Treść opublikowana przez ogqozo
- 
	
		
		TRANSFERY
		
		A propos wybitnych stoperów. Illa Zabarnyj w PSG. Znany np. graczom FM-a, bo od lat był uważany za topowy talent świata na stoperze, w wieku 22 lat był już od dawna opoką Bournemouth (koleś zagrał też już jakieś 50 meczów w reprezentacji Ukrainy lol). Drugi nabytek PSG tego lata i też niby "na przyszłość", ale jeśli wypali im tak jak z Pacho, to mogą mieć duet stoperów na dekadę. PSG będzie cisnąć na odejście Donnarummy tego lata. Włoch wolałby zostać i rywalizować z Chevalierem, ale PSG nie chce dramy i podobno jeśli Donnarumma nie odejdzie, to ma gwarancję niegrania w tym sezonie. Spodziewane są oferty z Anglii. Kingsley Coman w Arabii. Tak się spodziewano. Bayern próbował się pozbyć jego wysokiego kontraktu. Coman, Sane i Mueller - to duże odchudzenie składu z trzech zawodników solidnych, ale już nie tak dobrych, by grać w jedenastce Bayernu. Gnabry więc zapewne zostanie, może dostanie przedłużenie kontraktu na niższej pensji. Ciekawi mnie jak Neuer, wiadomo że legenda, ale jego zarobki są kolosalne... Bayern chyba poczuje ulgę, jeśli Neuer ogłosi emeryturę. Man City też odchudza ławkę. Grealish idzie do Evertonu na wypożyczenie. Miał swoje momenty, jak w sezonie 2023, ale ostatnio mocno zawodził, co tu mówić. Co ciekawsze... podobno Savinho chce odejść. Mimo że przecież ciągle gra w Man City, to są donosy, że podoba mu się opcja odejścia do Tottenhamu. Dziwna sprawa. Na stałe może też odejść utalentowany James McAtee (do Nottingham). Tak więc Man City może jeszcze pozmieniać w składzie na ten sezon.
 - 
	
		
		Premier League
		
		Mieli nosa? Czemu? O ile rozumiem, to cały sezon nie mieli żadnego sponsora i nagle na sam koniec na dwie kolejki podpisali jakiegoś, co chyba musiało przynieść mniej kasy, niż gdyby kogoś podpisali na cały rok.
 - 
	
		
		Death Stranding 2 On The Beach
		
		No, niby więcej strzałów wymagają, ale ogólnie nie tak łatwo łapią. Jak ten duży łapacz wpadnie, to dalej zazwyczaj da się nawalać przyciski by uciec, napieprzać w niego z dowolnej broni, jeśli dogoni i znowu złapie to jeszcze raz to samo, i pada. Raczej na plus, bo niczego w tej grze nie nienawidzę bardziej niż bycia złapanym przez duchy, wiem że niby bez ryzyka nie ma stawki, ale kurde wolałem zawsze wgrać save'a i tyle, ja mam paczki do dostarczenia i chcę mieć je niezniszczone panie duchu.
 - 
	
		
		Senua's Saga: Hellblade 2
		
		Jutro gra wychodzi w wersji Enhanced. Z recenzji wynika, że wymienione na obrazku wyżej 4 nowe aspekty to główne zmiany w grze. Tryb śmierci na stałe "Dark Rot" oraz komentarz twórców podczas gry nadal wymagają przejścia najpierw gry. Tryb performance, z 60 klatek, będzie niedostępny na Xbox Series S. Nie widziałem jakichś bardzo rozbudowanych opisów grafiki na PS5 Pro w porównaniu do amatora, większość ogólnie powtarza, że gra wygląda fantastycznie i ma być jednym z pokazów możliwości PS5 Pro. Gra dostała też pewne opcje dostosowane do sprzętu. Na PS5 można skorzystać z jej metod upscalingu. Na PC pojawiły się wyższe ustawienia jakości, a także tryb optymalizacji pod Steam Decka.
 - 
	
		
		Donkey Kong Bananza
		
		Nie no, złoto to chyba kwestia minut jak ktoś by chciał farmić. W tej grze są dosłownie góry złota pod koniec. I trąba. Powiedzmy, że parę razy mając taką górę po drodze, korzystałem. Gorzej z chipsami. Kto jeszcze gra i się zastanawia, co na siebie założyć - ekwipunek z chipsami pewnie najbardziej wpływa na 100% gry, jeśli ktoś chce kupić te wszystkie banany. Potrzeba ich ogromnie wiele. Myślę, że grając na 100% i zdobywając wszystkie zdobywalne 777 bananów i eksplorując każdy zakątek, człowiek nie zdobędzie nawet połowy wymaganych chipsów. Zostaje bardzo długo łazić i delektować się grą, albo pewnie farmić, w sposób mniej lub bardziej nudny. Na szczęście Switch to idealny sprzęt do farmienia, rozkładasz sobie i coś robisz. To wyzwanie Harmoneela to było ostateczne wyzwanie? Nie było nawet napisów końcowych po tym. W porównaniu do tych wielkich ostatecznych dodatkowych leveli w Mario, było bardzo łatwe, nie żebym jakoś narzekał, ale nie była to wielka kulminacja na pewno. Banany się chyba kończą na 777 (nie wiem ile to razem daje wliczając te co są po kilka), resztę trzeba dokupić, i... tyle? Nie ma nic więcej w grze, co się pojawia?
 - 
	
		
		Premier League
		
		Jest Tarcza, i nowy Liverpool. Kerkez, Frimpong, Wirtz, Ekitike. Ostatnich trzech pokazało się kapitalnie przy samych akcjach bramkowych już na początku pierwszego meczu (choć poza nimi różnie to wygląda). Czy Liverpool znowu trafił w dziesiątkę z każdym ruchem?
 - 
	
		
		Donkey Kong Bananza
		
		ŚNIŁO MI SIĘ, że miałem w grze nagle ponad 100 tysięcy złota. Pomyślałem sobie "o patrz, nawet nie zauważysz jak się nabiło, ledwo było jakieś 50 tysięcy a już jestem blisko celu". Obudziłem się i włączyłem grę i miałem nadal jakieś 50 tysięcy meh. Jebany Grumpy Kong najtrudniejszy boss w grze.
 - 
	
		
		Hollow Knight Silksong
		
		NIE chcemy znowu tego robić. ALE. Chyba wchodzimy w kolejną fazę zapowiadania Silksonga. I to chyba ostatnią. Gra powinna wyjść za kilka miesięcy, pierwszy raz naprawdę to czuję. Wymienione pokazy nowego dema w Niemczech i Australii po tylu latach wydają się sugestią, że będzie coś do powiedzenia o grze. Inaczej... po co? Przypomnijmy, że podczas prezentacji peceta Rog Ally Xbox w czerwcu, Sarah Bond powiedziała, że Silksong "będzie dostępny na launch" tej cegiełki. Data sprzętu nie jest nadal znana, ale zapewne zostanie ogłoszona właśnie w Kolonii, na Gamescomie, który zaczyna się już za 11 dni. Jednak wszyscy spodziewają się, że sprzęt pojawi się bardzo niedługo (Billbill - zaznaczmy, że faktyczny leaker, a nie koleś, który coś pisze online i w 10% przypadków trafia - twierdzi, że sprzęt ma datę premiery 16 października). Silksong oczywiście będzie tam promował sprzęt, będąc i na stoiskach Xboxa i Nintendo. Menedżer marketingu Team Cherry zaprotestował i powiedział na Discordzie, że studio "nie jest uwiązane z datą do żadnej konsoli", więc takie stwierdzenie Xboxa może po raz kolejny być życzeniem, a nie gwarancją. Ale powiedział też na Discordzie, że gra wyjdzie "przed Świętami". Do Świąt i tak zostaną 4 miesiące, więc jeśli gra faktycznie jest gotowa do wydania, to pewnie usłyszymy coś w Kolonii...
 - 
	
		
		Donkey Kong Bananza
		
		Gra super, ale 100% to nie wiem, czy mi się chce. Jest trochę bardzo fajnych rzeczy w tym postgame, ale NIENAWIDZĘ takich triali, że masz wygrać 13 walk pod rząd i większość jest banalna, ale jak w przedostatniej zrobisz zły skok i spadniesz w dziurę, to zaczynaj od początku. Takie rzeczy są w typowych grach od dekad i czasami trwają godzinami, a nie minutami jak tutaj (i wtedy nie chcę ich robić jeszcze bardziej, ofkoz), no ale mamy 2025 rok i mnie to niezbyt jara. W sumie nie widzę sensu na to zużywać czasu. Jest coś w tym postgame, co jest nowego i wyjątkowego i naprawdę tracę nie robiąc tego? Czy po prostu więcej bananów?
 - eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Szeszko oficjalnie w Manchesterze. Podobno Newcastle było gotowe płacić, ale piłkarz wolał 16. klub poprzedniego sezonu, który nie gra w europejskich pucharach... Ałć. Ciężkie okienko dla Newcastle - mają kasę i pozycję w Premier League, a nikogo w sumie nie skusili. Ponadto Mbeumo i Szeszko wybrali taką mordującą karierę kaplicę, jak Man United lol. Cała karuzela kandydatów do Newcastle trwa, włącznie z właśnie Jacksonem. Mówi się też, że zrezygnowany klub zmusi do pozostania Isaka. Będzie to drama jeszcze jakiś czas, zapewne.
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Inigo Martinez odchodzi do Arabii, według... wiecie kogo. Lekki szok chyba. Martinez niespodziewanie stał się opoką Barcelony Flicka, świetnie rozumiejąc pułapkę ofsajdową, która stała się podstawą życia dla Barcy. Jego lewonożność za to przydała się we flicki-flackowej konstrukcji. Martinez, który nie opuścił klubu tylko z racji na kontuzje innych stoperów, stał się jednym z filarów jedenastki i najlepszych zawodników sezonu. Teraz jednak, i tak ma odejść. Barcelona oczywiście i tak pewnie powinna postawić na młodszych. Klub ma wielu stoperów po powrocie z kontuzji - obok Cubarsiego są Araujo i Christiansen, może też grać na środku obrony Garcia, Kounde czy Gerard Martinez. Nie wiem, czy decyzja zależała od problemów z budżetem (sezon za tydzień, Barcelona nie zarejestrowała piłkarzay, a ter Stegen sabotuje hehe), czy tak chciał piłkarz, czy klub, no ale ten niby niewielki ruch może zaboleć Barcelonę. Zwłaszcza jeśli Araujo i Christiansen zrobią to, co robią najlepiej, czyli się kontuzjują.
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Kanał Zero zrobił ponaddwugodzinny wywiad z dosłownie zadeklarowanym fanem i naśladowcą nazizmu, znanym wyłącznie z tego, że kogoś zabił - w sumie tylko dlatego, że jak sam Stanowski mówił, "lewaków zapiecze dupa" to będzie duża klikalność (którego zresztą Stanowski tym wywiadem wypromował, choć raczej nie dlatego, że tak sobie postanowił, tylko że nie umiał się przygotować do wywiadu tak, by się mu postawić z atrakcyjną kontrą, więc na koniec ludzie wyciągnęli wniosek że typ ma rację - co też jest bardzo częste u dzisiejszych podcasterów jak Joe Rogan). I tak dzisiaj działa sporo mediów. Nie wiem, czemu różni reprezentanci tego kanału lubią gadać o jakichś standardach moralnych tak często, jak to robią. W pewnym sensie rozumiem zarzut, ale nie widzę w tym nic jakiegoś bijącego rekordy ani wychodzącego spoza norm społecznych. Strony socjalne też tak wyglądały, że ludzie dużo gadali o wszystkim związanym z Diogo Jotą - skoro strony z masowo generowanym contentem tak wyglądały, to co by osiągał Romano, nic nie wrzucając, w sensie większej skali internetu? Ludzie chcą być częścią dużych wydarzeń nawet jak nic na tym nie zarabiają. To jest przecież wrzucacz nagłówków, a nie jakiś twórca przemyślanych esejów encyklopedycznych. No i uważam ze sensowne, co niby jest WŁAŚCIWE. Może nic nie mówić o tym, że ktoś umarł. Gustowne, ale nie słyszymy ludzi, którzy nic nie mówią. Jak papież umarł, to TV zarabiała puszczając materiały o nim, ale co, mieli nic nie mówić o tym że papież umarł? Ostatecznie to odbiorca decyduje. Nie no, jakoś bardziej mnie uderzają ludzie którzy manipulują odbiorcami, szerzą nieprawdę, a tych mamy na świecie obecnie masę, w tym najbogatsi i najpotężniejsi ludzie świata.
 - UFO 50
 - 
	
		
		Koncerty - terminy, relacje, wrazenia
		
		Ciekawe wydarzenie. Jak na 5 kultowych kapel za bodaj niecałe 300 zł, to nie było tłumów. Nawet na Mastodonie dość luźno sobie stanęliśmy blisko sceny, a inne koncerty wyglądały trochę jak studenckie potańcówki na Jarocinie, z "młynem" wyglądającym bardziej jak grupka 50-letnich Holendrów celebrujących urodziny cioci Femke robiąc wężyka, ot ludzie bardziej sobie podbiegiwali dokoła niż kogokolwiek dotykali. Jak zaczynali grać "Megalodona", to na bieżąco omawiałem z Pajgim, czy idę w młyn. Wiadomo, że kawałek się zaczyna. Potem jest ten moment, że gitara robi ten country riffiki i wiesz, że zaraz będzie brutality. Tyle że nie widziałem w żadnym momencie specjalnie żadnego ruchu dokoła. Może coś było gdzieś dalej. Ogólnie mało ludzi i mocno wyluzowany nastrój. Scena "B" (nie ta, na której grał Mastodon) była jakby dużo większa, i dużo głośniejsza. Też zaskakujące. Mastodon - stałem blisko sceny i wcale nie było głośno, a z kolei na niektórych koncertach nawet jak się było za drzwiami (co dość sporo osób uprawiało hehe) to głowa trochę bolała. Zwłaszcza na Mastodonie trudno było uwierzyć, że ta kapela nie przyciąga tłumów. Jest coś niewiarygodnego w tym, jacy oni są dobrzy, jak dobra jest perkusja, riffy, gitary, jak dwie gitary współgrają ze sobą w TYCH momentach. Świetne przebojowe refreny jak na metal - i nie przeszkadzało mi na żywo, że kolesie nie wyciągają wokalnie (no i nowy gitarzysta nie śpiewa, zostawiając wszystko Troyowi), bo przecież samemu sobie można te refreny japą doryć. Ponadto na żywo robi ogromne wrażenie, że kolesie odpierdalają tę muzykę bez żadnego wysiłku, z wielkim luzem, a także ciesząc się dużą ilością miejsca na scenie, jaką zapewnił katowicki obiekt. No, dziwne uczucie doświadczać tej muzyki nie na piszczącym Narodowym, tylko tak o, jakby byli jakąś tam kapelą. Ale ogólnie to chyba lepiej. Nowy gitarzysta to jakościowo nie Hinds, wiadomo (nikt nie jest), ale w tej ścianie dźwięku nie miało to też aż tyle znaczenia. Widok dwóch gitarzystów opartych plecami i napierdalających solówkę do "Blood and Thunder" to po prostu legendarny moment metalu. Cudownie też brać w nim udział, bo to naprawdę prosty kawałek do "śpiewania", z chyba najprostszym przebojowym refrenem w historii ludzkości (po prostu drzyj ryja do tych słów najgłośniej jak umiesz i działa - nawet Bill umie go wykonywać!). Jest coś ciekawego w tym nowym składzie Mastodona - uczucie, że wszyscy członkowie się lubią. To może być nawet fajne. Brent nigdy nie był zbyt zainteresowany takim pociesznym showmaństwem, jakie lubią pozostali członkowie. Pewnie mocno przesadzam patrząc wstecz, ale mam wrażenie, że jeśli Brent machał jak szalony gitarą na koncercie, to chyba zazwyczaj dlatego, że był wkurwiony że coś mu nie działa dobrze technicznie, a zazwyczaj miał raczej taki vibe "no nie zesrajcie się z podniecenia". Ciekawie było widzieć zamiast tego kolesia, który trochę się boi wczuwać, żeby nie było, że szpanuje nieswoją muzyką, ale ewidentnie jest podjarany możliwością brania w tym wszystkim udziału, napierdalając wesołe solóweczki do tych legendarnych kawałków na fioletowym stracie. Setlista chyba nieco jest dostosowana do braku Brenta, brakowało np. kawałków z Crack the Skye, które były najbardziej "zespołowe", a kilka z nich to były topowe hiciory na żywo (Oblivion, Czar czy Last Baron), ale sumarycznie to bardzo dobry Mastodon live i coś żyje w tej kapeli.
 - 
	
		
		Nowa generacja, przyszłość gamingu
		
		Spodziewam się, że fizyki jednak są dość istotne dla Sony na tym etapie. Obecność produktu w sklepach to nadal jedno z kół zamachowych sprzedaży, sporo ludzi po prostu kupuje w sklepach (fizycznych i Amazon itp.), lubi zobaczyć produkt i go kupić i dostać i mieć. duża większość sprzedanych konsol PS5 to te z napędem (co nie znaczy, że posiadacze takiej kupują tylko fizyki gier, ofkoz - ale nie chcą mieć TYLKO cyfrowej opcji na lata) w przypadku hiciorów mających i wydanie fizyczne i digital, zdecydowana większość sprzedaży to kopie fizyczne, było to widać np. na tej leakniętej liście Sony. Także nowe dane np. z Europy pokazują, że ratio 2/3 na razie wiele się wcale nie zmieniło. (oczywiście, udział fizyków w CAŁYM RYNKU spada i jest już mniejszością, bo ludzie kupują coraz mniej tych hiciorów jako pojedyncze gry, a coraz więcej ludzie grają w stare gry rowijane przez 15 lat, online, w dodatki, sieciówki. Rośnie też liczba gier, które wydania fizycznego nie mają i żyją, jak hit Black Myth Wukong na premierę. Pamiętajmy, że największy rynek gier to nawet nie PC, a mobile, i procentowy udział komórek w zeszłym roku znowu wzrósł, przynajmniej w UK gdzie są dane. To wszystko nie znaczy, że te gry konsolowe, które MOGĄ się sprzedać fizycznie, się nie sprzedają). poświęcenie technologicznie przy designie konsoli nie jest tak wielkie, jak przy Switchu. Mając konsolę, która może być wielkości namiotu, nie jest to aż taki problem. Gry i tak są kopiowane na SSD od dawna, atrybuty nośnika nie mają więc znaczenia. Głównie musi on po prostu być. Czytnik kosztuje, ale nie uderza mocno w design gier jak przy Switchu. Czy więc nie ma problemu? Są. Barierą wydaje mi się głównie postrzeganie ceny przez klienta. Widzieliśmy masę komentarzy o cenie PS5 czy Switcha 2, gdzie ludzie jednocześnie mówią, że lepiej kupić pecet, ORAZ ci sami ludzie jebią brak fizycznego nośnika do każdej gry, gdzie nagle nie ma znaczenia, że pecet jest projektowany na kompletny brak takiej możliwości. Niby bez sensu, ale są takie kampanie, byle się czegoś czepić, ludzie są też bardzo krótkowzroczni, wolą kupić samochód za 10 tys. i naprawiać co rok, niż "droższy" za 20 tys. Niższa cena startowa mniej odstrasza, wypada lepiej na rzut oka. A konsole muszą być przystępne cenowo, by budować bazę. Tak naprawdę, masy ludzi na świecie dziś i tak kupują te "zbyt drogie" sprzęty, bo wliczając całą inflację one nawet nie są droższe niż kiedyś, ale niższa cena to zawsze jeszcze więcej opcji. Xbox chciał zagrać na tym i pójść drogą peceta - masz dużo gier tanio, masz cyfrowy świat i rynek; Game Pass nie może oczywiście działać w świecie fizyków. Natomiast... czy ogólnie Xbox na tym zyskał? Dobre pytanie. Może mieliby lepszy biznes, gdyby kontynuowali ścieżkę "zwykłej konsoli" i sukces Xboxa 360? Po prostu zrobili to co robiło PlayStation? Nie wiem, na ile Sony chce brać z nich przykład. No i problem paradoksu cen gier. Digitale tej samej gry MOGŁYBY być tańsze od fizyków - odpada wiele kosztów. Przyjęło się, że cena gry powinna być taka sama. Na chłopski rozum, Sony pewnie zarabia dużo więcej na kopii gry sprzedanej cyfrowo. Sony zapewne bierze 30% przy sprzedaży cyfrowej, niczym Valve. Ostateczna cena gry 300 zł - Sony ma z cyfrówki 100 zł, a wydawca 200 zł. Przy fizyku, ma pewnie mniej niż 150 zł. No i brak odsprzedaży. To nie jest taki wielki kawał rynku, jak niektórzy udają, ale coś działa psychologicznie. Czy to znaczy, że wydanie gry tylko digital się bardziej opłaca? STRZELAM, ŻE NIE, przynajmniej nie dla casualowych hiciorów, bo cały aspekt widoczności gry w sklepach i dostępności odpada i tylko niejasna część utraconych klientów kupi digital, nie mając opcji fizykal. A z drugiej strony, teoretycznie... jakby komuś się udało sprzedać samego digitala w powiedzmy 10 mln sztuk, za startową cenę 80 dolarów, no to ma w kieszeni 200 mln dolarów więcej. To różnica, która zapewne nie jest ignorowana przez nikogo. Klienci mogą jęczeć, że wydawcy gier "nie powinni być chciwi", ale strasznie łatwo to mówić jak się nie wyłożyło masy kasy na produkcję gry z własnej kieszeni, tylko ktoś inny to ma robić. TLDR, spodziewam się na razie zachowania status quo przez Sony - łatwa dostępność opcji z płytkami. Zysk z niej wydaje się przerastać koszty. Ewentualna mała sprzedaż opcji z czytnikiem i płytek nie będzie prowadzić do wielkich strat. Myślę, że Sony jednak zależy na jak największej popularności konsoli. Obojętnie co kto woli - byle kupił Plejstejszyn i na niej grał w cokolwiek. Bo potem - jeśli ktoś postanowił grać w Fifkę czy Fortnite'a na Plejstejszyn, to Sony bierze nadal procent z każdego zakupu, offline, online, DLC, paczek, dodatków, czegokolwiek. A to jest ogromny zysk na czysto. Robienie gier jest ciężkie - inwestujesz, nie wiesz czy się uda, wydajesz własną kasę na wszystko po drodze. Branie procenta jest fajne - ktoś coś sprzedaje i bierzesz procent. Tylko trzeba "zasłużyć" na ten procent, zapewniając bazę klientów. Dla kontekstu: leak ujawnił, że kiedyś Plejstejszyn przynosiło ponad 40% całego przychodu Fortnite'a. Może tak jest nadal. Ten przychód wynosi rocznie 4-6 miliardów USD. Jeśli więc Sony bierze 30% z każdego zakupu, to znaczyłoby, że sama popularność konsoli przynosi im co najmniej 600 mln USD z Fortnite'a rocznie. I to jest 600 mln USD za sprawienie, że ludzie grają na Plejstejszyn, natomiast wydatki bieżące od sztuki są bardzo niskie, oni tylko zbierają procenty. I to niby jest sprzedaż cyfrowa - ale ona jest tak duża tylko dlatego, że PS5 miażdży Xboxa popularnością. Że wiele osób chce po prostu kupić jedną konsolę i ją mieć przez lata i włączyć sobie Fortnajcika na niej i tyle.
 - 
	
		
		Nowości RPG
		
		Oczekiwana przeze mnie od lat Demonschool została faktycznie skończona. Wow. Premiera 3 września. Wszystkie platformy. Hype na tę grę był od tylu lat, tyle demek na targach, warstw, że aż dziwne, że to faktycznie się stanie. Ale temat założę raczej dopiero w razie pozytywnych recenzji hehe
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Niektórzy tak mówili o samej telewizji - że są tragedie na świecie, a ci dranie na tym zarabiają robiąc Wiadomości o 19. Z drugiej strony, co innego można zrobić, nie dawać info które ludzie chcą wiedzieć? Reporter nie wywołuje zdarzenia, nie ma na nie wpływu, tylko informuje. Taki argument też jest. Szczerze mówiąc, dopóki informacje są prawdziwe, nie przejmuję się tym aż tak bardzo, obecnie wszystko co przynajmniej jest kurna prawdziwe uważam za tę zanikającą jasną stronę współczesnego kurwidołku prowadzącego świat ku ruinie zwanego internetem. Czy Romano w tym aspekcie zadowala to nie wiem.
 - UFO 50
 - 
	
		
		TRANSFERY
		
		Znaczy... jeśli jesteś w stanie napisać jedno zdanie i dostać 3000 komentarzy w ciągu pierwszej minuty, to może to jedno zdanie wystarczy. Nikt w necie i tak nie pisze wybitnej literatury, jak nie on to by to zrobił kto inny. Bo i ja w sumie gdy napisałem w tym poście "Romano", to nawet nie miałem na myśli konkretnie osobno niego, tylko całą produkcję Romano-podobną, jaka istnieje w sieci. Zawsze jakieś ruchy będą też "prawie skończone", a jednak nie wyjdą, i nawet się z tym liczę. Ale z tym Sancho to tych ruchów "prawie" było naprawdę wiele przez ostatnie lata... Z tym Szeszką to też już nic nie mówię, bo całe lato było tyle newsów... Z bardziej potwierdzonych: Lucas Chevalier (według Romano!) jest już w PSG. To nadchodziło - Chevalier to topowy młody bramkarz świata, wszyscy o nim myśleli. Ponadto gra nogami. Zapewne więc z klubu odejdzie Gianluigi Donnarumma, ale nie wiadomo, czy już teraz. PSG nie było zainteresowane zaoferowaniem mu takiego kontraktu, jakiego oczekiwał Włoch (a mało nie płacą lol). Może na razie będą obaj. Lille dostanie za transfer 40 mln euro, całkiem niska cena za pierwszy zakup PSG tego lata. Thomas Partey podpisze z Villarrealem. Szkoda że nie zagrał w ostatnim sparingu z Arsenalem, w którym Nicolas Pepe strzelił gola hehe. Darwin Nunez już na pewno w Arabii... według Romano. 53 mln euro plus dodatki dla Liverpoolu. Niezły deal. Isak nadal w konflikcie z Newcastle i na razie wydaje się, że wyciśnie transfer do Reds, ale zobaczymy.
 - 
	
		
		eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
		
		Na Switchu wyszło dziś UFO 50, jedna z najlepszych gier zeszłego roku. Idealna gra na Switcha, z siecią 50 prostych niby gierek i głębszym wnioskiem wynikającym z katalogu. Co tu dodawać. 80 zł. Nowa premiera to też Ritual of Raven. Gra łączy symulator rolnika z... kodowaniem. Nie ma to być przygoda na setki godzin jak Stardew Valley, ma raczej wyrazistą historię z konkretnymi zadaniami do przodu i wyzwaniami do rozwikłania. Bardzo fajna gierka, recenzje takie 8/10. Obecnie kosztuje niecałe 70 zł. Is This Seat Taken? - to mała gierka, którą mam na oku. 30 zł i fajny pomysł do popykania lekko przenośnie, uroczy styl i tematyka, kombinujesz jak nikogo nie urazić. Demko na PC było fajne. Niemniej, gra nie ma nawet choćby jednej recenzji użytkownika na Steamie... Na razie poczekam na jakieś opinie. Jeśli ktoś przegapił info, to oczywiście warto zauważyć, że wyszedł Ninja Gaiden: Ragebound. Mimo paru premier na Switcha 2, podstawowy Switch nadal ma ciekawe oferty.
 - 
	
		
		Chained Echoes
		
		Gra chyba już jest na każdej platformie. Przejrzałem recenzje. Konsensus taki, że nie jest to poziom podstawki z racji na mniej dopracowaną i ekscytującą historię, ale gameplay jest nadal tak samo genialny. Dla mnie to warte 40 zł, bez wątpienia. Wszyscy jebią pewną minigierkę, która ma być naprawdę cienka, nie mogę się doczekać lol. Narzekania recenzentów że gra jest słabsza przez brak achievementów w menu konsoli skomentuję tylko wzdechnięciem. No, jak ktoś gra po to żeby w menu konsoli był achievement, to nie jest dla niego to DLC, dobrze wiedzieć. Problem jednak mam z kupnem, bo grałem na Game Passie. Jak kupię teraz podstawkę, to może od razu na Switchu i przejść jeszcze raz? W końcu DLC ma być rozwinięciem, zarówno w rozgrywce jak i opowieści, i lepiej jest jednak grać w nie znając podstawkę, a ja mało pamiętam po tylu latach. Fajnie by było pograć jeszcze raz w całość, ale ogólnie nie przechodzę gier ponownie (i dlatego też rzadko gram w DLC). Jeśli włączymy DLC bez save'a z podstawki, to podobno dostajemy w miarę rozwiniętą ekipę, pozwalającą nam grać dalej przy średnim poziomie rozwoju skilli. Ale podobno większy sens ma grać "własną" ekipą, bo DLC raczej zakłada, że wszystko do tej pory w grze ogarnęliśmy.
 - UFO 50
 - 
	
		
		Champions League
		
		Ok to źle przeczytałem, faktycznie to musiała być kwota basketu. Nie no to jednak poza zasięgiem, nawet Legia nie ma tyle kasy. Może te kilka występów w LM w ostatnich latach ich dopasiło, acz nie mówimy o żadnej potędze europejskiej.
 - 
	
		
		Champions League
		
		Punkciczki do rankingu są, ale nie na tyle, żeby niebym nie widział teraz w mediach tekstów, że ekipa, która jeśli już gra w LM, to walczy o to, by nie skończyć z zerem, była oczywiście na innym poziomie niż mistrz Polski, wiadomo, nie dla psa kiełbasa, było widać różnicę jakości, nie ta klasa. Z ligi, która w rankingu punkciczków jest 10 miejsc niżej od Polski, swoją drogą. I klub ma nieco mniejszy budżet od Lecha (w przeliczeniu raczej poniżej 90 mln zł budżetu, Lech ma 115 mln).