Treść opublikowana przez ogqozo
- 
	
		
		Premier League
		
		Boxing day może. Tak przecież napisalem. Boxing day jest po praktycznie całej rundzie grania, nie po 5 meczach. Porażka z Mam City nie będzie wiele znaczyła na tym etapie. To że klub chce pucharów to łatwo napisać lol, pytanie tak jak mówię jest takie ile jest wiary, że kolejna zmiana trenera to z kolei zapewni. Jakby było pewne że zapewni to jasne, zrobiliby to i dzisiaj. Pytanie było jednak już przy poprzednich trenerach, kto się odważy tam wejść i to z wiarą, że jemu się uda, po takim młynie trenerskim. Chętni zawsze będą, ale niekoniecznie ci na topie.
 - 
	
		
		SHINOBI: Art of Vengeance
		
		Chyba najbliżej parowania (ataków melee) w grze jest wodne ninpo. Ale po co parować, gdy tak fajnie jest grać to jak w Bayonettę i dodge cancelować (także skacząc) nieustanną ofensywną akcję, co jest chyba głównym bajerem gry.
 - 
	
		
		Koncerty - terminy, relacje, wrazenia
		
		Uwielbiam albumy Mastodona jak koń owies, ale bądźmy szczerzy, na żywo to Mastodon nigdy nie wyciągał tak jak Btbam.
 - 
	
		
		Premier League
		
		Wątpię. W obecnej sytuacji, nikt nie odczuje porażek z Man City czy Arsenalem. Mało kto chyba serio oczekuje punktów w tych starciach. Nawet porażka po "dobrej grze" może być relatywnie uznana za dobry znak, nie byłby to pierwszy raz w nowej historii Man United hehe. Co dalej to dobre pytanie, ale skoro już Amorim zacznie sezon, to chwilę pożyje, nawet jakby przegrywał każdy mecz. Jak zacznie zagrażać spadkiem to poleci, inaczej pewnie co najmniej kilka miesięcy będzie miał, mało kto wylatuje tak szybko. Zwłaszcza, jeśli faktycznie klub nie dokona żadnych dalszych poważniejszych ruchów transferowych. Widać w tym klubie spore zmęczenie zmienianiem trenerów i nadzieją, że to "rozwiąże problem".
 - 
	
		
		Koncerty - terminy, relacje, wrazenia
		
		No, trudno by mi było się nie interesować, koncert mogą być tak różne. Takie Between the Buried zdaje się teraz gra po prostu... całe Colors. Tyle. Grają cały album Colors z 2007 roku. Z drugiej strony to można uznać za atrakcję, no fajny support co nie, jeden z najlepszych albumów metalcore/prog w historii sobie posłuchać na rozgrzewkę.
 - 
	
		
		Koncerty - terminy, relacje, wrazenia
		
		Mastodona ORAZ Between the Buried ORAZ Ministry ORAZ Kylesę ORAZ Obituary, czyż nie. Trudno było sobie odpuścić. Ależ dziwnie to wyszło, że tak dojebali nagle w środku tygodnia w Katowicach o 18 jakieś polski Download lol. METALOWA BONANZA ROKU Nowa postać Mastodona na razie nie wygląda świetnie, nowy gitarzysta kompetentny ale no nie gra w stylu Hindsa, tylko takim, który niezbyt pasuje do tych piosenek. Wokalnie wiadomo, że kolesie mają swoje lata i ledwo wyciskają z siebie oddech. Tracklista zostawia pewien niedosyt, brak dłuższych, epickich kawałków, obecnie kapela gra 11 faworytów mających po 3-5 minut i kończy banalnym coverem Black Sabbath. (Na osobnych koncertach mają nieco dłuższy set, na 16 utworów + Black Sabbath, dochodzą Crux, Ahab, Ember City i Karelia i coś jeszcze, też nic szalonego, ale biorąc pod uwagę, że to jest metalowa bonanza na 6 kapel i zaczną grać o 22.30, to nastawiam się na set festiwalowy). Pewnie peak doświadczenia tej kapeli był co najmniej 8-9 lat temu, gdy grali ze Scottem Kellym (a to są ich najlepsze utwory) i wcześniej tour Once More Round the Sun w Warszawie. Kurva, czaicie idziecie sobie na koncert Mastodona, a oni zaczynają od "Last Baron". No ale, to po tylu latach nieobecności i wiadomego kryzysu, mastodonowcy muszą brać co jest.
 - 
	
		
		Premier League
		
		Ja naprawdę jestem sceptyczny wobec Man United. Ludzie w internecie mówią, niczym fani reprezentacji, że WSZYSTKO leży. Ja uważam, że czasem po prostu masz pecha. (Tak jak Leicester 10 lat temu po prostu miał szczęście). Ale... aż tyle tego pecha nie mieli. Jeśli chodzi o strzały na bramkę, Man United było niby na 7. miejscu w lidze. Ale sporo tych strzałów to były nie tyle okazje, co próby z daleka, zwłaszcza Bruno, który jest dobry, ale takie strzały to tylko w statystykach jest od razu okazja do bramki. W sensie super, Bruno kilka razy tak zdobył gole, co jest wysokim wynikiem, Garnacho też, no ale jak tworzysz okazje w polu karnym, to byle średni napastnik zdobędzie gola tak raz na cztery okazje, a nie raz na dziesięć czy dwadzieścia, jak to jest z takimi próbami z daleka. Za to pod względem okazji typu "wow patelnia, że też tego nie strzelił" było znacznie słabiej. No KOMPLETNIE ten klub nie umiał wjechać pod bramkę. Nawet w tym sensie, żeby z rożnego umieć dać komuś na głowę pod samą bramką, swoją drogą. No praktycznie nie kojarzę JEDNEJ takiej bramki że wjechali do siatki w całym sezonie. Na pewno sam Isak miał więcej takich goli, niż całe United razem wzięte. Może Hojlund jest słaby, a może o czymś to świadczy, że chyba żaden napastnik nie miał mniej okazji w Premier League, niż on. Ten klub spędzał tyle czasu na swojej połowie, co jakiś Leicester czy West Ham. Trudno o świetne wyniki z takim opisem. Z zabójczą skutecznością, ale grając tak samo jako zespół, moim zdaniem Man United było stać na środek tabeli w tym sezonie. Nie na czołówkę, i raczej też nie na 7. miejsce, może jakby mieli sporo fuksa... Nie no, 7. miejsce to już Nottingham, to inna klasa. Nottingham czy Bournemouth może miały więcej szczęścia do wykorzystywania okazji, ale te ekipy są zgrane i zwarte na poziomie, którego Manchester nie miał. Dlatego - mało wiary, że obecne ruchy przetransformują cały zespół Man United. Do tej pory czasy Amorima były tak słabe, że ciekaw jestem, jak faktycznie to wypadnie...
 - 
	
		
		Primera Division
		
		Drama trwa. Według "MD", ter Stegen nie podpisał swojego oświadczenia lekarskiego. Zaznaczmy, że technicznie nic mu to nie szkodzi - nie zabiera mu opcji grania potem ani żadnej kasy. Taki brak podpisu daje chyba tylko jedno - że Barcelona ma mniejszy limit na podpisanie nowych piłkarzy, takich jak Joan Garcia. Jeśli to prawda... Brzmi to jak nędzna małostkowość (ale zabawna!), bo przecież nie ma chyba szans, że klub to dobrze przyjmie. No może na kontrakcie zostanie, ale nie widzę szans, że Flick to kiedykolwiek jeszcze wystawi w meczu po czymś takim. Pytanie też, czy ter Stegen nie pozbawi się miejsca w kadrze Niemiec, jeśli spędzi rok na ławce. Nawet na kontrakcie w Barsie, miałby przecież po kontuzji widoki choćby na wypożyczenie do całkiem mocnych klubów. Ale może pogodził się, że kocha słońce Barcelony i nigdzie się nie wybiera i kariera nie ma dla niego znaczenia na tym etapie.
 - 
	
		
		Premier League
		
		Udręczony był ten klub prześmiesznie ostatnio, a lato wcale nie lepsze. Mbeumo i Cunha to nie są zakupy, które wyglądają jak zmiana stylu zespołu - bardziej czysta wymiana pieniędzy za talent. Obaj zawodnicy mają za sobą kapitalny sezon, ale to gracze ofensywni, którzy mało dotykają piłki. Czy to wystarczy? Na wyższe miejsce niż szesnaste, pewnie tak. O Ligę Mistrzów jednak Diabły raczej nie powalczą, jeśli dodadzą tylko zabójczą technikę i skuteczność pod bramką, nawet najlepszą (choć fakt, powinna im się przydać). Tymczasem wszelkie dalsze zakupy stoją zaklinowane o to samo, co zawsze od dawna, czyli a) brak chęci topowych piłkarzy, by grać dla Man United [obecnie podobno chcieli Szeszkę, ale ten woli Newcastle...], b) to że nikt nie chce kupować ich przegrywów. Amorim powiedział na konferencji, że jeśli ktoś myśli, że kupi niechcianych tanio i okazyjnie, to się myli... W razie czego po prostu dołączą znowu do składu i tyle. Normalna pozycja negocjacyjna... Ale po najgorszym sezonie w ostatnich 50 latach, fani CHYBA liczą na jakieś większe zmiany, niż dwa transfery i spuszczenie kontraktów Lindelofa i Eriksena. Taki Antony ma podobno odrzucać wszelkie nieatrakcyjne oferty transferu i trzymać się, że pójdzie tylko na wypożyczenie do Betisu. To wszystko nie byłoby tak ciężkie rynkowo dla Man United, gdyby nie byli taką cudowną ekipą, że koleś gra bardzo dobrze w La Liga, a u nich się do niczego nie nadaje...
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Ten Sancho to jest jednak czysty nabijacz klików dla Romano. Ile razy ile stron się na coś "zgodziło" w sprawie Sancho przez ostatni rok to głowa mała, a koleś wychodzi na to że jest de facto w punkcie wyjścia, czyli w Manchesterze United.
 - 
	
		
		Death Stranding 2 On The Beach
		
		No, jak mówię, to już czwarta z rzędu gra Koijmy bardzo podobna w tym względzie. Jeszcze Peace Walkera chyba zrobiłem na 100%, to były inne czasy, przenośny sprzęt... Sam w to dzisiaj nie wierzę, ale chyba klepałem te misje, najpierw złap 48 żołnierzy na malutkiej mapce, potem 72 na tej samej mapce, potem 96 na tej samej mapce... Ale następne trzy gry to jest to samo, czuję chęć maksowania, ale kurna, tego jest tak dużo... I też tak mam, że tracę pociąg do fajnych elementów gry, bo zaczynam powtarzać ten mozół, nosić te ceramicsy, nosić te niekończące się dziesiątki ładunków w to samo miejsce. Naprawdę mogłoby być spokojnie połowę mniej wymagań na gwiazdki i by było bardziej w sam raz dla mnie. Też mnie nieźle zaczęło OBURZAĆ, jak na dalszych etapach przynoszę sporo ciężkich rzeczy, a gwiazdka ledwo dryga. Jak splunięcie w twarz, Kojima, jak splunięcie w twarz. Jak praca dla InPostu i 5500 zł brutto. Z drugiej strony, rozumiem, że przecież obowiązku 5 gwiazdek nie ma, nic nie trzeba, może takie rzeczy powinny być dla maniaków danej gry, którym zawsze mało...
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Piękne pożegnanie. Twarz nadal z boysbandu, ale było widać w tym sezonie, że Son się starzeje jako piłkarz. Skill nadal topowy, ale już by się nie łapał do jedenastki pewnie. Sezon kończył serią słabych występów. I jeszcze Los Angeles ma solidnie zapłacić za transfer. Przez 10 lat zagrał więcej meczów dla Spurs niż Kane, i był zawsze idolem jako "bardziej wierny" i, przyznajmy, przyjemniejsza postać jako człowiek, niż Kane. To chyba ich największa legenda klubu od czasów Hoddle'a. Kto teraz będzie symbolem Tottenhamu? Nie mają Sona, nie mają Kane'a, i nie mają żartów o braku trofeów od X lat. W Anglii trwa saga Isaka. Eddie Howe przyznał, że tylko z mediów wie, co się dzieje z Isakiem, który trenuje w Hiszpanii na obiektach Realu Sociedad. Bez wątpienia Isak naciska na transfer do Liverpoolu. Newcastle ciśnie na razie, by kupić Szeszkę z Lipska za ogromną kwotę, zapewne po to, by móc puścić Isaka. Tym ogólnie żyją teraz media. Pewnie ostatnia większa saga tego lata. Liverpool z dodatkiem Wirtza, Isaka i Ekitike... Nikt im teraz nie zarzuci, jak rok temu, że za mało kupują hehe.
 - 
	
		
		NBA
		
		Nagle dużo mówi się o ekspansji NBA na Europę. Pomysł realnie jest omawiany, relacji sporo z różnych miejsc. Adam Silver meets with Real Madrid to discuss NBA’s Europe league venture - The Athletic Niektóre kluby nawet wydają się już gotowe i przekonane, i np. opuszczają już Euroligę, jak Alba Berlin. Nie wiadomo jednak, czy taki będzie efekt finalny. Real, Barcelona, Fenerbahce czy ASVEL miałyby być bardzo chętne pierwsze dołączyć do nowej ligi. Inne mogłyby pewnie pójść za nimi. Zapewne byłyby też w niej zupełnie nowe kluby, założone przez inwestorów przekonanych przez NBA. Liga mogłaby ruszyć za 2-3 lata. Projekt ekspansji międzynarodowej ma też podobać się właścicielom klubów NBA. Mogliby zarobić swoją część na współpracy, nie musząc jednocześnie zwiększać rywalizacji dla swojego klubu, jak by to się stało w przypadku dodawania zespołów w USA (wszyscy spodziewali się ekspansji w formie nowych ekip w Seattle i Vegas). Jest też coś dla Jaskiń... bo NBA wydaje się działać szybko w pewnym strachu przed... LeBronem Jamesem. Otóż LeBron w tym roku sporo gadał o "własnej" międzynarodowej lidze. Miszko Rażtanović (kultowy agent europejskiej koszykówki) wrzucił zdjęcie ze spotkania z LeBronem, pisząc: "robimy wielkie plany na jesień 2026". Media doniosły, że projekt obejmuje ligę o budżecie 5 miliardów. Na ile rozumiem, centrum tej ligi byłaby Arabia Saudyjska. Czy NBA za rok nagle nie będzie już monopolistą i synonimem wszystkich najlepszych graczy świata w jednym miejscu w USA? Po raz pierwszy, wydaje mi się, że to może się stać... A LeBron może znowu przełamać bariery dla zawodnika NBA, bo po emeryturze nie tylko będzie w stanie mieć własny klub, ale może zacznie coś jeszcze większego. Oczywiście w przypadku całej ligi, może LeBron byłby tylko twarzą, biorąc od Arabów kilkaset milionów za samą obecność. Niemniej, jego gęba na pewno mogłaby mocno przekonać cały świat, że taka liga jest serio. Za 5 miliardów na pewno nie można pokonać NBA, ale kto wie, co by z tego wyszło...
 - 
	
		
		Donkey Kong Bananza
		
		Niby to prawda. Przeciwnicy bardzo rzadko są jakoś irytujący, to raczej kwestia sekund na godzinę gry spędzonych nad nimi, i dodają trochę życia do świata, bo jednak coś trzeba stale robić... ale pojawiła się myśl kilka razy, że mogliby się nie odradzać i mnie zostawić w spokoju hehe. Zazwyczaj jednak można ich po prostu olać. Bossowie czasem dość śmieszni, bo faktycznie coś tam niby czarują, a ja podbiegam do nich i sprzedaję parę lut na ryj i już po nich. Niestety krucjata Nintendo przeciw bossom wydaje się długotrwałym planem, nikt nie oczekuje trudnego bossa w dzisiejszych czasach (ja przynajmniej nie chciałbym podejścia rodem z DKC), ale na pewno mogliby być jakoś bardziej zaawansowani gameplayowo. Można by wymyślić specjalistyczne lokacje zamiast dość pustych aren, może wymyślić nowe osobne materiały czy mechanizmy na danego bossa... co tu mówić, to samo studio już to zrobiło w Mario Galaxy, więc wiadomo, o co chodzi. Nie trzeba było wiele robić, by pokonać typowego bossa w Mario Galaxy - ale coś tam się robiło efektownie chwilę, i kapitalnie to wypadało. Nie jest to też znowu jakaś specjalna wada gry, bo nie zajmuje to wiele czasu i złe nie jest, ot, w grze nie ma wielu kulminacji, może raz w połowie gry starcie z większym bossem, no i ta wyjebana końcówka. Fani DKC od Retro na pewno znajdą tu brak tego, co tworzyło tamtą serię. Najgorsza jednak wada gry... Że trudno jest po niej wrócić do normalnych gier. Jest chyba jeszcze gorzej niż po Zeldzie. Jak włączam teraz inną grę, to od razu uderza pewna nuda. Nic nie można robić. Idziesz gałką w prawo lewo przód, no i jest jakaś tam część wyznaczonych interaktywnych obiektów. Możesz siekać bronią, albo szczelać, zazwyczaj nic to nie robi, głównie ma sens siekać w przeciwnika, który zbierze cios i obniży mu się HP. I w sumie tyle. Biedne to jest bardzo, w porównaniu do Bananzy. Ot idziesz sobie... Coś gdzieś jest? Nie, ściany są po to by odgradzać przestrzeń chodzenia i przestrzeń tła, to co jest tutaj przed oczami to cała gra, resztą się nie przejmuje. Ech, jak wracanie do szarej rzeczywistości po wycieczce. Rzadka gra, że już podczas grania nie mogę nie czekać na sequel, bo kto inny mi coś takiego dostarczy? A potencjał jest spory, można by sporo jeszcze zrobić w tym świecie.
 - 
	
		
		Nintendo Switch 2 - temat główny
		
		Granie na Switchusiu to leżenie sobie w łóżeczku w niedzielę o 12, bez trzymania cegły, grając jak się chce. No ale tutaj trzeba szukać z lupą tego 1-2 postów na stronie o graniu na Switchu 2 lol. Jest ciągłe sranie się o te same trzy wymyślone rzeczy, które tak naprawdę dzieją się tak samo albo dużo bardziej na innych platformach, na pętli. Sam jak mam jakieś faktyczne NOWE opinie o różnych rzeczach, ale nawet mi się nie chce pisać po otworzeniu tematu, bo po serii 20 postów histerii o tym jakie Nintendo okropne z rzędu, to jakoś człowiek nie chce ich już dobijać, ile można. Ta krytyka nie jest zasadna lol, i już nieraz pisałem dokładnie, dlaczego, bez żadnej odpowiedzi. W skrócie mówiąc, nikt mi nie odpowiedział, jaki jest sens pierdolenia o tych keycardach tyle, kiedy dla prawie każdego gracza jest to tak samo użyteczny produkt jak każda gra a na świętym "znacznie lepszym" pececie tych niesamowicie kluczowych fizyków nie ma w ogóle; ani nie odpowiedział mi który hardware pierwazego dnia na premierę miał update'y do wszystkich gier wypuszczone przez wydawców softu; ani nikt nigdy nie odpowiedział, która konkretnie konsola przez ostatnie 20 lat miała więcej świetnych gier na start niż kilkanaście takowych na S2 w tym dwa ekskluzywy 90+, ani nikt nigdy nie odpowiedział, która konsola miała na dzień premiery devkity rozdawane wszystkim chętnym masowo w PCK, i tak dalej. Nic tutaj nie jest zasadne lol, a jak jest to jest dość ignorowane i zaraz po tym masz 20 postów tych samych osób że Nintendo splajtuje przez keycardy, ot jęczenie, jęczenie, jęczenie, keycard eleison.
 - 
	
		
		Nintendo Switch 2 - temat główny
		
		Litania to bardzo celne określenie. codziennie klepanie dosłownie tego samego, że czujesz żal, kto ich do tego zmusza skupienie na tym, czyja jest BARDZO WIELKA WINA, zakaz konkretów oparte na wyimaginowanym świecie Keycard eleison, devkit eleison, keycard eleison
 - 
	
		
		Death Stranding 2 On The Beach
		
		No, dlatego mówię - to jest ultimate wyzwanie w świecie Death Stranding. JEŚLI się wykona mnóstwo mozolnej pracy wcześniej, by się przygotować, to na pewno idzie gładko.
 - 
	
		
		Death Stranding 2 On The Beach
		
		Z tego co czytałem, to po prostu nigdy się nie nabije 5 gwiazdek w tym miejscu, zanim nie skończymy gry, jest zablokowane. A samo zadanie, to już, hm, kwestia gustu czy jest prosto osiągnąć, że tak powiem... Niemniej fanom gry na pewno warto się z nim zapoznać, bo to musi być najbardziej wyżyłowane zadanie w całej grze. Jest to swego rodzaju odpowiednik takiego dodatkowego potężnego levela wymagającego perfekcji przez wiele minut bez save'a jak Perfect Run w Mario. Tylko że w tym przypadku wszystko w tempie Death Stranding... Kurva, wyobraźcie sobie być blisko ale nie wyrobić i musieć to wszystko powtarzać lol. To zadanie testuje, kto jest prawdziwym symulowanym kurierem.
 - 
	
		
		Europa Conference League
		
		Kolejne zwycięstwa, punkty i pięcie się w rankingu (Polska trzynasta w Europie? Kurna, tego to za mojego życia nie było), ale zesram się z wrażenia dopiero wtedy, gdy mistrz Polski pokona potężną Crvenę Zvezdę i awansuje do LM.
 - 
	
		
		Nintendo Switch 2 - temat główny
		
		Monolith ma kilka studiów, które są dość niezależne. "Główne" studio (co nie znaczy że dużo liczniejsze) robi od dawna tylko Xenoblade. Takahashi od czasu Chrono Triggera nie robił żadnej gry bez "Xeno" w tytule (z wyjątkiem Soma Bringera). I obecnie studio to robi coś w stylu Xenoblade'a - nowoczesne rozbudowane RPG open world. Nie jest jasne, czy będzie to miało tytuł Xenoblade, czy nie. Jednak charakterystyka gry jest dość jasna z ogłoszeń o pracę, w których Takahashi mówi to dość jasno. I z jego opisów wynika, że z racji na nowe technologie i chęć pchnięcia gatunku do przodu, jest to projekt dla studia wyjątkowo wymagający - nic dziwnego, że trochę lat im zajmie. Nie widzę w tym nic szokującego - taki CD Projekt wydał jedną grę gatunku przez ostatnie 10 lat, a następna nie jest blisko. "Drugie studio" Tokyo pracuje nad Zeldami. Takahashi narzeka, że czasem mu do tych Zeld kradną ludzi i to nawet sporo i nie może dopracować Xenoblade'a tak, jak by marzył. Jest więc tutaj wymiana (prawdopodobnie zależna od etapu produkcji danej Zeldy, która jest priorytetem - sam Takahashi mówił, że uderzyło to w jakość techniczną zwłaszcza Xenoblade 2, który był kończony w czasie kończenia Zeldy), niemniej nie uderza to w sam fakt pracy głównego studia Xenoblade'owego stale nad nową swoją grą. Nad Mario Kartem i wieloma innymi grami N pomaga studio Monolith w Kyoto, które jest dość niezależne. Powstało po zakupie przez Nintendo w Kyoto, z jawną misją pomagania przy produkcji gier Nintendo. Gdy popatrzymy na creditsy Xenoblade 3, to prawie nikt z jego twórców nie pojawia się w creditsach innych gier Nintendo. Są pewne wyjątki i niektórzy pomagali by Zeldzie, a nawet rzadko przy Mario Karcie czy Bananzie, jednak mobilność nie jest większa niż między wieloma niezależnymi firmami w tej branży. Wydaje się pewne, że większość twórców Xenoblade'a 3 od czasu jego ukończenia siedzi nad nowym ich głównym projektem z tej linii (z czego dla wielu były nimi też nowe wersje Xenoblade X oraz Baten Kaitos).
 - 
	
		
		Nintendo Switch 2 - temat główny
		
		Akurat ten Billbil to chyba ma prawdziwą historię leakowania, w sensie podaje KONKRETNE tytuły (dajmo na to, "gra będzie się nazywać Split Fiction", a nie "słyszeliście o GTA, Elden Ringu i Red Dead Redemption? Na sto procent jutro wychodzą! Leak! Niestety nie mam info o żadnej grze która nie należy do dziesięciu najsłynniejszych w historii, tak jakoś wyszło że leakują mi tylko porty/sequele tych za każdym razem") i o ile kojarzę to ZAWSZE trafia, a nie w 10% przypadków które potem czynią go "leakerem" w tym temacie lol. Ma on kilka zapowiedzi na dzisiaj, w tym właśnie Octopath Traveler 0 (które ma kosztować 60 euro, acz nie mieć na razie daty premiery, być multiplatformą i w sumie tyle powiedział), acz że i tak zaraz się dowiemy prawdziwych danych, to nie ma chyba co dodawać. Swoją drogą, to dziwi mnie, że ci "leakerzy" nie dodali ciągle do listy tych wszystkich obowiązkowych "leaków" Half-Life'a 3. Kiedyś to był klasyk zapowiadania przy każdej imprezie, niczym Metroid Prime 4, Bayonetta 3 czy Silksong, piękne to było zawsze słuchać o tym że może tym razem shadow drop Half-Life'a 3, a teraz jest już właściwie tajemnicą poliszynela, że gra faktycznie powstaje na serio na dość zaawansowanym stadium, niemniej "leakerzy" zapomnieli o niej jakoś i nigdy nie widzę jej na tych listach. Mam nostalgię do tych czasów...
 - 
	
		
		Clair Obscur: Expedition 33
		
		No, mniej więcej o to chodziło lol. Ale w sumie to są i serio dość specyficzne rzeczy z FF XVI, które bierze ta gra, zwłaszcza walka oparta na przełączaniu duchowych postaci dających nam inny wybór podstawowych skillsów, których jest kilkanaście i ustawiamy sobie ich kilka naraz pod osobnymi przyciskami w danych kategoriach, a zdobywamy je pokonując je jako bossów. Nawet się nazywają Knights of the Round, co brzmi jakby mogło być pomysłem na jakiś "mniej odjechany" spinoff do FFXVI. Ponadto ta cała stylówa, która wnosi TROCHĘ japońskiej fantazji i dopracowania odrealnionych estetycznych detali do typowych europejskich designów, ale nie za wiele, poważni zachodni gejmerzy się nie zniechęcili, tak naprawdę chyba żadna gra nie jest AŻ TAK podobna do FF16, ale Tides of Annihilation jest. Nie wiem, kolory, kamera, to jak postać się rusza, jakoś mocno mi to zajeżdża kilkoma ostatnimi grami Square-Enix (poza FF7).
 - 
	
		
		Clair Obscur: Expedition 33
		
		Tak, też zawsze jak miałem gradient albo skok, to czułem od razu ulgę, że dostałem darmową turę. Są ze 2-3 celowe wyjątki w grze, gdy ten atak jest aż tak długi i zmyłkowy, że nawet przy tym ogromnym okienku można się naciąć. Tutaj właśnie fajnym zwrotem jest druga faza walki z Renoirem, gdy zapowiadając atak tak samo jak na początku, jednak go wydłuża i zadaje jeden normalny cios przed tym gradientowym usuwaniem, co potrafi zaskoczyć. I rozbawić - gra faktycznie ma ciekawe sposoby pokazania, że teraz walczysz z pomysłowym skurczybykiem, i ciągle wnoszenia czegoś świeżego do turowego systemu. Powtórzę jednak, tę grę można przejść na 100% na hardzie nie umiejąc parować. Można tak dopićkać ekipę, są tarcze, wskrzeszanie, leczenie, możliwości dodania sobie masy tur, i zadawania ogromnych obrażeń - kto mówi, że "musisz się nauczyć parować", nie ma racji, jest to pewnie najłatwiejsza metoda by wygrać każdą walkę, ale wcale nie jest wymagana. Naprawdę polecam wejść kiedyś do menu i popatrzeć, co można założyć ekipie, bo to bogaty i imo bardzo fajny aspekt gry. W sensie jak ktoś chce w to grać jak Sekiro to może, ale naprawdę nie trzeba i może być warto spróbować poRPG-ować.
 - 
	
		
		Hades II
		
		Na pewno większy. Niektóre rzeczy dotyczące historii, postaci czy rozbudowania systemu nie były początkowo większe, ale gra już od pierwszej edycji early accessu ma po prostu więcej miejsc, przeciwników, ogólnie zawartości. Gra jest też wolniejsza i cięższa, co pewnie przyczyni się do większej liczby wymaganych godzin. W czerwcu pojawił się ostatni większy dodatek, a tydzień temu ostatni patch przed 1.0. Gra może być całkiem blisko, nadal może wyjść w tym roku.
 - 
	
		
		Primera Division
		
		Znaczy, tak jak pisałem, ter Stegen był na aucie i wcześniej, bez kontuzji. Powodem odrzucenia go ma być głównie to, że Flickowi nie przypasiła jego postawa, gdzie oczekiwał, że będzie grał i pytał kto będzie numerem 1 w danym meczu - spodobać trenerowi bardziej miało się podejście Szczęsnego, który trenuje i cziluje i tyle, jak gra to gra, jak nie to też szczęśliwy i nic nie mówi i się nie pyta. Szczęsny swoim wyjebaniem miał najpierw wyeliminować Penię (którego Barca też nadal próbuje się pozbyć w skomplikowanej dramie, swoją drogą), a potem Niemca. Decyzja o ściągnięciu Garcii jako (tak mniemamy) faktyczny numer 1 na lata zapadła również przed kontuzją Niemca. Co do reszty to tak, wiadomo - jak dla mnie to jest jasne, że w futbolu jak nie spełniasz wymagań to wypadasz, natomiast kontrakt jest podpisany i tutaj Barca zawsze ma odpały, bo kontrakty daje, a potem co roku ciśnie zawodników, by jednak z nich rezygnowali, bo przecież oni tak chcą. Również "zasługi dla klubu" nic dla nich nie znaczą. Dość powiedzieć, że poza ter Stegenem, w klubie brak zawodników mających za sobą większość kariery w Barsie. 22-letni Pedri jest trzeci stażem, za ter Stegenem i De Jongiem. Tymczasem w Realu - klub nie ukrywa, że fajnie by było, jak taki Alaba czy Mendy magicznie odpuścili kasę i odeszli, ale jak nie chcą, to trudno, temat nie ciągnie się w mediach. O nowej kontuzji ter Stegena dostaliśmy wieści bodaj dwa tygodnie temu. Cała drama z tym, że nie będzie grał i Barcelona stara się go wypchać, przeszła już wcześniej. Teraz tylko doszedł do niej zabawny nowy aspekt. "3 miesiące gate" to afera tygodnia w mediach katalońskich. Co do Messiego, to Barca oczywiście nie wybrzydzała na Messiego lol. Po prostu nie byli w stanie mu zaoferować żadnego kontraktu z racji na ograniczenia przepisów La Liga w świetle ich budżetu. W ostatnich latach praktycznie każdy zawodnik przychodzący do Barcelony musi przechodzić przez ten okres "czy uda się zarejestrować" i teoretycznie może Messi mógłby zrobić to samo, czekać w niepewności, ale może nie miał na to już sił i ochoty i mimo chęci pozostania, odszedł. To nie tak, że Barca nim wzgardziła, może w tym sensie że mogliby postawić priorytet wcześniej na dopięciu budżetu, no ale to raczej kwestia niekompetencji, niż skąpienia Messiemu.