąpi też Zendaya Po Akolicie oraz ostatnich trzech Gwiezdnych Srakach mam całe ZERO zaufania do Disneya.
-
NETFLIX
Krótki urywek z drugiego sezonu, fajnie że Dante teraz bardziej przypomina siebie z gry i będzie dzierżył Ebony&Ivory. Jeszcze jakby nie spieprzyli Vergila to byłoby cudownie, ale po zakończeniu pierwszego sezonu idzie się domyślić, że pójdą z nim w inną stronę niż w DMC3
-
Platinum Club
#172 Ghostrunner 2 Świetna gra, ze świetnym zestawem trofików. Sporo wpada za samo przechodzenie trybu fabularnego (co już samo w sobie potrafi być wyzwaniem, bo gra do łatwych nie należy), jest trochę znajdziek, ale w rozsądnej ilości i co mi się podoba: wszystkie są zaznaczone na minimapie, więc nie trzeba lizać każdego kąta i każdej ściany - problem może stanowić dostanie się do nich, bo to że je widzimy, nie znaczy że tak łatwo możemy je zgarnąć. Kilka dzbanków związanych jest z bossami, np trzeba pokonać jednego ziomka bez korzystania z pomocy NPCa, należy wymasterować na złoto każdy z 10 challengy i ukończyć 5 etapów nie ginąc na nich ani razu (brzmi przerażająco w grze, w której ginie się co 5 sekund, ale można to cheesować ). Wisienką na torcie jest bonusowy tryb roguerunner.exe wzorowany trochę na grach typu roguelike: musimy pokonywać kolejne etapy mając ograniczoną ilość żyć, co jeden etap dokonując wyboru którą z trzech oferowanych dopałek chcemy zgarnąć, a jeżeli żyćka nam się skończą, to zaczynamy zabawę od nowa. Osobiście nienawidzę rogali, ale jako taka osobna aktywność nawet mi się trybik podobał. Całość zajęła mi około 20 godzin, a trudność platyny oceniam na 7/10.
-
Clair Obscur: Expedition 33
Też tak sądzę. System walki trafia do mnie w 100%, świat wygląda pięknie, do tego śliczne bohaterki, żadnych przysiadów za karę i żałośnie niska cena, nawet jak za grę AA. Takie gry trzeba wspierać każdą złotówką, bo według mnie to one są przyszłością gamingu, a nie rozdmuchane i bezduszne blockbustery za setki milionów dolarów klepane przez aktywistów.