Treść opublikowana przez Czokosz
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8
-
CRONOS: The New Dawn
Jak dasz im się połączyć (więcej niż raz podczas jednego starcia to już w ogóle kaplica) to zasoby szybko się skurczą. Ogólnie, jak eksplorujesz, to zbierasz nie tylko amunicję, ale i materiały potrzebne do wytworzenia amunicji (możesz to zrobić w każdej chwili otwierając ekwipunek), z tym że tu dochodzi decyzja, czy chcesz ammo, apteczkę, czy może bardziej przyda ci się ładunek do miotacza ognia. Miejsca w ekwipunku jest cholernie mało (zresztą tych materiałów też) więc trzeba główkować. Ogólnie staram się zachować balans między amunicją, paliwem do miotacza i granatami podpalającymi, bo jednak ogień w tej grze jest kluczem do zwycięstwa. Blooberki tak wszystko policzyli, że jak będziesz grał ostrożnie i szybko się zaadaptujesz do warunków gry, to nie będzie frustracji. Chyba że poczujesz się zbyt pewnie, jak ja momentami, to gra szybko daje po łapach. Najlepsze jest to, że tę dodatkową amunicję z edycji deluxe straciłem w drugim albo trzecim starciu, bo dałem się jednemu stworowi połączyć dwukrotnie : ( No ale teraz gra się łatwiej, bo zbytnie rozluźnienie szybko minęło. Mimo wszystko na nadmiar ammo nie choruję i z tyłu głowy jest ciągła presja, że może zabraknąć. U mistrzów z Krakowa nie ma zabawy w Rambo.
-
CRONOS: The New Dawn
U mnie zaraz wjazd na szpital, 10 godzin na liczniku, trochę już pograne, ale lecę dalej, bo nie mogę się oderwać. Ogólnie Cronos wcale nie jest tak mocno nastawiony na akcję, jak mi się wydawało, że będzie i daje sporo przestrzeni na eksplorację i poznawanie historii. Na samym początku można odnieść mylne wrażenie, że w końcu podkręcą tempo i walki będzie sporo, ale na szczęście dobrze to zbalansowali i w późniejszych etapach nie ma przesytu. Lepiej im to wyszło niż w SH2, gdzie momentami czuć było, że przedobrzyli z zagęszczeniem przeciwników. Przed premierą obstawiałem, że pójdą bardziej w kierunku Returnala/Dead Space/RE4, a tu wyszło im coś zbliżonego do RE2R. Historia też nabiera tempa i póki co fabularnie to najlepsza gra Blooberów, z jaką miałem do czynienia. Zobaczymy, jak to się później potoczy, ale na razie jestem zaciekawiony co będzie dalej. Na pewno jest lepiej niż w Medium, przy którym od połowy gry usypiałem i zaczynałem się gubić o co tam w ogóle chodzi. Coś czuję, że Cronos zostanie mocniej doceniony przez graczy niż przez recenzentów za poziom trudności i bardziej klasyczną formułę, gdzie zasoby są na wagę złota i trzeba umieć działać pod presją. To jest po prostu list miłosny do czasów, gdzie gracz nie był traktowany jak matoł, który musi potykać się o amunicję, bo inaczej sobie nie poradzi. Nie jest to też jakiś hardkor (taki poziom ponoć przygotowali na NG, więc się sprawdzi), o ile jest się w ciągłym ruchu i dba się o to, żeby wrogowie nie zdążyli się scalić. Oj, zaskoczyli mnie Blooberki, bo już zwątpiłem w ich umiejętności, a tu się okazało, że to tytuł, który potrzebuje trochę czasu na rozbieg. Już było blisko linczu na mistrzach z Krakowa, że lepiej niech przy tych Silentach zostaną i nie przynoszą wstydu. Tymczasem okazuje się, że lepiej spożytkowali te 25-30mln dolców budżetu niż Callisto 160.
-
CRONOS: The New Dawn
Przy Callisto było za dużo popisywania się, a za mało czystego gameplayowego mięska. Tak się zachwycili tymi animacjami przy waleniu rurą, że postanowili uczynić z tego główną metodę eliminacji wrogów, żeby gracze podziwiali ich kunszt przez resztę gry. Niestety, fajne to było tylko przez jakiś czas, bo później to już tylko męczyło bułę. Graficznie też wszystko wymuskane do perfekcji, lokacje ładnie porobione, ale co z tego, skoro to nudne korytarze ze szczątkową eksploracją. Ciekawe, czy ktoś (nie wiem, może jakiś tester albo współpracownik) próbował zasugerować Glennowi, że ten system jest do dupy i będzie nużył na dłuższą metę, ale Glenn przegrał walkę z własnym ego i uznał, że co mu tam będą pieprzyć, przecież on projektował Dead Space, więc to, co wymyślił teraz, musi być równie zajebiste. Bloobery, w przeciwieństwie do Callisto, wymyśliły coś nowego, ale ciekawego jednocześnie. Ta mechanika scalania się wrogów niby była w Dead Space, ale tam polegała na tym, że stwór ożywiał martwego kumpla i przez to zwiększała się liczebność naszych oponentów. U Blooberów jeden stwór nie ożywia drugiego, tylko łączy się z nim, żeby zyskać większą odporność i dodatkową umiejętność, przez co sam staje się groźniejszy jednocześnie nie zwiększając liczebności swojej grupy.
-
CRONOS: The New Dawn
U mnie już trwa eksploracja huty zbrodniarza Lenina. Im dłużej gram, tym jest coraz lepiej. Walka się rozkręca przy większych zadymach, dochodzą nowe gadżety, łączenie się przeciwników to naprawdę fajny patent, a nie jakaś wydmuszka, która dobrze wygląda na papierze, a w ruchu okazuje się kompletnie zbędna. Raz nie zdążyłem i się skurwiel połączył ze swoim ziomkiem, a potem, na domiar złego połączył się z kolejnym, bo zapomniałem o nim walcząc z innymi i w sumie wyhodowałem sobie mini bossa do ubicia : ( Całe ammo na niego poszło, został mi jeden nabój do strzelby i na szczęście padł po tym ostatnim, bo już myślałem, że będę musiał go ładować z piąchy. Na plus, że fajnie udało im się zbalansować rozgrywkę i jest ciągła presja zasobów. Trzeba decydować, jakie przedmioty chcemy wytworzyć kosztem innych. Coś się znajdzie podczas eksploracji, można też dokupić amunicję i apteczki w sklepie, ale trochę szkoda waluty, bo lepiej ją spożytkować na upgrade broni. W ogóle w osiągnięciach jest pucharek za zebranie wszystkich 7 broni. Po 6 godzinach nadal mam tylko pistolet i shotguna, plus ręczną wyrzutnię ładunków wybuchowych (pożoga to się chyba nazywa, już nie pamiętam dokładnie), które można ulokować na przeciwniku, żeby go podpalić, gdy bak miotacza ognia jest pusty. Także Blooberki zadbały o różnorodny arsenał do eliminacji wrogów. Dla mnie Cronos ma podobny vibe do pierwszego The Evil Within, gdzie były pewne ograniczenia i braki, ale jednocześnie czuć było, że ekipa włożyła całe serduszko w to, żeby fani gatunku byli zadowoleni. Naprawdę nie warto skreślać Blooberków tylko dlatego, że nie wyszedł im drugi Dead Space. Sam początkowo miałem pewne wątpliwości, ale po drugiej godzinie mocno zażarło i teraz nie mogę się doczekać kolejnej sesji. Dobrze, że do 10 wolne, to będzie sporo czasu na ogrywanie Cronoska. Nawet słońce nie pokrzyżuje moich planów. Zaraz rolety pójdą w dół, wszystkie koce, jakie mam na stanie zniosę i wzmocnię osłonę przeciwsłoneczną, żeby było ciemno jak w jaskini prawdziwego zagrajmera, bo coś czuję, że do wieczora nie wytrzymam.
-
CRONOS: The New Dawn
Wyłączyłem na godzinę i zaczęło mnie z powrotem ciągnąć przed ekran, więc nie jest tak źle z tym Cronoskiem. Chyba im ten Silent zaszkodził, a raczej kolejność, w jakiej wyszły te gry, bo jakby Cronos wyszedł wcześniej, to by wyglądało jak naturalna ewolucja Blooberów od gry 7–8/10, ale w końcu coś innego niż walking sim do takiego mocarza jak remake SH2. A tak Silent wyżyłował oczekiwania względem Blooberów i człowiek oczekiwał czegoś na podobnym poziomie przynajmniej pod kątem rozgrywki, bo z fabułą to wiadomo, że do japońców im daleko. Póki co pierwszy boss ubity, następna lokacja napoczęta nieco i coś czuję, że to będzie mocne 8, co i tak jest progresem, patrząc na ich poprzednią twórczość, bo dwie gry, które najbardziej lubię od nich, czyli Medium i Layers of Fear, to dla mnie takie 6/10. Atmosfera się zrobiła jakby wyszedł jakiś crap i rozczarowanie pokroju Callisto, a tu oceny 80/100, więc tragedii nie ma. Jakby nie to nieszczęsne SH, to może byśmy się teraz podniecali, że Bloobery jednak coś potrafią i zrobili duży progres od The Medium. No i w sumie tak jest, jakby tak trzeźwo na to spojrzeć, bo sam podczas grania w Cronosa łapię się na tym, że momentami nie mogę uwierzyć, że to ci sami ludzie, którzy zrobili kiedyś symulator otwierania drzwi w Blair Witch. Cronos udowadnia, że jeśli chodzi o ich własne IP, to może wskoczyli półkę wyżej od swoich poprzednich produkcji, ale nadal muszą doszlifować wiele rzeczy, żeby następne gry przeskoczyły barierę 8/10 i dołączyły do tych najlepszych w gatunku. Także apeluję przy okazji do tych, co jeszcze nie nabyli swojego egzemplarza, żeby nie czekali na nie wiadomo, jak duże obniżki, bo to naprawdę nie jest zła gra i warto dać jej szansę. Niech Blooberki też coś zarobią, to może po nadchodzącym SH1R wysmażą jakiś własny tytuł, który w końcu przebije magiczną barierę 80 na meta.
-
CRONOS: The New Dawn
Nie powiedziałbym, że walka jest jakoś totalnie skopana. Bardzo podoba mi się mechanika łączenia się wrogów, bo faktycznie wymusza presję podczas starć, żeby obserwować otoczenie i w razie czego szybko dobiec do tego, który próbuje scalić się ze swoim martwym ziomkiem. Broń na pewno mogłaby mieć większego kopa, a ciała wrogów mogłyby być bardziej podatne na trafienia i lepiej na nie reagować. Rozgrywka wygląda tak, że w kółko się celuje albo w łeb, albo wali po nogach, żeby podbiec, zasadzić ze dwa stompy, potem odbiec i strzelić jeszcze raz tym mocniejszym, ładowanym strzałem. W ogóle ta mechanika ładowanych ataków jest o tyle głupia, że taki pocisk zadaje większe obrażenia jednocześnie zużywając tyle samo amunicji co zwykły strzał. Nieładowany atak nie ma żadnego sensu, poza sytuacją, w której przeciwnicy znajdują się przy butli z gazem i trzeba szybko strzelić, żeby wysadzić ich w powietrze. Do najlepszych sporo brakuje, jeśli chodzi o system walki, i jest na pewno gorzej niż w SH2R, ale też nie powiedziałbym, że to jakaś totalna lipa i nie idzie czerpać z niego satysfakcji. Po trzech godzinach rozgrywki uważam, że to po prostu średnia półka w tym gatunku. Dodatkowy arsenał w późniejszym etapie na pewno nieco pomoże (może jeszcze starcia z bossami dowiozą, jestem teraz przed tym pierwszym), ale na cuda nie ma co liczyć. Do Dead Space to są lata świetlne i tu nie ma co się oszukiwać. Za to eksploracja coraz bardziej wciąga, miejscówki są klimatyczne, chociaż Silent lepiej wypadał pod tym względem (nadal to początek gry, więc może gierka się wybroni jako całokształt) o fabule nie ma co pisać, bo na tym etapie to są ledwie jakieś skrawki informacji. Optymalizacja jest git na PC. Bałem się, że będą problemy, a póki co jest masełko. Raz czy dwa coś przycięło, ale poza tym bez problemów. Wydupczyłem na tego sztosa od Blooberów 280 zł i w tej cenie bym odradzał póki co. Sam nie żałuję zakupu, bo bawię się dobrze i myślę, że tak zostanie do końca, ale trzeba też zachować jakiś obiektywizm. Jak ktoś nie ma takiego parcia na ten tytuł, to lepiej wydać te 5 dych mniej na premierę, zaczekać na jakąś promkę albo polować na pudło na konsolę, bo tam widziałem, że i poniżej 200 zł można wyrwać. Swój wydatek uzasadniam tym, że horror sci-fi to mój ulubiony gatunek i po prostu byłem głodny kolejnej dobrej gierki po Dead Space Remake i takich grach, do których wracam cyklicznie, typu Alien Isolation. Cronos trochę tę pustkę wypełnił i stawiam go wyżej niż Callisto, ale do pierwszej ligi to jeszcze nie teraz, a przynajmniej nie z tytułem własnego autorstwa. Nadal jestem dobrej myśli, bo przede mną kilkanaście godzin rozgrywki. Jeszcze wierze w Blooberów, ale z tymi "potężnymi" to muszę wyhamować póki co : (
-
CRONOS: The New Dawn
Ja tam odpalam, walić tych recenzentów z meta, co dają 82 jakiemuś Dragon Age, które większość graczy ma w dupie, a naszym Blooberkom dają oceny poniżej 80. Nadal wierzę, że to będzie kawał dobrej gry, ale po prostu potrzeba prawdziwych zagrajmerów naszego pokroju, żeby odpowiednio docenili to, co przygotowali mistrzowie z Krakowa.
-
CRONOS: The New Dawn
Cd action 6, ppe 7... Polak Polakowi wilkiem, a Starfieldowi 10/10 dali : ( Trzeba poczekać na więcej recenzji, bo na razie dorzucają kolejne na bieżąco. Średnia bliska 80 to nadal gra warta ogrania, prawdziwe rozczarowanie to było Callisto, ze średnią poniżej 70, a czekało się jak na godnego następcę Dead Space. Zresztą zaraz samemu sprawdzę z czym to się je, bo już gierka się instaluje i dziś z parę godzin posiedzę.
-
CRONOS: The New Dawn
No, niech już dają Blooberki pobrać tego mesjasza, bo się człowiek doczekać nie może.
-
CRONOS: The New Dawn
Te dodatkowe naboje na start, to trochę lipa : ( mogliby dać opcję wyłączenia tego. Jak się czytało na forum o tych wszystkich speedrunach albo przechodzeniu Residentów, czy tam innych horrorów z zawiązanymi oczami dla większego wyzwania... no to trochę wstyd z takimi ułatwieniami. Najwyżej nadmiar się od razu wystrzela w powietrze, jedną apteczkę zużyje przy pełnym HP, zrobi ze dwa fikołki przed monitorem i legitymacja hardkorowego zagrajmera zostanie zachowana.
-
CRONOS: The New Dawn
To taki Rysław (i pewnie wielu innych recenzentów) nie ma po co odpalać tej gry.
-
CRONOS: The New Dawn
Wystarczyło zmienić treść w nawiasie (gra od Potężnego Bloober Team) i by było dobrze.
-
CRONOS: The New Dawn
Jest deszczowo, pochmurnie, oby tak zostało do końca dnia. Idealna pogoda na horror i to nie taki z pierwsze lepszej łapanki tylko prosto z Krakowa od Potężnych Blooberów. Coś czuje, że Cronos zaskoczy i będzie 86.
-
CRONOS: The New Dawn
Jeszcze 22 godziny do premiery Cronosa od potężnych Blooberów... Najlepsze jest to, że w Nowej Zelandii mogą już grać, a reszta dopiero jutro. Poza tym na Twitchu pojawiają się transmisje od Ruskich, którzy zmienili region na NZ. Na chwilę wszedłem sprawdzić, ale szybko się ulotniłem, żeby przypadkiem nie trafić na jakiś spoiler.
-
Cyfrowe zakupy growe!
Przeważnie olewam te wersje deluxe i wczesny dostęp, ale dla potężnych Blooberów zrobiłem wyjątek.
-
CRONOS: The New Dawn
Lipa z tym wczesnym dostępem, bo mogli dać możliwość zagrania o północy, a tu premiera w środę o 16. Do tego nadal nie można pobrać gry na PC, ale to akurat mniejszy problem, bo i tak o 16 nie będę grał w horror, więc spokojnie się pobierze w tym czasie i wieczorem odpali. Ciekawe, czy jutro zniosą embargo na recenzje, bo pojawiają się jakieś nieoficjalne informacje, że dopiero 5. Silenta i tak raczej nie przeskoczą na meta, ale obstawiam, że oceny zakręcą się w przedziale 80–85. Sprawdziłem przed chwilą średnią i póki co ich najwyższy wynik z własnym IP to Observer System Redux 79, a tak to przeważnie widełki 65–74. Raczej przebiją Observera, ale pytanie brzmi, o ile punktów. Swoją drogą cyrk z tymi ocenami, skoro taki Observer, czyli kolejny średni walking sim ze stajni Blooberów dostaje 79, a taka perełka jak pierwsze The Evil Within 75. Tak to już jest w tej branży, że wszystkiego można się spodziewać po recenzentach.
-
CRONOS: The New Dawn
No a czemu by nie ? można podać odwrotność tego przykładu, kiedy studio wcześniej robiło świetne gry aż w końcu wydało crapa. Co mnie np obchodzi, że Rocksteady zrobiło wcześniej trzy zajebiste Batmany skoro w końcu wyszedł im potworek w postaci Suicide Squad. Jakbym patrzył na całokształt to byłoby dla mnie zajebiste studio, ale kierując się tym, że są tak dobrzy jak ich ostatnia gra to raczej zasługują na miano partaczy. Bloobery z ery produkowania crapów a obecne studio to nie jest 1:1 to samo. Teraz mają większy budżet, wiedzę, umiejętności, bardziej rozbudowany zespół i w końcu jakąś dobrą grę w CV. Dlatego też nie mogę zgodzić się ze sformułowaniem "jakimś cudem wyszła im dobra gra", bo jakimś cudem to ja mogę stanąć na blacie, zrobić fikołka i wylądować telemarkiem, a nie przydzwonić łbem o parkiet. Zrobili dobrą grę, bo stanęli na głowie, żeby sprostać wymaganiom graczy. Pewnie nawet Konami było zaskoczone, że to aż tak dobrze wyszło, bo liczyli raczej na jakiś solidny, bezpieczny remake od wyrobników, którzy przy okazji za dużo nie krzykną, a tu wyszło forumowe GOTY zeszłego roku xD. Przynajmniej do 5 zachowają ten status, potem się ogra i przekonamy się, czy to "potężni" nie była tylko jakaś naiwna, zbiorowa afirmacja.
-
CRONOS: The New Dawn
Nie, chyba że Cronos okaże się klapą, to przestanę ich tak tytułować. Studio jest tak dobre, jak ich ostatnia gra, więc należy im się. Bloobery przed Silentem to było jednak trochę inne studio. Niższe budżety, gry robione na jedno kopyto, z wiarą, że same względy artystyczno-fabularne jakoś zrekompensują nudną rozgrywkę. Tak to wyglądało, jakby przed SH sami nie wierzyli, że są zdolni zrobić coś więcej niż kolejny nudny symulator chodzenia, ale zaryzykowali i okazało się, że mieli potencjał na coś więcej. To teraz ja się przyczepię, ale "potężni" napiszcie chociaż z małej, jak ja. Będzie na zielono na meta po premierze Cronosa, to wtedy z dużej będzie można.
-
CRONOS: The New Dawn
Najlepsze jest to, że takie sztosy można nabyć w dniu premiery za korzystną cenę, za to Sony wycenia jakiegoś średniaka typu Lost Soul Aside za trzy paki (wcześniej były podobne kwiatki, jak ten remake Until Dawn w tej samej cenie) albo Xbox z Outer Worlds i Avowed. Rozumiem, gdy są to jakieś znane marki, typu Ghost of Yotei czy Gears of War E-Day, a nie tytuły, które pełnią rolę zapychaczy i mają wypełnić czas między tymi głośniejszymi premierami. Swoją drogą strasznie mnie kusi ta wersja z wcześniejszym dostępem. Przeważnie olewam takie praktyki i wole zaczekać, ale to gra od potężnych Blooberów i nie wiem czy dam rade się powstrzymać.
-
Ta figurka z kolekcjonerki MGS to jest hit xD
Ta figurka z kolekcjonerki MGS to jest hit xD
-
Lost Soul Aside
Najlepsze jest to, że tu jest więcej takich kwiatków.
-
Lost Soul Aside
Jak dla mnie szkoda trzech stów, tym bardziej, że zaraz na początku września wychodzą Hollow Knight, Hell is Us i Cronos. Może się kiedyś sprawdzi na jakiejś grubszej przecenie.
-
Gierki z Goga w pudle. Podziwiam zajawkę tego gościa do budowania własnej gogowsko-fi
Gierki z Goga w pudle. Podziwiam zajawkę tego gościa do budowania własnej gogowsko-fizycznej kolekcji własnymi rękami. Kiedyś też mnie to kusiło, ale pewnie szybko by mi się znudziło i zostałbym przy fizykach na konsole. Mimo wszystko cieszą oko prace takich pasjonatów i jeszcze bardziej się docenia Goga za te wersje gier bez DRM.
-
The Last of Us - HBO
Nadrobiłem pierwszy sezon i wiem po nim tylko tyle, że drugi sobie daruję. To nie jest tak, że wszystko nie wyszło tak, jak powinno, bo zdarzają się przebłyski, ale ciężko nie odnieść wrażenia, że za dużo czasu ekranowego jest tracone na wątki, które nie wnoszą nic ciekawego do fabuły. Flagowym przykładem jest trzeci odcinek i nie chodzi tu o to, że brzydzę się na widok dwóch mężczyzn konsumujących wspólnie truskawki : ( Może zamysł był taki, żeby pokazać, jak to w tej postapokaliptycznej rzeczywistości pełnej walki o przetrwanie nadal może wykiełkować uczucie między dwojgiem ludzi. Tylko że spokojnie można byłoby to skrócić do kilku minut i pokazać jakąś krótką retrospekcję, a nie rozciągać ten wątek na cały odcinek. Problemem Neila jest nie tylko to, że lubi wplatać takie wątki kompletnie z dupy, ale też ich nadmiarowa ilość i absurdy fabularne, które szczególnie w TLoU 2 aż kuły w oczy. Wizualnie nie ma się do czego przyczepić, sceny z zarażonymi też fajne i mogłoby być ich więcej, zdarzają się lepsze odcinki, jak ten z kanibalistyczną sektą, ale jako całokształt kiepsko się to broni. Jakby to była nowa marka, niezwiązana z grą, to nawet można byłoby powiedzieć, że to taki średniak z ambicjami na coś więcej, ale znając potencjał tego uniwersum, to prawda jest taka, że z lepszymi scenarzystami na pokładzie mógłby wyjść z tego prawdziwy hit. Casting kompletnie niezrozumiały, bo nie tylko Bella nie pasuje do Ellie, ale i Pedro jako Joel nie jest najlepszym wyborem. Joel na domiar złego musiał zostać znerfiony przez scenarzystów, bo w grze miał najwidoczniej za dużo cech samca alfa, więc trzeba było dodać parę scen, gdzie zaczyna brakować mu tchu i musi na chwilę przystanąć chwytając się za serce. Oczywiście Pedro wypada lepiej w głównej roli, ale to i tak nie to, co powinno być. Zresztą mógłby chłop grać trochę mniej, bo za dużo go wszędzie ostatnimi czasy. Na pewno nie dołączę się do tych powszechnych opinii po serialowym TLoU, że Bella jest kiepską aktorką i nie nadaje się do swojej roboty. Widziałem ją w innych rolach (nie tylko w Got, ale też w serialu Time zagrała dobrze, a poza tym widziałem ją może w ze dwóch filmach, w tym krótkometrażowy Requiem) i chociaż ciężko mówić o jakimś potencjale na topkę w tej branży, to na pewno mogłaby zagrać jeszcze w swojej karierze parę dobrych ról. Tu od początku nie mogłem się do niej przekonać przez jej aparycję będącą przeciwieństwem growej Ellie. Niestety przez ludzi od castingu namnożyło się tylko memów z Bellą, że teraz do końca życia obierając ziemniaki będę miał jej wizerunek przed oczami. Jak miałbym się bawić w jakąś skalą ocen, to dałbym 5/10. Drugi sezon sobie daruję, bo nie dość, że sam serial jest kiepsko oceniany, to nie jestem specjalnym fanem materiału źródłowego w postaci drugiej odsłony gry. O ile pierwsza część TLoU wydawała się fabularnym samograjem, a nawet to potrafili zepsuć, to z TLoU 2 nie może być lepiej. Jeszcze taka dygresja na koniec, a propos tej nieszczęsnej growej dwójki. Uważam, że czysto warsztatowo Druckmann jest na tyle sprawnym scenarzystą, że potrafi tak poprowadzić historię, że ma odpowiednie tempo i jest pozbawiona zbędnych dłużyzn. Pomimo tych 30 godzin spędzonych z tym tytułem jakoś dało się śledzić tę fabułę bez poczucia, że zaraz zasnę przed ekranem. Problem był tam taki, że ilość głupich pomysłów i momentami żenujących scen sprawiały, że trzeba było wstać i przejść się po pokoju parę razy. Niestety te nieliczne zalety Neila zniknęły w pierwszym sezonie serialowego TLoU i momentami nie mogłem powstrzymać się przed sprawdzeniem ile zostało do końca odcinka.
-
Growe Szambo
Chrzanić brak opcji rabowania grobowców, czy woke akcenty w nowym TR. Wszystko im zostanie wybaczone, jeśli zdecydują się na to, że Jonah zostanie zrzucony z jakiegoś klifu i to najlepiej w pierwszej scenie. Fabularnie to byłby dobry ruch, bo można byłoby na tym oprzeć motyw zemsty, którą kierowałaby się Lara, a korzyść dla graczy byłaby taka, że nie musieliby słuchać pierdolenia tego bezpłciowego nudziarza, którego obecność na ekranie powoduje chęć odinstalowania gry w trybie natychmiastowym.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8