Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Antares odpowiedź w temacie w HD
    Jak widzę w ogłoszeniu coś takiego: to już wiem, żeby trzymać się z daleka xD. Ja rozumiem, że kumpel z Poznania, sam jestem żyła, ale w temacie nowoczesnych TV, i to jeszcze OLEDów, to naprawdę nie ma co kombinować po taniości.
  2. Obudziłem się z tematem zamówienia i widzę, że już po aukcji. Jak to było przy poprzednich numerach specjalnych, jak preorder się kończył, to wjeżdżały później ponownie, ale już w wyższej cenie?
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Kirby's Dream Land 2 (Switch) Klasyczny sequel, czyli więcej, lepiej, dłużej, w ładniejszej oprawie. Z drugą częścią spędziłem ok. 4,5h, co jak na gierkę na klasycznego Game Boy'a (i w porównaniu do prequela z ok. 1/4 tego czasu) jest niezłym wynikiem. Sporo w tym było powtórek po skuciu się, bo zdecydowanie częściej niż w pierwszej części miałem do czynienia z trudniejszymi/bardziej upierdliwymi momentami. Ot, level design i rozstawienie przeciwników jest typowo "złośliwe" i czasami po prostu nie da się na kogoś nie nadziać, przynajmniej za pierwszym razem. Do tego w późniejszych etapach gry bossowie robią się dosyć irytujący, na czele oczywiście z ostatnim szefem. No ale generalnie jest raczej lajtowo i przyjemnie, na dodatek twórcy, idąc z duchem czasu, zaoferowali opcję kontynuacji i save. Także jest "nowocześnie". Grafika to wyższa półka GB, jest przejrzyście i płynnie, postacie mają uroczy, charakterystyczny design i są całkiem ładnie i szczegółowo animowane (ot choćby różne reakcje Kirby'ego na kontakt z otoczeniem), a tła nie są monotonne. Muzyka też wpada w ucho. Jedną z ważniejszych nowości jest tutaj możliwość współdziałania z jednym z trzech zwierzaków: chomikiem, sową i rybą. Kirby "doczepia się" do towarzysza i jako tandem zyskują nowe sposoby poruszania się/umiejętności. Fuzja następuje w określonych z góry momentach, ale nie zawsze jest obowiązkowa, co więcej, możemy stracić kompana po paru skuchach i dalej znowu przemieszczamy się samotnie. Poziomy oferują sporo sekretów, których zdobycie wymaga kombinowania albo ze wspomnianą menażerią, albo z umiejętnościami, które przejmujemy po połkniętych wrogach. No także jak na tytuł "tylko" na Game Boy'a, KDL2 jest naprawdę rozbudowane i różnorodne. Mimo wszystko sam feeling poruszania się i dosyć proste fundamenty rozgrywki sprawiają, że trochę grze brakuje do topki, przynajmniej mojej. Ale to nadal fajna, klasyczna platformówka, której cała otoczka momentalnie przenosi w lata świetności Game Boy'a (osobiście sam rzut oka na okładkę uruchamia we mnie ten specyficzny, nostalgiczny klimat).
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Labtec odpowiedź w temacie w Switch
    Jutro miną trzy tygodnie, odkąd wszedłem w posiadanie Switcha (OLED) i wzięło mnie na spisanie paru zdań wrażeń. Pierwsze, co powiem: dlaczego ja tego kurwa nie kupiłem wcześniej? Tak chociaż z pół roku-rok wstecz. Przecież taki Mario w okresie świątecznym siadłby jak złoto. Owszem, przechodziło mi to przez myśl od dawna (ba, parę dobrych lat wstecz miałem podobne rozkminki jeszcze dotyczące 3DSa, nie mówiąc o innych konsolach Nintendo), ale zawsze odkładałem na kiedyś, bo albo nie było luźnych funduszy, albo sobie tłumaczyłem (poniekąd słusznie), że i tak mam aż za dużo grania i bez nowej konsoli, albo po prostu nie było motywacji. No ale to już osobna kwestia. Sprzęt pierwsze wrażenie zrobił na mnie bardzo dobre. Nie napiszę może, że się w nim zakochałem, ale naprawdę uległem urokowi tej konstrukcji, designowi, rewelacyjnemu ekranowi, temu, że mogę sobie wypiąć joy-cony, pomachać nimi, ustawić ekranik na nóżce, no całokształtowi. Sam fakt, że po wielu latach mam w rękach konsolkę, którą mogę wziąć pod tą mityczną już KOŁDERKĘ, kupił mnie w stu procentach. Tym bardziej, że nie gram na telefonie. Switch jest tak naprawdę pierwszym moim handheldem od czasów GBA, na którym to nie gram już kilkanaście lat, a jego faktyczny "prime" w moich rękach przypadł na okolice lat 2001-2002. Switchem, z racji na OLEDowy wyświetlacz i po prostu moje preferencje, bawię się niemal wyłącznie w trybie przenośnym. No i bawię się naprawdę dobrze. Moim pierwszym tytułem jest, a jakże, Super Mario Odyssey, o którym pewnie więcej napiszę po skończeniu, ale na ten moment mogę tylko powiedzieć, że gra jest świetna (mój pierwszy Marian w 3D po Mario 64), wygląda świetnie i co krok bawi jakimś nowym patentem. Poza tym ograłem parę demek (w tym dosyć zaskakujące mnie gierki korzystające z cloud gamingu) i trochę retro z NS Online, który to, pomijając cenę i sam fakt, że na dużo tańszych gadżetach mógłbym sobie za darmo odpalić tysiące staroci bez niczyjej łaski, mocno mnie zachęcił swoją ofertą. Ale i tak katalog ma duużo braków w obowiązkowych pozycjach. Tak czy siak, przede mną pełno giereczkowego dobra z DUSZĄ, exów (i nie tylko), które będę sobie spokojnie nadrabiał i nie ukrywam, że jestem lekko nakręcony. Na ten moment nie chce mi się w ogóle sięgać po stacjonarne konsole. Warto było wprowadzić w swój gierkowy świat trochę świeżości, innych IP i szeroko pojętej "filozofii" gejmingu Co natomiast na ten moment mi nie pasuje: - ergonomia konsoli jako handhelda jest niespecjalna. Sprzęt jest mimo wszystko dosyć ciężki i daje się go odczuć w dłoniach przy dłużej sesji. Co więcej, kontrolery wymagają takiego uchwytu, że zwyczajnie po jakimś czasie zaczyna mnie boleć jeden z palców, a właściwie śródręcze. W takich momentach wypinam joy-cony i daję trochę odpocząć dłoniom. - same kontrolery zaprojektowane są średnio, mam tu na myśli zarówno rozmieszczenie przycisków (najbardziej niewygodnie sięga się do + i -), jak i ogólną jakoś wykonania. Wiem, że sprzęt słynie już z dryfowania analogów, ale nawet abstrahując od tego, bawiąc się gałkami cały czas mam wrażenie, że mam do czynienia z czymś nie najlepszej jakości, co może za chwilę się zjebać. Wiem, że są różne alternatywy, na czele z pro controllerem, ale na ten moment to nie dla mnie., no i ciężko używać sprzętu kosztującego 300 zł jako argument w obronie słabego wykonania nietaniej przecież podstawowej konsoli - panel OLED jest wspaniały, ale ma jedną zasadniczą wadę: odbija otoczenie jak lustro. Gram głównie wieczorem i w nocy, w raczej zaciemnionym pomieszczeniu (póki dni są krótkie, to nie jest problem), ale kilka sesji w ciągu dnia, w tym jedna w trasie, w słoneczną pogodę, pokazały, że w takich okolicznościach granie robi się uciążliwe. - brak dosyć podstawowych funkcji w sofcie/małe wsparcie dla apek zewnętrznych. Poza YouTubem (który z racji reklam i tak jest prawie nieużywalny) w zasadzie nic tu nie ma. Twitcha niedawno wyłączyli, HBO brak, innych streamingów też. Ba, nie ma tu nawet oficjalnie normalnej przeglądarki internetowej! Słabo, oj słabo. Ja wiem, że żyjemy w czasach, kiedy każdy ma przy sobie smartfona, często dużo mocniejszego, niż Switch, ale to żadne tłumaczenie. - zdaję sobie sprawę, że konsola jest już "na wykończeniu", technologicznie nie domaga, a kolejnych dużych premier za bardzo na horyzoncie nie ma. Samo w sobie to nie jest dla mnie problemem (inaczej bym jej nie kupił), natomiast sam fakt, że sprzęt i gry (o edycjach cyfrowych nawet nie wspominam) nadal są tak drogie, jest trochę dziwny. No ale "widziały gały, co brały". Coś by się jeszcze pewnie znalazło, ale nie przychodzi mi teraz do głowy.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Z racji tego, że zakupiłem niedawno Switcha, a tydzień temu odpaliłem darmowy trial NS Online, który to oferuje sporo klasyków z ich retro sprzętów, to skończyłem ostatnio: Super Mario Bros. Tak, żeby zmotywować się do zaliczenia tego ultraklasyka w 2024 roku, potrzebowałem ostatniej konsoli Nintendo. Cóż poradzę, że z "tradycyjnymi" emulatorami jakoś mi nie po drodze? W wersji na NS mamy kilka podstawowych opcji ustawień ekranu oraz szybkie menu podręczne z quick savem. No i nie wstydzę się przyznać, że z owego udogodnienia korzystałem, bo jakbym miał zaliczyć SMB "po Bożemu", jak na NESie, to bym chyba zwariował. Chodzi rzecz jasna o typowe dla dawnego retro patenty, na czele z brakiem save'a i brakiem kontynuacji po wyzerowaniu licznika żyć. A te uciekają szybko, oj szybko. Za to w drugą stronę już tak łatwo nie jest, bo magiczne "1 UP" dostajemy po zebraniu 100 monet (niech was pamięć nie zawodzi, żeby ogarnąć takie liczby trzeba zaliczyć przynajmniej dwa poziomy), ewentualnie po znalezieniu "żyćka" (zdarzyło mi się chyba raz przez całe walkthrough). Żeby jednak nie lamić już do końca, to nie robiłem sejwa dosłownie przed każdym skokiem, tylko trzymałem się zasady (z może jednym, dwoma wyjątkami), że stan zapisuję tylko na początku każdego levelu. No i grając w ten sposób zaliczenie całości jest już w zasięgu ręku. SMB, co zrozumiałe patrząc na datę jej premiery, to gierka oparta na dosyć prostych, podstawowych zasadach, nieco powtarzalna i krótka (dwie godzinki na liczniku). Levele to w sumie na zmianę "normalny świat" (za dnia i w nocy), zamek i (najrzadziej) podwodny świat, wszystko z powtarzającymi się assetami, że tak nowocześnie to określę. Wiadomo, pierwsze koty za płoty, przygody Mario pokazały swoje ciekawsze oblicze w sequelach, no ale trzeba oddać "jedynce" to, że zapoczątkowała tyle kultowych elementów i motywów, na czele oczywiście z legendarnym muzycznym motywem przewodnim. Gameplay: wiadomo. Archetyp platformówki i gry z Mario. Odpalasz SMB i działasz wręcz instynktownie. Idziesz w prawo i skaczesz. Grzyby, kwiatki, gwiazdki, rury, monety itd. itp. Elementy wręcz wpisane w DNA gracza. Do tego nostalgia, no bo kto w wieku 30+ nie ma jakiegokolwiek wspomnienia z tą grą? Sam nie miałem Pegaza ani jego klona, ale zagrywałem się w Mariana u kuzynostwa. Teraz, poznając tę przygodę w pełni, widzę, jak niewielkie postępy robiliśmy za dzieciaka, ale zupełnie mnie to nie dziwi. Najlepsze jest to, że nie zniechęcało nas to wtedy i każde odpalenie levelu 1-1 od nowa wiązało się z wizją dobrej zabawy. A moim pierwszym Mario "na własność" był Super Mario Land 2 na Game Boy'a, cudowny tytuł. Patrząc chłodnym okiem, SMB jako platformówka ma sporo drażniących cech, które z jednej strony stały się jej znakiem rozpoznawczym (a w takiej czy innej formie były kontynuowane w sequelach), z drugiej mogą odpychać od serii. Mowa o tak fundamentalnej sprawie, jak fizyka i sterowanie hydraulikiem. To nabieranie rozpędu, ślizganie się i specyficzne spowolnienie w locie może doprowadzić do mocnej irytacji, mówiąc delikatnie. Tak czy siak, fenomen popkulturowy. Kolejna giereczka to Kirby's Dream Land Tym razem emulator Game Boy'a. Z tytułowym stworkiem nigdy nie miałem styczności, ale mimo to jego wizerunek jest jednym z tych wspomnień z dzieciństwa, które na tyle mocno utknęło w głowie, że od lat zamierzałem sięgnąć w końcu po tę serię. W zasadzie to zasługa drugiej części tej gry, której pudełko gdzieś tam w czasach boomu na hipermarkety i działy z grami podziwiałem przez szybkę lub plastikowe etui ochronne. W każdym razie odpaliłem w końcu tytuł, który dał światu tę pocieszną, różową (przynajmniej w teorii) kulkę. No i cóż, jest to gra o prościutkich założeniach, bardzo krótka (5 leveli i boss, godzina na liczniku) i trochę monotonna. Kirby na tym etapie jeszcze nie umiał "przejmować mocy" innych postaci, tutaj jego słynne zasysanie ma właściwie dwie funkcje: unoszenie się w powietrzu (fajne, ale sprawia, że większość poziomów można przelecieć w miarę bezstresowo) i atak, a konkretniej plucie różnego rodzaju przedmiotami/wrogami. Ma to swój urok, wygląda naprawdę nieźle jak na GB, ale nie mogę powiedzieć, żebym jakoś wspaniale się bawił, ot zaliczyłem i z ciekawością sięgnę po sequel.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na blakuś odpowiedź w temacie w Switch
    Potwierdzam, ale też skłaniam się ku temu, żeby jeszcze na kogoś poczekać, kiedy pisałem tu ostatnio to umknęło mi, że rodzinny to "trochę" wyższa kwota, niż indywidualny xD
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Daj spokój z tą gierką, sam skończyłem w bólach z momentami zwątpienia. Ten "system" ucieczek w stresie i ciągłe potykanie się jak ostatnia łajza to nieporozumienie. Tyle dobrze, że krótkie to.
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na blakuś odpowiedź w temacie w Switch
    Tak sobie myślę, że z randomami z jakichś grup FB czy innych miejsc w necie nie bardzo chce mi się wchodzić w układy, więc na razie dałem na wstrzymanie. Jakby się tu trafiły choćby ze 4 osoby z nami licząc, to możemy coś podziałać, ale to taka luźna myśl.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Barbie mimo hype'u, podchodziłem do filmu na luzie, ale po seansie jestem naprawdę zaskoczony szumem, jaki narobił. To wszystko, to tyle? Film, który mógłbym podsumować jako świetnie zrealizowaną, ładnie opakowaną, ale nadal po prostu naiwną bajkę dla nastolatek, z wtrąconymi co jakiś czas gagami "dla rodziców, którzy poszli z nimi do kina", jest niemalże epokowym dziełem i konkurował z (skądinąd też nie wybitnym) Oppenheimerem xD? I ta narracja, że to niby wcale nie jest żaden feministyczny przekaz, bo przecież parę momentów jest hehe autoironicznych i PRZEWROTNYCH (wcale nie jako kwiatek do kożucha). Dajcie spokój. Plusik dla aktorów i faktycznie Gosling zdecydowanie tutaj rządzi, więc jakiekolwiek zdziwienia w kontekście braku nominacji dla Margot Robbie są dla mnie z czapy, zresztą ona zarówno jako aktorka, jak i rzekoma piękność, jest dla mnie mocno przereklamowana. No ale to już tak nawiasem mówiąc.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na nero2082 odpowiedź w temacie w PS5
    Przecież te rozbuchane budżety to głównie marketing, zresztą ceny gier i tak podniesiono. Co więcej tytuły, z największymi budżetami w historii wychodziły w większości generację, dwie generacje wstecz, i to właśnie w dużej mierze były typowe, blockbusterowe hity na licencjach. Ładnie sobie korpo wychowało ludzi z tym powtarzaniem pasującej im, racjonalizującej chujowe praktyki narracji. Przejrzyjcie sobie co miesiąc nowy numer PE i zobaczcie, jak wyglądają i co reprezentują gry, które czasami robi jedna osoba, i bynajmniej nie trwa to 10 lat. Tak, wiem, że to nie jest mityczne "AAA" czy nawet "AA", ale nie mówimy też o pixelartowych crapach.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MBeniek odpowiedź w temacie w Switch
    Panowie, polećcie coś z "dużych" tytułów, które: a) mają opcję gry na dwóch z wykorzystaniem podstawowych joy-conów b) oferują wykorzystanie opcji ruchowych (jak, zakładam, np. seria Wario Ware) W sensie, osobno traktując obie te kategorie. Przy okazji jestem otwarty na sugestię, czym z kategorii F2P (albo po prostu z darmowych gierek w eshopie) warto się zainteresować. Jakieś Fortnite'y itd. to nie moja bajka.
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na blakuś odpowiedź w temacie w Switch
    Jako że tutaj pociąg już odjechał, to pytanie: gdzie polecacie szukać opcji dołączenia się do rodziny? Ten dostęp, co na allegro sprzedają po stówkę, to jak rozumiem dostęp do konta rodzinnego, czyli "nieco" drogo by wychodziło. Ale załóżmy, że nie mam alternatywy i lepiej dać 100 zł, niż 170 zł: takie zakupy są, że tak powiem, pewne, bezpieczne? Czy potem jakiś random może mi coś wyłączyć i elo?
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Oppenheimer Nie wiem jakim cudem umknęło mi, że film jest "dostępny" jakoś od listopada 2023, mimo, że była to jedna z niewielu zeszłorocznych premier, na których nadrobieniu mi mocno zależało. Bo do kina też jakoś mi do końca nie było po drodze i był to pierwszy twór Nolana od TDK, którego nie oglądałem na wielkim ekranie. I to niestety od razu czuć. Bo Nolan to reżyser ewidentnie "epicko-bombastyczny" i mam wrażenie, że od czasu trylogii Batmanów i wejścia w full blockbusterowy świat, nie jest już w stanie zrobić tak dobrego "kameralnego" kina, jak we wcześniejszych latach kariery. A Tenet i Dunkierka pokazały, że z tymi rozbuchanymi dziełami też ostatnio jest coraz słabiej, choć mimo wszystko seans w kinie zapewniał te dodatkowe wrażenia audio wizualne, bo tutaj Chris zawsze daje radę. Problem z Oppenheimerem jest taki, że to rodzaj kina, do którego Nolan jako reżyser, a bardziej jako scenarzysta, po prostu się nie nadaje. Kina stojącego dialogami i psychologią bohaterów. A przecież te aspekty zawsze były największymi problemami scenariuszy jego filmów. Memiczne już gadki o sile miłości, patetyczne wykłady i bohaterskie hasła, do tego częste dziury w scenariuszu, to niestety dosyć charakterystyczna cecha jego twórczości. No ale, powtórzę się: robił kino porywające swoją warstwą wizualną, świeżością i pomysłowością czy w końcu po prostu skalą (praktyczne efekty na zawsze w moim sercu). A tutaj tego praktycznie nie ma, bo nie ma prawa być, mimo, że mówimy o biografii twórcy jebanej bomby atomowej. No ale nawet gdybyśmy dostali te mityczne sceny wybuchów, których w dużej mierze zabrakło (co rozumiem z punktu widzenia pomysłu na fabułę i narrację i generalnie kupuję), to nadal byłaby to kropla w morzu (3h seansu) raczej powolnej narracji. I tutaj też jest nierówno, bo o ile praktycznie wszystko, co się dzieje w Los Alamos i dotyczy samego procesu organizowania ekipy, eksperymentów itd. wypadło świetnie (w dużej mierze dzięki charyzmie i talentowi aktorów, ale też za sprawą montażu i zdjęć), tak już epizody "czarno białe" to trochę jak osobny, dużo słabszy film. Pseudo kino sądowe, i to toczące się na dwóch płaszczyznach (typowy Nolanizm, ale tutaj słabo pasujący i wprowadzający dodatkowy chaos), gdzie Strauss stał się, z punktu widzenia widza, niemal głównym bohaterem, mocno z dupy. Ogólnie w tych segmentach czuć, że film jest skrojony pod Amerykanina znającego historię tych lat. Trochę to całościowo niespójne i zwyczajnie nudne. A można było choćby mocniej rozbudować wątek szpiegów (Fuchs, ale też nieobecni Rosenbergowie), na który liczyłem prawie cały seans, do momentu, kiedy podsumowano go dosłownie jednym zdaniem xD Oppenheimer, najważniejszy tu przecież, przechodzi dziwną i przyspieszoną ewolucję, która mnie, jako widza nie przekonała. Już nawet nie mówię tu o realnej postaci historycznej, tylko o bohaterze filmu, bo przecież nawet w biografiach to są dwa różne tematy. Za mało tu głębi jak na film mający chyba w domyśle skupić się na wewnętrznych przeżyciach bohaterów, za dużo bałaganu, choćby w postaci tych licznych nazwisk, które pojawiają się, a później nawet ciężko je przypisać do danej twarzy, bo po prostu nie mieli wystarczająco czasu ekranowego. Nie był to nieudany film i nawet jak na tak długi metraż i seans na koniec tygodnia późnym wieczorem czułem się przez większość jego trwania zaangażowany (choć nie ukrywam, że raz przysnąłem), nie powiem też, żebym był mocno zawiedziony, bo raz, że znam już na tyle Nolana, a dwa, że sama tematyka i założenia jego najnowszego dzieła też nastawiały mnie w odpowiedni sposób, ale koniec końców jakiś niedosyt jest. Co by nie mówić, są tu jednak sceny: perełki, gdzie ujawniają się te najlepsze elementy stylu reżysera, choćby cała sekwencja testu Trinity. W takich momentach Nolan się sprawdza i dla takich momentów trzeba było jednak iść do tego kina. Aha, w trakcie seansu nasuwało mi się jeszcze często pytanie, kim jest ta dziwna pani, przypominająca Emily Blunt xD.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Ale się tego źle słucha, męczący styl mówienia plus ten jebany jutubowy montaż z cięciami co zdanie. A koleś ma widzę setki tysięcy wyświetleń. W sumie na ile czytałem jeszcze w tamtych czasach N+, to ten Matt był chyba dosyć randomowym wyrobnikiem. To tak abstrahując od meritum. Faktem jest, że ich odwzajemniona miłość z Sony była już wtedy trochę "podejrzana" i chyba nawet w PE z tego kpiono. Ale z drugiej strony, mieli często ekskluzywny materiał z jakichś wczesnych pokazów. Sam pamiętam, jak kupiłem numer z The Getaway 2 na okładce, bo to była w czasach "raczkującego" jeszcze neta niezła bomba. Co do Killzone'a, to w PE dostał chyba przynajmniej 8, więc bez przesady.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na szaden odpowiedź w temacie w Klub Smakosza
    Kurde kusił mnie ten pakiet, bo czysto finansowo wychodził sensownie (darmowa przesyłka) i lubię ich szkło, ale raz, że 2/3 piwka z zestawu już piłem (z czego "żółty" mi niezbyt przypasował i nie miałem ochoty na powtórkę), a dwa, że dosyć szybko się skończyły i dylemat się rozwiązał. Koniec końców, zamówiłem sobie niedawno z innej stronki tego najnowszego Komesika (srebrny) i coraz ciężej już dostępnego Barley Wine (fiolet). Malinę piłem i sztos. Dawno kupiłeś "niebieskiego"? Bo nigdzie go nie widziałem na żywo, nawet w tamtym roku, a w necie też chyba od dawna niedostępny.
  16. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Rayos odpowiedź w temacie w Switch
    Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.
  17. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Rayos odpowiedź w temacie w Switch
    Coś mnie naszło na konsolę Nintendo, notabene byłaby to pierwsza od czasów GBA. Początkowo myślałem, żeby poczekać na jakieś info o "Switchu 2", bo śmiało można założyć, że będzie miał kompatybilność wsteczną, ale raz, że to na razie niewiadoma, dwa, że nie jestem przekonany do kupowania konsol w okolicach premiery, a znowu czekać kolejny rok-dwa mi się nie chce, i w końcu trzy, że po prostu się trochę nakręciłem i nawet żałuję, że nie wpadłem na ten pomysł już z rok temu. No także załóżmy, że chcę kupić Switcha, stąd parę pytań. Rozumiem, że najsensowniej brać OLEDa (szybki research i widzę, że nie jest wiele droższy od "zwykłego")? Okolice 1500 zł za nówkę to duże złodziejstwo? Bo w jakieś gównopromki z zagranicznych amazonów bawić się nie zamierzam. Na co zwrócić uwagę/uważać po kupnie (najczęstsze problemy, awarie)? Jak wygląda kwestia sklepiku online i gierek z poprzednich konsol N, można sobie kupić dowolnego klasyka? Ceny cyfrówek są znośne, trafiają się jakieś promki typu 10-30 zł za indyka, jak choćby na PS4? Bo płacić więcej niż u konkurencji, byle tylko pograć "pod kołderką", to nie dla mnie. W razie niewypału i chęci odsprzedania, towar jest chodliwy, czy może być ciężko?
  18. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Ratchet & Clank: Rift Apart (PS5) Grałem w okolicach świąt i początku roku, ale dopiero teraz mnie wzięło na "skrobnięcie" paru zdań, więc część przemyśleń już mi uleciała. No, to jest next gen, i to wydany ledwo ~pół roku po premierze nowej konsoli. Pomijając już patent z przeskakiwaniem między uniwersami, który to robi użytek z SSD (wcale nie jest to aż tak rozbudowany i często występujący w grze motyw, a osobiście po prostu mnie nie grzeje), to wrażenie robi oczywiście warstwa wizualna. Gra jest prześliczna, modele niesamowicie szczegółowe, no i oczywiście robotę robi oświetlenie (tryb performance+RT). Gadki o tym, że "tym razem to już faktycznie poziom animacji Pixara" powtarzają się co generację, ale wydaje mi się, że tym razem faktycznie jesteśmy tego najbliżej w historii. Do tego świetne zastosowanie Dual Sense'a (triggery i różnicowanie rodzaju ognia w zależności od nacisku, rewelka) no i można było odczuć powiew faktycznej świeżości, przynajmniej w tematach czysto technicznych. Bo w temacie gameplay'u dostajemy z grubsza powtórkę z rozrywki. Wiadomo, Ratchet to Ratchet, gra się po prostu dobrze, ale w sumie niewiele tu nowego, bo też ciężko chyba o jakieś rewolucje, przynajmniej pozostając w znanej konwencji. Mamy oczywiście kilka nowych broni ze swoją osobliwą specyfiką, ale w praktyce i tak korzystamy z kilku podstawowych i najbardziej efektywnych (przynajmniej ja tak gram w tę serię, bawiąc się pozostałymi pukawkami chwilę w celach eksperymentalnych, albo żeby nabić ich expa). Za to jakoś niewiele tutaj nowych gadżetów. Na plus szeroko pojęty movement, co stało się już wizytówką gier Insomniac. Świetnie śmiga się szczególnie po zdobyciu odrzutowych butów. Ogólnie seria dawno stała się zręcznościową strzelanką z momentami luźniejszej eksploracji i spokojniejszymi przerywnikami z Clankiem (te w Rift Apart mają swój urok, ale momentami trochę mnie męczyły, dłużyły się), szkoda, że Insomniac przy okazji nowej generacji nie skusiło się na "twardy reset" w temacie rozgrywki i powrót do korzeni, ale w sumie już mieli okazję w 2016 i zrobili coś wręcz odwrotnego, czyli skiepścili fajne proporcje oryginału i zrobili z tego "nowoczesną" nijakość, więc ten pociąg już raczej odjechał. Dodam, że występująca od kilku części tendencja do wrzucania rozległych, "otwartych" leveli, gdzie robimy jakieś mało frapujące rzeczy, często związane z szukaniem pierdół, też mi nie pasuje. A tutaj boli to tym bardziej, że leveli ogólnie jest mało, a żeby było lepiej, do niektórych wracamy w niby innej iteracji (tu się zmieni pogoda, tu mamy nowy środek transportu). Ogólnie gra jest dosyć krótka i prosta, choć tu akurat dla chętnych zostają dodatkowe poziomy trudności/tryb challange. Pomysł z wrzuceniem nowej parki bohaterów i niejako pomieszaniu naszych duetów wypadł średnio. Nie, żeby Ratchet był jakimś niezwykle charyzmatycznym bohaterem (w sumie to jajka stracił już w Going Commando), ale Rivet też jest jakaś taka nijaka, a mam wrażenie, że spędzamy z nią większość gry. Za to "odpowiednik" Clanka, czyli Kit, to chyba najfajniejsza postać w tej historyjce. Ogólnie fabuła i bohaterowie są mocno meh , ale to już niestety standard części wydanych po starej trylogii (może A Crank in Time trochę się tu wyróżnia na plus). Swoją drogą, przeskakiwanie między postaciami równa się tak naprawdę tylko zmianie skina, bo gra się identycznie. Z posta nie bije jakiś specjalny entuzjazm, bo też skupiłem się trochę mocniej na tym, co mi nie przypasowało, ale gierka jest ogólnie ok, relaksująca, piękna, zwyczajnie przyjemna (przez większość czasu). Ale nie będzie klasykiem i wracać (tym bardziej po zrobieniu dosyć prostej platyny) do niej nie będę, chyba, że w celach przetestowania jakiegoś ewentualnego nowego wyświetlacza.
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na raven_raven odpowiedź w temacie w MANGA&ANIME
    Przecież całkiem sporo pomysłów wyszło od niego, na czele z samą nazwą nowej sagi. Nawet parę szkiców/projektów postaci zrobił, w tym całą trójkę głównych bohaterów. To, że po latach zaczyna się typowe dla "ojców serii" pitolenie o kanonie i zaprzeczanie samemu sobie w różnych wywiadach (pozdro Kojima), to jedno, to, że generalnie GT nie był już tworzony bezpośrednio przez niego, to drugie, i w końcu to, że efekt końcowy był wyraźnie słabszy od poprzednich serii, to trzecie, ale nie zmienia to faktu, że "błogosławieństwo" i wkład Toriyamy były. Wiadomo, że świętością i fundamentem wszystkiego jest manga, ale to też nie tak, że proces tworzenia DB to "pan Toriyama napisał mangę, później zrobiono z tego anime, a wszystko poza tym to fikcja ogułem". Na pewnym etapie jedno i drugie funkcjonowało już jednocześnie, a sam Tori był motywowany przez studio do ciągnięcia dalej całości w formie papierowej, mimo regularnego "wypalania się" (znowu casus Kojimy i wieczne robienie "ostatniego" MGSa). Przyjęło się w fandomie, że Buu Saga powstała na siłę, a prawda jest taka, że rozkminy o zakończeniu serii były zarówno po sadze Cella, jak i po sadze Friezy. A GT i tak jest lepsze niż Super, co jest najlepszym podsumowaniem tej ostatniej i co pokazuje, że bliższa obecność mistrza nie jest automatycznie gwarancją jakości. W sumie sagi Bebiego i złych smoków były całkiem spoko, muzyka słaba, ale to akurat cecha wspólna z Superem, za to projekty nowych transformacji (którymi twórcy nie srali co 10 odcinków, jak w DBS) to niebo a ziemia i przynajmniej czuć jakąś podbudowę i LORE, a nie tylko "dobra chuj jestem teraz silniejszy więc mam nowy, w kurwę nie pasujący do niczego kolor włosów". No dobra, ta akcja z promieniami transformującymi Vegetę to była żenada xD. Największym grzechem GT (poza zwyczajną nudą, szczgólnie na początku) był niestety sam pomysł wyjściowy, czyli odmłodzenie Goku i wepchanie do głównej ekipy okropnej Pan i bezjajecznego Trunksa, jednocześnie marnując potencjał chociażby Gohana i Gotena. No ale wiadomo, miał być vibe oryginalnego DB i klimat "przygody".
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    W ogóle to sporo baboli w tym numerze, ponad "średnią Extrimową". W tekście o Lego poucinany każdy wiersz w ostatnim akapicie, w newsach brak liczebnika w info o sprzedaży jednej z gierek, powtórka 3 groszówek w recce Tekkena, no i akcja w listach. A przeczytałem może z połowę pisma.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na YETI odpowiedź w temacie w PS5
    To. A trailer mogę podsumować tylko krótkim "xD". Spoko, że ktoś jeszcze nieironicznie kupuje odpały Kojimbo jako wizjonerstwo, "ciekaw" jestem, ile nawpycha do gry znanych aktorów, w końcu dopiero wtedy jest prawdziwa FILMOWOŚĆ i geniusz może się w pełni realizować. Dobra, nie będę się wyzłośliwiał, po doświadczeniu jakim była jedynka zlewam tę grę, za X lat ogram dla widoczków.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Empik i InMedio brak, na sali w Carrefourze był. Na ten moment tylko przeglądnąłem całość i przeczytałem "100 najbardziej oczekiwanych..." (patrząc na to, jakie mamy na ten moment pewniaki zapowiedziane na najbliższe lata, to podziwiam za podjęcie wyzwania i celowanie aż w sto pozycji, bo musiało to być momentami naprawdę trudne zadanie xD), w którym to znowu zastosowano znany z poprzedniego numeru, nietrafiony patent z układem "nie po kolei". A no i zapach i papier w tym miesiącu na propsie.
  23. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Ukukuki odpowiedź w temacie w Seriale
    Sukcesja Pierwszy sezon i kawałek drugiego za mną, dobrze usiąść jak za dawnych czasów do serialu produkcji HBO i dostać najwyższą jakość zarówno w temacie scenariusza, castingu jak i oprawy A/V. I brak woke gówna (powiedzmy). W sumie niewiele o serialu wiedziałem, poza tym, że wszędzie podnieta i propsy, więc tym lepiej. Cztery sezony gotowe do obejrzenia w swoim tempie, bez czekania na premierę kolejnego, coś pięknego.
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Ten dylemat trwa od paru/parunastu miesięcy na pepperze i stał się już w zasadzie tamtejszym memem. Z tego co wiem to trochę no name z agresywną polityką cenową i raczej pozytywnymi opiniami tych, którzy mu zaufali, do tego jakieś tam niezależne badania składu już były ogarniane i niby białko ok. Ja mimo wszystko odpuszczam xD
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Spider-Man 2 Im dalej od skończenia gry, tym ciężej przychodzi napisanie czegoś więcej. No to może rzucę mało odkrywczo, że to niezwykle bezpieczny sequel gier, które same w sobie nie były żadnymi objawieniami, ale o których też ciężko coś złego napisać. Ot, po prostu są "fajne". No i teraz też fajnie się skakało/odbijało/szybowało, ale ile jeszcze można? Na ten moment nie wyobrażam sobie, żebym z entuzjazmem odpalił za X lat kolejną, opartą na tym samym schemacie część serii. Nowy patent na przemieszczanie się został wpleciony w całkiem naturalny sposób i korzysta się z niego intuicyjnie, jednocześnie jest na tyle ograniczony, żeby nie spychać tradycyjnego śmigania na pajęczynie na drugi plan. Nowości jest więcej, ale generalnie to raczej kosmetyka i rewolucji oczywiście brak. Ogólnie uczucie powtórki z rozrywki miałem cały czas, bo i miasto to samo, i pomysł na zabawę z grubsza ten sam (śmiganie po mieście/obijanie ryjów/skradanie się/jakaś odmiana w ciaśniejszej przestrzeni). Misje fabularne przeplatane są nawet znośnymi zadaniami pobocznymi, a dla chętnych są dostępne dziesiątki opcjonalnych, schematycznych zajęć pokroju "zniszczenia kryjówki gangu". Osobiście szybko wychodziły mi bokiem i o ile część zrobiłem "z rozpędu" lub licząc na podexpienie bohaterów, tak niektóre olałem po pierwszym razie. Nawet obecność nowych dzielnic Nowego Jorku nie przekłada się jakoś praktycznie na zabawę, zresztą gra wcale aż tak bardzo nas tam nie kieruje. Aha, misje MJ do zaorania. Całość "ciągnie" więc wątek główny, i tutaj jest raczej zadowalająco, ale też bez siedzenia na krawędzi fotela w jakimkolwiek momencie. Kraven i jego przydupasy szczerze mówiąc mało mnie interesowali, zresztą chyba każdy czekał na rozkręcenie się wątków związanych z Symbiotem. No i póki nie odwaliło się jakieś groteskowe to było ok, później czekałem już tylko na koniec. Ale na pewno pochwalę przekonujące przedstawienie "odklejania się" Parkera pod wpływem kostiumu i ogólnie fajnie zarysowane relacje miedzy bohaterami. W temacie gameplay'u na plus wszelkie patenty związane z Dual Sensem, skutecznie zwiększające immersję i dodające trochę funu do pozornie "zwykłych" czynności. Na pewno zmęczyła mnie liczba walk i czas ich trwania. Momentami, głównie w późniejszych etapach (kiedy pojawia się "nowy" rodzaj mobków), już nie mogłem się doczekać ich końca, a tu znowu kolejna fala i kolejna. Jasne, w systemie walki też dostaliśmy kilka nowości, ale nie oszukujmy się, to nadal stary, dobry Spider-Man. Aha, drzewko rozwoju i dostępne opcje można sobie w 80% darować i prawie nic się nie straci. Czyli standard. Czas gry jest w sam raz, a ograniczając zabawę w fetch questy można się zamknąć pewnie w kilkunastu godzinach. Całość prezentuje się ślicznie (grałem głównie w trybie performance), ale w żadnym wypadku nie wywołuje opadu szczęki i poczucia "to jest next gen". Szczególnie NPCe czy twarze nawet tych ważniejszych postaci (z litości odpuszczę temat zmiany gęby Petera i wątpliwej urody MJ). Może kiedyś. Także z jednej strony dobrze popykać w typowe AAA od Sony, które jeszcze niedawno wychodziły niektórym bokiem, a teraz stają się wartościowymi i rzadkimi rodzynkami w ogólnym line-upie PS5. Nie da się ukryć, że poza kilkoma momentami, zabawa jest raczej bezstresowa i zwyczajnie relaksująca, a to, szok, jedno z głównych zadań gier konsolowych. Z drugiej strony nie ma się co oszukiwać, to tylko kolejny Pająk. Szkoda, że Insomniac poszło/zostało oddelegowane w takim kierunku (szczególnie w kontekście ostatnich wycieków, które już całkiem pozbawiają nadziei na jakąś różnorodność w najbliższych latach).