Skocz do zawartości

Sylvan Wielki

Użytkownicy
  • Postów

    2 198
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Sylvan Wielki

  1. No dobrze, to może nieco ode mnie, a Killabien najwyżej poprawi kombo. Tak jak wspomniałem w temacie "Wycieczka do Japonii", dwa ostatnie dni naszego urlopu zbiegły się z Tokyo Game Show. Na targach byliśmy zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Bilety nie były drogie. Ich koszt (dwie osoby), to niespełna 400zł i mowa tu o wersji z tematycznym podkoszulkiem. Same targi - coś nieprawdopodobnego. Kapitalne, growe doświadczenie. Cały ten klimat, ich otoczka, perfekcyjna organizacja... Niebywała sprawa. Na "dzień dobry" przywitał nas ogromny ekran, na którym, spowity płomieniami, Sephiroth spoglądał na zwiedzających, a to wszytko przy akompaniamencie "One-Winged Angel". Rewelacja. Najnowszy Final był zresztą najbardziej obleganą grą targów. W samej grze do wyboru mieliśmy dwa scenariusze, jednego nie zdradzę z uwagi na potencjalny spoiler, natomiast w drugim standardowa drużyna prowadziła standardową walkę i eksplorację. W grze będą do wyboru dwa tryby rozgrywki. Po zakończonej sesji otrzymywało się podziękowania za grę i miły upominek. Następny do ogrania był Tekken 8. W kolejce stało się niecałe dwadzieścia min. i można było pograć kwadrans (generalnie to w niemal każdą grę był wyznaczony właśnie taki limit czasu). Pan Japończyk w masce podszedł i grzecznie zapytał czy chcę grać na Dual Sense, czy na arcade sticku i dodał, że przeciwnik zaznaczył, że jest początkującym graczem. Cóż, trzaskał EFGF i wavedash aż miło, ale tak jak w temacie o Japonii zaznaczyłem: Tekken, VF, SF, GuiltyGear, oni potrafią w mordobicia. Bardzo. Po zakończonej sesji również otrzymywało się upominek. Zanim zagrało się w Dragon's Dogma II, można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie przy smoku. Sama gra jest wspaniała. Fantastycznie wypadło stanowisko Konami. Mianowicie w kilka osób wchodziło się do bazy, która była patrolowana przez strażników. Tradycyjnie szukało się żab. Po jakimś czasie włączał się alarm z kultowym motywem z MGS, a przy wyjściu wybieraliśmy opcję pokojową (schować się do kartonu), albo bojową - obsługa prosiła by nie celować w nikogo i nie dawać palec na spust (strażnicy również mieli takie wytyczne). Na targach nie zabrakło tematycznych sklepów. Niektórzy wczuwali się w rolę. S.T.A.L.K.E.R. 2 również był ogrywany. Niestety tu spory zawód. Kolejka to pięćdziesiąt minut czekania, a sama gra boryka się z licznymi problemami. Nie sposób odmówić jej klimatu, ma swój urok, ale też zawierała sporo błędów. Graficznie też jest daleko od tego co widzieliśmy na zwiastunie. Raczej jeszcze długa droga przed nią. Powątpiewam, że produkt uda się należycie dopracować na premierę. Szkoda, bo potencjał jest spory. Również ogrywaliśmy. Grało się w nią całkiem, całkiem. Jest też miła dla oczu, ale animacja pamięta 2014r. Raczej taki AA w deseń Vampyr. Czyli jest dobrze, ale brakuje szlifów i drewno okrutne. Reasumując - jak ktoś wybiera się na wakacje do Kraju Kwitnącej Wiśni, to powinien (o ile jest graczem) zahaczyć o Tokyo Game Show. To był fantastycznie spędzony czas. Istna wisienka na torcie cudownego urlopu. Galeria:
  2. Nieco ode mnie. Widzę, że mangi coraz częściej są tu wrzucane, zatem dołożę cegiełkę od siebie. No, w przypadku Berserka to raczej cegłę.
  3. Konnichiwa こんにちは. Pozdrowienia z Japonii. Niedawno wróciliśmy z urlopu, który spędziliśmy w Japonii. Ubiegłoroczną wycieczkę do USA nazwałem wakacjami życia, ale czas spędzony w Kraju Kwitnącej Wiśni okazał się jeszcze lepszy. Generalnie jeżeli ktoś za młodu zachwycał się klimatem takiego klasyka jakim jest "Wejście Smoka", jeśli podobają się komuś widoki, które oferuje seria Yakuza tudzież Ghost of Tsushima, to będzie zachwycony tym co proponuje odwiedzającym kraj samurajów. Za dnia najlepiej zwiedzać te wszystkie zamki, pagody, świątynie - jest ich ogrom i robią nieprawdopodobne wrażenie. Nocą natomiast miasta to zupełnie inne, niebywałe wręcz doświadczenie. O ile Kyoto w okolicach godziny 20. jest niezwykle spokojne (ale piękne), tak Osaka to już (niemal) Cyberkunk na żywo. Zamek Nijo, który jest zaliczany do Skarbów Narodowych Japonii. Jest również wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego kompleks dzielony jest na 3 główne części: honomaru (bazowy krąg obronny), ni-no-maru (drugi krąg) oraz rozliczne, przepiękne ogrody na zewnątrz. Budowę zamku rozpoczął w roku 1603 Ieyasu Tokugawa. Trwało to ponad dwie dekady i początkowo służył on jemu i jego rodzinie jako rezydencja. Fantastyczne widoki, piękna pogoda, nic tylko zwiedzać. To jakie japońskie miasta są czyste wręcz zdumiewa odwiedzającego. Dość napisać, że przez pierwsze 4 dni w Tokyo dostrzegłem raptem 3 śmieci (woreczek, bilet, maseczkę, przy czym te dwie ostanie rzeczy w idealnym stanie, zatem raczej komuś wypadły, niż na bezczelnego zostały zużyte i wyrzucone). Pierwszego dnia jak z dziewczyną kupiliśmy sobie napój, to 40 min. minęło zanim znaleźliśmy kosz. Tych jest nieprawdopodobnie mało. Nie ma opcji, że wychodzisz na spacer, mijasz przystanek, sklepy i co rusz jakiś kosz, a mimo to nie uświadczysz tu gum, petów, butelek, puszek ot tak walających się swobodnie to tu, to tam. Zresztą pierwszą palącą osobę spotkaliśmy dopiero w Osace. Ludzie są tu niesamowicie grzeczni i kulturalni przy tym. Niezwykle życzliwe osoby. Mnie aż głupio było, gdy pracownik recepcji w jednym z hoteli wychodził zza lady, gdy wchodziłem do windy i kłaniał mi się w pas mówiąc "arigato gozaimastsu". Wszędzie panuje ład i porządek. Nawet czekając na pociąg/metro obywatele mają wyznaczone linie, których ściśle się trzymają (kto i w jakim kierunku podąża, gdzie stoi). Przez co płynność tych kolejek jest niesamowita i nikt nikomu nie wchodzi w paradę. Świątynia Tenryu Shiseizen-ji oraz las bambusowy są miejscami, które wręcz wypada odwiedzić wybierając się do Arashiyamy. Las jest miejscem niezwykle malowniczym, to również jedna z najbardziej znanych atrakcji w Kioto. Jego powierzchnia wynosi 16km kwadratowych, a wysokość bambusów dochodzi tu do 30m. Bambus jest też uznawany za oznakę długowieczności i wytrzymałości. Natomiast światynia Tenryu (co można tłumaczyć jako "Swiatynia Niebiańskiego Smoka") została założona ku czci Buddy Gautama w 1339r. Na jej terenie znajdują się groby dwóch japońskich cesarzy (Go-Sagi i Kameyamy). W 1994 roku została została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a zaprojektowany w 1343r. ogród klasztorny przetrwał po dziś dzień i wciąż imponuje. Kyoto - to tu znajduje się ogrom obiektów dziedzictwa kulturowego Japonii. Liczne ogrody, 400 chramów shinto, nieprawdopodobne pałace oraz 1600 buddyjskich świątyń. Tu właśnie odwiedziliśmy słynny kompleks świątynny - Kiyomizu-dera. Usytuowany jest on we wschodniej dzielnicy Higashiyama i według przekazów historycznych "Świątynia Czystej Wody", bowiem taką nosi nazwę, została założona w 788r. a zatem istniała zanim rozpoczęto budowę Kioto. Niepowtarzalna atmosfera. Zamek Osaka. Wybudowany w 1598r. na miejscu dawnej świątyni Ishiyama Hongan-ji jest zwany Złotym Zamkiem. Jego pierwszym właścicielem był Hideyoshi Toyatomi, który obok takich postaci jak Nobunaga Oda, Ieyasu Tokugawa jest uznawany za jedną z najważniejszych osób w historii Japonii. Ciężko opisać jak nieprawdopodobne wrażenie robi na żywo. Podobnie jak zamek Himeji, czyli "Zamek Białej Czapli". Kobe - piękne miasto portowe, które zachwyca zarówno za dnia jak i nocą. Jest stolicą prefektury Hyogo, liczy sobie półtora miliona mieszkańców i znajduje się na wyspie Honsiu. Będąc tu zdecydowanie warto zobaczyć nocną panoramę miasta, świątynie Ikuta, ulicę zachodnich rezydencji (Kitano) oraz mający niemal 4km długości most Akashi Kaikyo. Ogród botaniczny z sekcjami tematycznymi, w którym się znajdowaliśmy, to Kobe Nunobiki Herb Garden i zachwyca swoimi widokami. Odwiedzając miasto Kobe wypada spróbować legendarnej wołowiny kobe, niezwykle uznanej, popularnej i szalenie kosztownej - 100g mięsa to wydatek rzędu 150 zł, niemniej warto. Jeżeli chodzi o jedzenie, to jest: smacznie, zdrowo i rozsądnie cenowo. Jednym z najpopularniejszych posiłków tu jest onigiri. Kulka ryżowa sprzedawana w różnorakich wariantach (nadzienie). Zjadłem ich kilkanaście i wszystkie bardzo mi smakowały. Praktycznie nie idzie tu spotkać budek z kebabem (dwie widzieliśmy). Fast foodów też nie ma jakoś sporo (w Maku można kupić coś co zowie się Samurai Mac). Japończycy są na ogół szczupli i nie tacy niscy jak zwykło się sądzić. Ja mam nieco ponad 180cm, dziewczyna 173cm i najczęściej Japończycy byli naszego wzrostu. Ubierają się schludnie, są eleganccy. Gdy byliśmy na urlopie (wrzesień) wówczas warto było zakupić JR Pass i kartę Suica. Dzięki, którym łatwo i szybko (bardzo) można było poruszać się po kraju. Taki N700 Hikaru (Shinkansen) odległość Tokyo - Kyoto (ponad 400 km) robił w około 130 min. Za dwa tygodnie płaciliśmy około 1400zł od osoby. Niestety jego cena od października ma wzrosnąć o 70%. W każdym razie połączenia pomiędzy są niebywale sprawne, szybkie i na ogół na transport czeka się nie dłużnej jak kilka min. Jest tu też od groma taksówek. W takim Kyoto pod wieczór jeździ naprawdę bardzo mało samochodów, a 3/4 z nich to taksówki. Growo zasadniczo jakikolwiek sklep się nie odwidzi to Nintendo miażdży konkurencję. Czasami na 8 regałów z grami na Słicza przypadają maksymalnie 3 na sprzęt Sony. Rzecz jasna tak z 40% tych gier to takie cuda jak na zdjęciu powyżej. Niestety zieloni nie mają tu growej wyżerki. Jasne w dużych skalpelach zawsze idzie spotkać Xbąka, niestety gier jest jak na lekarstwo - najlepiej ma się nowa Forza i... Starfield. Natomiast w wielu niedużych sklepach można tysiące jenów wydać na figurki, mangi, ścieżki dźwiękowe, leciwe gry. Będąc w Tokyo polecam także odwiedzić Tokyo Skytree. Znajdująca się w dzielnicy Sumida wieża widokowa należy do jednych z najwyższych budynków na świecie. Obejrzeć zachód słońca, a następnie podziwiać panoramę miasta z 450m - kapitalna sprawa. Jeżeli chodzi o salony gier - jest ich sporo i są imponujące. Zazwyczaj to pięć, czasami siedem pięter. Zasadniczo w każdym salonie jedno piętro poświęcone jest marce Gundam, która jest nieprawdopodobnie popularna w Japonii. Jedna gra to 100 jenów (około 3zł). Możesz grać w trybie dla pojedynczego gracza lub włączyć multi i wówczas ktoś dołącza do potyczki. Na ogół czeka się kilka sek. na to. Mortala w żadnym salonie nie spotkałem, ale Tekken, Virtua, GuiltyGear i ukochany przez graczy SF są ogólnodostępne. Od SSF, poprzez SFA3, aż do SF4 i SFV w wersjach najbogatszych. Ba, nawet można SF The Movie spotkać. A trzeba uczciwie przyznać, że niezależnie od gry, potrafią bardzo, ale to bardzo dobrze grać i niczym niezwykłym jest widok grupy elegancko ubranych facetów, który późnym wieczorem tłuką ha-do-keny, SPoDy i inne EWGFty raz za razem. Na koniec jeszcze kilka ujęć i to chyba na tyle. Postaram się wrzucić następnym razem jeszcze nieco zdjęć. Podsumowując - to był cudownie spędzony czas, który zakończyliśmy targami Tokyo Game Show, ale to będzie opisane w odpowiednim temacie.
  4. za polecenie. Jeszcze dziś zamówię. Relację wrzucę, jak moce nekromańskie je wskrzeszą. U mnie ostatnio tak to wygląda: Na listopad planuję "Sagę o Zielonych Kościach" oraz kilka tomów Joe Abercrombiego, ponieważ trylogia "Pierwszego Prawa" niesłychanie mi się podobała. "Bohaterowie" też godni polecenia, ale jednak to już nie to samo.
  5. Sylvan Wielki

    Zakupy growe!

    Klasycznie nieco niebieskiego oraz zielonego dobra skąpanego w czerwieni. Takie dwie piękności przywiozłem sobie z Japonii. Kolekcjonerskie wydanie jednej z moich ulubionych gier. Prezent od dziewczyny. Fatality w dynamicznym 4k. W kolekcji posiadam wszystkie asasyny z głównej linii, niemniej Basim będzie musiał poczekać w kolejce do ogrania.
  6. Sylvan Wielki

    Mortal Kombat

    Wiesz, to samo można w innych grach zaobserwować (CoD, Fortnite). Oczywiście ja chętniej widziałbym tu klasyki jak Kabal (przykładowo), ewentualnie bardziej pasowałby mi taki Pinhead (Hellraiser), ale co zrobisz. Nadciąga drugi sezon Invicibles oraz kolejny The Boys, zatem Tak jak sam zaznaczyłeś - excel musi się zgadzać. Mam nabite nieco ponad 30 godz. Może coś skrobnę niebawem, ale Observer dobrze wypunktował grę - serio, co oni z tym pomarańczem dla postaci i to absolutnie każdej. U mnie pomarańczowy już wszyscy: Baraka, Geras, Sub-Zero, Reptile, Havik...
  7. Zmieścisz się w przedziale, który podałeś. Jeżeli sam sobie wyjazd zorganizujesz, to 18 tys. zł za dwa tygodnie będą wystarczającą kwotą. Rzecz jasna wiele zależy od tego gdzie będziesz sypiał. Niemniej kombo: Tokyo, Kyoto, Osaka, Kobe - zwiedzisz tak, że nie zapomnisz tego doświadczenia do końca życia. Zapewniam. Wiem, bowiem niedawno z Japonii wróciłem. Postaram się na dniach (najpewniej jutro) opisać swoje wrażenia. Zatem, jeżeli interesuje cię: co, jak, gdzie, to miłego czytania, @JaskinieTerrigenoweMarvela @standby tak z ciekawości, ile zapłaciłeś za JR pass - czytałem twoje wypowiedzi, ale podałeś łączna kwotę (JR+bilety). Zakładam, że okolice 400$. P.S. @Pupcio, ty żyjesz, bo zastanawiam się czy wrzucać obiecane zdjęcia płci pięknej.
  8. Sylvan Wielki

    Borderlands 3

    W skład zestawu wchodzą: - Borderlands: GotY Edition - Borderlands 2 - Borderlands: The Pre-Sequel -Tales from the Borderlands - Borderlands 3 - New Tales from the Borderlands ... oraz każde DLC.
  9. Twórcy serii SR oraz Red Faction niedawno świętowali swoje 3 dekady na rynku, a teraz żegnają się z branżą.
  10. Sylvan Wielki

    Borderlands 3

    Szóstego października Borderlands 3 Ultimate Edition melduje się na Nintendo Słicz. Można już składać zamówienia na wersje pudełkowe. @Square skusisz się, czy tylko wersja na konsolę Sony jest ogrywana.
  11. Sylvan Wielki

    Tekken 8

    Zgadzam się, ale wiesz, teraz ma być łatwo, przyjemnie, efektownie. To trend nie tylko z Tekkeńca, ale też przypadłość innych marek - MK dla przykładu z efekciarskimi superami trwającymi wieki i opcja łatwych fatali. Rozumiem twórców. Te ułatwienia (jak kombosy w SF6 dla przykładu) nie są złe. To opcja. Jak twórca wychodzi na przeciw osobom z niepełnosprawnością, to naganne byłoby to krytykować. Więc jak ktoś chce mieć EWGF + dalszą kombinację pod jednym przyciskiem w Tekken, proszę bardzo. Nikt tych gier nie robi z miłości do fanów marki tylko dla hajsu. Dlatego w różnych grach łączą się uniwersa (gościnne występy i tak dalej, które przyciągają nowych graczy). Ja chciałbym, część z was zapewne także, tego poważnego (w większości) Tekkena, jak za starych, dobrych czasów. Niemniej, tak to się mawia "było minęło". Oby tylko Harada pamiętał o tych, na których zbudował siłę marki. W każdym razie biorę T8 na premierę i mam nadzieję, że będę się bawił przynajmniej bardzo dobrze.
  12. Ukończyłem niedawno Calisto. Całkiem dobrze się bawiłem. Potencjał był, może nie tyle ogromy, co spory. To z pewnością. I z całą pewnością nie został on należycie wykorzystany. Gdyby tu poprawić co nieco, a tu oszlifować, byłaby świetna gra. A tak, czegoś brakło. CP znakomicie się prezentuje. Ma swój urok, klimatu też nie sposób jej odmówić. Ale te 160 ml. $ i zapowiedzi o AAAA. No nie. Dodam, że na początku kręciłem nosem na walkę bronią białą. Później grało mi się znacznie lepiej, a z każdą godziną frajda z gry była większa. Kilka miesięcy temu kupiłem ją na Series X (i One - hej, Wredny ) za niecałe 130 zł. Ostatnio widziałem w sieci empik wersję na PS5 za około 80zł. Za taką kwotę zdecydowanie warto sprawdzić. Sumienne 7/10 lekko bym wystawił. Za jakiś czas kupię dodatek. Dobrze będzie tu wrócić. Gdyby, ewentualnie, w przyszłości ukazała się kontynuacja, też bym kupił, ale niekoniecznie dej łan.
  13. Sylvan Wielki

    Tekken 8

    Facet ma wystarczający wiek, by pamiętać kilka generacji mordobić i to jak dawniej było. Następnie wychodzi taki wybrakowany SFV i zgarnia u niego 9/10, bo to "cudowna baza, fantastyczna platforma do rozwoju na przyszłość". Może i tak, ale nie za pełną cenę 240 zł. I później tak mamy w giereczkowie, że wychodzą płatne bety jak: Battlefront1, GTS, czy wspomniany SF i "recenzenci" wystawiają 8/10, a gracze 4/10. W pełni rozumiem sympatię do serii Tekken. Sam z nią związany jestem zasadniczo od jej początku. Pamiętam jakie ogromne wrażenie, pod względem szaty graficznej, poszczególne odsłony potrafiły zrobić. Taki Tag przecież był jedną z najlepiej prezentujących się gier w ogóle. Piątka również wyglądała kapitalnie. Rzecz jasną są różne gusta. Jak on chce dać 9/10 za grafikę, jego święte prawo. Ale w takim wypadku dla MK1 będzie musiał skalę do 14/10 podnieść.
  14. No dobrze. Pograłem kilka godzin w najnowsze Armored Core, ukończyłem kilkanaście etapów, ubiłem trzech bossów. Bawię się przy tym bardzo dobrze. Wstępnie nie wahałbym się wystawić 8/10. Czysta, nieskrępowana niczym frajda z rozgrywki, bez otwartego świata (podział na misje) bez ogromu znaczników (na arenie zaznaczone są tylko główne cele i przeciwnicy). Niestety też bez okazałej grafiki. AC VI wygląda tak sobie. Sytuacja podobna do wspaniałego NieR Automata - miasto prezentuje się jakby było żywcem wyciągnięte z ery PS3 i to jeszcze nie z tych najładniejszych, growych miast, tekstury również nie powalają, ale już stylistycznie jest momentami niezwykle okazale, a sama walka jest szalenie efektowna i daje sporo radości, a to najważniejsze. Mamy 3 tryby rozgrywki do wyboru: ray tracing, jakość, wydajność. Szkielet gry jest następujący. Przed misją mówią nam co i jak (można wybrać polską wersję - napisy), następnie zostajemy przeniesieni na mapę i tam karmimy przeciwników rakietami, ołowiem, laserami i co tam mamy pod ręką. Przed walką zajmujemy się także montażem naszej pancernej maszyny zagłady, dostosowując uzbrojenie oraz wyposażenie. Mech opisany jest kilkunastoma statystykami: siła ataku/uderzenia, seria uderzeń, waga, obciążenie energetyczne, skuteczność obrony, prędkość napędu, obciążenie EN i tak dalej. Wzorem cudownego Front Mission 3 mamy pełną dowolność w modyfikacjach. Od koloru poszczególnych części, poprzez wybór oręża zagłady w dłoniach i ramionach, aż na zmianie układów cyfrowych i poszczególnych części (korpus, nogi itd.) kończąc. Przed misją można odwiedzić sklep z częściami, gdzie kupujemy poszczególne komponenty (bronie, dopalacze silnika, generatory). Jest w czym wybierać. Personalizacja jest całkiem okazała. Chcesz pobawić się w rycerza, który dzierży miecz energetyczny i tarczę, a może dwie wyrzutnie na bary i strzelbę w jedną dłoń, a drugą karabin, można też, wzorem Dantego z DMC, w obie dłonie zamontować pistolety i tak siać pożogę. Robot większy, wolniejszy, bardziej wytrzymały, a może coś zwinniejszego. Opcji jest niemało. Gra nie należy przy tym do tych łatwych. Postać może się przegrzać podczas walki, ma też coś na wzór paska wytrzymałości, więc nie ma mowy o ciągłym uniku i ostrzeliwaniu wroga. O ile zwykłe helikoptery są klasycznym mięsem/żelastwem armatnim, tak słusznej wielkości działo, albo boss potrafi huknąć za 40% paska energii, a na misję mamy tylko 3 skromne odnowienia naszej energii życiowej. Tak jak napisałem na wstępie, mnie się gra podoba, bardzo. Czuję się jak w latach dziewięćdziesiątych, gdy zagrywałem się we wspomniane Front Mission 3 (dostosowywanie mecha przed walką) oraz Omega Boost (sama efekciarska walka). Jest wymagająco co też cenię. Trochę jakbym grał w rozbudowaną, długą grę arcade z dawnych lat. Zdecydowanie polecam i wracam do gry.
  15. Sylvan Wielki

    Vampire Survivors

    Wspaniałe gry wypada wesprzeć swoim oiro, jak i czasem. Czyli co, XM. czekasz na wersję na Sonkę i wpada Burzowo dobra gra, przyznaje. Ja teraz będę chciał zdobyć Maruto Gutsa... tzn. Cutsa. No i trzeba pochwalić pierwsze spotkanie z Kostuchą. Ta rzeź na ekranie.
  16. Sylvan Wielki

    Vampire Survivors

    Tak przeglądałem czasami ten temat i przeglądałem i... Zainstalowałem po czym przepadłem. A było słuchać mądrych słów, które poprzez klawiaturę, słowem pisanym, przelewał Pan @Bzduras, że nałóg, że nie wolno bo wciąga niczym bagno. O Bogowie. Ależ w to się gra. Oba DLC zakupione. Na Słiczu również planuję nabyć VS. Polecam niezdecydowanym.
  17. REmake kupiłem bazowo na PS4(Pro) na premierę 4 lata temu. Mam też wersję na Xbąka. To ją ostatnio odfoliowałem i raz jeszcze tę wspaniałą grę ukończyłem. Co za przygoda. Jakie wykonanie (gra ma darmową aktualizację pod obecną generację). Wybitnie odrestaurowana ikona survival horror. I ten %&*#% dreptający swoimi ciężkimi buciorskami za nami po posterunku. @mario10 nic nie bój. Będziesz zachwycony. Smacznego dania w sosie nostalgii.
  18. Sylvan Wielki

    DIABLO IV

    Zrobione niedługo po tym durnym osłabieniu wszystkiego. Lekki stres był, jak po 18 godz. wchodzisz do podziemi, a tam "Świeże mięsooooo". Przedostatnie trofeum. Teraz pozostaje ubić Lilith i 100%
×
×
  • Dodaj nową pozycję...