Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, wojtas011 napisał:

Giannis to niech wygra przynajmniej drugie mistrzostwo żeby nazywać go graczem z mistrzowskim dna, w PO poza jednym runem raczej upokorzenia, w repce tez nic nie ugrał dotychczas.

Ciekawy przykład to Paul Pierce, mvp finalow, ale jednak jest wyszydzany a KG traktowany jako lepszy zawodnik.
 

No Gianis też finał konfy zaliczył po 1 mvp z tego co pamiętam. Co do drugiego misia, patrząc na słaby zachód (+ bardzo słaba obrona pomalowanego przez gsw), to ma szansę, o ile wygra wschód, tyle, że o to może być gorzej (Boston, zdrowe Nets i Phila, chociaż jest tam Doc to phila tak połowicznie :) )

 

 

Odnośnik do komentarza

DNA to taki mit, co udowadnia historia tych samych koszykarzy. Zanim LeBron wygrał mistrza to pamiętam co o nim pisali, że kompletnie nie ma DNA. To samo o Giannisie gdy dwa razy z rzędu mieli 1. miejsce w konferencji i zawiedli w playoffach. Jak ktoś ma "DNA mistrza" to powinien mistrza mieć co roku, a nie raz wygra a 10 razy nie wygra. To są po prostu dobrzy koszykarze dlatego ich ekipy będą zawsze miały szanse. SZANSE. Jak masz szansę 30% i spróbujesz coś zrobić pięć razy, to pewnie się uda, ale może się też nie udać, ot matematyka.

 

Teraz jak co roku widzę nie pierwszy raz komentarz żeby "obawiać się Lakers" mdr. Bo co? Ile razy konkretnie ekipa na trzynastym miejscu w konferencji wygrała playoffy? Już ponad 60% sezonu za nami, a Lakers tak ciągle groźni i ciągle groźni, że dwanaście ekip jest nad nimi, ale czekajcie, lada dzień zaczną, oj jak zaczną.

 

LeBron owszem wygrał mistrza wiele razy, ale z ekipami które miały pierwsze miejsce w konferencji. Okej, potem już Heat byli raz na drugim miejscu, kilka meczów za Bulls. Lepsza ekipa = większe szanse że wygrają daną serię.

Odnośnik do komentarza

Tak, tak a Kyle Korver = Klay Thompson… mdr
 

„Mistrzowskie DNA” to coś takiego, że zawodnik/drużyna gra lepiej w PO niż w RS i wchodzi ten przysłowiowy level wyżej, gdy większość spada w dół. Bierze się to z różnych czynników, m.in. zdoświadczenia, talentu, charakteru, zdrowia, a nawet szczęścia (czasami).
Idealnie było to widać np w sezonie 94/95 (mój pierwszy cały świadomy sezon NBA i drugi finał) gdzie Houston po zdobyciu misia cały rok cieniowało, do PO przystąpiło z 6 miejsca, a tam odpalili tryb zabójców i wyrzucili z PO w każdej rundzie mega mocny team  (3, 2, 1 drużynę zachodu i 1 wschodu) bez żadnej przewagi parkietu. Przed PO nikt nie dawał im szans, nawet przed samymi finałami Orlando z mega bilansem, młodymi kozakami (Shaq, Peny, Denis Scott, Nick Anderson) + Horace Grant oraz przewagą parkietu miało ich zjechać. Skończyło się tak, że do dziś lata viralem słynna przemowa Rudego T jak wznoszą mistrzostwo (back2back).

 

Nie trzeba jednak się tak daleko cofać, bo „mistrzowskie DNA” ujawniło się np rok temu. Golden po dwóch latach tragicznych kontuzji wróciło w zdrowiu. Przed sezonem nikt (nie licząc fanbase)chyba nie stawiał na GSW, potem po bardzo słabej drugiej połowie sezonu (gorsza nawet niż w tym roku pierwsza połowa), wyszarpali trochę fartem 3 miejsce na zachodzie, ale i tak mało kto stawiał na nich przed PO (słaba druga połowa, kontuzja Currego, bo wypasione kocury itp.). Mimo, że odpalili w PO, to nawet potem po 2 meczach finału już pierścienie Bostonowi większość wkładała i wtedy dało znać dna Currego i drużyny (obrona, opanowanie)

Odnośnik do komentarza

GSW to ten zespół, który wygrał 73 mecze w sezonie i nie zdobył mistrza mdr. Oni mają być dowodem, że niby jakiś zespół ZAWSZE osiąga lepsze albo gorsze wyniki w playoffach niż w sezonie regularnym?


No tak, a drugi przykład jest sprzed 30 lat, czyli faktycznie widać że teoria doskonale się sprawdza na wszystkim i każdym, skoro jest aż jeden przykład sprzed 30 lat lol. 

 

Warriors po prostu są dobrą drużyną, dokładnie tak jak napisałem. Dobre drużyny mają szanse na wygraną. GSW było latami na 1.-2. miejscu w sezonie regularnym, i dochodziło do finałów NBA, wow, ale różnica między playoffami i sezonem, faktycznie jak czarne i białe, zupełnie inne wyniki.

Nie ma to jak robić jakąś sensację i niesamowity skok jakości w playoffach z faktu, że Warriors (53 wygrane) pokonali Celtics (51 wygranych), no faktycznie kompletnie nie do wytłumaczenia poza jakimś magicznym DNA tylko na playoffy XD. Jedyna niespodzianka roku w tym aspekcie to że Suns przegrali, poza tym jednym to przez całe playoffy nie było specjalnie serii która by jakoś zaskakiwała po sezonie regularnym lol.

Odnośnik do komentarza

Dopiero nadrobiłem, to coś napisze może, bo zostałem wywołany.

 

Czy MVP sezonu to nagroda za sezon zasadniczy i późniejsza gra w playoffach (nieważne czy dobra, czy nie) powinna mieć jakieś znaczenie? No nie, ale myślę, że jednak ma. Jak Giannis wygrywał dwukrotnie z rzędu, ale dostał oklep od Miami, to już na początku kolejnego sezonu pojawiały się głosy, że on to już sobie wygrał dwa razy, a poza tym dostał wpierdol w playoffach, więc nie ma opcji, że dadzą mu po raz trzeci -  chyba że się zrehabilituje i wygra mistrza. Czy to odpowiednie podejście? Pewnie nie, bo to nagroda za sezon zasadniczy i tyle, i każdy sezon powinien być oceniany bez patrzenia na poprzednie. No ale chyba jednak nie jest. Mnie w tym 'ciezko nie patrzeć na to w ten sposob' nie chodziło tak bardzo o to, że zgadzam się z tą logiką, ale bardziej o to, że skoro Giannis nie mógł wygrać po raz trzeci z rzędu, bo nie domagał w playoffach, to czemu teraz miałby wygrać Jokic? Oczywiście nie było tak, że wyszedł sobie Adam Silver i powiedział, że 'no Giannis odjebal maniane znowu, więc mu nie damy', ale myślę, że każdy gdzieś kiedyś trafił na komentarz, artykuł czy coś w tym rodzaju, który tego typu narrację propagował. 

 

Oczywiście Jokic jest świetny i rozgrywa fantastyczny sezon, ale to chyba oczywiste, że pierwsze MVP jest wygrać dużo łatwiej niż trzecie, i to z rzędu, i jednak czymś należy je usprawiedliwić (to trochę złe słowo, nie dopierdalaj się tak bardzo do niego), bo jednak taka sytuacja nie wydarzyła się od czasów Larry'ego Birda, o ile dobrze kojarzę. Oczywiście ta logika może być błędna i zdaje sobie sprawę, że, o, łatwo wyciągnąć sobie to zdanie i później milion razy wypisywać jak z tym 'Fati to nowy Messi', ale tak często człowiek czytal o tym 'voter fatigue', że jestem po prostu zaskoczony, że oni się jeszcze tym Jokerem nie znudzili. Nie mówię, że powinni, żeby nie było. 

 

Oczywiste jest też to, ze wygranie MVP nie zawsze oznacza bycie najlepszym graczem w lidze, bo chyba nikt tak nie myślał choćby o Westbrooku w 2017 czy Rosie w 2011, ale jednak nie da się ukryć, że wielu tego nie rozumie. Stąd choćby nawet dziś można trafić na komentarze, że jak to się stało, że ówczesny najlepszy gracz ligi Kobe Bryant, zdobywający 35 punktów na mecz, nie dostał MVP, tylko kurwa Steve Nash z jakimiś marnymi 15 punktami i 10 asystami. No ale gwarantuje, że jakby Jokic w tamtym sezonie zdobył mistrza, to nikt by nie miał pretensji (zresztą powiedzmy, że moje drobne wątpliwości to pretensje), że Jokic może dostać nagrodzony po raz trzeci. 

 

Jeszcze sporo spotkań przed nami, to prawda, a to był tylko jeden mecz, ale jak przyjdzie co do czego pod koniec sezonu, i oni obaj będą głównymi faworytami do nagrody, to nie zdziwię się jak wielu przypomni sobie ten mecz, w którym Embiid zrobił z niego pastucha i zagłosuje jednak na Kameruńczyka, choćby też dlatego, że to byloby jego pierwsze wyróżnienie. 

 

Trochę długie, no ale chciałem się jakoś ustosunkować i troszkę rozszerzyć mój punkt widzenia na sprawę. 

Odnośnik do komentarza

Gdyby Milwaukee trzeci raz z rzędu miało najlepszy bilans w lidze i Giannis trzeci raz z rzędu by miał taki sam sezon, to by dostał trzeci raz z rzędu MVP.

 

To jest jakiś mit że TO był powód lol. To tak jak fani Embiida z tym że jest "znienawidzony", tak fani Giannisa z tym "voter fatigue". Giannis nie dostał MVP w 2021 r. bo miał gorszy sezon niż te poprzednie na MVP i tyle. "Voter fatigue" to bajka. Może w latach 90. i wcześniej nie była, nie wiem, nie śledziłem. W tym wieku to bajka. To "voters" mieli sami sprawić, że po prostu wyniki były słabsze? Czy po prostu Milwaukee i Giannis swoją grą? Jak się pytam ludzi żeby mi dali jeden przykład "voter fatigue" to zawsze albo mówią Giannis 2021 (który po prostu ewidentnie miał nieco słabszy sezon i naprawdę każdy dał na to mnóstwo argumentów na bieżąco wtedy... i dlatego właśnie nie zagłosował na niego na MVP, tyle), albo LeBron 2011 (co też jest śmieszne bo gdyby LeBrona dać w miejsce Rose'a w Chicago i taki zespół zrobiłby taki sam najlepszy w lidze wynik, to wszyscy wiemy, że kurde LeBron by dostał MVP w 2011, zamiast tego miał słabszy bilans od Chicago w swojej super ekipie z dwoma superwielkimi gwiazdami, i tyle).

 

 

O swój typ Jokicia na MVP (a jakże mnie w necie hejtowali przed sezonem za niego...) byłem dość spokojny, przy tym kursie to był najlepszy typ, ale po tym meczu oczywiście jego szanse spadły o jakiś procent. 

 

Nie tylko ten mecz, ale ogólnie trend, że Nuggets... wyrośli na przyzwoity zespół. Nadal ciągnie ich Jokić tak naprawdę, ale już nie jest tak, że Jokić otoczony jest samą niekompetencją. Kentavious i Gordon doskonale go uzupełniają, a ławka w wielu meczach wcale nie jest masakrowana. Kentavious gra teraz więcej z ławką i wcale nie jest tak, że to źle, ławka wtedy też lepiej wygląda. Nuggets wygrali nawet kilka meczów, w których Jokić nie grał - niedawno nie do pomyślenia. To wszystko sprawia, że efekt "wow, Jokić dosłownie sam to ciągnie" nieco osłabł. Bo Denver potrzebuje tak naprawdę ich obu - 

 

Oczywiście w innych ekipach jest tak samo, ale jednak to wyróżniało Jokicia. W Sixers kto inny organizuje ofensywę, gra piłką - zwłaszcza doskonały po cichu James Harden. Jednak Embiid zawsze coś wnosi, jak gra z Hardenem to ratuje w obronie, jak gra bez Hardena to defensywa z Thybullem mocniej ciśnie, a atak pozostaje przyzwoity, bo Joel to nie Jokić, ale też wiele w ataku potrafi. Jego rola więc też jest duża.

 

Najcichszy typ na MVP to teraz obecnie, jak na ironię... LeBron James. Wiem, wiem, sam z tego śmieję. ALE. Ale... JEŚLI Lakers faktycznie magicznie zaczną nagle masowo wygrywać, to LeBron po cichu gra w wieku 38 lat świetny sezon, po kiepskim starcie ostatnio jest w doskonałej formie, a zwłaszcza jego współpraca z Westbrookiem wygląda świetnie. Nawet te jego zrezygnowane rzuty za trzy prawie zaczęły wpadać (teraz okolice 33%, spory postęp). W ostatnich tygodniach, LeBron zdobywa masę punktów (okolice 35 na mecz), a Lakers są na dużym plusie gry jest on na parkiecie. Jak rok temu LeBron grał kiepsko a i tak dostawał nagrody, tak teraz jest pełen energii i walki o wygraną w każdym meczu.

Odnośnik do komentarza

W ogóle to back-to-back musi chyba już zostać zlikwidowane w tej lidze.

 

Wczoraj Clippers, przedwczoraj Nuggets, dzisiaj Lakers i tak dalej. Jeszcze niedawno zdarzało się to tylko czasami i było komentowane szeroko, a teraz robi tak cała liga. Praktycznie stało się to standardem, że drugi mecz wyjazdowy to odpoczynek trzech, czterech, pięciu podstawowych zawodników i granie rezerwami. Ktokolwiek nie jest w idealnej formie, musi odpuszczać takie mecze i mieć dzień regeneracji zamiast długich lotów, braku snu, sesji treningowych itd.

 

Oczywiście na 30 zespołów łącznie jest wiele wyjątków i liczni ironmani, którzy zawsze grają. Ale to już standard że zawodnicy wiedzą o tym, że liczą się tylko playoffy, i "optymalizują" formę opuszczając jeden z dwóch meczów gdy są dzień po dniu.

 

 

Silver od dawna coraz głośniej o tym mówi, ale coś czuję, że to jest ten sezon, gdy staje się jasne i nikt nie może już zaprzeczyć, że tradycja NBA musi zostać złamana. I myślę, że będzie. Pytanie tylko, jak. Każdy chce pracować mniej, ale nikt nie chce dostawać mniej kasy, gracze NBA też nie zgodzą się na obniżki, a mniej meczów to oczywiście mniej kasy. Więc w sumie nie wiem, jak to będzie. 

 

Ale obecna sytuacja, że tyle meczów w sezonie regularnym jest olewanych, chyba serio nie jest do utrzymania. Zwłaszcze że, jako się rzekło - kultura NBA idolizuje tylko playoffy, bycie niezawodnym w sezonie regularnym nie jest cenione, ba, wiele osób wręcz się z ciebie śmieje gdy wygrasz w sezonie a nie w playoffach, za to sytuacja odwrotna to "prawdziwy zwycięzca". Więc naprawdę zawodnicy, trenerzy i kluby nie mają żadnego powodu, by się starać w sezonie regularnym.

 

Dopóki wejdą do playoffów lol, Lakersom będzie ciężko.

Odnośnik do komentarza

No też nie kumam tych meczów b2b, a jeszcze czasami naprawdę mają długi lot. Gra jest co raz szybsza, dynamiczniejsza, przez co kontuzjogenna. Trzeba dać chłopakom czas na regenerację. To naprawdę nie jest łatwe, nawet przy ich fizjo i odnowie. Jak ktoś coś trenuje/trenował, to tym bardziej wie, jak jest to ważny element, w drodze do zdrowotności i sportowej długowieczności.  

 

W tym tyg też może być lipa, bo w czwartek  szykuje się mecz GSW-Denver. Niestety dzień wczesnej grają też na wyjedzie z Wolves. Czyli co? Klay na bank nie wystąpi b2b, a Curry z Greenem też pauza, albo będą dojechani. 
Chociaż liczę, że może Klaya odpuszczą na Wolves, a mecz pójdzie im gładko i w 4kw trochę sobie odsapną. 

Odnośnik do komentarza

Jeszcze kilka lat temu nikt by chyba nie uwierzył, że zespoły będą odpuszczać mecze, gdy tabela wygląda tak:

 

image.png.c0828c7058558a18c73306aa093d0a1c.png

 

Może już nawet nie o chodzi o playoffy, tylko z badań im wyszło, że nawet sezon regularny mają większe szanse przeżyć z takimi odpoczynkami? Obecnie zawodnicy NBA i zespoły mają masę badań co do formy fizycznej i nie podejmują takich decyzji na czuja.

 

W ogóle to zabawny sezon, bo według mediów przez sezonem, jednak liga miała się rzucić na tankowanie żeby zdobyć Wembanyamę. A tymczasem praktycznie nikt nie tankuje tak naprawdę. Utah Jazz dalej są kompetytywni, podobnie OKC, Pacers zaczęli przegrywać dopiero po kontuzji Haliburtona... Orlando też stara się wygrywać jak może. Tylko kilka ekip jest słabych, ale to są te, które i tak nie miały wyboru. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj mi przeleciał post z porównaniem miesięcznym net-ratingu w NBA i to jaki zjazd zanotowali Pelicans bez Ziona jest potężny, to jest poziom tankerów w styczniu, a powrót Ingrama raczej nic nie poprawił, Mavs też słabo.

Niesamowite też, że OKC gra teraz miesiąc na poziomie kontenerów i wcale nie jest wykluczone, że nie powalczą o playin bo i tak mają wszystkie picki świata razem z Rockets. Pacers to jest widoczne, że poziom dna bez Haliburtona, Magic też się powoli ogarniają i kończą tankowanie po tym sezonie.

 

Też widać, że nikt nie utrzymał na razie przez dwa miesiące netratingu powyżej 6.0, nie zdziwię się jak zobaczymy mocne pójście GSW i Clippers do góry w tym miesiącu.

 

9 dni do mojego ulubionego momentu sezonu, czyli Trade Deadline, nie mogę się doczekać, bo latają plotki o zakusach Grizzlies ns OG

Odnośnik do komentarza

Clippers zaczęli grać wyraźnie lepiej, przede wszystkim dlatego, że Kawhi gra jak jakiś chory człowiek, ale też Ty Lue przestal grać trzema guardami na rzecz skrzydłowych, których mają pelno. Natomiast ich terminarz w lutym to: Bucks, Knicks, Nets, Dallas, Bucks, Warriors, Suns, Sacramento i Nuggets, więc będzie im bardzo ciężko - latwych meczów do końca sezonu to została im co najwyzej garstka. 

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy, ale miałem na myśli, że gra jak jakiś chory człowiek w takim sensie, że gra na kosmicznym poziomie od jakiegoś czasu. Kawhi to mój ulubiony zawodnik, ale chyba faktycznie powinienem lepiej dobierać słowa go komplementujace, bo chory w jego przypadku można zrozumieć dosłownie i nie ma w tym nic zaskakujacego :D

  • This 1
Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Ludwes napisał:

Nie wiem, czy się dobrze zrozumieliśmy, ale miałem na myśli, że gra jak jakiś chory człowiek w takim sensie, że gra na kosmicznym poziomie od jakiegoś czasu. Kawhi to mój ulubiony zawodnik, ale chyba faktycznie powinienem lepiej dobierać słowa go komplementujace, bo chory w jego przypadku można zrozumieć dosłownie i nie ma w tym nic zaskakujacego :D

Tak, wiedziałem o co Tobie chodzi, że chory czyli  zajebiście:) No ale w sumie to jego normalny, „zdrowy” poziom :) 

Odnośnik do komentarza

Panowie, bo Wy siedzicie w temacie i macie wiedzę. Jak to jest z tym naszym Polakiem. On ma realne szanse stać się gwiazda NBA? Wczoraj widziałem jakiś filmik typa z USA który go porównywał do Rodmana. Pomijając fryzury, to niby wyglądają podobnie, niby obaj rzucają osobiste jedną ręką. Ale no to takie głupie pierdolenie czy on faktycznie ma taki talent? 

Odnośnik do komentarza
54 minuty temu, PiPoLiNiO napisał:

Panowie, bo Wy siedzicie w temacie i macie wiedzę. Jak to jest z tym naszym Polakiem. On ma realne szanse stać się gwiazda NBA? Wczoraj widziałem jakiś filmik typa z USA który go porównywał do Rodmana. Pomijając fryzury, to niby wyglądają podobnie, niby obaj rzucają osobiste jedną ręką. Ale no to takie głupie pierdolenie czy on faktycznie ma taki talent? 

1) tak ma szansę, ma bardzo dobre statystyki jak na pierwszoroczniaka, a niedługo zagra w meczu wschodzących gwiazd NBA podczas weekendu all Star 

2) on rzuca jedno ręką, bo zmieniają mu technikę rzutu, etap przejściowy, ale już teraz rzutowo i w ataku jest dużo lepszy od Rodmana (o to akurat nietrudno;) )

3) gra w najlepszej lidze świata w wieku 19 lat, gdzie o te 500 miejsc marzy setki milionów ludzi trenujących kosza, więc niech to będzie odpowiedź na pytanie o talent. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 1.02.2023 o 15:29, wojtas011 napisał:

Dzisiaj mi przeleciał post z porównaniem miesięcznym net-ratingu w NBA i to jaki zjazd zanotowali Pelicans bez Ziona jest potężny, to jest poziom tankerów w styczniu, a powrót Ingrama raczej nic nie poprawił 

Piszę jako kibic Pelikanów :lapka:

 

Drużyna mimo, że przez wielu uważana za "jedną z najbardziej głębokich w lidze", została zbudowana pod Ziona. I to widać. Role players są nimi nie bez przyczyny. Przyciąganie/grawitacja Ziona jest taka, że zawsze jest podwajany, wtedy reszta ma więcej miejsca. Nie ma Ziona, nie ma miejsca. 

Ingram nie grał od ponad 25 męczy? Ponoć teraz gra z jakimś bólem. O niego jestem spokojny, niech się rozkręci to będzie dobrze.

 

Kontuzja Ziona wypadła akurat w czasie, gdy przed NO był dość ciężki terminarz. Żadne usprawiedliwienie dla 9 porażek z rzędu. Bardziej próba zachowania spokoju.

 

Na razie nie ma przesłanek, że jego przerwa potrwa dłużej. Miejmy nadzieję, że wróci przed ASG, bo... jak widziałem, to przed nami czwarty "najłatwiejszy" terminarz w lidze :bye2:

Odnośnik do komentarza

Szczerze to już w ogóle nie ogarniam, czym ludzie się tak jarają. Wszystkie komentarze jakie widzę, to ludzie wydają się przekonani, że koszykarsko kluby powinny się zabjiać, żeby dać 31-letniemu Kyrie'emu supermaxa, i tylko jego odpały stoją tu na jakiejś przeszkodzie.

 

Koleś ma prawie 31 lat i tak niewielką historię, żeby klub, do którego przychodzi, w ogóle stawał się mocniejszy. Nets też byli średni bez niego, Celtics grali podobnie jak za niego był Isiah Thomas, Nets grali podobnie jak był D'Angelo Russell, teraz jak Durant nie gra to też są średni, a ludzie komentują tak jakby Kyrie ich jakoś heroicznie ciągnął.

 

A następny kontrakt doda do tego starzenie się. Ludzie płakali na kontrakty takich zawodników jak Chris Paul czy Harden, którzy jednak jako sprytni rozgrywający mają nadal wpływ na grę całego zespołu nawet gdy utracili fizycznie możliwości wchodzenia pod kosz. Chris Paul był nazywany najgorszym kontraktem w historii sportu, a zdążył jeszcze wyraźnie odmienić na plus dwie kolejne ekipy zanim się zestarzał. Irving fajnie kozłuje i rzuca punkty, ale dowodów że prowadzona przez niego ofensywa jest jakoś warta takiej kasy zbyt wiele nie ma. Serio nie widzę o co się tak jarać.

 

Mam mocne wrażenie, że cała fama tego jak gra Irving nadal jedzie dość mocno na finałach 2016. Nie żeby nie miał innych dobrych meczów, ale bądźmy poważni, nie on jeden w lidze ma pozytywne aspekty, a o mało kogo ludzie się tak ekscytują jakby miał zbawić każdy zespół gdzie przyjdzie.

Odnośnik do komentarza

Posłuchałem dzisiaj co Lowe i Windhorst mieli do powiedzenia na ten temat i oni widzą tylko dwie ekipy które,z desperacji, mogłyby wykonać ruch po Kyrie teraz. Są to wg nich Lakers i Dallas ,jednak za najbardziej prawdopodobną uznają wersję w której Nets czekają do offseason i dają mu odejść w pizdu.

 

Jeśli chodzi o czysto koszykarskie umiejętności to jeden z moich ulubieńców ale jako GM nie chciałbym mieć z tym rakiem nic wspólnego.

 

I jeszcze chciałby podobno 200/4:kekw:

 

Żeby nie skończył jak Schroeder w LA.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze Clippers dołącza do polujących na Irvinga, zabawne jest w sumie to, że ten request spowodował, że inne kluby bardziej teraz paczą co zrobi Durant niż chcą się wpakować w Kyrie.

 

Trade Deadline w czwartek, na razie wiadomo, że Raptors jest w trybie sprzedaży, podobno Jazz ma przynajmniej jedną ofertę od każdej drużyny, Irving, może Ayton plus nie wiadomo czy Bulls nie pociągną za spust i pójdą w przebudowę.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...