Opublikowano czwartek o 08:283 dni Crash bandicoot I (kolekcja nsane trilogy).A odpaliłem sobie z poczucia nostalgii oraz, że w plusiku leżało już jakiś czas. Największy sentyment mam właśnie do tej części, bo było to dla mnie coś nowego. Magiczny świat PSX na pełnej odkryłem tak naprawdę jak tatko odpalił mi tego szpila.To co się zapamiętało z oryginału te ponad 20 lat temu to bezapelacyjna JAZDA NA DZIKU oraz ZWODZONY MOST. Jak jazdę na dziku ogarnąłem dość sprawnie w nowej wersji tak ten most wydawał mi się łatwiejszy w oryginale. Biegające dziki na moście to pikuś przy dodaniu żółwi jako trampolin przy ostatnich sekcjach rozklekotanych mostów. Wybicie się z nich w odpowiednim momencie nie zawsze kończyło się sukcesem Twórcy biorąc materiał źródłowy skopiowali też poziom trudności jedynki i wszystkie jej bolączki. Ale co konkretnie?Crash wszystko fajnie robi - skacze, robi bączki i rozbija głową skrzynki z jabłkami. To w sumie tyle. Jednak, gra na PS5 działa w zablokowanym klatkarzu 30 ramek, co daje już pewną trudność w kalkulowaniu skoku, a żeby tego było mało nasz słodki lisek (tak tak, jamraj - nie czepiajcie sie) ześlizguje się z krawędzi jak odpowiednio głęboko na nie nie nadepniemy. Efekt jest taki, że giniemy często i niesprawiedliwe. Nie raz sekcje z laserami czy ogniami łatwo jest skusić, bo kalibracja skoku w biegu to ciężka orka. Przestrzegam jakby ktoś miał w to grać na pełnej chillerce - no nie bardzo.Jednak pierwszy Crash na tyle zyskuje gameplayem, muzyką i klimatem, że mnie osobiście takie rzeczy nie denerwowały. Po prostu pewnych sekcji platformowych trzeba sie nauczyć ginąc. No nie ma mocnych.
Opublikowano piątek o 07:032 dni BRAVELY DEFAULT 2Wczoraj zabiłem głównego bossa. Przejście, nie spiesząc się, zajęło mi jakieś 75h. Robiłem sporo questów pobocznych, musiałem też czasami grindowac levele jobow lub postaci. Grałem w jedynkę, więc zabierając się za dwójkę, wiedziałem, z czym "to się je". I tak naprawdę zero zaskoczenia, po za zmianami niektórych jobow i grafiki, to dalej ten sam bravely default. Nic odkrywczego, ale bardzo przyjemnie mi się grało. System walki z BP daje sporo możliwości taktycznych. Niestety balans jobow zwalony. Niektóre joby przegięte, inne bezużyteczne. Ale może tak miało być, ponieważ możemy miec dwa joby na raz i wtedy sie ladnie uzupelniaja. Ja gralem maksymalnie bezpiecznie tzn. miałem tanka, healera, dps i support/ dps. Taki skład szedł przez całą grę. Fabuła sztampowa, o ratowaniu świata i poświęceniu. Jako fan fajnali czułem się jak w domu. Gra ma kilka zakończeń, więc można wracać, eksperymentować z jobami. Są ciężkie bossy opcjonalne. Fajne jest to, że przeciwników widać na mapie i można atakować z zaskoczenia, co skutkuje ekstra punkt BP na starcie. Polecam taką taktykę. Jeżeli chodzi o samą grę, to oczywiście polecam, bo przyjemny szpil, ale sztosa roku się nie spodziewajcie.
Opublikowano piątek o 07:492 dni Trochę jako przerwę między dwiema większymi gierkami, które ogrywam, a trochę jako przystawkę przed NG4 (i przyzwyczajanie się do nowego pada) skończyłem sobie Assault Spy, czyli indyczego slashera z 2018 roku, co zasługuje na sporą pochwałę (rok produkcji, nie ja) - kiedy wszyscy robili turlanie ze staminą, ktoś uznał (bo podobno za gierkę odpowiada głównie jedna osoba), że bardzo mu brakuje DMC, więc zrobił swoje. Coś w ten deseń. I już ten fakt należy docenić.Fabularnie było dla mnie raczej irytująco. Otóż rzecz rozgrywa się w siedzibie korporacji produkującej rozmaite roboty, do której trafia dwójka szpiegów - Asaru i Amelia - a także ich przydupasi. W siedzibie dochodzi jednak do zamachu terrorystycznego, robociki zostają przejęte, a nasi tajniacy siłą rzeczy muszą wcielić się w bohaterów mimo woli. Całość przyjmuje ton anime komedii - sęk w tym, że w wolnym czasie trudno wyobrazić mi sobie, żebym oglądał anime komedię o szpiegach, więc raczej odczuwałem uczucie cringe'u, a później po prostu już przewijałem cutscenki.Ponarzekam jeszcze trochę, aby mieć tę upierdliwą część za sobą. Widać, że to gra robiona głównie przez jednego człowieka - chwilami jest nieco janku, modele większości postaci i otoczenia wyglądają jak prototypy-placeholdery. Różnorodność wrogów nie zachwyca. Audio równie dobrze mogłoby nie być. Na start mamy tylko easy i dosyć łatwy normal.I wiecie co? I tak bardzo fajnie spędziłem czas. Bo to po prostu kompetentnie zaprojektowany slasher z masą serducha. Choć niestety kampanie obu postaci różnią się głównie cutscenkami, to obie mają różne sprzęty i przez to style walki. Asaru to największy hołd dla DMC - kombosy wyprowadzane walizką poprzez zachowanie odpowiedniego odstępu między naciśnięciami przycisków (lub wduszenie w odpowiednim momencie), bojowy parasol działający niemalże jak Yamato i tak dalej. Amelia za to naparza przeciwników piąchami, kopniakami, pistoletem (można air jugglować lamusów w powietrzu, a jakże) i włócznią. Do tego odpowiednik devil triggera, bo czemu by nie. A dodać do tego należy, że obie postacie mają bardzo dużo ruchów do odblokowania, więc z przyjemnością wbija się rangi w walkach.Wokół przeciwników śmigamy dashami (jest perfect dodge), a dobierając ataki i ruchy kombinujemy jak tu złapać w pole rażenia jak największą ilość lub jak zaatakować od tyłu lub boku, żeby nie musieć zbijać im tarczy lub w przypadku Asaru zapakować morderczego supleksa po naładowaniu paska speciala. Do tego walki z bossami to kawał fajnych wymian ciosów i zdecydowanie najbardziej dopracowany element gry. Po prostu fajnie śmiga się od killroomu do killroomu, bo niczego więcej ta gra nie oferuje - może to i dobrze, uwzględniając, że całość jest skondensowana i jedną postacią można grę przejść w czasie poniżej 4h.Nie będę Wam opowiadał, że to jakiś zapomniany mesjasz i rzucajcie wszystko, aby nadrobić Assault Spy. Ale dla mnie to kawał grywalnego kodu z jednego z ulubionych gatunków, które braki budżetowe i okolice nadrabia czystą frajdą z przemocy. Czego chcieć więcej?
Opublikowano piątek o 18:062 dni Wow co za perelka Swietny system sporo mozliwosci buildow totalnie rozne postacie robiace rozne rzeczy bardzo dobrze masa fajnych sekretow. Najwieksza wada tej gry ze nie jest z 37 razy dluzsza i nie ma jeszcze z 2 dodatkowych postaci.
Opublikowano wczoraj o 09:13 1 dzień 14 hours ago, Mejm said:Takie dobre to nowe lords of the fallen?Solidna gierka nie zaden 8 cud swiata ale jak byla w promce za jakies 80 czy tam 100zl to taka gre 7+ na 10 uwazalem za dobry zakup i bawilem sie dobrze przez jakies 50h. Inwestowac kolejnych 50h do Platyny mi sie nie chce ale na pewno nie zalowalem zakupu.O dziwo gra jest troche za duza i koncowka troche zamiaat hypowac to przymula.
Opublikowano wczoraj o 11:52 1 dzień W dniu 16.10.2025 o 09:28, oFi napisał(a):Crash bandicoot I (kolekcja nsane trilogy).A odpaliłem sobie z poczucia nostalgii oraz, że w plusiku leżało już jakiś czas. Największy sentyment mam właśnie do tej części, bo było to dla mnie coś nowego. Magiczny świat PSX na pełnej odkryłem tak naprawdę jak tatko odpalił mi tego szpila.To co się zapamiętało z oryginału te ponad 20 lat temu to bezapelacyjna JAZDA NA DZIKU oraz ZWODZONY MOST. Jak jazdę na dziku ogarnąłem dość sprawnie w nowej wersji tak ten most wydawał mi się łatwiejszy w oryginale. Biegające dziki na moście to pikuś przy dodaniu żółwi jako trampolin przy ostatnich sekcjach rozklekotanych mostów. Wybicie się z nich w odpowiednim momencie nie zawsze kończyło się sukcesem Twórcy biorąc materiał źródłowy skopiowali też poziom trudności jedynki i wszystkie jej bolączki. Ale co konkretnie?Crash wszystko fajnie robi - skacze, robi bączki i rozbija głową skrzynki z jabłkami. To w sumie tyle. Jednak, gra na PS5 działa w zablokowanym klatkarzu 30 ramek, co daje już pewną trudność w kalkulowaniu skoku, a żeby tego było mało nasz słodki lisek (tak tak, jamraj - nie czepiajcie sie) ześlizguje się z krawędzi jak odpowiednio głęboko na nie nie nadepniemy. Efekt jest taki, że giniemy często i niesprawiedliwe. Nie raz sekcje z laserami czy ogniami łatwo jest skusić, bo kalibracja skoku w biegu to ciężka orka. Przestrzegam jakby ktoś miał w to grać na pełnej chillerce - no nie bardzo.Jednak pierwszy Crash na tyle zyskuje gameplayem, muzyką i klimatem, że mnie osobiście takie rzeczy nie denerwowały. Po prostu pewnych sekcji platformowych trzeba sie nauczyć ginąc. No nie ma mocnych.Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.
Opublikowano wczoraj o 12:07 1 dzień 13 minut temu, MEVEK napisał(a):Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.Maksować tego nie zamierzam, bo to masochizm Tłumaczyli się tym, że coś skopane było w kodzie i jakby ucieli tą mechanike ześlizgiwania się to by było za łatwo.
Opublikowano wczoraj o 15:10 1 dzień Baldurs Gate Dark Alliance (GBA) - całkiem szybko poszło, no nie wiem może z 8h? Gierka średnia taka maks 6/10 po początkowym zachwycie. Rozwój postaci jest ograniczony, przeciwnicy to pare rodzai plus recykling w innych kolorach, fajna strona audio i graficznie też przyjemnie wygląda. Samo bicie przeciwników też jest przyjemne i to trzyma przy grze. Do minusów można wrzucić też brak quest loga, mapki. Backtracking występuje i można sie czasem pogubić, jednak bez przesady. Ogólnie tylko dla świrów gier diablo podobnych.
Opublikowano wczoraj o 17:49 1 dzień 5 godzin temu, MEVEK napisał(a):Dokładnie zdaje sobie sprawę co czujesz bo wymasowanie tych przegiętych mostów zajęło mi sporo czasu. Pamiętam ze wiele razy ześlizgiwałem sie z liny(poręczy) mostu gdzie miałem to dość dobrze opanowane. Twórcy sie z tego tłumaczyli w sieci ale nie śledziłem tego.Mosty to i tak był pikuś przy tym ostatnim, bonusowym levelu. Nieźle się nakurwowałem robiąc to bez zgonu
Opublikowano wczoraj o 17:59 1 dzień Ja po przejściu Crasha 1 miałem myśli by to splatynować. A później stwierdziłem, że w tym roku nawet ja mam swoje limity
Opublikowano wczoraj o 18:58 1 dzień Godzinę temu, Josh napisał(a):Mosty to i tak był pikuś przy tym ostatnim, bonusowym levelu. Nieźle się nakurwowałem robiąc to bez zgonu Ten?
Opublikowano 23 godziny temu23 godz. Lego Voyagers Ukończone w lokalnym co-opie. Na wyróżnienie zasługuje klimat tej produkcji, nieco tajemniczy i pobudzający wyobraźnię.Zasady rozgrywki są bardzo proste, mamy możliwość skoku i przyczepienia się do wszystkiego co ma wystające elementy służące do łączenia klocków. Wszystko jest bardzo intuicyjne i satysfakcjonujące. Fizyka potrafi zwariować, czasem zdarzyło się nam gdzieś zakleszczyć i potrzebny był reset. Grafika ma swój urok, wszystko jest pięknie oteksturowane i wygląda jak prawdziwe klocki. Przeszkadzało nieco mleko na ekranie, możliwe, że coś z ustawieniami hdr.Największą wadą jest czas gry, jak ktoś przysiądzie to w 2-3 krótkich sesjach przejdzie cały tytuł w którym po ukończeniu, nie ma już co robić.Podsumowując, dla fanów kanapowego multi i klocków LEGO jest to świetna ale krótka zabawa. Wolę takie coś niż rozwleczone gry o LEGO na licencjach filmowych.Metal Gear Solid W związku z zapowiedzią specjalnego numeru PSXE o serii MGS postanowiłem odświeżyć pierwszą część w którą grałem dobre 20 lat temu.Gra dzisiaj broni się bardzo dobrze. Jest dokładnie taka jak ją zapamiętałem. Filmowa, groteskowa, przerysowana ,a jednocześnie ma w sobię magię której próżno szukać w grach z tego okresu. Zaskakująco dużo elementów dobrze pamiętałem (walka z Psycho Mantisem, podróżowanie w pudełku, unikanie wilków, walka z Wolf i wiele wiele innych smaczków, mechanik i Kojimizmów).Dzięki dobrodziejstwom quick save/load czas spędzony z tym tytułem był piękną nostalgiczną podróżą do beztroskiego dzieciństwa. Nawet bieganie z PAL Key nie było męczące. Fabułę zapamiętałem jako nieco filozoficzny bełkot i przez lata się to nie zmieniło, syn śledził ze mną końcówkę od wejścia do podziemnej bazy i zabawnie reagował na dzwoniący Codec w najważniejszych momentach. Opinia bez oceny, podszedłem do tego patrząc przez okulary nostalgii. Gra bez wątpienia była kamieniem milowym rozrywki elektronicznej i to jak najbardziej zasłużenie.
Opublikowano 23 godziny temu23 godz. Na to lego czaje się z synem. To jest idealna gra do zagrania z kims mlodszym na kanapie.Mnie te gry lego ogólnie męczą na bazie znanych marek.
Opublikowano 22 godziny temu22 godz. Cocoon - łopanie, jak mnie to mogło ominąć. Przecież ta gierka to jest małe cudo, dopieszczone w mechanice, udźwiękowieniu, grafice i niepowtarzalnym klimacie. Jak gra w której nie wypowiada się ani słowo może tak magnetyczne przyciągnąć do ekranu? Bardzo fajnie stopniowane zagadki, coraz bardziej zakręcone i wymagające myślenia ileś ruchów w przód. W tle niby jakaś historia, ale to gameplay wciąga sam z siebie i jestem pod wrażeniem jak bez tutoriali i tłumaczenia twórca jest w stanie przekazać tak wiele samą mechaniką i odpowiednim designem poziomów. Odpowiednio krótka, ale intensywna i dająca dużo satysfakcji z ukończenia. 9.5/10
Opublikowano 15 godzin temu15 godz. Mi w Crash 1 największe problemy sprawił jeden z poziomów na zamku (zewnątrz) kiedy padał deszcz. Chyba jeden z ostatnich poziomów. Kilkadziesiąt żyć tam straciłem.
Opublikowano 11 godzin temu11 godz. Metal Gear Solid (GBC)Alternatywna historia opowiadająca co by było gdyby MGS2 się nie wydarzył.Nie za wiele xD. Fabularnie nic ciekawego, taki MGS1 z wisha, nieciekawi nowi bohaterowi i morze ekspozycji typowej dla MGSów, z tym że w „dużych”odsłonach jest ona interesująca.Sam gameplay jest bardzo ok. Gameboy Color wyżyłowany do granic możliwości, grając w to nie czuć jakoś strasznie kastracji gameplayu względem np. MGS1. Przeciwnicy są tak samo głupi, mamy te same gadżety co w jedynce. Grafika jest bardzo ładna, zwłaszcza animacje robią wrażenie. Jest nawet CODEC.Biegamy sobie bo sporych lokacjach (idzie się zgubić), szukamy kluczy do drzwi, po drodze trochę się powkurzamy, backtrackingu jest sporo i bywa on męczący bo pokoje po których chodzimy są do siebie często bardzo podobne, a mapy jako takiej nie mamy - tylko radar.Największy minusy to zarządzanie ekwipunkiem - sporo trzeba się naklilać w menusach, oraz momentami strasznie zagmatwane/nieczytelne zagadki - musiałem posłużyć się YouTubem, sam bym nie dał rady. Zagadka z pudełkami to jakaś prowokacja, kto grał to wie.Jest np. poziom gdzie masz wysadzić ściany za pomocą c4, tylko raz że te ściany nie są jakkolwiek markowane jako nadające się do wysadzenia, a dwa że to też nie jest jak w zeldzie ze mamy nieskończoną ilość bomb, więc jak źle będziemy zgadywać to się wyprztykamy z ekwipunku. Save state był grany.Pomimo powyższego to nadal bardzo ciekawy tytuł który jest wart ogrania. Jak ktoś lubi MGSy to polecam.7/10 Edytowane 11 godzin temu11 godz. przez tlas
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.