Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

własnie ukonczyłem...

Featured Replies

Opublikowano

Crash bandicoot I (kolekcja nsane trilogy).

zp-215960_Crash-Bandicoot-N-Sane-Trilogy

A odpaliłem sobie z poczucia nostalgii oraz, że w plusiku leżało już jakiś czas. Największy sentyment mam właśnie do tej części, bo było to dla mnie coś nowego. Magiczny świat PSX na pełnej odkryłem tak naprawdę jak tatko odpalił mi tego szpila.

To co się zapamiętało z oryginału te ponad 20 lat temu to bezapelacyjna JAZDA NA DZIKU oraz ZWODZONY MOST. Jak jazdę na dziku ogarnąłem dość sprawnie w nowej wersji tak ten most wydawał mi się łatwiejszy w oryginale. Biegające dziki na moście to pikuś przy dodaniu żółwi jako trampolin przy ostatnich sekcjach rozklekotanych mostów. Wybicie się z nich w odpowiednim momencie nie zawsze kończyło się sukcesem yuno

Twórcy biorąc materiał źródłowy skopiowali też poziom trudności jedynki i wszystkie jej bolączki. Ale co konkretnie?

23b4c36a-3094-427f-91a3-18d99fe15b95.jpe

Crash wszystko fajnie robi - skacze, robi bączki i rozbija głową skrzynki z jabłkami. To w sumie tyle. Jednak, gra na PS5 działa w zablokowanym klatkarzu 30 ramek, co daje już pewną trudność w kalkulowaniu skoku, a żeby tego było mało nasz słodki lisek (tak tak, jamraj - nie czepiajcie sie) ześlizguje się z krawędzi jak odpowiednio głęboko na nie nie nadepniemy. Efekt jest taki, że giniemy często i niesprawiedliwe. Nie raz sekcje z laserami czy ogniami łatwo jest skusić, bo kalibracja skoku w biegu to ciężka orka. Przestrzegam jakby ktoś miał w to grać na pełnej chillerce - no nie bardzo.

Jednak pierwszy Crash na tyle zyskuje gameplayem, muzyką i klimatem, że mnie osobiście takie rzeczy nie denerwowały. Po prostu pewnych sekcji platformowych trzeba sie nauczyć ginąc. No nie ma mocnych.

  • Odpowiedzi 14,2 tys.
  • Wyświetleń 1,4 mln.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Najpopularniejszy posty

  • Jak widze forumowych "wspierajacych" day 1:   czwartek, caly dzien, statusy na forum - gdzie ten ku.rwa kurier, zaje.bie ch.uja, juz czwartek a jeszcze go nie ma, no ku.rwa lepiej zeby byl przed we

  • Call of Duty Black Ops 3 - nigdy nie lubiłem podserii Black Ops. Jedynka doceniana za fajny scenariusz moim zdaniem klęka od natłoku złych gameplayowych rozwiązań, dwójka miała tak żenująco naciąganą

  • kotlet_schabowy
    kotlet_schabowy

    Kingdom Come: Deliverance (PS4) Przykład na to, że gierkom warto dawać drugą, a czasami nawet trzecią szansę. Tym bardziej, jeśli instynktownie czujemy, że ów gra powinna nam siąść, tylko coś początk

Opublikowano

BRAVELY DEFAULT 2

Wczoraj zabiłem głównego bossa. Przejście, nie spiesząc się, zajęło mi jakieś 75h. Robiłem sporo questów pobocznych, musiałem też czasami grindowac levele jobow lub postaci. Grałem w jedynkę, więc zabierając się za dwójkę, wiedziałem, z czym "to się je". I tak naprawdę zero zaskoczenia, po za zmianami niektórych jobow i grafiki, to dalej ten sam bravely default. Nic odkrywczego, ale bardzo przyjemnie mi się grało. System walki z BP daje sporo możliwości taktycznych. Niestety balans jobow zwalony. Niektóre joby przegięte, inne bezużyteczne. Ale może tak miało być, ponieważ możemy miec dwa joby na raz i wtedy sie ladnie uzupelniaja. Ja gralem maksymalnie bezpiecznie tzn. miałem tanka, healera, dps i support/ dps. Taki skład szedł przez całą grę. Fabuła sztampowa, o ratowaniu świata i poświęceniu. Jako fan fajnali czułem się jak w domu. Gra ma kilka zakończeń, więc można wracać, eksperymentować z jobami. Są ciężkie bossy opcjonalne. Fajne jest to, że przeciwników widać na mapie i można atakować z zaskoczenia, co skutkuje ekstra punkt BP na starcie. Polecam taką taktykę. Jeżeli chodzi o samą grę, to oczywiście polecam, bo przyjemny szpil, ale sztosa roku się nie spodziewajcie.

Opublikowano

Trochę jako przerwę między dwiema większymi gierkami, które ogrywam, a trochę jako przystawkę przed NG4 (i przyzwyczajanie się do nowego pada) skończyłem sobie Assault Spy, czyli indyczego slashera z 2018 roku, co zasługuje na sporą pochwałę (rok produkcji, nie ja) - kiedy wszyscy robili turlanie ze staminą, ktoś uznał (bo podobno za gierkę odpowiada głównie jedna osoba), że bardzo mu brakuje DMC, więc zrobił swoje. Coś w ten deseń. I już ten fakt należy docenić.

Fabularnie było dla mnie raczej irytująco. Otóż rzecz rozgrywa się w siedzibie korporacji produkującej rozmaite roboty, do której trafia dwójka szpiegów - Asaru i Amelia - a także ich przydupasi. W siedzibie dochodzi jednak do zamachu terrorystycznego, robociki zostają przejęte, a nasi tajniacy siłą rzeczy muszą wcielić się w bohaterów mimo woli. Całość przyjmuje ton anime komedii - sęk w tym, że w wolnym czasie trudno wyobrazić mi sobie, żebym oglądał anime komedię o szpiegach, więc raczej odczuwałem uczucie cringe'u, a później po prostu już przewijałem cutscenki.

Ponarzekam jeszcze trochę, aby mieć tę upierdliwą część za sobą. Widać, że to gra robiona głównie przez jednego człowieka - chwilami jest nieco janku, modele większości postaci i otoczenia wyglądają jak prototypy-placeholdery. Różnorodność wrogów nie zachwyca. Audio równie dobrze mogłoby nie być. Na start mamy tylko easy i dosyć łatwy normal.

I wiecie co? I tak bardzo fajnie spędziłem czas. Bo to po prostu kompetentnie zaprojektowany slasher z masą serducha. Choć niestety kampanie obu postaci różnią się głównie cutscenkami, to obie mają różne sprzęty i przez to style walki. Asaru to największy hołd dla DMC - kombosy wyprowadzane walizką poprzez zachowanie odpowiedniego odstępu między naciśnięciami przycisków (lub wduszenie w odpowiednim momencie), bojowy parasol działający niemalże jak Yamato i tak dalej. Amelia za to naparza przeciwników piąchami, kopniakami, pistoletem (można air jugglować lamusów w powietrzu, a jakże) i włócznią. Do tego odpowiednik devil triggera, bo czemu by nie. A dodać do tego należy, że obie postacie mają bardzo dużo ruchów do odblokowania, więc z przyjemnością wbija się rangi w walkach.

Wokół przeciwników śmigamy dashami (jest perfect dodge), a dobierając ataki i ruchy kombinujemy jak tu złapać w pole rażenia jak największą ilość lub jak zaatakować od tyłu lub boku, żeby nie musieć zbijać im tarczy lub w przypadku Asaru zapakować morderczego supleksa po naładowaniu paska speciala. Do tego walki z bossami to kawał fajnych wymian ciosów i zdecydowanie najbardziej dopracowany element gry. Po prostu fajnie śmiga się od killroomu do killroomu, bo niczego więcej ta gra nie oferuje - może to i dobrze, uwzględniając, że całość jest skondensowana i jedną postacią można grę przejść w czasie poniżej 4h.

Nie będę Wam opowiadał, że to jakiś zapomniany mesjasz i rzucajcie wszystko, aby nadrobić Assault Spy. Ale dla mnie to kawał grywalnego kodu z jednego z ulubionych gatunków, które braki budżetowe i okolice nadrabia czystą frajdą z przemocy. Czego chcieć więcej?

Opublikowano

199f327222492-screenshotUrl.jpg

Wow co za perelka

Swietny system sporo mozliwosci buildow totalnie rozne postacie robiace rozne rzeczy bardzo dobrze masa fajnych sekretow.

Najwieksza wada tej gry ze nie jest z 37 razy dluzsza i nie ma jeszcze z 2 dodatkowych postaci.

Opublikowano

Takie dobre to nowe lords of the fallen?

Opublikowano
14 hours ago, Mejm said:

Takie dobre to nowe lords of the fallen?

Solidna gierka nie zaden 8 cud swiata ale jak byla w promce za jakies 80 czy tam 100zl to taka gre 7+ na 10 uwazalem za dobry zakup i bawilem sie dobrze przez jakies 50h. Inwestowac kolejnych 50h do Platyny mi sie nie chce ale na pewno nie zalowalem zakupu.

O dziwo gra jest troche za duza i koncowka troche zamiaat hypowac to przymula.

Opublikowano
W dniu 16.10.2025 o 09:28, oFi napisał(a):

Crash bandicoot I (kolekcja nsane trilogy).

zp-215960_Crash-Bandicoot-N-Sane-Trilogy

A odpaliłem sobie z poczucia nostalgii oraz, że w plusiku leżało już jakiś czas. Największy sentyment mam właśnie do tej części, bo było to dla mnie coś nowego. Magiczny świat PSX na pełnej odkryłem tak naprawdę jak tatko odpalił mi tego szpila.

To co się zapamiętało z oryginału te ponad 20 lat temu to bezapelacyjna JAZDA NA DZIKU oraz ZWODZONY MOST. Jak jazdę na dziku ogarnąłem dość sprawnie w nowej wersji tak ten most wydawał mi się łatwiejszy w oryginale. Biegające dziki na moście to pikuś przy dodaniu żółwi jako trampolin przy ostatnich sekcjach rozklekotanych mostów. Wybicie się z nich w odpowiednim momencie nie zawsze kończyło się sukcesem yuno

Twórcy biorąc materiał źródłowy skopiowali też poziom trudności jedynki i wszystkie jej bolączki. Ale co konkretnie?

23b4c36a-3094-427f-91a3-18d99fe15b95.jpe

Crash wszystko fajnie robi - skacze, robi bączki i rozbija głową skrzynki z jabłkami. To w sumie tyle. Jednak, gra na PS5 działa w zablokowanym klatkarzu 30 ramek, co daje już pewną trudność w kalkulowaniu skoku, a żeby tego było mało nasz słodki lisek (tak tak, jamraj - nie czepiajcie sie) ześlizguje się z krawędzi jak odpowiednio głęboko na nie nie nadepniemy. Efekt jest taki, że giniemy często i niesprawiedliwe. Nie raz sekcje z laserami czy ogniami łatwo jest skusić, bo kalibracja skoku w biegu to ciężka orka. Przestrzegam jakby ktoś miał w to grać na pełnej chillerce - no nie bardzo.

Jednak pierwszy Crash na tyle zyskuje gameplayem, muzyką i klimatem, że mnie osobiście takie rzeczy nie denerwowały. Po prostu pewnych sekcji platformowych trzeba sie nauczyć ginąc. No nie ma mocnych.

Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.

Opublikowano
13 minut temu, MEVEK napisał(a):

Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.

Maksować tego nie zamierzam, bo to masochizm kaz

Tłumaczyli się tym, że coś skopane było w kodzie i jakby ucieli tą mechanike ześlizgiwania się to by było za łatwo.

Opublikowano

Baldurs Gate Dark Alliance (GBA) - całkiem szybko poszło, no nie wiem może z 8h? Gierka średnia taka maks 6/10 po początkowym zachwycie. Rozwój postaci jest ograniczony, przeciwnicy to pare rodzai plus recykling w innych kolorach, fajna strona audio i graficznie też przyjemnie wygląda. Samo bicie przeciwników też jest przyjemne i to trzyma przy grze. Do minusów można wrzucić też brak quest loga, mapki. Backtracking występuje i można sie czasem pogubić, jednak bez przesady. Ogólnie tylko dla świrów gier diablo podobnych.

Opublikowano
5 godzin temu, MEVEK napisał(a):

Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.

Mosty to i tak był pikuś przy tym ostatnim, bonusowym levelu. Nieźle się nakurwowałem robiąc to bez zgonu notlikethis

Opublikowano

Ja po przejściu Crasha 1 miałem myśli by to splatynować. A później stwierdziłem, że w tym roku nawet ja mam swoje limity

tomcat.gif

Opublikowano
Godzinę temu, Josh napisał(a):

Mosty to i tak był pikuś przy tym ostatnim, bonusowym levelu. Nieźle się nakurwowałem robiąc to bez zgonu notlikethis

Ten?

Opublikowano

Czasówka na playnę była chora

Opublikowano

Lego Voyagers

Ukończone w lokalnym co-opie.

Na wyróżnienie zasługuje klimat tej produkcji, nieco tajemniczy i pobudzający wyobraźnię.

Zasady rozgrywki są bardzo proste, mamy możliwość skoku i przyczepienia się do wszystkiego co ma wystające elementy służące do łączenia klocków. Wszystko jest bardzo intuicyjne i satysfakcjonujące. Fizyka potrafi zwariować, czasem zdarzyło się nam gdzieś zakleszczyć i potrzebny był reset. Grafika ma swój urok, wszystko jest pięknie oteksturowane i wygląda jak prawdziwe klocki. Przeszkadzało nieco mleko na ekranie, możliwe, że coś z ustawieniami hdr.

Największą wadą jest czas gry, jak ktoś przysiądzie to w 2-3 krótkich sesjach przejdzie cały tytuł w którym po ukończeniu, nie ma już co robić.

Podsumowując, dla fanów kanapowego multi i klocków LEGO jest to świetna ale krótka zabawa. Wolę takie coś niż rozwleczone gry o LEGO na licencjach filmowych.

Metal Gear Solid

W związku z zapowiedzią specjalnego numeru PSXE o serii MGS postanowiłem odświeżyć pierwszą część w którą grałem dobre 20 lat temu.

Gra dzisiaj broni się bardzo dobrze. Jest dokładnie taka jak ją zapamiętałem. Filmowa, groteskowa, przerysowana ,a jednocześnie ma w sobię magię której próżno szukać w grach z tego okresu. Zaskakująco dużo elementów dobrze pamiętałem (walka z Psycho Mantisem, podróżowanie w pudełku, unikanie wilków, walka z Wolf i wiele wiele innych smaczków, mechanik i Kojimizmów).

Dzięki dobrodziejstwom quick save/load czas spędzony z tym tytułem był piękną nostalgiczną podróżą do beztroskiego dzieciństwa. Nawet bieganie z PAL Key nie było męczące.

Fabułę zapamiętałem jako nieco filozoficzny bełkot i przez lata się to nie zmieniło, syn śledził ze mną końcówkę od wejścia do podziemnej bazy i zabawnie reagował na dzwoniący Codec w najważniejszych momentach.

Opinia bez oceny, podszedłem do tego patrząc przez okulary nostalgii. Gra bez wątpienia była kamieniem milowym rozrywki elektronicznej i to jak najbardziej zasłużenie.

IMG_20251018_202820.jpg

Opublikowano

Na to lego czaje się z synem. To jest idealna gra do zagrania z kims mlodszym na kanapie.

Mnie te gry lego ogólnie męczą na bazie znanych marek.

Opublikowano

Cocoon - banderas łopanie, jak mnie to mogło ominąć. Przecież ta gierka to jest małe cudo, dopieszczone w mechanice, udźwiękowieniu, grafice i niepowtarzalnym klimacie. Jak gra w której nie wypowiada się ani słowo może tak magnetyczne przyciągnąć do ekranu? Bardzo fajnie stopniowane zagadki, coraz bardziej zakręcone i wymagające myślenia ileś ruchów w przód. W tle niby jakaś historia, ale to gameplay wciąga sam z siebie i jestem pod wrażeniem jak bez tutoriali i tłumaczenia twórca jest w stanie przekazać tak wiele samą mechaniką i odpowiednim designem poziomów. Odpowiednio krótka, ale intensywna i dająca dużo satysfakcji z ukończenia. 9.5/10

COCOON_Screenshot_9.png

Opublikowano

Mi w Crash 1 największe problemy sprawił jeden z poziomów na zamku (zewnątrz) kiedy padał deszcz. Chyba jeden z ostatnich poziomów. Kilkadziesiąt żyć tam straciłem.

Opublikowano

Metal Gear Solid (GBC)

Alternatywna historia opowiadająca co by było gdyby MGS2 się nie wydarzył.

Nie za wiele xD. Fabularnie nic ciekawego, taki MGS1 z wisha, nieciekawi nowi bohaterowi i morze ekspozycji typowej dla MGSów, z tym że w „dużych”odsłonach jest ona interesująca.Sam gameplay jest bardzo ok. Gameboy Color wyżyłowany do granic możliwości, grając w to nie czuć jakoś strasznie kastracji gameplayu względem np. MGS1.

Przeciwnicy są tak samo głupi, mamy te same gadżety co w jedynce. Grafika jest bardzo ładna, zwłaszcza animacje robią wrażenie. Jest nawet CODEC.

Biegamy sobie bo sporych lokacjach (idzie się zgubić), szukamy kluczy do drzwi, po drodze trochę się powkurzamy, backtrackingu jest sporo i bywa on męczący bo pokoje po których chodzimy są do siebie często bardzo podobne, a mapy jako takiej nie mamy - tylko radar.

Największy minusy to zarządzanie ekwipunkiem - sporo trzeba się naklilać w menusach, oraz momentami strasznie zagmatwane/nieczytelne zagadki - musiałem posłużyć się YouTubem, sam bym nie dał rady. Zagadka z pudełkami to jakaś prowokacja, kto grał to wie.

Jest np. poziom gdzie masz wysadzić ściany za pomocą c4, tylko raz że te ściany nie są jakkolwiek markowane jako nadające się do wysadzenia, a dwa że to też nie jest jak w zeldzie ze mamy nieskończoną ilość bomb, więc jak źle będziemy zgadywać to się wyprztykamy z ekwipunku. Save state był grany.

Pomimo powyższego to nadal bardzo ciekawy tytuł który jest wart ogrania. Jak ktoś lubi MGSy to polecam.

7/10

IMG_4553.jpeg

Edytowane przez tlas

Opublikowano

Hollow Knight Silksong

hollow_knight_silksong_launch_2_007437b5

W dedykowanym temacie zostało już sporo napisane o tej grze, więc tutaj będzie krótko: spore zaskoczenie. W ogóle nie śledziłem informacji na temat Silksong, więc cały czas byłem przekonany że miało to być jakieś rozbudowane DLC do pierwszego HK, ewentualnie jakiś mniejszej skali spinoff, a okazało się, że to pełnoprawny sequel i to chyba nawet większy od pierwszej części. Tak czy inaczej wciągnęło nieziemsko (50 godzin naklepane w tydzień) i pokazało, że w temacie metroidvanii mało kto może dorównać Team Cherry. Niesamowicie rozbudowane lokacje z MASĄ sekretów do odkrycia, jeszcze większa dynamika, genialne potyczki z bossami (przy niektórych ubędzie ciut włosów na głowie) i spore możliwości custmizacji postaci z ogromem skillów, przedmiotów ofensywno-defensywnych, a nawet trochę inaczej działających broni. Uwielbiam, kiedy gra nagradza mnie za włożony wysiłek i właśnie to robi Silksong, tutaj serio opłaca się schodzić z głównej ścieżki, przeszukiwać każdy kąt i tłuc opcjonalnych przeciwników bo dostaje się za to świetne fanty. Wizualnie 10/10, przepięknie to wszystko wygląda, chętnie obejrzałbym pełnometrażową animację w takim stylu (wcale mnie nie zdziwi jeżeli już coś takiego powstaje).

Koudelka

BUc12wS.jpeg

Trochę mi ta gra zajęła czasu, bo zawsze znalazło się coś lepszego do pykania, ale w końcu, powoli i na raty się udało docisnąć do napisów końcowych. No i finalnie jestem tak średnio zadowolony, mimo że początkowo wrażenia były bardzo pozytywne nosacz2

Z dobrych rzeczy: na pewno główna miejscówka, w której toczy się przygoda. Wielki, niemalże 1000 letni klasztor ma niesamowity klimat przywodzący na myśl trochę Castlevanię, a trochę najlepszą odsłonę Alone in the Dark z podtytułem The New Nightmare. Zakurzone pokoje, w których niemalże przez TV czuć zapach gnijących mebli, ciemne piwnice pełne pajęczyn i ludzkich zwłok rozkładających się w celach, ukryte przejścia, majestatyczny kościół czy mały cmentarzyk składają się na klimat przez duże K. Podoba mi się ilość detali w każdej z lokacji, do tego technika prerenderowania pozwoliła na całkiem niezłe zakonserwowanie grafiki, więc nawet dzisiaj można w to szarpać bez zgrzytania zębami. Design stworów wiele tu nie ustępuje serwując nam takie gagatki jak duchy, mumie, zombie, zombie pozbawione głowy, zombie poprzebijane mieczami (generalnie zombie chyba w każdej możliwej odmianie i konfiguracji), a nawet demoniczne gargulce, abominacje przypominające mutanty z "The Thing" czy płody złączone z czymś co wygląda jak wielki mózg. Silent Hill nie powstydziłby się niektórych ryjów z Koudelki.

Od razu polubiłem też postacie. Jak na grę RPG bohaterów jest niewielu bo trzech na krzyż: tytułowa Cyganka z magicznymi mocami, Edward czyli Indiana Jones z Wisha oraz James, wysłannik z Watykanu, który od samego początku nie budzi zaufania pozostałych. Zabawne jest to, że nikt tu się za bardzo nie lubi i często dochodzi do spięć między postaciami co stanowi ciekawy twist, bo jednak w większości erpegów drużyna od razu się dogaduje i po 10 sekundach znajomości wszyscy są gotowi oddać za siebie życie laugh Voice acting stoi na zaskakująco wysokim poziomie (podobnie jak mój penis za każdym razem kiedy z ust Koudelka płyną słowa wypowiadane jej seksownym głosem), do tego dialogi są naprawdę dobrze napisane, co w 2000 roku wcale nie było standardem i oczywistością, pozostaje więc żałować że zabrakło lepszego pomysłu na fabułę. Ta po prostu... jest. I tyle, nie ma żadnych konkretnych zwrotów akcji, żadnych momentów WOW, więc cała siła scenariusza tkwi w bohaterach oraz interakcji między nimi.

Gameplay niestety zasysa i widać, że za mechaniki RPG odpowiadali jacyś totalni nowicjusze. Każda walka w grze wygląda tak samo: areny walk podzielone są na pola (jak w erpegach taktycznych) po których można się poruszać wykorzystując jeden punkt akcji, drugi natomiast można spożytkować wykonując atak lub korzystając z apteczki. Ataki fizyczne są totalnie bezużyteczne, a to że bronie szybko się psują dodatkowo zniechęca do ich używania, cała para idzie więc w magię, która z kolei... jest zbyt overpowered. Całą grę przeszedłem w taki sposób, że Edwarda (pełniącego rolę tanka) wysyłałem w kierunku przeciwników, żeby zgarniał wszystkie szlagi, a Koudelkę i Jamesa stawiałem gdzieś daleko z tyłu i gnoiłem przeciwników fireballami. W ten sposób można przejść dosłownie CAŁĄ grę i nie martwić się niczym. Magia zadaje wrogom stanowczo zbyt duży damage, można w prosty sposób doprowadzić do sytuacji że nawet bossowie będą ginąć po zaledwie trzech ognistych kulkach władowanych w ryj notlikethis Nawet nie wiem po co tu różne odmiany żywiołów (standardowo: ogień, woda, ziemia i wiatr), skoro wszyscy wrogowie są podatni na każdy xd Tak że finezji czy jakiejś skomplikowanej walki wymagającej strategicznego podejścia nie radzę tu szukać. Jeden jedyny wyjątek to opcjonalny stwór (takie Omega Weapon), ale przez całe story można przelecieć na pałę, po lini najmniejszego oporu. Aha, wspominałem coś, że wszystko rusza się tu jak mucha w smole? Radzę grać na jakimś emulatorze z odpalonym przyspieszeniem 2 albo nawet 4x, inaczej można oszaleć od tych anemicznych, przesadnie rozwleczonych animacji.

W temacie gameplayu sytuację nieco ratują sporadyczne zagadki, ale np już szukanie kluczy do drzwi czy jakichś innych przedmiotów pozwalających popchnąć grę do przodu to lekka katorga. Nawet w pierwszym Residencie z 1996 roku istotne key-itemy się błyszczały pozwalając je łatwo zlokalizować i to miało sens biorąc pod uwagę że były wykonane z trzech pikseli na krzyż i zlewały się z otoczeniem. Tutaj nic się nie błyszczy, raz zaciąłem się na dwie godziny odwiedzając po kilka razy wszystkie dostępne pomieszczenia i klikając w co popadnie tylko po to, żeby okazało się, że przegapiłem klucz leżący na podłodzie w dużym holu który dosłownie zlał się z odłamkami rozjebanego żyrandola...

Słabo wypada soundtrack, co boli podwójnie biorąc pod uwagę jak gęsta atmosfera panuje w grze i tutaj dobra muzyka mogłaby dodatkowo podbić klimat. Tak to przez większość czasu wita nas albo głucha cisza albo jakieś durne plumkanie i rzępolenie w trakcie walk, które kompletnie nie pasuje do ponurej atmosfery panującej w klasztorze. Fabuła już pisałem, że jest raczej z tych "średnich" ale totalnie rozwaliło mnie zakończenie. Bez większych spoilerów: endingów jest kilka, ale żeby uzyskać ten prawdziwy, kanoniczny, który prowadzi do wydarzeń z sequela (Shadow Hearts) walkę z ostatnim bossem... trzeba przegrać xD W takim przypadku nie następuje żaden game over, tylko odpala się cutscenka kończąca przygodę w (jak dla mnie przynajmnie) całkiem pozytywny sposób. Bardzo dziwny zabieg, ale nie będę oponował, w tym momencie i tak byłem już na tyle zmęczony grą, że nawet nie chciało mi się już siłować z kolejnym przeciwnikiem i na tym zakończyłem zabawę z Koudelką. Koniec końców nie nazwałbym tego totalnym crapem, ale dobrą grą na pewno też nie. Za to chętnie pograłbym kiedyś w remake albo lepiej - w prawdziwe Shadows Hearts 3 zamiast tej kolorowej sraki z kotami, którą postanowili zwieńczyć całą serię.

Opublikowano

Hogwarts Legacy

Pewnie gra czekałaby na swoją kolej, gdyby nie dwie okoliczności: pierwsza - ówczesna narzeczona, obecnie małżonka bardzo chciała zagrać w coś z Harrym Potterem, bo lubi to uniwersum, a ja w ostatnich tygodniach nadrabiałem z nią całą serię. Efekt był taki, że po kilkunastu godzinach się znudziła i powiedziała, że już nie chce jej się grać, a ja stwierdziłem, że skoro mi to leży na dysku i jestem świeżo po obejrzeniu wszystkich filmów, to skorzystam z okazji i zobaczę, co twórcy tu przygotowali. Od razu zaznaczę: grę skończyłem z dwa-trzy miesiące temu. Niestety, duży nawał obowiązków zawodowych i zmian życiowych spowodował, że tak odkładałem napisanie kilku słów na temat Hogwarts Legacy, ze robię to dopiero teraz. A trochę czasu minęło i nieco mi się zapomniało, choć wydaje mi się kluczowe rzeczy pamiętam bardzo dobrze.

Nie zostałem psychofanem świata Rowling, natomiast trzeba przyznać, że ten wykreowany w grze to nie lada gratka dla fanatyków uniwersum Pottera. Sam Hogwart został oddany bardzo dobrze (przynajmniej dla kogoś, kto oglądał filmy). Do tego dochodzą tereny wokół szkoły. Czuć klimat, jest ta magia, dobrze się żyje w tym świecie i chłonie się go na bieżąco. Plusem jest to, że mamy mnóstwo rzeczy do roboty - możemy szukać znajdziek, rozbijać obozy bandytów, łapać zwierzęta, rozwiązywać różne zagadki czy wykonywać questy. Jest też pokój życzeń, co daje możliwość pobawienia się w Simsy (w sensie meblowania swojej komnaty).

Po świecie gry możemy poruszać się nie tylko pieszo, ale też na miotle czy później na gryfie. Środki transportu musiały być, bo twórcy oddali nam do dyspozycji naprawdę ogromny teren do eksploracji. Na początku gry postanowiłem się po nim rozejrzeć i powiem wam, że jak później sobie uświadomiłem, że zamiast poczekać na miotłę to ja sobie chodziłem wszędzie pieszo i traciłem czas to nieco się wkurzyłem P Szkoda jedynie, że twórcy nie przewidzieli Quidditcha...

Harry Potter to oczywiście nie tylko sama przygoda, ale też i walka. Twórcy sprytnie w trakcie gry przekazują nam kolejne zaklęcia, a te wykorzystujemy czy to do pojedynków, czy też do odkrywania zakamarków świata. Ale jeśli chodzi o walkę to trzeba przyznać, że jest to dość przyjazny system. Mamy różne rodzaje czarów, którymi musimy żonglować w zależności od sytuacji i przeciwnika. Czasami trzeba pomyśleć i pokombinować, czasami wychodzą na prawdę fajne kombinacje. Zwłaszcza, jak się solidnie dopakujemy w zakresie umiejętności.

Fabuła... No cóż, tu aż tak kolorowo nie jest. Przede wszystkim zabrakło solidnego wytłumaczenia, dlaczego nagle trafiamy z ulicy na piąty rok studiów. Nic nie wiemy o naszej postaci, po prostu ją tworzymy i działamy. Sama akcja nie przynosi zwrotów, wszystko dzieje się wedle określonego scenariusza. Trochę słabo... Nie mamy praktycznie żadnych wyborów moralnych, a jeśli już są to nie wpływają one znacząco na przebieg historii. Pomijam już takie głupoty jak to, że mamy zagrożenie atakiem ze strony wroga, a my sobie czekamy i idziemy posłusznie do szkoły na naukę czarów, bo "myśliciel" musi się zastanowić czy możemy zaliczyć jego próbę czy też nie. Te próby moim zdaniem też były mocno nierówne - niektóre śmiesznie proste, inne nieco skomplikowane. Jeśli chodzi o questy poboczne - nic specjalnego. Wybija się jedynie wątek Sebastiana, inne to pójście, odbycie prostego, mało skomplikowanego dialogu, zaliczenie celu i powrót. Tak jak wspomniałem, same dialogi są infantylne, nieciekawe i czasami po prostu zbędne.

Największą wadą całej gry jest jednak to, że z upływem czasu... nudzi i po prostu powszednieje. Na początku jest zachwyt, wow, chłoniemy klimat, czekamy, co będzie dalej, zbieramy te wszystkie znajdźki... Ale potem grasz 15-20 godzin i widzisz, że w sumie te questy to przynieś-podaj-pozamiataj, że nauka czarów to nic innego jak zwykłe QTE, że masz ograniczony ekwipunek i ciągle musisz biegać do handlarza, żeby opróżnić kieszenie... A już najgorsze jest to, że nie możemy ubrać postaci tak jak chcemy. W sensie możemy, ale każde ubranie ma swoje statystyki i np. piękny płaszcz będzie ładnie wyglądał, ale niestety jest tak słaby pod kątem walki, że trzeba się go pozbyć. W efekcie zakładamy jakieś rzeczy kompletnie od czapy, tylko po to, aby mieć odpowiednie staty... Pod kątem graficzno-dźwiękowym - spoko, nie będę się dowalał, bo jest OK. Fajnym pomysłem są pory roku - szkoda jednak, że ich zmiana jest tak uzależniona fabularnie...

Trzeba dobijać do brzegu: spędziłem ponad 30h i bawiłem się bardzo dobrze. Dla fanów Pottera będzie to spełnienie marzeń, dla mnie to jedynie była fajna przygoda w świetnie wykreowanym settingu. Liczę na to, że w dwójce podciągną te elementy, o których pisałem wyżej i dostaniemy taką grę, w której naprawdę ciężko będzie znaleźć negatywy. Dużo do zrobienia nie ma - może trzeba po prostu nieco ograniczyć świat na rzecz lepszego wypełnienia tych stworzonych elementów? Daję 8/10 i polecam, zwłaszcza, że gra jest teraz w abonamentach i różnych promocjach.

Opublikowano
12 godzin temu, lukas_k96 napisał(a):

A już najgorsze jest to, że nie możemy ubrać postaci tak jak chcemy. W sensie możemy, ale każde ubranie ma swoje statystyki i np. piękny płaszcz będzie ładnie wyglądał, ale niestety jest tak słaby pod kątem walki, że trzeba się go pozbyć. W efekcie zakładamy jakieś rzeczy kompletnie od czapy, tylko po to, aby mieć odpowiednie staty...

Jest opcja zmiany wyglądu zewnętrznego każdego elementu ubrania na dowolny spośród tych, które już mamy, przy zachowaniu statów oryginału, więc tu akurat bardzo fajnie to rozwiązano, bo można przykładowo pozornie nie mieć na sobie rękawiczek czy kapelusza, ale w praktyce są one "niewidzialne", a dodają punkty.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.