Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    No niestety muszę podbić przedmówców. LOLa znam z trzech pierwszych numerów, więc samo opisanie, czym był projekt i co trafiało do magazynu, nie było dla mnie specjalnie interesujące. Jasne, pewnie sporo czytelników nie trzymało tego "spin-offa" w ręce, ba, nawet nie wiedziało o jego istnieniu, no ale z mojej perspektywy tak to wygląda. Tym bardziej, że projekt umarł dosyć szybko, a osobistości w niego zaangażowane były mocno "kolorowe", więc śmiało można założyć, że za kulisami bywało ciekawie. Choć biorę oczywiście pod uwagę, że nie wszystko można/wypada opisywać, nawet po latach. No i szkoda mi się zrobiło, że nie nabyłem wówczas numerów 4 i 5, nawet nie wiedziałem, że tyle ich było. Koniec końców, dzięki za ten powrót do przeszłości i liczę na podobny dotyczący Maniaka.
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Sackboy: Wielka Przygoda Czyli "perełka z Plusa". Pierwsza gra z abonamentu, którą skończyłem od momentu jego zakupu prawie pół roku temu, co samo w sobie jest chyba wymowne. Sięgnąłem po Sackboy'a z braku laku, żadnego LBP dotąd nie ukończyłem, ale dochodziły mnie słuchy, że Wielka Przygoda to odejście od klasycznej formuły i obranie kierunku bardziej standardowej platformówki, co dla mnie było zdecydowanym plusem. Początki były takie sobie, gierka wydawała mi się straasznie dziecinna, i bynajmniej nie chodzi o sam design postaci i świata. Urokliwa i relaksująca, ale banalna i monotonna. No ale ów urok i odprężający charakter mnie przyciągnęły (naprawdę przyjemnie było po całym tygodniu, nawet będąc już lekko sennym, pobiegać sobie po takim kolorowym świecie z przyjemnymi rytmami w tle, bez większej spiny), a później okazało się, że jest coraz lepiej i gra z czasem pokazuje "pazur". Wraz z postępem rośnie poziom wyzwania, pojawiają się fajne "skillowe" challenge na czas (powodzenia każdemu, kto podchodzi do ostatniego z nich na złoto), nowe umiejętności/gadżety, a każdy poziom oferuje sporo sekretów i opcji wymaksowania, co też zaczęło mnie motywować do trochę "poważniejszego" grania. Co do samego feelingu poruszania się, to jest zadowalający. Sterowanie jest responsywne, skok nie taki "balonowaty", jak w LBP (na tyle, na ile pamiętam z krótkiego kontaktu z pierwszą częścią), do tego "dash", roll i możemy już sklejać całkiem niezłe akcje xD. Poziomy są raczej liniowe (z odnogami kryjącymi różne niespodzianki), mamy dojść do finiszu, po drodze pokonując przeszkody i różne tałatajstwo (które potrafi czasem zajść za skórę). Urozmaiceń jest sporo, ale nie ma sensu ich tutaj wymieniać. Klasyczna platformówka, i dobrze. Robotę robi też (a może przede wszystkim) multi. Mamy tutaj typowy coop na wspólnym ekranie (ja grałem online, ale można też kanapowo), przy czym tylko część etapów w każdym świecie jest stworzonych stricte pod ten tryb i nie da się ich ukończyć samemu. Najpierw bawiłem się chwilę z randomami (hostując rozgrywkę trzeba czekać kilka-kilkanaście minut, aż znajdzie się chętny, ale połączenie odbywa się w płynny sposób i gracz może do nas dołączyć nawet w trakcie przechodzenia levelu, w miejscu respawna/checkpointu), no i różnie bywało (mniej lub bardziej ogarnięci). Później wciągnąłem do zabawy kumpla i tu już zrobiło się całkiem klawo. Ogólnie online przez ostatnie parę lat praktycznie dla mnie nie istniał, więc poczułem trochę tej dawnej frajdy ze wspólnego szpilania i pierdolenia głupot przez mikrofon. A opisywany tytuł ewidentnie pasuje do takiego wesołego grania. Dużym plusem jest oprawa i cała otoczka. Wizualnie jest cymesik (do tego płynnie, obstawiam 40-60 fps na zwykłej PS4, niestety czasem z dropami), kolorowo, z wieloma fajnymi efektami, zwyczajnie miło się patrzy na ten świat, na dodatek pomysłowo zaprojektowany. No i nie da się nie ulec urokowi tytułowego szmaciaka. Do tego dochodzi świetna muzyka (zarówno oryginalny soundtrack, jak i licencjonowane kawałki, ale najciekawsze jest połączenie jednego z drugim, mianowicie "orkiestrowe" aranżacje popowych hitów, super, na dodatek tempo i zmiana "zwrotek" dostosowuje się do postępów na ekranie) i w rezultacie otrzymałem to specyficzne "coś", co uwielbiam w grach. Niekoniecznie musi to być potężny hit, poważna przygoda czy dopracowany do perfekcji gameplay. Ale odpowiednie połączenie pewnych elementów sprawia, że taki niepozorny, śmieszny Sackboy będzie przeze mnie bardzo miło wspominany. No i kto wie, może nawet sięgnę po platynę. Ogólnie polecam.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Donald Duck: Quack Attack (PSX/PS3) Czasem mówi się o niektórych grach, że są "dla dzieci", a w praktyce również stary pryk może się przy nich dobrze bawić i mieć jakieś wyzwanie (wszelkie Crashe, Ratchety, Mariany etc.). W tym akurat przypadku zaszeregowanie do tej kategorii jest jak najbardziej dosłowne i na miejscu. Przygody Donalda to gra króciutka (2-2,5h), raczej łatwa (dosłownie kilka momentów wymagających powtórki/lekko frustrujących, głównie przy bossach, których ataków trzeba w iście oldschoolowym stylu uczyć na pamięć metodą prób i błędów) i w samych założeniach zwyczajnie prosta, żeby nie powiedzieć prostacka. Kaczor dysponuje niewielką liczbą ruchów, levele to w zasadzie cały czas to samo, tylko w innej scenerii (tzw. 2,5D, parcie w jednym kierunku korytarzem, skakanie po platformach i głowach przeciwników, zbieranie różnych pierdół), z urozmaiceniem w postaci levelu "uciekanego" (ala seria Crash) i oczywiście walką z bossem w każdym świecie. Tych jest 4, na każdym 5 lvl plus szef. Prezencja nawet jak na 2000 rok jest mocno przeciętna (aliasing, proste obiekty, niezbyt ładne tekstury), a muzyki, z racji na biedny repertuar (dosłownie kilka utworów, przy czym "motyw przewodni" pojawia się co chwilę) pochwalić nie sposób. Całość jest dosyć koślawa i trochę drewniana, ale generalnie responsywność jest zadowalająca więc, co najważniejsze, z grubsza da się grać bezboleśnie, mimo archaizmów. Jedynie skok czasem mi nie do końca wchodził, ale tu już nie jestem pewien, czy to nie wina pada. No także co tu więcej dodać xD. Podróż ponad dwie dekady wstecz do tytułu, który w sumie już wtedy nie bardzo mnie interesował (nie pomagały recki), mimo, że w czasie jego premiery byłem jeszcze czytelnikiem Kaczora Donalda i postać bardzo lubiłem. Trzecia liga platformówek na PSX, jadąca czysto na licencji, a i tej zbytnio nie wykorzystuje (dosłownie kilka znajomych "twarzy", fabułka pretekstowa, z dwoma FMV jako intro i outro). Jak już napisałem, mimo wszystko da się grać i nawet odczuwać pewną frajdę, ot gierka do szybkiego "przelecenia" w momencie najścia nostalgicznego głodu za retro, a całość z racji na tytułowego bohatera i jego "uniwersum" ma sporo uroku. A że lubię co jakiś czas sobie zrobić taką sesję, to generalnie jestem kontent.
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na sprite odpowiedź w temacie w Seriale
    W końcu nadrobiłem ostatni sezon (aż się zdziwiłem, że to już prawie rok od zakończenia, czekałem na sprzyjające okoliczności i generalnie nabranie "smaku" na taki serial, no ale grunt, że nie trafiłem na żaden spoiler). Cóż, nigdy nie byłem zwolennikiem oglądania na bieżąco (jeśli można tak to nazwać, bo i tak zawsze czekam na zakończenie całego sezonu), bo potem efekt jest taki jak teraz, mianowicie nie pamiętam z poprzednich serii prawie nic poza najważniejszymi wydarzeniami, a nie oszukujmy się, żadne recapy nie zastąpią oglądania ciągiem. Z drugiej strony trudno w takim 2015 usiąść sobie z postanowieniem "dobra, czekam teraz 5/7/10 lat i obejrzę całość". No generalnie nie ma dobrego rozwiązania. A co z samym finałem BCS, który to serial całościowo, uważam za świetny, jeden z najlepszych seriali ostatniej dekady? W sumie lekko mnie zawiódł. Może to wynik nastawienia, które wynikało z dotychczasowego poziomu, może trochę ogólny spadek zajawki na uniwersum i wybicie się z niego, ale sądzę, że sporo w tym zasługi po prostu scenariusza i niektórych wątków. Samo zakończenie mi się niezbyt spodobało, przekaz jest oczywisty, ale jakoś mi nie pasuje do Saula/Jimmiego, a subiektywnie po prostu nie łykam w popkulturze (bo to przecież nic oryginalnego) motywu Poza tym to stary, dobry BCS, choć jakby trochę "cięższy" jeśli chodzi o atmosferę, co nie dziwi. Cameo znanych bohaterów przyjąłem bez większego entuzjazmu, no fajnie zobaczyć, ale w sumie tyle. Dobrze, że już tego nie ciągną i odeszli z klasą, tak jak zresztą było z Breaking Bad.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Shen odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Mi pamięć figle płatała i wydawało mi się, że właśnie Saturna oferowali jako nagrodę w krzyżówkach (być może w jakichś konkursach się przewinął w historii pisma). Chociaż co by nie mówić, Mega Drive jak na tamte lata to też nie lada gratka (przypominam, że niewiele wcześniej jako "nowość" widywało się reklamy Pegasusa). Cóż, jak kilku przedmówców, także i ja o czymś takim, jak Sega Saturn dowiedziałem się z reklam w Kaczorze Donaldzie. Nie powiem, działały na wyobraźnię, szczególnie takie arty, jak wrzucony powyżej. Koniec końców, jedyny faktyczny kontakt z tą konsolą miałem na standzie w jednym ze świeżo wybudowanych w Krakowie HIPERMARKETÓW (prawdopodobnie Hit, więc okolice 1997), gdzie odpalona była któraś część Virtua Cop. No grało się fajnie, ale nie było to nic, co by mnie zwaliło z nóg (w przeciwieństwie do chociażby Mario 64, również prezentowanego w tamtym miejscu). No także SS to dla mnie zawsze był nieco tajemniczy sprzęt z niewykorzystanym potencjałem. W późniejszych latach miałem moment, kiedy rozważałem zrobienie sobie kolekcji najciekawszych retro sprzętów i nadrobienie najlepszych tytułów na nie, no ale nie pykło, czego trochę żałuję, szczególnie patrząc na dzisiejsze ceny.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Powiedzcie, jak to jest z tym graniem w 30 fps na OLED, faktycznie mocniej rzuca się w oczy i drażni w porównaniu do paneli innego rodzaju, jak to niektórzy opisują na necie? I drugie pytanie: jak na takim sprzęcie (czy w ogóle jakimkolwiek TV 4K) wyglądają treści w FHD? Wiadomo, zależy, czy filmy, czy gry, poza tym telewizory mają multum opcji, którymi można kombinować i coś poprawić, dużo zależy też od odległości, no ale tak ogólnie ujmując sprawę. No chyba, że nikt tu nie kala swojego oledzika tak mizernymi treściami.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Tak to nie ma co rozkminiać, abstrahując od inflacji, dzisiaj jest dzisiaj i fakty są takie, że od początku roku ten TV nie zszedł poniżej 4k (pojedynczy strzał, był w tym temacie), a w sensownych sklepach od dłuższego czasu trzyma cenę 4,5-5k (przy czym te górne widełki to oczywiście w chuj zawyżone). Czysto teoretycznie gdyby spieniężyć takie PS5, to sam TV wyjdzie poniżej 4k, ale czy faktycznie na rynku jest takie ssanie, żeby szybko i bezproblemowo opylić konsolę za ponad 2k? Najlepiej, jak ktoś faktycznie jest na kupnie konsoli, to wtedy nic tylko brać. Osobiście nie jestem na nią napalony, nastawiałem się raczej na śledzenie newsów dotyczących ewentualnej Slimki/Pro i może kupno na koniec roku, ale trochę kusi, bo w sumie nawet jak nie sprzedam, to i tak wyjdzie dobrze. Jakby nie mogli sensownej ceny zrobić po prostu na panel, wszędzie te bundle.
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Końcówka w >>> niekończąca się "przygoda" na wyspie. Tak czy siak gra o jakieś 10 godzin za długa.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    UnMetal (PS4) Niby indie, niby pixelart, a czułem się niemal jakbym grał w "dużą" gierkę. Dla niewtajemniczonych: UnMetal to pastisz serii MG/MGS, pod względem gameplay'owo-wizualnym czerpie ze starych części w 2D, natomiast w temacie dialogów (i voice actingu xD), różnych rozwiązań fabularnych, postaci czy bossów dostajemy szereg nawiązań i kpin z motywów znanych z całej serii. No nie powiem, parę razy mocniej prychnąłem, rzadko mam do czynienia z tego typu klimatami, ogólnie atmosfera jest luźna i bekowa, choć może to uśpić naszą czujność, kiedy nagle na pełnej wjeżdża boss, który nas upadla i do pokonania go potrzeba wielu powtórek. Tak, to jedna z tych gier z "nierównym poziomem trudności", gdzie ~90% przygody to stosunkowo luźna zabawa (niby skradanie, ale jednak mocno arcade, z fajnym feelingiem obijania strażników), parę momentów wymaga pomyślenia/zerknięcia w opis (niestety czasami rozwiązanie jest mocno z dupy i mało intuicyjne) no i są te nieszczęsne walki z bossami, gdzie w sumie niemal każda wymaga przynajmniej kilku powtórek, "staroszkolnego" rozkminiania metodą prób i błędów i, przynajmniej w moim przypadku, sporej ilości rzuconego mięsa. No a jak się w ogóle gra? W skrócie, poruszamy się po bazie/dżungli, znajdujemy różne przedmioty (w tym klasyczne karty magnetyczne) pozwalające nam iść dalej/pozbywać się przeciwników w alternatywny sposób (mimo wszystko rządzi zwykła piącha, tym bardziej, że mamy tutaj motyw "nie zabijania", który skutkuje tym, że jeśli kogoś postrzelimy z ostrej amunicji, to musimy w krótkim czasie go wyleczyć naszą apteczką, inaczej game over, trochę słabe, no ale na dłuższą metę nie sprawia problemu). Twórcy oferują sporą różnorodność (no, może nie wizualną, bo tutaj raczej szybko robi się dosyć mdło), to jakiś patent gameplay'owy, nowy rodzaj broni, przeciwnika, więc nudno nie jest. Pyka się przyjemnie, całość wciąga, i o to chodzi. Dla chętnych są jakieś sekrety, challenge etc., ale na tym etapie to już nie moje klimaty. Z innych spraw: oprawa muzyczna jest dosyć uboga, kilka kawałków zapętla się w ciągu całej, trwającej może jakieś 6-8h przygodzie. Generalnie polecam, szczególnie miłośnikom przygód Węża.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W pełni podpisuję się pod przedmówcą, ale to już zarówno tu, jak i w temacie dedykowanym pisałem. Niestety nie liczę na poprawę tych kwestii w ewentualnych sequelach, skoro nie nastąpiło to między jedynką a dwójką, ot z perspektywy twórców to nie są wady, a powszechne zachwyty i pozytywny feesdback raczej nie sprawiaja, żeby mieli w tym temacie jakieś rozterki. Ot taki przyjęli styl i tak będzie, aż znowu nastapi jakiś reset serii. Ja ostatnio ukończyłem Sly 3: Honor Among Thieves (wersja z PS2) Szczerze mówiąc nie wiem, po co w to grałem, chyba z jakiejś dziwnej potrzeby "zamknięcia" przygody xD. Nie, żeby była to strasznie zła gra, po prostu jedynka i szczególnie dwójka zupełnie mnie nie porwały i nic nie wskazywało na to, żeby trzecia część miała być jakąś rewolucją. No i potwierdziło się to całkowicie. W zasadzie zakończeniu trylogii (przynajmniej tej z PS2) można zarzucić dokładnie to samo, co poprzedniczce (bo jedynkę pamiętam już jak przez mgłę). Po pierwsze, brak zdecydowania, czym w zasadzie przygody szopa są. Platformówki tu w sumie mało (na dodatek typowo "skakane" momenty są mocno irytujące z racji niezbyt immersyjnego i dokładnego sterowania, dziwnej fizyki i ogólnego niedopracowania). Szukania znajdziek i pierdółek praktycznie już nie ma (nawet charakterystyczne dla serii butelki, których komplet pozwalał otworzyć sejf i uzyskać jakiś bonus, bez jakiegoś poważniejszego powodu po prostu zniknęły), poza monetami, których używamy w sklepiku (szok!) z gadżetami/umiejętnościami. Niestety twórcy ze trzy razy wymuszają na nas zakupy w celu popchnięcia fabuły, a gromadzenie majątku jest raczej powolne i żmudne, więc przynajmniej raz musiałem "bawić się" w grind. Skradanką te gry nigdy tak na serio nie były, ot mały element całości. Przygodówka? No nie do końca. Nie wiem, za duży tu miszmasz i w rezultacie jest nijak. Minusem jest też ogólne rozwleczenie tej gry, czy to w skali makro (ok. 13h na liczniku, a starałem się lecieć cały czas przed siebie), czy mikro (długie, wieloetapowe misje, niestety z dosyć rzadkimi checkpointami/save pointami), i to też charakterystyczne dla całej serii. Nie pomaga patent z głównym levelem-hubem, z którego za każdym razem musimy zasuwać do rozpoczęcia kolejnej misji. Trochę różnorodności, jak zawsze, wprowadza obecność trzech mocno odmiennych głównych bohaterów, ale tym razem twórcy poszli jeszcze dalej i po każdym dużym etapie dołącza do nas nowy członek ekipy, który też dostaje swoje pięć minut w rozgrywce. Za to plus, choć nie zawsze te nowe mechaniki witałem z uśmiechem (częściej z obawą, co mnie znowu będzie frustrować). Charakterystyczną cechą trójki jest nagromadzenie "mini gierek", choć bardziej na miejscu byłoby tu określenie "przerywnikowych etapów z wyróżniającymi je elementami gameplay'u". Niestety, o ile sam zamysł bywa spoko, tak wykonanie często jest, delikatnie mówiąc, średnie, a sama rozgrywka mocno wkurwia swoim niesprawiedliwym poziomem trudności, wymogiem uczenia się ruchów/ścieżki na pamięć i częstymi powtórkami. Czuć tu "starą szkołę" i to nie jest bynajmniej pochwała. Wizualnie i muzycznie jest elegancko (cel shading, ładne kolory, fajny design bohaterów), plusem całej serii jest specyficzny szpiegowsko-komediowy klimacik i może niezbyt nachalne, ale charakterystyczne poczucie humoru no i niezła ekipa, zarówno dobrych, jak i złych. No i ogólnie abstrahując od wcześniej wymienionych problemów, feeling gierek z PS2 ma swój urok. Koniec końców, najlepszą częścią serii jest ta z PS3, zmiana deva i przeskok technologiczny (oraz zmiany w trendach i standardach) w przypadku tej serii wyszły tylko i wyłącznie na plus. Szkoda, że akurat w tym momencie Sony zakończyło przygody Sly'a.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Ta, widziałem, gdybym był na kupnie jakiejś konsoli to pewnie bym się zdecydował, zawsze można kupić zestaw i odsprzedać konsolkę, ale przy ewentualnym zwrocie i tak trzeba oddać oba przedmioty i generalnie wolę golasa. Bo wyjściową ceną PS5 to dojebali do pieca xD
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Mat Hoffman's Pro BMX (PSX/PS3) Czas na odrobinę retro. Gierkę, jak zapewne większość gejmerów, poznałem dzięki demówce zawartej w THPS2. Wrażenia wielkiego nie zrobiła, tym bardziej, że dostępny level był mało efektowny. Zresztą przekaz z recek też szedł taki, że w temacie rowerków lepszy jest Dave Mirra. Cóż, nie przekonałem się o tym wtedy, a jak grało się po ponad 20 latach? Generalnie spoko, ale nie da się uciec od porównań do panującego już wówczas od jakiegoś czasu drugiego Tony'ego. Warto pamiętać, że obie gierki powstały na tym samym silniku i zostały wydane przez tę samą firmę (Acti) i ponoć miał to być początek szerszej akcji, polegającej na wydawaniu pod jedną banderą i w podobnym schemacie gierek związanych z różnymi sportami ekstremalnymi. Abstrahując od samego gameplay'u, podobieństwa są uderzające na niemal każdym kroku, od stylu graficznego, projektu logosów, przez tryby gry (kariera, free ride, również tworzenie własnego parku), odkrywanie nowych plansz poprzez zaliczanie zadań w 2 minutowych rundach czy okazjonalne zawody. Niestety, pod każdym względem czuć, że Mat Hoffman's to dużo biedniejszy kuzyn Jastrzębia. Jeśli chodzi o samą zawartość i rozbudowanie, to bliżej mu do pierwszej części Tony'ego, starszej przecież o ponad rok, niż do THPS2. Mamy tylko 5 zadań na każdy etap (klasyka: zbierz literki, nabij odpowiednio dużo punktów, znajdź ukrytą znajdźkę, rozwal jakieś śmieci). Tricków jest niewiele, rowerki zdobywamy wraz z progresem i łącznie są 4, customizacja jest mocno ograniczona. Plansze nie są zbyt rozbudowane, a przede wszystkim straszą szaro-burą stylistyką, biednymi teksturami i obiektami i mocnym dorysowywaniem się. To wszystko z mocno nierównym frameratem. Jedynie muzykę mogą spropsować, choć też tylko częściowo (to już kwestia upodobań, niektóre kawałki skipowałem). No ale przede wszystkim jak się gra? Teoretycznie wszystko jest na miejscu, system jest zerżnięty z deskorolkowego odpowiednika, dzięki czemu jego miłośnicy mogą czuć się jak w domu (skaczesz iksem, grindujesz trójkątem). Problem jest taki, że wszystko jest jakieś takie niedorobione, zabugowane. Manuale wchodzą losowo, tricki też czasem jakby się nie odpalały (z padem wszystko ok). Nie ma tutaj wskaźnika balansu przy grindach, które generalnie raczej łatwo zakończyć glebą. Gra momentami mocno irytuje, bo mając te słynne 2 minuty, niekiedy ciężko nabić odpowiednią liczbę punktów, gdy postać odpierdala nam manianę, a tricki nie łączą się w combosy. Strasznie to wszystko kwadratowe, a mam bieżące porównanie z Tonym 2, bo odpaliłem go siebie w tym samym okresie i to jest niebo a ziemia w temacie responsywności i ogólnego funu z gry. No ale przebrnąłem jakoś tryb kariery "głównym bohaterem, na powtórki innymi kolarzami nie mam ochoty, zbyt to wszystko drewniane i niedorobione. Ale, zważywszy na wiek, i tak spoko, że da się grać. Dwa screeny z DUSZĄ:
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Pojawiła się promka na C21 48" https://www.neonet.pl/telewizory/lg-48c21la-4k-oled-100hz-dolby-vision.html opis mówi o 100hz, a ten model ma mieć przecież 120hz (czy to, jak widzę w niektórych miejscach w necie, "to samo"?). Zero wzmianki o HDMI 2.1. Niechlujność opisu, jakieś kombinacje? Model się zgadza więc powinienem mieć wyjebane. W sumie i tak z neonetem niekoniecznie mam ochotę robić biznes, ale jak już zapytałem, to niech zostanie.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Resident Evil Village "Wszyscy" żyją remakem czwórki, a ja nadrabiam ostatnią dużą część serii, którą miałem w backlogu (no może poza CV, która w oryginalnej formie raczej z niego nie wyjdzie). Jako że siódemka i formuła FPP siadła mi totalnie, tutaj już od początku byłem nastawiony na dobrą zabawę. I nie zawiodłem się, bo ósemka okazała się świetna. No po prostu Capcom znalazło magiczną formułę i od przynajmniej kilku lat konsekwentnie wypluwa mięsiste GRY. Działa tu wszystko, gameplay, atmosfera, strona wizualna, nawet scenariusz ma swoje momenty (choć później i tak wszystko idzie w typowe pitolenie o jakichś pasożytach/pleśniach). Do tego odpowiednie proporcje poszczególnych elementów i idealny czas potrzebny na zaliczenie (u mnie trochę ponad 10h) i mamy hit. Strzelanie i otoczka związana z rozwijaniem broni (plus obecność handlarza) są poprawne, czasem może trochę czuć brak mocy pukawek, ale generalnie na normalnym poziomie trudności stosunek ammo do liczby przeciwników jest idealnie wyważony, by z jednej strony wymagać od nas ostrożności i oszczędności, a z drugiej nie pozostawiać z poczuciem, że mamy przejebane (zakładam, że działa tu system oparty na dostosowywaniu rozrzuconych po planszach itemów do postępów gracza). System "ekonomiczny" w stylu RE4 (i inne naleciałości, choćby w postaci braku skrzyń) sprawdza się dobrze. Eksploracja jak zwykle sprawia najwięcej radości, głównie za sprawą doskonałych projektów miejscówek (zarówno quasi-otwartej tytułowej wioski, jak i innych, poniekąd samodzielnych obszarów), które obfitują w sekrety, wynagradzające nam wciskanie nosa wszędzie, gdzie się da (tu robotę, jak zwykle, robi świetnie przemyślana mapka). No i w przeciwieństwie do naprawdę wielu gier ostatnich lat, tutaj nagrody za lizanie ścian są sensowne. Podobał mi się też design przeciwników, głównie tych "ważniejszych" (nie jestem zombiakowym purystą, więc otwarcie się na świat "klasycznych" potworów typu wilkołaki czy wampirzyce nie był dla mnie problemem), łączący odpowiednią dawką obrzydliwości i osobliwości. Cała ta "rodzinka", mimo, że pozornie każdy jest z zupełnie innej bajki, doskonale wpasowała się w świat przedstawiony i zwyczajnie byłem ciekaw spotkania z każdym z nich. Świetną sprawą jest zróżnicowanie głównych obszarów-epizodów gry nie tylko czysto wizualnie, ale też gameplay'owo. Nie zdradzając za dużo, powiem tylko, że różnorodność stylów gry jest chyba największa ze wszystkich odsłon RE. No i jak na serię, która stoi raczej prostym stylem "straszenia" (w cudzysłowie, bo gierki na mnie w tym temacie po prostu nie działają), całkiem nieźle udało im się wykreować mocno creepy i niepokojącą scenę z pewnym "dzieckiem" w roli głównej (kto grał to wie). Tradycyjnie już, w końcówce czuć spadek poziomu i lekką powtarzalność (jako końcówkę rozumiem tu cała fabrykę, bo to, co się dzieje później, to już dla mnie bardziej epilog), ale generalnie wyjątkowo długo udało się utrzymać spójny, wysoki poziom zaciekawienia. Gra ma w sobie to coś, co sprawia, że od momentu wczytania save momentanie byłem wciągnięty, a mniej lub bardziej spokojnie zwiedzanie rumuńskiej wiochy i okolicznych obiektów paradoksalnie mocno mnie relaksowało. Było jakoś tak przytulnie xD. Ja jestem w pełni kontent.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Resident Evil
    Oj tak, RE0 z tym zarządzaniem ekwipunkiem i zmienianiem się między postaciami to był dramat. Większe utrudnienie, niż ułatwienie. Moją taktyką było po prostu zostawianie jednego bohatera w save roomie większość czasu gry (wiadomo, do momentu, aż był potrzebny) xD Natomiast z Remake 1 jest ten problem, że wprowadzili patent palenia zombiaków, który z racji na ograniczone miejsce i zajmowanie DWÓCH dodatkowych slotów (do tego jeszcze konieczność uzupełniania oleju) był po prostu niegrywalny. Można sobie mówić o sentymencie, uroku itd. ale prawda jest taka, że pewne patenty się już nie bronią. I jako fan starych RE mam wrażenie (może teraz to przeze mnie przemawia nostalgia), że w oryginałach aż tak to nie drażniło.
  16. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No larum się zaczęło, bo "zbiorową świadomością" zawładnęły wspomniane CoDy (nastały czasy, że gejming=FPS), które nakręciły stereotyp "krótkich singli" (jak widać nadal żywy) ze swoją filozofią, że kampania to w sumie bardziej forma zapoznania się z mechaniką gry przed wsiąknięciem w multi, niż samodzielna przygoda warta wydania pełnej kwoty. A fakty są takie, że na każdego CoDa czy Uncharted (gdzie w sumie tylko jedynka była AŻ TAK krótka) można rzucić trylogiami Mass Effect, Bioshock, Dead Space czy Batmanów, GTA IV, V, MGSem 4, RDRem, Deus Exem, Ratchetami, starymi Asasynami, nie mówiąc o typowych molochach typu Fallouty, Skyrimy i duże RPG, bo wiadomo, że to z zasady duże gry (ale z drugiej strony nie tak rozbuchane, jak parę lat później). Także no wiadomo, można się licytować, w co kto grał i co dla kogo jest synonimem danej generacji, ale dla mnie czasy PS3 to w większości przypadków doskonałe wyważenie proporcji jeśli chodzi o rozmiary gier i czas potrzebny na ich zaliczenie/wymaksowanie i jest ogrom tytułów, które tego dowodzą. TLoU2 to dobry przykład, w którą to stronę poszło, bo jedynka była w tym temacie idealna. Analogicznie z Red Deadami.
  17. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No bo to są dwie skrajności, więc fajnie, jakby było coś pomiędzy. Zresztą z tymi dwiema generacjami wstecz to trochę przesadziłeś, 6-8h na grę to raczej czasy PSX, względnie PS2. Szybki rzut oka na najlepsze singlowe giereczki z PS3 i wynikom bliżej do 12-15h (a rozbudowane tytuły 30-40). I to był ideał. Nawet na przykładzie konkretnych serii widać, że przeskok na VIII generację i ta jebana moda potrafiła popsuć zabawę.
  18. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Sam jestem na etapie researchu i polowania, więc zdążyłem się dowiedzieć, że B mają mniejszą jasność, "tylko" 2 złącza hdmi 2.1 i słabszy procek, zatem teoretycznie gorsze działanie OS i rzekomo słabszy potencjał upscalingu treści. Poza tym C mają obsługiwać jakieś tam nadawanie TV przyszłości, ale w to nie wnikałem. Może coś jeszcze, ale generalnie raczej nie ma przepaści między nimi.
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Homelander odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Coś pomieszaliście, 6h dziennie wychodzi łącznie z graniem, kiedy żona śpi/jest w pracy, więc tylko 4h siedzą razem przy osobnych TV. Ja tam rozumiem i paradoksalnie to takie podejście może być korzystniejsze dla utrzymania zdrowej relacji, szczególnie że mowa o parze z długim stażem, a nie 20 latkach z motylkami w brzuchu xD Bardziej zwróciło moją uwagę, że to darkos musi siedzieć w słuchawkach.
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    No dla mnie 55 cali to jest max zarówno ze względów praktycznych, jak i finansowych. Musi starczyć, 40" wystarcza od prawie 8 lat (a i na monitorku się grywa i coś ogląda) i gdyby nie chęć przeskoku na nową generację, to by starczał nadal, choć ma już kilka baboli. Najgorzej, jak człowiek zrobi research, poczyta opinie i podjarkę innych i się nakręci tak, że najchętniej już by zamawiał sprzęt xD.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Ale nie powiesz mi, że nie robiłeś przed zakupem doktoratu xD. Masz C2 55", tak? Nie wiem, czytam sobie i wychodzi na to, że B2 a C2 to w sumie kosmetyczne różnice, jedynie ta jasność i moc procka może podchodzić pod gamechanger. Poczekam, będę pilnował promek, ale na ten moment wydaje mi się, że C2 48" w cenie ~4k to byłaby bajka.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Na tym etapie to są luźne wytyczne, więc jestem otwarty na sugestie, bo np. 55 cali serii B może być niewiele droższy (tańszy?) niż mniejszy panel serii C. Wiem, że OLED to raczej nie kierunek dla skąpiradeł, ale no fajnie by było znaleźć jakiś złoty środek między jakością, a ceną, bo też nie jestem nakręcony na ogromne panele i kosmiczne technologie, ot ma być do PS5, filmów i pewnie czasem starszych gierek w niższych rozdziałkach.
  23. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Dobra, zgodnie z nazwą tematu, jestem zielony (no powiedzmy, że jakieś minimum informacji zdobyłem) i proszę o rady dotyczące zakupu mitycznego OLEDa od LG. Rozumiem, że generalnie najważniejszy podział wg klasy to A, B, C, G, przy czym A nie warto sobie zawracać głowy (ale czy na pewno? poza 60hz ma jakieś poważne minusy?), a G to jakieś kosmiczne kwoty. Reszta numerków i literek w modelu to m.in rocznik, ale czy coś jeszcze? Interesują mnie raczej mniejsze panele, 48", może nawet 42", tylko czy abstrahując od wielkości pomieszczenia i odległości od TV, korzyść cenowa na tyle duża, żeby w ogóle opłacało się iść w tym kierunku? Jak z matrycami? Bo coś tam na pepperku widziałem rozkminy o jednej technologii, która trafia nie do wszystkich paneli, ale zgubiłem gdzieś wątek i nie pamiętam, o co chodziło xD. Co z tym Evo? Kiedy wychodzą nowe roczniki i czy jest sens czekać, żeby wtedy kupić coś z 2022 sporo taniej? Powiedzmy, że mi się nie spieszy i równie dobrze mogę czekać nawet do listopada. No i patrząc na archiwalne i obecne ceny (w tym promocyjne), to widzę, że rozbieżności bywają potężne, nawet w dosyć krótkim odstępie czasu. W styczniu tego roku 42C21LA był za 4000zł (z 4200), teraz w sklepach powyżej 5k xD. Pomijam "okazje" typu outlet czy powystawowe, bo to nawet nie wchodzi w grę. Generalnie poza powyższymi kwestiami mile widziane jakieś ogólne rady. Wątek wypalania i odbijania światła w jasnym pokoju jest mi znany, ale chętnie poczytam subiektywne informacje na ten temat.
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Homelander odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Dłuższe sesje to zazwyczaj standardowo w weekend (o ile gdzieś nie wychodzę wieczorem), gdzie łącznie uzbiera się w porywach te 6-9h grania. Do tego pojedyncze strzały w tygodniu no i przeciętną giereczkę AAA można skończyć w te dwa tygodnie. Nie jestem z tych, którzy biorą urlop pod gierkę, natomiast jak już mam zaplanowane jakieś wolne, to lubię sobie na ten czas zaplanować również odpalenie czegoś świeżego, bo najbardziej smakuje mi wsiąkanie na dłużej na początku przygody. Ogólnie to "na papierze" nie mam problemu, żeby znaleźć codziennie te 2-3h na granie. W praktyce różnie z tym bywa, na dodatek w tygodniu będąc zmęczonym wolę coś obejrzeć/poscrollować neta, nie lubię grania z poczuciem, że mogę zaraz zasnąć z padem w dłoni. Inna sprawa, że generalnie nie potrafię w pełni się wyluzować, jeśli na drugi dzień mam wstawać do pracy, choćby najlepszej na świecie (obecnie robię zdalnie i to cudowna sprawa, ale nawet jeśli w robocie nie dzieje się wiele, to nie jestem w stanie jak niektórzy przedmówcy, odpalić sobie konsoli w tle, muszę mieć mentalne rozgraniczenie tych dwóch światów). A jak znajduję ten czas? Pracując, trenując i mając jakieś życie towarzyskie odpowiedź jest prosta: trzeba odpuścić coś z innych kategorii rozrywek. Jak więcej gram, to mniej czytam, oglądam mniej filmów/seriali, mniej gniję w necie. I na odwrót. Ale jak tak się zastanowię, to chyba nigdy, nawet w czasach szkolnych, studenckich czy słodkiego bezrobocia, nie miałem skłonności do całodniowych/całonocnych sesji i rzadko przekraczałem typowe 3 godziny na szpilanie.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Oj chętnie, co prawda nie zanosi się w najbliższym czasie (ten chujowy moment, kiedy VR1 już się nie opłaca, a VR2 jeszcze się nie opłaca), ale wyobrażam sobie, że musi być immersyjnie, szczególnie zważywszy na całą otoczkę.