Treść opublikowana przez kotlet_schabowy
-
Odżywki, Gainery itp.
Chyba większą bekę mam z tego panicznego usuwania (aka "cancelowania") materiałów na Kanale Sportowym, niż z samej działalności Burneiki (oczywiście rozumiem biznesowe i wizerunkowe aspekty tej sprawy, no ale w takim razie po kiego w ogóle zaczęli z nim "poważną" współpracę?) no bo w sumie czy po tym człowieku ktoś oczekiwał jakichś wysokich standardów? W sumie i tak dosyć jawnie (jak na to zakłamane "kulturystyczne" środowisko) gadał o różnych środkach w wywiadach. Wesoły pokemon to pooglądania "dla beki" (choć i z tym już dość słabo), ale kupowanie czegoś z jego sklepów czy chodzenie na jakieś kurwa Burneikowe stejki to już mocne iksde z klientów. Do tego wyjaśniacz patryk (wyjaśnianie pajaców samo w sobie na propsie, ale sam jest mocnym hipokrytą, opieram się na tym, co oglądałem po łebkach na jego kanale parę lat wstecz) i mamy kompletny zestaw internetowej afery.
-
PlayStation Cinematic Universe
No trochę beka, że mając gotowego Deacona, który przecież nie tylko użyczał gęby, ale jest też aktorem, wyszukują sobie innego randoma.
-
Predator Cinematic Universe
A ja się pobawię w adwokata diabła, mimo że (co może kojarzą niektórzy z moich postów) raczej jestem uczulony na wszelkiego rodzaju propagandę SJW w popkulturze i rzygam wciskanymi w mainstreamowym kinie kliszami "facet to świnia/szowinista/nieracjonalny agresor/ciamajda". Moim zdaniem Prey ma po prostu gorzej napisane, płytsze postacie i chwyta się prostych tropów fabularnych, również "zaangażowanych społecznie" w dzisiejszym stylu. Ale nie robi to z niego z automatu jakiegoś mocno feministycznego wysrywu na poziomie chociażby Kapitan Marvel, gdzie było to po prostu nie do wytrzymania, a cierpiała na tym jakakolwiek głębia postaci. W Prey bardziej odczuwam te schematy jako wadę scenariusza, a nie jakąś specjalnie mocną agendę. Tak, sam fundament historii uderza w modną obecnie narrację, ale z drugiej strony patrząc, czy wątek zbuntowanej wobec narzuconej jej roli dziewczyny, usiłującej udowodnić swoją wartość "bigotom", to jakaś nowość w kinie rozrywkowym? Przez większość filmu Naru daje sobie radę (albo i nie) raczej ze względu na umiejętności "zbierackie" i tropicielskie, niż stricte waleczne (a o to zawsze chodziło w starych Predatorach). No dobra, ta przewaga w solówce z kolegą z plemienia to już naciągana była, no i sama końcowa walka, ale kurwa, to nadal tylko film akcji xD. A poza tym? Często jej coś nie wychodzi albo ratuje się fartem, ucieczką albo dzięki czyjej pomocy, więc nie ma tu motywu Mary Sue. Koniec końców Są tu "silne, pozytywne postacie męskie" (wiem, że dostrzeganie zalety w czymś, co powinno być normalności, brzmi śmiesznie, no ale rozmawiamy w kontekście nachalnej ponoć propagandy). Pomijam przerysowanych Francuzików, ale im to akurat dobrze tak xD Inaczej mówiąc, propaganda może być mocniejsza i słabsza, uważam, że w Prey jej poziom jest akurat zjadliwy i trudno mi się złościć na siłę tylko dlatego, że było parę mało subtelnych aluzji typu WOMAN STRONG. No chyba, że już się przyzwyczaiłem do walenia propagandą jak łopatą prosto w mordę i teraz odbieram jako zaletę lekkie spuszczenie z tonu xD Także no nie spodziewałbym się, że w tego typu dyskusji będę "bronił" twórców, ale po prostu film w mojej ocenie nie zasługuje na tak kategoryczne zaszufladkowanie i poniekąd przekreślenie. Widocznie jestem simpem.
-
własnie ukonczyłem...
Zaginięcie Ethana Cartera Gierkę miałem na celowniku w czasach, kiedy ją zapowiedziano/wydano (o ile pamiętam, najpierw tylko na PC), nie ukrywam, że pierwotnie głównie z dwóch względów: po pierwsze autorzy to polski zespół The Astronauts z Adrianem Chmielarzem, a po drugie, wrażenie robiła będąca jeszcze nowością (i wg opisów robiąca niesamowite wrażenie) technologia fotogrametrii. No i tu od razu mogę powiedzieć, że to ostatnie faktycznie zdało egzamin i mimo, że gierka ma ~8 lat na karku, to wygląda (na PS4, niestety tylko 30 klatek) rewelacyjnie. No, może uściślę: otoczenie, przyroda, wszelkiego rodzaju przedmioty i budynki wyglądają rewelacyjnie, bo już postacie ludzkie prezentują się mocno przeciętnie i pachną jeszcze późnym PS3. Z oczywistych względów obecnie pewne aspekty czysto techniczne już niedomagają i co bardziej wyczulonych mogą trochę mierzić (tu i ówdzie słabsza rozdzielczość tekstur), ale ogólne wrażenie, szczególnie gdy spacerujemy po lasku z przebijającymi się przez korony drzew promieniami światła, jest bardzo dobre. Poza tym mamy do czynienia z typowym do bólu walking simulatorem, bez większych (znanych chociażby z późniejszych reprezentantów tego gatunku) różnorodności czy jakichś mocniej wyróżniających grę elementów. Mamy śledztwo, szukamy zaginionego chłopaka, po drodze poznając historię jego skrzywionej rodzinki. "Zagadki" rozwiązujemy poprzez odtwarzanie w odpowiedniej kolejności wspomnień-wizji. Nie wchodząc w szczegóły: jest to czasem mocno upierdliwe i mimo krótkiego czasu gry (jakieś 3-4h) momentami czułem się zmęczony. Takie samograje z racji swojej mechaniki powinny być raczej relaksującymi, liniowymi tytułami. A tutaj rzucono nas na dosyć obszerne przestrzenie, dano wolną rękę (co można poczytywać jako zaletę, no ja w tym przypadku tak tego nie odebrałem) i szukaj sobie przedmiotów, wskazówek i innych notatek. Momentami jest to szukanie igły w stogu siana i bieganie tam i z powrotem. Co ciekawe, w pewnym momencie okazuje się, że w sumie dużo rzeczy po drodze nie trzeba robić, żeby skończyć "fabułę", ale przy pierwszym playhrough człowiek nie ma prawa tego wiedzieć (no i raczej nikt z nas nie lubi pozostawiać rozgrzebanych "zadań"). A sama historia jest przekombinowana i mało wciągająca. Generalnie: lekki zawód, ale gierka kosztowała 8 zł na PSS, więc jestem w stanie jej wybaczyć. Doznania A/V (muzyka momentami całkiem przyjemna) w miarę rekompensują wady. Cóż, po kilku doświadczeniach z "blantmanami" coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że to po prostu nie do końca typ zabawy dla mnie, ale mimo wszystko sięgam co jakiś czas po jakiś głośniejszy/oferujący ciekawy koncept tytuł tego rodzaju.
-
Tony Hawk's Pro Skater 1 + 2
Oj "prawie w pełni" to trochę naciągane, nie patrzyłem na konkretną listę wywalonych kawałków, ale znając OST z THPS 1 i 2 prawie na pamięć, to od razu rzuciło mi się w uszy, że dużo tego brakuje.
-
The Wire
Czy będzie lepiej? Czwarty sezon to najlepszy sezon The Wire, a być może jeden z najlepszych sezonów jakiegokolwiek serialu.
-
Predator Cinematic Universe
Obejrzałem, no i fajny film. Oczywiście brak jakichkolwiek oczekiwań i niesmak po ostatnim epizodzie w uniwersum sprawił, że dzieło Trachtenberga (swoją drogą Cloverfield Lane było spoko i to była jedna z niewielu przesłanek za tym, że może nie wyjdzie z tego crap) zyskuje z automatu, no ale w sumie nie mam za bardzo się do czego przyczepić. Nawet krytykowane CGI mnie jakoś niespecjalnie raziło, tym bardziej, że ostatnio efekty komputerowe zawodzą nawet w filmach z o wiele większymi budżetami. No dobra, design Predka (zarówno w masce, jak i bez) mi nie siadł, drażni mnie to uparte poszukiwanie w tym względzie "czegoś nowego" i próby wprowadzenia za wszelką cenę w każdym filmie po P2 jakichś udziwnionych, nowych "rodzajów" Łowców. Ogólnie wizualnie, ze względu na krajobrazy, jest bardzo ładnie. Inna sprawa, to sporo obecnych tu głupotek, no ale zazwyczaj działa to u mnie tak, że jeśli film jako całokształt działa, to jestem w stanie na to przymknąć oko (oczywiście bez przesady). Przede wszystkim przyczepiłbym się tu motywu "Yautja 300 lat temu też mieli gorszą technologię", co jest po prostu nielogiczne. No i albo mi coś umknęło i nie załapałem do końca zasady wykorzystania celownika laserowego, albo Predzio okazał się niedorozwinięty umysłowo, skoro Podszedłem też z dystansem do wiszącego w powietrzu "wokeizmu" i cieszy, że w sumie nie ma tu nachalnego "komentarza społecznego", ot parę oczywistych aluzji, ale można oglądać bez skrzywienia. Aktorsko solidnie, ale mimo wszystko brak tu kogoś charyzmatycznego, "z jajami" (chyba ekipa przerysowanych traperów wypadła w tym temacie najlepiej). Poza tym: parę fajnych scen (wiadomo, każde pojawienie się Łowcy, oszczędnie zresztą dawkowane), brutalność z odpowiednim wyczuciem, nijaka muzyka, odpowiednia długość. Generalnie: spoko. Tylko tyle i aż tyle.
-
PSX Extreme 300
Pierwszy był Pingwin, po nim właśnie Butcher, sięgnąłem po losowy numer i w okolicach 2005 był już późniejszy naczelny, natomiast w 2002 jeszcze Ping.
-
PSX Extreme 300
To swoją drogą, ale pisał też na forumie. Czasy, gdy o jednym filmie bywało po kilkanaście stron dyskusji. Notabene obecny tu nadal JJ również się tam udzielał xD. W ogóle ten "skok w bok" z LoLem to osobliwy epizod i też fajnie by było jakieś kulisy/historię poczytać.
-
PSX Extreme 300
O ile dobrze pamiętam, to Brodek (ten od cyklu "Przychodzi zgred...") załapał się do PE z jakiegoś naboru/konkursu (może nawet pierwszy Gigatest, bo chyba z drugiego załapał się Hauwa). Swoją drogą bardzo lubiłem ten jego "dział", no ale formuła, z oczywistych względów, szybko się wyczerpała. Poza tym, co wyjaśniali już przedmówcy, jeśli (znowu) pamięć mnie nie myli, to Ping wprowadził też Okiem Maniaka, które z początku było taką mieszanką jego pisanych lekkim piórem (dobrze się to czytało) komentarzy na temat różnych wydarzeń z branży. Mocno dało się odczuć jego odejście, bo później ktoś inny przejął rubrykę. A Mashter to swego czasu dużo się też udzielał na FPE (z czego najmocniej chyba "błyszczał" w tematach o Matrixie, bo to było jakoś po premierach dwóch ostatnich części). Mnie tam zawsze trochę drażnił, ot taki try-hard/atencjusz z tendencją do odlotów. A no i miał też swój udział w piśmie dla MŁODZIEŻY LoL.
-
Predator Cinematic Universe
No ale jak można traktować poważnie ranking, w którym to gówno obesrane z 2018 jest wyżej, niż cokolwiek innego z serii xD? Przecież The Predator to może sobie co najwyżej walczyć z AvP: R o miano największego crapa w zestawieniu, a nie lądować w TOP4, bądźmy poważni.
- Forumkowy Giveaway, kliknijcie suba i dzwoneczek.
-
W co byś sobie zagrał/zagrała?
Ja bym molochy od razu odrzucił, szczególnie po Cyberze. Rozgrzebane rzeczy dokończyć, a potem MGS. A Zelda, skoro do tej pory nie pykło, to do odstrzału. No, tak bym to widział podchodząc do gierek ZADANIOWO.
-
PSX Extreme 300
Hajp i ogólna zajawka też mi się udzieliła, choć PE i tak kupuję co miesiąc. Udało się bez problemu "upolować" (cudzysłów, bo po prostu była w pierwszym kiosku, do którego się skierowałem) należytą okładkę, no i zabrałem się za czytanie. Tak prosta rzecz, jak zobaczenie mord dawno niewidzianych zgredów (i nie tylko: miłą niespodzianką był występ Banana z N+, pierwszy jego tekst, jaki czytałem od wielu lat) wywołało uczucie nostalgii za dawnymi czasami, a cały segment wspominkowo-hyde parkowy wciągnął mnie w lekturę mocniej, niż większość interesujących tematów na przestrzeni ostatnich lat. I spoko, że przyjęto trochę inną formułę, niż klasyczne "ciekawostki i retrospekcje", bo, po pierwsze, to już było, i to nie raz (o czym przekonałem się dziś na świeżo przeglądając starsze jubileuszowe numery), a po drugie, zwyczajnie ciekaw byłem, co tam porabiają "znajome" postacie. Nie zawsze są to kariery, które jakoś mocno mi imponują (ten cały światek marketingu, PRu czy wydawnictw to nie moja bajka i już bardziej mi się podoba prowadzenie sklepiku ala Norbi, no ale to taka mocno subiektywna dygresja), ale grunt, że z grubsza wiążą się one z giereczkami i zajawka u wielu ex-redaktorów nie wygasła (z drugiej strony u niektórych całkiem się wypaliła, no cóż, życie). Przy okazji całych tych wspominek wzięło mnie na wyciągnięcie z zakamarków mojej kolekcji PE, zrobienia małego remanentu, powrzucanie kolejnej porcji makulatury do koszulek i zwyczajne przeglądnięcie niektórych numerów (na tym to akurat mógłby zlecieć cały dzień). Są roczniki, gdzie sama okładka przenosi mnie w konkretny moment mojego życia, a po samym numerze magazynu mógłbym z pamięci przywołać temat miesiąca, ale to jest właśnie kwestia odpowiedniego momentu w życiu (wiadomo, dzieciak czy zajawiony nastolatek przeżywa wszystko inaczej), realiów i ogólnego stanu branży. Tak szczerze mówiąc to jakoś w okolicach startu poprzedniej generacji pismo zaczęło tracić dla mnie "to coś", abstrahując od realnej jego wartości. Sam trochę zezgredziałem, choć w gierki gram namiętnie, prasę czytam nadal i nie wyobrażam sobie pełnego "przejścia" do netu (swoją drogą, zabawne, jak przy okazji 200 numeru jakoś w 2014 już pojawiały się komentarze gościnnych autorów, że "w czasach śmierci printu PE trzyma się mocno" xD), ale taka kolej rzeczy. Nie zmienia to faktu, że PE to pewien stały element życia (w moim przypadku od 23 lat, a od 2002 praktycznie bez przerw) i cieszy mnie, że trwa nadal, mimo różnych perturbacji, zmiany trendów czy roszad wśród ekipy. Do obecnej formy magazynu mam pewne zarzuty, nie lubię patosu i truizmów, ale jeśli ktokolwiek z redakcji to czyta: gratulacje, dzięki i oby tak dalej. Na co dzień nie bawię się w takie akcje, ale okazyjnie niech będzie:
-
własnie ukonczyłem...
No ale kto tu narzeka na trudność? Bo w moim poście padło w tym kontekście tylko to, że gra nie jest zbyt trudna, ale ma frustrujące momenty (z czym chyba ciężko dyskutować, skoro mają miejsce takie akcje, że biegnę po wąskim "podeście" i nagle coś mi zasłania postać i zostaję przez to strącony w otchłań przez przeszkadzajkę). Notabene fiolki zdobywa się z postępem gry i na początku masz jedną/dwie/trzy. @michalMedievil nigdy nie dał się dopasować do takich prostych podziałów, ma po trochę z różnych gatunków, przy czym ta "platformówkowość" to akurat nie stoi na zbyt wysokim poziomie.
-
własnie ukonczyłem...
Medievil 2019 No fajna gierka, taka oldschoolowa. Z jedynki mało co pamiętam, demo męczyłem za dzieciaka i element nostalgii dotyczy właśnie tych pierwszych paru poziomów, natomiast pełniaka zaliczyłem dopiero w "dorosłości" jakieś 10 lat temu (i to na emulatorze), no także w nową wersję grałem w dużym stopniu jak w "nowość". Tyle, że mocno archaiczną i to w tym najgorszym sensie. Zawodzi tu przede wszystkim kamera, która dosyć często i dosyć skutecznie działa na naszą niekorzyść, powodując choćby klasyczne wpadnięcie do przepaści (które w drugiej połowie gry występują prawie na każdym levelu, strasznie sobie twórcy upodobali taką formę "wyzwania"), kończące się oczywiście zgonem. Sterowanie też jest dosyć drewniane, choć tu akurat nie miałem większych problemów i zgrzytów, ma swój urok i specyficzny feeling. Te dwa elementy można było (i powinno się) zdecydowanie poprawić, zamiast stawiać na "nostalgiczną zgodność z oryginałem", bo predefniowana w określonych momentach kamera bez możliwości jej zmiany nie ma tu już logicznego uzasadnienia. Inna sprawa to zagrywki typu "jak zginiesz to powtarzasz cały poziom" tudzież "jak chcesz odnowić energię to musisz sobie znaleźć jej źródełko na jakimś levelu i zaliczyć go od nowa", co w paru momentach skutkuje żenującym w dzisiejszych czasach lataniem i "farmieniem" HP poprzez przebiegnięcie przez jakiś łatwy poziom. Wierne oryginałowi, ok, ale tu można by zacząć dyskusję, czy warto było to tak zostawiać. Gra generalnie nie jest trudna (choć poziom jest nierówny), ale właśnie takimi pojawiającymi się raz na jakiś czas motywami może sfrustrować. Inna sprawa, że może już straciłem wprawę lub mam za mało cierpliwości, ale ze dwa razy musiałem sięgnąć "po opis", bo nie wiedziałem, gdzie iść/co robić (w praktyce bywał to efekt nieczytelności otoczenia i np. niedostrzegalnych na pierwszy rzut oka drzwi). No i nie pamiętam już, jak to było w wersji z 1998, ale tutaj Enchanted Earth zaliczyłem chyba kurwa z 5 razy zanim faktycznie mogłem ten level skończyć, bo za każdym razem czegoś mi brakowało albo ginąłem (przegięty level). No ponarzekałem trochę, a przecież zacząłem od pochwały. No bo ogólnie rzecz biorąc grało się sympatycznie, formuła ~20 dosyć krótkich levelów, które można sobie zaliczyć w dosyć krótkim czasie, sama w sobie się sprawdza (choć z przyczyn obiektywnych grałem tylko w weekendy wieczorami i przez to gra na ~10h rozciągnęła mi się na prawie 3 tygodnie xD). Na dodatek motywacja do maksowania level jest spora (nowe bronie, prawdziwe zakończenie) i zwyczajnie satysfakcjonujące jest odnajdywanie tych różnych sekretów. Ogólnie niemal każdy poziom ma swoją specyfikę, jakiś wyróżniający go patent gameplay'owy, nie mówiąc o wizualiach czy bardzo dobrej (i fajnie zaaranżowanej) muzyce. Trzon rozgrywki jest niby dosyć prosty, żeby nie powiedzieć prostacki (szczególnie dosyć chaotyczna walka), ale co ja poradzę, że to jest po prostu fajne? No i sam Sir Daniel i obecny w grze humor to zdecydowane jej plusy. Fabuła może i prosta, ale jakoś mnie ten świat kupił, a atmosfera, choć fanem klimatów Burtonowskich specjalnie nigdy nie byłem, jest w świecie giereczek wyjątkowa. Co do odświeżenia samego w sobie...no cóż, grałem na PS4 i framerate był żałośnie słaby i to zwyczajnie wstyd, żeby gierka na takim poziomie wizualnym i technicznym tak szarpała. Sama grafika mi w pełni pasuje, wygląd całości jest dosyć wierny oryginałowi, ale ma swój specyficzny, "lśniący" styl, który niekoniecznie musi się podobać. O muzyce już pisałem. W pełnej cenie na premierę byłbym raczej mocno zawiedziony, ale kupując obecnie za grosze/dostając w Plusie deal jest już uczciwy i w sumie dziwię się, że gierka miała (przynajmniej w mojej ocenie) tak słaby odbiór i praktycznie przeszła bez echa. Szkoda tylko, że nie dostaliśmy (i pewnie nie dostaniemy) remake'u Medievila 2, tym bardziej, że osobiście do sequela mam większy sentyment. Generalnie: polecam, jeśli ktoś chce odmiany od dzisiejszych standardów, rozbuchanych światów, strzelania i gejmizmów.
-
PSX Extreme 300
Mnie natomiast zawsze te pisemka z samymi opisami odrzucały (choć Playstation Plus miało również trochę innych tekstów, no i robiącą wrażenie grubą okładkę), mam dosłownie kilka egzemplarzy. Nawet w czasach piracenia po prostu nie wyobrażałem sobie, ile trzeba kupować gierek, żeby potrzebne mi było ~10 opisów miesięcznie xD. No ale może po prostu nie byłem aż tak HARDKOROWY. Co innego, jeśli faktycznie gdzieś utknąłem i dany opis był mi potrzebny, no ale to też trzeba się było wstrzelić w odpowiedni moment wydania numeru. Generalnie śmieszne czasy w kontekście braku internetu i łatwego dostępu do danych. Pamiętam, jak utknąłem w gierce i pomógł mi dopiero opis z którejś gazetki przeczytany w Empiku (notabene tamtejszy kącik prasowy czy sekcja z giereczkami na przełomie lat 90/00 to był kurwa raj). Albo kumpel, który wiedział, że mam w domu jakieś tam Kompendium Gier i wydzwaniał do mnie na stacjonarkę, żebym mu czytał, co robić w pewnej pecetowej przygodówce xD. No ale dobra, bo offtop się pogłębia, więc powiem tylko, że również będę polował na okładkę z MGSami, choć abstrahując od samej konwencji, ustawienie Gray Foxa jest co najmniej zastanawiające.
-
Oppenheimer
Czyli nadal lepiej, niż większość komiksowych wysrywów Disney'a i spółki. Cóż, myślałem, że moda na bekę z Nolana minęła razem z największym hypem na jego twórczość (klasyczna reakcja na ogromną popularność twórcy), a tu proszę. Oczywiście, że gość ma swoje wady i sam lubiłem czepiać się debilizmów w jego filmach, ale odstawiając cynizm na bok fakty są takie, że w wersji bardziej "kameralnej" (a zakładam, że raczej w tym kierunku idzie jego najnowszy film) się sprawdzał, a w wersji "epicki blockbuster za 500 mln" nawet jak momentami słabuje scenariuszowo czy ma zbyt dużego kija w tyłku (Tenet jest podsumowaniem tej "drogi"), to zwyczajnie świetnie to wygląda i dobrze się ogląda w kinie. Tak, również dzięki hehe epickiej muzyce.
-
Oppenheimer
Nolan jest jaki jest, ale każdy jego film to wydarzenie i widowisko, więc czekam jak na niewiele już rzeczy z Hollywood, szkoda, że jeszcze rok czekania.
-
The Best of Wszystkie Czasy, Grande Finale!
Dobrze, że chociaż wynik ostatniego plebiscytu przywraca resztkę wiary w forumowiczów, po tych wielokrotnych żenadach i/lub trollingach w kilku wcześniejszych starciach. TLoU w ogóle pretendujący do takiego tytułu to już duże wyróżnienie, no ale król jest jeden. Nie będę się już silił na bardziej lub mniej naciągane złośliwości wobec Lasta, bo to nadal bardzo dobra gra z fajną historią i mocnymi postaciami (w przeciwieństwie do sequela). Tylko tyle i aż tyle. No to akurat na plus dla ND, bo rudy to ich opus magnum lol.
-
Crash Bandicoot 4: It's About Time
Masterowanie tej gry psują całkowicie dwa aspekty: loadingi (PS4) i gemy za zaliczenie levelu bez skuchy zbierając przy tym wszystkie skrzynki (kosmiczny wymóg, bo już samo w sobie zebranie wszystkiego nie należy do łatwych zadań ). Jedno łączy się z drugim, bo restart levelu po zgonie (potencjalnie: wielokrotny) po prostu trwa za długo, żeby w to brnąć, nawet będąc zawziętym i zdeterminowanym. Osobiście zrobiłem to, co uznałem za warte zachodu, a jeśli kiedyś do zaliczania trofków wrócę, to dopiero na PS5. Też uważam, że twórcy przesadzili z ilością gadżetów na danym levelu, co nie zmienia faktu, że Crash 4 jest rewelacyjną gierką, choć na pewno zyskuje przynajmniej jedno oczko w ocenie, jeśli jest się fanem serii i ma do rudzielca sentyment.
-
PSX Extreme 299
Tylko proszę bez imputowania tu czegoś, czego nikt nie napisał. Ja w każdym razie abstrahowałem, co wyraźnie jest zaznaczone na początku posta, od merytorycznej "rozprawy" z recką gry, w którą nie grałem i raczej nie zagram (a sam tekst przeczytałem bez większej wczuwki), a odnosiłem się do samego stylu. Jasne, skoro Kmiot skonfrontował tekst z rzeczywistością i wyszły jakieś babole, to mu wierzę i warto takie rzeczy wytykać (choć w tym przypadku mam wrażenie, że oburzenie jest trochę nieadekwatne do wagi "wykroczenia" autora recki). Cóż, HIV na forum się do tematu nie odniesie. Może to dobry moment, żeby napisać do mitycznego działu Listy xD?
-
PSX Extreme 299
HIV jest jaki jest i z powyższymi zarzutami nie będę dyskutował, ale jedno jest pewne: jest "jakiś" i z reguły jak czytam jego tekst, nie wiedząc jeszcze, że on jest autorem, to już po dwóch-trzech zdaniach da się wyczuć, że to ktoś ze starej gwardii, ma swój styl i po prostu się wyróżnia. Mi tam pasuje takie trochę "boomerskie" podejście do branży, szczególnie w świecie wszechobecnej akceptacji i racjonalizacji chujowych trendów.
-
własnie ukonczyłem...
Grałeś na zwykłej PS4? Jak z frameratem?
-
Właśnie zacząłem...
Spokojnie, jakoś od połowy gry i tak będziesz musiał walić praktycznie same heady, bo prawie wszyscy latają w kamizelkach xD