Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Resident Evil 4 HD (PC)

 

Rok 2016 zbliża się ku końcowi, a ja dopiero po raz pierwszy w całości ograłem RE4.  :reggie:  Jakimże byłem growym Januszem nie zaliczywszy go wcześniej.  :facepalmz: 
Definitywnie najlepsza odsłona Residenta i wzór połączenia akcji z survival horrorem, bo choć typowego straszenia ciężko tu doświadczyć, to suspens i ciężka atmosfera są mistrzowskie. Historia, jak to w Residentach, wali filmem klasy B i lekkim kiczem, jednak dla mnie stało się to już takim znakiem rozpoznawczym serii i kompletnie mi nie wadzi. Są ciekawe postacie i, o dziwo, nawet sporo niewymuszonego humoru. (Handlarz :lol:
 ) Chociaż motyw z tym, że co chwilę

 

porywano nam Ashley sprzed nosa

był jednak trochę słaby

 

Gameplay co rusz stara się czymś zaskakiwać i raczej nie daje się nam nudzić. Szczególnie micha zaczęła mi się cieszyć w zaskoczeniu, gdy nagle przejąłem kontrolę nad... inną postacią. Większość lokacji wypada baaardzo klimatycznie, może za wyjątkiem

kanałów

 

Rzecz wciąga jak bagno i karmi miodnością na tony. Moim ulubionym fragmentem została chyba

jazda kolejką w kopalni

:banderas:

 

Zaskakująco przyjemnie wypadł też soundtrack

 

Dawniej psioczyłem na toporne celowanie - zarówno na padzie, jak też na myszce i klawiaturze. Szczęśliwie udało mi się rzecz naprawić jakimś nieoficjalnym patchem ze Steamowego forum i już goty doznania stały otworem.

I nie wiem, co tu jeszcze pisać. Brać, kupować, grać. Zdecydowanie moje Top5 gier ever. RE4 to gra kompletna, po ukończeniu której definitywnie czuję się pełniejszym graczem. Ostatnio to uczucie towarzyszyło mi chyba po MGS3 i niech to będzie najlepszą rekomendacją.   :thumbsup: Kilkanaście godzin rozrywki na najwyższym poziomie i do tego duże pokłady replayability

 

9+/10

I myślę, za co wziąć się w dalszej kolejności - REmake, czy może Revelations 2? Choć najpierw może spróbuje wziąć się za bary z Deadly Premonition. :D

Edytowane przez Frantik
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No właśnie też się zdziwiłem, że tego nie ma jeszcze, ale w sumie niezbyt mocno mnie to zasmuciło bo xen to dla mnie zawsze był najsłabszy moment HL

Dlatego to właśnie tyle trwa, ponieważ twórcy moda planują znacznie usprawnić i rozbudować te misje. W spoilerze porównanie poziomów Xen z HL1 i tym co będzie w BM.

147793224123.png

147793226772.jpg

Ja tam właśnie planuję przejście BM jak już będzie w 100% ukończona. Mam nadzieję, że przed premierą HL3 się wyrobią  ;)

Odnośnik do komentarza

Agatha Christie: The ABC Murders (PS4)

 

Jestem fanem przygodówek typu p'n'c i staram się zaliczać kilka w rok. Włąsnie skończyłem Mordercę ABC. Tytuł to klasyczna przygodówka z rysowaną grafiką, a więc mamy zagadki, używanie przedmiotów, dużo dialogów. Ponadto robimy retrospekcje i użeamy szarych komórek do łączenia faktów i dowodów w celu defdukcji oraz posunięcia akcji do przodu. Co ważne wsio okraszone fajną fabuła, bo historia wiadomo spod kogo pióra.

 

Chętnych do ogrania zapraszam na pchli targ, bo wystawiłem tam gierkę na sprzedaż/wymianę.

Odnośnik do komentarza

Rhythm Paradise Megamix (3DS)

To co podobało mi się w bibliotece DSa to spora ilość oryginalnych gier, w które nie dało się zagrać na żadnej innej platformie. Elite Beat Agents czy właśnie Rhythm Heaven/Paradise to jedne z ciekawszych tytułów tego typu, osobiście są to moje ulubione gry muzyczne ever.
RPM zdecydowanie nie rozczarowuje, chociaż mam wrażenie że jest znacznie prostszy niż wcześniejsza część. Może wynika to ze sterowania, tym razem po prostu napierdalamy w “A” zamiast miziać stylusem po ekranie (chociaż opcjonalnie można wybrać również ten drugi sposób).

 

Co może być ciekawego w grze, w której sterowanie opiera się na wciskaniu jednego przycisku? Jak się okazuje bardzo wiele, minigierki (100, z czego większość pochodzi z poprzednich części) są bardzo pomysłowe, design często jest po prostu genialny, no i do tego jeszcze muzyka, albo raczej muzyka. Ukończenie gry nie jest specjalnie trudne, ale wymasterowanie to już proste zadanie nie jest. Poza samymi gierkami jest jeszcze spora ilość unlockables, do tego dochodzą challenges i multiplayer. No i tym razem jest nawet jakaś fabuła, która oczywiście jest totalnie bez sensu.

Szkoda tylko, że pewnie znowu się nie sprzeda, “serwisy branżowe” totalnie zignorowały gierkę i to może być ostatnia część która wyjdzie poza kraj stulei. No ale



8+/10

Edytowane przez _Shaman_
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

RPM zdecydowanie nie rozczarowuje, chociaż mam wrażenie że jest znacznie prostszy niż wcześniejsza część. Może wynika to ze sterowania, tym razem po prostu napierdalamy w “A” zamiast miziać stylusem po ekranie (chociaż opcjonalnie można wybrać również ten drugi sposób).

IMO właśnie bardzo dobrze, że wrócili do przycisków, bo między innymi przez to DS'owa część była dla mnie najgorszym doświadczeniem z całej serii, dochodząc do granic nieznośnego, frustrującego szajsu. Zresztą i pomijając sterowanie to połowa gierek do zaorania.

 

GBA > Wii >>>>>>>>> DS

 

Megamix jeszcze przede mną, tylko w wersji JP, bo byłem przekonany, że nie wydadzą w EU.

Odnośnik do komentarza

Wow, nie wiedziałem że wyszło w końcu w Europie. Będzie dopisane do listy do przejścia za 5 lat jak skończę gierki z DS-a (o ile nie zamkną do tego czasu sklepu internetowego czyniąc z konsoli cegłę a nie retrogranie). Uwielbiam tę serię.

 

Co do wersji na DS-a to już pisałem po premierze na forumku wszystko. Ludzie narzekają jak widzę nadal na sterowanie, podczas gdy taki paralityk jak ja jednak przeszedł spoko grę na 100% perfectów, więc skoro każdy ruch był wykrywany to nie wiem, w czym problem, może po prostu ludzie coś źle robią którzy tak mówią. Dla mnie to było fajne, angażujące bardziej niż wciskanie A, bardziej przypominające granie na instrumencie.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Dla mnie to było fajne, angażujące bardziej niż wciskanie A, bardziej przypominające granie na instrumencie.

Może dlatego mi się nie podobało, bo ja nie umiem w instrumenty.

 

W oryginale właśnie to mi się podobało: praktycznie ograniczenie do wybijania rytmu. Tak jak się zastanowię to stukanie rysikiem w ekranik wydaje się rzeczywiście bardziej intuicyjne w tym przypadku, ale no mi jakoś o wiele bardziej siedzi przycisk (większa umiejętność utrzymania stałego rytmu, kontrola). Może to dlatego, że od dzieciaka gram w gierki i jestem do tego przyzwyczajony? :dunno:

 

Tak czy siak pozostaje kwestia gierek, z oryginału pamiętam praktycznie wszystko - do dziś łapię się na tym, że od czasu do czasu nucę sobie Bon Odori czy duchy w deszczu. Wszystko fantastycznie 'wchodziło', człowiek aż bujał się z całym GBA. Na DS jedyne co mi sprawiło taką przyjemność to chyba żaby, których w sumie melodii teraz nie mogę sobie przypomnieć.

 

Posągi? Pieprzony Lockstep? Tfu.

Odnośnik do komentarza

Yakuza Kenzan - wiele z tego nie zrozumiałem, ale to jeszcze do nadrobienia bo są fanowskie tłumaczenia. Fabułę mam zamiar jeszcze poznać i to niebawem. Co do gameplayu to jest to typowa Yakuza o klepaniu mord, tyle że przeważnie kataną. Jest topornie, momentami aż za bardzo. Muzyka? Jakiś tam rock, który nijak się ma do klimatu. Grafika? Poziom PS2... Jak się grało? Ok, ale bez szału. Dobrze że gra nie jest przesadnie długa. Robiłem sam wątek główny. Ogólnie nie warto no chyba że jest się fanbojem Kiryu albo samej serii. Do kolekcji ok. Do grania to już gorzej.

Bioshock Infinite Burial at Sea - nadrobilem dodatki, dopiero teraz no ale zawsze coś mnie innego od nich odciągało. Skrótowo: bardzo fajny pomost pomiędzy jedynką a Infinite. Pierwszy epizod słabszy, ale grało się przyjemnie. Taki wstęp do drugiego. Drugi z kolei to już danie główne które smakuje bardzo dobrze. Nastawiony na skradanie z niezłą fabułą. Można śmiało postawić obok Minervy. :lapka:

Edytowane przez ireniqs
Odnośnik do komentarza

Killer is Dead: Nightmare Edition (PC)

 

Od pierwszych chwil czuć, że obcujemy z tytułem ze stajni Sudy 51 - bardzo specyficzny klimat i osobliwa narracja, a wydarzenia w filmach przerywnikowych co rusz budzą szczere mindfucki - cała atmosfera produkcji definitywnie potrafi oczarować, wydatnie pomaga tutaj cell shadingowy styl graficzny oraz bardzo przyjemny dla ucha soundtrack.

 

Co zaś tyczy się gameplayu, to mamy tutaj całkiem kompetentnego slashera, który jednak niestety niczym specjalnym się nie wyróżnia na tle innych gier z gatunku. System walki jest prosty, przejrzysty i całkiem dynamiczny - tyle i aż tyle. A kolejne spośród trzynastu głównych misji fabularnych wydają się być ledwie jakkolwiek z sobą powiązane, a co gorsza budzą dość skrajne odczucia. Misje poboczne, a także swoiste minigierki z podrywaniem urodziwych pań, zakwalifikowałbym jako trochę ciekawostki, a trochę zapychacze - ot, fajna zabawa na kilkanaście minut, żeby zdobyć jakieś tam unlocki czy achiewmenty.

 

Najwięcej wątpliwości budzi we mnie warstwa fabularna, gdzie w pierwszych godzinach zabawy niemal kompletnie nie wiadomo o co chodzi, a później staje się tylko zakręcona do granic możliwości, w wyraźnie japońsko-sudowym stylu. Czy to pastisz, czy autoparodia gatunku? Któż to wie. Całość ma w sobie jednak to "coś", co ciekawi i nie odpycha. Do gustu przypadł mi również główny bohater, czyli Mondo - konkretny facet z klasą. Polubiłem skurczybyka.  8) Na plus zaliczyć muszę również możliwość zmiany języka dialogów na oryginalny, japoński.

 

Wychodzi na to, że w Killer is Dead tyle samo aspektów mogę pochwalić, co i zganić. Koniec końców bawiłem się jednak całkiem dobrze, nie licząc kilku frustrujących QTE podczas walki z jednym z bossów - parę razy mało co nie rozwaliłem pada o ścianę. Wrrr  :angry:

 

W sumie daję 7/10,  nawet z małym plusem - za klimat i całość warstwy artystycznej. Wobec slasherowej posuchy na pewno warto sprawdzić. Tym bardziej, że grę można złapać za grosze. :)

Edytowane przez Frantik
Odnośnik do komentarza

Jedna ze słabszych gier od Sudy, o ile nie najsłabsza jak na ten moment. Ukończyłem, ale wracał nie będę. O niebo lepszy Killer7 czy No More Heroes. W sumie tak samo jak Killer is Dead nie podszedł mi Shadows of the Damned, ale i przy nim bawiłem się trochę lepiej.

Odnośnik do komentarza
Gość DonSterydo

Life is Strange - mocna i ostatecznie dość smutna historia. Z początku dość dziwna i głupawa jednak z upływem czasu, gdy wszystko się zazębia, to zaczyna niesamowicie wciągać. Bardzo rozbudowany scenariusz. Szkoda tylko, że animacja postaci (kulawa mimika) trochę utrudnia bezpośrednie przekazywanie emocji.

 

Historia spodobała mi się na tyle, że będę musiał kupić pudełkową edycję limitowaną z artbookiem pomimo tego, że mam już cyfrową wersję gry :P

Edytowane przez DonSterydo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Okami HD

 

Planowałem zaliczyć ją jeszcze u schyłku ery PS2, ale odkładałem to na później, aż w końcu, po latach, korzystając z dobrej okazji na PSN, nabyłem wersję na PS3. Odpaliłem ze trzy razy w lipcu i poszła "w kąt" : pierwsze wrażenie było, delikatnie mówiąc, takie sobie, okres też nie sprzyjający ostremu giercowaniu, no ale nadeszła jesień, pasowało przynajmniej dać drugą szansę.

 

No nie powiem, trochę mnie ta gierka zmęczyła. Kolejne godziny mijały, a ja nadal nie byłem zbytnio przekonany, a perspektywa ~30 h potrzebnych na całość tym bardziej mnie przytłaczała. Nie czarujmy się, walka i eksploracja przez jakieś pierwsze 5-7h, nie sprawia jakiejś wielkiej frajdy. Sam przygodówkowy patent "mijam co chwile miejsca, do których na razie nie mogę się dostać, trzeba wrócić później" też mnie już tak bardzo nie jara, tym bardziej, że trudno spamiętać te wszystkie pojedyncze miejscówki, w których było się 15 godzin temu i nie mogło wejść na gzyms (na którym i tak koniec końców czeka jakaś marna pierdoła). Sytuacji nie poprawia stosunkowo powolne i monotonne przemieszczanie się po krainie. "Przełom" nastąpił jakoś po

pokonaniu pierwszego wcielenia Orochi

czyli właśnie w połowie. Z jednej strony moment kryzysowy : tyle jeszcze przede mną, z drugiej, zacząłem się w końcu wkręcać. Przybywało nowych mocy, miejscówki też jakby ciekawsze, walki już nie męczyły. Szkoda tylko, że zaczął pojawiać się backtracking i patent, którego nie znoszę, mianowicie przedłużanie czasu przez

powtarzanie walk z bossami, których już pokonaliśmy, szczytem jest to, że przez całą grę walczymy trzy razy z Orochi, za każdym razem tak naprawdę wygląda to tak samo

W ogóle, bezsensownym z punktu widzenia gameplay'u było dla mnie wciśnięcie wątku

podróży w przeszłość

Rociąganie i tak już rozwleczonej gry.

 

Poza tym, co mogę powiedzieć: na plus rewelacyjna oprawa graficzna (z małymi wpadkami pokroju pop-upu), w HD to już w ogóle palce lizać, fajny patent, na którym opiera się cała rozgrywka, czyli pędzel i kolejne moce (co raczej rzadkie, tutaj faktycznie korzysta się z większości mocy). Podobały mi się też mniejsze, stanowiące osobną całość, miejscówki, z często ciekawymi, choć raczej łatwymi zagadkami (wyspa Oni, pałac w mieście itd.). Sam klimat, historia i postacie specjalnie do mnie nie trafiły, ot, nie jestem fanem japońszczyzny, ich mitologii czy sztuki, więc wszystkie te boskie klimaty raczej po mnie spływały. No i "piszczenie" bohaterów, kur.wa jak mnie to na początku irytowało. Na dodatek w przypadku niektórych scenek i dialogów nie mamy możliwości ich przyspieszenia, a potrafią one trwać naprawdę długo, przy czym postacie mają tendencję do powtarzania pewnych faktów po kilka razy w jednej rozmowie. Jak dla mnie żaden to urok. Propsuję też muzykę.

 

Generalnie : nie zakochałem się w Okami, choć przeżyłem parę przyjemnych chwil (raz nawet zaliczyłem sześciogodzinną sesję, co ostatnio zdarzyło mi się chyba z 10 lat temu, co też o czymś świadczy). Wracać do niej nie zamierzam.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Outlast

 

Bardzo dobry horror z elementami składanki i momentami będący takim trochę symulatorem chodzenia. Na plus pomysł na fabułę i design miejscówki. Fajnie się grało w nocy na słuchawkach. Wszelkie odgłosy w postaci drapania, walenia w drzwi, trzaskanie okien zayebiscie podkreca klimacik. Gierka śmiga w stałych 60 klateczkach i do tego przyzwoicie wygląda. Trochę ułatwione są momenty skradankowe bo jak nas wykryją to wystarczy uciec i zamknąć za sobą drzwi lub ponownie przejśc przez wyrwy w ścianach, zeby pościg się zakończył. Mimo wszystko daje mocne 8 i niebawem biorę się za DLC, Whistlebower. No i czekam na Outlast II.

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

9+/10

 

I myślę, za co wziąć się w dalszej kolejności - REmake, czy może Revelations 2? Choć najpierw może spróbuje wziąć się za bary z Deadly Premonition. :D

Jak chcesz wyzwania, horroru i prawdziwego survivalu to sprawdź The Evil Within. Podobna gra do RE4, ale tak kilka razy trudniejsza i straszniejsza. Długo nie powstanie nic bardziej hardkorowego w grach AAA.

 

 

Skończyłem ostatnio Zombi na PS4 - ten port z WiiU. Początkowo gra mnie odrzuciła sztywnością. Cały czas grając miałem wrażenie, że walka i rdzeń gry to zrzynka z Dead Island od Techlandu. Gierka wydaje się jakaś biedna w porównaniu do tytułu polaków. Kilka broni białych na krzyż, walka nimi praktycznie się nie różni. Każdego zombiaka wali się po głowie tym samym atakiem. Broń palna to też drewno. Zombi(U) wygląda i porusza się tak bardzo przeciętnie w porównaniu do Dead Island, który był dość mocno krytykowany.

Jednak w grę Ubisoftu grało mi się coraz lepiej z upływem czasu. Grałem na poziomie średnim i skończyłem ją umierając tylko raz - na pewnej beznadziejnej arenie pod koniec gry, nie zasmakowałem przez to tego sławnego patentu, że po śmierci wcielamy się w inna postać i lecimy zabić byłego już bohatera żeby odzyskać ekwipunek.

Gra jest dość prosta, wystarczy grać uważnie i nawet najsilniejsze odmiany zombiaka nie stanowią dużego problemu. Czasem denerwował backtraking, ale dało się przeżyć. Nie wiem o co chodziło w fabule, ale zdobyłem chyba najlepsze zakończenie.

 

Fanom survivalowych gier można polecić ten tytuł, innym raczej nie, bo potrafi odepchnąć. 7/10 to uczciwa ocena.

Edytowane przez Pure Bladestone
Odnośnik do komentarza

trochę nie kapuje tego wolnego przemieszczania się po lokacjach z tym przekozackim sprintem i double jumpem, ale okej. no i były też eleganckie teleporty w jeziorach. jedyna poważna wada to imo zbyt długie intro i podobne przegadanie w połowie gry. 

 

No ale opcja teleportu i podwójny skok nie są dostępne od razu. A propos, po jednej akcji w pałacu mamy szybko dostać się na drugi koniec mapy, do świątyni, bo pewna postać jest w niebezpieczeństwie - próbując skorzystać ze źródełka dostaję od Issuna tekst w stylu "nie mamy na to teraz czasu" xd.

Odnośnik do komentarza

A wlasnie ukonczylem Uncharted 4, bardzo sobie cenie i nie narzekam. NG troche ewulowalo od czasow TLOU i chcieli zrobic gre glebsza, gdzie fabula bedzie mocniej nakreslona, postacie bardziej wyczuwalne i to im sie udalo, ale to nie znaczy zaraz, ze jest w tym za duzo TLOU bo tak nie jest.

W ogole spodziewalem sie krotszej opowiesci ale moze to dlatego, ze to chyba pierwszy tytul ever z taka grafika gdzie musialem sie zatrzymac i chwile przyjzec widokom( na plus odglosy drzungli- swietne), porobilem kilka screenow, jak odzyskam swojego sticka zaraz wrzuce gdzie trzeba. Piraci jako tlo fabularne jest mega zaleta. Co tu duzo dodawac... tylko PS4

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Mimo wszystko daje mocne 8 i niebawem biorę się za DLC, Whistlebower. No i czekam na Outlast II.

 

Sztosik. Moim zdaniem Whistleblower w kilku aspektach robi nawet lepiej niż podstawka. Raczej nie będziesz zawiedziony :)

 

 

9+/10

 

I myślę, za co wziąć się w dalszej kolejności - REmake, czy może Revelations 2? Choć najpierw może spróbuje wziąć się za bary z Deadly Premonition. :D

Jak chcesz wyzwania, horroru i prawdziwego survivalu to sprawdź The Evil Within. Podobna gra do RE4, ale tak kilka razy trudniejsza i straszniejsza. Długo nie powstanie nic bardziej hardkorowego w grach AAA.

 

 

TEW brałem na premierę i nawet kupiłem potem seasson passa  :thumbsup:

 

Jednak zabrałem się teraz za REmake i choć pierwszy kontakt był ciężki, bo co chwilę gubiłem się w tym domiszczu, to teraz już jakoś idzie i jestem już chyba za połową gry. Niestety wpienia mnie mocno ciągła żonglerka w ekwipunku i latanie do skrzyń - jednak patent z wyrzucaniem przedmiotów z Zero był o niebo lepszy. No ale to rozkmina na inny temat :)

Edytowane przez Frantik
Odnośnik do komentarza

Paper Mario 64 - jedna z gier-marzeń w dzieciństwie. Thousand-Year Door udało mi się jeszcze przejść za gówniaka i do dziś jest to jedna z moich ulubionych gier. W zasadzie ciężko ocenić obiektywnie, bo po prostu ta seria wyzwala u mnie chyba jedne z największych pokładów nostalgicznych uczuć. W odróżnieniu od ATYD, historia jest tu zagrana "bezpiecznie" t.j. Bowser porywa księżniczkę - ale to w niczym nie przeszkadza. Świat jest fantastyczny, postacie charakterystyczne, dialogi zabawne. Muzyka pod koniec potrafi się zrobić powtarzalna, ale nie jest to w żadnym stopniu irytujące. Ogólnie wszystko przyjemnie wpada w ucho. RPG takie jakie lubię - nieskomplikowane, zmieszane z akcją, z zerowym grindem. System odznak bardzo fajny, pozwala na kombinowanie i dopasowywanie do swojego stylu gry. Puszczone na CRT przez RGB wygląda znakomicie, w sumie już dawno nie było tak, że pomyślałem sobie przy grze "jakie to ma ładne kolory".

 

No nie mam nic do zarzucenia, gra idealna na przełom depresyjnej jesieni i zimy: siadam, odpalam N64, kot wskakuje na kolana, na biurku ciepła herbatka :fsg: No w zasadzie to co trzeba zaznaczyć, to że sequel jest zwyczajnie jeszcze lepszy.

 

 

 

oQhhAzx.jpg

 

 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Far Cry 4
Trzecią część zaliczyłem ładnych kilka lat temu i bawiłem się przy niej naprawdę dobrze, wiec przed zabraniem się za czwórkę byłem ciekaw, czy dostarczy mi ona podobnych wrażeń. Po ukończeniu FC4 mogę napisać, że gdyby nie nextgenowa oprawa (grałem na PS4), to spokojnie można by odnieść wrażenie grania w jakiś dodatek do trójki.

 

Ubisoft poszedł tu moim zdaniem na łatwiznę i do opisania moich odczuć najlepiej pasuje tu cytat z Pinga:
"Pamiętam, że w starociach zawsze była zajawka "kurde, dojdę do następnego levelu, na pewno będzie wyglądał inaczej!" i tak właśnie było - w jedną grę potrafili upchać level na plaży, w dżungli, gdzieś wysoko w górach, w mieście etc. A teraz dostajesz jeden olbrzymi landscape, gdzie wszystko wygląda tak samo, gdzie level designer po prostu nasrał w losowe miejsca masę identycznych elementów z bazy obiektów, przyszedł typ od questów, wysypał na mapę paczkę draży i macie już 20h grania - zbierania jakichś pier.dolonych znajdziek, robienie identycznych misji pobocznych etc. - kto grał w jakąkolwiek grę ubi wydaną w ciągu ostatnich 10 lat, ten wie o co mi chodzi."

 

Ja od siebie napiszę tyle, ten piękny i jakże prawdziwy tekst powinien być wpie.przany na okładkę FC4 jako ostrzeżenie dla osób, które podświadomie liczą na kreatywność Ubisoftu i oczekują jej w przypadku tej gry. Misje to standardowe przynieś/wynieś/pozamiataj/wejdź na jakąś górę i zrób klocka na jej szczycie. Znowu wchodzimy na wysokie obiekty w celu odblokowania mapy, znowu odbijamy twierdze, znowu ulepszamy sprzęt i umiejętności... Wiele mechanizmów rozgrywki to toczka w toczkę rozwiązania z FC3 i nowości tu tyle, co kot Yano napłakał. Główny bad guy wypada baaaardzo słabo (końcówka to jakiś śmiech na sali) i na dobrą sprawę jego jedyną mocną stroną są rzucane przez niego elokwentne teksty, które często gęsto posiadają solidny ładunek ironii i odnoszą się do współczesnego świata/kultury masowej.

 

Ale żeby nie było, że jadę po tym tytule jak po burej suce, to pochwalę kilka rzeczy. Pierwszą jest oprawa graficzna, która naprawdę wypada znakomicie. Krajobraz Himalajów nie raz sprawił, że zatrzymywałem się i podziwiałem widoki w przerwie między bieganiem między punktami na mapie. Oczywiście nie zabrakło też bugów i glitchy - ja np. miałem lewitujące przedmioty czy ludzi schowanych w skałach tak, że wystawała tylko głowa i aż prosiła się o przepełnionego litością headshota. Parę razy miałem też błędy z questami, kiedy to np. nie aktywował się któryś z kolejnych celów misji mimo spełnienia wymaganych warunków. Na plus zaliczam również samo strzelanie - dostępne bronie są mocno zróżnicowane, niektóre mają opcję upgrade'ów, a korzystanie z większości z nich daje sporo frajdy zwłaszcza przy cichej eliminacji przeciwników/zdobywaniu baz wroga.

Ja FC4 daję naciąganą siódemkę z plusem. Zaliczenie gry na ok. 60% wbitych trofeów zajęło mi ok. 30 godzin. Z czysto subiektywnego punktu widzenia największym problemem tej gry jest fakt istnienia jej poprzedniczki, z której bezczelnie podj.ebano 90% rzeczy i wrzucono je do nowej produkcji z czwórką w nazwie. Osoby niemające styczności z FC3 mogą dodać do oceny jedno oczko.

May Pagan's light shine upon you all.
 

Edytowane przez columbo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...