Skocz do zawartości

Star Trek


Figaro

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 650
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Dzisiaj wleciał finał 3 sezonu The Orville, nie oglądałem go wcześniej bo nie chciało mi się bawić w ściąganie ze sklepów internetowych, teraz jak jest dostępny na D+ w końcu trafiła się możliwość.

 

I cóż mogę napisać, przychylam się do opinii że jest to obecnie najlepszy nowy Star Trek. Pierwszy sezon momentami cringowy, widać że Lower Decks chyba się na tym wzorowało, drugi sezon dalej z pieprznym humorem ale też poważniejszy, trzeci  w sumie jeszcze bardziej bo to juz pójście w inną stronę po zyskaniu swojej własnej tożsamości po byciu hołdem dla ST.

 

Nie stara się na siłę być woke do porzygu jak to osrane Discovery czy Picard XD cisną po równo z konserw i lewactwa, serial marzenie dla oświeconych centrystów :sonkassie:

Nie każdemu może podejść stylówa, przypominająca seriale z lat 80, 90. Czasami widać niedociągnięcia jak odklejająca się charakteryzacja obcych czy tanie CGI ale cała reszta to rekompensuje z nawiązką, na prawie 40 odcinków naprawdę słabe policzyłbym na palcach jednej ręki.

 

Daję okejke oraz pieczęć jakości i z chujem w ręku czekam na kontynuację która nie wiadomo czy się w ogóle wydarzy  co sugeruje tytuł finału 3 sezonu :/

 

 

 

 

  • Plusik 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Standardowo podczas urzędowania w kuchni oglądam/słucham sobie starych Star Treków. Skończyłem niedawno DS9 i obecnie po raz n-ty leci VOY.

 

DS9 z każdym kolejnym "seansem" oferuje coś nowego. Być może szukam na siłę drugiego dna, biorąc pod uwagę, ile razy już ten serial zaliczyłem, ale naprawdę wiele odcinków z czasem doceniam coraz bardziej, podczas gdy inne, które dawniej uważałem za dobre, nagle przestają robić wrażenie. Przykładowo, bardzo lubię Ezri Dax i jej wątek, ale po ostatnim seansie jakoś bardziej zrozumiałem, dlaczego tak wielu fanów jej nie lubi. Aktorka jest fajna, ale chyba trochę przegięli robiąc z Ezri totalną niezdecydowaną sierotę. Bo ogólnie wątki z Worfem i próbą sprostania oczekiwaniom po swym poprzedniku były dobre. Myślę jednak, że twórcy mieli zbyt mało czasu, żeby postać rozwinąć, a aktorka żeby się rozkręciła. Mimo tego i tak uważam, że odwalili niezłą robotę.

 

VOY natomiast sprawia wrażenie trochę infantylnego. Inni scenarzyści, więc inne pomysły, ale mam wrażenie, że trochę przegięli w wielu odcinkach z technobełkotem, naciągając przy tym wiele typowo Star Trek-owych elementów, tylko po to, żeby usilnie opowiedzieć jakąś udziwnioną historyjkę. I pomysły na historie same w sobie są niezłe... gdyby miały być kreskówką albo serialem dla nastolatków. Głównie takie uczucie towarzyszy mi podczas powtórnego seansu - historie są fajne, ale naiwne i naciągane. Brakuje też trochę jakiejś ciągłości charakterystyki bohaterów między odcinkami. Ogólnie serial zdaje się bardziej "bajkowy", niż DS9 i chyba kolejny seans nie zmieni już tego punktu widzenia.

 

Co nie zmienia faktu, że jako seans "do kotleta" większość klasycznych Star Treków nadaje się idealnie.

Odnośnik do komentarza

Mi Voyager średnio podszedł. Dobrze wypunktowałes. Dużo techno bełkotu, te ich przygody jakoś nie porywały. Nie dałem rady skończyć. NG jednak najlepsze. Bardzo fajne przygody, uwielbiałem wszelkie załamania czasoprzestrzeni, podróże w czasie, wymiary, Q czy na sam koniec Borg. No i najważniejsze to postacie, relacje, ich rozwój, humor no kurcze zajebista ekipa i aż chciało się z nimi podróżować. DS9 w każdym z tych aspektów też dawał radę, ale wszystko poziom niżej 

Odnośnik do komentarza

Nie zagłębiam się jakoś dogłębnie w okoliczności powstania poszczególnych odcinków, ani nie analizuję poszczególnych scenarzystów, ale przyznać muszę, że Voyager, to był jednak dziwaczny bajzel.

 

Strach w dzisiejszych czasach coś takiego pisać, ale czuć kobiecy wkład w tym serialu. Same pomysły na odcinki niby nie są złe, ale często opierają się o jakiś banalny koncept, który do przodu pchany jest jeszcze bardziej banalnym technobełkotem. Bohaterowie są niekonsekwentni, ich reakcje momentami przypominają seriale dla dzieci lub nastolatków - szczególnie, gdy przychodzi do prawienia morałów. Neelix, Tuvok i Harry są tutaj tego idealnym przykładem, gdyż ich losy najczęściej wywołują zażenowanie, zaś charakteryzacja pozostawia wiele do życzenia.

 

Natomiast Janeway wykreowana od początku jest jak jakaś ikona kobiecej siły i mądrości. Postać idealna, która nie popełnia błędów z punktu widzenia serialu, podczas gdy obiektywnie jest to jeden z najgorszych kapitanów jakich przedstawiono w ST. Trek zawsze był progresywno-lewacki, czy jak go się chce określić, ale w przypadku VOYa te całe "girl power" jest wyjątkowo nachalne, szczególnie jak ogląda się odcinki, w których cała załoga z jakiegoś powodu płacze za potencjalną utratą Janeway, jakby to była jakaś Mary Sue.

 

A jak nie dziecinada, lub potęga kobiecości, to odcinki perfidnie o seksie, albo innej formie romansowania. Niby nic nowego, bo TNG i nawet DS9 były tego pełne, ale tutaj jakoś częstotliwość się zwiększyła, w połączeniu z głupotą i nielogicznymi zachowaniami bohaterów.

 

Stwierdzam też, że bardzo dobrze, że Kes wywalili z serialu. Postać była zwyczajnie nudna, a aktorka niestety nie najlepsza, kiedy miała zagrać coś odbiegającego od normy. Warlord tu idealnym przykładem - babka zagrała tak kiczowato, jak na jakimś przedstawieniu szkolnym. Nie wiem, czy to było zamierzone, czy nie, ale wypadło kiczowato.

 

Najbardziej szkoda, że tak szybko porzucili cały koncept walki o przetrwanie z dala od domu, oraz jakichkolwiek konfliktów pośród załogi. Już w pierwszym sezonie wprowadzono "reset button", a załoga stanowiąca mieszankę Federacji i Maquis to nagle jedna wielka szczęśliwa rodzina. Jakoś nie czuć tu jakiegokolwiek zagrożenia, ani z zewnątrz, ani wewnątrz. Promy są niszczone w co drugim odcinku, a sam okręt zdaje się mieć ich więcej w zapasie, niż lotniskowiec. Można dyskutować, że pewne komponenty itp. produkowali na pokładzie, ale niestety nie czuć tego nigdzie. Szkoda, że nie zrobili z Year of Hell całego sezonu i trzeba było czekać dopiero do Enterprise S3, żeby taki koncept zrealizować.

 

Ogólnie rzecz biorąc w serialu jest niewiele postaci, które lubię. Niektóre są urokliwe momentami, ale to najlepsze, co mogę o nich powiedzieć. Oczywiście najlepiej wypada Doktor, dzięki swojej "charyzmie", aczkolwiek on też miał głupie odcinki. Seven, naturalnie, dobry dodatek do serialu, nawet jeśli pominąć, że chodziło tu przede wszystkim o cycki w obcisłym kombinezonie. Podobno Jeri Ryan nie układało się z Kate Mulgrew na planie. Czyżby ta druga czuła się zagrożona w swej roli dominującej kobity? ;) Poza nimi jeszcze Paris był w porządku. Reszta po prostu była, jak dla mnie, a Neelixa lepiej przemilczę.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Kurde, bardzo dobry ten Strange New Worlds.

 

Taki... startrekowy...

 

No, kto by pomyślał?

 

Czepiać na siłę się nie będę. Po tych wszystkich potworkach z ostatnich lat nareszcie mamy coś, co można nazwać prawdziwym Star Trekiem, nawet jeśli nie jest pozbawione wad. Pike jest genialny, nie sposób go nie lubić. Aż dziw bierze, że serial wyszedł od tych samych ludzi, co Picard i Disco...

 

Teraz cała nadzieja w SNW i Lower Decks, żeby trochę pozytywnie serię wskrzesić, bo S3 Picarda przekreślam już przez samą obecność emo Rafi na zwiastunie.

Odnośnik do komentarza

Wspomnę tylko, że jutro premiera trzeciego sezonu Lower Decks. Zakładam, że będzie normalnie dostępny w naszym amazonie.

 

 

Z innej beczki, dziś się trochę zdziwiłem i pośmiałem, bo wznowiłem oglądanie Voyagera, a tam leci dubbing... japoński. :D Wczoraj oglądałem jedno anime i widocznie netflix zapamiętał ustawienia. W sumie muszę przyznać, że całkiem zabawny ten dubbing. Głosy pasują do postaci.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Postanowiłem wydobyć z wnętrza siebie ciut masochizmu i oglądam Discovery S04.

Nie wiem jak wam, ale pomimo mojej tolerancji ta trans dwójka mierzi mnie niemiłosiernie, ich dialogi i gra aktorska są poniżej wszelkiej krytyki, jestem przy 4ep i muszę mocno dawkować...

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Najlepsze w tym Picardzie jest to, że Enterprise F jest oficjalnie kanoniczny. Lubię ten design i jego historię. Star Trek Online się zeszmacił, ale sentyment z dawnych czasów pozostał. Polecam lekturę na temat tego, jak powstał. W komiksie Picard Countdown również poświęcili mu kilka stron.

 

t6fqc3cj1ts91.jpg

 

Nie robię sobie jednak nadziei na to, że sam S3 będzie w jakimkolwiek stopniu dobry. Widać nacisk na nostalgię i widowisko. Mogą być dobre momenty, ale na pewno coś spierdolą. Przypuszczam, że znowu w zwiastunie pokazali co ciekawsze momenty, a sam serial będzie debilny i naciągany, plus na pewno zepsują jakieś znane i lubiane postacie.

 

I nadal nie rozumiem, co tam robi Rafi.

 

Discovery jeszcze nie skasowali? Nie wiem jakim cudem. Ta świnka w zwiastunie to Tilly? Co to się z nią stało? :\ Chcą teraz na siłę faworyzować grubasów, czy co?

Odnośnik do komentarza

Luźne przemyślenia po n-tym seansie starych treków jednym okiem...

 

Voyager dziwny serial, naprawdę. Po latach zmienia się nawet ocena postaci, także w kontekście Picarda. Szkoda Icheba. Gdyby Seven sensownie poprowadzili w Picardzie, to jego śmierć mogłaby być dramatyczna, a niestety przez nieudolność scenarzystów jest po prostu niepotrzebna i przykra. Zabawne też, jak na siłę wpychali wielki romans Seven z Chakotayem, który obok Tuvoka był motywacją działań starej Janeway i całej końcówki serii, a który najwyraźniej nie wypalił w przyszłości.

 

Zraziła mnie trochę postać Doktora. Zawsze go lubiłem, ale teraz przy powtórnym seansie ta jego arogancja wydała mi się bardziej irytująca, niż charyzmatyczna. Pod koniec serii tyle razy spowodował on zagrożenie dla okrętu i załogi, że nie zliczę, a zawsze uchodziło mu to na sucho bez praktycznie żadnych konsekwencji.

 

Cytując SFDebris - "Poor, dumb Harry"... - Nic dodać, nic ująć. Też postać bardziej przykra, niż charyzmatyczna.

 

Przez brak inspiracji na cokolwiek innego włączyłem do słuchania TNG od początku. Ja pierdzielę, jaki ten pierwszy sezon jest zacofany, to głowa mała. Ja naprawdę doceniam wkład Roddenberry'ego w Treka i wykreowanie wizji przyszłości i to, co wyszło później, ale nie czarujmy się - gość mimo wszystko sam był uprzedzony. Zarówno TOS jak i wczesne TNG były pełne przejawów rasizmu, seksizmu i wielu innych nieprzyzwoitych scenek. Osoby, które rzucają tekstami typu "Roddenberry się w grobie przewraca" krytykując nowsze Treki chyba nie wiedzą, jak wyglądały kulisy tworzenia TOS i TNG za jego czasów. A brutalna prawda jest taka, że Trek zaczął się poprawiać dopiero, gdy Gene trochę odpuścił, albo był odsunięty od danego projektu (*cough*Wrath of Khan*cough*).

 

Muszę sobie na tableta/głośnik jakieś audiobooki lepiej zgrać, bo będę rzygał tym Trekiem zaraz... :D

 

Aha, Lower Decks nadal trzyma poziom. Aż ciekaw jestem, co by Red Letter Media powiedzieli, gdyby zrobili materiał o LD i/lub SNW.

  • Plusik 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...