Josh
Użytkownicy
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez Josh
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
Już jutro
-
Halyna czymaj mnie, chłop się za babę przebrał i wygrał turniej
Halyna czymaj mnie, chłop się za babę przebrał i wygrał turniej
-
Like a Dragon: Infinite Wealth (Yakuza 8)
Ichiban to totalny debil, krindż tak wylewa się z ekranu podczas grania, że radzę podstawić jakieś wiadro, żeby pokoju nie zalało. Z drugiej strony dzięki niemu łatwiej mi zaakceptować cały zwariowany side-content z pokemonami, rozwożeniem burgerów czy karaoke, bo jednak grając takim sztywniakiem jak Kazuma wybijało mnie z klimatu robienie tak głupich rzeczy. Najlepsza rzecz w całym Infinite Wealth to i tak miasto na Hawajach, od czasu Vice City nie czułem tak luzacko-wakacyjnego klimatu w grze wideo.
-
własnie ukonczyłem...
Hollow Knight Silksong W dedykowanym temacie zostało już sporo napisane o tej grze, więc tutaj będzie krótko: spore zaskoczenie. W ogóle nie śledziłem informacji na temat Silksong, więc cały czas byłem przekonany że miało to być jakieś rozbudowane DLC do pierwszego HK, ewentualnie jakiś mniejszej skali spinoff, a okazało się, że to pełnoprawny sequel i to chyba nawet większy od pierwszej części. Tak czy inaczej wciągnęło nieziemsko (50 godzin naklepane w tydzień) i pokazało, że w temacie metroidvanii mało kto może dorównać Team Cherry. Niesamowicie rozbudowane lokacje z MASĄ sekretów do odkrycia, jeszcze większa dynamika, genialne potyczki z bossami (przy niektórych ubędzie ciut włosów na głowie) i spore możliwości custmizacji postaci z ogromem skillów, przedmiotów ofensywno-defensywnych, a nawet trochę inaczej działających broni. Uwielbiam, kiedy gra nagradza mnie za włożony wysiłek i właśnie to robi Silksong, tutaj serio opłaca się schodzić z głównej ścieżki, przeszukiwać każdy kąt i tłuc opcjonalnych przeciwników bo dostaje się za to świetne fanty. Wizualnie 10/10, przepięknie to wszystko wygląda, chętnie obejrzałbym pełnometrażową animację w takim stylu (wcale mnie nie zdziwi jeżeli już coś takiego powstaje). Koudelka Trochę mi ta gra zajęła czasu, bo zawsze znalazło się coś lepszego do pykania, ale w końcu, powoli i na raty się udało docisnąć do napisów końcowych. No i finalnie jestem tak średnio zadowolony, mimo że początkowo wrażenia były bardzo pozytywne Z dobrych rzeczy: na pewno główna miejscówka, w której toczy się przygoda. Wielki, niemalże 1000 letni klasztor ma niesamowity klimat przywodzący na myśl trochę Castlevanię, a trochę najlepszą odsłonę Alone in the Dark z podtytułem The New Nightmare. Zakurzone pokoje, w których niemalże przez TV czuć zapach gnijących mebli, ciemne piwnice pełne pajęczyn i ludzkich zwłok rozkładających się w celach, ukryte przejścia, majestatyczny kościół czy mały cmentarzyk składają się na klimat przez duże K. Podoba mi się ilość detali w każdej z lokacji, do tego technika prerenderowania pozwoliła na całkiem niezłe zakonserwowanie grafiki, więc nawet dzisiaj można w to szarpać bez zgrzytania zębami. Design stworów wiele tu nie ustępuje serwując nam takie gagatki jak duchy, mumie, zombie, zombie pozbawione głowy, zombie poprzebijane mieczami (generalnie zombie chyba w każdej możliwej odmianie i konfiguracji), a nawet demoniczne gargulce, abominacje przypominające mutanty z "The Thing" czy płody złączone z czymś co wygląda jak wielki mózg. Silent Hill nie powstydziłby się niektórych ryjów z Koudelki. Od razu polubiłem też postacie. Jak na grę RPG bohaterów jest niewielu bo trzech na krzyż: tytułowa Cyganka z magicznymi mocami, Edward czyli Indiana Jones z Wisha oraz James, wysłannik z Watykanu, który od samego początku nie budzi zaufania pozostałych. Zabawne jest to, że nikt tu się za bardzo nie lubi i często dochodzi do spięć między postaciami co stanowi ciekawy twist, bo jednak w większości erpegów drużyna od razu się dogaduje i po 10 sekundach znajomości wszyscy są gotowi oddać za siebie życie Voice acting stoi na zaskakująco wysokim poziomie (podobnie jak mój penis za każdym razem kiedy z ust Koudelka płyną słowa wypowiadane jej seksownym głosem), do tego dialogi są naprawdę dobrze napisane, co w 2000 roku wcale nie było standardem i oczywistością, pozostaje więc żałować że zabrakło lepszego pomysłu na fabułę. Ta po prostu... jest. I tyle, nie ma żadnych konkretnych zwrotów akcji, żadnych momentów WOW, więc cała siła scenariusza tkwi w bohaterach oraz interakcji między nimi. Gameplay niestety zasysa i widać, że za mechaniki RPG odpowiadali jacyś totalni nowicjusze. Każda walka w grze wygląda tak samo: areny walk podzielone są na pola (jak w erpegach taktycznych) po których można się poruszać wykorzystując jeden punkt akcji, drugi natomiast można spożytkować wykonując atak lub korzystając z apteczki. Ataki fizyczne są totalnie bezużyteczne, a to że bronie szybko się psują dodatkowo zniechęca do ich używania, cała para idzie więc w magię, która z kolei... jest zbyt overpowered. Całą grę przeszedłem w taki sposób, że Edwarda (pełniącego rolę tanka) wysyłałem w kierunku przeciwników, żeby zgarniał wszystkie szlagi, a Koudelkę i Jamesa stawiałem gdzieś daleko z tyłu i gnoiłem przeciwników fireballami. W ten sposób można przejść dosłownie CAŁĄ grę i nie martwić się niczym. Magia zadaje wrogom stanowczo zbyt duży damage, można w prosty sposób doprowadzić do sytuacji że nawet bossowie będą ginąć po zaledwie trzech ognistych kulkach władowanych w ryj Nawet nie wiem po co tu różne odmiany żywiołów (standardowo: ogień, woda, ziemia i wiatr), skoro wszyscy wrogowie są podatni na każdy xd Tak że finezji czy jakiejś skomplikowanej walki wymagającej strategicznego podejścia nie radzę tu szukać. Jeden jedyny wyjątek to opcjonalny stwór (takie Omega Weapon), ale przez całe story można przelecieć na pałę, po lini najmniejszego oporu. Aha, wspominałem coś, że wszystko rusza się tu jak mucha w smole? Radzę grać na jakimś emulatorze z odpalonym przyspieszeniem 2 albo nawet 4x, inaczej można oszaleć od tych anemicznych, przesadnie rozwleczonych animacji. W temacie gameplayu sytuację nieco ratują sporadyczne zagadki, ale np już szukanie kluczy do drzwi czy jakichś innych przedmiotów pozwalających popchnąć grę do przodu to lekka katorga. Nawet w pierwszym Residencie z 1996 roku istotne key-itemy się błyszczały pozwalając je łatwo zlokalizować i to miało sens biorąc pod uwagę że były wykonane z trzech pikseli na krzyż i zlewały się z otoczeniem. Tutaj nic się nie błyszczy, raz zaciąłem się na dwie godziny odwiedzając po kilka razy wszystkie dostępne pomieszczenia i klikając w co popadnie tylko po to, żeby okazało się, że przegapiłem klucz leżący na podłodzie w dużym holu który dosłownie zlał się z odłamkami rozjebanego żyrandola... Słabo wypada soundtrack, co boli podwójnie biorąc pod uwagę jak gęsta atmosfera panuje w grze i tutaj dobra muzyka mogłaby dodatkowo podbić klimat. Tak to przez większość czasu wita nas albo głucha cisza albo jakieś durne plumkanie i rzępolenie w trakcie walk, które kompletnie nie pasuje do ponurej atmosfery panującej w klasztorze. Fabuła już pisałem, że jest raczej z tych "średnich" ale totalnie rozwaliło mnie zakończenie. Bez większych spoilerów: endingów jest kilka, ale żeby uzyskać ten prawdziwy, kanoniczny, który prowadzi do wydarzeń z sequela (Shadow Hearts) walkę z ostatnim bossem... trzeba przegrać xD W takim przypadku nie następuje żaden game over, tylko odpala się cutscenka kończąca przygodę w (jak dla mnie przynajmnie) całkiem pozytywny sposób. Bardzo dziwny zabieg, ale nie będę oponował, w tym momencie i tak byłem już na tyle zmęczony grą, że nawet nie chciało mi się już siłować z kolejnym przeciwnikiem i na tym zakończyłem zabawę z Koudelką. Koniec końców nie nazwałbym tego totalnym crapem, ale dobrą grą na pewno też nie. Za to chętnie pograłbym kiedyś w remake albo lepiej - w prawdziwe Shadows Hearts 3 zamiast tej kolorowej sraki z kotami, którą postanowili zwieńczyć całą serię.
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
No to git. Zacznę na hardzie, ale jeżeli mnie przytłoczy to po prostu zmienię na normal. Z mordoklepek pokonało mnie kiedyś Sifu, zmuszając do zejścia z hard na standardowy poziom trudności.
-
One Punch Man
Ja to nigdy nie zrozumiem fenomenu 7DS. Obejrzałem całą serię z braku laku "do obiadu", jestem na bieżąco z sequelem, ale kurva denne to strasznie i nigdy nie będzie stać obok miliona lepszych shonenów.
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
Gierka chodzi za 250zł, więc brać i nie jęczeć.
-
Konsolowa Tęcza
Zamawiajcie szybko, bo ponoć nie zostało już dużo kopii w sklepach. Już 3 ze wszystkich czterech się rozeszły!
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
Mamy Bloodborne 2 w domu
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
Można zmienić poziom trudność w trakcie gry?
-
W co byś sobie zagrał/zagrała?
Skończyłem właśnie Koudelkę na psx i mimo że gra już dzisiaj lekko ssie, to chętnie bym zagrał w jakiś remake lub w kolejną pełnoprawną odsłonę Shadow Hearts (czyli kontynuację Koudelki). RPGi na ogół rozgrywają się albo w oklepanych światach fantasy albo w scenerii sf, a fajnie byłoby pobiegać po jakimś mrocznym zamku jak tutaj i levelować na zmutowanych kreaturach
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
Nie opłaca się, na hardzie to może ledwo prolog zdążysz drasnąć. Po robocie wlatuje 10godzinny maraton
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
To będą najdłuższe dwa dni w robocie ever...
-
NETFLIX
Niechętnie, ale wziąłem się za tego Splinter Cella i... kurde, pierwszy raz od nie pamiętam kiedy Netflix nie spierdolił sprawy, a wręcz przeciwnie. Rzadko udaje się przy ekranizacji gry wideo we właściwy sposób oddać jej vibe, jednak tym raziem ktoś stanął na wysokości zadania: czuć szpiegowski klimat, lokacje tak samo biją chłodem jak w grach, większość skradania odbywa się w nocy, a Sam Fisher to cały czas ta sama dobrze naoliwiona, mordercza maszyna do skręcania karków i robienia dziur w głowach oponentów jaką wszyscy dobrze znamy. I co najważniejsze: wbrew bullshitowi, który się naczytałem cały czas jest głównym bohaterem, a damą w opałach jest czarna laseczka. Szok, widać że nie pisał tego Adi "nie grałem w gry, ale się wypowiem" Shankar. Plusów jest więcej: świetne ujęcia kamery, nastrojowe udźwiękowienie i nawet głos Sama robi robotę. Wiadomo, Michaela Ironside'a nikt już nie przebije, ale Liev Schrebier pręży się jak tylko może, żeby chociaż trochę dotrzymać mu kroku i przez większość czasu daje sobie radę. Na pewno wypada milion razy lepiej niż ziomek z Blacklist Bardzo fajnie, że tym razem nikt nie kombinował z fabułą i mamy po prostu kontynuację wydarzeń mających miejsce w grach Ubisoftu z masa odniesień (najwięcej do Chaos Theory) i znanymi postaciami. Bez drastycznych zmian, bez wprowadzania nowych reguł, bez robienia z bohaterów idiotów. Widzisz Adi? Da się. Jedyne co mi się nie podoba to zbyt częsta walka w zwarciu, czego w grach nie mieliśmy prawie wcale, no i z racji wieku Fishera (kolo w grach nie był młody, w serialu ma już chyba ze 100 lat) wypada to mało przekonująco. Z drugiej strony rozumiem że to serial, a nie gra i oglądanie przez cały czas jak koleś w kalesonach i z lampkami choinkowymi na głowie chowa się w cieniu mogłoby lekko zamulać, a jakaś konkretna akcja czasem też się przydaje. No i ten murzyn, który wie wszystko i zachowuje się dla wszystkich jak skończony palant, coś jednak Netflix musiał od siebie dodać. Ale tak to nparawdę bardzo dobra animacja i przede wszystkim wykonanana z szacunkiem do materiału źródłowego ekranizacja. Ciekawe czy dadzą radę utrzymać poziom w drugim sezonie (już potwierdzony) czy dopiero wtedy hamulce im puszczą
-
Resident Evil 9 Requiem
Mogliby już pokazać jakiś konkretny gameplay.
-
Hollow Knight Silksong
Przeszkadza mi twoje założenie, że ta postać identyfikuje się jako kobieta, a nie jako niebinarny szerszeń o bliżej nieokreślonej karnacji.
-
Totalnie nieakceptowalne. Ludzie naprawdę kupują aż tak niedopracowane gry?
Totalnie nieakceptowalne. Ludzie naprawdę kupują aż tak niedopracowane gry?
-
Hollow Knight Silksong
42 godziny, cały czas drugi akt i nawet nie że jakoś bardzo dużo ginę, po prostu liżę i sprawdzam każdą możliwą ścianę, tłukę każdego opcjonalnego bossa i wykonuję każdy quest. Nie sądziłem, że będzie tu aż tyle do roboty, gierka co rusz odciąga mnie od głównego wątku: a to zdobędę nowego skilla i cofam się do wcześniej odwiedzonych miejscówek, żeby wskoczyć we wcześniej niedostępne miejsce, a to zupełnie przez przypadek trafię w jakąś odnogę prowadzącą do kompletnie nowej lokacji (która prowadzi do jeszcze następnej), a to sobie chwilę pofarmię kulki, żeby kupić wszystko ze sklepu. Pierwszy akt dosyć łatwy, dopiero ostatni boss przed samą Cytadelą złoił mi dupsko przeokrutnie, a ci sekretni szefkowie to już w ogóle niezła jazda, teraz już muszę się zgodzić z tym, że jest trudniej niż w pierwszym Hollow Knight, zresztą sam platforming też został elegancko podkręcony. Polecam nie popełniać tego samego błędu co ja i nie iść do Hunter's March zaraz na początku gry, tylko dopiero po odblokowaniu Reaper crest: o WIELE łatwiej odbijać się od tych pieprzonych kwiatów za pomocą tego cresta, bo nie lecimy po skosie wykonując atak odbijający. Kurde, w ogóle nie czekałem na tę grę, ale jak już przysiadłem do kliknęło niesamowicie i na pewno wleci do top 5 najlepszych gier tego roku.
-
Ninja Gaiden 4 -- Platinum Games
To Ninja Gaiden, nie Wolverine od Insomniac.
-
własnie ukonczyłem...
Czasówka na playnę była chora
-
własnie ukonczyłem...
Mosty to i tak był pikuś przy tym ostatnim, bonusowym levelu. Nieźle się nakurwowałem robiąc to bez zgonu
- Growe Szambo
-
Następne w kolejce są wszystkie zwierzęta na świecie, bo to plagiat pokemonów
Następne w kolejce są wszystkie zwierzęta na świecie, bo to plagiat pokemonów
- NETFLIX
-
Wolę Filet-o-fisha, bo przypomina mi o mojej byłej
Wolę Filet-o-fisha, bo przypomina mi o mojej byłej