Opublikowano sobota o 15:183 dni Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Po 20 godzinach na liczniku daje sobie spokój z dalszą grą. Jeszcze przy pierwszym Outer Worlds jakoś dałem radę przetrawić tą formułę, tak przy drugiej części nie mogę dłużej, pomimo tego, że do jakiegoś czasu bawiłem się dobrze. Niestety poziom zniechęcenia rósł z każdą następną godziną spędzoną w tym świecie. Za dużo jest dobrych gier do nadrobienia, żeby zmuszać się do dokończenia jakiegoś tytułu. Porzucam bez większego żalu, bo grę ogrywałem w GP, więc chociaż nie jestem trzy paki w plecy.Co wyszło:- System rozwoju postaci, w którym każdy wydany punkt umiejętności ma wpływ na to, jak zakończymy danego questa, gdzie się dostaniemy podczas eksploracji, którą skrytkę uda nam się otworzyć, w jaki sposób będziemy najefektywniej eliminować wrogów. Plus dla twórców za to, że nie starali się strywializować rozgrywki i zaprojektowali ją w taki sposób, że wybór jednej ścieżki zamyka nam inne dostępne opcje. Dodatkowo co dwa poziomy możemy wybrać specjalne perki, które są powiązane z wybranymi przez nas umiejętnościami. Jeśli będziemy inwestować przykładowo w inżynierię, to póżniej wpada perk w stylu "broń z modyfikatorami zadaje większe obrażenia". Z każdym następnym wydanym punktem dochodzą nam nowe opcje.- System wad, które gra nam oferuje co jakiś czas. Dla przykładu dostajemy możliwość wybrania wady "skrzypiące kolana", która wpływa na to, że podczas skradania wrogowie słyszą nas z dalszej odległości i szybciej wzbudzamy ich czujność, ale jednocześnie w przykucniętej pozycji poruszamy się żwawiej. Są też śmieszne warianty jak "kleptomania". Wada ta powoduje, że kradzione towary sprzedamy za większą cenę u handlarzy, ale musimy się liczyć z tym, że nasza postać może ukraść coś odruchowo bez naszej zgody w losowym momencie i dostać za to grzywnę, gdy ktoś to przyuważy. Niektóre z nich mogą znacznie utrudnić rozgrywkę (gra sama ostrzega przed tym) i dla żądnych wyzwań mogą być fajną opcją.- Gunplay się broni, jest trochę pukawek do wyboru (z każdą następną lokacją dochodzą kolejne, więc nie warto się zrażać, że pewne warianty zaczynają się powtarzać) na hardzie trzeba być czujnym, bo zbytnia brawura szybko może się skończyć porażką. Walka jak w przypadku Avowed udowadnia, że Obsidian pod tym względem dowozi odpowiednią jakość. Na plus jeszcze wypadają modyfikatory do pancerza/broni, które mają pośredni wpływ na build naszej postaci. Możemy zmienić obrażenia broni na mrożące/elektryczne/żrące, zwiększyć lufę, dodać pociski wybuchowe, różnego rodzaju lunety itd. Spoko jest to, że tu też przy niektórych wyborach coś zyskujemy i coś tracimy. Niektóre modyfikatory zwiększają prędkość wystrzeliwanych pocisków, ale jednocześnie zmniejszają obrażenia. Niby to szczegół, ale to kolejna rzecz w tej grze, przy której coś jest kosztem czegoś.- Mniej przegadanych kwestii niz w Avowed, co jest wielką zaletą, gdy za fabułę są odpowiedzialni ludzie, którzy kompletnie nie nadają się do tej roboty.- Optymalizacja jest ok. Zero jakichkolwiek bugów, spadków płynności, ani razu nie wywaliło gry do pulpitu.Co nie wyszło:- Fabuła i każdy jej poszczególny aspekt w postaci dialogów, bohaterów tej historii, wątku głównego i zadań pobocznych. Wszystko jest jałowe, puste i pozbawione głębi. Postaci to jednowymiarowe kukły, które nie budzą jakichkolwiek emocji. Kobiety to zawsze silne jednostki, które różni tylko to, że jedna chce podbić galaktykę, druga chcę ją ratować. Jedna jest szefem wojskowej jednostki, inna jakiejś bojówki działającej na granicy prawa. Tu nie ma żadnego kontrastu, jakichś różnic między nimi, każda to ten sam twór z tymi samymi cechami charakteru. Infantylne gówno napisane przez ludzi, którzy nie potrafią opowiedzieć ciekawej historii, tylko mają do zrealizowania misję ideologiczną. W takim Wiedżminie były silne kobiety, były takie, którym trzeba było pomóc, były takie, które potrafiły się zachować w kurewski sposób wobec swoich najbliższych, jedna była wredna, druga sympatyczna. Różniły się, a nie były jakimś hurtowo produkowanym klonem pod tytułem "silna, zaradna, pyskata, wszystko wie najlepiej". Oni tam pozatrudniali jakieś nastolatki z marszu antify ? nie chce się wierzyć, że dorośli ludzie żyjący z pisania scenariuszy nie potrafią napisać dobrze jednej linijki dialogu ani wykreować jednej ciekawej postaci.- Eksploracja jest spoko do czasu. Póżniej dochodzi druga planeta, trzecia, czwarta i na każdej te same aktywności do odhaczenia. Ktoś potrzebuje zapasów medycznych, ktoś zgubił podręcznik naukowy, są listy gończe i polowanie na zbrodniarzy + jakieś inne nudne dziadostwo "znajdż, przynieś, masz kasę i won". Żadne zadanie nie ma ciekawego finału, wątku, zmiany biegu wydarzeń, elementu zaskoczenia. Póżniej człowiek już jest tak zmulony tym wszystkim, że się odechciewa robić cokolwiek. Łudziłem się, że po Avowed może tu coś się zmieni, że trafi się może z jeden dobrze napisany quest. Niestety płonne to były nadziej i struktura jest dokładnie taka sama. Nawrzucać generycznych zadań napisanych na odpierdol i niech gracz przez następne 30-40 godzin robi to samo na kolejnych mapach. Przy poprzednim Outer Worlds człowiek nie był jeszcze tak znużony tą formułą i sama gra miała mniejszą skalę, więc dało się przeżyć.-Ja wiem, że Obsidian nie jest znany z robienia pięknych gier, ale poziom artystyczny szoruje po dnie. Planety są brzydkie, puste, wyglądają jak takie wydmuszki stworzone przez AI na komendę "stwórz mi planetę do gry sci-fi". Ten sam problem, który miał Starfield, ale tam były jeszcze ręcznie robione miejscówki, które potrafiły się czymś wyróżnić. Kto płaci tym ludziom za taką fuszerkę ? Ile oni jeszcze będą jechać na tym, że ludzie im wybaczą, bo u nich zawsze tak było. Pierwsza planeta to już w ogóle jakaś abominacja, gdzie kolory są tak żle dobrane, że aż oczy bolą od samego patrzenia.-Świat gry to jedynie makieta. Twórcy Kingdom Come potrafili za mniejsze pieniądze zrobić symulacje życia w średniowiecznych osadach i stworzyć tym samym wiarygodny świat. Tu wszyscy stoją w miejscu i gapią się przed siebie. Może jeden chłop na całą bazę zrobi pięć kroków w jedną i drugą stronę w linii prostej. Zastanawia mnie jaki jest sens inwestowania w takie studio, które pod wieloma względami zatrzymało się w miejscu. Kiedyś przynajmniej mieli świetnych scenarzystów na pokładzie, ale i ten atut stracili. Prawda jest taka, że MS przepłaca za to, że Obsidian dostarcza im regularnie gry, które interesują wąską grupę odbiorców. Nie zdziwię się jak pierwsi pójdą pod nóż w najbliższym czasie, bo nie bronią ich liczby i coraz więcej graczy ich krytykuje. To już nie tylko studio, na którego gry nikt nie czeka z zapartym tchem, ale też takie, którego zamknięcie każdy będzie miał w dupie.- Dużo osób się czepia o cenę i słusznie. Mamy gierkę AA wycenioną na 300zł. Jest ratowanie galaktyki, są towarzysze, różne planety, frakcje, jakieś tam stworki (rozumnych obcych ras nie ma niestety) więc to taki KotOR/Mass Effect z Temu. Jak sobie pomyśle, że Ekspedycja kosztowała 180zł, a to 300... na szczęście odpaliłem w abo, ale i tu szkoda czasu. Jego nawet żal bardziej niż pieniędzy, bo kasę i tak się zarobi, a czasu już się nie odzyska.Ktoś mi może napisać "wiedziałeś na co się piszesz, Obisdian się zepsuł dawno temu" i będzie miał rację. No ale ja się łudziłem, że może walka i eksploracja wystarczą, że może szczególnie lubiany przeze mnie gatunek sci-fi pomoże, że gdzieś coś pociągnie jakość całej produkcji w górę. Nawet ta nieszczęsna jedynka mnie potrafiła nużyć, ale dotarłem do napisów końcowych (najwidoczniej pomogła mniejsza skala i mniejsze znużenie obecną obsidianową formułą) i całokształt oceniłem pozytywnie pomimo wielu wad.Myślałem że już się pogodziłem w środku z tym, że dawny Obsidian odszedł w niebyt. Nie wiem czemu, ale jakoś przy tej produkcji miałem momenty, gdy musiałem zatrzymać grę, bo mi się ich dawne tytuły przypominały. Mój mózg w którym momencie wyłączył tryb niemyślenia i odebrał mi całą przyjemność z rozgrywki. Już sam nie wiem, czy go za to znielubić, czy może mu podziękować. Edytowane sobota o 15:493 dni przez Czokosz
Opublikowano poniedziałek o 22:351 dzień Pograłem jakieś 6h, kilka bardziej rozbudowanych questów zrobionych, teraz robię główny na pierwszej planecie związany z infiltracją placówki. Moje spostrzeżenia na ten moment:Historia jest kompletnie nieciekawa i nieangażująca. Jest to kolejne ratowanie ludzkości z walką polityczną w tle. Niby czego można było się spodziewać po sequelu? No niby tak ale to już nudne jest.Misje poboczne są rozbudowane i dają możliwość przejścia ich różnymi sposobami. Za to bardzo duży plus i jak jedynka już to miała tak tutaj jest to jeszcze bardziej rozbudowane. Zawsze to lubiłem w grach że dają narzędzia i tylko od nas zależy jak dojdziemy do celu. Opus magnum dla mnie tutaj jest Deus Ex Human Revolution.Niestety cała gra jest jeszcze bardziej przegadana niż Avowed. Jest tutaj tyle niepotrzebnego tekstu że głowa mnie zaczyna boleć jak pomyślę że ludzie spędzali nad tym tyle czasu. Niby to RPG więc powinno być tego dużo - z jednej strony tak ale z drugiej trzeba znaleźć dobry balans i umiar w tym wszystkim. Disco Elysium ma uzasadnioną ilość tekstu bo to książka - w dodatku zajebiście napisana. Dialogi w TOW2 są poprawne i tyle. A poziom poprawny to za mało na grę RPG. Plusem w dialogach jest oczywiście to że są opcje do użycia ze względu na jakąś umiejętność czy nawet przedmiot (tego nie było wcześniej).Postaci na ten moment są bardzo płaskie, jak wyjęte z generatora. Oczywiście niektóre się wyróżniają troszkę bardziej na tle innych ale ja za 3 dni o nich nie będę pamiętał.Nasi towarzysze (mam 3) to jakieś kukły. Nie czuję żeby w nich była tchnięta jakaś osobowość. Mam murzyna, babkę i latającego robota który jest kurewsko irytujący więc siedzi na statku xdUmiejętności które możemy rozwijać wydają się sensownie zaprojektowane, niemal wszystko wydaje mi się na ten moment przydatne mniej lub bardziej.Strzelanie jest niezłe. Nie jest to Borderlands czy CoDzik ale odczuwam pewną przyjemność ze strzelania.Niestety przeciwnicy to jebane gąbki na pociski i jak na początku tego nie czuć to właśnie po jakiś 3-4h widać już pierwsze symptomy tego mechanizmu.Eksploracja mi sprawia frajdę, zawsze lubiłem łazić po zakamarkach czy to w Falloutach Bethesdy czy potem w Skyrimie czy nawet Starfieldzie. Nie inaczej jest tutaj, zazwyczaj wszystko się przyda a przy okazji możemy znaleźć ciekawe przedmioty lub ukryte przejścia.Menu ekwipunku jest OK, wszystko ładnie podzielone na kategorie i łatwo się w tym odnaleźć.Natomiast totalnie słabe jest porównywanie przedmiotów które powinno działać z automatu na pierwszy slot przedmiotu kategorii którą porównujemy bo zazwyczaj porównujemy broń z ekwpinku z tym co mamy w kaburze. Teraz działa to tak że wybieramy z ekwipunku broń, klikamy porównaj i trzeba ręcznie wybrać z czym a ja wolałbym aby był automat który porównuje ze slotem i jest przycisk do przełączania slotu lub robimy to wtedy d-padem + przycisk do przełączania się między kaburą a ekwipunkiem.Crafting spoko, nie przeszkadza jakoś zbyt mocno a mój murzyn ma opcję przenośnego craftingu więc nie musze się obawiać że nie będzie stacji nieopodal.Mapa świata zewnętrznego kompletnie nieczytelna. Zajęli się aby z bliska było widać wszystkie kontury skał a ja nie widze kompletnie przejść którędy mam się kierować aby dojść do celu tylko muszę iść na yolo.Brakuje mi jakiegoś odskoku bo nagle w walce jak mi otoczą przeciwnicy to moment i mnie nie ma. Czuję się bez tego troszkę jak bez ręki.Graficznie jest bardzo przeciętnie. Jak na UE5 to bym powiedział że nawet słabo. Postaci wyglądają nierówno, plastikowo. Wnętrza są całkiem ładne i pełne detali ale wszystko jest takie martwe a jak wyjdziemy na zewnątrz to puste dalekie plany pozbawione życia. Gra to zdecydowanie nie jest tier AAA więc cena totalnie z pizdy. Dalej nie ma VO głównej postaci + mniejsza skala gry to max 40-50 dolców.Będę grał na pewno dalej i zobaczymy co się zmieni na plus lub minus.
Opublikowano wczoraj o 09:37 1 dzień Jezu ja przez 1 nie przebrnąłem, a widzę z Sequel prezentuje podobny jak nie gorszy poziom, naprawdę nie macie w co grać, żeby tracić czas na crapy?
Opublikowano wczoraj o 10:59 1 dzień a ja gram, jestem na drugiej planecie i jest ok, nic wybitnego ale przyjemnie się gra.
Opublikowano wczoraj o 11:38 1 dzień 1 godzinę temu, easye napisał(a):Jezu ja przez 1 nie przebrnąłem, a widzę z Sequel prezentuje podobny jak nie gorszy poziom, naprawdę nie macie w co grać, żeby tracić czas na crapy?Nie każdy sobie ułożył życie tak że ma tylko godzinę czasu wolnego na granie dziennie więc po ograniu obiektywnie dobrych tytułów sięga po te z niższego szczebla. Ja z gier na wishliście nie ograłem z jesiennych tytułów tylko Cronosa a aktualnie sezon wchodzi w fazę snu zimowego.Nie każdy ma zerojedynkowe podejście jak Ty gdzie nazywa grę crap-nie crap. Są jeszcze stany pośrednie jak gra średnia, niezła, dobra, bardzo dobra, zajebista.Gra crapem nie jest tylko jest zwykłym średniakiem/niezłym tytułem który ma kilka mechanik które mogą przyciągać do ekranu jak strzelanie czy rozwiązywanie questów na różne sposoby.Przy średniakach/grach niezłych można się wbrew pozorom dobrze bawić. Powinieneś to wiedzieć spędzając ponad 1000 godzin w Destiny 1 i 2. Edytowane wczoraj o 11:39 1 dzień przez suteq
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.