Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, było więcej kustomizacji, więcej możliwości i dróg ulepszenia. 

 

Gałki oczne Ci wypłynęły przy zbyt hardkorowym podnoszeniu czy co? Widać gołym okiem jak z każdą częścią coraz bardziej skupiali się na strzelaniu. Dodam jeszcze, że w trójce jest zaskakująco niska ilość side questów.

Odnośnik do komentarza

W ogóle dopiero teraz zobaczyłem, że wersja Arcade wygląda o wiele lepiej niż wersja ze SNESa którą ogrywałem i ma troche inny wygląd etapów. Może tez się tak nie tnie jak SNESówka bo momentami to tragedia - 10 klatek i baw się.

Snesowy FF jest biedny. Ocenzurowany, okrojony (mniej plansz, brak Codyego/Guya - zależy od wersji), mniej przeciwników na ekranie, ect.

 

Ja osobiście stawiam Streets of Rage wyżej, za muzykę i brudny techno klimat, a sequele też były lepsze od tych ffowych ;)

Odnośnik do komentarza

"Ukończyłem" Undertale.

 

Boję się cokolwiek pisać, żeby zaraz niektórym pośladki się nie spięły...

 

Powiem tak - Undertale to bezdyskusyjnie małe arcydzieło, przemyślane, urocze, oryginalne, pozornie liniowe, ale ze stertą ukrytych wątków, zapamiętujące decyzje gracza i nie dające się oszukać przez jakąkolwiek manipulację save'a. Miejscami sympatyczne, miejscami dołujące, miejscami psychodeliczne. Grafika banalna, ale muzyka świetna - szczególnie w dalszej części. Nigdy z niczym podobnym nie miałem do czynienia i zarazem jest to kolejny przykład na to, że pewne pomysły można zrealizować tylko w medium gier.

 

Gra mi się nie podobała...

 

Ta... Zmuszałem się by grać. Ja naprawdę rozumiem skąd te wszechobecne zachwyty i dlaczego tak wielu osobom tytuł się podoba. Mnie też się podobał na swój sposób, ale nie jako gra. Bo od strony gameplay'owej się nudziłem, męczyłem, zmuszałem do brnięcia dalej, dawkowałem całość małymi porcjami grając "od save'a do save'a", często w partyjkach raptem po 10 minut. Niektóre sekcje się dłużą, inne są monotonne, jeszcze inne frustrujące, lub polegające na szczęściu, bądź metodzie prób i błędów. Chciałem poznać ciąg dalszy historii, ale musiałem męczyć się z walkami losowymi i nierzadko nieuczciwymi atakami wrogów.

 

Niemniej jednak opinia jest czysto subiektywna. Mam ostatnio problemy z czerpaniem jakiejkolwiek frajdy z gier i niestety tak się składa, że Undertale pod tym względem mnie nie bawił. Gdyby nie fakt, że tak dużo jest tutaj zależne od indywidualnych decyzji i poczynań, to wolałbym już sobie obejrzeć jakiś playthrough. Ukończyłem grę z "Neutral Ending" i teraz wypadałoby zdobyć jeszcze "True Ending". Z jednej strony chciałbym, a z drugiej nie mam ochoty dalej się męczyć... Nieciekawa sprawa.

 

No ale to tylko ja. Myślę, że jestem w mniejszości. A tak czy inaczej, Undertale to serio pozycja warta uwagi. Dodam, że niepozorna - łatwo się zniechęcić pierwszą godziną, a nawet screenshotami. Niesłusznie. Ba, nawet muzyka dopiero z czasem staje się lepsza, niż na starcie.

 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Arabian Fight - cóż za dno. Gra raptem z '92 a wszystko było gorsze nawet od brawlerów starszych o parę lat - combat system, grafika, mechanika gry, kolizje :rzyg:

Alien Storm  - bardzo przyjemna gierka - połączenie fps'a z beat em upem z bardzo przyjemnym systemem

B.Rap Boys - downhill, jazda na desce czy wrotkach połączona z bitką. Trochę zwalona mechanika i strasznie długa wymiana ciosów nawet z pojedynczym przeciwnikiem mocno nuży w połowie gry

Battle Circuit - O, i tu jest bardzo dobrze - bardzo rozwinięty system walki  z licznymi upgradeami, sporo postaci rodzajów przeciwników/bossów,  długa rozgrywka. Jest bardzo dobrze :rep_up:

Captain America and the Avengers - średni scroller, średnia rozgrywka, muzyka i system walki. Zapomnieć.

The Combatribes - dno - 4 stage to praktycznie 4 długie killroomy, nuda.

Denjin Makai - Kolejny bardzo dobry tytuł - sporo ciosów, postaci, fajny system walk i starcia z bossami/normalnymi przeciwnikami. Niestety grałem w japońca i nie dane mi było liznąć fabuły.

Dungeons & Dragons - Shadow Over Mystara - mocno rozbudowana bitka z możliwością wyboru ścieżek, szeroka gamą ataków, zaklec czy oferującą elementy RPG

Battletoads Arcade - Nie podeszła mi wersja arcade, te z NESa wspominam o wiele lepiej choć niby mechanicznie są do siebie bardzo podobne.
Metamorphic Force - :banderas: Ta muzyka :fsg: ten klimat i spritey :obama: rewelacyjnie się grało tylko czemu im lepsza gra tym krótsza? :(

Dj Boy - 1/10, chyba nie grałem w nic gorszego

Gaia Crusaders - i kolejna perełka - sporo ciosów i postaci, bardzo fajny system, super ost. Tylko niestety gra jest niesamowitym slopokiem i jest strasznie wolna.

Dragon Ball Advance Adventure - Świetny Bn'U w klimatach dragon balla. Podobało mi się

Dynasty Wars - Brawler... na koniu? Oj tak, nietuzinkowy tytuł od Capcomu, nie to co teraz...

Warrior Blade Rastan Saga Episode III - Weapon brawler, coś ala Golden Axe tylko lepiej. :rep_up:

Shadow Force - sporo ciosów i postaci, ale ogólnie to kupa, nie polecam.

Edytowane przez XM.
Odnośnik do komentarza

Tak, było więcej kustomizacji, więcej możliwości i dróg ulepszenia. 

 

Gałki oczne Ci wypłynęły przy zbyt hardkorowym podnoszeniu czy co? Widać gołym okiem jak z każdą częścią coraz bardziej skupiali się na strzelaniu. Dodam jeszcze, że w trójce jest zaskakująco niska ilość side questów.

 

Smieszne pozory. Zalozenie zbrojki i dwoch modow to nie jest wiecej customizacji. Jedynka w porownaniu do sequeli jest biedna, drewniana i zle zbalansowana. No to ze mozna sobie wyebac w kazdego skilla duzo punkcikow i wbic duzo leweli to nie jest rozbudowanie. Dopiero w dwojce przemysleli ten system. Mocy na kazda postac przypada mniej, ale sa lepiej zroznicowane, maja dodatkowe wlasciwosci co poglebia taktyke w walce. Maja cooldown, wiec nie mozna spamowac nimi bez przerwy. Klasa naszej postaci jest bardziej zindywidualizowana. Strzelania jest w jedynce tyle samo co w jedynce, ale nie jest juz tak zyebane. System oslon dziala w koncu jak nalezy. Plansze nie sa juz takie kwadratowe, jednopoziomowe i puste. Oczywiscie nie wolno grac na normal, bo przeciwnicy nie maja oslon, gra jest latwa i moze wydawac sie plytka.

Questy w koncu wygladaja jak questy. W jedynce to niestety nudne wypelniacze, polegajace w sumie na jezdzeniu samochodzikiem, zabiciu ludkow i przeczytaniu NOTATKI. Do tego festiwal kopiuj wklej, z kwadratowymi bazami rozsianymi po pustyni.

Dwojka ma wiecej opcji dialogowych, glebsze interakcje z druzyna, paragon/renegade interrupty. Ma te wszystkie konsekwencje, ktorych jedynka nie miala, bo byla pierwsza wiec miec nie mogla. No i jest w chuyyyyyy ladniejsza. I ma zayebiste postacie. No i jest naj 

 

2>3>1

 

przy czym kazda czesc sama nie jest tak dobra jak calosc. Sila mass efectow polega na trylogii 

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Trzeba było w to grać na początku lat dziewięćdziesiątych! Dla mnie Kapitan Ameryka był GOTY. Z kumplami wracalismy z podstawówki i chodzilismy do salonu żeby w to pograć. Potem to wszystko sobie rysowałem na lekcjach.

Same here. Ta grafa i muza w tamtym czasie to było coś. To wyglądało jak z komiksu.
Odnośnik do komentarza

No chodź no tu, knypku.

 

Mass Effect 3 to mega słaba gra, z tragicznymi dialogami i focus testem głęboko w swojej pupie.

 

I fan CoDa nie przekona mnie inaczej.

 

Tylko dwójeczka broni się samodzielnie jako oddzielne dzieło. Ba! Dla mnie to chyba TOP 5 poprzedniej generacji. Część 1 brzydko się zestarzała, zaś część 3 tonie w zalewie gromkopierdnych dialogów. Dwójka potrafiła być drapieżna i zaskakująca. Trójka niestety już taka nie jest. :(

 

No, ale ma Javika, fajne DLC "Citadel" i...

 

 

więc mimo wszystko, trochę szanuję.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Red Faction (PC)

 

Postrzelalem. Uff. Gra ma juz pare ladnych lat na karku a bawilem sie przednio. Zaskoczylo mnie to ile potrzebowalem godzin na ukonczenie watku fabularnego. 6h! Malo ale intenstywnie i przyjemnie. Feeling strzelania po tylu latach sprawdza sie przyjemnie a niemilcow mozna likwidowac tona sprzetu. Co wazniejsze cala ta rupieciarnie mialem przy sobie prawie przez cala gre. Chcialem komus zrobic kuku ze snajperki - prosze bardzo. Granat? Czemu nie? Pistolet z tlumikiem? Tez sie znalazl. Jak i wiele innych. Fabularnie prosto ale przyjemnie. Pamietam, ze okolo premiery o grze mowilo sie glownie ze wzgledu na destrukcje otoczenia. Grze wychodzi to lepiej niz wiekszosci dzisiejszych FPSow ale nie da sie tego odczuc z perspektywy 2016 ze wzgledu na kanciasta i powtarzalna geometrie otoczenia. Nie narzekam. Gra swoje lata ma wiec sie troche zestarzala. Z przyjemnoscia za pare minut odpale Red Faction 2. 

Odnośnik do komentarza

The Legend of Zelda: The Wind Waker HD

Nigdy nie miałem okazji pograć w oryginał dłużej niż godzinę, więc bardzo fajnie że wyszła wersja HD i udało mi się zdążyć ją przejść przed premierą remake Twilight Princess. 

Co do samej gry, to po przejściu mam niestety mieszane uczucia. Gra wygląda obłędnie (przepiękny styl) i w dodatku chodzi w 1080p. Niestety pomijając stylistykę jest to jedna ze słabszych Zeld w jakie grałem. Pierwsza połowa gry jest naprawdę super i ciężko się przyczepić do czegokolwiek (może do kamery i sterowania, które jednak trochę się postarzały i potrafią w(pipi)ić), ale niestety w drugiej połowie okazuje się że dungeonów jest zaledwie kilka i żeby sztucznie przedłużyć grę dodano cholernie nudny fetch quest, który co prawda został trochę poprawiony w wersji Wii U, ale Nintendo poszło po małej linii oporu i zmiany są zbyt małe. Same dungeony również nie są jakoś szczególne oryginalne, no i trochę zbyt łatwe. Fajna gra, ale spodziewałem się więcej.

8/10

Edytowane przez _Shaman_
Odnośnik do komentarza

Yakuza: Kenzan!

 

No i stalo sie, wczoraj ukonczylem swoja pierwsza gre calkowicie w jezyku japonskim :cool:

 

Gre kupilem chyba 3-4 lata temu od Pinga i non stop lezala w szafie jako czesc kolekcji jednej z moich ulubionych serii. Nigdy jej nawet do napedu nie wlozylem bo ciagle balem sie ze calosc mnie przytloczy i bedzie wiecej frustracji niz zabawy, no i lezala tak sobie, kurzyla sie az w koncu, w zeszlym tygodniu, postanowilem sprobowac poniewaz po sytej i obszernej Yakuzie 5 mimo wszystko mialem jeszcze smaka na wiecej.

 

No i okazalo sie ze gameplay to uniwersalny jezyk i nawet krzaki nie sa straszne. Wystarczylo postawic przed siebie tableta z opisem misji pobocznych (nawet dialogi)/roznych treningow etc. a potem tylko przesuwac palcem w dol. :) Skonczylem prawie kazdy quest poboczny, postac wyuczona wszystkich skilli i za pasem najlepsze katany, a na poczatku podchodzilem z zalozeniem ze przelece gre na jana dla samej fabuly bo pewnie i tak nie bedzie funu, a no blad. Sama fabula to nic trudnego do ogarniecia, dodatkowo jeszcze na YT sa nawet scenki z napisami, wiec caly scenariusz wchlonalem jak gabka i wszystko zrozumialem.

 

Sama gra oczywiscie okazala sie za(pipi)ista, jesli ktos jest fanem okresu Sengoku/Edo to Yakuza Keznan obok serii Way of the Samurai jest dla takiej osoby mokrym snem, sporo rzeczy fajnie odwzorowanych, architektura, zwyczaje, pojedynki na miecze, no klimat feudalnej Japonii doslownie wylewa sie z ekranu. O samej mechanice nie bede nic pisal, bo to w sumie stara dobra Yakuza, bitka, tym razem na miecze [jeden lub dwa], swietne heat actions, mini-gierki, hazard no i epickie over the top story pelne twistow. Jak na gre z 2008 roku jestem zaskoczony tym jak zgrabnie przetrwala probe czasu.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Earthbound - w USA w zasadzie gra o statusie legendarnym, u nas w gruncie rzeczy nawet w środowisku nintendozbokowym raczej rzadko ktoś o niej wspomina. Nie jest to mój gatunek, ale lubię przechodzić (lub przynajmniej próbować) rzeczy uznawane za klasyki, ot dla poznania tematu i możliwości przeprowadzenia ewentualnej dyskusji. Grze nie można odmówić charakteru: jednej z najistotniejszych w.g. mnie cech jakie powinna posiadać dobra produkcja. Nie jest specjalnie trudna: bałem się bardzo grindu, który mnie od tego gatunku całkowicie odrzuca, ale jeżeli poświęci się dosłownie kilka minut na samym początku gry, to później już do samego końca jest gładko. Dopiero ostatni 'dungeon' i finalny boss dały mi w kość: był to jedyny moment, w którym podparłem się savestate'ami. Chociaż ogólnie grało mi się przyjemnie, to w żadnym razie nie będzie to gra, którą będę wymieniać jako ulubioną. Myślę, że wynika to ze złożenia faktu nie mojego typu i tego, że nie jestem już gówniakiem. Jestem przekonany, że gdybym grał za dzieciaka, na SNESie podpiętym pod CRT to teraz miałbym mega wspomnienia. Ostatnią walkę przeżywałbym pewnie bardziej niż Elite 4 w pierwszych Pokemonach :obama: Koniec końców, może to i lepiej: teraz przynajmniej nie boli mnie brak wydania trzeciej części poza JP :rayos:

 

 

sOBFKWr.jpg

 

Edytowane przez chmurqab
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Yakuza: Kenzan!

 

No i stalo sie, wczoraj ukonczylem swoja pierwsza gre calkowicie w jezyku japonskim :cool:

 

Gre kupilem chyba 3-4 lata temu od Pinga i non stop lezala w szafie jako czesc kolekcji jednej z moich ulubionych serii. Nigdy jej nawet do napedu nie wlozylem bo ciagle balem sie ze calosc mnie przytloczy i bedzie wiecej frustracji niz zabawy, no i lezala tak sobie, kurzyla sie az w koncu, w zeszlym tygodniu, postanowilem sprobowac poniewaz po sytej i obszernej Yakuzie 5 mimo wszystko mialem jeszcze smaka na wiecej.

 

No i okazalo sie ze gameplay to uniwersalny jezyk i nawet krzaki nie sa straszne. Wystarczylo postawic przed siebie tableta z opisem misji pobocznych (nawet dialogi)/roznych treningow etc. a potem tylko przesuwac palcem w dol. :) Skonczylem prawie kazdy quest poboczny, postac wyuczona wszystkich skilli i za pasem najlepsze katany, a na poczatku podchodzilem z zalozeniem ze przelece gre na jana dla samej fabuly bo pewnie i tak nie bedzie funu, a no blad. Sama fabula to nic trudnego do ogarniecia, dodatkowo jeszcze na YT sa nawet scenki z napisami, wiec caly scenariusz wchlonalem jak gabka i wszystko zrozumialem.

 

Sama gra oczywiscie okazala sie za(pipi)ista, jesli ktos jest fanem okresu Sengoku/Edo to Yakuza Keznan obok serii Way of the Samurai jest dla takiej osoby mokrym snem, sporo rzeczy fajnie odwzorowanych, architektura, zwyczaje, pojedynki na miecze, no klimat feudalnej Japonii doslownie wylewa sie z ekranu. O samej mechanice nie bede nic pisal, bo to w sumie stara dobra Yakuza, bitka, tym razem na miecze [jeden lub dwa], swietne heat actions, mini-gierki, hazard no i epickie over the top story pelne twistow. Jak na gre z 2008 roku jestem zaskoczony tym jak zgrabnie przetrwala probe czasu.

 

Respekt . Mi sie udało przejść po japońsku Tenchu 1 na psx ale i tak respecto

 

 

Naruto Ultimate Ninja Storm 4

Mam mieszane uczucia co do niego. Sama gra technicznie jako bijatyka jest  najlepszą  częścią w serii. Jest szybka  i przyjemna . O dziwo całkiem nieźle sprawdza się system natychmiastowej zamiany postaci gracza  na  inną   postać z drużyny. Dzięki temu można w końcu zagrać Mecz Online przeciwko koksarskim postaciom  i mieć nadzieje  na  wygraną.

 

Nierówno wychodzi za to tryb fabularny. Czasem autorzy  idealnie przekładają wydarzenia z mangi  na  ekran telewizora, aby nagle zbić z tropu oferując nieruchome obrazki z  nagranymi dialogami. Szkoda bo nie które akcje ( walka Maito Guya) wymiatają . Ogólnie miło było  zobaczyć te ostatnie wydarzenia w ruchu(mimo debilnej cenzury na końcu).

 

Na osobny  akapit zasługuje tłumaczenie. Jeżeli osoba z polski potrafi wyłapać błędy w Angielskim tłumaczeniu  Japońskiego to wiedz ,że jest źle.Takiej nieporadności  w tłumaczeniu gry nie widziałem od dawna. Ale to i tak przygrywka przed tym co serwuje nam Polskie tłumaczenie. Żałuje ,że nie mamy polskiego Duba , to jest tak bardzo złe, nie to jest epicko złe. Dialogi które mają inny sens, które zmieniają cały dialog ,lub  które po prostu nie mają sensu! Tłumacz postanowił sobie zostawić nawet niektóre japońskie nazwy , bo tak. Aż zaczynam się bać o One Pieca Rising Blooda PL.  Sam Jap Dubbing jest ok

 

Ogólnie gra jest w porządku, Przyjemna rzecz dla fanów  7/10                                                                                                                                                          

Odnośnik do komentarza

Heavy Rain PS4 - Gra, której najbardziej zazdrościłem PS3 za czasów X360. Wyjątkowo ucieszyłem się z premiery na PS4, bo nie zamierzałem kupować starszej konsoli tylko dla jednego tytułu. Teraz w końcu udało mi się zagrać i muszę powiedzieć, że nie zawiodłem się w najmniejszym stopniu i bawiłem świetnie przez cały czas. Wciągająca fabuła, rozwiązanie zagadki, którego się nie spodziewałem (jakoś udało mi się uniknąć spoilerów przez te 6 lat), emocje jak w dobrym filmie lub fajnie napisanej powieści, intrygujący gameplay oraz realny wpływ na bieg wydarzeń. Do tego mocno poprawiona w stosunku do oryginału grafika (wyłączając drętwe filmiki), która nawet dziś pozytywnie zaskakuje detalami i wykonaniem postaci. Eurogamer przy wspominał o poważnych glitach i bugach; rozważałem w związku z tym żeby zaczekać na patch, ale ostatecznie nie zauważyłem żadnych znaczących błędów przez całą grę.

 

Planuję jeszcze wbić platynę z poradnikiem i przy okazji zobaczyć resztę zakończeń (moje było chyba "najlepsze" możliwe). Tak więc chwilowo remaster Heavy Rain moją ulubioną grą na PS4 obok remastera TLOU, jakkolwiek by to nie brzmiało.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...