Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

The Legend of Zelda A Link Between Worlds

 

2jaxizo.jpg

 

No i to jest Zelda. Ciezko napisac cos o grze doskonalej. Kazda czesc Zeldy ma cos w sobie z tym, ze wiele z nich posiada jakies wady. To jedyna Zelda doskonala. Ilosc dungeonow spora, ich poziom satysfakcjonujacy ale nie frustrujacy, ciekawi bossowie oraz spory ekwipunek i dungeony wykorzystujace ich "funkcje". Ciekawie wypada patent wypozyczania przedmiotow - chociaz i tak po paru godzinach dorobilem sie na tyle kasiory, ze wszystko wykupilem i zafundowalem sprzedawcy wakacje zycia. Chwile po rozpoczeciu przygody Link otrzymuje przelomowa umiejetnosc "wtapiania" sie w sciany co jest po pierwsze super wykorzystywane w eksploracji a po drugie kapitalnie wtedy wyglada efekt 3d. Byla to w sumie jedyna gra z jaka mialem do czynienia na 3dsie gdzie efekt ten mialem non stop podkrecony na maxa. Sama slodycz. Ukonczenie tej czesci jeszcze mocniej mnie nakrecilo na nadrobienie A Link to the Past.

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

UWAGE MOZLIWE WIEKSZE I MNIEJSZE SPOILERY

 

Yakuza 5 to najnowsza i najdluzsza numerowna czesc(gdzies 2 razy dluzszy glowny watek niż u poprzednikow), ale niestety zdecydowanie najgorsza, co przykro pisać, bo generalnie lubie cala serie choć gram w nia glownie dla fabuly, klimatu i co dla wielu może być dziwne cutscenek.

Wiadomo jaka gra jest pod względem gamplayu, zbyt wiele na przestrzeni lat się nie zmienilo. Nadal jest to dobra chodzona bijatyka z jedynymi w swoim rodzaju wykręconymi scenami, ale jest tez mocno archaiczna z naleciałościami przywodzącymi na myśl czasy psxa.

Y5 to spore rozcarowanie ,bo gra patrząc na caloksztalt jest prze(pipi)owa gdzies tak przez 3 chaptery, a później sytuacje nieco ratuja fajty z dalszych etapow i sterowanie akiyama, który ma zdecydowanie najlepszy styl walki spośród wszystkich postaci(cos jak polaczenie lawa z hworangiem),

 

1 chapter jest fajny, tylko na koniec, bo w wiekszosci   zafundowali zamule polegajaca na jezdzeniu taksowka i sciganiu się kartonami, no swietne to było.

2 chapter jest absolutnie najgorszym z caley serii ever, no nic nie ma w nim dobrego. Jest tak k.urewsko nudny, powtarzalny i meczacy oraz debilny pod względem fabularnym, ze się w pale nie miesci

( gościu,ktory spedzil cwiare za morderstwa których nie popelnil w 4 teraz czuje potrzeby rehabilitacji wgledem organow scigania)

. Pozniej zmuszaja do wielu niedorobionych pobocznych aktywności jak polowanie, które jest rownie pasjonujące co hodowla jedwabników.

3 chapter to tez jakies nieporozumienie az do momentu sterowania akiyama, bo nim kozacko się walczy, ale i tak zaorać ten watek kierowany do nie wiem kogo, możliwe ze tańcowanie, spiewanie i lazenie japonska dziewczynka znajdzie swoich wielbicieli, ale poważnie w grze o japońskiej mafii jest to rownie potrzebne jak swini siodlo. Czulem się zażenowany jak prawie nigdy grając w gierke dla dzieci. Jedyny plus grania haruka to brak randomowych walk.

 

 

Dalszych etapow nie opisuje, bo jest lepiej ze wgledu na walki, ale watek bejzbolisty lipny, a ogolnie cala fabula to jakas pi.rdolona kpina z graczy. Tworcy nie poruszają mocnych tematow i boja się odwaznych decyzji jak poprzednio. Jak zobaczysz, ze ktoś ginie

to prawie jest oczywiste, ze tylko na zżarty i nieważne czy to glowna postac, która steruejsz czy ktokolwiek)

.

Ogolnie od drugiej części kazda kolejna pod wgledem fabuly jest coraz to gorsza, ale tutaj mnie po prostu wku.rwili. Wyglada jakby scenariusz pisal 10 latek i kierowal go do 5 latkow, twisty z dupy zupełnie na sile, no to jest temat na potezna rozprawke, ale chyba nawet największy fan musi przyznać, ze fabula jest zwyczajnie glupia, ale tak glupia, że ze wstydu można się nierzadko zarumienić.

 

Mimo, ze się srogo zawiodłem to nadal licze ze rimejk 1, zero, a przede wszystkim 6(która niby ma być ostatnia) sa/będą dużo lepsze. Bez na sile wciskanych (pipi)-Aktywnosci, bez pojscia w ilość zamiast jakość i z konkretna fabula, bo tutaj pierwszy raz się meczylem grajac i zastanawiałem co chwile w duchu czy  jestem choć trochę normalny.

Odnośnik do komentarza

Wolfenstein the old blood. Grało mi się jakoś gorzej niż w podstawke, pewnie spora w tym zasługa dooma gdzie strzelanie wynieśli na tak wysoki poziom że nawet ten w wolfie nie daje tyle radochy. No nawet fajnie było, nie za długo a to dobrze bo fabuły tu prawie nie ma, no ale czekam na pełnoprawny sequel i tak.

Odnośnik do komentarza

Until Dawn - całkiem niezła pozycja muszę przyznać. Początkowo przeszkadzała mi ta zgraja, typowo amerykańskiej hołoty, ale im dalej w las tym lepiej. Niektóre postacie zyskują w oczach w późniejszej części gry, inne tracą. Fajne aczkolwiek trochę stereotypowe osobowości. Poza tym sama gra jest naprawdę ok. Widać jak na dłoni, że miała być pod PS Move, ale na padzie też się dobrze gra, więc nie ma co narzekać, tym bardziej, że oprawa graficzna jest co najmniej bardzo dobra. Modele postaci, mimika twarzy, animacja - wszystko robi wrażenie. W niektórych momentach widać pewną sztuczność, ale całościowo jest bardzo dobrze. Na pewno lepiej niż przereklamowane gry Davida Cage'a i to nawet pod względem scenariusza, który niby niczym nie zaskakuje, ale trzyma się kupy (chociaż czasami są drobne zgrzyty, ale to nic w porównaniu z grami pana C.). No i dodam jeszcze, że dźwięk też robi robotę. Klimacik również momentami super. Bawiłem się dobrze. Polecam zagrać w Until Dawn jak znajdzie się gdzieś poniżej stówy. Horror z tego taki sobie, ale potrafi trzymać w napięciu. 8/10

 

Deus Ex Mankind Divided - udana, rzemieślnicza, ale przy tym niezwykle miodna kontynuacja. Wszystko to co było plus drobne szlify i niuanse. Gameplay pozostał w zasadzie ten sam, ale to akurat zaleta, bo po co zmieniać coś co jest dobre? Poza tym klimat robi jeszcze większe wrażenie niż w Human Revolution. Od strony graficznej jest rewelacyjnie. Największe brawa należą się za szczegółowość lokacji które mamy okazję zwiedzić i tekstury, przeważnie ostre jak żyleta. Mnóstwo detali otoczenia, świetne projekty poszczególnych miejscówek. Momentami zatrzymywałem się i podziwiałem, pomimo tego, że jakoś nie grzeszą wielkością. Muzyka troszkę słabsza niż w HR, ale znalazło się kilka utworów perełek. Najważniejsze że świetnie wtapia się w klimat. Jeżeli chodzi o minusy, to pod koniec gry zaczęło mnie drażnić bieganie pomiędzy dzielnicami tam i z powrotem. Poza tym pojawiały się bugi w oznaczeniach misji na mapie. Nie raz nie dwa, miałem źle zaznaczone cele przez co momentami byłem mocno zdezorientowany. Niektóre cele nie zniknęły mi do końca gry, pomimo że wykonałem je dużo wcześniej. Czasami zdarzały się też mocne spadki animacji. Podsumowują - jak lubiło się HR to przy MD można zabawić się tak samo dobrze, a nawet i lepiej. Z pewnością wrócę jeszcze do gry za jakiś czas. Mam wrażenie, że ta produkcja, podobnie jak poprzednik, pod pewnymi względami nigdy się nie zestarzeje i za każdym razem będzie sprawiała tyle samo frajdy. Szanuję mocno takie produkcje. Nic tylko kupować i grać. Pełna kwota należy się twórcom jak chłopu ziemia. Kto nie kupił w premierę ten janusz i niech smaży się piekle za taką zbrodnię. 9/10 :lapka:

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Hatsune Miku: Project Diva X (PSV)

 

Miałem napisać jakiś głupawy wstęp i kolejną wymówkę, jak to seria pozytywnie wpłynęła na moje samopoczucie na przestrzeni ostatniego roku, ale doszedłem do wniosku, że Miku na tym forum nikogo, więc szkoda klawiatury.

 

Ino bardzo fajna odsłona. Dużo osób narzeka na wprowadzone zmiany i innowacje, ale w ogólnym rozrachunku bardzo mnie one odpowiadały i ładnie urozmaiciły zabawę. Jak to ktoś określił, tytuł bardziej przypomina teraz "grę", niczym RPG, z dialogami, kostiumami i akcesoriami posiadającymi statystyki i wpływającymi na różne aspekty piosenek i kolejne odblokowywane itemy.

 

Muzycznie zrezygnowano z teledysków na rzecz występów na scenie. Tu najwięcej kontrowersji, ale mnie to odpowiada, bo zachęca to do zabawy z customizacją - także samych scen. W poprzednich odsłonach zawsze brałem defaultowy moduł dla danego klipu, a tutaj w pewnym sensie występy tworzy się samemu. Fajny bajer.

 

Do tego kilka utworków w postaci tzw. medley, czyli mieszanki ok. 5 różnych utworków w jeden, a także możliwość kreowania festiwali, złożonych z trzech wybranych przez nas utworów, które grają jeden po drugim w skróconej i 'podkręconej' formie, gdzie w tle wiwatuje nam publiczność.

 

Utworków jest "tylko" 30, 32 z DLC, ale wszystkie są nowe, co zaliczam na plus, bo już brzydły mi niektóre motywy wałkowane w niemal każdej odsłonie. Oczywiście to japoński piskliwy syntezatorek, ale mnie subiektywnie podoba się zdecydowana większość piosenek. Nie trawię tak naprawdę raptem jednej - Amazing Dolce - reszta jest fajna do klepania, a czasem i przyjemna słuchania i/lub oglądania.

 

Na minus grind i losowość. W poprzednich odsłonach zdobywało się kredyty i kupowało co chciało, jeśli się miało dostęp. Tutaj kostiumy i itemy do random dropy z piosenek. Inny minus to bardzo skromna ilość utworków dla innych vocaloidów, które jak już to stanowią występy grupowe. Raptem Luka, Len i Rin dostali po jednym solowym utworku. Reszta to Miku, albo Mika ze spółką. Niby szczegół, ale irytuje szczególnie w kontekście odblokowywania świecidełek dla innych vocaloidów, gdyż można to robić tylko grając właśnie nimi. A jakoś nie widzi mi się wybieranie Kaito do utworków z wokalem Miku...

 

A tak w ogóle, to śliczna grafika. Zdecydowanie jednak wolę ten styl, niż arcade'owy z Future Tone. Na PSV gra jest bardzo kolorowa i śliczna jak na platformę. Spadki poniżej 30fps nie są tak częste jak w poprzednich handheldowych odsłonach. Wersja PS4 działa w 60fps, ale graficznie jest jakaś taka ciemniejsza, jakby pozbawiona kolorów. Może kwestia gustu.

 

Gra pewnie nikogo, ale i tak polecam. A na tle poprzednich odsłon stawiłbym ją na pewno wyżej, niż poprzednika - F2nd. Jest co robić, gra się miło, a poziom trudności zdaje się w sam raz (tj. Hard jest do zrobienia przez normalnych śmiertelników, zaś Extreme jest dla nieludzi).

 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Deus EX Human Revolution Director's Cut (PC)  

 

W końcu po paru latach przełamałem się i kupiłem ten tytuł na steamie i powiem wielkie woow. Poczynając od długości rozgrywki 39h zajęło mi skończenie gry, jasne węszyłem po każdym koncie jak pies i nie zabijałem prawie nikogo ale mimo to jestem zadowolony z długości rozgrywki. Fabuła jak i rozgrywka to coś wspaniałego chyba nigdy jeszcze nie czytałem w żadnej grze tylu maili czy e-booków :), świetnie pokazane drugoplanowe postaniecie jak i główny bohater którym aż chce się grać.

Aż wstyd że dopiero teraz odkryłem ten tytuł jak dla mnie 9+/10 

Odnośnik do komentarza

X-Com Unknown Enemy Plus(Vita) - Mimo ,że grałem na PS3. Skusiłem się na wersje dla jedynego mesjasza i męczennika konsol- Vitolda. I jeśli chcesz się poczuć jak betatester  polecam zakup tej gry. Samego tytułu nie muszę opisywać  bo wszyscy wiedzą że jest to naprawdę  dobra strategia: wymagająca ze sporą ilością możliwości. W wersji przenośnej  dostajemy całą grę  razem z dodatkiem (dlatego nie wiem czemu się nie nazywa Enemy Within plus). Niestety jakość  portu jest straszna gra się wczytuję przeraźliwie długo, potrafi  się przyciąć , zawiesić, wykrzaczyć się a czasem zapomnieć co "ma być dalej". Szkoda że 2k nie potraktowało tej wersji z większym szacunkiem  

 

Sam sie zdziwiłem że mimo tego fatalnego portu nie mogłem się oderwać od gry. Xcom idealnie sprawdza  jako umilacz aby wskoczyć na  szybką misje  w trakcie jazdy autobusem czy coś.

 

Kupiłem swoją na wyprzedaży na PSN za 19.99 zł i za taką cenę można się skusić. Bo to wciaż świetna gra  tylko że w ciut ułomnej wersji

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Halo 5 Guardians

 

izn52p.jpg

 

Pierwsza gra na One i dobrze wydane pieniadze. Mam zaliczone po kilka razy wszystkie czesci Halo, spedzilem lacznie pewnie kilkadziesiat godzin z multi 3ki i 4ki ale jakos fanem uniwersum nigdy nie bylem. Owszem cos mnie przyciaga do kazdego Halo i nawet wiem co to jest. Po pierwsze super zrealizowane strzelanie, wymagajacy przeciwnicy juz nawet na normalu, mnogosc uzbrojenia, pojazdy, skala bitew czy w koncu udany glowny bohater. W Guardians dostalem prawie wszystko czego sie spodziewalem. Zabraklo mi jedynie wiekszej ilosci otwartch terenow i dlugich etapow z pojazdami. Jak juz sie pod koniec gry dorwalem do Skorpiona to nie chcialem z niego wysiadac. Nikt nie przezyl. Gdyby sie dalo rozwalac skaly to pewnie bym caly teren zrownal z ziemia. Pomysl z dwoma grywalnymi naprzemiennie bohaterami ok ale mam wrazenie, ze w Halo 2 bylo to lepiej zrealizowane. Tam grajac mialem swiadomosc, ze Arbiter gra drugie skrzypce a w Guardians w sumie to Locke chyba mial zastepowac Mistrza Szefa. Szkoda. Mam nadzieje, ze 117 nie zostanie odsuniety na bok serii (raczej po zakonczeniu sie na to nie zapowiada ale kto ich tam wie). Jak zwykle gra ma udana sciezke dzwiekowa, ktorej mozna sluchac godzinami nawet po zakonczeniu kampanii. Singla przeplatalem sobie sesjami w multi na Arenie i co w ciry dostawalem na poczatku to glowa mala. Przez pierwsze godziny gralem jak totalna lebioda - dopiero jak na nowo organizm ogarnal sterowanie Xboxowym padem szlo lepiej. Szkoda, ze multi z tego co doswiadczylem nie jest oblegane przez wiele osob i nie raz mam ogromne problemy zeby wyszukac mecz. Udalo mi sie kilka razy wywalczyc podium. Satysfakcja ogromna: 

 

ermurl.jpg

 

 

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Alan Wake - ukończony wraz z dodatkowymi dwoma odcinkami. Po latach znów wskoczyłem w buty Alana i czułem się w nich kapitalnie. Zacząłem grać w to ponieważ nowy Mad Max tak mocno mnie wkurzył swoją nijakością i tym że to pusta gra. Wyłączyłem ją i włączyłem kolejną zainstalowaną na dysku.. i z miejsca zrobiłem niemal dwa odcinki. Ta gra jest świetna, świetna nawet dziś, po 6 latach. Klimat, fabuła, rozgrywka. Latarka + pistolet? Super sprawa. Opętani? Dawać.

 

O grafice nie mówię bo co tu mówić. Gra ma swoje lata, ale pomimo wieku ma swój styl i tożsamość. Broni się bez problemu.

Jedyne co mnie wkurzyło to pierwszy odc specjalny, za dużo w nim walki. Zrobiony na siłę.

 

Remedy robi świetne gry, to jeden z niewielu developerów którzy cały czas szukają nowych rozwiązań ( teraz gram w Quantum Break ). Alan Wake to przemyślana produkcja, która zapewni kilkanaście godzin super przygody. Polecam 9/10 poprzedniej generacji.

Odnośnik do komentarza

Silent Hill 3 (PC)

 

Można powiedzieć, że już klasyk. Obok dwójeczki to chyba zdecydowanie moja ulubiona część Cichego Wzgórza. Po latach postanowiłem zmierzyć się z nią ponownie i tym razem będąc jako tako do tego przygotowanym, bo pierwsze podejście za małolata było raczej na pewno niepełne, a i nie ogarniałem wówczas za wiele z fabuły, nie wspominając już o nawiązaniach do kultury popularnej, których SH3 ma naprawdę sporo.

Pierwsze, co poczułem po wskoczeniu w buty Heather Mason, to podziw spowodowany tym, jak ta gra nadal dobrze wygląda. Oto produkcja z 2003 roku może pochwalić się modelami postaci, które nawet dziś nie wyglądają źle, a nawet są co najmniej znośne. Po małym czarowaniu i uruchomieniu gry w 1080p efekt jest oczywiście jeszcze lepszy. Czapki z głów dla Team Silent za ten aspekt. Na reszcie oprawy wideo już zdecydowanie bardziej widać ząb czasu - tu jakaś rozmyta tekstura na ścianie się rzuci w oczy, tam mignie jakiś niezbyt urodziwy cień, ale całość absolutnie nadal trzyma klasę i w żadnym razie nie odrzuca.

Kolejnym znakomitym elementem jest ścieżka dźwiękowa autorstwa samego Akiry Yamaoki, który moim zdaniem spłodził tutaj chyba najlepszy OST w całej serii. Po raz pierwszy w Silent Hill w utworach usłyszeć możemy partie wokalne, co wychodzi znakomicie i tym wygrywa z soundtrackiem z części drugiej. Poezja  :thumbsup:

 

 

Co do samego gameplayu, to również wzorowo przeszedł on próbę czasu. Rzecz wciąga, nie nuży i doskonale wyważa proporcje walki, zagadek i eksploracji. Co trochę zaskoczyło, to gra jest dosyć krótka - na normalnych poziomach trudności można się zmieścić w 6. godzinach, a gdybym nie błądził w kilku miejscach po labiryntach bliźniaczych korytarzy (etap w metrze będzie mi się śnił po nocach i to bynajmniej nie z powodu strachu :yucky: ) , to pewnie byłoby jeszcze krócej.

Co zaś tyczy się samego strachu... Choć klimat ciężki, gęsty i generalnie mistrzowski, to muszę ze smutkiem przyznać, że gra nie była w stanie mnie porządnie przestraszyć. Nie wiem z czego to wynika, ale o wiele bardziej bałem grając w Silent Hill 2 - za jakiś czas sprawdzę, czy efekt pozostał.

Nie mogę też powiedzieć, że jest gra jest szczególnie trudna. Podczas całej rozgrywki swoje zgony mogę chyba policzyć na palcach jednej ręki. Początkowo dziwiłem się też ilościom amunicji i przedmiotów leczących, które znajdowałem na swej drodze, na szczęście zmienia się to wraz z postępami w fabule - savepointów też wtedy coraz mniej.

 

Następna rzecz to historia - z zainteresowaniem śledziłem jej bieg, acz nie mogę powiedzieć, że jakoś strasznie mnie poruszyła. Nie wiem czy to wina dość dziwnego momentami zachowania Heather, czy tego, że w sumie wszystko kręci się wokół znanego z mitologii Silent Hill kultu - wątku, który nigdy jakoś szczególnie mnie nie jarał. Bardziej cenię, nazwijmy to, typowo osobiste historie bohaterów z paru innych odsłon. Przyczepić nie mogę się za to do postaci i ich psychologicznego zarysowania - tutaj odwalono kawał dobrej roboty. Wiele osób narzeka też, że do tytułowej mglistej mieściny trafiamy dopiero mniej więcej za połową gry, ja natomiast nie robię z tego problemu, bowiem cały scenariusz poprowadzono tu z głową i wszystko ładnie się z sobą składa. 

Reasumując: 9/10 
 

Brać, grać, chłonąć cudownie psychodeliczną i mroczną atmosferę. Dziś już takich gier się nie robi.  :( 
 

Edytowane przez Frantik
  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

I ta końcówka... to trzeba zobaczyć. W tej historii NIC nie ma sensu.

 

Tez tak myslalem, dopoki nie polaczylem pewnego faktu...

 

 

mianowicie tego ze nasz bohater w trakcie drugiej misji tak naprawde zginal i nie wylizal sie z ran ktore otrzymal w pierwszej, cala reszta to haluny i dziwna retrospekcja wydarzen (jak np ratowanie tego khalila w pierwszej misji, ktorego zlapali... w ostatniej). Nie chce za bardzo wchodzic w szczegoly i dyskutowac o fabule coda [xdd], ale to ma sens po rozlozeniu na czynniki pierwsze.

 

 

Gorzej oczywiscie z tym, ze zeby to mialo sens trzeba to rozlozyc na czynniki pierwsze, mogli to zdecydowanie podac znacznie przystepniej.

Odnośnik do komentarza

The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel (PSV)

 

Nareszcie udało mi się ukończyć tego molocha. Bardzo dobry i solidny przedstawiciel gatunku jrpg. Z przyjemnością zasiądę do kontynuacji, ale najpierw DQVII. Dość fajna historia, która mimo wszystko trochę zbyt wolno się rozkręca i klimat przypominający odrobinę Valkyrię Chronicles. Fajne postaci i bohaterowie - główny bohater daje radę. Po tak długim czasie grania, można się do nich przywiązać (z drobnymi wyjątkami ma się rozumieć). Generalnie gra czerpie dość dużo z ostatnich Person. Jest kalendarz, jest szkoła, są "linki" zawierane z bohaterami itp. Oczywiście działa to wszystko na trochę innej zasadzie niż w P3 czy P4, ale nie da się nie zauważyć pewnych podobieństw. Dla mnie akurat jest to zaleta. System walki to turówka z arenami w pełnym 3d. Bardzo solidny i dość dobrze zbalansowany, a co ważne bez przypadkowych potyczek na mapkach, tylko rozwiązany podobnie jak we wspomnianych Personach. Nie mam się do czego przyczepić. Technicznie na Vicie byłoby dobrze gdyby nie dość długie i częste ekrany ładowania + mocne spadki fps w niektórych scenach/lokacjach. Da się to wszystko przeboleć, ale do ideału daleko. Muzyka jest tylko poprawna. Znajdą się lepsze kawałki np. ten podczas walki z bossem, ale cała reszta jakoś nie porywa. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony tą grą. Na pewno wybija się ponad przeciętność jaka ostatnio panuje w gatunku jrpg. Jeżeli ktoś jest fanem takich gier, to powinien zaliczyć Cold Steela lub postawić go wyżej w swojej prywatnej kolejce "do zagrania" (na pewno wyżej niż np. ostatnie gry z serii Tales of). Polecam. 8/10

Edytowane przez ireniqs
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

kilka dni temu w koncu udalo mi sie ukonczyc DOOM. Boze jak bardzo chcialbym, zeby wiecej produkcji pokazywalo ten poziom. Stare i dobre zostalo bezblednie polaczone z nowym dobrym a wyszedl z tego fps tej generacji. Ale pewnie wszyscy to wiecie. Na minus moze troche zakonczenie. Spodziewalem sie wiekszych fgajerwerkow. Uwielbiam.

Odnośnik do komentarza

Sunset Overdrive - cóż to za gierka! Wspaniała hybryda Tony Hawka, inFamous, Ratcheta i do tego oprawa przypominająca styl graficzny z ery Dreamcast/GCN. Zero dropów, mnóstwo znajdziek i sporo dodatkowych aktywności. Jak ktoś nie ograł a zmęczyły go obecnie Soulsy, Wiedźminy, Horizony, Doomy, czy BF-y to kupować i grac. Zwłaszcza, że gierka śmiesznie tania. Można ją za 35 zeta wyrwać. I do tego jeszcze developer wart polecenia - Insomniac!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...