Skocz do zawartości

Final Fantasy X


Rekomendowane odpowiedzi

Uwielbiam tą grę.

Pamiętam, że zanim jeszcze miałam w ogóle PS2 to z upodobaniem oglądałam różne MV na youtube i strasznie się nimi jarałam.

I jak w końcu dostałam play station, to oczywiście to była moja jedna z pierwszych gier.

Kurczę, strasznie ją polubiłam.

No i podobał mi się system walki, lubię taki zwykły, gdzie się nie muszę spieszyć.

Ahh <33 Chyba niedługo zacznę ją od nowa :D

Odnośnik do komentarza

Uwielbiam tą grę.

Pamiętam, że zanim jeszcze miałam w ogóle PS2 to z upodobaniem oglądałam różne MV na youtube i strasznie się nimi jarałam.

I jak w końcu dostałam play station, to oczywiście to była moja jedna z pierwszych gier.

Kurczę, strasznie ją polubiłam.

No i podobał mi się system walki, lubię taki zwykły, gdzie się nie muszę spieszyć.

Ahh <33 Chyba niedługo zacznę ją od nowa :D

 

Polecam od nowa, bo ten tytuł można przeżywać nie raz a zabawa jest przednia zawsze.

Odnośnik do komentarza

Chyba jestem jedyną osobą na forum, która ma mniej pozytywną opinię na temat FFX.

 

Swego czasu, po zakupie PS2, byłem nawet zafascynowany, ale był to okres kiedy wszystko na PS2 było "och i ach" w moich oczach. Potem dopiero kiedy poznawać zacząłem więcej gier zauważyłem, że FFX jest zwyczajnie kiepski. Pomijając już tutaj system walki, który jest sprawą dyskusyjną w większości przypadków, ani trochę nie mogłem przekonać się do fabuły a przede wszystkim

. Dubbing tylko pogarszał cały wizerunek. Jedynie Wakka i Lulu byli ciekawi - reszta naciągana i denerwująca. Liniowy styl rozgrywki także jakoś do mnie nie przemawiał.

 

Mógłbym także przyczepić się do systemu walki ale wiem, że zostanę po tym zjechany. No ale niestety, większą frajdę sprawił mi prawdę mówiąc ubogi FF1 niż upierdliwy FFX. Konieczność zabijania konkretnego wroga konkretną postacią tylko przedłużała sztucznie rozgrywkę, biorąc pod uwagę niski poziom trudności. Nie podobała mi się także muzyka podczas walk, przez co cały wizerunek rozgrywki mocno legł w moich oczach, a wszelkie starcia wydawały się bardziej koniecznością aniżeli przyjemnością.

 

Cztery razy próbowałem się zmusić do przejścia gry, ale niestety nie mogłem. Tyle jest dobrych jRPG na PS2 i nie wiem dlaczego ludzie zachwycają się akurat naiwnym FFX. Już większą frajdę sprawił mi FFXII, o wiele lepiej wykonany i ciekawszy. No ale widocznie przejadły mi się naiwne opowieści miłosne, na które gracz nie ma najmniejszego wpływu. Reszta historii standardowa i ani trochę zaskakująca natomiast - wręcz przepełniona oklepanymi i przewidywalnymi schematami. To już lepiej sięgnąć po pozbawionego (prawie) fabuły Dragon Quest VIII, gdzie przynajmniej system walki sprawia jako taką radochę.

 

Nie aby FFX był grą złą, ale przereklamowaną z pewnością. Oceny pokroju 9/10 czy nawet 10/10 przyznawane były chyba tylko za tytuł, grafikę i ewentualny rozmach produkcji. Tymczasem jeśli chodzi o prawdziwą frajdę płynącą z rozgrywki to o wiele lepiej bawiłem się przy bardzo prostym (graficznie i stylistycznie) MS Saga, aniżeli FFX. Nie chcę tu nikogo urazić, ale czasami mam wrażenie, że grą zachwycają się osoby, które jednocześnie twierdzą, że i FFVIII był dobry (ugh...).

Odnośnik do komentarza

Bo FF VIII jest dobry, a to, że tobie się nie podoba, nie znaczy, że gra jest zła/średnia/whatever. Dla mnie np. FF XII to okrutny badziew pod każdym względem, zaś X kocham i kochać będe zawsze, system walki mi się bardzo podoba, tak samo postacie (za wyjątkiem Yuny i Tidusa) i fabuła. Widać wszystko zależy od gustu. Dla jednych X jest świetna, dla drugich słaba, tak samo VIII, XII i każda inna gra.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, ostatecznie wszystko sprowadza się do osobistych preferencji i gustów. Niemniej jednak o ile bardzo podobały mi się m.in. FF7, FF9 a nawet FF1, tak ósemka i dziesiątka (o X-2 nie wspominając) to tragedia w moich oczach. Nie lubię po prostu gdy większa część historii skupia się na naiwnym "romansie" dwójki antypatycznych emo bohaterów, powielającym oklepane schematy i rozwiązania. Osobiście uważam też, że ósemka to jeszcze większa tragedia niż dziesiątka pod wieloma względami, nie tylko fabularnymi, ale w to już się nie chcę zagłębiać. FFX może nie jest zły, jak już wspomniałem, ale mógłbym wymienić masę innych jRPG na PS2 ze znacznie lepszym systemem rozgrywki lub historią. Dziesiąty Final to po prostu średniak jak dla mnie. I choć bardzo chciałem go polubić to zwyczajnie nie mogłem, a z biegiem czasu jest tylko gorzej, gdyż wspomniane bezsensowne romansidła, które jestem zmuszony oglądać w grach coraz bardziej przyprawiają mnie o odruch wymiotny.

Odnośnik do komentarza
Nie chcę tu nikogo urazić, ale czasami mam wrażenie, że grą zachwycają się osoby, które jednocześnie twierdzą, że i FFVIII był dobry (ugh...)

 

Mnie ffVIII średnio sie podobał a ffX to dla mnie chyba najlepsza gra w jaką grałem. Nie wnikam w poszczególne elementy jak system, fabuła itp. oceniając gre, tylko jakie emocje i odczucia we mnie wzbudza i jak wspominam te odczucia tworzące magię gry po latach. A dziesiąty final mnie poprostu oczarował i pochłonął całkowicie i bez reszty jak żadna inna gra. Pamiętam, że pożyczyłem wtedy konsolę z grą i kiedy po dwóch tyg. kumpel zadzwonił że potrzebna mu konsola to tak jakbym musiał rozstać się z beztroskim, sielankowym, słodkim, miłym życiem i wrócić do szarej rzeczywistości. Ukończyłem grę w pośpiechu nie mogąc odrzałować tych wszystkich nie pokonanych bossów, przyszedł, zabrał konsolę a ja usiadłem i se pomyślałem- no dobra, i co teraz? Jak żyć? :P Hehe, masakra była, fajnie było przeżyć takie oderwanie od rzeczywistości ale powtarzać tego bym nie chciał bo to się ocierało o jakieś uzależnienie. Zresztą szans na to już nie ma, żadko która gra mnie teraz potrafi wciągnąć, (jak do tej pory tylko jedna na ps3), a co dopiero pochłonąć.

Odnośnik do komentarza
  • 3 miesiące temu...

Ja mam za sobą 7,8.9.10.12 każdą z części ce(pipi)e originalny klmat z czasem lepszymi lub gorszymi pomysłami kwadratowych ale magia FF do tej pory biła z każdej części od kultowej 7 po pierwszą część na ps2 jaką była 10

spędziłem z nią ponad 80 h satysfakcja ze skompletowania celestial wepons bez cenna no i świetnie opowiedziana historia rewelacyjny rozwój postaci części 13 jeszcze nie posiadam ale napewno nadrobie

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Dalem tej czesci 2ga szanse i przeszedlem od nowa. Utwierdzilem sie tylko w jednym - walki sa banalne a dzieki mozliwosci stosowania Overdrive przy kazdym bossie to poziom trudnosci nie jest wyzwaniem w zadnym momencie. Jeden jedyny przeciwnik jaki moze narobic troche nerwow to oczywiscie Braska na samym koncu. Fabularnie nie powala, ale co kto lubi. Do mnie nie przemawialy te watki religijne walkowane przez wiekszosc gry. Jakies to takie za grzeczne, a Yuna potrafila mnie tylko draznic tym swoim spokojem i hippisowskim nastawieniem. Never trust a hippie!

Odnośnik do komentarza

Bo w trybie fabularnym rzeczywiście jest dosyć łatwo i tak jak wspomniałeś, jeśli nabijesz przed walką każdej postaci overdrive, dodatkowo zrobisz to samo Aeonom, to walki nie będą stanowić żadnego wyzwania. Za to na monster arenie już tak łatwo nie jest (Nemesis, Jumbo Flan, Ultima Buster, czy w końcu Penance to nie są tacy łatwi przeciwnicy i bez dobrego podpakowania nie dasz im rady). Podobnie jest z niektórymi Dark Aeonami (Anima, Bahamut, Dark Magus).

Odnośnik do komentarza

No muszę się wtrącić.

Dla mnie X to najlepszy final.Fabularnie wg. mnie bije wszystkie pozostałe łącznie z otoczoną kultem siódemką(dla mnie na trzecim miejscu po xiii).Zresztą lubię wszystkie części spod szyldu FF a grałem w KAŻDĄ(łącznie z TACTICSEM i spinofami),nawet X-2 :).Jedyne dwa zarzuty z mojej strony to zdecydowanie zbyt łatwe walki w wątku fabularnym i przesadna liniowość.[s P O I L E R] I o ile dobrze pamiętam a grałem w to dawno to ostatnim bosem nie jest Braska tylko przeobrażony Jetch(Braska`s final Aeon) i Yu Yevon na końcu [s P O I L E R end]

A przy najdwartszych bossach można się wyręczać Yojimbo(czego nie polecam, chociarz sam ubiłem w ten sposób Dark Animę za pierwszym razem - bo mnie wkurzała].

A wątki religijne poruszane w grze są fajne, podobnie jak w Tactics(a tam wcale nie było grzecznie).

Odnośnik do komentarza

Fabularnie nie powala, ale co kto lubi. Do mnie nie przemawialy te watki religijne walkowane przez wiekszosc gry.

Ejże, jakby nie było konflikt religijny jest całkiem oryginalny i dużo bardziej interesujący niźli nudne intrygi polityczne w stylu FFXII... :rolleyes:

 

Btw kapitalny motyw:

 

http://www.youtube.com/watch?v=87HOIyequ4U&feature=related

Edytowane przez stoodio
Odnośnik do komentarza

[s P O I L E R] I o ile dobrze pamiętam a grałem w to dawno to ostatnim bosem nie jest Braska tylko przeobrażony Jetch(Braska`s final Aeon) i Yu Yevon na końcu [s P O I L E R end]

Racja racja.

 

Ejże, jakby nie było konflikt religijny jest całkiem oryginalny i dużo bardziej interesujący niźli nudne intrygi polityczne w stylu FFXII... :rolleyes:

W watku religijnym w FFX jak na moj gust wszystko wygladalo zbyt cukierkowo. Niedawno po raz kolejny skonczylem Xenogears i musze powiedziec, ze tam ten temat zostal poruszony miliard razy lepiej. Czuc tam jakis ciezar. Grajac w FFX odnosilem wrazenie jakby wszystko bylo historia przepuszczona przez jakis kolorowy filtr upiekszajacy. Moze to wina tego, ze nie lubie watkow religijnych, szczegolnie kiedy jeden z bohaterow jest fanatykiem a drugi fanatykiem do kwadratu chcacym oddac zycie za wiare. Yuna przez cala gre wydaje sie jakas taka zdolowana (ok wiadomo z jakiego powodu - mam na mysli to co spotyka wszystkich Summonerow po wezwaniu Final Summon), Tidus ma kompleksy i ciagle pretensje do ojca. Przez kilkadziesiat godzin gry odnosilem wrazenie jakby tworcy FFX cieli sie podczas wymyslania scenariusza. W przeciwienstwie do lepszych moim zdaniem jRPG (celowo nie bede podawal tytulow) ta czesc FF wydaje sie byc fabularnie skierowana do mlodszych odbiorcow. Poziom trudnosci chyba tylko to potwierdza. No ale to moje odczucia.

 

Co do konfliktu politycznego w FFXII to tez mam zdanie, ze bylo to ukazane slabo. Oba motywy mozna wykonac lepiej. Gdym tak nie myslal, nie uwielbialbym jRPG.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

W przeciwienstwie do lepszych moim zdaniem jRPG (celowo nie bede podawal tytulow) ta czesc FF wydaje sie byc fabularnie skierowana do mlodszych odbiorcow. Poziom trudnosci chyba tylko to potwierdza. No ale to moje odczucia.

Powiem szczerze, że chyba trafiłeś w sedno sprawy - w FFX grałem za nastolatka i być może stąd moje wspaniałe wspomnienie tej gry...

 

Idą wakacje, nie wiem czy się nie skuszę na drugie podejście w celu weryfikacji oceny gry, choć z drugiej strony nie wiem czy warto drugi raz wchodzić do tej samej rzeki...

Odnośnik do komentarza

decoyed, już Cię lubię ;p

 

http://ja.gram.pl/SuavekS/19 - jeśli komuś się bardzo nudzi. Przyznaję, że część tego (początek) to subiektywne marudzenie, ale wydaje mi się, że podjąłem też kilka bardziej istotnych spraw.

 

FFX to nie jest tragiczna gra, ale oceny 9-10/10 to d*py wzięte są.

Odnośnik do komentarza

Ostatnio, po kilku ładnych latach przerwy, postanowiłem w końcu znowu zmierzyć się z FFX, a przy okazji zweryfikować swoje zdanie na temat wspaniałości tego tytułu. Wynik powtórnego spotkania okazał się jednak dosyć zaskakujący...

 

w FFX grałem za nastolatka i być może stąd moje wspaniałe wspomnienie tej gry...

 

Ktoś tu chyba trafił w "dziesiątkę". Minęło naprawdę sporo czasu od kiedy ostatnio w to grałem, dlatego też mój obraz na temat FFX mógł zostać w pewnym stopniu zniekształcony przez wspomnienia oraz przez sentyment. Faktem jest natomiast, że teraz, po ponownym zagraniu widzę ten tytuł w znacznie wyraźniejszych barwach. I już bynajmniej nie robi takiego wrażenia jak dawniej, tym bardziej po zestawieniu go z całą masą innych świetnych produkcji jRPG, które zdążyłem rozpracować przez te wszystkie lata.

 

Mając obecnie na koncie przygody między innymi w światach Xenosagi, Shadow Hearts czy Shin Megami Tensei trudno mi wychwalać pod niebiosa scenariusz dziesiątego Finala. Oczywiście dalej uważam go za jedną z bardziej wciągających historii rozgrywających się w świecie fantasy, jednak dopiero teraz widzę ostre zgrzyty, które dawniej mi umykały. Dziecinność, prostota, fan service. Kiedyś nieświadomie przymykałem na nie oko, teraz często zniechęcały mnie do dalszego wgłębiania się w fabułę. Falujące cycki Lulu, wypięty tyłek Rikku, idiotyczny śmiech Tidusa, przegięte nastawienie Yuny - wiek i doświadczenie robią swoje, a ja już jestem zdecydowanie za stary na takie głupotki.

 

Jeżeli zaś chodzi o sam gameplay to tutaj prawie bez zmian. Prawie. Walki są bardzo miodne, ale o tym w zasadzie możemy przekonać się dopiero w dalszej części rozgrywki (szerzej za chwilę), system rozwoju postaci z kolei cieszy pewną dawką swobody. Największą bolączką jest oczywiście stopień trudności, który sprawia wrażenie jakby był dobrany specjalnie pod kątem totalnych żołtodziobów w gatunku, a nie zwyczajnych, mających pewne doświadczenie graczy. Jest to naprawdę spory minus z uwagi na praktycznie brak jakichkolwiek emocjonujących starć w czasie zwykłej przygody. Można przy tym zaryzykować stwierdzenie, że prawdziwa gra zaczyna się dopiero po skończeniu wątku fabularnego (nowy dungeon + multum bonusowych bossów do pokonania).

 

Jeszcze nie tak dawno z czystym sumieniem potrafiłbym wystawić FFX ocenę sięgającą nawet mocnej dziewiątki w skali dziesięciostopniowej. Teraz jednak, po ponownym odkryciu tego tytułu, ponownym rozważeniu wszystkich "za" i "przeciw" nie waham się zarówno obniżyć samej noty jak i miejsca w swoim osobistym rankingu RPG. Z biegiem czasu jednak ta "superprodukcja" Square nie robi aż tak mocnego wrażenia jak dawniej.

 

Chociaż bez dwóch zdań i tak pozostaje świetną grą. Na pewno zasługującą na więcej niż marne 7/10.

Edytowane przez Kazuo
Odnośnik do komentarza

Ale 7/10 to wcale nie marna ocena :turned:

 

Przyznaję się bez bicia, że FFX nie przeszedłem do końca (znam fabułę, ale gry nie ukończyłem). Co prawda spędziłem przy nim dobre kilkadziesiąt godzin (trzy podejścia, każde po 15-30h), ale system walki oraz naiwna fabuła mnie wcale nie zachęciły do przebrnięcia przez grę. Potrafię wybaczyć produkcji jeśli historia i postacie ssą kompletnie, ale system walki tudzież inne aspekty powodują, że nie mogę się oderwać od konsoli (vide MS Saga), lecz w Final Fantasy X niestety oba te elementy zawodzą. Może nie kompletnie, bo jak już wspomniałem walki są nieźle zrealizowane z założenia + ładne i efektowne, ale niestety zbyt proste i monotonne (plus ta muzyka... - arrrgghh). Nie wątpię, że później poziom wyzwania idzie w górę, ale ja zwyczajnie nie lubię kiedy gra wymaga ode mnie kilkudziesięciu poświęconych godzin abym mógł dojść do tych "lepszych momentów". System rozwoju postaci nie powala, historia jest przewidywalna, wykreowany świat przypomina nową trylogię Gwiezdnych Wojen a bohaterowie to infantylni idioci, mówiąc delikatnie. To wszystko w połączeniu skutecznie odrzucało mnie za każdym razem gdy próbowałem przebrnąć przez grę. Ostatecznie zadowoliłem się streszczeniem fabuły, która - tak jak się spodziewałem - nie zaskoczyła mnie ani trochę. Mimo wszystko, swoją krucjatę przeciwko FFX prowadzę tylko z tego względu, że do dziś pojąć nie potrafię tak wysokich ocen i zachwytów graczy stawiających grze ołtarzyki w domu, twierdzących, iż Tidus to ich ulubiony bohater a romans z Yuną to poezja :yucky:. FFX to dla mnie wspomniane 7/10 - ocena subiektywna, bo uwzględniam tu też wizerunek świata i design bohaterów, które ani trochę mi się nie podobały, ale zdaję sobie sprawę, że mogą komu innemu. Gra w żadnym wypadku zła czy już w ogóle beznadziejna - po prostu dobra, ale zdecydowanie nie zasługująca na noty 9-10/10. Pisałem o tym na blogu - nawet będąc w okresie fascynacji Finalami, świeżo po zakupie upragnionego PS2, spodziewając się rewelacji pokroju FFVII, dziesiątka mnie zwyczajnie nie zachwyciła. Gdyby FFXII dostał tak wysokie noty to pewnie też bym marudził, ale nie - to także jest dobra odsłona, ale także bez rewelacji, tyle, że dopiero tym razem recenzentom i graczom coś się nie spodobało. Zapewne brak naiwnego romansu ;p.

 

(na marginesie, imo i tak FFXII > FFX).

Odnośnik do komentarza

Ale 7/10 to wcale nie marna ocena :turned:

 

Przyznaję się bez bicia, że FFX nie przeszedłem do końca (znam fabułę, ale gry nie ukończyłem). Co prawda spędziłem przy nim dobre kilkadziesiąt godzin (trzy podejścia, każde po 15-30h), ale system walki oraz naiwna fabuła mnie wcale nie zachęciły do przebrnięcia przez grę. Potrafię wybaczyć produkcji jeśli historia i postacie ssą kompletnie, ale system walki tudzież inne aspekty powodują, że nie mogę się oderwać od konsoli (vide MS Saga), lecz w Final Fantasy X niestety oba te elementy zawodzą. Może nie kompletnie, bo jak już wspomniałem walki są nieźle zrealizowane z założenia + ładne i efektowne, ale niestety zbyt proste i monotonne (plus ta muzyka... - arrrgghh). Nie wątpię, że później poziom wyzwania idzie w górę, ale ja zwyczajnie nie lubię kiedy gra wymaga ode mnie kilkudziesięciu poświęconych godzin abym mógł dojść do tych "lepszych momentów". System rozwoju postaci nie powala, historia jest przewidywalna, wykreowany świat przypomina nową trylogię Gwiezdnych Wojen a bohaterowie to infantylni idioci, mówiąc delikatnie. To wszystko w połączeniu skutecznie odrzucało mnie za każdym razem gdy próbowałem przebrnąć przez grę. Ostatecznie zadowoliłem się streszczeniem fabuły, która - tak jak się spodziewałem - nie zaskoczyła mnie ani trochę. Mimo wszystko, swoją krucjatę przeciwko FFX prowadzę tylko z tego względu, że do dziś pojąć nie potrafię tak wysokich ocen i zachwytów graczy stawiających grze ołtarzyki w domu, twierdzących, iż Tidus to ich ulubiony bohater a romans z Yuną to poezja :yucky:. FFX to dla mnie wspomniane 7/10 - ocena subiektywna, bo uwzględniam tu też wizerunek świata i design bohaterów, które ani trochę mi się nie podobały, ale zdaję sobie sprawę, że mogą komu innemu. Gra w żadnym wypadku zła czy już w ogóle beznadziejna - po prostu dobra, ale zdecydowanie nie zasługująca na noty 9-10/10. Pisałem o tym na blogu - nawet będąc w okresie fascynacji Finalami, świeżo po zakupie upragnionego PS2, spodziewając się rewelacji pokroju FFVII, dziesiątka mnie zwyczajnie nie zachwyciła. Gdyby FFXII dostał tak wysokie noty to pewnie też bym marudził, ale nie - to także jest dobra odsłona, ale także bez rewelacji, tyle, że dopiero tym razem recenzentom i graczom coś się nie spodobało. Zapewne brak naiwnego romansu ;p.

 

(na marginesie, imo i tak FFXII > FFX).

Mam kumpla który może przeimba fanem wszelakich FF nie jest ale je lubi, ma i grywa. Swego czasu do któregoś FF było dodawane chyba demko FF-X. Pożyczyłem sobie, zachwyciłem się i kupiłem. Gra mnie urzekła.

Design postaci (praktycznie każdej poza może Rikku) mnie powalił. Stonowany Auron, sexowna Lulu czy niebieski niczym Smurf Khimari. System walki trafił dokładnie w mój gust. Mogłem sobie na spokojnie pomyśleć, zastanowić się, zaplanować działania. Wszelakie "dynamiczne paski" mi nie podchodzą. Fabuła może i przewidywalna w dużym stopniu (jak większość walk dobra ze złem) ale i tak chłonęło mi się ją znakomicie. Muzyka też kapitalna. Jak by zsumować czasy z wszystkich moich gier to jeżeli dobrze pamiętam było prawie 1500 godzin gry. Jak na Single player robi wrażenie imho.

 

Gry z serii Final Fantasy mają to do siebie że różnią się dość diametralnie. Nie pamiętam która to była część (9?) gdzie mieliśmy małych bohaterów z dużymi głowami. Takie style graficzne mogą się podobać lub nie. Ja po zagraniu w FF-X chciałem spróbować innych części, ale do żadnej nie mogłem się przemóc. Głownie za sprawą systemu walki który nie był turowy i taki spokojny jak w FF-X. W ŻADNĄ inną część Final Fantasy nie mogłem grać więcej niż, no nie wiem, ze dwa wieczory. Po prostu odpadam. Nie wiem jak wygląda sprawa z FF-XIII ale i tam system walki to jakiś ładujący się pasek, chainy itp.... nie dla mnie a NAPRAWDĘ chciałbym sobie w to pograć.

 

Jak widać, jestem zapewne w mniejszości ;)

Odnośnik do komentarza

Ale 7/10 to wcale nie marna ocena :turned:

 

Przyznaję się bez bicia, że FFX nie przeszedłem do końca (znam fabułę, ale gry nie ukończyłem). Co prawda spędziłem przy nim dobre kilkadziesiąt godzin (trzy podejścia, każde po 15-30h)

 

(na marginesie, imo i tak FFXII > FFX).

 

30h? Ja przy pierwszym podejściu tę grę skończyłem w ~ 22h (wątek główny).

 

Nie mam pojęcia jak możesz uważać XII za lepsze od X, skoro tam nie ma prawie fabuły, a relacje między postaciami również prawie nie ma. :whistling:

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...