Skocz do zawartości

Alien Cinematic Universe


MaiorZero

Rekomendowane odpowiedzi

Nie cierpię takich filmów jak Przymierze. Z jednej strony, ma dobre wykonanie, ma swoje momenty ale wszystko psuje to w jaki sposób poleciał Scott ze swoimi durnymi próbami naukowych wyjaśnień.

 

 

Niby to patogen jest odpowiedzialny za powstanie Obcego a okazuje się, że to wybujałe ego jakieś androida nakazuje mu stworzenie istoty idealnej. Szkoda tylko, że nikt nie wyjaśnił dlaczego jest tak agresywna. Tak samo jak motyw z podnoszeniem rąk małego Aliena i Davida jednocześnie. To się kłóci z tym co dalej dzieje się w filmie gdzie Alien patroszy resztę jak leci a w tamtej scenie sprawia wrażenie posłuszeństwa i jakby widzial swojego stwórcę.

 

Motyw z historią Elizabeth Shaw i tym, że posłużyła za obiekt badań został praktycznie pominięty bo tej scenki jak Walter na nią patrzy nie liczę nawet. Kompletnie niezrozumiale dla kogoś kto nie widział Prometeusza.

 

Nie wiem na cholerę Scott poświęcił kilka minut na motyw wyginięcia cywilizacji bo tak naprawdę ma się to nijak do genezy powstania samego Aliena. I dlaczego nie pokazali jak David stworzył jaja i czym się konkretnie posłużył bo ciało Elizabeth to raczej za mało. Nie pojmuje tego zwłaszcza, że na planecie nie było żadnej fauny. Tego również nie wyjaśniono w sposób naukowy. Niby David mówi, że patogen infekuje każde mięso ale nigdzie nie jest powiedziane, że na tej planecie fauna byla.

 

I czy to jest LV-426? Bo to na niej znaleźli jaja Obcych. Na końcu David obrał kurs na Origea. Pytam bo zgadzają się częste burze no i pozostawiony statek.

 

Na szczęście sceny z Obcym były dobre. Wykonanie, ujęcia spoko. Załoga nie zapadła w pamięć. Film ratuje Fassbender.

 

Wątek dwóch androidów i wymiana przekonań to jakiś NieR: Automata. Potem wiadomo, że to David i nawet ta próba zmyłki widza gdzie padają zdania wypowiedziane wcześniej przez obu w wykonaniu jednego androida jest za prosta.

 

Mam wrażenie, że końcówka filmu powinna być jego pierwsza połową. Scott za bardzo odsłania karty i potem nic już nie zaskakuje.

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

O nie, zostałem wywołany do tablicy, w temacie, który celowo omijałem :D

@Koval

Gdyby nie wstęp, to zgadzałbym się w przeważającej mierze z tym artykułem (minus kilka pomniejszych rzeczy). Jestem ostrzejszy jednak jeśli chodzi o te nieudane fragmenty - Scott wszystkie sceny akcji potraktował jako zło konieczne i ochłapy rzucone gawiedzi, co automatycznie narusza pewną przyjętą konwencję i zniechęca część widzów (co widzimy w tym temacie, jak i również w dysproporcjach ocen krytyków/widzów). Podobny efekt dają sceny-kalki odwołujące się do wcześniejszych filmów, chociaż tutaj celowość tego zabiegu wprowadza pewien (auto)ironiczny komentarz, co broni autora.

To skoro napisałem z czym się zgadzam lub nie, to pora na coś od siebie.

Ja Scotta bardzo lubię - dla kina popularnego zrobił prawie tak samo dużo, co Spielberg - tylko na innej płaszczyźnie. Wszechstronnie uzdolnionemu Brytyjczykowi (to nie było tak, że Giger wymyślił Monstrum i Scott go sobie wziął, łatwo - powołując się choćby na Moebiusa - można dociec jak wielki Ridley miał wpływ - sam będąc bardzo zdolnym plastykiem) zapowiadano karierę w kinie artystycznym, ale niepozorny projekt, jakim u zarania był Alien, zmienił mu całą karierę, więc skoro został w kinie popularnym, to kino popularne było na jego warunkach. Nie przywiązując wielkiej wagi do scenariuszy, interesuje go przede wszystkim koncept i intertekstualność obrazu - tej zasadzie jest zresztą wierny do dziś (nie bał się też nigdy wyrobniczej pracy i chałtur, ale nadal wizualnie pozostawał sobą).

Przymierze i Prometeusz nie jest w tym względzie inne. Scenariusze w obydwu filmach to głównie ramy (w obu lekko pęknięte), w których Ridley stara się wpleść swoją opowieść i niejako odczarować uniwersum Obcego, żegnając się z nim na własnych warunkach. Tak obśmiana tutaj scena "narodzin" monstrum jest w tym względzie bardzo wymowna, bo Scott - kreując Davida, kreował na nowo też uniwersum, więc gdy David robi to samo, to symbolika sama się narzuca.

Brnąc dalej w symbolikę, literackość (z tym stwierdzeniem w pełni się zgadzam) i intertekstualność obu filmów: autor tekstu przywołuje w tym artykule postać napisaną i wymyśloną przez Mary Shelley (rodzina Shelleyów jest kluczowa do odbioru obu filmów imo) - Frankensteina. Warto pamiętać, że jej książka w oryginale nosi tytuł Frankenstein or Modern Prometheus - Scott korzysta z niej garściami (wiecie, nawet mniej słynna scena "aborcji" jest alegorycznie związana z książką Mary) i to w obydwu filmach. Przymierze pierwotnie zatytułowane Alien: Paradise Lost (to też nie był przypadkowy tytuł, kolejne nawiązanie do Frankensteina) igra z konceptem dalej i kontynuuje wątki twórca/niszczyciel (literackie, twórcze i filozoficzne), tym razem przeciwstawiając jasnemu konceptowi, drugi - bardziej efemeryczny i o ironio oparty o dzieło męża Mary, wybitnego poety: Percego Shelleya - który zaburza zastały porządek.

Wykorzystując Ozymandiasza niejako przekreśla mit stworzenia - kolejne sceny, wizualnie inspirowane ilustracjami do sonetu (prezentacja Nekropolis), tylko to podkreślają (uwaga o braku żywych stworzeń też). Jednak to tylko pozory (fantastyczna scena pomyłki Byrona z Shelleyem) i upozorowane rozczarowanie jest tylko kolejnym narzędziem twórczym, a pozorny upadek, tylko sztuczką mającą uśpić oczekiwania. Postać Davida-monstrum i jego aspiracji: Davida-Frankensteina/Twórcy, aspiracji dodajmy spełnionych,  jest zresztą najmocniejszym punktem obydwu filmów.

Odchodząc od literackich inspiracji, Alien z 1979 roku to film technopesymistyczny i owy pesymizm przechodzi przez wszystkie elementy filmu, kipiąc i bucząc parą oraz stęchlizną Nostromo (znowu literackość wyłania się - echa Conrada).  Wracając do uniwersum, Scott prezentuje trochę inny punkt widzenia: technopesymizm został zastąpiony zwątpieniem w element ludzki - a technologia jest przedstawiana inaczej, bardziej jako aksjomat naszego rozwoju, który musi spełnić się w sposób niemalże biblijny: oto człowiek-bóg, który powołuje istotę na swoje podobieństwo, robi to zbyt pochopnie (heloł Mr. Frankenstein - od tych skojarzeń nie uwolnimy się). Tym, co odgradza obydwie poetyki Scotta, jest też naturalnie zawarty pewien element romantyzmu - co zawdzięczamy wymienionym inspiracjom.

Gdy za dekadę ktoś mnie spyta o jego późną twórczość, to w głowie zawsze będę miał następujące sceny: David imitujący Lawrence'a z Arabii i David jako centralny punkt chaosu (zarażenie) z Prometeusza oraz wszystkie interakcje David-Walter z Przymierza. Dlatego, z pełną świadomością, nigdy nie uznam obu filmów za nieudane

Tekst i analiza mogłoby być dłuższe, bo wbrew pozorom to fantastycznie skonstruowany film, miał tylko pecha, że budżet to 170 mln i musi się ostatecznie zwrócić, to pokusa nie do odpędzenia, więc i Scott jej ulega tworząc - znowu, o ironio - tego filmowego frankensteina z niepasujących do siebie części. Dlatego 6/10 ode mnie.



Farmer zwrócił słuszną uwagę, więc cały tekst leci w spoiler - choć spoilery są marginalne, szczególnie bez wcześniejszych seansów Prometeusza i Przymierza.

Edytowane przez Hendrix
  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Bardzo dogłębna i ciekawa analiza wizji Scotta i uniwersum. Jeszcze Covenanta nie widziałem ale wygląda na to, że nadziałem się na spoilery (niejako na własne życzenie) nt. roli Davida w tym chaosie więc na przyszłość gdybyś mógł dawaj w spoilery albo chociaż napomknij na wstępie, że poruszasz fabułę. Nie są to jednoznaczne stwierdzenia kto i co robi ale przyrównanie postaci filmowej do dwóch postaci literackich samo nasuwa kierunek fabuły filmu.

A wracając do tematu to scena z "aborcją" jak to nazwałeś może i jest związana z książką ale w moim odczuciu była po prostu źle skonstruowana i co za tym idzie źle zagrana. Po prawdzie ta scena wcale nie jest nowa w uniwersum. Nie muszę chyba przypominać Alien 3 prawda? Tamta scena miała lepszy wydźwięk ale to pewnie też za sprawą natłoku akcji w Prometeuszu, która przytłumiła tą scenę z Shaw i widz nie miał za dużo czasu by się nad nią rozwodzić. Ja wiem doskonale, że dzieło Finchera ma swoich przeciwników, a całość miała pierwotnie inaczej wyglądać ale jednak ta odsłona ma miejsce w moim serduszku obok Alien i Aliens. Kurde, nawet mam miejsce dla Johnera bo straszny z niego wesołek był.

Odnośnik do komentarza

Starałem się opisać wszystko tak, żeby nie spoilerować niczego, niemniej mogę cały tekst w spoiler dać, co nie mniejszym czynię. Sama analiza nie jest dogłębna (na to musiałbym mieć co najmniej 10-12 tysięcy znaków), raczej delikatnie zwracam uwagę na pewne podstawowe konteksty kulturowe, na których oparty jest film :)

@Okie

Dzięki za poprawkę.

Edytowane przez Hendrix
Odnośnik do komentarza

Mówią, że to guvniany  film, że gorszy od Prometeusza, niefajny znaczy… Ale mój znajomy był i mówi, że (pipi) prawda

 

ja nie wiem czy ty kur.wa jesteś debilem czy tylko udajesz, mieszkasz w lepiance i huclujesz koty/gołębie na pasztet że cię nie stać na bilet do kina? Czy forum tak ci wyżarło mózg że nie potrafisz podjąć własnych decyzji i czekasz jak pies z wywieszonym ozorem na opinie stąd?

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

 

Mówią, że to guvniany  film, że gorszy od Prometeusza, niefajny znaczy… Ale mój znajomy był i mówi, że (pipi) prawda

 

ja nie wiem czy ty kur.wa jesteś debilem czy tylko udajesz, mieszkasz w lepiance i huclujesz koty/gołębie na pasztet że cię nie stać na bilet do kina? Czy forum tak ci wyżarło mózg że nie potrafisz podjąć własnych decyzji i czekasz jak pies z wywieszonym ozorem na opinie stąd?

 

https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwjfyOPPhP_TAhVLshQKHSgMDXcQtwIIJzAA&url=https%3A%2F%2Fwww.youtube.com%2Fwatch%3Fv%3DDdbdBTgbQ_I&usg=AFQjCNHI5sr5gafsCI0P9t1DEn80Y4uQiA&sig2=996k1Wse8uNNU0djrgErpQ

 

ehhh

Odnośnik do komentarza

Przymierze nie gorsze od Prometeusza, ten sam poziom. Znowu wiele głupot, ale też kilka fajnych akcji, szkoda że większość pokazanych w trailerach. Obcego trochę za mało, środek filmu przynudzający

scena z fletem to już szczyt nudy, na co to komu?

Gdyby nie Fassbender który ciągnie cały film było by jeszcze gorzej. Więc patrząc na całość jest po prostu nieźle i tyle. 6/10

Edytowane przez Sep
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...