Ace Combat 3: Electrosphere (PSX) - wersja zachodnia/international
Miałem tego nie robić, ale w ramach ciekawostki postanowiłem sprawdzić te nieszczęsne oficjalne angielskie wydanie Ace Combat 3, wgrywając grę na RG35XX. Dla tych co nie wiedzą, ta odsłona AC na zachodzie została drastycznie okrojona, pozbawiona całej oryginalnej fabuły, jak i zmieniono strukturę wielu misji, zaś kampania jest w całości liniowa. Nie wiem, czy wszyscy tutaj pamiętają pirackie wersje gier "z bazaru" lata temu, kiedy to kacapy i pokrewne upychały wiele gier na jednym CD poprzez wycięcie wszystkiego, co zbędne, żeby zaoszczędzić miejsce. Gry nie miały cut-scenek, czasem muzyki, dialogów i w efekcie często sensownej fabuły. Zachodni AC3 przypomina mi właśnie takiego potworka - okrojoną i uproszczoną gierkę, żeby się zbytnio nie napracować i dodatkowo zmieścić całość na 1CD, zamiast 2CD. Przykre, że wielu nabywców, szczególnie w tamtych czasach, było tego kompletnie nieświadomych.
Co prawda sama gra mechanicznie to wciąż ten sam AC3 co japończyk. Misje są w większości te same, po prostu okrojone z dialogów i jakiegokolwiek sensu. Fabuła jest bardzo szczątkowa i ograniczona do krótkich tekstów pisanych. Bo nawet nie briefingów, które sprowadzają się zwykle do jednego krótkiego zdania typu "wróg atakuje bazę, zniszcz wrogie samoloty". Różnica w gameplay'u jest taka, że bez podziału na oryginalne frakcje mamy dostęp do wszystkich samolotów, które odblokowujemy stopniowo. Także mam wrażenie coś było nie tak z AI przeciwników, bo gra była chwilami zbyt prosta i rzadko kiedy wrogie samoloty we mnie strzelały. No i jak już wspomniałem, całość nie trzyma się kupy, bo pozostawiono niektóre cut-scenki w misjach bez kontekstu, nie wiadomo co się dzieje, od czego zależy kiedy mamy skrzydłowego, a kiedy nie. Totalny nonsens. Tym bardziej, że nadal mamy tu misje, które można ukończyć w 30 sekund.
Ma to swój taki plus, że w gierkę dobrze mi się grało na wspomnianym Anbernic RG35XX, nawet bez gałki analogowej (która w AC3 była dziwna, ograniczona tylko do czterech kierunków). Odpalałem sobie misję-dwie przed snem, czy na kibelku, i biorąc pod uwagę, że sama mechanika AC3 jest mimo wszystko dobra, to jakąś tam frajdę miałem, bez słuchania i oglądania długich dialogów pomiędzy misjami, jak w oryginale. Na swój sposób dobre rozwiązanie, szczególnie na taki sprzęcik.
Niemniej jednak mając wybór zdecydowanie radzę grać w japońską wersję AC3 z wgranym patchem angielskim. Fabuła trójki jest jedyna w swoim rodzaju, nieliniowa, wielowątkowa i warta uwagi. Gameplay również niezły, choć nie tak porywający jak reszta serii. No i muzyka niestety słaba. Ale o tym już kiedyś pisałem.
Tym sposobem mogę nareszcie powiedzieć, że ukończyłem w przeciągu ostatnich ~8 miesięcy całą serię Ace Combat.
Korciło mnie długi czas zrobić jakieś zestawienie, ranking poszczególnych odsłon, ale uznałem, że taka wyliczanka nie będzie najlepsza. Przy niemal każdym AC bawiłem się na swój sposób dobrze, lub bardzo dobrze, ale w niektórych przypadkach stawianie jednej odsłony nad drugą byłoby mocno umowne i naciągane. Zrobiłem tym samym listę w Tiermakerze. Kolejność w poszczególnych rządkach przypadkowa. I od razu zaznaczę, że to, iż dana gierka jest niżej nie oznacza, że jest słaba. Zresztą, krótkie podsumowanie oraz odnośniki do moich wrażeń z tego tematu poniżej.
Ace Combat 5: The Unsung War / Squadron Leader
Gra, dzięki której wkręciłem się w całą serię, nawet nie będąc fanem samolotów, czy symulatorów. Mój pierwszy Ace Combat i jednocześnie do dziś zdecydowanie najlepszy pod niemal każdym względem. Nie mówię tego tylko i wyłącznie przez gogle nostalgii, choć wiem, że nie każdy się z tą opinią zgodzi. Dla mnie jest to jedna z najlepszych gier akcji w jakie grałem. Struktura misji, oprawa audiowizualna, charyzmatyczni bohaterowie (Bartlett, Chopper, Pops, Edge), świetne i wyraźne dialogi, zróżnicowanie zadań, zwroty akcji oraz kolokwialnie mówiąc "epickość" całości, którą uzupełnia rewelacyjny i dobrze dopasowany soundtrack. Już w czasach PS2 chciało mi się do gry wracać, powtarzać misje, kończyć całość na coraz to wyższych poziomach trudności z jak najlepszą rangą końcową, odblokowując przy tym kolejne samoloty dla siebie i skrzydłowych, jak i dodatkowe warianty kolorystyczne. Pod koniec zeszłego roku odświeżyłem sobie wersję PS4 i bawiłem się tak samo dobrze, co kilkanaście lat temu i nadal nie mam wcale dość. Jedna z moich ulubionych gier ogólnie.
Ace Combat Zero: The Belkan War
Gra na silniku AC5 będąca zarazem prequelem fabuły, choć wydana parę lat później. Swego czasu miałem nadzieję na godnego następcę ukochanej piątki, ale niestety, choć mechanicznie gra jest bardzo dobra, tak nie posiada już "tego czegoś" co oferowała piątka. Konkretniej mówiąc, misje są prostsze, fabuła i sposób jej prowadzenia średnio ciekawe, zaś cała kolorystyka gry mocno "szarobura". Gra ma swoich fanów, z których wielu stawia ją mimo wszystko wyżej od AC5, ale dla mnie to tylko/aż dobra odsłona serii i zdecydowanie jej czołówka. Niedawne powtórne przejście było bardzo przyjemne i na pewno nie będzie ono ostatnim. Gra ma dużo do zaoferowania, muzyka wciąż trzyma przyzwoity poziom, a dodatkowy system moralności zachęca do powtórnych przejść. Stwierdziłem, że nie mogę wiecznie oceniać wszystkiego przez pryzmat piątki, a samodzielnie Belkan War to wciąż naprawdę dobra gra.
Ace Combat 7: Skies Unknown
Szerszy opis raptem kilka postów wyżej. Gdy grałem po raz pierwszy kilka lat temu, to odpychająca fabuła mocno mi zniesmaczyła całość, którą dodatkowo oceniałem przez pryzmat AC5. Niedawne ponowne przejście i przymknięcie oka na patetyzmy w cut-scenkach poprawiły moją opinię. To jest prawdziwy współczesny Ace Combat i solidna baza do stworzenia kolejnych odsłon w przyszłości, za co trzymam kciuki. Historia to takie pół na pół - część wątków jest fajna, a część odpycha, czy wręcz nudzi. Ale sam gameplay to naprawdę konkretne mięsko, zaś mechanika gry została usprawniona na tyle, że każdy powinien znaleźć coś dla siebie, od "każuali", po "wymiataczy". Dobrze mi się grało, ale mimo wszystko powtórzę do znudzenia, że do poziomu AC5 tej grze niestety daleko.
Project Wingman
Tak, wiem, że to nie jest prawdziwa odsłona Ace Combat. Ale to Ace Combat. Przynajmniej mechanicznie. Daj komuś pada nie mówiąc w co gra, a z pewnością by od razu powiedział, że to nowa odsłona AC. Od sterowania, po założenia rozgrywki, układ UI, stylistykę briefingów, Project Wingman to tytuł wyraźnie inspirowany serią Ace Combat, a do tego naprawdę udany. Fabuła może nie jest jakaś szczególnie porywająca, zaś większość misji sprowadza się do zniszczenia wszystkich/określonych celów, ale cała reszta prezentuje się naprawdę świetnie i ma niesamowity "feeling" (to działko maszynowe, brrrr!). Aby tego było mało oprócz kampanii gra oferuje również tryb Conquest, swego rodzaju nieliniowy roguelite. Świetnie mi się w to grało i z pewnością do tej odsłony jeszcze w przyszłości wrócę. Kusi mnie sprawdzić wersję PS5, która ma jakąś dodatkową kampanię, ale poczekam na obniżkę.
Ace Combat 3: Electrosphere (JAP)
Oryginalna, japońska wersja Ace Combat 3 jest mocno specyficzna i wyróżnia się do dziś nawet na tle najnowszych odsłon serii. Już nawet pomijając futurystyczny setting, gra jest mocno nastawiona na fabułę. Często kolejne cut-scenki i dialogi pomiędzy misjami trwają dłużej, niż same misje. Taki Metal Gear Solid 2 serii Ace Combat. I jest to zdecydowanie najciekawszy element gry, tym bardziej, że w trakcie kampanii podejmujemy kilkukrotnie różne decyzje, które wpłyną na dalsze misje, frakcję z którą się sprzymierzymy, oraz zakończenie. Sam gameplay również wprowadził kilka rozwiązań, które są charakterystyczne tylko dla AC3, jak mocno zróżnicowane uzbrojenie samolotów. Na minus ścieżka dźwiękowa, która bardziej przypomina jakiś ambient, aniżeli cokolwiek melodyjnego. Misje również nie zawsze ciekawe, bądź stanowiące przerost formy nad treścią. Jak już pisałem, niektóre zdarzało mi się skończyć w 30 sekund. Ale jako całość jest to naprawdę warta uwagi odsłona, głównie ze względu na fabułę.
Ace Combat 4: Shattered Skies / Distant Thunder
Przeskok generacji z PSX do PS2 mocno udany, pomimo ograniczonego budżetu, jakim dysponowało wtedy studio. Jednocześnie solidna baza dla przyszłych odsłon AC. Dla wielu fanów to właśnie AC4 jest tym najlepszym Ace Combatem. I choć osobiście bawiłem się świetnie zarówno kilkanaście lat temu, jak i niedawno, tak nie mogę powiedzieć, żebym zapamiętał z gry coś więcej, niż pojedyncze momenty. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale choć AC4 jest naprawdę świetną grą i odsłoną serii, to na tle wielu innych brakuje jej "tego czegoś", co by ją wyróżniło, przynajmniej w moich oczach. Styl rozgrywki jest mocno Arcade'owy, co widać po strukturze misji i zadań, czy nawet muzyki. Fabuła jest dobra, nieźle przedstawiona, ale chwilami przesadnie ckliwa, aczkolwiek to kwestia subiektywna. Myślę po prostu, że AC5 czy AC6 na tyle podniosły poziom, że ciężko mi było poszczególne gry postawić na zbliżonym poziomie. AC4 jest super, nawet po latach, ale chętniej bym wrócił do kilku innych odsłon.
Ace Combat: Assault Horizon Legacy / Cross Rumble 3D
Gra, którą skrzywdził zachodni tytuł. Nijak związana z Asssault Horizon, natomiast całość to nic innego jak prawdziwy Remake Ace Combat 2 z PSX, wzbogacony o nowe dialogi, mechanikę, muzykę i cut-scenki. Zarazem jest to zlepek rozmaitych pomysłów innych odsłon serii, ale efekt końcowy okazał się naprawdę zabawny, co mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyło. Do tego stopnia, że biorę pod uwagę kolejne przejście gry. Tym bardziej, że forma handheldowa się tu sprawdza wyjątkowo dobrze, nawet pomimo okazyjnych chrupnięć.
Sky Crawlers: Innocent Aces
Kolejny przypadek "to nie Ace Combat, ale to Ace Combat". Tym razem odwrotnie - za tytuł odpowiada samo Project Aces, gra działa na silniku Ace Combat i bazuje na dokładnie tych samych założeniach rozgrywki. Jedyne różnice to setting bazujący na anime Sky Crawlers oraz to, że walczymy samolotami śmigłowymi, a nie odrzutowcami. W efekcie mamy większy nacisk na ostrzał działek maszynowych, aniżeli rakiet samonaprowadzających. Dla mnie osobiście gra to odkrycie roku, bo nigdy wcześniej z jakiegoś powodu o niej nie słyszałem, a bawiłem się przy niej rewelacyjnie. Kampania nie jest niestety długa oraz nie ma tu zbyt wiele, co by zachęcało do ponownego przejścia, ale cała reszta była przezabawna. Szczególnie mechanika manewrów i pogoni za wrogimi samolotami. Fabuła dość zakręcona dla kogoś, kto nie zna anime, ale jak przystało na "serię" również dość "epicka", pełna zwrotów akcji i wpadającej w ucho muzyki. Gra niestety wyszła tylko na Wii, ale mimo tego polecam, szczególnie po ogarnięciu sterowania na emulatorze, które można dostosować do klasycznego pada i grać jak w każdą inną odsłonę AC.
Ace Combat 2
Dziwna sprawa, bo nie mam tu zbyt wiele do powiedzenia. Ace Combat 2 to świetna gra Arcade i jak na PSX naprawdę robiąca ogromne wrażenie, zarówno od strony mechaniki, jak i oprawy audiowizualnej. Dlaczego tak nisko w "rankingu"? Chyba właśnie dlatego, bo choć całość jest dobra, ciekawa, to na tym etapie niczym się nie wyróżniała. Fabuła wtedy była wyłącznie pretekstem do kolejnych misji. Misje były fajne, ale generalnie przeszedłem całość w parę godzin, stwierdziłem, że "było fajnie, polecam", ale nie czuję pokusy, by na razie do gry wrócić. Kiedyś z pewnością, na podobnej zasadzie "pograć, przejść, zapomnieć". Ale na tle reszty serii nie mogę postawić jej wyżej.
Ace Combat X: Skies of Deception
To jest dziwny przypadek, bo gdybym miał w miarę obiektywnie ocenić tytuł, to robi on niemałe wrażenie jak na platformę docelową, jaką było PSP. Taka rozwinięta formuła AC4 z kilkoma fajnymi pomysłami, jak modyfikowalne samoloty, nieliniowa struktura kampanii itp. No ale... nie mogę powiedzieć, żebym bawił się rewelacyjnie. Większość misji mnie nie porwało, wiele z nich było stosunkowo prostych, fabuła kompletnie mnie nie interesowała, muzyka średnio wpadła w ucho (być może przez wysoki poziom kompresji), natomiast wszelkie głosy/dubbing wołały o pomstę do nieba, szczególnie, że wiele kwestii podczas gry się powtarzało a nieszczęsne wrogie "Help me! He's right behind me!" pamiętam do dzisiaj. Nie grałem w ACX w okolicach premiery. Pierwszy raz ukończyłem ją kilka miesięcy temu i była to zabawa na zasadzie przejścia i zapomnienia. Niemniej jednak gierkę nadal mam wgraną na PSP, więc może kiedyś się pokuszę o ponowne przejście.
Ace Combat: Joint Assault
Tyle co czytam w internetach, to "ACX2" jest uznany za najgorszą, czy jedną z gorszych odsłon serii. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Mnie gra bardzo pozytywnie zaskoczyła i uważam, że pod wieloma względami jest ona lepsza od ACX. Misje są bardziej zróżnicowane, fabuła naciągana, ale lepiej przedstawiona, dubbing na znacznie lepszym poziomie, podobnie jak muzyka. Budżet był zdecydowanie większy, niż w przypadku ACX. Problem gry polega na tym, że jest ona dość chaotyczna i niespójna. Jak to określiłem kiedyś, taki zlepek różnych pomysłów, z których część nie do końca przemyślanych, bądź naciąganych. Tempo rozgrywki również zauważalnie wolniejsze na tle reszty serii. Ogółem jednak w żadnym wypadku nie jest to gra zła. Specyficzna, ale daleki jestem od demonizowania jej jak wielu innych fanów AC. Osobiście bawiłem się dobrze, a niektóre kawałki muzyczne z soundtracku pamiętam dobrze do teraz.
Ace Combat 6: Fires of Liberation
Gra o tańczeniu z aniołami. Tańcz z aniołami. Miłego tańca z aniołami. Bo o tańcu z aniołami będziemy słuchać w co drugim dialogi, co drugiej cut-scence, totalnie bez kontekstu, czy sensu. AC6 to mało popularna odsłona serii, zapewne przez to, że trafiła jako exclusive na X360. W dodatku historia, choć na tamte czasy porządnie ukazana, była zwyczajnie słaba, wręcz irytująca. Gameplay jest dość klasyczny, ale rozszerzony o kilka naprawdę fajnych mechanik i rozwiązań. Walki toczą się na większą skalę, w trakcie jednej misji mamy niekiedy do sześciu osobnych zadań do wykonania wedle naszego uznania, plus możemy się wesprzeć wsparciem jednostek sojuszniczych. Wszystko fajnie, tylko niestety samych misji w grze nie ma zbyt wiele, jak i na tle reszty serii brakuje tu jakichś zapadających w pamięci momentów. Muzyka jest dobra jako tło, ale do odsłon PS2 jej daleko. No i 30fps, nawet po odpaleniu we wstecznej kompatybilności. Ogólnie nie mogę powiedzieć, żebym bawił się źle, ale mimo wszystko nie jest to gra, którą bym się zachwycał, pod jakimkolwiek względem.
Ace Combat: Assault Horizon
"Czarna owca" serii stworzona z myślą przypodobania się przeciętnemu amerykańskiemu każualowemu miłośnikowi Call of Duty i innych pokrewnych szaroburych shooterków militarnych. Gdy grałem pierwszy raz, to oczywiście jako miłośnik odsłon PS2 byłem zniesmaczony. Nie żebym bawił się źle, ale oczywiście przodowała krytyka, jak to uprościli i zepsuli moją ulubioną serię. Gdy jednak wytarłem już pianę z pyska i zagrałem ponownie kilka miesięcy temu, to nawet doceniłem grę w takiej, a nie innej formie. Już walić tę śmieszną historyjkę, ale gameplay'owo jest to naprawdę dobra odsłona, a cały ten efekciarski system automatycznej pogoni za wrogimi samolotami mimo wszystko zabawnny i satysfakcjonujący. Do tego oprawa audiowizualna na przyzwoitym poziomie, fajny soundtrack, nie najgorsi bohaterowie i kilka "epickich" momentów. Nie będę się krzywił, nie będę narzekał. Jaki by ten AC nie był, to jako gra nie jest on zły.
Ace Combat 3: Electrosphere (US/EU)
Opis wyżej. Okrojony AC3. W rezultacie prosta arcade'ówka z futurystycznymi samolotami, która niczym się nie wyróżnia. Można pograć, ale lepiej wziąć wersję japońską.
Ace Combat / Air Combat
Od razu powiem, że to, iż pierwsza odsłona serii jest na dole listy nie świadczy, że jest to kiepska gra. Niemniej jednak jest to bardzo prosta i już mocno wiekowa odsłona, która na tle reszty serii nie oferuje absolutnie niczego, przez co mógłbym ją polecić. Na tym etapie jest to ciekawostka. Do przejścia raz i zapomnienia. No ale jak na 1995 rok to trzeba przyznać, że taka przystępna forma rozgrywki musiała robić wrażenie, szczególnie na tle wszelkich "realistycznych" symulatorów myśliwców. Ale dziś? Nah... Już nawet Ace Combat 2 wszystko robi lepiej i lepiej po niego sięgnąć.
Ace Combat Infinity
W to już nie zagramy, poza archiwum na YouTube... Gra F2P z PS3, której serwery już dawno zamknięto. Nie ma nawet opcji, żeby zagrać w kampanię fabularną dla pojedynczego gracza, która, choć krótka, nie była wcale zła. No ale i tak leci na dół listy. Grałem trochę po sieci swego czasu i mechanicznie gra była naprawdę dobra. 60fps, klasyczny gameplay, różne tryby rozgrywki, muzyka z całej serii i trochę nowej. No ale niestety model F2P mówi sam za siebie - limity, ograniczenia, paywalle. Nawet kampania była przyblokowana. I co z tego, że ktoś wydał pieniądze na jej odblokowanie, skoro dziś już sobie w nią nie pogra? Uroki Live-Service. Trochę szkoda, no ale co poradzić. Można sobie co najwyżej odświeżyć na YT.
Nie grałem i nie uwzględniam na liście jakichś pierdół pokroju Ace Combat Advance z GBA, czy dziwadeł z iOS, których ani się nie kupi, ani nie odpali.
Ogółem dodam tylko, że nigdy w życiu nie byłem miłośnikiem ani symulatorów, ani samolotów, a jednak Ace Combat to jedna z moich ulubionych serii gier do dziś. Ma w sobie coś trzymającego w napięciu, a dzięki nastawieniu na Arcade, aniżeli Sim całość jest dużo bardziej przystępna. No i wszelkie japońskie dziwadła, pokroju latających fortec i broni masowej zagłady, loty przez wąwóz czy tunele sprawiają, że nie sposób się nudzić w kolejnych misjach, czy odsłonach. Powyższa lista to oczywiście moja subiektywna opinia, ale i tak zachęcam do sprawdzenia tych bardziej ikonicznych części. Najbardziej przystępny obecnie będzie oczywiście Ace Combat 7, ale do odsłon PS2 również szczerze zachęcam, jeśli ktoś jeszcze nie grał.