Skocz do zawartości

Metal Gear Solid 4


YETI

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsze cztery godziny za mną (tyle męczyłem pierwszy rozdział). Przeszło 6 lat bez pada w rękach sprawiło, że zwykłe obrócenie kamery było karkołomnym zadaniem a przejście kilku kroków wywoływało więcej frustracji niż niegdyś zajście The Enda od tyłu w celu zdobycia jego kamuflażu. Nie wspomnę o próbach cichego przemykania między przeciwnikami, Snake w moich rękach nie zachowywał się jak wstążka w tańcu lecz jak kula do kręgli w niezdarnych łapskach nowicjusza po paru głębszych. Kiedy już opanowałem przebieganie z punktu A do punktu B w podskokach, przysiadach i turlając się po ziemi pod ostrzałem z każdej strony a wykrzykniki nad głowami wrogów odsłoniły mi kawałek otoczenia przyznam, że nie byłem zbyt zadowolony scenerią - nie chodzi o grafikę, nie patrzę na tekstury i piksele (wtedy po zagraniu w nowego Bioshocka na potężnej, młodziutkiej maszynie nie kupowałbym mej soczystej, czarnej MILFy) po prostu nie lubię baraszkować w pustynnych miastach. Gdybym nie był fanem serii, nie znał geniuszu Kojimy, nie wydał kilkudziesięciu złotych na plastikowe pudełko z płytą może wtedy odłożyłbym ten tytuł. Jednak kiedy przypomniałem sobie zwiastuny, które oglądałem kiedyś z wypiekami na twarzy, jak starałem się czytać recenzje pomijając wszelkie wzmianki o fabule, jak oglądałem screeny starając się nie patrzeć na wizerunki bossów i postaci, które powrócą, wreszcie jak wcześniej tego dnia zadzwoniłem do kumpla mówiąc, że nie idę dziś na siłownię - postanowiłem grać dalej. Szybko zostałem nagrodzony gdyż zobaczyłem rebeliantów biegnących za buldożerem, który nagle został przez COŚ zatrzymany. Kiedy oczom mym ukazała się mechaniczna bestia lico me rozświetlił uśmiech, gdy ujrzałem opętaną szaleńczym śmiechem wariację na temat Doctora Octopusa serce me zaczęło szybciej pompować krew a zauważywszy żołnierza poruszającego się niby marionetka na niewidzialnych sznurkach członki me zesztywniały... i wszystkie wątpliwości zostały utopione w gęstym strumieniu zalewającej mnie euforii.
Odetchnąłem trochę podczas dwudziestogodzinnego lotu do Ameryki Południowej, spokojny już, że kolejną dawkę tak znajomych lecz zarazem nowych bodźców na pewno dostanę w swoim czasie.
Dzięki Kojima.

Edytowane przez ds
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 8 miesięcy temu...

Dla mnie 4 rozdział to chyba jak na razie najlepsze przeżycie gameingowe ever. Nie przypominam sobie gry która wywołałaby takie emocje w taki sposób. Nostalgia wywołana powrotem do TEGO miejsca jest nie dużo mniejszym przeżyciem niż powrót do miejsc, które odwiedzałem za dzieciaka w 'realu' i z którymi mam mnóstwo wspomnień. Do tego walka z bossem była świetna.

Przede mną jeszcze (chyba) ostatni rozdział i aż chciałbym żeby ta historia się nie skończyła. Dla tej gry naprawdę warto zainwestować w PS3...

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Wiem, że to MGS (grałem we wszystkie główne części: MGS1-4) i w ogóle, ale im dalej w las, tym mniej gry:/. Po robocie dziś kontynuowałem od zapisu z aktu 3, pokonałem tamtejszego bossa i chyba już ponad 2,5h oglądam cutscenki (pomiędzy nimi były ze dwa save'y dla tych co wymiękają :P). Chciałbym w nich chociaż cokolwiek wcisnąć, zasypiam jak oglądam kilka godzin TV bezczynnie.

Na razie w Akt 3 grało mi się najsłabiej - śledzenie członka ruchu oporu do siedziby to jakiś żart programistyczny. Gość chodził jak przygłup po losowej ścieżce i nie kumał nawet, że oczyszczam mu drogę niczym anioł stróż (bez tego stałby w nieskończoność za każdym rogiem) i szedł w najlepsze, gdy wrogowie padali od moich strzałek usypiających. Dwa razy mnie jednak skubany dostrzegł: raz jak ukryłem się w beczce, to zaczął się gapić i mi ją zdjął (no po cholerę beczka go interesowała? Spadaj do tej swojej bazy a nie zajmujesz się głupotami). Drugi raz leżałem na glebie z 99% camo, to jakoś wyhaczył mnie, podszedł, popatrzył i finalnie ot tak sprzedał mi buta, po czym spyerdolił w niebyt -_-. Czułem się jak w jakimś polowaniu na trolla, a nie śledzeniu rebelianta.

Będzie w kolejnych aktach trochę ciekawiej pod kątem zawartości gry w grze? W poprzednich chapterach trochę więcej musiałem kombinować i pełzać między wrogami.

Odnośnik do komentarza

Ja miałem podobnie. Na premierę w 2008, byłem wk....wiony, ale tak naprawdę spowodowane to było technikaliami: instalowanie aktów, dłuższe niż na PS2 loadingi.

A po update z full instalem, zagrałem 2-gi raz, i nie wk...wiany przez poprzednie instalacje, naprawdę dobrze się bawiłem pomysłami gameplayowymi i tym specyficznym, wykręconym Kojimowskim klimatem ("Nanomachines !!!"). Dla mnie super gierka. Bo tak naprawdę mechanika gameplaya jest najlepsza z wszystkich dotychczasowych części i daje graczowi dużo różnych możliwości do wyboru własnego sposobu przechodzenia etapów. A grafa wciąż daje radę.

Odnośnik do komentarza

Ja właśnie po raz pierwszy od skońćzenia w 2008 roku odpaliłem grę. Pierwszy plus to pełna instalacja i trofea. Nie zbieram trofeów ale jak coś wpadnie podczas przechodzenia to super. W tamtym roku przypomniałem sobie mgs 1 na vicie i  mgs 2 i 3 na xbox 360. Przeszedłem pierwszy raz peace walkera a teraz przypomnę sobie po 5 latach mgs4 :). W 100 % będę na Demo MGS 5 przygotowany ;)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...