Opublikowano 24 września 202424 wrz Od tej pisaniny postanowiłem, że dzisiaj po robocie instaluję NGS (nie mam dostępu do innej wersji). Będę się zaś frustrował, dzięki
Opublikowano 24 września 202424 wrz Trudność polega że zginiesz xx razy zanim poznasz ruchy, potem jednak trzeba mieć min skoordynowane oko- ręka i odpowiednio reagować. Trudnością potem było że bossie mieli pomocników na MN. Ale niestety wiek robi swoje, bo ja też dzisiaj nie umiem w takie gierki. A w Tonym Hawku to
Opublikowano 24 września 202424 wrz Trochę mnie duma rozpiera, że za żyćka (w wieku 40 lat) w końcu zagrałem w NG no i że temat trochę odkurzyłem.
Opublikowano 24 września 202424 wrz Mi ta gra tak siadła, że chciałem pocisnąc całą bez zapisu. Spadłem w 6 chapterze Łącznie ponad 300h miałem.
Opublikowano 1 października 20241 paź Przyjechała II boża z x360 jak pam buk przykazał i .... kurde jakoś tak dziwnie. Odpaliłem od razu wyższy poziom, nasrane przeciwików, rzucają non stop szurikenami, maszerka ostra (albo jest łatwiej albo już wymiatam). Brak możliwości przypisania buttonów. Jestem przy drugim bossie i mam mieszane uczucie. Black chyba jednak > II. Może mi się zmieni, zobaczymy.
Opublikowano 1 października 20241 paź Nie no dwójka nie ma podjazdu do blacka/jedyneczki, ale też nie tak, że tragedia jest. No, ale słabsza wyraźnie.
Opublikowano 1 października 20241 paź Autor Totalnie inna gra, w dwójkę nie da się grać jak w jedynkę i byc dobrym - momentami to nawet mam wrażenie, że na siłę wiele rzeczy zostało zmienionych byle odróżniały gameplay od jedynki (jak mega osłabione et/ut na rzecz ot, brak rolla, brak karma runów, esencja która sama przylatuje do Hayabusy, wrzucenie ut do każdej broni jak się da i walki wymuszone przy użyciu łuku, zbyt duża efekciarskosc w porównaniu do kameralnych combosow z og).
Opublikowano 1 października 20241 paź No 2 mi też nie siadła. I ten boss gdzie trzeba blok trzymać bo inaczej zgon na końcu walki. A 3 to już w ogóle odpłynęła.
Opublikowano 2 października 20242 paź W dwójkę gra się kompletnie inaczej i raczej zacząłbym od Normala, żeby ją poczuć. Wrzucenie się od razu na Mentora to prosta droga do zniechęcenia się na wejściu, bo tam już wymagana jest znajomość systemów i jakiś skill (a jak wcześniejsze posty XMa pokazały nawet stary wyga potrafi się przy nim ciśnieniować i zwątpić). Nie da się też być gigakoksem tylko dlatego, że poznało się jedynkę, bo to dwa różne światy i Black był raczej action adventure z bardzo dobrym systemem walki, a dwójka to już slasherek pełną gębą. @S_600 włącz sobie gierkę jeszcze raz na Normalu, a będzie lepiej. Jak już nabierzesz wprawy i przejdziesz raz to dopiero wtedy atakuj Mentora.
Opublikowano 2 października 20242 paź Autor Ja przeszedł Mentora w wielkich bólach, a każdego NG innego mam ukończonego czy to na MN czy UN (RE). Na MN w dwójce doszedłem do drugiego chaptera - po spędzeniu 3,5h na pierwszym etapie żeby dojść do save'a jak już się udało po prostu skasowałem grę - nie dawałem rady psychicznie, nonstop leciały kurwy i inne bluźnierstwa. Dla mnie niewyobrażalny poziom, nigdy w nic tak trudnego nie grałem.
Opublikowano 5 października 20245 paź Autor W dniu 15.09.2024 o 19:38, iluck85 napisał(a): To chyba w sigmie, bo nie pamiętam żeby w blacku szło tak szybko wymaksować. Akwadukty to 12 chapter, to jakby nie patrzeć bliżej końca. Gram teraz i od harda w górę wiosło się upuje na maxa na w akweduktach
Opublikowano 5 października 20245 paź I tak ta broń jest najmocniejsza jak masz mało energii Jesteś na pierda, ale bossowie to sekundy
Opublikowano 13 października 202413 paź Autor Właśnie przeszedłem VH w blacku. Standardowo tylko początek mega trudny, potem gdzieś od Monastery szło gładko, ale Nicchae mnie raz rozśmieszyła Zabieram się za MN - top bossów przed którymi sram to Doku i Awakened Alma bo na nich za bardzo nie ma sposobu i trochę szczęścia potrzeba żeby się dobrze ułożyli. Do tego 5 chapter i walki gdzie są koty + ci magowie latający to jest najgorsze połączenie w jedynce.
Opublikowano 29 października 202429 paź Autor Miałem przerwę przez Sh2, ale dziś wróciłem i ukończyłem Master Ninja. Tak jak się spodziewałem - najtrudniesi były Awakened Alma i Spirit Doku - obydwoje zjebani do potęgi, bałem się gdzieś tam w środku też końcówki z 6 bossami pod rząd, ale nawet poszło za pierwszym razem. No i tyle. Leży ten jebany NG2 rozgrzebany i patrzy ze swoim MN, ale nadal uważam, że jestem za cienki na tę grę i chyba już nie podejmę rękawic. ALE CHUJ TO WIE.
Opublikowano 14 stycznia14 sty Czekam na jakąś lepszą promkę, żeby przejść NG1 bodajże po raz siódmy, ale chyba się nie doczekam, najtaniej było po 30e+, może to nie dużo, jak za składankę, tylko że ja już 3 razy tą grę kupiłem (raz na PS3), a sequel mnie nie interesuje (przeszedłem raz i to takie 8/10), tym bardziej trójka. Szkoda, że nie da się kupić pierwszej części osobno. Najlepszej części, która ma klimatyczne miejscówki, zagadki, sekrety. To taki slasher z elementami przygodówki, najlepszy jaki kiedykolwiek postał, a day1 nie miał sobie równych i świetny w tamtym czasie książę Persji mógł co najwyżej Ryu buty czyścić, tak samo dziś Kratos, czy Bayo.
Opublikowano 15 stycznia15 sty W dniu 29.10.2024 o 13:04, XM. napisał(a): Miałem przerwę przez Sh2, ale dziś wróciłem i ukończyłem Master Ninja. Tak jak się spodziewałem - najtrudniesi były Awakened Alma i Spirit Doku - obydwoje zjebani do potęgi, bałem się gdzieś tam w środku też końcówki z 6 bossami pod rząd, ale nawet poszło za pierwszym razem. No i tyle. Leży ten jebany NG2 rozgrzebany i patrzy ze swoim MN, ale nadal uważam, że jestem za cienki na tę grę i chyba już nie podejmę rękawic. ALE CHUJ TO WIE. Akurat spirit Doku - nie jest trudnym bossem. Tu jest wersja dla kota a tu wersja, która działa w Blacku też na MN Także jak się to opanuje to idzie gładko. NG2 - to zupełnie inna gra, tam na co innego trzeba uważać i trzeba to poczuć, więc tak jak dawno nie grałeś, najpierw normal i jak już grę masz w rękach i wiesz kiedy i jakiej broni na kogo używać lecisz z mentorem itp Ja w moim PRIME to na MN robiłem sobie Karma Runa... Edytowane 15 stycznia15 sty przez Soul
Opublikowano 20 godzin temu20 godz. Nadrobiłem w końcu Razor's Edge i o ile z początku mi się podobało, tak im dalej w grę, tym było gorzej. Piekielnie liniowa, zupełnie pozbawiona eksploracji odsłona - ja wiem, że to klasyczny do bólu hack'n'slash stawiający sieczkę na pierwszym miejscu, ale te rynny po których się poruszamy i nie możemy przejść dalej póki nie wybijemy wszystkich przeciwników szybko zaczynają męczyć. W dodatku sterując tak zwinnym, potrafiącym biegać po ścianach i bujać się na drążkach protagonistą gierka aż prosiła się o jakieś fajne elementy platformowe i tu NG3 poległo po całości (jak w sumie każde trójwymiarowe Ninja Gaiden w jakie grałem). Klimatu nie stwierdzono żadnego, nie pozostało nic z mistycznej atmosfery poprzednich części: demony stanowią zaledwie tło, lokacje to między innymi ulice nowoczesnego miasta, plac budowy albo laboratorium, za to głównym antagonistą jest szalony naukowiec Jeżeli w tym momencie zaśmierdziało Ci DMC2 i Bayonettą 3, to jesteś na dobrym tropie. Scenariusz nigdy nie był mocną stroną NG, ale przynajmniej wcześniej nie próbował udawać, że jest poważny i nie było tam aż takiego zatrzęsienia cut-scenek. Jakieś rozterki moralne u ninjasa, który zabił w życiu więcej ludzi niż potrafi zliczyć? Eksperymenty genetyczne? Ożywiony T-Rex? Główny złol przyznający wprost, że zrobił to wszystko (czyli prawie doprowadził do końca świata), bo czuł się odrzucony? RATUNKU.Wydawałoby się, że chociaż walka będzie stanowić mocny punkt Razor's Edge, ale nie, tu też nie jest zbyt dobrze. Co z tego, że jest tyle broni, co z tego że można klepać milion różnych combosów, skoro nic z tego nie sprawdza się w trakcie starć? Gra jest trudna, przeciwnicy atakują sporymi falami, zawsze trafi się co najmniej jeden ziomek strzelający z bazooki, a cała reszta cheesuje albo próbując chwycić Ryu (te ataki zawsze kroją potężny damage naszemu bohaterowi) albo non stop wszystko blokując. Dosyć szybko nauczyłem się, że standardowe podejście i stylowe granie nie ma sensu, bo bardziej opłaca się kręcić bączki kosą albo nadużywać ultimate technique. I tak przez CAŁĄ grę Za każdym razem kiedy mówiłem sobie "ok, dosyć tego, teraz spróbuję w to grać jak w inne Gaideny, uczciwie i skillowo" gra brutalnie sprowadzała mnie na ziemię mówiąc mi "Hej stary, we mnie się tak nie gra, nie tak zostałam zaprojektowana, kręć się dalej jak pierdolony beyblade z tą kosą i korzystaj do oporu z klatek nieśmiertelności!". Szczytem był finałowy boss zrobiony w tak chamski i tani sposób, że gdyby nie wspomniana kosa i ten jeden upgrade żyćka jaki mi został (jedyny sposób żeby podleczyć się w trakcie walki, bo standardowych apteczek tu nie ma), to nie wiem czy w ogóle bym go pokonał. Przez większość czasu miałem wrażenie, że NG3 tworzyli ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z tym gatunkiem. Nie chce mi się dalej znęcać, pewnie jak ktoś jest na slasherowym głodzie, to będzie się jako-tako przy Razor's Edge bawił, ale jedno trzeba powiedzieć jasno: ta gra nigdy nie powinna się nazywać Ninja Gaiden.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.