Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Uncharted Golden Abyss - pierwsza skończona gra na Vitę czas zatem na pierwszą mini recenzję na tą kieszonsolkę. Początkowo miałem obawy czy zmiana developera na Sony Band to dobry pomysł i nowy developer udźwignie tą świetną serię. Obawy jednak okazały się całkowicie bezpodstawne. Jak wiemy seria Uncharted z dużych konsol sposobem prowadzenia rozgrywki można podzielić na U1 i U2/U3(bardziej filmowe, z zwiedzaniem wielu lokacji na całym świecie, dużo skryptów), Sony Band wzięło sobie na warsztat pierwszą część serii i Złota Otchłań to praktycznie taki Uncharted1 na sterydach. Dużo zagadek, dużo skakania i dużo biegania po dżungli. Wszystko fajnie pomieszane z wplecioną obsługą ekranów dotykowych Vity czyni rozgrywkę naprawdę wciągającą i długą (spokojnie na 10-12h). Do tego świetna grafika (dżungla jest wg mnie bardziej plastyczna nawet od tej z U1), kapitalna muzyka i bardzo dobry polski dubbing. Ilością sekretów i znajdziek można by oddzielić chyba wszystkie trzy części z dużej konsoli - pewnie starali się czymś zrekompensować brak trybu multi. Oczywiście całość ma kilka minusów - Naughty Dog nie potrafiło stworzyć ani jednej fajnej walki z bossami, Sony Band to samo - nie wiem czy to jakieś fatum tej serii. Grafika choć momentami zachwyca też widać, że cierpi na wady tytuły startowego - szczególnie bolą efekty cząstkowe w tragicznie niskiej rozdzielczości(np ogień czy kurz sypiący się z filarów przy strzałach).

 

Na duży plus również fakt, że to pierwsze Uncharted bez jakiś stworów rodem z sf. Całościowo daję mocne 9-. Nie ma ta część startu do U2 i U3 ale o dziwo bawiłem się przy niej lepiej niż przy pierwszej części z dużych konsol. Good game.

Odnośnik do komentarza

Vanquish - no po prostu coś cudownego! Co by nie mówić o Japończykach w tej generacji - słaba grafika, archaizmy, średnia fabuła w grach - tak jak zawsze u nich, gameplay totalnie marszczy kocura. Chaos i fajerwerki podczas rozgrywki są czymś pięknym. Z początku nie można wszystkiego ogarnąć, z czasem jednak docenia się klimat i akcje na ekranie i podziwia setki pocisków latających nad głowami żołnierzy i naszego protagonisty. Fantastyczny tytuł, po Bayonecie P* nie spoczęło na laurach i wydało równie pokręcony tytuł. Czekam na sequel na nextgenach z masakrycznie wyglądająca grafą i tym samym cudownym gameplayem.

 

... i jedyne czego bym się przyczepił (pomijając 5h głównego wątku) to niecharyzmatycznego soundtracku, nie jestem w stanie sobie przypomnieć ani jednego sampla który leciał podczas rozwałki.

Odnośnik do komentarza

InFamous 2 - Jedynka to była moja pierwsza gra na PS3 (a mogłem wybrać tańszego Uncharteda: DF, idealny rozdziewiczający tytuł, wtf Figaro), no ale sprzedawca mnie namówił, że to super giera z kolesiem z mocami i otwartym światem. Grę jeno kojarzyłem, a jedyną stycznością w naszej relacji, była piosenka podczas napisów końcowych, którą słuchałem nałogowo już dużo wcześniej. Tytuł był dosyć monotonny, niedopracowany technicznie (dat popout), z debilnym dubbingiem. Ma jednak w sobie coś konsolowego, może to te sterowanie, które wymaga od Gracza skilla. No i fajny twist na końcu.

 

Dwójka praktycznie poprawia każdy problem poprzedniczki. Fabuła ponoć jest gorsza, wg mnie o wiele przyjemniejsza i bardziej skondensowana. Lepsza grafika? Check. Nowe moce? Check. Przezaje.biaszczy soundtrack? CHECK. Niestety ucierpiały pewne elementy gameplay'u, a ofensywą jest w tym przypadku casualizm. Cole przesadnie się do wszystkiego lepi, jakby sam się chciał kierować w jakąś stronę. No i gra sama mi pomaga celować do przeciwników, lecz wychodzi to kretyńsko.

 

Reasumując, tytuł jest pieruńsko dobry, znakomicie się bawiłem. Kilka śmieszno-żenujących tekstów Zeke'a, parę emocjonujących walk z bossami, do tego KLIMAT, momenty gdy niebo było czerwoniaste - coś... emm... no inspirującego.

 

8+/10

Odnośnik do komentarza

Castlevania: Lords of Shadow

 

Jedno z największych rozczarowań, zwłaszcza, że recenzje są generalnie hurraoptymistyczne. Gameplayowo kalka GoW'a, SotC, i PoP. Właściwie tylko walka jest całkiem przyjemna. Sekcje platformowe totalnie chybione, strasznie wku.rwia statyczna kamera, która jest zaprogramowana tak, by było jak najbardziej efekciarsko i dostaje kręćka dosyć często. Fabularnie jest strasznie miałkie i te "epickie" loadingi...

 

Ogólnie gra próbuje być zbyt "epicka", lecz wywołuje uśmiech politowania na mojej twarzy. Wzruszająca opowieść o wampirach? To nie przejdzie nawet w gimbazjum, całe szczęście że cutscenki można pominąć. Graficznie jest ładnie, szkoda że gra chodzi średnio w jakichś ~20 fpsach, co denerwuje w trudniejszych momentach. A propos poziomu trudności, gra jest zbyt łatwa jak na Castlevanię, a twórcy ponoć wzorowali się na klasycznych częściach. Muzyka jest przeciętna, stylistycznie przypomina raczej Lord of Rings niż wcześniejsze Castlevanie.

 

Game designerzy wyszli chyba z błędnego założenia, że im dłuższa gra, tym lepiej. Na pewno nie tutaj, można by było spokojnie skrócić tą grę o połowę nic nie tracąc, a już na pewno wyciąć nudne łamigłówki, które zajmują niepotrzebne 1/3 czasu gry. 

 

6+/10

  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza

Demon's Souls- Gra od pierwszej minuty przykuła mnie do pada. Historia opowiedziana w tej grze praktycznie nie istnieje ale w tej produkcji liczy sie pure gameplay, który miażdży swą miodnością wszystko co do tej pory macałem. Walka z byle cieciem z Boletarian Palace może napsuć krwi, ba nawet posłać do nexusa strategia walki odgrywa tu niebanalne znaczenie jak i timing i opanowanie. Na wielki plus zasługuje także design lokacji i stworów. Mała łyżka dziegciu należy się za zbyt łatwe oszukiwanie systemu np jak walka z Vanguardem w 4-1 biłem tego subbossa z dystansu a on tylko przyjmował baty stojąc w miejscu. Używanie różdżki ułatwia tę grę bardzo bossowie padają przy używaniu Catalysta jak muchy. A legendarny poziom trudności można trochę brać na dystans gdyż ten szpil raczej jest mega wku.rwiający niż trudny. Podsumowując Dimon przyssał mnie do czarnuli na 22 godziny i  ciągle w nią gram już na NG+ ode mnie mocne 9  

Odnośnik do komentarza

figaro - zakładam, że wybrałeś good ending (niebieska karma, ostatnia decyzja cole'a), jak nie chcesz przechodzić drugi raz, to przynajmniej odpal sejwa z przed wyboru jeśli masz i przejdź końcówkę z bad ending. albo chociaż yt. warto.

 

No to zobaczę w takim razie.

 

 

Podsumowując Dimon przyssał mnie do czarnuli na 22 godziny

 

;o skończyłeś tę grę w 22 godziny? Nieźle...

Odnośnik do komentarza
Gość suteq

O czyli DS nie jest takie długie jak myślałem. DkS w sumie calak zajął mi 70h, lecz za pierwszym razem było to ok. 30h, widzę, że w DS jest jeszcze krócej. A jak grałeś? Lizałeś ściany czy na Jana? 

Odnośnik do komentarza
Gość ragus

Właśnie zobaczyłem napisy końcowe w Final Fantasy VI.

 

Magiczny tytuł. Niby prosta historia o tym, jak to musimy powstrzymać bad guy'a przed pełną kontrolą nad światem, ale została tak zgrabnie podana, że aż się micha cieszy. Ma to na pewno związek z bardzo dobrze przedstawionymi relacjami między postaciami. Na 12 grywalnych bohaterów, może 2 albo 3 to zapchajdziury, a reszta spokojnie może być przedstawiana jako główne postaci.

 

No bo właśnie, tutaj my sami decydujemy, kto jest głównym bohaterem i to jest właśnie super. Teoretycznie fabuła skupia się na dziewczynie o imieniu Terra, ale to od nas zależy, czy pozostanie ona do końca naszym "avatarem" w tej grze.

 

I ta muzyka, ach - poezja. Dzięki niej, wiele scen (w tym scena w operze) na długo pozostanie w mojej pamięci. Niewiarygodne, czego można było dokonać w erze 16 bitów.

 

Polecam każdemu, nawet tym, którzy z gatunkiem nie mają z reguły do czynienia. Był to 3 jRPG w moim życiu i pierwszy final. Nie żałuję, bo zagrałem w grę, która ma duszę, a tego często brakuje w dzisiejszych czasach gier napakowanych wybuchami i DLC.

Odnośnik do komentarza

Skończyłem ostatnio The Mark of Kri na PS2 (zresztą exclusive), w sumie tak trochę spontanicznie, bo ani nie miałem jakieś specjalnej zajawki na nią w latach premiery, ani ostatnio. Recenzję w N+ pamiętam, całkiem pozytywną zresztą, ale utkwiło mi w głowie, że gra krótka, no i w istocie tak jest, na liczniku miałem ledwo ponad 6h (oczywiście została opcja New Game + i jakieś tam dodatkowe starcia na arenach, ale to w sumie pierdoły), także jak tamte czasy to rzeczywiście bardzo krótki tytuł. Jednak teraz to mi w sumie nie przeszkadza.

Ogólnie gierka ma nietypowy, całkiem fajny polinezyjski klimat, wszystko w konwencji kreskówkowej, ale przemocy tu trochę jest (głównie finishery). W skrócie, jest to coś w stylu przygodówki z dominującą rolą walki bronią białą i elementami skradanki, które zresztą zapewniają sporo frajdy. Wyróżnia się dosyć oryginalnym systemem walki (przypisywanie różnym przeciwnikom przycisku, który wciskając, atakujemy, ale mimo wszystko lepiej się skupić na jednym wrogu i naparzać combosy), kilka broni, niezły patent z wysyłaniem swojego kompana : ptaka na zwiady itd. itp. Jednak jest trochę wku.rwiających minusów, jak działanie kamery, czasem bohater mota się przy większym chaosie w walce, niektóre aspekty gierki są zbyt, że tak powiem, drewniane, niewygodne, momentami wkrada się nuda. Tak czy siak, sprawdzić warto, bo w dzisiejszych czasach nie ma co marzyć nawet o tego typu tytułach.

Edytowane przez kotlet_schabowy
Odnośnik do komentarza

Metro 2033 - gra która wymaga niewielkich szlifów i mogłaby konkurować śmiało z grami pokroju Bioshocka. Niestety niedoróbki popsują zabawę wielu osobom. Si na poziomie gimbazy, nieśmiertelni wrogowie i inne występujące randomowo błędy. Podczas mojej rozgrywki natrafiłem na dwa mocne bugi przez które musiałem sie cofać o 1,5 rozdziału do tyłu bo ostatni checkpoint zapisał się zbugowany. Ale mniejsza z tym bo przymykając oko na te niedopracowania dostajemy naprawdę klimatyczną gre ze świetnie wykreowanym światem. Kolejne stacje metra, mini miasteczka oraz poziomy naziemne trzymają równy, wysoki poziom. Niejednokrotnie gra wrzuca ciary na plecach i przygniata atmosferą. Kto mierzył sie z kozakami w bibliotece ten wie. Nietuzinkowo wypada arsenał, bo bronie pneumatyczne, musimy dopompowywać, nieustannie musimy pamiętać o poziomie naładowania latarki/noktowizora oraz maskach gazowych na powierzchni. Właściwie takie drobne smaczki odróżniają tą gre od milionów innych FPS na konsolach.  8/10

Odnośnik do komentarza

Właśnie skończyłem Vanquisha, nie wiem w którym momencie ta gra była nudna. Takiej intensywności dawno nie widziałem, tu nie można się nudzić ;) Ale sama intensywność i ciągła akcja nie wystarczą, na szczęście gameplay stoi na super wysokim poziomie. Te wszystkie akcje slowmotion, miliardy rakiet i wybuchów robią dobrze, nawet bardzo dobrze. W dodatku podziwiam projektantów, którzy stoją za pomysłami na bossów w grze, jest ich trochę i każdy ma własny styl walki, co ważniejsze nie są oklepani, a walki z nimi są prawdziwą ucztą.

 

Fabuła mnie nie porwała, długość gry też pozostawia trochę do życzenia ALE w takiego shootera, który dałby mi tyle radochy to jeszcze nie grałem, jestem uraczony. Japończycy potrafią.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Władca Pierścieni: Wojna na Północy - całkiem przyjemny actionRPG, wesoła sieczka w Śródziemiu, graficznie nie powala, SI kompanów to jakiś dramat, ale nie przeszkadzało to jakoś specjalnie w spędzeniu ~12h na przedzieraniu się przez zastępy orków, goblinów czy innych troli. Fabuła prosta jak drut, bez żadnych zwrotów akcji. Śmieszą trochę gadające orły, ale po oglądnięciu Hobbita i śpiewających goblinach nic mnie już nie zdziwi :D

 

7/10

Odnośnik do komentarza

Mass Effect 1 - pomimo początkowej frustracji mało przyjaznym systemem i interfejsem, przywykłem do żonglerki ekwipunkiem i gra zrobiła się płynna. Potężna produkcja na długie godziny, z nieco pokracznym cover systemem ( w dwójce nieco lepszy, chociaz dalej "pastuch" potrafi sie skryć nie tam, gdzie trzeba). Filmiki z ostatnich 20 minut niszczą swoją monumentalnością.

Zagrałem w nią po uprzednim przejściu dwójki, ale teraz robię ponowne podejście do sequela, juz ze zdobytą wiedzą, żeby wyłapywać wszystkie smaczki i nawiązania.

 

 

Ocena na dziś - 7,5/10

Ocena obiektywna na czas, kiedy gra wyszła - 8,5/10.

Odnośnik do komentarza

God of War III

Paręnaście godzin dzieli od premiery ostatniej części przygód Kratosa na PS3, a zarazem swojej pierwszej podróży ku pozbyciu się swoich koszmarów. Napalony jestem masakrycznie. Nie poruszając tematu  tejże części, a mając w pamięci dwa fantastyczne pierwsze tytuły przychodzi czas na ostatnią krucjatę Kratosa w drodze ku swojemu największemu  prześladowcy - Zeusie. Nie będę się również rozpisywał o „pierwszej” oraz „drugiej” części i jedynie wrzucę tylko parę słów na ich temat -  God of War 1 jest najlepszą podwaliną pod głównego bohatera i świat jakim sobą ten tytuł buduje w jaki dane mi było grać, kolejna cześć niszczy w każdym aspekcie to co było genialne i tworzy najlepszą podróż ku zemście w której mogłem uczestniczyć jako gracz/widz.  Po tylu latach postanowiłem sobie przypomnieć obie te gry i nie straciły nawet krzty geniuszu . I w tym momencie przychodzi czas „trzeciej” części w którą ostatni raz grałem prawie 3 lata temu  jadąc ją pod każdym możliwym względem i dopiero w zeszłym tygodniu odważyłem się znowu „przeżyć” tę historię i zobaczyć czy naprawdę jest aż tak źle i przekonać się jeszcze raz w którym momencie łysy kut.as Stig spieprzył sprawę, a którym to ja zacząłem oczekiwać nieprawdopodobnych wręcz rzeczy tworzących się w mojej głowie.
Nie chcę się rozpisywać nt. spraw  o których każdy wie – cudowna grafika, niesamowity momentami rozmach czy zapadając w pamięci oprawa dźwiękowa.  To jest.  Naprawdę dobry system walki który na modłę innych gier z gatunku Hn’S ma głębie i możliwość zabawy przeciwnika na wiele sposobów. To tez jest.  Skupie się jedynie na fabule, lokacjach i osobie Kratosa.  Zacznijmy od końca – zakończenie „trzeciej” części nastawiała mnie na zwieńczenie trylogii w najbardziej climaxowy sposób jaki można sobie to tylko wyobrazić, epicką walkę miedzy rodem tytanów, protagonistą Kratosem,  a bękartami z poczęcia Kronosa z małżonką Reją. Każdy chyba miał przed oczami zapierającą dech w piersiach lokację na szczycie góry Olimp, w akompaniamencie rozbijających się o pięknie oteksturowane obiekty krople deszczu, w tle przygrywające słowa którymi Kratos od parunastu lat dąży ku wyzbyciu się swoich koszmarów. Interaktywna plansza, widok na czeluści pogrążającego się w nicości świata zniszczone przez naszego głównego bohatera oraz duet chcący zapomnieć o swoich korzeniach i powiązaniach – Zeusie i Gai. Chyba zainteresowanych tematem nie muszę przypominać jak owa walka miała wyglądać?

gowgaja.jpg


Wątek był ten wielokrotnie wałkowany więc nie będę mu też poświęcał zbyt wiele miejsca, ale efekty finalny, a to co Stig miał w zamyśle nam pokazać dzieli przepaść, niestety, na niekorzyść tytułu który wylądował na półkach sklepowych.  Bardzo dobra walka w 2D, cudowny początek w późniejszym etapie i doszczętne spier.dolenie go wejściem  do wnętrza Gai.  Nie wspomnę o chęci zdobycia władzy absolutnej przez Atene która jest niezrozumiała w świetle jej czynów w dwóch poprzednich częściach z czym nawet twórcy dwóch pierwszy części się zgadzają. Do momentu podroży Kratosa w „ciemnej du.pie” jeszcze wrócę natomiast  Motyw Pandory – za pierwszym razem gdy przeszedłem ten tytuł wydawał mi … zje.bany i nie potrafiłem go zrozumieć. Tym razem utwierdziłem się w przekonaniu jak tragicznie został on przekazany bo tak na dobrą sprawę jedyna rzecz do której każdy ma pretensje to niezrozumiała miłość jaką zaczął darzyć dziewczynkę Kratos po przyswojeniu informacji o jej potrzebie w wykonaniu swojej misji.  Z początku bez zastrzeżeń – Kratos nie zwraca uwagi na prośby o jej uratowanie, a w momencie gdy dowiaduje się, że jest jedyną osobą mogącą dać mu możliwość dobrania się do Pandora’s Box nasz białas kompletnie ślepnie, zamienia się w milutkiego i łaskawego osobnika. Wspomnienia martwej córki i niechęć w popełnieniu tego samego błędu po raz drugi czy utożsamianie Pandory jako Calliope… tanie i nieskutecznie ukazane, nie ma prawa bytu od połowy gry tylko od pierwszych chwil po spotkaniu owej dziewczynki. Od razu nasuwa mi się temat lokacji, w głównej mierze tragicznych, jakie przychodzi nam zwiedzać – po walce z Posejdonem, wspinaczce na olimp przy użyciu Gaji, podróż do głębi tartaru i spotkanie z legendarnym Kronosem – ŁOŁ.  To jest godzina gry, z 9 potrzebnych przy pierwszym przejściu. W następnej godzinie/półtorej jest przedzieranie się przez królestwo Hadesu i podróż z jego szefem okraszony niezłym finisherem. Po 3 latach od premiery zaczął mi się nawet podobać motyw z pogonią za Heliosem gdzie w tle walczy z Persesem. Z braku laku 3h są naprawdę bardzo dobre, a 2/3 swoją nudą, nieciekawym designem, jak dla mnie, do kosza. Śmieszna sprawa – z pełnej wersji została wycięta osoba Oceanus’a czy Epimetheus’a,  tłumacząc się deadlinem wsadzili tak tragiczne lokacje jak ogrody Hery, jaskinie czy niesławna już kostka Rubika w której zamknięta jest Pandora. Oceanus ścigający Hermesa w potokach deszczu i podcza burzy wywołanej śmiercią Heliosa czy nieznana rola Epimetheus’a w królestwie Hadesu. Wycięty został również jeden z kiklopów – ponad dwukrotnie większy od standardowych cyklop chroniący wejścia do zamku Hadesa czy też Argus, skurczybyk ze 100 oczu, zapewne miał być bossem w już zmienionych ogrodach Hery. Tyle wiemy o wyciętym contencie, a pewnie było tego więcej. A wracając do sekwencji, gdy Kratos biegnie za głosem Pandory mijając swoją rodzinę czy umierającą Atene - to mi się podobało. Nawet bardzo przypadł mi do gustu ten motyw. Aczkolwiek dodałbym tutaj parę ficzerów jak więcej wspomnień czy akcji z poprzednich części w tle z odpowiednimi komentarzami Kratosa z poprzednich części zależnie od sytuacji. Ale i tak zaliczam to na plus. Co do zakończenia, co ja bym zmienił? W sumie sam nie wiem - każdy chyba miał inne wyobrażenie o tym jak kres i zwieńczenie tej trylogii będzie wyglądać. Wizja David'a była bardzo dobra, aczkolwiek trochę ekstremalna - zabicie ojca Kratosa na przestrzeni pierwszej godziny gry, bogowie różnych mitologii chcąc zająć miejsce Zeusa próbują dobrać się do świata greckiej mitologii. Kratos chcąc im przeszkodzić poluję na kolejnych bogów, zabija Thora jego własnym młotem, przy użyciu głowy gorgony zamienia w kamień Sfinksa. Kratos który po śmierci miał być katem, ponurym żniwiarzem innych epok... Wizja Corego natomiast zakłada totalną dominację Ateny zasiadającą na miejscu Zeusa.
Ja sam natomiast, od zakończenia drugiej części, obstawiałem totalną porażkę Kratosa jako wygnanego i zdradzonego przez każdego z bogów czy tytanów osobnika prowadzonego na śmierć. <widok fpp> Wykorzystany jako marionetka, prowadzony przez Erynie nad przepaść znaną z pierwszej części gdzie wszystko się zaczęło. Cała ludzkość patrząca się na "stoczenie się" głównego bohatera i dalej już idąca śmierć przez przebicie ostrzem olimpu na oczach swojego ludu, przegrany i upokorzony. Nie jestem Cory, nie przekażę tego w odpowiedni sposób, ale wiele razy chciałem aby Kratos w "trzeciej" części został sprowadzony do zera, zabity, poniżony i upodlony plamiąc jego dokonania i imię. A wszystko to w tle z nutą przypominającą utwór Maxa Richtera w wykonaniu orkiestry od GoW'a:


Tyle, przez wielu z was jest to stek bzdur i wyssane z palca, nie do zrealizowania, marzenia ale to był mój problem od ogłoszenia prac na GoW III - wyobrażałem sobie naprawdę grę na poziomie poprzednich dwóch części, a dostałem tylko tytuł dobry z rewelacyjnymi momentami. Jest to też wina tego, że nad GOW1/2 pracowali ojcowie serii - David odpowiedzialny za concept postaci i świata oraz Cory Barlog odpowiedzialny za przeniesienie pomysłów David'a na papier i do komputera, a w "trójce" już łysa pałka - Stig. W moim odczuciu nie uciągnął tej historii choć wielu się podoba. I choć moje nastawienie do tej części bardzo mocno się poprawiło od czasu premiery to nadal zbyt wiele rzeczy w moim odczuciu jest tutaj zwalonych bym nazywał to zakończeniem godnym nazwy God of War. Co się dziwić, ja z tą serią jestem od początku, zawsze uważałem ją za 8 cud świata, postać Kratosa to najbardziej barwny motherfucker jakiego znam, a ostatnia część trylogii już chyba dożywotnio będzie moim największym rozczarowaniem...

...a niestety Stig w wywiadach wspominał, że ma pomysł na pociągnięcie historii Kratosa dalej więc nic tylko oczekiwać zapowiedzi na PS4 GoW IV...

Oceny nie wystawiam, czekam jak cholera na Wstąpienie. Jeśli i tym razem się zawiodę to już więcej nie sięgnę po żadną grę która powstanie w przyszłości przez to studio. <Syndrom_Jacobssa>



A, i btw. Ci dwaj kolesie to największe łby tej branży i czekam na ich kolejne przebłyski talentu.

cory_barlog_headshot.jpgdavidjaffe1_f.jpg

 

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...