Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na raven_raven odpowiedź w temacie w MANGA&ANIME
    Francuski, pomijając już nawet sentyment każdego polskiego widza, miał przynajmniej te głosy mocno różnorodne i jakieś tam aktorstwo jednak było. W angielskim prawie każdy brzmi jakby miał zatwardzenie i usilnie próbował grać mega twardziela rodem z kina sensacyjnego klasy C, albo jak dzieci kiedy próbują naśladować głosy dorosłych xD. Z Vegetą na czele. Druga kwestia, że w pakiecie z francuskim dubem szedł oryginalny OST, a to już jest bezcenne. W czasach ultra zajawki na DB, oglądałem też wersję niemiecką na RTL II xD. W sumie brzmiało to znośnie, abstrahując od tego, że nic nie rozumiałem, a sam język jest obrzydliwy. Z tego co kojarzę, to hiszpański dub był całkiem dobrze oceniany w "opinii publicznej". Z drugiej strony barykady mamy takie ciekawostki, jak wersja malezyjska xD
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    To ciekawe, bo każdy stary robol jakiego znam ma problemy z kręgosłupem i/lub stawami. Z młodszych fizoli pod 30-40 lat też już się zaczyna, jeden kumpel już po operacji kręgosłupa. Sam dobrze pamiętam, co się działo z moim organizmem jak robiłem fizycznie, a co się działo w mitycznym biurze, także no nie, dzięki. Inna sprawa, że jest praca fizyczna i praca fizyczna. Co innego boli, jak trzeba malować cały dzień, a co innego jak trzeba wrzucać towar na paleciaka i zasuwać po hali. No ale jakoś tak subiektywnie oceniając, to "fizyczni" to grupa społeczna, która ma bardziej wywalone na wszelkie normy zdrowotne, dobre rady etc. i prędzej "informatyczek" siedzący cały dzień przy kompie weźmie sobie do serca, że trzeba się czasem poruszać dla zdrowia, niż pan Andrzej zacznie pracować zgodnie z zasadami BHP i poprawnie schylać po narzędzia.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na ASX odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    No nieźle zepsuli klasyczne "oh crap" xD. W sumie może być znośny akcyjniak bez ambicji, ale raczej słaba adaptacja. Casting mocno przestrzelony, przede wszystkim Wahlberg: już chuj z tym wąsem, ale ten aktor, z całym szacunkiem, nie nadaje się do grania sympatycznych postaci, zresztą już widać na trailerze, że to nie jest "ten" Sullivan. Hollanda też lubię, ale, znowu, Drake'a za bardzo w nim nie widzę, a mieliśmy już przecież możliwość oglądać jego młodzieńcze lata w grach, więc to nie tak, że materiał źródłowy to dojrzała postać. No nic, obejrzy się kiedyś tam.
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    The Suicide Squad Jakoś tak sięgnąłem z braku laku. W sumie nawet nie wiedziałem, czy to sequel czy jakiś reboot, jak to lubi ostatnio robić Hollywood, no ale parę znajomych twarzy rozwiało wątpliwości. Z "jedynki" pamiętam w sumie tyle, że był to słaby film i że miał nowego Jokera (mi Jared w sumie przypasował) i Harley, którą jarała się publika. A jak wypadła nowa część? Również słabo xd. Może nie jest żenująca i "zła" w typowym tego słowa znaczeniu, ale ma jeden, może nawet gorszy grzech: nudzi w chuj. No fajnie, że mamy różnorodne, śmieszne postacie, ale ich potencjał jest słabo wykorzystany, a większość akcji zwyczajnie zamula. Wątek główny to w ogóle nieporozumienie. Twórcom chyba wydawało się, że gore i wyższy rating wiekowy załatwi sprawę sam w sobie. No niestety, mam wrażenie, że część krwistych scen to sztuka dla sztuki. Aaa nie chce mi się więcej pisać, marne to było i nijakie. Props chyba tylko za Cenę, Rekina i mimo wszystko kilka śmiesznych tekstów/sytuacji.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Kalel odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Panie, od Zmierzchu to chłopak się już zdążył tak wyrobić, że na ten moment raczej jest kojarzony jako "ten, który zerwał z wizerunkiem z Twilight". Co do trailera jeszcze, to ten main theme Michaela Giacchino robi w nim przynajmniej połowę roboty. No cacuszko, chodzi za mną od niedzieli. Kurwa nakręcili mnie prawie jak kiedyś po zajawkach TDK. Do marca hype pewnie siądzie, ale i tak melduję się w kinie.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Dahaka odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Tak tylko wpadłem wyrazić swoją dezaprobatę (używając bardzo delikatnego słowa) wobec tego, ile suchego tekstu na czarnym tle, bez choćby czytania kwestii przez voice aktorów, dostajemy w tej grze. Przy rozpoczęciu drugiego przejścia to zahacza już o absurd i miałem tego serdecznie dość. A to tylko jeden z wielu game designerskich problemów tej gry. Ehh coś czuję, że wymęczę ending B i reszta wlatuje na YT.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Rehabilitacja oczywiście będzie jednym z kroków na drodze do poprawy, ale myślę, że podstawą jest w ogóle się dowiedzieć, co tam się w środku dzieje. Ortopeda nawet za dużo nie chciał mówić na czuja i dlatego od razu skierowanko na rezonans, i dobrze. Fizjo też musi wiedzieć przecież, czy to staw, czy ścięgno, czy mięsień. Wiesz, może jak to przedstawiłem to zabrzmiało dosyć lajtowo, ale to raczej nie będzie tak hop siup. Ćwiczę i uprawiam aktywność ruchową od -nastu lat i jak coś się czasem w barku działo, to po paru-parunastu dniach samo przeszło. Mobilność w stawach zawsze miałem dobrą, rozgrzewki robiłem, skłonności do zapaleń raczej nie mam. Szczerze mówiąc trochę zbyt optymistycznie mi brzmi scenariusz 1-2 wizyt, tym bardziej, że mam znajomych z siłki z podobnymi przypadłościami, jeden z nich dostawał zastrzyki bodajże z kwasu hialuronowego, przechodziło na tydzień i wracało (każdy kosztował parę stówek z tego co kojarzę), obecnie nie wiem, jak to się potoczyło, wiem, że ćwiczy, ale chyba nadal go boli xD. Inny gibał się od lekarza do lekarza i skończyło się operacją. No ale zobaczymy. Topowi fizjoterapuci to jednak spore koszty, więc będę musiał to taktycznie przemyśleć, na razie wyciągnę skierowanie do fizjo od ortopedy (bo taka jest pojebana ścieżka na NFZ).
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na luk_ash odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Ja po którymś razie po prostu to zlewałem i grałem po swojemu, raczej nie mając z tego powodu zbytnich strat.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w PS4
    Odwrócić znaki i w sumie akurat będzie się można zgodzić. Porównywanie GoT do Days Gone w kontekście ubirakowości jest ogólnie trochę przestrzelone. Jasne, open world, milion znaczników, odkrywanie mapy, obozy. Ale samo oparcie gameplay'u na szermierce i podróżowaniu konno to już zasadnicza różnica w stosunku do jazdy motorkiem i strzelaniu i tutaj zawsze grom takim, jak GoT będzie bliżej do AC. Dla mnie Cuszima to typowa gra na 7, ma świetny system walki, ale grzechy typowego open worlda są tu znacznie bardziej widoczne, niż w DG. Tyle, że zasłania je imponująca warstwa A/V, no i dla wielu ciekawszy setting. W Infamousy grałem dosłownie chwilę i nigdy mnie nie wciągnęły, a Slyto w moim rankingu druga liga platformówek na PS2 (zresztą tam stricte platformerstwa jest coraz mniej z części na część, już widać inklinacje twórców do dużych poziomów i wolności wyboru w sposobie przechodzenia gry), więc reasumując, w mojej opinii (mówiąc o jakości a nie o sprzedaży, ocenach w prasie itd.) SP to nadal nie jest pierwsza liga devów.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    To tak żeby trochę ponarzekać: u mnie do zeszłorocznych problemów z kostką i kręgosłupem (powiedzmy, że w miarę ustabilizowanych) doszedł bark. I to w sumie z zaskoczenia, nie po jakimś nadwyrężeniu, ot zaczął boleć i ne przestaje. Całe szczęście tylko przy określonych ruchach, w codziennym życiu raczej mocno nie przeszkadza (problem by był, jakbym pracował fizycznie i musiał coś podnosić/przenosić), no ale siłka z grubsza odpada (trenuję nogi i robię jakieś lżejsze ćwiczenia nie angażujące tak stawu, ale to jest na dłuższą metę bez sensu). Na NFZ chwila czekania na rodzinnego, skierowanie do specjalisty i w międzyczasie RTG, ok. 2 miechy czekania na wizytę u ortopedy, skierowanie na rezonans no i teraz sobie czekam, bo termin wyjątkowo krótki, niecałe 3 tygodnie. Not great, not terrible. Wiadomo, mógłbym to wszystko przyspieszyć prywatnie, ale rezonans swoje kosztuje, a w sumie te terminy nie okazały się aż tak tragiczne. Kurwa jak teraz takie cyrki to co będzie w naprawdę starszym wieku.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na _Red_ odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Nie dopowiadaj sobie czegoś czego nie ma w naszych postach. Zresztą meritum jest proste: czy mówimy o piciu, czy o "ambitnych" rozrywkach, to uważam, że trzeba liczyć siły na zamiary, więc zarabiając 1500 zł nie piję co tydzień flaszki kupionej za 500% ceny rynkowej w klubie z płatnym wstępem, tylko raczej stawiam na domówki i "studenckie" imprezy (klimaty jak u przedmówców). Nie jeżdżę na narty z własnym sprzętem w Alpy, tylko do Białki, a sprzęt wypożyczam. Zwiedzanie świata, skakanie ze spadochronem, kurs szybowania czy poznawanie najlepszych restauracji w mieście po prostu zostawiam na czas, kiedy będę zarabiał lepiej, i tak to widzę. Kwestia ogarnięcia finansowego, kombinowania i trochę naszego rodzimego cebulactwa. Nie spadła mi korona z głowy jak poszedłem do kina w środę za 13 zł, zamiast w sobotę za 25. No chyba, że ktoś ma pełne wsparcie finansowe od rodziców, a ta marna pensja z pierwszej pracy to takie jego kieszonkowe, to inna bajka, ale wtedy mnie mamy o czym rozmawiać. Koniec końców, niech każdy robi ze swoją kasą co chce, ale mnie zwyczajnie drażniło trochę, jak ktoś zarabiający więcej ode mnie narzekał, że jest spłukany/biedny, nie mając żadnych zobowiązań. Z tego potem wyrastają Janusze, które zarabiają 2k, ale i tak palą codziennie paczkę sklepowych szlugów i zmieniają DUŻY telewizor częściej, niż niektórzy konsolomaniacy.
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Kalel odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Dołączam do grona chwalących, czekałem od dawna na jakiś trailer "AAA", który wywoła we mnie tą słynną podjarkę, no i się doczekałem. A że Batman jako postać zawsze na propsie, to tym bardziej jest hype. Casting gra, wizualia grają, klimat wydaje się, że będzie grał. Riddlera w wersji "na serio" w kinie jeszcze nie było, więc nie odczuwam tutaj żadnego zmęczenia materiału, to nie Joker eksploatowany co chwile w każdym wydaniu. Reszty zajawek nawet nie oglądam, nie moja bajka.
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na aux odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Old Kurwa jakie to głupie było xD. Ale raczej z kategorii "tak złe, że aż dobre". No bo nie wierzę, że reżyser i cała ekipa robili to na serio. Nawet jeśli, to i tak do filmu należy podejść jak do czarnej komedii, względnie jakiegoś wybryku ala The Room, bo momentami śmiałem się mocniej, niż właśnie na typowej komedii. A że niekoniecznie miały to w zamierzeniu być momenty zabawne, to inna sprawa. Dziwaczne ujęcia, dialogi i przemyślenia bohaterów pojawiające się od czapy w nieprzystających do tego momentach, ekspresyjna mimika bohaterów, pospieszne prowadzenie akcji (by nagle z dupy zamulić jakimiś rozterkami) itd. itp. Aktorstwo jest naprawdę marne, szczególnie recytowanie kwestii przez dwoje "głównych" bohaterów-rodziców (na dodatek aktorzy z racji pochodzenia mówią ze specyficznym akcentem). Gdyby nie to, że w ekipie jest kilka znanych twarzy, które pokazały się widzom w innych filmach od dobrej strony, to uznałbym, że to wina zwyczajnie słabego warsztatu. Ale tutaj to chyba po prostu tak miało być albo Sialajaman tak ich poprowadził xd. O historyjce i logice rządzącej wydarzeniami nie ma się co rozwodzić, bo jest tak absurdalna i niekonsekwentna, że trzeba zawiesić swoje logiczne rozumowanie na kołku i po prostu oglądać w oczekiwaniu na kolejny żenujący lub bekowy odpał (bryluje tutaj doktorek). W skrócie: oczywiście, że polecam. No może nie gekonowi, bo on jedynie utwierdzi się w swojej niechęci do wizjonerskiego reżysera.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Tori odpowiedź w temacie w SpartakuS
    Dlatego u mnie takie pykanie w gałę to tylko czysto towarzysko, z kilkoma znajomymi. Niektórzy mają zajawkę, jeżdżą co tydzień, nawet z obcym ludźmi się zgadują, byle grać, ale to nie dla mnie. Jeszcze słyszę czasem opowieści świadczące o tym, że niektórym "zawodnikom" nawet w wieku 30 lat nie przeszły nawyki z WFu i wczuwają się jakby grali o złote gacie, nie, dzięki, to ma być relaks a nie potencjalna okazja do spiny z jakimś Mateuszem. Piłeczka zawsze była na dalekim planie jeśli chodzi o sporty, ale bardzo mi pasowała zarówno jako zabawa, jak i forma wysiłku. Ale kontuzje, czas, trudność ze znalezieniem chętnych i w efekcie nie grałem już chyba ze 2 lata. Z boksem u mnie podobnie jak u kanabisa. Na ostatnim prawdziwym treningu byłem ponad 10 lat temu, później zdarzyły się jakieś sparringi własnym sumptem, ale co rok mówię, że trzeba wrócić, i tak to leci rok za rokiem. Cóż, przez siłkę wpadłem trochę w marazm jeśli chodzi o ruch, ale mocniejsze skupienie się na pięściarstwie pewnie skutkowałoby odstawieniem ciężarów plus spadkiem masy. Zwykły człowiek to nie maszyna, ciężko połączyć te dwie zajawki, szczególnie jak nie chce się odwalać treningów na odpierdol się. Jak sobie pomyślę, że jak miałem 17 lat to po 2h wycisku na sali potrafiłem wrócić do domu i zabierać się za ciężarki, to aż nie dowierzam, skąd człowiek miał tyle siły.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na _Red_ odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Powiem tak: a po co pozbywać się najmniej awaryjnej opcji zapasowej? U kumpla spółdzielnia zabawiła się w wielce nowoczesnych i wywaliła zamki w drzwiach do klatki na rzecz wstukiwanego kodu z zewnątrz (to akurat standard) i odbijania "breloka" od wewnątrz. Jedna awaria i nikt (oprócz mieszkających na parterze) nie mógł się dostać i wydostać z bloku xD. Po prostu nie wszyscy uwielbiają rozwalać kasę i potrafią gospodarować. Rozumiem zajawkę swoją pierwszą kasą, kupno TV, auta (ale kurwa nie z salonu tylko jakiegoś gruza) czy nowych butów, no ale tego nie robi się co miesiąc. No i bez urazy, ale to ty przypadkiem nie opisywałeś kiedyś w którymś temacie, że mimo dużych zarobków na nic Ci nie starcza xd? Cóż, ja jestem może typowym centusiem, ale zawsze trochę bawili mnie kumple, którzy co miesiąc wychodzili, z niewielką zresztą pensją, "na zero", ale w każdy weekend musiał być gruby melanż. Spoko, młodość jest do zabawy, ale potem przychodzi czas na powolną wyprowadzkę z domu rodzinnego i nie masz złamanego grosza oszczędności. Inna sprawa, że u mnie się dokładało do budżetu, a nie bawiło w panisko z całą pensją na igraszki, więc mam trochę inną perspektywę.
  16. Wyników z czasów PSX i wcześniejszych nie jestem wstanie oszacować, bo zazwyczaj albo nie było licznika, albo nie przykładałem do tego na tyle dużej uwagi, żeby to pamiętać. No człowiek był dzieciakiem i grał w coś pół dnia przez kilka tygodni, ale teraz to mi się wydaje krótkim epizodem. Taki Tekken 3 na pewno zjadł u mnie wiele godzin, czy to solo, czy w versusie. Analogicznie z serią THPS, na czele oczywiście z dwójką, którą męczyłem nawet na wakacjach nad morzem. Z drugiej strony taki MGS to gra typowo "fabularna" i krótka, ale zaliczyłem ją z 15 razy i co jakiś czas powtarzam, więc sumarycznie 100h + mogło pęknąć, zresztą dwójkę (plus misje VR) też przeszedłem parę razy, zarówno na szybkości, jak i z pełnym oglądaniem filmów i rozmów. Nie jestem też w stanie podsumować takiego CSa, który był chyba jedynym w moim życiu tytułem, który naprawdę wciągnął mnie w multi i przygoda ta trwała (licząc różne edycje gry) epizodycznie przez kilka dobrych lat. GTA: Vice City to chyba pierwsza duża gierka, którą mogę konkretnie sprawdzić na istniejącym do dziś save, mam tam z 300h, grę zacząłem w wakacje i przez parę miechów to był mój jedyny tytuł na PS2 poza demówkami, więc wszystko jasne. W przypadku San Andreas na zapisie, na którym mam 100%, widnieje coś koło 190h, do tego ze dwa razy pełny playthrough samej fabuły, czyli pewnie dodatkowo z 30-40h. W nowszych częściach nie przekroczyłem już raczej magicznych 100 godzin. W ostatnich latach rekordzistą jest Wiesiek 3 z dodatkami, ale to i tak nadal okolice "marnych" 100 godzin (Gwint mi nie siadł). Gram tylko na PS4, więc sensownych liczników często nie ma, ale wg tych corocznych podsumowań PSN, na Sekiro przeznaczyłem ponad 90h, RDR2 ok. 80. No także przy maniackich wynikach jakie tu wrzucacie to są króciutkie czasy, ale też nie grywam w MMO ani jakiekolwiek gierki multi (w czym na pewno duża zasługa obowiązkowej opłaty za takową przyjemność na konsolach, pomijam F2P), a typowe duże hity zaliczam zazwyczaj raz i biorę się za coś następnego w kolejce. I bardzo pasuje mi taki styl gejmingu.
  17. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    Jak najbardziej hard.
  18. Po prostu do sprawy trzeba podejść tak, że kupno PS5 to na ten moment bardziej sytuacja w stylu upgrade'u kompa, niż "przeskok generacyjny" i czynność wymagana do ogrania potężnych nowości, niedostępnych nigdzie indziej (TAK, są exy, no ale skoro zadajesz takie pytania na forum, to zakładam, że raczej marzenia o Returnalu albo nowym Ratchecie nie spędzają Ci snu z powiek). Masz zaległości z PS4, no to nadrobisz je w najlepszej możliwej jakości na nowym sprzęcie. Na pewno jest to gamechanger, no bo w końcu mowa nie tylko o rozdziałce, ale 60 klatkach i szybszych loadingach. No tyle, że ja (i zakładam, że mimo wszystko sporo potencjalnych klientów) zdecydowaną większość hitów AAA i ogólnie interesujących mnie gierek zaliczyłem przed premierą next-genów. Wyjdzie Horizon 2 i GoW 2 to może będę miał wątpliwości, czy nie lepiej będzie je sobie zostawić na nowszą konsolę, ale to nadal będą tylko wątpliwości, a nie KURŁA NIE WYTRZYMIĘ MUSZĘ TO MIEĆ! Choć przyznam bez bicia, że już ze dwa razy grając w coś na PS4 czułem mocny dyskomfort z powodu performance'u (TLG, anyone?). No ale jednak nie na tyle duży, żeby natychmiast przestać grać i lecieć po nową konsolę. To też kwestia osobistej tolerancji i ogólnie pojętego "gadżeciarstwa", a koniec końców i tak rozchodzi się o to, na ile dużym "ciosem" dla czyjegoś budżetu jest 2400 zł (przy dobrych wiatrach), abstrahując od całej zabawy w polowanie na sprzęt i chorej sytuacji cenowej (nie ma co liczyć na szybkie obniżki, to tak a propos tego oczekiwania na 2k w 2022). Z drugiej strony, jakbym miał TV 4K, to miałbym większą motywację, żeby go gierkowo wykorzystywać w pełni, bo gierki w 1080p (i mniej) zapewne już nie robią na nim takiego szału.
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na nWo odpowiedź w temacie w Seriale
    Zwykły lapsus, nie czepiaj się słówek, bo to małostkowe. Cóż, gratuluję, że masz wiedzę na temat rankingów popularności, no tyle, że ja nigdzie nie napisałem, że serial jest zapomniany (słówko "zastanawiające" znaczy, no mniej więcej to, że można rozważyć różne powody takiej decyzji, jak widać jednym z nich może być boom na The Office), ale idąc tym tropem, można by zacząć kręcić polską wersję Przyjaciół, bo przecież niedawno byli na Netflixie i znowu wystrzeliła popularność. Bez przesady, nie porównujmy świeżej, gorącej licencji z, owszem, świetnym i ponadczasowym, ale jednak starszym serialem. Swoją drogą, te rankingi to coś konkretniejszego czy obserwacja w stylu "na necie ludzie postują memy"? Cytując: "coooo xd". Mów za siebie, mi siadł od razu.
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na nWo odpowiedź w temacie w Seriale
    Sama decyzja o nakręceniu polskiej wersji była już zastanawiająca chociażby z uwagi no to, jak dawno oryginalny serial się zakończył, no ale ok, powiedzmy, że HBO Canal+ (przepraszam Figaro za pomylenie stacji telewizyjnych, wstyd mi) wie lepiej, czy dana licencja wzbudza jeszcze zainteresowanie. Jednak sposób podejścia do realizacji (na tyle, na ile można ocenić po trailerze i na podstawie subiektywnego zdania o polskim stylu kręcenia seriali) to już inna sprawa, bo wygląda to po prostu żenująco (i nie, to nie jest równoznaczne z "żenadą", jaką wywoływały odpały Michaela w The Office, jak niektórzy w necie próbują już przekonywać), sztucznie, na siłę i zbyt dosłownie. Ciarki wstydu w czasie oglądania zwiastuna, zero ochoty na sprawdzenie efektu końcowego (może poza potencjalną beką z tego, jakim jest niewypałem), no ale też nie potrzebowałem trailera żeby wiedzieć, że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Blaise odpowiedź w temacie w Seriale
    Widziałem, trochę to wszystko meh. Oczywiście dla fana serialu każde pojawienie się znanych postaci, choćby jako cameo, to od razu banan i radocha, no i z takiej też perspektywy będę to oceniał (bo jako "zwykły" film oderwany od serii to naprawdę przeciętniak) ale zachowując jednak lekki dystans. No bo jest mocny niedosyt. Ktoś gdzieś zauważył, że to mógłby być fajny wstęp do całego sezonu nowego serialu, ale upchanie w dwóch godzinach zarówno różnych nawiązań do znanych bohaterów, jak i głównego wątku Dickiego Moltisantiego (jakoś specjalnie nie czekałem na tę historię, w gronie postaci z przeszłości rodziny DiMeo dałoby się znaleźć sporo takich, których pokazanie mogłoby zdecydowanie mocniej ucieszyć widzów), tła historycznego i "rasowego", wątku romantycznego (marnego), do tego w dwóch liniach czasowych, po prostu musiało skutkować skakaniem po wątkach i niedopieszczeniem do końca żadnego z nich. Mam też zarzut odnośnie castingu/gry aktorskiej i charakteryzacji młodszych wersji gangusów znanych z serialu. O ile w niektórych przypadkach jest świetnie (syn Tony'ego: wiadomo, rewelka, ale jeszcze młodsza, niespokrewniona z Gandolfinim "wersja" też trafiona w dziesiątkę), w niektórych dyskusyjnie (Johnny i Junior, szczególnie mając w pamięci aktorów, którzy odgrywali ich młode wersje w serialu), tak momentami wygląda to trochę, jak parodia lub fanowski film (chociażby Silvio, który wygląda na starszego, niż w serialu). Czasem jakaś ksywa/nazwisko jest też rzucona tak bardzo mimochodem (albo w ogóle nie pada), że aż trudno wyłapać, że właśnie widzieliśmy znajomka No także ogląda się przyjemnie, fajnie wyszukuje easter eggi (sam pewnie nie dostrzegłem połowy z nich, ale mimo że kocham serial, to nie jestem aż takim fanatykiem, żeby pamiętać dokładnie poszczególne piosenki czy mniej popularne cytaty), ale oczekiwałem chyba większego skupienia się stricte na znajomych twarzach (tak, widziałem trailery i zdawałem sobie sprawę, kto będzie głównym bohaterem). Całemu przedsięwzięciu zrobiłoby lepiej: a) rozwinięcie w miniserię (4x 1h chociażby) b) wydłużenie do 2,5h c) olanie mniej ciekawych wątków. Bo, jak już wspomniałem na początku, jakby odciąć się od całego dziedzictwa serii, to fabuła i nowi bohaterowie są niezbyt fascynujący. Dla fanów must-see, no ale chyba nie trzeba tego dodawać.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Cóż, jestem w stanie sobie wyobrazić, że podobne odczucia jak ja w stosunku do tego nieszczęsnego DMC mógłby mieć ktoś, komu w 2021 pierwszy raz "kazałbym" przechodzić np. RE2. On by wyrywał włosy z głowy przez system save, ograniczony ekwipunek, sterowanie i kamerę, kiedy ja do dziś przechodzę sobie stare Residenty z czystą przyjemnością i uważam je za absolutny klasyk. Z drugiej strony nie oszukujmy się, są gry lepiej i gorzej się starzejące. Tak czy siak, potwierdza to tylko, że lepiej nie zwlekać za długo z backlogiem xD. Dwójkę raczej odpuszczę. Natomiast DmC 2013 pewnie kiedyś sprawdzę.
  23. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Niestety nie xD. Miałem pełne 4 walkthrough i mimo to musiałem grindować jak debil. No ale głupio było tak zostawić jeden pucharek. Tak czy siak, za tak zaprojektowane wymagania do trofeum karny kutas dla From.
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Sporo wrzutek w weekend, to i ja się dołączę. Devil May Cry (PS2) Ależ się nawkurwiałem momentami. No niestety to jest oldschool z kategorii "męczących". Męczących nie z powodu mitycznego "oldschoolowego poziomu trudności" per-se, tylko z powodu "oldschoolowej upierdliwości i dziwnych decyzji designerskich, skutecznie drażniących gracza". Choć jakby się zastanowić, to chyba dosyć często jedno wiąże się z drugim. Ot choćby brak tak oczywistej dziś rzeczy, jak opcja załadowania stanu gry z poziomu pauzy. Albo to, że kontynuacja po śmierci jest możliwa tylko z użyciem określonego itemu (możemy go kupić albo znaleźć). Ok, samo w sobie jest to do przełknięcia, ot taktyka, wyzwanie (zresztą orby są dosyć tanie i można je spokojnie gromadzić w ekwipunku). Tyle, że zamiast zużyć cztery orby, lepiej po prostu załadować stan gry. Żeby było ciekawiej, możemy nosić tylko jednego orba odnawiającego HP, więc jeśli przy pierwszej próbie go zużyjemy, to przy drugiej (o ile respawn nie jest w miejscu bliskim "sklepikowi") już go nie mamy i z automatu jest trudniej. Do czego zmierzam: w 90% przypadków bardziej opłaca się po prostu zrobić load game. A że jest to upierdliwe z wymienionych wcześniej powodów, to dodaje "smaczku" zabawie. Gra utrudnia nam życie również kamerą (obiekty są w pełnym 3D, ale ustawienia kamery statyczne jak w Residentach), której ujęcia przy niektórych walkach wydają się być wręcz trollingiem ze strony twórców. No nie widzimy kompletnie niczego, co robi przeciwnik. Sterowanie też jest marne (a przy wspomnianej kamerze tym bardziej daje popalić, no bo zmienia się ujęcie i nagle wychylenie gałki to nie bieg do przodu, tylko do tyłu), a Dante porusza się jak mucha w smole. Ogólnie ruchy ma mało dynamiczne i niezbyt dokładne (szczególnie skoki). Takie pół drogi między "normalnym" slasherem a residentowym rodowodem. Levele są dosyć małe, ale i tak zdarza się, że po oczyszczeniu kilku pomieszczeń, rozwiązaniu "zagadki" itd. mamy na końcu bossa albo sub bossa, który nas poniewiera i jeśli nie skorzystamy z opcji continue (albo zużyliśmy wszystkie orby), to oczywiście musimy za każdym razem cały poziom przechodzić od nowa. Co więcej, w niektórych miejscach w trakcie gry (bo domyślnie robimy to między misjami) mamy opcję zapisu stanu, ale jest ona bezużyteczna, bo po loadingu cofa nas na początek poziomu xD. Generalnie: idź pan w chuj z takim sztucznym utrudnianiem. DMC na pewno robił wrażenie w czasie premiery, no ale dziś to jest już gra o dosyć wysokim progu wejścia. Sam pomysł wyjściowy jest spoko, a ciachanie przeciwników na zmianę z używaniem broni palnej (granatnik+ Ifrit to połączenie mocno OP, co swoją drogą ogranicza widowiskowość starć) sprawia nawet sporą satysfakcję, choć tak jak wspomniałem, jest to dosyć ślamazarne i mało responsywne. Broni mamy kilka, ale i tak każdy znajdzie sobie raczej swój stały zestaw. Upgrade'owanie to ryzyko, bo jest bardzo kosztowne (orby łapane po rozwaleniu wrogów), a do końca nie wiemy, czy efekt będzie się opłacał i czy w ogóle za chwilę nie znajdziemy lepszej broni, a ta, w którą inwestowaliśmy, pójdzie w odstawkę. No ale to już takie typowo growe "problemy". Wizualnie DMC może się podobać nawet dziś (no i jest płynnie), choć zakładam, że jeśli ktoś do tej pory nie grał a zamierza, to pewnie sięgnie po edycję HD. Muzyka mi natomiast nie przypasowała. Fabuła jest raczej pretekstowa i momentami po prostu głupia, a dialogi to mocny cringe (z jednym tekstem który, z tego co widziałem, stał się już memem, nie bez powodu xd). No ale to jest tylko tło. Mimo, że gierka jest króciutka (ok. 6h), to i tak wydłużono ją mocnym backtrackingiem i recyclingiem bossów (z jednym, wyjątkowo frustrującym skurwielem, walczymy aż 3 razy!), a ostatnie poziomy są zrobione jakby na odczep się. No słabo. Cóż, ciężko mi powiedzieć, że bawiłem się dobrze, skończyłem trochę z rozpędu, trochę przez pseudoambicję, bo momentami robiłem rage quita. Jedyna część serii, którą dotąd zaliczyłem, to trójka, a było to jakoś w 2005 i na ten moment zupełnie nie pamiętam, jak opisywane wyżej kwestie wyglądały w jej przypadku, ale mam wrażenie, że postęp w "przystępności" rozgrywki był duży, a grało mi się po prostu dobrze. Doceniam wkład pierwszego DMC w gaming, ale po 20 latach od premiery to chyba tyle z jej plusów.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    No dokładnie, niesmak spowodowany GTA Online i ogólnie pojętą polityką wydawniczą Rockstar coraz bardziej przesłania ludziom fakt, że GTAV to po prostu świetna gra, szczególnie oceniając ją jako tytuł kończący ósmą generację, i tyle. Może nie najlepsza w historii, no ale wiadomo, że to tylko kolejny internetowy ranking. W każdym razie umniejszanie jej przez to, co później się wydarzyło (i przez mityczną już przewagę czwórki w pewnych aspektach) jest mało merytoryczne, mówiąc delikatnie.