Opublikowano 14 listopada14 lis 1 godzinę temu, Pix napisał(a):Znaczy czasami fajnie nauczyć się jakiegoś nowego słowa, chociaż i z tym różnie bywa. Jak zacząłeś rzucać tym "holistycznie" na prawo i lewo to od razu wyguglowałem, żeby wiedzieć, o co chodzi i poczułem się mądrzejszy.No ale potem idę do roboty i rzeczywistość weryfikuje. Mówię do współpracowników"spróbujmy spojrzeć na ten problem holistycznie"A oni mi odpowiadają"co ty pierdolisz?"I tyle z moich prób bycia intelektualistą To zabawne dodatkowo, bo w robocie to dokładnie ja jestem tym „odpowiadającym” kolesiem :D wygląda na to, że intelektualizm jest jakimś… konstruktem.Ja mam teraz problem ze słowami „normalizujmy” i że coś jest „diablo” jakieś, bo się naczytałem „Wiedźmina” -.-
Opublikowano 14 listopada14 lis Ja jestem teraz na etapie Kici Koci i Pucia, więc ten album o RE może być faktycznie diablo ciekawy :)
Opublikowano 15 listopada15 lis Lektura za mną i jestem zawiedziony. Do korekty, artykułów i tematów nie mam zastrzeżeń. Skład jest niestety moim zdaniem na gorszym poziomie niż ten w Silent Hill. Bezpośrednio to wpływa na ilość tekstu i czuję jeszcze większy niedosyt niż w przypadku SH.I tak:znowu są screenshoty/arty przechodzące przez dwie strony, tak jak by nie brało się pod uwagę że w druku środek stron jest słabo widoczny, najgorzej to wygląda: strony 18-19, 56-57, 72-73, 80-81 (Volgin...), 83-83, 108-109 (tutaj zamiana miejsc zdjęć by naprawiła problem, bo 'cięcie' by było na tle a nie środku postaci); na stronach 48-49, 60-61, 62-63, 66-67, 80-81, 88-89, 94-95, 112-113 wystarczyło dosłownie przesunąć grafiki tak żeby kończyły się na jednej stronie, miejsce było'kopnięte' arty, wiem że to nawiązanie do Game Over Screen i przemyślanie użyte (jak na stronach 80, 85 czy 104) elegancko się prezentują, ale reszta przypadków, czyli mieszanie z prostokątnymi lub wycinanie zawartości screena (strona 95 i chamskie przecięcie Solidusa) i zostawienie pustego miejsca to moim zdaniem chybiony pomysł, na stronie 52-53 gdzie są dwa screenshoty prostokątne obok jednego kopniętego który dodatkowo dostał krechy to już całkiem lipnie wyszłomasa niewykorzystanego miejsca, marginesy z krechami (a na stronie 87 krechy lecą przez screenshoty)Moim zdaniem te 'artystyczne' wygibasy źle wpłynęły na całokształt. Tekstu wydaje się jeszcze mniej (a być może pod kątem ilości znaków jest podobnie co w SH) i jest masa problemów czy to z czytelnością screenshotów czy składem. Szkoda bo dobór nieoczywistych tematów jest ok, tylko że żaden nie został porządnie przemaglowany.
Opublikowano 15 listopada15 lis 23 godziny temu, Piechota napisał(a):To zabawne dodatkowo, bo w robocie to dokładnie ja jestem tym „odpowiadającym” kolesiem :D wygląda na to, że intelektualizm jest jakimś… konstruktem.Ja mam teraz problem ze słowami „normalizujmy” i że coś jest „diablo” jakieś, bo się naczytałem „Wiedźmina” -.-Jest w tym jakaś GŁĘBIA.
Opublikowano 15 listopada15 lis 2 godziny temu, łom napisał(a):Lektura za mną i jestem zawiedziony. Do korekty, artykułów i tematów nie mam zastrzeżeń. Skład jest niestety moim zdaniem na gorszym poziomie niż ten w Silent Hill. Bezpośrednio to wpływa na ilość tekstu i czuję jeszcze większy niedosyt niż w przypadku SH.I tak:znowu są screenshoty/arty przechodzące przez dwie strony, tak jak by nie brało się pod uwagę że w druku środek stron jest słabo widoczny, najgorzej to wygląda: strony 18-19, 56-57, 72-73, 80-81 (Volgin...), 83-83, 108-109 (tutaj zamiana miejsc zdjęć by naprawiła problem, bo 'cięcie' by było na tle a nie środku postaci); na stronach 48-49, 60-61, 62-63, 66-67, 80-81, 88-89, 94-95, 112-113 wystarczyło dosłownie przesunąć grafiki tak żeby kończyły się na jednej stronie, miejsce było'kopnięte' arty, wiem że to nawiązanie do Game Over Screen i przemyślanie użyte (jak na stronach 80, 85 czy 104) elegancko się prezentują, ale reszta przypadków, czyli mieszanie z prostokątnymi lub wycinanie zawartości screena (strona 95 i chamskie przecięcie Solidusa) i zostawienie pustego miejsca to moim zdaniem chybiony pomysł, na stronie 52-53 gdzie są dwa screenshoty prostokątne obok jednego kopniętego który dodatkowo dostał krechy to już całkiem lipnie wyszłomasa niewykorzystanego miejsca, marginesy z krechami (a na stronie 87 krechy lecą przez screenshoty)Moim zdaniem te 'artystyczne' wygibasy źle wpłynęły na całokształt. Tekstu wydaje się jeszcze mniej (a być może pod kątem ilości znaków jest podobnie co w SH) i jest masa problemów czy to z czytelnością screenshotów czy składem. Szkoda bo dobór nieoczywistych tematów jest ok, tylko że żaden nie został porządnie przemaglowany.Dzięki za krytyczne uwagi, przyjmuje aczkolwiek sam zgadzam się jedynie z przecięciami na skraju dużych obrazków przy rozkładach. Faktycznie, niektóre obrazki są przeciętne tak daleko że nie zauważyłem nawet iż przechodzą na sąsiednią stronę bo przy lekkim "rozwarciu" rozkładu nawet tego nie widać. Natomiast całą resztę uwag szanuje, acz uważam że to kwestia gustu. Wrażenie niewykorzystanego miejsca jest pewnie subiektywne gdyż realnie objętości tekstów są takie same co w SH, a w making ofach - nawet trochę dłuższe niż ostatnim razem przy przeliczniku znaki per strona. Przykładowo making of MGS2 ma tyle samo stron co np making SH i SH2 poprzednim razem ale jest od nich dłuższy o 4000 znaków
Opublikowano 15 listopada15 lis Nie wyobrażam sobie że ktoś spojrzał na wydrukowane i złożone strony 18-19, zdjęcie codeca gdzie jest w połowie ucięty tekst i stwierdzi że wygląda ok, tak samo 82-83 i 'cięcie' na środku oka. Nie powinno się wrzucać ważnych elementów obrazka między stronami jeśli wiadomo że z jednej i drugiej strony zostanie ucięte po te 2cm ze względu na sam format albumu/książki.Co do ilości znaków, może ilość jest podobna w SH ale MGS wydawał się bardziej pusty.
Opublikowano 15 listopada15 lis 24 minuty temu, łom napisał(a):Nie wyobrażam sobie że ktoś spojrzał na wydrukowane i złożone strony 18-19, zdjęcie codeca gdzie jest w połowie ucięty tekst i stwierdzi że wygląda ok, tak samo 82-83 i 'cięcie' na środku oka. Nie powinno się wrzucać ważnych elementów obrazka między stronami jeśli wiadomo że z jednej i drugiej strony zostanie ucięte po te 2cm ze względu na sam format albumu/książki.Co do ilości znaków, może ilość jest podobna w SH ale MGS wydawał się bardziej pusty.Chodziło mi wyłącznie o te przejścia gdzie na sąsiednią stronę przechodzi dosłownie 1cm obrazka. W przypadku "zwyczajnego" przecięcia, po prostu mi to nie przeszkadza . I to wcale nie tak, że "ucina" się część grafiki z samego faktu połączenia między stronami rozkładu. Przy takiej sytuacji, obrazki mają naddatek przy środku, w przeciwnym razie faktycznie z obrazka brakowałoby pewnej części. Ale znów - kwestia gustu. Nigdy nie przyszło mi do głowy żeby koniecznie unikać takich sytuacji. I dalej nie będę zwolennikiem takiego patentu . Ale odpuszczam ster na kolejne wydania, zobaczę sam chętnie co wymyślą moi następcy
Opublikowano 15 listopada15 lis Pan Piechota wie o co cho, ufam dla gościa po zombietniowych podcastach
Opublikowano 15 listopada15 lis 51 minut temu, Pix napisał(a):Został już wybrany naczelny wydania o RE?Został ale czekam aż sam się ujawni
Opublikowano 15 listopada15 lis 2 minuty temu, BRY@N napisał(a):To musi być ktoś z zajebiście silną psychiką Zax?
Opublikowano 15 listopada15 lis No to chyba już się ujawnił i również jestem spokojny o jakość wydania. Już czekam na te majowe konstrukty
Opublikowano 16 listopada16 lis Przeczytane.Wersja wizualna już została omówiona wcześniej (skopane niektóre kadry przestrzelone na dwie strony).Tekst o hauntologii w "człowiek przekroczony" to lekkie przegięcie myślę. Mam flashbeki z wietnamu (znaczy ze szkoły średniej) gdzie facetka od polskiego kazała nam intepretować poezje na jej własny uniwersytecki sposób. Widziała symbolikę tam gdzie nie do końca reszta sali widziała. Ale trzeba było się tego wykuć na blache - taki los.Tutaj widzę podobne treści - nie zgadzam się z nimi ale rozumiem twój punkt widzenia i słuszność w użyciu takich zagadnień jak ww. znane również jako widmontologia. Za to pochwale Kochańca za "Opowiem Ci bajkę jak wąż palił fajkę". Rozłożenie na czynniki pierwsze mechanik oraz zabiegów narracyjnych w pierwszym MGSie. Trochę tutaj za dużo specjalistycznego języka ale czyta to się zrozumiale wyciągając czasem znaczenie słów z kontekstu.Cała reszta tekstów - nie mam wam nic do zarzucenia chłopaki. Masa ciekawych rozkmin oraz ciekawych smaczków z pierwszych trzech wężów.Czekam na vol2. pod tym samym patronem redakcyjnym
Opublikowano sobota o 20:422 dni “Człowiek zawsze pragnął uznania - nie tylko finansowego - za swoje działania. Nie zmieniły tego upływający czas, nie zmienił charakter wykonywanej pracy.”Napisał Kacper na stronie 104.W takim razie ode mnie parę słów uznania dla autorów tego albumu.Wychodząc z założenia, że lepiej mądrze milczeć, niż głupio pisać, nie zamierzam wchodzić w dyskusję z opublikowanymi w Metal Gear Solid: Trylogia tekstami. Brak mi autorytetu w poruszanych dziedzinach. Artykuły pisali ludzie znacznie mądrzejsi, lepiej wyedukowani w poruszanych tematach i sprawniejsi literacko ode mnie. Tylko bym się kompromitował, więc działam strategicznie i przynajmniej mądrze pomilczę.Zastosuję podejście HOLISTYCZNE - doceniam wszystkich po równo. Za ogólne wrażenia z lektury całego albumu.Bo ten (i poprzedni dotyczący Silent Hillów) album to rzeczy dużo ambitniejsze niż to, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić w miesięczniku czy numerach specjalnych. Wchodzimy tutaj w kolejną gęstość publikacji dotyczących “gierek dla dzieci”. Nie jest to oczywiście nic aż tak bardzo nowego, aby niektóre cykle i serie gier traktować głęboko, bo na YouTube aż się roi od tego typu analiz, esejów i fani robili to już od wielu lat. Ale w druku to pewnego rodzaju novum, by poświęcać takim materiałom pełne wydawnictwa.No i można robić sobie z tego jakieś podśmiechujki, że "haha, nic nie rozumiem z tego, co on napisał, chłop o gierce napisał wstęp do doktoratu" i jasne, że można się tutaj w swojskim gronie trochę podszczypywać i sympatycznie pożartować.Ale jednocześnie trzeba pewne sprawy docenić. Że autorzy podeszli do sprawy sumiennie, ambitnie i z sercem. Że napędzani własną pasją prześledzili całą masę tropów, pogrzebali w temacie głębiej, niż ktokolwiek oczekiwał, niczego nie zrobili na odpierdol i dali z siebie więcej, niż na co dzień.Miło pośmialiśmy się tutaj z fragmentu tekstu Sebastiana Kochańca i jako wycinek rzeczywiście prezentował się on aż zbyt ambitnie. Ale kiedy czytałem ten materiał, to fragment ten umieszczony już w pełnym kontekście wszedł mi całkiem przyjemnie. Można to porównać z wchodzeniem do zimnej wody. Wrzuceni z zaskoczenia w środek artykułu doznajemy swoistego szoku, ale kiedy autor pozwala nam się w treści zanurzać stopniowo - najpierw stópki, potem kolanka, ochlapać się trochę przed zanurzeniem i tak dalej - to proces lektury staje się przyjemniejszy.W jakimś stopniu dotyczy to wszystkich materiałów w albumie. Albumie, który z autorów potrafi wyciągnąć więcej potencjału. Kochaniec, Adamus czy Piechota to wręcz filozofowie branży i prasy growej, ale nawet SoQ czy Dżujo pokazali się z nieco innej, głębszej strony. A Graba z tym swoim chwilami ciężkawym stylem pasuje tutaj jak ulał, bo natura jego tekstów aż tak nie odstaje od reszty i są one wręcz jednymi z najlżejszych lektur w albumie, hehe.Podobnie jak w przypadku wydania poświęconemu Silent Hillom, traktuję te albumy jako pewnego rodzaju hołd i gratkę dla kolekcjonerów. Napisane przez pasjonatów, którzy włożyli w to mnóstwo pracy, zaangażowania i czasu. Nie tolerowali półśrodków, weszli w to na całego, czasem nawet łączyli siły w obrębie jednego tekstu, by wycisnąć z niego 100%. Nie są to lektury najłatwiejsze w odbiorze, wymagają skupienia i uwagi, ale dzięki temu są też znacznie wartościowsze, niż comiesięczne publikacje. Doceniam, że te albumy są “inne” niż wszystko, co mieliśmy okazję do tej pory czytać, że badają strukturę tych gier głębiej i docierają do warstw, do których dotarło niewielu (w obawie o popadnięcie w śmieszność).Jednoczesnie jestem w stanie zrozumieć, że komuś takie podejście nie pasuje, że się męczył z lekturą (też miałem trudne momenty), że woli coś lżejszego. Kierunek, w którym idą te albumy nie każdemu się spodoba, to skalkulowane ryzyko. Oprawa wizualna może wywoływać dyskusje, ktoś może kręcić nosem, że za duże obrazki, że źle dobrane materiały graficzne, czasem nawet słusznie wytknąć pewne aspekty. Ale jednego tym wydaniom chyba nikt nie odmówi: włożonego serca i dziesiątek godzin intelektualnej pracy w przygotowanie treści, by ta była premium. Daleko jej do bylejakości.Z rzeczy technicznych i drobnych:Do druku przedostało się nieco literówek. Z pewnością więcej, niż przy okazji albumu Silent Hill. Tu przestawione litery, tu jakaś zjedzona, albo dziwny format, spacje przed kropkami (str. 37).Nie mam natomiast większego problemu z połamanymi na grzbiecie screenami, jeśli kompozycja obrazka na to pozwala. To prawda: kilka razy wyszło to niezbyt atrakcyjnie, bo że screen rozmowy przez codec na stronach 18-19 prezentuje się kiepsko, to chyba wszyscy są zgodni. No, ale wątek już był poruszony w temacie, więc tylko dodam od siebie, że w 90-95% sytuacji jest akceptowalnie.Dżujo w notce ma “były redaktor PSX Extreme”. Kiedy ostatnio sprawdzałem, Łukasz wciąż pisze do miesięcznika. Czyżby jakiś foreshadowing godny Kojimy?Generalnie niech się inni śmieją, że "przeintelektualizowane gówno", ale ja jestem z Was dumny, Panowie.
Opublikowano wczoraj o 12:04 1 dzień 15 godzin temu, Kmiot napisał(a):Napisał Kacper na stronie 104.W takim razie ode mnie parę słów uznania dla autorów tego albumu.Wychodząc z założenia, że lepiej mądrze milczeć, niż głupio pisać, nie zamierzam wchodzić w dyskusję z opublikowanymi w Metal Gear Solid: Trylogia tekstami. Brak mi autorytetu w poruszanych dziedzinach. Artykuły pisali ludzie znacznie mądrzejsi, lepiej wyedukowani w poruszanych tematach i sprawniejsi literacko ode mnie. Tylko bym się kompromitował, więc działam strategicznie i przynajmniej mądrze pomilczę.Zastosuję podejście HOLISTYCZNE - doceniam wszystkich po równo. Za ogólne wrażenia z lektury całego albumu.Bo ten (i poprzedni dotyczący Silent Hillów) album to rzeczy dużo ambitniejsze niż to, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić w miesięczniku czy numerach specjalnych. Wchodzimy tutaj w kolejną gęstość publikacji dotyczących “gierek dla dzieci”. Nie jest to oczywiście nic aż tak bardzo nowego, aby niektóre cykle i serie gier traktować głęboko, bo na YouTube aż się roi od tego typu analiz, esejów i fani robili to już od wielu lat. Ale w druku to pewnego rodzaju novum, by poświęcać takim materiałom pełne wydawnictwa.No i można robić sobie z tego jakieś podśmiechujki, że "haha, nic nie rozumiem z tego, co on napisał, chłop o gierce napisał wstęp do doktoratu" i jasne, że można się tutaj w swojskim gronie trochę podszczypywać i sympatycznie pożartować.Ale jednocześnie trzeba pewne sprawy docenić. Że autorzy podeszli do sprawy sumiennie, ambitnie i z sercem. Że napędzani własną pasją prześledzili całą masę tropów, pogrzebali w temacie głębiej, niż ktokolwiek oczekiwał, niczego nie zrobili na odpierdol i dali z siebie więcej, niż na co dzień.Miło pośmialiśmy się tutaj z fragmentu tekstu Sebastiana Kochańca i jako wycinek rzeczywiście prezentował się on aż zbyt ambitnie. Ale kiedy czytałem ten materiał, to fragment ten umieszczony już w pełnym kontekście wszedł mi całkiem przyjemnie. Można to porównać z wchodzeniem do zimnej wody. Wrzuceni z zaskoczenia w środek artykułu doznajemy swoistego szoku, ale kiedy autor pozwala nam się w treści zanurzać stopniowo - najpierw stópki, potem kolanka, ochlapać się trochę przed zanurzeniem i tak dalej - to proces lektury staje się przyjemniejszy.W jakimś stopniu dotyczy to wszystkich materiałów w albumie. Albumie, który z autorów potrafi wyciągnąć więcej potencjału. Kochaniec, Adamus czy Piechota to wręcz filozofowie branży i prasy growej, ale nawet SoQ czy Dżujo pokazali się z nieco innej, głębszej strony. A Graba z tym swoim chwilami ciężkawym stylem pasuje tutaj jak ulał, bo natura jego tekstów aż tak nie odstaje od reszty i są one wręcz jednymi z najlżejszych lektur w albumie, hehe.Podobnie jak w przypadku wydania poświęconemu Silent Hillom, traktuję te albumy jako pewnego rodzaju hołd i gratkę dla kolekcjonerów. Napisane przez pasjonatów, którzy włożyli w to mnóstwo pracy, zaangażowania i czasu. Nie tolerowali półśrodków, weszli w to na całego, czasem nawet łączyli siły w obrębie jednego tekstu, by wycisnąć z niego 100%. Nie są to lektury najłatwiejsze w odbiorze, wymagają skupienia i uwagi, ale dzięki temu są też znacznie wartościowsze, niż comiesięczne publikacje. Doceniam, że te albumy są “inne” niż wszystko, co mieliśmy okazję do tej pory czytać, że badają strukturę tych gier głębiej i docierają do warstw, do których dotarło niewielu (w obawie o popadnięcie w śmieszność).Jednoczesnie jestem w stanie zrozumieć, że komuś takie podejście nie pasuje, że się męczył z lekturą (też miałem trudne momenty), że woli coś lżejszego. Kierunek, w którym idą te albumy nie każdemu się spodoba, to skalkulowane ryzyko. Oprawa wizualna może wywoływać dyskusje, ktoś może kręcić nosem, że za duże obrazki, że źle dobrane materiały graficzne, czasem nawet słusznie wytknąć pewne aspekty. Ale jednego tym wydaniom chyba nikt nie odmówi: włożonego serca i dziesiątek godzin intelektualnej pracy w przygotowanie treści, by ta była premium. Daleko jej do bylejakości.Z rzeczy technicznych i drobnych:Do druku przedostało się nieco literówek. Z pewnością więcej, niż przy okazji albumu Silent Hill. Tu przestawione litery, tu jakaś zjedzona, albo dziwny format, spacje przed kropkami (str. 37).Nie mam natomiast większego problemu z połamanymi na grzbiecie screenami, jeśli kompozycja obrazka na to pozwala. To prawda: kilka razy wyszło to niezbyt atrakcyjnie, bo że screen rozmowy przez codec na stronach 18-19 prezentuje się kiepsko, to chyba wszyscy są zgodni. No, ale wątek już był poruszony w temacie, więc tylko dodam od siebie, że w 90-95% sytuacji jest akceptowalnie.Dżujo w notce ma “były redaktor PSX Extreme”. Kiedy ostatnio sprawdzałem, Łukasz wciąż pisze do miesięcznika. Czyżby jakiś foreshadowing godny Kojimy?Generalnie niech się inni śmieją, że "przeintelektualizowane gówno", ale ja jestem z Was dumny, Panowie.Dzięki za zrozumienie zamiarów, dokładnie to miałem na myśli tworząc ten format - wyjść poza lore PE i stworzyć coś ponadczasowego, dla różnych grup czytelników, nie tylko naszej twardej bazy. Dzięki temu, mam nadzieję, całość za 10 czy 20 lat nadal będzie atrakcyjna i tak samo aktualna jak dzisiaj, czego nie sposób będzie niestety powiedzieć o miesięczniku i specjalach pisanych jednak z perspektywy komentarza "tu i teraz", w dodatku dla z góry określonej grupy odbiorczej. Myślę, że nie będzie wielkim spoilerem jeżeli wspomnę, iż mój następca w kolejnym tomie planuje nawet bardziej ambitne podejście do tematu omówienia klasycznej serii. Sam nie mogę doczekać się efektów jego pomysłu
Opublikowano wczoraj o 16:55 1 dzień 4 godziny temu, KOMODO napisał(a):Dzięki za zrozumienie zamiarów, dokładnie to miałem na myśli tworząc ten format - wyjść poza lore PE i stworzyć coś ponadczasowego, dla różnych grup czytelników, nie tylko naszej twardej bazy. Dzięki temu, mam nadzieję, całość za 10 czy 20 lat nadal będzie atrakcyjna i tak samo aktualna jak dzisiaj, czego nie sposób będzie niestety powiedzieć o miesięczniku i specjalach pisanych jednak z perspektywy komentarza "tu i teraz", w dodatku dla z góry określonej grupy odbiorczej. Myślę, że nie będzie wielkim spoilerem jeżeli wspomnę, iż mój następca w kolejnym tomie planuje nawet bardziej ambitne podejście do tematu omówienia klasycznej serii. Sam nie mogę doczekać się efektów jego pomysłu Nie ambitniejsze, tylko INNE. Bo to właśnie przy SH i MGSie polecieliśmy nieco ambitniej – serie na to pozwalają :D
Opublikowano wczoraj o 17:06 1 dzień 8 minut temu, Piechota napisał(a):Nie ambitniejsze, tylko INNE. Bo to właśnie przy SH i MGSie polecieliśmy nieco ambitniej – serie na to pozwalają :DTo ja już nie wiem Adam, mam w końcu pisać o tym immanentnym charakterze subiektywnej transcendencji, który rzuca światło na aprioryczną strukturę ontologicznej pustki, czy nie? Edytowane wczoraj o 17:06 1 dzień przez K.Adamus
Opublikowano wczoraj o 19:22 1 dzień 1 godzinę temu, SlimShady napisał(a):Generalnie super pomysł, ale nie róbcie więcej.Właśnie robimy więcej . Chociaż jak wspomniał kolega Piechociński - INACZEJ, a zatem w sumie można uznać, że Twoje życzenie zostanie spełnione
Opublikowano wczoraj o 23:09 1 dzień Nie wierzę, że przy zombiakach klasy "ł" znajdziecie na to sposób i miejsce, ale zobaczymy.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.