Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, grałem w pierwszą część. Ba, nawet przeszedłem! I zgadzam się z tym co napisałem, nikt inny nie musi.

 

Jasne - masz prawo do własnej opinii. Powstrzymam się od dyskusji na temat fabuły oraz rzekomych "rewolucyjnych" zmian wprowadzonych w sequelu. Dla mnie BS2 to standardowe więcej tego samego. Ot dopracowali pewne elementy, w wyniku czego dostaliśmy, tak jaki pisze Kre3k, "solidne rzemiosło". Nic ponad to.

 

Sprawdź Minerva's Den - ten dodatek ukazuje prawdziwy potencjał drzemiący w drugiej części BioShocka.

 

PS Przyznam jednak, że pozytywnie mnie zaskoczył tryb MP - udany eksperyment.

Odnośnik do komentarza

Skoro już jesteśmy przy temacie sequela Bioshocka, od siebie dodam, że strasznie się na tej grze zawiodłem. Miejscówki nie miały takiego klimatu jak w pierwszej części, w pewnym momencie gry zrobił się z tego zwykły shooter. Gra jak kolega napisał, to solidne rzemiosło, nic więcej. Klimatu pierwszej części nie oddali nawet w 1/5. Zapadła mi w głowę za to scena kiedy kierujemy pewną postacią i widzimy świat z jej perspektywy. Świetny motyw, szkoda tylko że raz że krótki, to i brakowało więcej takich wykręconych akcji.

 

Z ostatnich gier jakie skończyłem, to było The Walking Dead. Gra jest wspaniała, jeśli pominie się kwestie techniczne tj. znikające sejwy, co zdarzyło mi się raz po przejściu drugiego epizodu. Chciałem kontynuować trzeci, a tu lipa, sejwy niby są, ale wyborów nie ma i gra się pyta czy losować. No cholera, nie po to się tak przejmowałem każdą konwersacją i grałem pod siebie, żeby gra w połowie przez głupi błąd to zaprzepaściła. Więc zacząłem od nowa. Pierwsze dwa epizody, i trzeci do połowy są mocne i często chwytają za serce. Po trafieniu do miasta, gra się robi rozlazła i nudna. Nieciekawe nowe poznane postaci (prócz jednej młodej dziewczyny i jej motywu zemsty), nieciekawe miejscówki, brak detali... Za to piąty epizod kiedy w dwóch momentach wraca do formy, pierwszy kiedy mamy zadecydować o sobie samym (ci co grali wiedzą o co chodzi), drugi to zakończenie, na którym przyznam się, aż uroniłem łzę.

Nie przeszkadza mi to, że wybory są iluzoryczne, ponieważ grając samemu, przechodząc pierwszy raz, dopadła mnie taka immersja, że nawet o tym nie myślałem. A gdybym nie przeczytał na forum, to nawet nie wiedziałbym, że to iluzja. W grze czuje się, że mamy wpływ na to co się dzieje, czuje się więź z bohaterami, zwłaszcza z Clementine dla której byłbym w stanie zrobić wszystko.

Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.

Odnośnik do komentarza

Eternal Sonata - nie grałem w jrpg od czasu FF X na ps2. Sonata leżała na półce z dobre 2 lata i nie miałem czasu w nią grać, no ale z racji bezrobocia dałem grze szanse. Początkowo ciężko przebrnąć przez ciągnący sie w nieskończoność wstęp ale im dalej tym lepiej. Prosty system walki i automatyczny rozwój postaci dla takiego laika jak ja stanowiły duży plus. Historia ma kilka niezłych twistów, porusza ciekawe wątki i ciekawi aż do samego końca. Niekwestionowanym atutem jest śliczna grafika. Dawno przez mój telewizor nie przewinęła sie tak jaskrawa i żywa paleta barw. Muzyka to wiadomo, że trzeba czuć klimaty klasyczne ale świetnie się to komponuje z przedstawionym światem. Ogólnie polecam dla osób które mają małą styczność z rpg, bo gra nie jest trudna, skomplikowana ani przesadnie cukierkowa co mogłoby antyfanów japońskiej twórczości odrzucać.

Odnośnik do komentarza

Max Payne 3 - żadna z tego tytułu 'Gra roku', raczej poprawna produkcja z masą denerwujących rzeczy. Paradoks: pierwsza płyta mnie rozczarowała, druga była znacznie lepsza. Nie rozumiem tego i nie mam zamiaru się zagłębiać w to zjawisko. Niektóre lokację są fajniejsze, niektóre gorsze. Osobiście wolałem te z większą przestrzenią. Ciasne i hermetyczne nie są dla mnie. Cover system w MP3 to kompletna kpina i głupota. Zupełnie zbędny dodatek.

Odnośnik do komentarza

Dead Space 2 - zdaje się ostatnio bodajże Kazub pisał że "DS2 może się nie podobać jedynie hejterom wszelkim sequelom". Kpina. DS2 jest pod każdym względem gorszą grą od poprzednika. Ale po kolei.

 

Od razu co rzuca się w oczy... gdzie mapa? Rozumiem że nie jesteśmy już na Ishimurze, ale mapa dodawała fantastycznego klimatu, przynajmniej dla mnie. Po każdym wypadzie z tramwaju otwierałem ją by zobaczyć jak prezentuje się dany pokład. Już po konstrukcji tych korytarzy można było się obsrać, na pełnym stresie się podchodziło do drzwi, za którymi wiadome było że jest długi, ciemny i ciasny jak du.pa węża korytarz. Ktoś może powiedzieć, że przez brak mapy nie wiesz czego się spodziewać, dzięki czemu jest straszniej. Nie wiem, ja otwierałem drzwi z ciekawości właśnie, bez strachu - a chyba tak nie powinno być w survival horrorze.

 

I coś co od razu się z tym wiąże - niebieska linia. Jej istnienie w DS1 było logiczne, w końcu miałeś cały rozkład statku dostępny w bazie danych riga. A tutaj? W tak niesamowicie liniowej (aż za bardzo) grze wrzucają taki motyw zrobiony ewidentnie pod redaktorków IGNu. Tragedia.

 

Gdzie są jacyś bossowie? Poza jedną sekwencją z tym pociągiem nie zapadła mi w pamięci żadna potyczka. Cały czas generalnie wybijamy typowe nekromorfy, których repertuar mógłby być większy jak na sequel. Gdzie coś pokroju Leviathana? Albo tego skurwysyna Huntera, z którym wiązała grubsza draka i trzeba było go zabić sposobem?

 

A propo niego

 

 

w grze pojawia się Ubermorph. Identyczny jak Hunter. Pojawia się ni z dupy ni z (pipi) co jest całkiem dobre bo wpierw go bierzesz za zwykłego nekromorfa, po czym kiedy się regeneruje to myślisz O KURWA. Tylko jest jeden ogromny problem. Nie zabijamy go. ŁOT DE FAK!!! Spalenie Huntera na popiół w jedynce dawało tyle satysfakcji, a tutaj? Po prostu zostawiamy go sobie za drzwami.

 

T_T

 

 

Sam boss końcowy też pozostawia wiele do życzenia

 

 

Hive Mind to było coś, a tutaj? Tak naprawdę to nie jest boss tylko zgraja tych dzieciaków-duchów do ubicia. Końcówka słaba w uj

 

 

Co do przebiegu samej gry to nie mam zastrzeżeń. Szczególnie bardzo podobał mi się

 

 

powrót na Ishumure poddany kwarantannie. Mimo że w DS1 grałem 3 lata temu to te korytarze poznawałem doskonale, wzięte zostały prosto z poprzedniej gry. Np. to miejsce gdzie ze ściany wyskakuje ten "wąż" ciągnący nas za nogę.

 

 

duża różnorodność lokacji, klimat zaszczucia dokładnie taki sam jak w jedynce co się ceni. Jakoś nie zauważyłem większego nastawienia na akcje w grze, w DS1 też pojawiały się momenty z dużą ilością strzelania.

 

To co mi się najbardziej spodobało to poziom techniczny gry. Nie tylko grafika i gra cieni, ale to że... nie ma w tej grze loadingów. Zaskakujące dla mnie to jest, grę można przejść "ciągiem" i nawet na chwilę nie odkładając pada. Nie wiadomo nawet gdzie oni to ukryli.

 

Oskryptowane motywy mi się oczywiście nie podobały, a jak widzę że w Dead Space 3 idzie to jeszcze dalej (w demie jest motyw z pługiem śnieżnym spadającym w przepaść) to się słabo mi robi :/

 

Ogólnie rzecz biorąc dobrze się bawiłem. Praktycznie wszystkie zalety Dead Space 1 tutaj są obecne. Szkoda tylko że dwójka wygląda na grę sporo mniej przemyślaną niż poprzednik. Hype'u na trójkę nie mam wielkiego, szczególnie po śnieżnym etapie z dema, mam nadzieję jednak nadzieję że ciemne klimaty i strach nie znikną. Czekam na opinie innych.

 

8/10

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Powiem Ci tak.

 

Ja z kolei uwazam DS2 jako sequel niemalze idealny. Wszystko co w pierwszej czesci bylo dobre, tutaj tez wystepuje badz jest poprawione. Klimat zaszczucia jest, napiecie jest, nie wiesz co jest za rogiem. Technicznie jest swietnie, oswietlenie kapitalne.

 

Serio musisz robic

z niesmiertelnego Ubermorpha wade? Ja przy pierwszym podejsciu jak po raz enty mi sie odrodzil, bylem spanikowany.

Begalem z czerwonym RIGiem z pelnymi gaciami i o to chodzilo devom. Panike.

 

Gra plynnie przechodzi z "cutscenek" do gameplayu bo wszystko jest na silniku gry. A powiem Ci gdzie sa loadingi ukryte. Jak masz przejsc do jakiegos duzego pomieszczenia to zglasza sie ktos do ciebie, jedt dialog a interfejs ma drzwiach jest wtedy pomaranczowy i mie mozesz przejsc dalej. Konczy sie rozmowa, interfejs jest zielony i mozesz isc dalej. Poza tym kazde drzwi otwieraja sie ok 3 sekundy gdzie w tym czasie doczytuja sie tekstury.

 

A propos DS3. Widziales 17 minitowy gameplay Eudora? Ja nie boje sie o klimat. Boje sie o ta uniwersalna amunicje i o to ze przy pierwszym podejsciu na hardzie bede mial i tak w piz.du amunicji o nie trzeba strategicznie planowac strzelania.

 

 

Odnośnik do komentarza

 

a czy ja mówię że nie panikowałem? Kiedy (pipi).ane drzwi otwierają się pół godziny, mam rig już na czerwono a on mi warczy 3 metry za mną to trochę to jest stresujące. Człowiek się trochę namęczył z tym, nerwów stracił to chciałby go rozku.rwić jakimś silnikiem rakietowym czy czymś. Ale twórcy gry nie dali takiej możliwości. No dla mnie to jest minus

 

 

widziałem ten Eudora gameplay ale interesuje mnie jak proporcje zostaną zachowane w całej grze.

Odnośnik do komentarza

Dead Space 2 to tytuł niemal równie dobry co "jedynka". Zgadzam się poniekąd z Tobą Maz co do tego Ubermorpha. Trochę przegięli, zwłaszcza jak uciekałem przed nim takim bardzo wąskim korytarzem i po bokach wyskakiwały te najgorsze nekromorfy (takie czarne, bardzo szybkie). Ale mimo wszystko sam dałbym tej grze spokojnie 9. Choćby za za(pipi)iście poprowadzony początek.

Edytowane przez Nemesis US
Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

XCOM: Enemy Unknown - spędziłem z nią ok. 40h i opóźniałem zakończenie ile się tylko dało - dla mnie to najlepsza rekomendacja i świadectwo jaka ta gra jest wciągająca. Przypomniały mi się czasy jak za smarka przychodziłem ze szkoły i siedziałem godzinami przy StarCraft, Heroes 3 albo War Wind, kiedy strategie były moim życiem. Nowy XCOM ma specyficzny klimat, nie przypomina współczesnego SF - trochę tak jakby człowiek sam cofnął się w czasie. Na PC jest masa świetnych strategii, ale na konsoli to prawdziwa perła, którą trzeba stawiać na piedestale. Z początku trochę irytowały pewne niedoróbki, ale z czasem o wszystkim zapomniałem i wsiąkłem, a później tylko godziny liczyłem.

Edytowane przez DonSterydo
Odnośnik do komentarza

Pierwsze wrażenia bardzo negatywne. Na trzecim poziomie trudności nasi wojacy żeby trafić cokolwiek to muszą przeciwnikowi wejść dosłownie na plecy podczas gdy przeciwnicy potrafią trafić z takich kosmicznych odległości, że to nawet nie jest śmieszne. Drugie to zrypany system atakowania przeciwników granatami i bazooką gdy ci stoją przy wejściach do budynków - chcesz żeby gościu wrzucił granat do wejścia - nie da się bo wywala wskaźnik na dach albo many pociskiem z rakietnicy nie trafia w przeciwnika, który stoi 4m od niego bo jakaś niewidzialna ściana zatrzymuje wybuch. C*uj też wie na jakiej zasadzie osłony funkcjonują, niby stoimy za jakąś zasłoną, a dostajemy prosto w czapę krytyka, a innym razem gdy widać, że jesteśmy odkryci jak cholera, to nas nie trafiają, w drugą stronę to samo. Generalnie totalny random. Dawno tak niedorobionej gry nie widziałem O_o

 

Nie mam pojęcia jak to możliwe, że gra takie wysokie oceny dostaje.

 

No i cyrk jest jak chce się podejść do przeciwników od zupełnie innej strony niż to sobie programiści wymyślili - obszedłem pole walki i doszedłem do centrum akcji i wywaliło mi 5 monologów ludzi z bazy, których nie można wyłączyć i czekasz jak debil aż wszystkie po kolei przelecą.

 

To jest chyba tylko na easy grywalne, jak nasi trafiają pewnie z drugiego końca mapy to nie zdąży się zauważyć tych wszystkich baboli.

 

Oby w dalszej części się coś wyprostowało bo wiązałem spore nadzieje z tą grą :confused:

 

To ta sama gra ? ;)

Odnośnik do komentarza

ja teraz przechodzę na normalu i żadnych błędów z tego postu nie doświadczyłem. Standardowo zdarzają się pudła pomimo prawdopodobieństwa trafienia 90% ale wkurzało to też w oryginale. Nie wyobrażam sobie przechodzić przez to tej gry na ironman :P. Mimo to żadnych niewidzialnych ścian czy zwalonego systemu osłon nie spotkałem. Ja jak na razie polecam rękami i nogami, choć trochę uproszczony w stosunku do oryginału to dalej wielki i świetny tytuł.

Odnośnik do komentarza

Drugi Uncharted, wrażenia pozytywne, drażnią nadnaturalne zdolności Drake'a i drobne błędy kamery (zdarzyło mi się zawieszenie się tejże w jednym punkcie). Jednakże dość ciekawa (niestety schematyczna względem jedynki) historia, masa strzelania (czasami wręcz za dużo) i mimo wszystko świetnie wyreżyserowana gra daje sporo satysfakcji. Olbrzymi plus za to, że nie jest za długa i nie ciągnie się jak flaki z olejem :)

 

Trójka zaczęta.

Odnośnik do komentarza

Jakiś czas temu, ale teraz dobiłem do "50 %".

 

Just Cause 2 - gra jest naprawdę solidnym kawałkiem kodu. To chyba najlepszy sandboxowy silnik, jaki udało mi się poznać. Nie wiem jak tego dokonali, ale optymalizacja jest niesamowita - obiekty widać z daleka, ładnie się skalują, nic się nie doładowuje, a do tego wiele rzeczy da się zniszczyć, przy feerii wybuchów i fal kinetycznych. Do tego spora liczba pojazdów - kilka rodzajów myśliwców czy wielkich odrzutowców transportowych i pasażerskich, wiele rodzajów statków i motorówek, czołgi, tankietki, ciężarówki, sportowe fury, tuk tuki... WOOOOW! Dawno się tak świetnie nie bawiłem pojazdami. Do tego gra jest... OGROMNA. Je.bna, wielka wyspa, wypełniona wszystkim czym się dało - górami, jeziorami, miastami, lasami... I dużo pobocznych wyzwań czy "znajdziek", każdą wioskę czy miasto da się "zaliczać na 100 %", a dzieje się to przez zbieranie paczek, czy niszczenie celów (np. burzenie pomnika dyktatora, czy wysadzanie stacji benzynowych). Mamy też ciekawy, choć standardowy arsenał, który da się ulepszać. Ogółem z przejmowania terenów jest największa frajda. Nie ma to jak zająć wojskowe lotnisko i mieć dostęp do śmigłowców czy myśliwców :) Ciekawą opcją jest umiejętność bohatera przemieszczania się przy pomocy spadochronu skrzydłowego i linki z hakiem (z którą nota bene można wiele innych rzeczy zrobić). W grze jest po prostu co robić - a to przeleci się samolotem pod mostem (specjalny challange), a to skoczy się z wieżowca i porobi akrobacje, a to zda się wyścig, ect.. Są oczywiście misje od frakcji, które zwykle jednak są powtarzalne i zbliżone. Rzadko (choć jednak) zdarza się jakiś innowacyjny, fajniejszy moment. No i oczywiście wątek główny, który jest dosyć niestety krótki (choć intensywny). W zasadzie cała zabawa w tej grze, to robienie tych wszystkich rzeczy poza misjami i wątkiem głównym. Oczywiście warto misje wszystkie zrobić, ale tak czy siak większość czasu spędzimy na zajmowaniu miast czy wiosek, albo zbieraniu czegoś i ulepszaniu sprzętu. Gra i fabuła jest dosyć pastiszowa, przesiąknięta umiarkowanym humorem. Wisienką na torcie jest propagandowe radio, które potrafi ciekawie komentować np. wysadzenie w powietrze jakiegoś kompleksu, albo po prostu rzuca jakąś przerysowanie zabawną wiadomość. Trochę kolcem w tyłku jest jakaś taka miałkość głównego bohatera, który miał być takim latynoskim macho, a ostatecznie jakoś tak wyszło bez polotu. W zasadzie więc fabularnie gra jest dosyć uboga, nie ma takiej immersji z bohaterem, a po jakimś czasie gra zaczyna cierpieć na monotonię. Niektórym nie musi ona przeszkadzać, i mogą bawić się zawsze tak samo. Ukończenie tej gry nawet na 75 %, to ogromne wyzwanie i walka z powtarzalnością, a ponoć przez glitch nie da się gry na 100 % ukończyć (ale platynka i tak wpada). Ścieżka dźwiękowa jest zachowawcza, i może poza hymnem wyspy czy hymnami frakcji, jakoś muzyka nie robi jakiegoś większego szału. Gra w zasadzie nie ma zbyt wielu glitch'ów graficznych, co przy tak ogromnym sandboxie jest wielkim osiągnięciem, jedynie czasami wieszała się przy wychodzeniu do XMB. Miłym akcentem jest np. możliwość nagrywania swojej rozgrywki (video capture wpisany w grę). Widać, że programiści dali radę, to prawdziwi mistrzowie kodu. Widać, że bardzo dopieścili swój produkt, ale zabrakło takiej humanistycznej ikry, filmowości, fabuły jak w serii GTA. Jakby połączyć GTA i Just Cause, zapewne wyszedłby masterpiece, a tak miły zabijacz czasu ;) 8+/10 .

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Banjo Kazooie:Nuts&Bolts

Kilka lat temu przeszedłem jeszcze na Verbatimie. Niedawno,nabrałem potwornej ochoty na odświeżenie sobie tego tytułu.Znalazłem ofertę na forumie i nie zwlekając przepłaciłem.Bałem się ,że gra za drugim razem nie będzie tak zabawna ,że bogatszy o kilka lat growego doświadczenia ,nie przełknę irytującej miejscami fizyki i dziwnego poziomu trudności. Myliłem się grało mi się bardzo dobrze, graficznie nadal jest przyjemnie (nie przyglądać się teksturom!) Jako ,że pochodzę z pokolenia klocków LEGO w nieskończoność mogłem się bawić w konstruowanie kolejnych pojazdów i sprawdzanie ich w przezabawnych wyzwaniach .

Tak szczerze powiedziawszy to gra jest spełnieniem moich dziecięcych marzeń , gdybym zagrał w nią w wieku 10 lat pewnie skończyłbym w szpitalu w wyniku odwodnienia. Nie rozumiem ogólnego hejtu na ten tytuł,gracze skarcili Rare za zabawę konwencją i nowe pomysły ,szkoda

Odnośnik do komentarza

Lollipop Chainsaw - na uwagę zasługuje zwłaszcza humor. Niektóre teksty rzucane przez umarlaków zabijają swoją głupotą. Ogólnie w grze panuje klimat podobny do saints row 3 czyli beka z różnych motywów gamingowych. Historia warta jest poznania, nieustannie występuje chęć poznania co autorzy wymyślili w kolejnym etapie. Tu sie pojawia problem bo długość gry zostawia sporo do życzenia. Oczywiście obecne są rankingi wiec można ponownie podejść do każdego etapu i poprawić swój wynik.

Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

Transformers: Fall of Cybertron - co tu dużo mówić, sequel doskonały. Klimat G1 wylewa się z ekranu, prawdziwy hołd dla marki Transformers. Cała gra miecie, a ostatnie dwie misje miażdżą kule. Metroplex, Bruticus i Grimlock - mam łzy w oczach :D

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Mass Effect 2 - Uproszczenie rozgrywki w kwestii doboru ekwipunku i rozwoju postaci jak dla mnie na plus. Fabuła. rozwija sie w dobrą strone, trzecia część pewnie też da rade. Natomiast sam jej przebieg czyli werbowanie ekipy nieco mnie przymulił. Na szczęście początek i ostatnia misja nadrabiają ślamazarne tempo środkowej części. Udało mi sie wykonać sporo misji pobocznych co w częsci pierwszej było nie możliwe po zakończeniu fabuły. Właściwie to trzyma poziom pierwszej części ale dzięki usprawnieniom technicznym stawiam ja nieco wyżej.

Odnośnik do komentarza

Prorotype 2 - calak wpadł z marszu. Mam tylko 3 na Xie, ale maxowanie jedynki sprawiło mi masę frajdy na PS3 więc i dwójce nie odpuściłem. Gierka jest ładniejsza niż dwójka, ale kosztem większego chaosu, który w jedynce w kilku momentach był nawet przesadzony. Schematyczne misje w obu częściach nie przeszkodziły mi w pochłonięciu obu gier w całości, a klimat dwójki i walka z "wiadomo kim z jedynki" jest super fajna.

Jedyny minus dwójki to...gra jest super prosta. Zacząłem od razu na Hard'zie, a parłem do przodu z zaledwie kilkoma zgonami przez całą grę. Ostatni boss jest świetny, ale prosty jak yebanie. Po obczajeniu schematów kolo nie stanowi żadnego wyzwania.

I to tyle. Świetna zabawa po kiepskim Max'ie Payne'ie 3.

Odnośnik do komentarza

RDR: Undead Nightmare - wprawdzie zaliczyłem RDr jakieś 2,5 roku i szczerze mówiąc nie wiedziałem czy ponownie uda mi się wsiąknąć w klimat westernu. Jednak ten dodatek to kolejnej przeszło 12h obcowania z RDR. Klimat kojarzy mi się z takimi horrorami z lat 80., zwłaszcza sam desing zombiaków, jest bardzo charakterystyczny dla tego okresu amerykańskiej kinematografii i chwała Rockstar za to. Fabularnie jest klasycznie, czyli nikt nic nie wie a z czasem okazuje się, że źrodło koszmaru tkwi gdzieś w Meksyku. Dialogi, postacie i ogolna narracja to poraz kolejny dowód umiejętności R*. Bardzo ciekawe misje fabularne oraz te poboczne, zwłaszcza podobały mi się zadania u Setha, który urządza sobie grubą imprę z umarlakami, tak więc czarnego humoru tutaj nie brak. Obrony miast, oczyszczanie cmentarzysk i setki kontekstowych NPC (czasem ktoś płacze przy martwiej osobie i jeśli w porę nie zareagujemy to nagle będziemy podziwiać widok przegryzionej tętnicy), czyli eskorta zagubionych ludzików do pobliskich miast, pomoc w obronie przed hordami nieumarłych czy nawet osoby przemieniające się powoli w zombie i proszące o lekarza.

 

Świetnie wypada motyw z koniami Apokalipsy i osobiście moim ulubionym jest Wojna, który podczas galopowania potrafi wprawić zdechlaków w płomienie, z kolei Głód i Zaraza nie odczuwają zmęczenia a okoliczności pojawienia się Śmierci nie będe zdradzać bo to fajny twist. Do tego dochodzą zadania w postaci Zagubionych Dusz, czyli poszukiwaniu zaginionych osób a w całym UN jest ich łącznie 16. Sam często lubiłem podczas oblężenia miasta wejść na dach jakiegoś domu i strzelać do trupów jak do kaczek, to naprawdę ma swój urok, zwłaszcza z tym za(pipi)istym soundtrackiem i przy zachodzie słońca. Zdecydowanie jedno z najlepszych DLC jakie się pojawiły. 9+/10

Odnośnik do komentarza

Niedawno ukonczylem StarFox Adventures z Gamecube, gralem na Wii.

Kiedys, chyba w 2002 widzialem gre w sklepie na stoisku gdzie byla wyswietlana na konsoli - bardzo ladna oprawa graficzna od razu zrobila na mnie wrazenie. Jak juz mialem konsole to nie mialem StarFoxa bo troche o nim zapomnialem, ale jakis czas temu postanowilem go kupic i zagrac na Wii. Bardzo fajna i wciagajaca gra, czytalem opinie, ze to marna podrobka Zeldy, ale wcale tak nie jest, moze po prostu osoby czekajace na przygody Linka byly nia zawiedzione bo nie dostaly tego na co czekaly - wiadomo, Zelda jest tylko jedna.

StarFox Adventures jest podobny do Zeldy - nie da sie zaprzeczyc, ale ma w sobie wiele oryginalnych elementow, Rare znakomicie sie spisalo i na pozegnanie z Nintendo (po ukonczeniu gry wykupil ich Microsoft) wydali swietna gre, ktora bardzo mnie wciagnela. Wiele osob marudzilo, ze ten spinoff jest slaby - Starfox to latana strzelanina, a tutaj nagle Fox Mc Cloud schodzi na ziemie - ja po ograniu Starfoxa z Nintendo 64 zdecydowanie wole taka wlasnie gre i mi to akurat pasuje bo latana strzelanina nie miala do zaoferowania tyle co Adventures.

 

Na Wii dzieki podlaczeniu kablem component gra nawet dzisiaj wyglada bardzo ladnie - bylem zaskoczony jakoscia i roznorodnoscia tekstur oraz bardzo dobrymi efektami swietlnymi - to wszystko musialo robic niesamowite wrazenie podczas premiery w 2002 roku, design zostawia w tyle nawet niektore obecne gry.

 

Przejscie zajelo mi okolo 19 godzin, niestety z gry zapamietam rowniez to, ze miala glupiego ostatniego bossa - mogli to inaczej rozwiazac. StarFox Adventures jest bardzo rozbudowany - jest eksploracja, zbieranie oraz kupowanie przedmiotow, ktore pomagaja nam podczas podrozy po kilku calkiem duzych, bardzo ladnie zrobionych, roznorodnych miejscowkach. Do tego dochodzi oczywiscie nieskomplikowana walka z przeciwnikami, sa nawet elementy "latane" znane z klasycznego StarFoxa, nawet QTE i troche zagadek.

 

Jesli ktos nie gral to polecam, nawet dzisiaj mozna ja smialo odpalic na Wii i dac sie wciagnac przygodzie ! Dla mnie to jedna z najlepszych gier jakie ukazaly sie na Gamecube.

Edytowane przez saptis
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Uncharted 3: Oszustwo Drake’a – Co tu dużo pisać, jestem zachwycony tą pozycją (jak i całą serią). Lokacje są świetne i kilka na pewno wkomponuje się mi w świadomość na stałe. The Chateau (druga część gdy trzeba spier*alać), cmentarzysko i wreszcie pustynia. Śnieg w drugiej części to było małe mistrzostwo świata ale to co zrobili z piaskiem świadczy o jednym: sprzedali diabłu swoje dusze. Jest mega naturalny. Momentami sam czułem ten skwar palącego słońca i piasek wdzierający się pod ubranie i tam gdzie tego słońca nie ma. Kilkadziesiąt minut spędziłem chyba na podziwianiu piasku.Nie tylko piasek jest świetny, morze również potrafi zahipnotyzować. „Bujanie” się na falach, patrzeć jak fale się spiętrzają i roztrzaskują o burty. Muzyka jest moim zdaniem jeszcze lepsza niż w dwójce. Blisko wschodnie dźwięki idealnie podane i nakręcające całą akcję by później nadać monumentalności widokom pustyni i Miasta Tysiąca Filarów. Historia jest rozbudowana względem poprzedniczki i twórcy skupili się mocno na uczuciowej sferze bohaterów.

Ogólnie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów zagadek, przygody i akcji. To wszystko jest dostępne w trzeciej odsłonie historii Nathana Drake’a prosto od Naughty Dog. 10-/10

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Beowulf - strasznie frustrująca gra zwłaszcza w 2 momentach, obronie krzyża i walce z lodową boginią. W tych momentach najlepiej widać inteligencje naszych kompanów którzy nie pomagają tylko przeszkadzają. Reszta jest do zniesienia, właściwie gdyby zlikwidować naszych towarzyszy i usprawnić nieco skakanie to byłby to całkiem grywalny tytuł. Grzechem byłoby nie wspomnieć o tragicznej wytrzymałości naszych broni i ich regeneracji. No i ostatni boss jest tragicznie prosty.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...