Treść opublikowana przez Sylvan Wielki
-
PSVR 2 - komentarze i inne rozmowy
Moja partnerka jest zachwycona Beat Saber i czasami w niego pogra. Ja zamierzam włączyć dzisiaj, może jutro, PSVR2 i dobić do 100% w Swordsman VR - zostały bodaj dwa osiągnięcia do . Również chcę się wziąć za bary z BS. Zasadniczo to sprzęt jest znakomity. Doznania niebywałe (jeżeli komuś błędnik nie szaleje). W takie GT7, Horizon warto choć trochę pograć. Problem jest taki, że jeżeli wsparcie dalej będzie tak liche, to gogle podzielą los poprzednika. I na to się - niestety - zanosi. W każdym razi na celowniku mam jeszcze: The Dark Pictures: Switchback VR, Moss II, Synapse oraz Pistol Whip, Thumper oraz Humanity.
-
-==Pochwalcie się :)==-
Czytałem o tym, że "Problem trzech ciał" jest najlepszym tomem. Później autor, podobno, za bardzo przekombinował. Ale zobaczymy. Na razie, jak już wspomniałem, dobrze chłonie mi się historię. Zasadniczo to wolę fantasy, ale i taka tematyka mnie ciekawi. Zawsze lubiłem matematykę i fizykę. Z zafascynowaniem czytałem o dokonaniu Gigori Perelmana tudzież hipotezie Riemanna. To coś nieprawdopodobnego, a pierwsza część historii uderza w zbliżone tony - niektórzy bohaterowie to jednostki wybitne, przykładem jest matematyczny geniusz Wei Cheng. Natomiast wracając do "Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych". Serdak w ciemno zamawiaj kolejne tomy - szczególnie jeżeli "Ogrody Księżyca" ci się spodobały. A jak równie wysoko "Bramy Domu Umarłych" ocenisz, to już nie masz wyjścia. Kapitalne fantasy. Rzecz niebywała. Erikson pisze pięknym językiem, ale też, co uczciwie trzeba przyznać, saga jest niezwykle skomplikowana i rozbudowana przy tym. Ogrom bohaterów, wydarzeń, miejsc akcji, wątków... Dość napisać, że po znakomitym wstępie do historii, a takimi są "Ogrody...", w drugim tomie mamy zupełnie nowy plac boju i praktycznie samych nowych bohaterów (z poprzedniej książki pozostaje raptem garstka i dopiero "Wspomnienia Lodu" są jej bezpośrednią kontynuacją. Niemniej trzeba poznać wydarzenia z tomu drugiego, by mieć kompletny obraz całości. Rzecz jasna zdarzają się czasami spadki formy autora, ale nawet jeśli sprezentuje słabszy tom, to jest trochę jak z Dark Souls II, niby najsłabsze soulsy, ale i tak gra dalej lepsza niż niejedna pozycja. Te sceny walki, historia, zwroty fabularne, postacie (Anomander Rake). Tyle, że autor czasami rozwleka niepotrzebnie dane sceny. Bowiem tak gdzie Abercrombie lub Sandersona napisałby: "Logen/Kaladin uniósł oręż i z marsem na czole rzekł do przeciwnika...", tam Steven rzuca coś w deseń: "Karsa Orlong zastanawiał się nad słusznością tej decyzji. Niechęć do K'Chain Che'Malle była rzecz jasna oczywista. Jedna z czterech ras założycieli niosła destrukcje. Wicher pożogi, brudu, strachu. Niemniej chwycił swoją muskularną dłonią rękojeść swego otatarolowego miecza. Uniósł go do ataku, ataku, który miał być kowadłem zniszczenia, na który opada młot żądzy. Na Oddech Kaptura, na jego czole pojawił się mars, po czym, niesiony rytmem wewnętrznej wściekłości...". I generalnie wiesz, to dobrze, ze facet potrafi coś rozwinąć, ubrać w słowa, ale czasami jak dochodzi do wewnętrznych przemyśleń egzystencjalnych - patrz "Myto Ogarów", to po kilkudziesiaciu stronach zastanawiasz się nad słusznością treści. Trochę jak w "American Psycho", gdzie Ellis zachwycał, a nagle przez 3-4 strony opisywał wieżę stereo i głośniki, które Patric miał w mieszkaniu. Niby można, ale... Samym motywem grot, tego jak funkcjonują, i czym tak po prawdzie są, nie zawracaj sobie głowy. Zdaję sobie sprawę, że jest to dość zawiłe, ale w trzecim tomie autor owy wątek wyjaśnia - podobnie jak samą genezę konfliktu. W każdym razie, moim zdaniem, warto zapoznać się z konfliktem w Imperium Malazańskim i poznać jego dalsze losy. Czytania na dobre kilka tygodni, może nawet miesięcy - zależy kto i ile czyta. Jestem też ciekaw twojej opinii po drugim i trzecim tomie. Koniecznie napisz, jak już się z nimi uporasz.
-
Red Dead Redemption & Undead Nightmare
Ha! Szanowny panie kolego - jak najbardziej. Dość napisać, że wersja na Słiczerka hula lepiej niż oryginał na X360, który to działał lepiej niż odsłona na PS3. Generalnie wersja na PS3/x360 prezentowała się, jak na możliwości owych konsol, znakomicie, ale zdarzało jej się czasami coś tam chrupnąć. Śpieszę wyjaśnić, że RDR trzyma niemalże przez całą grę betonowe 30 k/s. Osobiście nie uświadczyłem żadnych spadków. Według Digital Fonudry te są ekstremalnie rzadkie i to na ogół z 30 na... 29. Tam gdzie x360 oferował 20, to NS wyciąga 30. A gra się w tę wersję kapitalnie. Doznania mocno zbliżone do Dark Souls. Rozmiar ekranu ładnie maskuje niedoskonałości (obie gry wszak mają swoje na karku), ale trzeba przyznać, że RDR to z całą pewnością jedna z najlepiej prezentujących się pozycji na przenośną konsolę Niny. Sterowanie, rozgrywka, technikalia - wszytko tu pięknie pasuje. Zatem, dzielny kawalerze, nie żałuj grosza i życzę miłej zabawy na dzikim zachodzie, sir @Szajka.
-
-==Pochwalcie się :)==-
Niedawno miała premierę. Jestem ciekawy czy będzie równie kozacka co Księga Pierwsza. Jestem już po pierwszym tomie. Jest bardzo dobrze. Podoba mi się też to wydanie.
-
Zakupy growe!
Przed wyruszeniem w drogę...
-
Lies of P
Obawiam się, że możesz mieć w tym przypadku rację. Sprawdziłem jak to prezentuje się w przypadku Porzuconego Stróża - pierwszy boss w Lies of P. Na X bąku niespełna 30% grających go pokonało, a na PS5 niemal 3/4. Ale tak, jest w abonamencie, ludzie sprawdzą, nie każdemu też musi gra podejść, a jak dobrze pamiętam, to siedzi tam od września ubiegłego roku. Bodaj od premiery.
-
Lies of P
Pudełko piękne, racja. SnoD - graj i baw się doskonale. Tego ci życzę, bo i gra świetna. Ja też jestem ostatni do oceny sposobu w jaki ktoś sobie gra. Czy korzysta z pomocy, czy też neguje odgórnie ułatwienia. Ja lubię wyzwanie w grach, ale jak ktoś idzie na skróty - jego sprawa. To elektroniczna rozrywka. Gracz ma dobrze się bawić, a nie rzucać łaciną po pokoju, bo go boss leje już ósmy raz. Niemniej, tak koleżeńsko ci podpowiem, że nie warto za bardzo na zjawie polecać. Paradoksalnie bowiem, w późniejszych etapach, gdzie jest wyraźnie ciężej, nie sposób jej przyzwać i gra może bezceremonialnie przywołać do porządku grającego. Jak tak patrzyłem na osiągnięcia na X bąku, to raptem nieco ponad 4% graczy ukończyło Lies of P. Tak przy okazji, to ostatnio raz jeszcze odwiedziłem miasto Krat i grę przeszedłem drugi raz, tym razem na Serii X. Cudowna gra. Teraz pękła kilka godzin szybciej.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Hallblade II ukończone. Podobnie jak Senua's Sacrifice i ta odsłona bardzo mi się podobała (z zaznaczeniem, że zakończenie jedynki znacznie bardziej przypadło mi do gustu). Zasadniczo widzę to w następujący sposób: jeżeli komuś pierwsza część przypadła do gustu, to i tu będzie dobrze się bawił. Senua's Saga: Hellblade II jest bowiem usprawnioną, piękniejszą wersją poprzedniczki. Zmodyfikowano walkę - dalej jest prosta w swych założeniach, ale jest przy tym efektowniejsza i mniej drażni motywem kilku na jednego - zminimalizowano "zabawę" ze znakami, dodano nową, prostą zagadkę logiczną, która pojawia się może z 3 razy. Cała reszta to bardzo zbliżone do poprzedniej części doświadczenie growe. Graficznie tytuł wypada kapitalnie. Niby korytarz, ale często widoki są imponujące. Hallblade II może poszczycić się najlepiej niewykonanymi modelami postaci ze wszystkich dostępnych gier. Śliczna jest, ale nie ma mowy o tym, że jest rząd wielkości nad każdą inna grą. Udźwiękowienie jak zwykle - klasa. Według mnie w żadnym wypadku nie jest to przełomowy tytuł, czy też mocny kandydat do gry roku, ale z całą pewnością to specyficzna, inna pozycja, której można bez wahania 8/10 wystawić. Przez te 8 godzin bardzo dobrze się bawiłem, ale - jak wspomniałem na początku - mnie bardzo podobała się poprzedniczka, a najnowsza propozycja od Ninja Theory, to taka klasyczna w swojej formie kontynuacja na zasadzie ładniej, lepiej.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Mnie również podobała się Senua's Sacrifice. Bardzo. Oferuje odmienne doświadczenie od większości gier. A klimat i niektóre rozwiązania... No i ta muzyka. Czytałem jednak, że na forumku sporo osób nań psioczyło. Wiadomo jednak, o gustach się nie dyskutuje. Na RDR II i GoW oraz Eldenika Bożego też niektórzy narzekali. O, a właśnie. Zauważ, że niekiedy jest tak (filmy, gry, książki), że dana pozycja stanowi zamkniętą całość, a jednak tworzy się kontynuację i odnosi ona jeszcze większy sukces, choć wydawałoby się, ze nie ma takiej potrzeby. Wspomniany Red Dead jest tu świetnym przykładem. Czekam i liczę na bardzo dobrą grę. Jestem też ciekaw nowych rozwiązań i intryguje mnie bardzo, co tam się zadziało, że - niestety - zdecydowano się tylko na jeden tryb 30 klatek.
-
Fallout 4
Przyznam, że nie dotrwałem do końca, ponieważ pierwsze kilka minut wystarczyło mi, by mieć pewność, że facet marudzi sobie dla samego marudzenia/wyświetleń, a sam temat zna pobieżnie. Nigdzie nie było mowy, że to ma być rimejk, tylko zwykły remaster, i to dodatkowo darmowy. Te wszystkie wersje next gen, na ogół, poprawiają płynność animacji, podwyższają rozdzielczość, przyspieszają wczytywanie danych. I to dostarczono w Fallout 4. Dalej. Jeżeli on nie widzi różnicy pomiędzy trybem jakość/wydajność obrazu, to bzdury wygaduje, opcjonalnie warto okulistę odwiedzić. Rzecz jasna jest jeszcze szansa, że (jako gracz PCtowy) średnio temat ogarnął. Ma jednak rację, że wersja na Xbąka miała z tym problemy - to już zażegnano. Wiadomo bowiem, że - tak jak w przypadku remastera Dark Souls - jak gracz konsolowy otrzyma skok z 1080p i niestabilnych 30 k/s do 4k i 60, to tę zmianę odczuje w większym stopniu, niż blacharz, który na dzień dobry grał na wyższych ustawieniach. Sprawa bliźniacza jak z Wiesławem Trzecim. Lata temu ukończyłem F4 na PS4Pro, niedawno zrobiłem to po raz kolejny na PS5. Sprawdziłem także wersję na X bąka Serii X i mam doskonały podgląd w tej sprawie. Digital Foundry jakiś czas temu wypuściła dwie analizy Fallout 4 i tez opisali różnice, które są i dla gracza konsolowego są znaczne. I, co chyba oczywiste, to nie jest najpiękniejsza gra, ale kombo 4k + 60k/s dało jej tyle, że można grać komfortowo bez skrzywienia, a często całość prezentuje się całkiem dobrze - choć tu głównie z tytułu stylistyki, ale to 4k jej zdecydowanie pomaga w odbiorze. Rozumiem nagonkę na Todda i Bethesdę, ale akurat w tym przypadku nie wyszło to źle, a przynajmniej nie tak, jak przedstawia to autor filmiku.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Co wiele mówi o poziomie wiedzy/ogrania owych pismaków. Rozumiem bazę tego stwierdzenia: że jest ślicznie i - być może - to najlepiej wyglądająca produkcja. Niemniej jeżeli ktoś zarabia na życie grając i pisząc o grach, i twierdzi przy tym, że od 2020 r. nie zagrał/nie widział nic noszącego znamiona nowej generacji, to
-
Lies of P
Lies of P ukończone, co zajęło 34 godziny. Fantastyczna produkcja, której bez wahania wystawiłbym mocne 9/10. Tytuł znakomicie wypada w każdym aspekcie. Wizualnie jest świetnie. Nie dość, że graficznie prezentuje się bardzo dobrze, to jeszcze stylistycznie zachwyca, a wisienką na torcie jest kombo 1800p w stałych 60 k/s, które dopełniają całość. Muzycznie potrafi poruszyć. Nie jest to może poziom NieR Automata, ale i tak spisano się na medal. Samo udźwiękowienie również niesamowicie buduje klimat, a ten jest nieprawdopodobny. Skąpane w mroku miasto, stukot przerażających marionetek (cudownie je przedstawiono), perfekcyjnie buduje napięcie. Pochwalę także samą konstrukcję etapów. Raczej jest lokalnie, korytarzowo. Odwiedzamy daną dzielnicę i nie sposób się (na ogół) zgubić, ponieważ do wyboru mamy jedną główną drogę, czasami jest jakaś odnoga, która prowadzi do skrótu lub jakiegoś przedmiotu. Sama walka także bardzo przypadła mi do gustu. Wyróżnić wypada motyw z łączeniem broni. Rodzi to interesujące kombinacje. Jest z czym pracować. Wielki plus za samą historię i - co ważne - sposób jej przedstawienia. Nie jest tak enigmatycznie jak w serii Souls. Podoba mi się większa przystępność w konstrukcji samej gry. Bo przykładowo, jeżeli wykonujemy już jakieś zadanie, to nie musimy biegać po całej mapie, zastanawiając się gdzie, co i komu dać. Wszytko jest jasno nakreślone. Przyznam, że zakończenie zrobiło na mnie wrażenie. Emocje nie opadły, a twórcy serwują zaskakujący epilog. Rewelacja. Osobiście uwielbiam gatunek souls-like, a Lies of P z miejsca stał się jednym z najlepszych jego przedstawicieli. Widać też, że sama gra stara się być przystępniejsza dla większej grupy odbiorców, choć należy zaznaczyć, że o ile przez 3/4 jakimś specjalnym wyzwaniem nas nie raczy, tak pod koniec przygody bossowie potrafią napsuć krwi i nawet doświadczony, skillowy gracz potrafi podreperować swoją łacinę. Niemniej - kapitalna gra. Dodatek biorę bez wahania i czekam na kontynuację. "At the House of Venigni...".
-
Red Dead Redemption & Undead Nightmare
Ja kilka tygodni temu ukończyłem wersję na Słicza. Świetna sprawa.Gra się znakomicie, klimat wylewa się z ekranu, a i graficznie prezentuje się okazale. Polecam. Jedynie co, to Marston trochę drewnianie biega, ale tak poza tym jest w porządku. Przy okazji przypominam, że dziś mija 14 lat od premiery RDR. Grę przeszedłem dwukrotnie, na dwóch różnych sprzętach. Była to niezwykła przygoda.
-
Rogue Legacy 2
Przeszedłem jakiś czas temu. Bardzo dobry rogal. Generalnie to można temat przenieść do działu multi. @Figuś Dodam, że gra otrzyma wydanie fizyczne.
-
Assassin's Creed: Shadows
- Street Fighter 6
- Francja
Jak co roku - Alpy. Tym razem padło na Val Thorens. Natomiast za kilka miesięcy... Arktyka.- Mortal Kombat
- Assassin's Creed Mirage
Miraż ukończony na 100%. Bardzo dobry asasyn. Zasadniczo jeżeli ktoś lubi serię AC, może brać w ciemno. Wątek fabularny pęka w okolicy 18 godzin. Nie jest on w żaden sposób zachwycający, ale też nie ma co specjalnie nań narzekać. Ot, coś tam się dzieje w tle. Rozgrywka jest klasyczna dla serii. Czyli nawet na wysokim poziomie trudności, przeciwnicy zachowują się jak w poprzednich osłonach i to powinni już dawno zmienić. Niemniej gra się w tę grę dobrze - o ile ktoś nie ma problemu z serią i wie czego można się spodziewać. Dodam, że tytuł bardzo dobrze wygląda. Oczywiście nie jest to topka generacji, widać, że jej korzenie sięgają ósmej generacji, ale nie zmienia to faktu, że jest za co grę pochwalić. Całość prezentuje się okazale, a kombo 1800p przy 60 k/s podbija znacząco jakość doznań. Reasumując. Jeżeli ktoś nie przepada za AC, nie ma tu czego szukać. Jeżeli natomiast ktoś czerpał radość z ogrywania poszczególnych odsłon, to spokojnie wystawi 7-8/10.- Have a Nice Death
@Figuś @Square, można przenieść do działu multiplatform.- Dead Island 2
Łał. Przeszedłem Dead Island 2 i gra zrobiła na mnie niemałe wrażenie w kilku aspektach, a całość spodobała mi się tak, że zakupiłem, i ukończyłem, dodatek "Haust" (3-4 godziny niezwykle klimatycznej wyprawy). DLC "Sola" również będzie ogrywane. Na dzień dobry chciałbym pochwalić sferę wizualną gry. Jest świetna. Już dawno nie grałem w tak kompletną, pod względem technicznym, grę. Wnętrza posiadłości wyglądają zjawiskowo. Są bogate w detale i nie uświadczysz tu słabych/przeciętych tekstur. Na zewnątrz też jest na czym oko zawiesić. Dodatkowo modele postaci prezentują się bardzo, ale to bardzo dobrze, a zombiaki, i to w jaki sposób ulegają zniszczeniu, to poezja. Rzecz jasna tytuł ma słabsze momenty, ale i tak prezentuje się godnie, a całości dopełnia to, że DI2 hula w okolicy 1800p i 60 klatkach, co należy pochwalić. Dodam, że nie ma wyboru opcji graficznych. Gra nie ma klasycznego modelu otwartego świata, zwiedzamy nieduże dzielnice, przez co cena jest oczywista - loadingi - ale i tak graficznie jakości nie sposób jej odmówić - wcześniej grałem w Remnant II i Evil West, więc całość robiła jeszcze większe wrażenie. Fabularnie to oczywiście nic nadzwyczajnego, system też nie należy do tych wybitnych (jest w porządku), ale gra swoje zadania spełnia znakomicie. Ot, pograć wieczorem z dwie godziny i pochlastać truposze, podziwiając przy tym ten rozkład na ekranie, a to wszytko przy bardzo dobrej oprawie graficznej. Jeżeli komuś Dying Light 2 nie podszedł, powinien z Dead Island 2 wziąć się za bary. Bardzo dobra gra.- Evil West
Gra ukończona. Bawiłem się dobrze, momentami nawet bardzo dobrze. Typowa stara szkoła i to pod każdym względem. Nawet hard jest tu taki, jaki powinien być - ciężki. Tytuł żywcem wyjęty z ery PS3/x360. I dobrze. Miła odskocznie od kolejnego otwartego świata z setką znaczników. Niestety graficznie też utknął nie w tej generacji, w której powinien. Stylistycznie jest co prawda znakomicie (dziki zachód z domieszką horroru), ale nie jest to jakaś szczególna piękność. Tyle dobrze, że tryb wydajności trzyma betonowe 60 k/s, jak mało która gra, a tryb jakości ma tak samo, ale tu klatkaż jest na 30 zablokowany. Niemniej 1080p powinno być prawnie zakazane na nowych konsolach. Zdecydowanie polecam. Gra jest dostępna w obu abonamentach, a miłośnicy wersji fizycznych mogą nówkę nabyć za 80zł. Jakbym miał ocenić Evil West, to wystawiłbym sumienne 7/10, albo nawet 8/10.- Xbox Game Pass - gry w abonamencie
- Cinema news
Zdecydowanie. Końcówka... Zauważ jednak, że - tak patrząc na zwiastun - sporo zmienili w tej wersji. Z innych propozycji:- Darkest Dungeon II
- Street Fighter 6